Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna onaaaa

maz uwaza ze źle gospodaruje pieniedzmi

Polecane posty

bo tu zawsze jest tak, ze jak ktoś ma inny pomysł na życie niż ogółowi wydaje się właściwy to zostaje zmieszany z błotem. autorce sie nie powiodło- nie wiem czy nie dogadała się z mężem czy to mąż się zmienił. uważam , ze ie można jej za to potępiać. nie znamy jej sytuacji, nie wiemy dlaczego nigdy nie pracowała. uważam , że mąż zachowuje się ohydnie. JA swoim najbliższym niczego nie żałuję. Ktoś napisał, ze sukienkę moze założyć starą. Może nie ma odpowiedniej na taką okazję, a może po prostu chce dobrze wyglądać. bo jak to- on w koszuli czy w garniturze z vistuli aona w sukience starej i sfatygowanej? no ludzie? jak ich nie stać na koszulę z vistuli i drogą sukienke naraz to kupuje się tańszą koszulę i średnio drogą sukienkę i wszyscy są szczęśliwi. A konto o którym nawet nie wiedziała?co to za tajemnice w małżeństwie, ukrywanie finansów? Małżeństwo to wspólnota majątkowa! Piszecie,że Wy też sprzątacie w domu po pracy, tak? ale tracicie cały dzień z dzieckiem, Nie jest to z mojej strony zarzut. Ale ta kobieta siedzi cały dzień z dzieckiem- nie wiemy w jakim jest wieku ale każde dziecko potrzebuje sporo opieki. Ona jest sama z dzieckiem i w tym czasie musi posprzatać, ugotować,poprasować, zrobić zakupy , pranie i nie wiem co tam jeszcze.To naprawdę nie jest najprostsze zadanie na świecie. bardzo się cieszę że potraficie sobie tak radzić, ze i pracujecie i macie pieknie wysprzątane, ugotowane i że wogóle macie takie wspanialei i idealne domy. Ale niestety nikt nie jest idealny i za drobne uchybienia nie można nikogo potępiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem w 36 tc
Dlugo nie zagladalam na ten topik, a tu prosze jak zwykle zaczely sie wyzywac i klocic i wrzucac sobie...:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
zastanawiajace ze maz wyrzucal ci cien za 2 zl a tak nagle łaskawie kupi ci kiecke na wesele-przemiana wewnetrzna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może kosztował 2 zl
a może 102 zl :p ceny są różne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
przegladajac topiki da sie zauwazyc ze rzadko ktora z matek polek tu wraca po macierzynskim do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alonuszka - ja nie potepiam autorki, uwazam jedynie, ze skoro jest problem takiej natury, to moglaby sprobowac pogospodarzyc sie troszke lepiej. sprobowac chociaz. co do sukienki, no kobieta z klasa, zadbana bedzie wygladac dobrze w wiekszosci ciuchow. a jesli sukienka jest \"wymemlana\" to mozna ja wyprasowac. jesli oczywiscie autorka ma jakis ciuch, ktory by sie nadal - jesli faktycznie ma same dresy i brzydkie \"szmaty\" to jasne, trzeba cos kupic, jesli faktycznie nie ma zadnych dodatkow to i to wypadloby nabyc. ale chec kobiet do pojscia na kazda kolejna impreze w nowej kreacji jest fanaberia. rozumiem, ze kobieta chce wygladac pieknie i blyszczec - ale jest to fanaberia, jesli kogos na to zwyczajnie nie stac - naprawde sie ze mnie zgodzisz? a duzo kobiet tak wlasnie robi, i potem kiecka laduje w szafie i po jednym wyjsciu juz jest stara, niemodna i \"wymemlana\". Sytuacja, w ktorej sie autorka znalazla jest bardzo delikatna, ale jestem przekonana, ze jesli Jej maz ja kocha to gbyby zarabial wiecej to