Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość De MoK

pytanie do osób, które się rozstały z małżonką/em o dzieci

Polecane posty

Gość De MoK

Kochani, czy jest tu ktos kto potrafiłby mi wyjaśnić, czy trudno jest rozstac się z kobieta i zyc bez dziecka/dzieci? Czy macie dylematy? Zostawiłem ją z naszymi dziećmi, żałuję? Mogłem zpostac i wychowywać wspólnie.. Pytam bo mam dylemat.... Kocham swoje dzieci, one kochają mnie, ale ....nie umię dalej życ z kobietą, która zostala moją żoną. Ogrania nas epoka lodowcowa. Czuje sie źle, zaczynam sie ogladać za innymi kobietami, czego wczesniej nie robiłem. Sygnalizowałem to jej, ale bez efektu :-( Ciągle tylko słyszę, żebym nie wracał do tematu i jej tym nie drażnił. Jestem jeszcze młody i chciałbym byc weselszy, radośniejszy, móc sie przytulić, ot czuc radość z życia w związku... a ja padam. Kocham dzieci i mam problem przed podjęciem decyzji, czy je zostawić? Widzę, że one nas kochają, i niechciałbym ich krzywdzić. Chyba sam sobie odpowiedziałem... Jednak pozostać i wychować... Straszne. Chcesz czerpac radość z życia, z tego, że jest sie ojcem, ale z drugiej strony wracasz do domu i .. masz tylko opiekunkę do dzieci ... Cholera po co ja to piszę.????? Może to mój krzyk? Miał ktos taki dylemat? Pewnie tak. Ale jak go rozwiazać? Pomózcie mi bo .. łzy mi sie cisną. Nie wiem co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 88888999999
Jestem kobietą, żoną z długoletnim stażem. Epoka lodowcowa trwała w moim małżeństwie prawie od początku. Zostałam dla dzieci, czego do dziś niezwykle żałuję. Dzieci dorosły,wiją swoje gniazda, a ja ? zgorzkniała, rozgoryczona, wypalona. Dziś pytam w imię czego? a nawet i dzieci mówią, że trzeba było się rozejść wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość De MoK
ale jak to powiedzieć 10 i 8 letniemu dziecku? Kurde, ja naprawdę ich KOCHAM i żąl mi ich zostawić tylko z nią. Czuję, że ona nie ma szans na samo wychowanie... Możę odejśc jak dzieciaki beda starsze ...? No tak ale jak beda starsze tzn, ile mają miec lat? kurde trudna sprawa ...Bolesna, czuje zagubienie... serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryzmolenie
odejdź i zabierz dzieci. jesteś ojcem, jeśli zajmujesz się dziećmi na równi z żoną, to przy nowych przepisach nie powinno być problemu z ustaleniem opieki naprzemiennej. nie ma sensu wychowywać dzieci w lodówce, one na to nie zasługują. powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
De MoK, znam człowieka który pozostał z żoną dla dzieci. Poczekał aż były w wieku w którym mógł im wszystko wytłumaczyć, w wieku gdy nie był im taki niezbędny, no i jego była żona nie mogła mu uniemożliwić już spotkań z nimi. Odszedł dopiero wtedy. Znam go dobrze i jego i jego aktualną partnerkę, więc czasami robię za powiernika, obojga. On się skarży że nauczył dzieci chłodu emocjonalnego, patrzy na nie i boi się że one nigdy nie będą umiały obdarzyć nikogo ciepłem, że na zawsze są skażone przeświadczeniem że małżeństwo to umowa na zimno, w której druga osoba nie jest partnerem a przeciwnikiem. Ona opowiada że czasami jest jej trudno przedrzeć się przez szklaną ścianę jaką on się czasami odgradza. Że wprawdzie widzi jak on się stara ale boi się że nigdy nie zdołają jej całkiem zniszczyć. Z drugiej strony odejście od żony to nie jest zostawienie dzieci z żoną. Jeśli kobieta ma choć trochę oleju w głowie i nie będzie