Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zawiedziony maz

widzialy galy co braly- problem z zona

Polecane posty

autorze ciesze sie ze odpisales co u Ciebie slychac napisz czasem ja z mila checia poczytam jak sprawy sie maja pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
mam teraz troche czasu wiec moge pisac. jak pisalem juz wczesniej zaklepalem na poczatek sierpnia dwa tygodnie wolnego, zamierzalem ten czas spedzic z zona, myslalem, ze to nas do siebie zblizy. dzis zadzwonila do mnie z pytaniem czy mozemy sie spotkac jutro na obiedzie. nie wiem dokladnie o co jej chodzi ale poniewaz wczoraj w nocy szwagier znow dzwonil i mowil, ze jego zona ma juz dosc mojej zony podejrzewam, ze moze starac sie wrocic do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
przepraszam zapomnialem podziekowac za zainteresowanie i pozdrowienia. ja rowniez pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli wcześniej zbywała Twoje prośby i wciąż miała wyrzuty, to nie daj się tylko w nic wmanewrować. I domagaj się określenia konkretnych warunków i założeń, jeśli chcesz jej powrotu. Nie tylko na zasadzie że się postara, ale też co konkretnie zamierza. Jeśli w ogóle w tą stronę rozmowa się potoczy. I nie daj się zaszantażować ani zmanipulować. Powodzenia i cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyssany5
żaden ze znajomych psychiatrów czy psychologów nigdy nie zasugeruje choroby psychicznej u żony kolegi. Poczytaj : depresja info, schizofrenia info. Zapytaj żony, czy nie odczuwa niezrozumiałych lęków, pustki , strachu przed życiem i przyszłością. Początkowo chory boi się kontaków z lekarzem, prędzej dałby się zamknąć w więzieniu. Znam z autopsji bardzo podobny przypadek, gdy chory nie zdawał sobie sprawy prakycznie do końca, a był dużo starszy od Twojej żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-----a------a
kurcze :) jestem ciekawa co dalej sie dzieje w tej historii a co do żony - to skoro własna siostra ma jej dość to ja bym się na Twoim miejscu porządnie zastanowiła .... leniwa jest i tyle - wypowiadam się na podstawie historii mojego kolegi - jego żona po ślubie uległa przemianie - pracować się jej nie chciało, kupować ubrania, kosmetyki etc. jednak już chciało :P Został z nią, na poprawę zrobił dziecko i jest coraz gorzej ... nie wiem co radzić - bo łatwo się mówi rzuć odejdź, ale zrobić to inna para kaloszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heniek z bochni
stary , ale ten rozwód to będzie Cię chyba trochę kosztował ?? żona pewnie zażąda pewnie polowy tego domu i jak znam życie sąd będzie po jej stronie. obym sie mylił !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość granatowe niebo nocy
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tegoco piszesz jestes moim marzeniem,moim idealnym kandydatem na meza.Niestety jednegojuz mam ijest Twoim idealnym przeciwienstwem.Ty pracowity,odpowiedzialny,chcesz zonie prace zalatiwc,budujesz dom,pomagasz w domu-no az nie chce sie wierzyc.A zona-coz... LEN.w ogole z tego copiszesz,jezelipiszesz prawde-beznadziejny przypadek.Jakochasz walcz o nia,dbaj dalej,rozmawiaj,tlumacz,mow co Ci przeszkadza,ze chcesz innej kobiety,tej ktora byla pare lat temu.Jak nie to odejdz,.szkoda Waszego zycia pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
