Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

już nie mąż

do zagospodarowania

Polecane posty

Nie mam zamiaru tu nikogo łowić. To po pierwsze. Nie jestem żadnym biednym misiem, to po drugie. Po trzecie: potrafię być równie cyniczny ja Ty, "zawsze szczery". Nie widzę nic propagandowego w stwierdzeniu, że seks nie jest dla mnie najważniejszy. Bynajmniej nie oznacza to, że nie jest dla mnie ważny. Napisałem, że z tym nie ma problemu (ja nie mam, jeśli chcę mogę go uprawiać codziennie, albo prawie codziennie, tylko po co?). Fakt, że nie uznaję się za szczęśliwego człowieka nie oznacza, że czuję się nieszczęśliwy. Uczucia i emocje nie są tak zwyczajnie dwuwymiarowe, czy dwuwartościowe - nie jestem maszyną binarną. Czym się tak frustrujesz i irytujesz "zawsze szczery"? Odpowiesz? Szczerze? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie o to chodzi , trzeba przeżyć swoja żałobę ale potem zamknąć ten nieudany rozdział życia za sobą i probować ułożyć sobie życie na nowo . Jakis czas temu spotykałam się z mężczyzną ktory jest po rozwodzie 5 lat temu i jemu obawy nie pozwalaja zaufac kobiecie .Z jeden strony tęsknił za kobietą , za zwiazkiem za bliskością . Z drugiej jak już się za bardzo zbliżałam to \"uciekał\" . Próbowalam być cierpliwa ale po kilku miesiacach i zabawie w kotka i myszke dałam sobie spokój . Albo sie chce z probować stworzyć zwiazek albo nie zaraca sie drugiej osobie głowy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i widzisz autorze
Witaj Autorze piszesz, że Ty jesteś już po 'okresie żałobnym' ale masz dziecko, jak ono sobie radzi z Waszym rozstaniem, jak Ty sobie radzisz z jego odczuciami i jak wyobrażasz sobie nową osobę w życiu swojego dziecka? już nie żona, wydaje mi się że nie chodzi o 5 czy 10 lat ale o to co i jak dana osoba przeżywa, to nie wyścigi ani też w moim odczuciu nie można podchodzić do tego jak do egzaminu - sprawdzasz się to ok, nie to sorry ale czas na mnie wiadomo, że każdy chce sobie życie ułożyć ale też sądzę ten mężczyzna może po prostu nie dał rady, a nie to że zawracał CI głowę - przecież próbował, czyż nie? pozdrawiam i cały czas czekam na wypowiedź szczerego ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście że każdy ma swój indywidualny czas do przeżywania żałoby . Ale z drugiej strony mam wrażenie ,ze czasami sa to wymówki i asekuracja tej drugiej strony. Ja miałam wrażenie ,ze on się mną bawi, od razu zakładał ,ze sie nie zaangażuje , ze nic z tego nie bedzie , że nie zaufa. Więc po co się ze mna spotkał ? Wiesz taka zabawa w kotka i myszkę moglabym trwac i twać . I ja nie podchodziłam do tego jak do egzaminu facet- ma sie sprawdzić .Ale skoro widziałam, że tak na prawde nie masz szans na normalny , zdrowy związek to zakończyłam to po prostu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i widzisz autorze
Myślę, ze ponieważ to Twoja decyzja i zapadła, to nie ma co jej kwestionować. Ja miałam na myśli jedynie to, na co patrzę przez pryzmat moich przeżyć. Moja ostrożność w tej chwili jest tak wielka, że chyba trzeba by mistrza wschodnich technik medytacji i cierpliwości, żeby udało mu się przedrzeć przez skorupę. Mimo że mam tego świadomość, jestem pewna, przy założeniu że może mi się to kiedyś jeszcze zdarzy, że nie uda mi się tak po prostu przełamać. To zwyczajnie zależy od człowieka i sądzę też, że ten silniejszy partner lub osoba, która chce związku, jest bardziej zdecydowana i coś już przerobiła, może być ogromnym oparciem. Tak bywa i sądzę, że czasem relacja rodząca się w bólach może być dużo trwalsza, przy założeniu, co mocno podkreślam !, że obie strony wkładają swój wysiłek w jego zbudowanie - proporcjonalnie do swoich możliwości. Uważam, że jednocześnie to jest próba i rodzaj gwarancji, jeśli przechodzi się przez coś takiego razem, że nie zaczyna się po wierzchu, a buduje się od podstaw. Pozdrawiam muszę kończyć - życzę pomyślności !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upikkkkkkkk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeee tam upik
facet zrezygnował, myślał, że podryw na kafe jest taki luzik - tu same paszczuchy, stare panny i użalające się niedoszłe zakonnice są, to zwiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutna32
Uważam ze gostek był całkiem fajny i nie chodziło mu o podryw, ale o zwykłe "pogadanie" lub usłyszenie opinni innych. Czasami cos sie dzieje w naszym zyciu i dobrze jest usłyszec od innych jak to wyglada z boku. Daje to nam nowy obraz światło na rzeczywistosc którą postzregamy inaczej. Pozdrawiam i życzę aby wszyscy byli nadal meżami i żonami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety kafe ma to do siebie, że wszelkie topiki pod szyldem \"szukam\" są zwykle ,krótkie i po kilku negatywnych wpisach autor/ka szybko sie zniechęcaja . A szkoda, bo na kafe na prawdę jest sporo wartościowych kobiet ;) Z mężczyznami jest troszkę gorzej ale też zdarzają się rodzynki ;) Ja jeszcze kilka dni temu byłam optymistycznie nastawiona jeśli chodzi o ponowne ułożenie sobie życia . Ostatnie wydarzenia sprawiły ,ze opadłam z sił i wpadłam w masakryczny dołek :( Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie wczoraj mój luby dobił.. byłam bliska skończenia znajomości.. ale postanowiłam dać mu ostatnią szansę.. zobaczę - najbliższe dwa tygodnie będą decydujące...ciężko mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myslę że on zrozumiał wczoraj że albo coś się zmieni albo wg mnie nie ma sensu nasza dalsza znajomość... czekałam z pewną rzeczą... byłam cierpliwa... ale znowu się okazało że jest coś ważniejszego ode mnie... nie chcę wchodzić w szczegóły, ale wczoraj poczułam ogromne rozczarowanie jego postawą... ja wczoraj dając mu ostatnią szansę podkreśliłam że to jest mój dowód na to że mi cholernie zależy.. i teraz czekam na dowód zaangażowania z jego strony.. i on dokładnie wie o co mi chodzi... obiecał że za dwa tygodnie mi dowiedzie jak bardzo mu na mnie zalezy... więc czekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja czekałam tak lata ,ale się nie doczekałam . Teraz żałuje straconego czasu . Nie dawaj nigdy za dużo szans , jedna , dwie i jeśli nawali już wiadomo, że nic się nie zmieni .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już nie żono... masochistką nie jestem - to jest ostateczny termin - jeśli za dwa tygodnie nie nastąpi to na co ja tyle czasu czekałam, na co oboje chyba czekaliśmy... to koniec... choć łatwe to nie będzie.. bo serce swoje mu oddałam... ale trudno - z wiatrakami walczyć nie będę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wychodzi na to ,że byłam kiedys masochostka ;) Teraz już z panami raczje sie nie cackam . Ale i tak ciąglę "obrywam"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jeszcze dodam że ja kiedyś masochistką byłam ;) i namiętnie walczyłam z wiatrakami i myślałam że jak kocham za dwoje to związek musi się udać... i dużo takich głupot jeszcze mogłabym przytoczyć :) ale chyba możesz sobie wyobrazić jak tamte związki dla mnie się skończyły - zwłaszcza jeden który był bardzo powazny (ślub w planach rychłych) echh... no i właśnie dlatego tym razem muszę być twarda dla właśnego dobra... w razie gdybym musiała jednak to skończyc.. moje serce będzie krwawić ale przynajmniej szybciej się pozbieram i będę mieć jednak szansę na coś nowego może lepszego... Ale póki co - czekam i wciąż mam nadzieję ze wszystko się ułoży... to tylko jeszcze 2 tygodnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze wróci
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ło matkooo tyle co uwolniles sie z jednego zwiazku, a juz chcesz zeby cie zagospodarowac :))) odwazny jestes;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie tylko kobiety bywają "masochistkami". Wydaje mi się przy okazji, że oczekiwanie, iż związek między dwojgiem ludzi będzie taki, jak wymyśliła (wymarzyła) sobie jedna ze stron, jest zazwyczaj skazany na niepowodzenie. Chyba, że druga strona jest absolutnie submisyjna i zależna. To, czy się uda zależy moim zdaniem od tego, na ile potrafimy rezygnować ze swoich oczekiwań, a w najlepszym razie dopasowywać je do zmieniającej się w końcu sytuacji. Bardzo rzadko zdarza się chyba tak, że spotykają się dwie osoby o identycznych oczekiwaniach, w dodatku uszeregowanych w takiej samej kolejności w hierarchii ważności. Już sama zmiana "numerków" na liście potrafi zaowocować kryzysem. [cdn.. być może]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dopiero co, ale już dosyć dawno. I wcale nie pcham się w kolejny, tylko stwierdzam fakt, że jestem "do zagospodarowania".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie boję się inteligentnych kobiet. Chyba, że tych inteligentnych inaczej ;-) Nie mylić proszę przy tym formalnego wykształcenia z inteligencją (intelektem) :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
toz ja ani przez sekundke nie posadzilam cie ,ze mozesz sie bac inteligentnych kobiet...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już nie mąż Nie tylko kobiety bywają "masochistkami". Wydaje mi się przy okazji, że oczekiwanie, iż związek między dwojgiem ludzi będzie taki, jak wymyśliła (wymarzyła) sobie jedna ze stron, jest zazwyczaj skazany na niepowodzenie. Chyba, że druga strona jest absolutnie submisyjna i zależna. To, czy się uda zależy moim zdaniem od tego, na ile potrafimy rezygnować ze swoich oczekiwań, a w najlepszym razie dopasowywać je do zmieniającej się w końcu sytuacji. Bardzo rzadko zdarza się chyba tak, że spotykają się dwie osoby o identycznych oczekiwaniach, w dodatku uszeregowanych w takiej samej kolejności w hierarchii ważności. Już sama zmiana "numerków" na liście potrafi zaowocować kryzysem. [cdn.. być może] hmmm z przykroscia musze stwierdzic, ze sie z toba zgadzam:O :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie boję się, dlatego nie można mówić o mojej odwadze. I tak wszyscy dobieramy się w pary na jakimś szalonym targowisku próżności i złudzeń ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i do tego poeta... targowisko proznosi..:) hmm no pieknie, pieknie... a z przykroscia, hmmm no coz.... powiem ci cos w tajemnicy... ta "przykrosc" nie byla az tak przykra.. takie moje male droczenie:))) :D pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×