nimi „grać” to jest szansa na Twoje bycie w życiu dzieci. Przecież nawet nie zostając z nimi pod jednym dachem jesteś ich ojcem, masz prawo (i obowiązek) się z nimi spotykać, zajmować się ich sprawami. Przecież jak odejdziesz to Twoja żona (teraz jeszcze żona) będzie miała prawo do własnego życia, wyjść z domu, spotkań z przyjaciółmi. Jeśli to dobrze ustawicie to w tym czasie będziesz ojcem na pełny etat. No ale też nie możesz się ograniczać do spotkań co drugą niedzielę czy tylko w wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do popaprańca
jak widzisz jednoznacznie pokazuję co o tobie myślę, żeś popapraniec i uważam że problem masz ty sam ze sobą, i nie sądzę aby zmiana i odejście od żony mogło to zmienić, no chyba że na chwilę a potem taka sama codzienność i opiekunka do dzieci ..tyle że z inną kobietą a do tego nie widzę abyś rzeczywiście kochał swoje dzieci...bo z miłości do dzieci należy kochać ich matkę....a ty co robisz? najlepszym rozwiązaniem jest zdecydowanie się na bezwzględnie realizowaną miłość do żony i matki waszych dzieci...bo miłość jest decyzją...ale jak tłumaczyć takie oczywistości popaprańcowi, który szuka racjonalnych argumentów na uprawianie rozpusty pozamałżeńskiej? No jaki sens? szzzit...opiekunka do dzieci....najlepiej byłoby aby ta twoja żona nie opiekowała się dziećmi....ciekawe tylko czy wtedy nie miałbyś do niej pretensji że nie opiekuje się dziećmi i one takie zaniedbane zabrudzone zagłodzone i wiecznie chore....tego pragniesz? Jeśli poszukujesz argumentów na dezercję z rodziny...to je znajdziesz...najlepiej w objęciach jakiejś bezwzględnej dziwy nie przejmującej się tym żeś żonaty i dzieciaty ..........................i oczywiście zniszczysz życie swej żony i dzieci ......i oczywiście bardzo skrzywdzisz............ale w zamian przez jakiś czas poobracasz dziwę która nie będzie ci się wydawała opiekunką do dzieci...zanim ta dziwa zamieni się w opiekunkę do dzieci............bo wcale njie będzie inaczej niż z pierwszą żoną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"z miłości do dzieci należy kochać ich matkę" większego kretynizmu w życiu nie czytałam należy kochać - kurna, uważasz, że kocha sie z obowiązku czy jak, do cholery? dzieci to nie sa narośle na matce, to są oddzielne osoby, z oddzielnymi charakterami, osobowościami itd. miłość ojca do dzieci to jest jedno a miłość męża do żony - to drugie i nie łacz tego ze sobą, głupia babo, bo lepiej nie mogę się o Tobie wyrazić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek8608
przeciez rozstaniesz sie z zona a nie z dziecmi, nigdy nie przetsaniesz byc ich ojcem,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość De MoK
Bardzo wam dziekuję za wszystkie komentarze i inwektywy... Myślę, że każdy na tym forum, a szczególnie w tym temacie "rozwodników" zdaje sobie sprawę, jak w życiu należy podejmowac trudne decyzje. - małżeństwo to umowa na zimno, w której druga osoba nie jest partnerem a przeciwnikiem - To bardzo dobry komentarz. Faktycznie czasami sa takie sytuacje, że stajemy po obu stronach barykady ... Fatalna sprawa dzieci to widzą i... to przenosi sie na nich - bo miłość jest decyzją - ten komentarz mnie zaskoczył. Małżeństwo jest decyzją, ale miłość? Dla mie to kwiat, który nalezy pielęgnować. Jesli dbasz ma pozytywne efekty, jesli zaniedbujesz usycha.. - szzzit...opiekunka do dzieci....najlepiej byłoby aby ta twoja żona