witam i przepraszam, ze nie odpisalem od razu po spotkaniu. tak jak podejrzewalem zona miala ulozona cala strategie dzialania. na obiad, a wlasciwie kolacje przyszla ubrana w sukienke w ktorej wyglada powalajaco, w lekkim makijazu, z bransoletka na reku, ktora kupilem jej na nasza 6 rocznice. lekko upiete wlosy. z usmiechem na twarzy pocalowala mnie w policzek, wypytywala co u mnie, jak sobie radze z domem, jak moi rodzice itp itd. po 30 minutach takiego gadania i wymieniania sie informacjami grzecznosciowymi zaczela sie czesc glowna. powiedziala, ze rozumie juz czemu nam nie wychodzi, ze z jej strony widzi szanse, zeby wszystko naprawic, ze to wymaga czasu ale jesli z mojej strony nie zabraknie checi to wszystko moze sie znowu miedzy nami ukladac. spytalem sie jej czego ona oczekuje ode mnie i od naszego malzenstwa, spytalem sie czemu przez ostatnie kilkanascie miesiecy zachowywala sie tak jak sie zachowywala. no i powiedziala mi, ze byla zbyt pewna siebie. byla przekonana, ze nawet gdy mowie, ze czegos od niej oczekuje tak naprawde jest to tylko moje marudzenie. powiedzial, ze nie jest typem kobiety, ktora mogla by pracowac, bo nie znosi nakazow i zakazow. mowilem jej ze przeciez nigdy nie wymagalem zeby pracowala, sugerowalem, ze moglaby pojsc do pracy zeby wyrwac sie z domu, znalezc sobie jakies zajecie. spytalem czemu nie probowala nawet pomoc mi w organizacji domu, ze przeciez ze zwgledu na nia kupilismy wielki dom z ogromnym ogrodem bo to jej pasja. powiedziala, ze tak naprawde to to nie jest jej pasja! po 7 latach dowiedzialem sie, ze moja kobieta udawala pasjonatke. no ale mniejsza z tym. spytalem czy tak samo przed slubem udawala, ze chce miec dzieci. odpowiedziala, ze to nie o to chodzi ze nie chce ale o to, ze dzieci to duzy obowiazek a ona jest jeszcze mloda i chce korzystac z zycia. wiec pytam jakim korzystaniem z zycia jest siedzenie nakanapie ogladanie telewizji i robienie zakupow. a ona na to, ze wogole nie doceniam tego, ze zechciala sie spotkac- a to ona zaproponowala spotkanie. ze chyba jeszcze wystarczajaco za nia nie zatesknilem i chyba powinnismy przelozyc to spotkanie onastepne kilka tygodni i nastepnym razem lepiej zebym to ja wyviagnal reke. ona wyszla ja zaplacilem rachunek i wrocilem do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość granatowe niebo nocy
widać zatem, że wciąż jeszcze nie zmiękła.... faktycznie spotkanie było zbyt wczesne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
w nocy dostalem od niej smsa, ze ja ponioslo, ze musi to wszystko przemyslec raz jeszcze, i czy moglbym przelac jej wiecej pieniedzy na konto bo nie moze juz mieszkac u siostry i musi cos sama wynajac. co do rozwodu i podzialu majatku o tym juz rozmawialem z adwokatem. wielkich szkod mi to nie wyrzadzi gdybym chcial sie procesowac o pieniadze poniewaz zona nigdy nie pracowala, nie wnosila zadnego majatku do wspolnoty malzenskiej, i nie mamy dzieci. domu nie dostanie na pewno ale to nie znaczy, ze zostawie ja bez dachu nad glowa. w razie rozwodu plan jest taki, ze ona dostanie moje stare mieszkanie, ktore swoja droga jest zupelnie atrakcyjne, pokojowe blisko centrum miasta oraz 100 000 zl na nowa droge zycia, bez rozczen prawnych do pozostalej czesci majatku. podejrzewam, ze sie zgodzi. co do tego, ze jestem idealny- nie jestem. ja widze swoje bledy, ale ja staralem sie je naprawic i tu nie moge sobie tego zarzucic. gdy przez jakis czas poswiecalem jej mniej uwagi, pozniej staralem sie jej to wynagrodzic. jak kazdy czasem sie denerwuje, ale zawsze przepraszalem za takie zachowanie i starlem sie to kontrolowac nawet gdy to on abyla przyczyna moich frustracji. a teraz nie wiem juz czy chce jej powrotu czy nie lepiej poszukac sobie jakies milej kobiety, ktora stworzy mi dom, ktora moge otoczyc opieka a w zamian dostane to kobiece cieplo ktorego tak mi brakuje. bo tego wlasnie brakuje mi najbardziej. dosc mam juz fochow, marudzenia, wyrzutow.chce miec kobiete, ktora bedzie potrafila po cezkim dniu usiasc mi na kolanach poglaskac po glowie i powiedziec, ze mnie kocha a nie zmuszac do szybkiego prysznica bo ona jest gloda i musimy jechac na kolacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