gwiazdke z nieba by jej kupil - ale niestety nie sa to miliony a facet po prostu stara sie realnie myslec. Sa rzeczy pierwszej potrzeby, na ktore trzeba zarobic w pierwszej kolejnosci, w drugiej kolejsnosci trzeba cos odlozyc na czarna godzine ( o ktora baaaardzo latwo gdy tylko jedna osoba jest zywicielem rodziny), a potem mozna myslec o przyjemnosciach - no tak mi sie wydaje rozsadniej. Jasne, drobne przyjemnosci w ramach mozliwosci trzeba zaspokojac, ale jesli po czasie kobieta wymysla coraz to nowsze pomysly na wydanie kasy, ktora sie nie przelewa, to robi sie problem. Jak jest u autorki, oczywiscie nie wiem. moze faktycznie nie ma sie w co ubrac. ale zalozylam po Jej wypowiedzi, ze skoro wesele to od razu nowa sukienka, nowe dodatki, ze jest byc moze troche rozpieszczona i przyzwyczajona, ze Jej sie nalezy i tyle. oczywiscie, ze to co robi autorka przez caly dzien, tez kosztuje wiele energii, zaangazowania i dobrej organizacji czasu, to tez swoista praca - ale przeciez autorka ma za te prace dach nad glowa, ma co jesc i pic, ma prawdopodobnie wakacje, ma poplacone rachunki i przypuszczam, ze ma tez sie w co ubrac. wiec gdyby zebrac do kupy te koszty miesieczne utrzymania tej pani, to wyszlaby ladna sumka, ktora niekoniecznie bylaby w stanie sama zarobic. Dlatego uwazam, ze Ona tak naprawde zarabia. dostaje na to wszytsko od meza, on ja utrzymuje. Ciekawa jestem czy gdyby autorka zarobila np 1000pln czy chetnie by sie podzielila tym z mezem, czy moze uwazalaby, ze to jej zarobione i cos sobie za to kupila, nie myslac o rachunkach. A Jej maz sie dzieli, co miesiac. zapewnia bezpieczenstwo i stabilizacje. czesto kobiety sie zatracaja w tym co maja i zapominaja o takich wlasnie rzeczach. Dlatego napisalam tak jak napisalam, zeby byc moze sprowadzic troche autorke na ziemie i pokazac druga strone medalu. szczegolow oczywiscie nie znamy, ja jednak przypuszcza, ze maz wiedzial co robil nie dopuszcajac autorki do kota oszczednosciowego - i mam nadzieje ze mam racje, ze facet nic zlego nie knuje tylko po prostu chce byc gospodarny i zapobiegliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak można do 27 roku życia
popieram!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko widzisz- ja zakładam, ze małżeństwo to jest wspólnota. Ja mam zaufanie do mojego męża. Teraz ja nie pracuję ale przed ciązą pracowaliśmy oboje. Miałam troche swoich oszczędności jeszcze zanim stworzyliśmy związek. Mąż- jeszcze jako nawet nie mąż- miał do tych pieniędzy dostęp. A wiesz dlaczego? bo mu ufam. Związek opiera się na zaufaniu- miedzy ludźmi nie powinno być takich niedomówień- no szczególnie już w kwestiach finansowych. Co do tej nieszczęsnej sukienki- jeśli faceta stać ot tak, zeby kupić sobie 2 koszule z vistuli to mógłby się troszkę ograniczyć i pomóc żonie. jesli oczywiście nie stać ich na zakup wszystkiego. oczywiscie- zgadzam sie z Tobą, ze jeśli nie ma pieniędzy można iśc w czyms używanym już wcześniej. Ale jeśli nic na tą okazję się nie nadaje to nie widze nic złego w tym, że kobieta chce kupić sobie sukienkę. My sie tu wszyscy troche spieramy ale to jest bez sensu. Gdybamy co by było...tak naprawdę nie wiemy jaka sytuacja jest w ich domu, dlaczego ona nie pracuje, dlaczego on ma konto, ile maja pieniedzy i jakie byly ustalenia miedzy nimi. Dlatego też wycofuję sie z dyskusji