nie opiekowała się dziećmi....ciekawe tylko czy wtedy nie miałbyś do niej pretensji że nie opiekuje się dziećmi i one takie zaniedbane zabrudzone zagłodzone i wiecznie chore....tego pragniesz - Mam wrażenie, że byłas w takiej sytuacji... U mnie jest inaczej. W każdej chwil możesz sie zapytac nasz dzieci czyje obiady im smakują, albo z kim lubia sie wygłupiac to ci odpowiedzą jednocznacznie... a ja jestem z tego dumny :-) Wierz mi, że zrobienie jedzenia, upranie, wyprasowanie i posprzatanie jest dla mnie pestką :-) - Jeśli poszukujesz argumentów na dezercję z rodziny...to je znajdziesz...najlepiej w objęciach jakiejś bezwzględnej dziwy nie przejmującej się tym żeś żonaty i dzieciaty - NIE szukam argumentów na dezercję! To byłoby proste! Szukam pomocy, porady od ludzi doświadczonych życiem. Wiem, że pozostawenie dzieci tylko z jednym z rodziców jest krzywdzące, i to nie jest łatwa decyzja. Na obecną chwilę uważam, że dzieci powinny mieć oboje rodziców. Każdego dnia dziecko powinno mieć szanse pojscia i poproszenia o pomoc albo ojca, albo matkę. A czasami może być, że tego nie będzie ... Ewo33 - serdeczne dzieki za ten komentarz ! - miłość ojca do dzieci to jest jedno a miłość męża do żony - to drugie i nie łacz tego ze sobą, głupia babo, bo lepiej nie mogę się o Tobie wyrazić -

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teraz jaaaaaaaaaa
Proponuje namowic zone na wizyte w poradni małzenskiej... nam sie udało .. jest to długi porces , ale po 5 latach moge powiedziec ze nie żałuje tej decyzji w najmniejszym stopniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość De MoK
do teeeraz ja bardzo chętnie bym z tego skorzystał. Kiedyś szukałem tu pomocy, doradzono mi abym kupił książki, wręczył porozmawiał. TAK zrobiłem... Efektem jest to, że książki poszły w kąt. Nawet strony nie przeczytała. Może uważa, że nie ma problemu między nami. No bo skoro jesteśmy razem, wychowujemy dzieci, spimy to wszystko jest OK? Nawet pomimo rozmów, nie widac efektów. Moża ja zbyt duzo oczekuję? Tak też sie czasami zastanawiam i wiecie co? Przychodzi mi do głowy odpowiedx jednej z forumowiczek, która mi odpisała, że każdy z nas ma prawo do tego, aby czuć miłość, która przejawia się w dotyku, spojrzeniach, słowach, atmosferze... Ja już tego od pewnegno czasu nie widzę, nie czuję i .. jest mi z tym źle. Ktoś napisze - porozmawiaj, powiedz to, wyrzuc z siebie!!! OK , ja to moge zrobić....kolejny raz. Pytanie jak często musze to ja wyciagac rękę, być miły, używac ciepłych słów w rozmowie i zaczepiać (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) by ukazać pozytywne uczucia.. Kurde, myslicie, że to tak łatwo jest z tym żyć? To,że tu pisze jest w pewnym stopniu - wirtualnym krzykiem - bo nie wiem gdzie i jak rozwiązac ten problem. Dlatego szukam pomocy tu, u ludzi z przeszłością, dla których dzieci sa wazne. Bo dochodze częściej do tego wniosku, że jestem z osobą, która sie staje mi obojetna... a mam dzieci, które nie jest łatwo zostawić. Jestem odpowiedzialny, i chcę być odpowiedzialny za nich nadal. Chce nadal im ugotować obiad, bawic się, przytulić, wykoziołkować na podłodze, doradzic w zabawie... ale co gdy one ida spać? Zostaje sam...sam....sam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przed rozstaniem