zmiekla nie zmiekla, wiesz chodzi o to, ze ona sie nie zmieni a jesli jakas zmiana nastapi to tylko ze wzgledu na jej wygode a nie dlatego, ze widzi cos niestosownego w swoim zachowaniu. a tak tez nie chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amelka85
wasze malzenstwo sie wypalilo.... lepiej sobie juz odpuscic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech autorze... sklonuj się.... Bo takich mężczyzn jak Ty więcej potrzeba. Życzę powodzenia i spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość granatowe niebo nocy
a masz moze brata bliźniaka stanu wolnego? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
dzieki Kobiety za mile slowa. brsta blizniaka co prawda nie mam, ale takich mezczyzn jest wielu. wielu tkwi niestety w niewlasciwych malzenstwach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychodemia
>>zawiedziony mężu, wiem dlaczego żaden terapeuta nie zdiagnozował u niej depresji... myślę, że twoja żona po prostu na prawdę jest leniwa... "nie przywykła do pracy, bo nie lubi nakazów", czegoś takiego jak żyje nie słyszałam. Ja również nienawidzę nakazów i rozkazów, jednak praca, to część życia każdego człowieka. Z tego co wyczytałam z twoich postów, wnioskuję, że nawet nie naciskałeś na to, aby zajęła się domem, rozmowa i pytanie dlaczego tak się dzieje przecież nie jest naciskiem a tylko reakcją na zmiany. Wydaje mi się, że twoja małżonka jest typem "lesera" po prostu, na początku starała się aby ugruntować swoją pozycję partnerską (małżonki) w waszym związku a następnie spoczęła na laurach, aby tylko brać nie dając wiele w zamian. Dla niej odpowiadałaby sytuacja, gdyby ona siedziała sobie w domu, robiła co lubi lub nie a ty będziesz źródłem jej utrzymania. Jest to tzw. "syndrom pasożyta", wynoszony najczęściej jeszcze z dzieciństwa wpojony przez rodziców. Osoba mająca tendencje do tego syndromu, może starać się latami, aby ugruntować swoje kamuflowane na początku pasożytnictwo na "żywicielu" a potem wychodzi szydło z worka. Problemy zaczynają się wtedy, gdy partner-żywiciel zaczyna pytać o przyczyny bezczynności lub po prostu "czepia się" o bezczynność. Proszę tego nie mylić z depresją, gdyż w czasie wychodzenia z depresji, osoba cierpiąca na nią po jakimś czasie i przy wsparciu (np. partnera) ma chęci do zmian i współpracy na rzecz poprawy relacji małżeńskich i ogółem poprawy jakości życia. Wiadomo, że nie wszystko od razu, jednak wydaje mi się, że Pańska żona jest po prostu typem pasożyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, w razie czego, jeśli wjedziesz (zakładam, żeś zmotoryzowany) na swoją nową drogę życia, klika chętnych autostopowiczek już czeka :D Chłopie - daj se spokój. Ty po prostu za dobry jesteś. A dobrzy ludzie mają to wątpliwe szczęście, że szybko się do nich jakieś humanoidalne kleszcze przyczepiają. Osobiście sądzę, że powinieneś ją zostawić z gołą dupą. Zrobisz jej tym największą przysługę. Może się w końcu nauczy pracować, jak po kolei wypędzą ją siostra i ojciec z matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
