Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość piotrek.p.

narzeczona materialistka?

Polecane posty

Gość wanda z radomia
Ale dlaczego materialistka? Ona w tym domu nie chce mieszkać, a tym bardziej nie chce w niego inwestować. Ona by chętnie inwestowała w ich wspolny, własny dom, w którm by tez chętnie przebywała i dobrze się czuła. To tak, jakby ktoś chciał miec auto terenowe, a absolutnie nie chciał limuzyny - i własnie dostałby limuzyne i jeszcze miał za to słono płacić. Chyba nie dziwne, że się nie kwapi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z kobietami bywa różnie
A gdzie jest jej wsparcie ,jakieś czułe gesty w stronę narzeczonego? czyżby nie doceniała jego starań? On w przeciwieństwie do niej pracuje. Skoro tak bardzo chce na swoje to dlaczego nie idzie do pracy? ,przecież "na swoim' też trzeba mieć pieniążki a nie liczyć tylko na kasę z jednej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"do autora----jak będzie wyglądała sprawa własności tego domu? rodzice Ci go zapiszą? jeśli tak, to jesteście już właściwie na swoim. " o nie, nie są - tylko ON jest. a to róznica. ja bym też złotówki do takiego remontu nie przyłożyła. albo coś jest wspólne, albo nie (u mnie nawet samochód, niewiele warty, mamy na współwłasność. nie wierzę w bzdety "aż do śmierci" bla bla bla)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Na pewno rodzice mi ten dom zapiszą, jeszcze nie rozmawialiśmy o tym czy będzie to darowizna tuz po ślubie czy mi go w spadku zostawią. Raczej to będzie darowizna dla mnie, ale jeszcze nie wiadomo na 100%. Ja nawet rozumiem, że ona nie dokłada do remontu, nawet bym tego nie chciał. Wolę, żeby te pieniądze zostawiła dla siebie. Ze wsparciem to jest różnie. Są dni, że jest cudowna, a są takie jakby diabeł w nią wstąpił. Jakby jej się uroiły jakieś problemy i mnie nimi dręczy. Potem ją na jakiś czas uspokoję, a potem znowu diabeł. Ona mi powiedziała, że nie ma takiej motywacji dużej, żeby pracy szukać, bo w zasadzie nie ma po co. Głównym celem jej życia było posiadanie swojego domu, a jak jej uświadomiłem, że nie zamierzam budować, to jakby główny cel, motor działań i motywację straciła. Niby szuka pracy, ale jest wyjątkowo wybredna, bo nie musi pracować. Powiedziała, że jakby musiała to nawet w sklepie by się podjęła. Rozmawiała ze mną też kiedyś na temat własności tego domu. Ona w rodzinie ma takie nieprzyjemne doświadczenia - dziadkowie zostawili testament, a mimo to jej rodzina się pokłóciła, bo uznali, że testament jest niesprawiedliwy. No i narzeczona też się trochę tego boi, że moi bracia kiedyś upomną się o ten dom, mimo że obecnie sprawy wyglądają tak, ze każdy z nich już 'posag' dostał. Dostali piękne działki, nawet po 2, a dla mnie już tylko ten nieszczęsny dom został. Wiec narzeczona uważa, że mogą sie kiedyś poczuć skrzywdzeni, że dostali 'tylko' działki, a ja działkę z domem. Powiedziałem jej, ze jak taka sytuacja wyniknie, to sie z domu wtedy wyniosę. Ona zapytała czy nie będę mieć żalu, że tyle kasy w remont władowałem. Wtedy powiedziałem, ze nie, ale teraz to już sam nie wiem - moje dotychczasowe oszczędności w zasadzie sama łazienka pochłonie. Problem polega na tym, że ja znam swoją rodzinę i wiem, ze jesteśmy zgrani, zżyci i jeden chce jak najlepiej dla drugiego. Wierzę że będzie dobrze. Ona ma złe doświadczenia i uważa, ze teraz jest dobrze, ale nie zawsze musi tak być. I to dodatkowy problem, bo w sumie moi bracia mieszkają w pobliżu i ona uważa, ze kiedys mogliby nam uprzykrzyć skutecznie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i niestety ona ma rację
że się boi. Niestety, najlepiej jakby rodzice ten dom już na ciebie przepisali. Moglibyście go wtedy sprzedać, rodzicom coś małego postawić i dla siebie własny dom. Inaczej może być ciężko. Ja też nie chciałabym całe życie się martwić, czy mnie rodzenstwo męża z domu nie wysiuda... Pamiętaj że bracia mogą mieć żony - a te potrafią być zołzami i podkręcić całą sytuację...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie, plus jeszcze jedno.. ten dom zawsze będzie TWÓJ! jak dostaniesz w darowiźnie, to przy ewentualnym rozwodzie ona nie dostanie nic i będzie się musiała wyprowadzic - powodzenia, ja bym też nie pozwoliła na taką sytuację. wspólny dom jest pewnym zabezpieczeniem na przyszłośc, a o nią trzeba dbać zawczasu. sory, może to nieprzyjemnie wygląda, ale czasy mamy jakie mamy i niczego nie można być pewnym.. i nikogo.. nie ona jest tu materialistką, tylko ty jesteś jakiś dziwny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem pewna ale dom
jako darowizna by byl tylko jego musi byc przekazany poki jest kawalerem. bo jak ja otrzymywalam od rodzicow darowizne to notariusz zaznaczyl, ze skoro ja jestem panna to w razie wyjscia za maz jest to tylko moja wlasnosc. A chyba jak darowizna jest po slubie to obojga malzonkow, ale moge sie mylic jeslichodzi o to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no a jak do ślubu w ogóle