obserwuję młode małżeństwo w ostrym kryzysie, mają 4letnie dziecko, być może w jakims sensie mają podobny problem jak ty, przynajmniej na zewnątrz tak to wygląda pewnie ten młody mąż też narzeka na epokę lodowcową, chociaż to ta młoda żona ma dość małżeństwa i raczej to ona wycofuje się z tej relacji, jednak ona mimo wszystko nie chce robić tego pochopnie , daje szanse, od jakiegoś czasu terapia i psycholodzy, on owszem chodzi i na terapię i do psychologa, chodzą razem, on bardzo chce ratować rodzinę,....ale.....nawet psycholog już ma dość bo on absolutnie nie widzi jakiegokolwiek problemu w sobie i tak naprawdę uważa że nie potrzebuje ani terapii ani psychologa.........a w rzeczywistości są w nim problemy i to duże, wynikają z dużej niedojrzałości , wieczny chłopczyk mimo że się stara epoka lodowcowa....a w istocie konsekwencje wzorowania się na często oglądanej pornografii czego ta żona nie wytrzymuje i już ma dość, wręcz ją odrzuca...jak dochodzi do seksu to po chwili całe podniecenie w niej opada i tylko uciekać ...w rezultacie mowy nie ma o seksie..bo to nie seks a przedmiotowe porno....a więc co? może ocenisz że ona jakaś oziębła i epoka lodowcowa? a może warto byłoby się sobie poprzyglądać? Ten mlody mąż o którym piszę...nie jest w stanie zobaczyć swój problem bez rozwiązania którego ....jego syn straci pełną rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przed rozstaniem
do De MoK zaczynasz się oglądać za innymi kobietami..to początek końca zaczniesz zdradzać i twoje małżeństwo się rozpadnie to nieuniknione a więc twoje rozważania nie mają sensu bo tak naprawdę twoje dzieci już się stają z rozpadniętej rodziny, już je skazałeś wszelkie rozważania już nie mają sensu bo ty wybrałeś ścieżkę zdrady i rozpadu rodziny reszta to bicie piany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość De MoK
TAK to prawda, nim zaczniesz innych osądzać, zobacz jak sam jesteś! Taka zasadą sie kieruję. Nizgodze się, że juz skazałem itd. NIE! Ja staram się cementować to co sie rozpada. Nie mam wymagań z filmow zaczerpnietych. Oczekuje jedynie u c z u c i a To tak wiele? Nie jestem typem faceta, który nalega. Uważam, że nic na siłę. Tym bardziej sprawy cielesne, łóżko itd. Ja sznuję kobiety. Bardzo, bo mam ku temu powody. Ale brakuje mi drugiej strony. Klimatu przyjaźni, miłości, uczucia, radości... Przeszedłem wiele w zyciu i nigdy nie byłem rozkapryszonym chłopcem. Wiem, od młodych lat jakie jest życie, i co nalezy robić, by szanować ludzi, pracę, otaczający świat... Właśnie nim podejme decyzję, jakąkolwiek chcę poznac opinie ludzi, którzy tego doświadczyli. Nie chcę podejmowac decyzji pochopnie. To nie w moim stylu. Tym bardziej w tak mega ważnej sprawie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugie żony i kochanki
powiedzą ci "odejdź od zony, liczysz sie tylko Ty i twoje szczęście, odchodząc nie porzucasz dzieci" a to guzik prawda. Porzucasz je, bo nie bedzie cie przy nich w nocy gdy zachorują, bo nie przyjdziesz do szkoły, gdyż twoja nowa kobieta bedzie miała inne plany, bo zaczniesz im żałować pieniędzy, bo "nowe" jest ważniejsze - to standard. Tak jest w wiekszości rodzin po rozwodach. Oziębienie przychodzi w każdym małżeństwie. W KAŻDYM. Ale tylko dojrzali i szczerze kochający ludzie potrafia to naprawić. Nie wierzą, że Twoja żona wycofała się całkowicie. Może trzeba nią wstrząsnąć, zagrozić rozwodem, ale odchodzenie bez POWAŻNYCH prób naprawienia wzajemnych relacji to zwykła dezercja. Dzisiaj co raz łatwiejsza, bo choćby na tym forum