Kaliban co do pozostawienia jej z gola dupa to uwierz mi chlopie zostawienie jej z suma 100 000 zl to prawie jak zostawienie jej z gola dupa, bo ona nie kontrolowana wyda to wszystko na ladne zaslony , krzeslo i kilka kosmetykow. za dobry raczej nie jestem raczej milosc oslepia i czlowiek sie stara dac wszystko co moze. koncepcja pasozyta jest dosc wiarygodna bo fakt, zona starala sie bardzo przed slubem a nawet po slubie wciaz bylo swietnie dopoki wlasnie nie kupilismy nowego domu, i nie zaczely sie cale te jej popisowy z tym co to ona teraz ma, jak przychodzily jej znajome zawsze miala porozwalane po salonie katalogi z meblami, ogrodami, bramami, a gdy wychodzily i pytalem czy cos wybrala rucala mi "nie" i rozmowa skonczona. po raz pierwszy w zyciu mam taka durna ocote wszystko to z sibie wywalic i zapomniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyrzucaj, wyrzucaj. To zdrowe. Co do kasy - racja. Zaraz przeje. Wyrzuć z siebie, rozwiedź się szczęśliwie i daj sobie urlop od bab na trochę. Sam zobaczysz, jak rozpaczliwie będziesz się cieszył (i szamotał z) wolną przestrzenią. Ja po moim udanym związku, i nieco mniej udanym rozwodzie, chyba już się nie nadaję do życia w parze. A może po prostu już za bardzo się uczuliłem na bluszczowatość, ordynarne lenistwo i brak podstawowych kompetencji życiowych tak pospolite wśród płci odmiennej. Pozdrawiam i życzę zczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
Kaliban dzieki. ja poki co ciesze sie przestrzenia bo dom choc pusty jest jakis taki spokojniejszy. juz sie nie martwie, ze wroce i bede sie wkurzal na caly ten syf i jej niezadowolona mine jakby to byla moja wina, ze jej sie nie chce ruszyc. sam sobie sprzatam, ucze sie gotowac, jest ok. jasne troche brakuje mi kogos w lozku ale nie na tym mialo opierac sie moje malzenstwo wiec to tez nie taka ogromna strata. jakos to bedzie. rozwod jest juz raczej przesadzony bo skad moge wiedziec, ze nawet jesli ona sie teraz zmieni to nie bedzie tylko kolejna proba wcisniecia sie w wygodne kapcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość psychodemia
>zawiedziony mężu, nie znam Ciebie ani twojej żony, jednak to wszystko co przeczytałam, wskazuje mi właśnie na syndrom pasożyta. I o ile z depresji można człowieka wyciągnąć, jeszcze nie widziałam przypadku, aby wyciągnięto z syndromu pasożytnictwa, dzieje się tak dlatego, iż jest to głęboko zakodowane w sumie od kołyski. Spotkałam się z dwoma przypadkami pasożytnictwa i wiadomo, nie mogłam polecić nikomu rozstania ale po prostu bezradnie rozkładałam ręce i sugerowałam tylko co powinno się w takiej sytuacji robić, jednak partnerzy pasożytujący nie są skorzy do zmian, ewidentnie będą dochodzić swego, to jest zupełnie coś podobnego, jakby próbować kleszcza oduczyć picia krwi. Obydwa w/w związki rozpadły się. Z pasożytującym partnerem niestety mało kto potrafi żyć akceptując go takim jaki jest, a raczej tylko to wchodzi w grę, aby po prostu utrzymać małżeństwo. Jednak jakim sensem jest wegetowanie w takim związku, jako partner żywiciel? Niestety żaden.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