bo dalsze dywagacje na ten temat wydaja mi się zbędne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz swieta racje, ze powini sobie ufac, ale najwyrazniej u nich tak po prostu nie jest. i teraz albo facet kombinuje (oby nie), albo jest to jego sposob na okielznanie potrzeb malzonki :) wiesz nie wiemy kiedy on sobie cos kupil przed tymi koszulami, moze od dawna nic, a wszystko szlo na ciuchy dla niej i dla dziecka. a facet tez potrzebuje. chociaz fakt - sa tez inne tansze firmy, nie musi byc zaraz vistula (chyba ze w lupeksie kupil, a zona mysli, ze specjalnie pozrywal etykiety) pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego właśnie mówię, ze możemy tu sobie gdybać i wymyślać a i tak nie wiemy jak to jest naprawdę. Pozdrawiam również:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, bo ja mam mame, ktora nie pracuje. Kiedys pracowala, potem urdzilam sie ja (daaaaawno temu ;) ) potem wrocila do pracy a potem wyszlo jak wyszlo i mama od lat nie pracuje. I tata utrzymywal cala rodzine zawsze, nikomu niczego nie zalujac i nigdy zadnych oszczednosci nie porobil. Tymczasem moja mama majac silny charakter przejela calkowita kontrole nad wydatkami, wprowadzila taki poziom zycia, ze ledwo starczalo, czasem trzeba bylo brac kredyty nawet, bo mama przyzwyczajona, ze zakupy w tesco i koniec, zadna biedronka i takie tam duperele. I tata zaczal odkladac na boku, w miare mozliwosci, tak zeby mama sie nie domyslila, ale zawsze jakas kase niewielka na boku ma, a to zeby mi dolozyc na na kieszonkowe na studia, czy do prezentu pod choinke czy do wakacji - w tajemnicy przed mama. Albo zeby odlozyc na ich wakacje sporsza sumke i wtedy jak wyciagal te zaskorniaki, to mama byla z niego bardzo dumna :) I wiem na 100% ze robi to tylko i wylacznie z dobrej woli i rozsadku, nauczony doswiadczeniem, ze jak pieniadze beda, to ZAWSZE znajdzie sie cos na co moznaby je bylo wydac. Tyczasem jak ich nie ma, to jakos mozna bez tego zyc. chodzi o to, ze mezczyzna lepiej sie czuje jak ma oszczednosci, a nie przy kazdej kobiecie jest mozliwosc oszczedzania. no, tak jest w mojej rodzinie. moj ukochany odklada, bez tajemnic, dobrze wiem ile ma kasy, ale ja nigdy bym go nie poprosila o sukienke, bo uwazam, ze to jego kasa jak ma ja wydawac na mnie, to niech to bedzie cos wspolnego, a ja poki nie mam noza na gardle to na swoje rzeczy od niego nie chce brac. albo sobie nie kupie, albo zarobie, albo POZYCZE od rodzicow. moze to dziecinne, ale jakos latwiej mi wyciagnac reke po pieniadze do rodzicow niz do partnera. zreszta zawsze od kiedy skonczylam studia jakos mi sie udawalo na siebie zarobic. od tygodnia jestem bezrobotna (witaj kafe) i zobaczymy jak to sie potoczy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yfgcvbgfrl
moj ukochany odklada, bez tajemnic, dobrze wiem ile ma kasy, ale ja nigdy bym go nie poprosila o sukienke, bo uwazam, ze to jego kasa jak ma ja wydawac na mnie, to niech to bedzie cos wspolnego, a ja poki nie mam noza na gardle to na swoje rzeczy od niego nie chce brac. albo sobie nie kupie, albo zarobie, albo POZYCZE od rodzicow. moze to dziecinne, ale jakos latwiej mi wyciagnac reke po pieniadze do rodzicow niz do partnera. to wiadomo - partner- ale jak sie ma meza i dzieci jest sie RODZINA i to co sie zarobi jest wspolne! nie ma JEGO kasy jest ICH!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas to ja jestem od zwracani