znajdziesz sektki osób, które powiedzą ci żebyś zwiewał. Ale tak naprawdę są to osoby uwikłane w zdrady, trójkąty i próbują jak najwięcej osób wciągnąć w swój styl myslenia i zycia aby samym sobie wydawać się normalniejszymi. Mylisz się, że miłość to nie decyzja. Owszem, zjawia sie jako dar na początku, ale tylko po podjęciu świadomej decyzji, że chcesz ją pielęgnować latami bedzie trwać.Pewnie że łatwiej zwiać, zwłaszcza dzisiaj. Moim zdaniem, nie powinieneś się poddawać. Jeśli w waszym małżeństwie nie ma patologii a zwykłe, NORMALNE PO LATACH oziębienie uczuć, to warto te uczucia odświeżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem taktak
możesz jeszcze wybrac opcję pozostania dla dzieci z jednoczesnym jasnym postawieniem sprawy przed żoną, aby wiedziała że już spasowałeś z niej, czyli zycie obok w przyjaźni dla dzieci, dla dzieci to jest lepiej gdy mają pełna rodzinę z przyjaźniącymi się rodzicami, niż rozwód i codzienny brak jednego z rodziców. Spotykanie się z dziećmi od czasu do czasu nie jest lepsze i nie jest byciem z dziećmi Moja rada, jeśli uzgodnisz z żoną faktyczny koniec bycia z nią i tylko pozostanie dla dzieci i przyjaźń jako podstawa relacji z żoną....to daj sobie dłuższy czas i nie szukaj natychmiast innych kobiet...najpierw jakiś czas...rok dwa trzy pobyć bez innych kobiet ..........wiele się może zmienić.......musi się ułożyć nowe zycie ....ale zbyt wczesne wprowadzenie innej kobiety w twoje życie ....roztrzaska taką szansę Jednak od początku żona musi wiedzieć że będziesz mieć boczne życie, nie oszukuj jej., ona musi zaakceptować twoje potrzeby uczuciowe i uznać że ona nie chce ich spełniać...na to trzeba czasu to oczywiście ma sens jesli jest tak jak piszesz że u żony wygasła całkowicie miłość i uczucia do ciebie, bo może wcale nie wygasła i ciągle iskra się tli mocno a ty nie dajesz szansy na to aby znowu się rozpaliło bo być może nie wiesz co robisz nie tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potrząsanie i grożenie
U mnie potrząsanie i grożenie rozwodem skończyło się... rozwodem :-o Najpierw próbowałam rozmawiać. Szperałam w necie, szukałam artykułów o kryzysie w małżeństwie, o tym, jak można go przezwyciężyć. Organizowałam kolacje przy świecach, robiłam niespodzianki, pisałam czułe liściki, kupowałam seksowną bieliznę... NIC. Poprosiłam o wizytę u psychologa - nie zgodził się. Poszłam sama, ale to nie miało sensu. Ja się zmieniałam, szłam do przodu, a mąż był tam, gdzie wcześniej - przed tv albo komputerem. W końcu zagroziłam rozwodem. Roześmiał mi się w twarz, że mnie nie stać. Więc złożyłam pozew żeby zobaczył, że mówię poważnie. Przestraszył się, ale tylko na chwilę. Stwierdził, że wycofam. Mijały miesiące, ja pozwu nie wycofałam. Próbowałam nadal - rozmów, tłumaczenia, wyciągania na spacery, robienia czegoś razem. Potem był już tylko rozwód. Ja na rozprawie powiedziałam, że chcę walczyć o związek, on powiedział żebym nie robiła problemów. No i stało się, jestem rozwiedziona. Nie mam do siebie żadnych pretensji, bo zrobiłam wszystko, co mogłam. Ale związek to nie jest jedna osoba, tylko dwie. I choć czasem ciężko osobom postronnym uwierzyć, bywa, że ta druga strona nie daje z siebie nic, kompletnie nic. Bo wydaje jej się, że starania kończą się w dniu ślubu. Ewentualnie w momencie narodzin dzieci. Autorze, jeśli u Ciebie jest podobnie jak u mnie było, zrób tak, żebyś nigdy siebie nie winił, że za mało się postarałeś. A potem odejdź. Normalnie, spokojnie. Od żony, nie od dzieci. Bo tak też można. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potrząsanie i grożenie