psychodemia wlasciwie moge sie zgodzic co do tego ze zona wyniosla to juz z domu rodzinnego, jej mama a teraz rowniez siostry nie pracuja i nigdy nie pracowaly. ale jak pisalem dla mnie to nie jest problem, jestem na stabilnej i urguntowanej pozycji zawodowej i nie boje sie, ze moglbym nie dac rady utrzymac rodziny bez dodatkowych dochodow. najwiekszym problemem jest to, ze ona nie dawala nic z siebie, zupelnie nic. kiedys gdy jeszcze bylismy mloda para czesto rozmawialismy o tym jak bezie wygladalo nasze wspolne malzenskie zycie i wlasciwie to ona zawsze inicjowala to planowanie. zawsze mowila, ze bedzie robila mi obiadki po pracy a ja mialem w dalszym ciagu sprzatac i razem mielismy robic takie male rzeczy jak zakupy, wypady rowerowe, juz wtedy planowalismy duzy dom, ona mowila o ogrodku warzywnym. to byly piekne plany. dlatego tak ciezko mi pogodzic sie z faktem, ze to bylo puste gadanie. a z drugiej strony mam tego naoczny dowod

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość granatowe niebo nocy
wiesz do prowadzenia dużego domu trzeba miec dryg i pasję. w innym przypadku jeśli tylko sa warunki finansowe lepiej jest to zlecić fachowcom.sprzątanie, zakupy, gotowanie, ogród, to cały osobny etat, nie mówiąc już o dzieciach. Inną sprawą jest, ze często sa to czynności uważane za "służebne" i kobietom siedzącym w domu trudno jest je uznać za wartościwą treść ich życia, więc nie czują sie spełnione, zrealizowane... Własciwie kobiety nie pracujące zawodowo, prowadzące dom z pasją to dzisiaj w dobie równouprawnienia prawdziwa rzadkość. Kazdy chce coś w życiu robić, stawiać soie cele, zadania, zabiegać, starać się, rozwijać itd. Natomiast zupełnie nie potrafię zrozumieć Twojej żony, że to, co nazwałabym wegetacją na kanapie a nie zyciem, jej całkowicie odpowiada... ludzie by im sie udawał związek musza mieć w życiu podobny apetyt na budowanie, wzmacnianie relacji, rozwój wlasny...... A tu coś mi wygląda to, że całkowicie jestescie pod tym względem niedopasowani. Szkoda, że nie zobaczyłes tego wcześniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mogłabym ją zrozumiec i usprawiedliwiać, gdyby miała dbać o dom teściów, a nie Wasz, wymarzony, zaplanowany. Ale nie rozumiem, jak można czuć się wypalonym i zniechęconym w swoim wymarzonym ,wytęsknionym gniazdku? Zawiedziony- dobrze chociaż, że dowiedziałeś się tego wszystkiego teraz, kiedy nie łączą Was dzieci. Dobrze, że znasz już jej prawdziwe oblicze. Masz jeszcze szansę na znalezienie kobiety, która odnajdzie spełnienie w nadawaniu Waszemu domowi ciepła, cucha i atmosfery, a Ciebie będzie szczerze kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiediony maz
granatowe niebo nocy ja naprawde nigdy nie oczekiwalem, ze ona urzadzi dom sama. wrecz przeciwnie, zachecalem ja zeby jezdzila ze mna ogladac meble, oferty ogrodnicze, ale ona albo nie miala ochoty, albo byla z kims umowiona, albo cos albo cos. w koncu powiedzialem, ze ok w takim razie ja urzadzam dom po swojemu, zamowilem meble, cala wykonczeniowke typu podlogi, lampy, kolory pomagala mi wybrac panidekorator, choc podobno marzeniem mojej zony bylo by urzadzic nasz dom samej bez dekoratora. moze na jakims etapie faktycznie zaczalem od niej wiecej wymagac, ale przeciez budowanie i tworzenie wlasnego gniazda powinno byc wspolnym wysilkiem, inaczej sie tego nie docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawiedziony maz
entka taka mam nadzieje. dzis wlasnie myslalem sobie jak bardzo chcialbym miec takie domowe cieple swieta w tymm domu. wielka choinka w salonie, duzo czerwono zieolonych ozdob, zapach cynamonu i grzybow. krzatajace sie dzieciaki, lampki przyczepione do schodow i wszedzie gdzie tylko sie da, zona proszaca, zebym podal jej mak. no kurde jestem jeszcze calkiem mlodym facetem, moze sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×