a uwagi na to, co i za ile kupujemy, gdyż mój mąż ma jakiś wybitny antytalent do zarządzania kasą. I właśnie ja mam już trochę z tym problem. Sytuacja jest taka, on pracuje, prowadzi firmę i zarabia nieźle. Ja od czasu do czasu łapię zlecenia i też jest nieźle, bo np. za trzy dni wychodzi mi wtedy 1000-1500zł. Mniejsza o to. Jego pieniądze są na jego koncie, do którego ja mam dostęp i to ja zajmuję się opłatami, rachunkami, zakupami i ogolnie prowadzeniem domu, w tym również zarządzaniem budźetem. Niestety z powodu pewnych okoliczności wyprztykaliśmy się z oszczędności, po prostu musieliśmy zapłacić gigantyczne podatki i dwadzieścia parę tys. poszło się je..ć. Teraz planujemy wakacje, wyjazd troche będzie kosztował, i w związku z tym opracowałam plan oszczędzania, przynajmniej do wyjazdu (idealnie byłoby to utrzymać i po nich, wtedy szybko byśmy odbudowali te oszczędności). Wytłumaczyłam mężowi wszystko, on się zgodził, nie miał nic przeciwko. i fajnie... Minął tydzień czy dwa, a on jakby zapomniał, że mamy oszczędzać. Wyliczyłam dzienną kwotę, jaką możemy wydać na życie i podzieliłam przez dwa. On ze swojej części ma się opędzić w pracy - obiad, picie itp. Ja ze swojej (takiej samej jak jego) muszę zrobić zakupy do domu, w tym oczywiście na śniadanie i kolację, które przecież jemy razem. Ja jakoś mogę trzymać się tych limitów, a on nie. Mam już dość przypominania mu codziennie, że musimy ioszczędzać, bo czuję się jak stara zrzędliwa żona... Jak mu przemówić do rozumu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myopinion
a jaka jest ta dzienna racja zywnosciowa?ile zł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do roboty
Moja córeczka od września idzie do żłobka, ma roczek i 2 miesiące, czekałam na żłobek ponad rok i się doczekałam :) :) :) A ja idę w końcu do pracy zarabiac własne pieniądze!!! Bedę niezależna od męża kobieta pracująca i nie będę go błagała na farbę do włosów. Mam już naprawdę dośc!!! Nigdy więcej na wychowawczym--chociaż ma to dużo plusów, bo można wsawac o której się chce(moja córcia wstaje o 9.00 hurraaaa), można spokojnie zjeśc śniadanie nie śpiesząc się nigdzie, chodzic w dresie do której się chce(to znaczy do momentu powrotu męza z pracy :D ), miec nieuczesane włosy itd. Moje dziecko jest bardzo żywiołowe, więc odpocznę psychicznie, mimo, że już trochę odpoczelam bo ucze sie zaocznie. Ale własna kasa....ach w końcu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u nas to ja jestem od zwracani
A jakie to ma znaczenie ile zł? da się za to kupić obiad i to nie w podłym chińczyku albo kebabie. a ja zakupy robię w normalnych sklepach, a nie w biedronkach i lidlach i mi wystarcza, nie jemy jakichś ochłapów i jeszcze na wino do obiadu wystarczy. Chodzi o to, że on ciągle ma jakieś pomyśly, które spokojnie mogą poczekać ale on chce wszystko już, teraz. Rozumiem, że zarabia i chciałby wydawać swobodnie swoje pieniądze, ale te wakacje przecież wymyśliliśmy i zaplanowaliśmy razem, więc nie wiem, dlaczego tylko ja mam oszczędzać... I tak nic dla siebie nie kupuję. Zwłaszcza, że ostatnio wszystkie pieniądze, które ja zarobiłam też poszły na firmę... bo kryzys. W dodatku przed wyjazdem mamy jeszcze podwójne chrzciny i wesele...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×