Do powiem taktak Co Ty mu radzisz??? Życie w przyjaźni, bez rozwodu, z inną kobietą na boku? A jaka normalna kobieta zgodzi się na taki układ?? Nieważne, czy żona, czy ewentualna przyszła... kochanka? Żona ze zwykłej zazdrości na to nie pójdzie, a ta inna... po co? Żeby psy na niej wieszano, że daje dupy żonatemu??? I myślisz, że dzieci będą szczęśliwe dorastając w takim układzie? Kiedy dorosną, co będą myśleć o swoich rodzicach? O małżeństwie? O tworzeniu rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość De MoK
Bardzo podpba mi sie to co napisała - drogie żony i kochanki - Faktycznie jest tak jak myslisz . Kołaczą się u mnie w głowie właśnie takie mysli. A gdzie bedę gdy dziecko będzie mnie potrzebować? Nie mógłbym spać w innym miejscu, gdybym wiedział, że jest chore, że ma problem, że ....mnie potzebuje, pyta, itd. To jest ogromny BÓL - strach pozostawienia dzieci tylko z moja żoną. To mnie trzyma, wręcz cementuje, usidla, i przytłacza... Myśli są skołatane, a złotego leku nie ma . Postaram sie kolejny raz naprawić, ogrzać, polepszyć relacje... kolejny raz. Ciagle ja, czasami ma tego dość. ale cóż widocznie tak trzeba.. dla dobra dzieci .... :-( Ja jako - JA- czyli chyba egoizm, nie jest tu istotny... Grożenie rozwodem nic nie daje. Nie lubię takiego podejścia. Choć mówiłem to, że może ten stan sie tak skończyć. Chyba w to nie wierzy, bo wie jaki jestem. Wie, że zalezy mi na dzieciach, i wie, że nie podjąłbym takiej decyzji, bo związek jest czymś poważnym i długotrwałym. Ja nie jestem skoczkiem. Jeśli coś postanowię to tak jest. Nie poddam się. Będe dalej starał sie z tym żyć, choć takie padanie i wstawanie psychiczne jest ... męczące. A lata lecą... i człowiek obojętnieje ... do potrząsanie i grożenie- a mieliście dzieci? Czy miałaś dylemat? Czy było to tylko małżeństwo bez dzieci? Wierz mi, że jeśli masz dzieci, trudniej jest podjąc decyzję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a znane jest
że jak dajesz miłość to otrzymujesz miłość ty piszesz że chcesz uczuć twoja żona pewnie też chce uczuć więc daj jej uczucia a otrzymasz od niej uczucia zastanów się, co jest nie tak że twoje uczucia nie docierają do niej, bo chyba nie docierają skoro ona nie odwzajemnia może ona ma problem z zauważeniem że to co do niej kierujesz to są uczucia i zgadzam się z tym , że miłość jest w większym stopniu decyzją niż mamy ochotę uważać. Własciwie bez poważnej decyzji nie ma miłości, najwyżej jakiś błysk na początku a potem gaśnie i już nic A więc musi być decyzja na miłość do konkretnej osoby jako osoby ( nie do kobiety, nie do jej urody , nie do fascynacji jaką wzbudza na początku czy namiętność.., musi być do OSOBY, a osoba jest wyjątkowa niepowtarzalna i jedyna jako osoba, drugiej JEJ nie ma na świecie, wtedy mówimy o miłości) I potem należy w sobie budowac i rozbudowywać tę miłość do OSOBY, starac się, równiez poprzez nie czynienie szeregu spraw, a więc nie wolno zwątpić w tę miłość do tej osoby, nie wolno zwrócic uwagi na inne kobiety, nie wolno dac w sobie przestrzeń na to aby obca tam mogła zaistnieć, nie rozmawiać o sprawach osobistych z innymi kobietami bo to jest zarezerwowane dla tej jedynej którą zdecydowaliśmy się kochać, z siebie uczynić przywilej jedynie dla tej wybranej do miłości kobiety, zawsze traktować ją jak dar, akceptować wszystkie niedoskonałości i zmiany jakie nieuniknione muszą się pojawić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
De MoK, jestem z facetem po rozwodzie, który bardzo przeżył rozstanie z dziećmi Teraz, po kilku latach, jego syn mieszka z nami - są chwile fajne i gorsze, ale widzę, że człowiek odżył, wcześniej bardzo mu tych dzieci brakowało. Teraz jedno jest dorosłe, radzi sobie, drugie mieszka z nami i jest świetnie. A nie wygladało na to. Nie wiadomo, co sie wżyciu wydarzy, trzeba być dobrej myśli. I popieram osobę krytykującą \"małzeństwo żyjące w przyjaźni\" - a cóż to za twór? Dla kogo to jest dobre? Ani na \"małżonków\" ani dla ich partnerów ewentualnych, ani tym bardziej dla dzieci - to chory jakiś układ. Jak chcesz pogadać , czy dowiedzieć się, jak dokładnie u nas było, to odezwij sie na gg, chętnie pomogę, jeśli dam radę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty De MoK
A ta epoka lodowcowa, jak nazywasz swoją osiębłość - pojawiła się, gdy spotkałeś swoją kochankę, prawda? Mam nadzieję, że cię dzieci zniewawidzą tak jak ja nienawidzę swojego ojca za to, że zostawił nas dla dziwki. Życzę ci tego. Kupiłeś żonie księżki? Żonie kazałeś czytać? A ty? Co przeczytałeś w życiu? Szkoda twoich dzieci, że mają ojca palanta. Gdybyś miał odrobinę godności, codziennie byś żonę przepraszał i błagał o wybaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
Ewo. NIKT żaden uczciwy człowiek nie sprowadza dzieci do domu, w którym mieszka z kochaną. On odżył, według coebie. A jego dzieci? Muszą codziennie ciebie oglądać. To dla nich wielki cios Piszę co ja przeżywałam, widząc kobietę, która zajęła miejsce mojej mamy. Każdy czciwy człowiek odwraca się od kochanki jak od zarazy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariaantonina
współczuje. Zyć w związku bez miłości jest straszne, odeszłam bo stwierdzilam, że jak ja bede szczęsliwa to dziecko też. Dziś synek jest u Taty umieram z tęsknoty. Wiem że każde z wyjść jest złe i dla dorosłego i dla dziecka. Dzieci bedą czuły ze rodzice nie sa razem szcześliwi. Po rozstaniu tez beda cierpieć. jak nie odnajdziesz miłości do zony to i tak bedziewci wszyscy nieszczęsliwi odejdziesz tez bedzie cięzko. Dwa wybory przy kazdym ból.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziecko, zastanów się najpierw, a potem pisz po pierwsze, poznałam M. po jego rozwodzie po drugie to on, a potem jego syn wprowadzili się do mnie, a nie ja do nich po trzecie, nikt siła nie ciągnął syna M. do nas, wyprowadzka od jego własnej matki była jego samodzielną decyzją weź się dziecko puknij w główkę przed następną taką wypowiedzią, może Ci sie w niej coś poukłada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwódkaaaaa
jedno jest pewne,nie czekac az dzieci wyrosną, dla dziecka nigdy nie bedzie odpowiedniego wieku, wiem to po moim zwiazku,kiedy była pierwsza sprawa rozwodowa dzieci miały 6 i 11 lat,tata pojechał na odwyk,były pytania: gdzie tata? a kiedy przyjedzie tata? to naturalne że tesknią,nie rozwiedliśmy się,dzieci wyrosły i doszł do rozwodu -wtedy dopiero sie zaczęło,przeżywały to o wiele mocniej niż byłyby małe.A pozatym zakładaja swoje gniazda i tak naprawdę żadno z nich nigdy nie powie rodzicowi \"dziękuję\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość De MoK
Moje pytanie na początku postu brzmi - czy trudno jest rozstać sie z kobietą, i zyć bez dziecka? Czy macie dylematy? Postawiłem to pytanie w "jaskini lwa". To tak jakbym właśnie lwa w klatce zapytał, czy chciałbys zjeść człowieka? Odpowiedź jest jednoznaczna. Teraz wiem, że tu też nie mogłem otrzymac innej odpowiedzi niz potępiające, że szukam pomocy bo mam problem w związku. Choć są wyjatkowe wypowiedzi, za które paniom dziekuję. Rozpoczynając tu dyskusję, Chciałem poznać opinię kobiet, matek czy jest im trudno bez męża-ojca, jak to odbierają dzieci. Wiem, że to zależy od ich wieku. Ale wiem tez jedno, JEST TRUDNO! Zdaję sobie z tego sprawę. Może to jest drugi powód dla którego nadal jestem z obecną żoną. A może to i ten sam - dzieci. Posypały sie tu troche na mnie przykre słowa. Dzieki. Czasami takie teksty prowdzą do wstrząsu myslowego. I szybko do analizy sytuacji. Moge szczerze na każdy z tych zarzutów jakie sie tu pojawiły, odpowiedzieć, że zrobiłem, próbowałem, strałem się robic wszystk aby było lepiej. Tak, kupiłem książki, mieliśmy spotkanie z przyjaciółmi, oglądaliśmy film, który daje dużo do myslenia ludziom w związku, tylko dlatego, że to z MOJEJ inicjatywy zmierzam do poprawy stanu - lodowego. Nie życze nikomu, w zdrowym związku, aby jeden z partnerów był obojętny, chłodny, wręcz zimny i "daleki" od drugiego partnera. Tym samym chciałbym prosić was Drogie Panie, abyście okazywały miłość swoim mężom. ONI, a raczej MY tego potrzebujemy. Może pod tą skostniałą twarzą, szerokimi barkami i twardymi mięśniami kryje sie nadal CZŁOWIEK - który potrzebuje uczucia. Bo z tego mało kto wyrasta. Ludzie okryci uczuciem ciepła, dotykiem, miłością są milsi, uczuciowi i pogodniejsi. Tworzą radosny związek. Czego wszystkim życzę... Dzieki Ewo 33 za chęć pomocy. To ogromny zaszyt, że sa kobiety, które chca pomóc obecemu facetowi. Bardzo to doceniam. Dziekuje tez pozpstałym paniom za porady, to bardzo budujące. Krytykantkom natomiast, chciałbym napisać, że mam wrażenie, iż macie skrzywione postrzeganie płci przeciwnej. Byc może wynika to z waszych złych doświadczeń życiowych...współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie bez miłości jest
smutne...współczuje Ci...bo cokolwiek nie postanowisz to poniesiesz stratę. Jesli tak kochasz dzieci to siedź z nimi, bo każad próba ułożenia sobie nowego życia skazana jest na klęskę. Druga kobiet prawdopodobnie nie bedzie zadowolona z tego ze jestes tak zaangazowany w dzieci. I ma do tego prawo, wiec jesli nie mozesz dac innej kobiecie całej miłości to siedx z dziecmi dopoki bedziesz gotowy, Dzieci rosna i odchodza.......pamietaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tym
odchodzeniam od żony to niestety jest tak, że odchodzi się też od dzieci. W większym lub mniejszym stopniu, ale jednak. Jeśli odszedłbyś, a tak bardzo jesteś zaangażowany w wychowanie ich i chcesz być zawsze "pod ręką", to faktycznie nie masz chyba wielkich szans na związek z nową partnerką, ale jakieś wyjście jest. Możesz się rozwieść, zamieszkać blisko i być dla dzieci o każdej porze dnia i nocy, kiedy tylko będzie potrzeba. No niestety tej bliskości i ciepła, którego teraz Ci brakuje, też mieć nie będziesz, bo niewiele jest kobiet, które na taki układ by przystały. Jesteś w trudnym momencie. Możesz poświęcić się dzieciom, ale one naprawdę kiedyś ODEJDĄ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×