nie dojdzie? A ona nie daj boże właduje tam jakieś swoje pieniądze? To później pretensje do pana Boga tylko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mylisz się. co do zasady darowizna pojdzie dla syna, jesli darczyncy beda tego chcieli - na syna i synową ( czyli wejdzie do wspolnosci majatkowej )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice dostali darowiznę na ich oboje, od rodziców mamy ale mój ojciec jest też wpisany w papier i mu się normalnie częśc należy w razie rozwodu itp. teraz moja mama mnie przestrzega przed takim "błędem" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli dom dostaniesz jako darowiznę - to cię ani narzeczona ani rodzeństwo nie wyrzuci. jeżeli testamentem, to nie dziwię się narzeczonej, iż obawia się rodzeństwa - mogą się upomnieć o swoje mimo posagów (jak mówi porzekadło: z rodziną najlepiej wycodzi się na zdjęciu, nie takie przypadki się zdarzały). I też bym nie pakowała kasy w (póki co) nie swój dom. PS. nie obrażając - ale ambitną masz narzeczoną, jedynym marzeniem mieć dom, i jeszcze nie pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
No mam jaką mam. Uważam, że jest bardzo ambitna, tylko ostatnimi czasy trochę przystopowała, bo wcześniej żyła na dość wysokich obrotach. Sama mówi, ze mentalnie jest już zmęczona tą bieganiną i chce przerwy. Poza tym, ona nigdy nie miała takiego normalnego domu więc się nie dziwi,ze to dla niej ważne i że blokuje inne ambicje. Ale myślałem, że w moim domu dobrze sie poczuje. Co do darowizny, to chyba jak dostane dom po ślubie, to w razie rozwodu też jej się będzie należeć. Tyle, ze ona mi mówi, że darowiznę zawsze można cofnąć:/ Poza tym, nie chodzi jej o to ,ze bracia odbiorą nam dom, ale o atmosferę w jakiej będziemy musieli w razie niezgody życ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adamiarz
a można zapytać ile ;at ma Twoja kobieta i kim jest z zawodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesli darowizna tylko na
Ciebie,jej nic sie nie będzie należało(obojętnie przed ślubem,czy po ślubie!ta darowizna),a z braćmi to różnie bywa,ja jej się nie dziwię,a jestem w małżeństwie 20 lat!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Myślałem że z tą darowizną jest inaczej... Nie wiem jakie znaczenie ma wiek narzeczonej ,ale co tam. Ma 25 lat, jest po studiach. Można by powiedzieć, że powinna się palić do życia. Ale prawda jest taka, że miała bardzo pod górkę do tej pory, studia miała bardzo ciężkie i tam się mocno wypaliła. Dużo ją kosztowały i w zasadzie to że je skończyła okupiła ogromnym wysiłkiem i poświęceniem. A teraz widać, z eto mało przyszłościowe studia były i pracy w zawodzie nie może znaleźć. To ją trochę podłamało. Z drugiej strony poza zawodem pracować nie chce, bo żal jej tego wysiłku na studiach...błędne koło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co wg mnie to poczekajcie z tym ślubem, wynajmijcie cokolwiek i zobaczysz jaka ona się zachowuje będąc "na swoim". Nie rozumiem dlaczego ona nie pracuje?A ty nie potrzebujesz wytchnienia, odpoczynku?tylko ona tego potrzebuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rany rany
to co to za studia byly?? ze takie ciezkie i sie wypalila a teraz pracy znalezc nie moze?? dziwne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Prawda jest taka, że ja w domu miałem spoko. Studia też niezbyt wymagające i w sumie prześlizgnąłem się przez nie bez większego wysiłku. Nigdy się za bardzo niczym nie przejmowałem i podchodziłem do życia na luzie i z dystansem. Do tej pory mi wypomina, że spałem do południa, a do 4 nad ranem grałem z kumplami w akademiku, podczas gdy ona sypiała po 5h. Można powiedzieć, że ja zacząłem 'walkę' z życiem niecały rok temu, jak zatrudniłem się w prywatnej firmie. Wcześniej pracowałem w urzędzie więc spokojnie było. Ona w zasadzie całe swoje życie miała poczucie, że musi 'walczyć' i sama mówi że mentalnie czuje się stara. Przynajmniej tak mi mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie po raz kolejny
to co to za studia byly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rany rany
bo ja np teraz skonczylam medycyne - 6 lat meczarni :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
ojej, czy to takie ważne? Studia ciężkie, a jeszcze ona jest moim zupełnym przeciwieństwem. Wszystkim się przejmuje, jest/była ambitna, musi wszystko umieć, zrozumieć, być na prawie każdych zajęciach. Była bardzo obowiązkowa i zawsze musiała umieć na tyle, żeby stypendium dostać, bo bez tego nie dałaby rady się utrzymać. No i tak całe studia pod presją. W dodatku faktycznie zajęcia miała rozwalone na całe dnie i po całym mieście. Miała może z 6h dziennie, al ew zasadzie czasem musiała wychodzić o 6-7 i wracała ok 21. Pewnie jakby umiała kombinować, to by się jakoś migała i mogłaby jakąś pracę podłapać. Ale to nie ten typ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
po medycynie przynajmniej masz szansę na pracę. I moze sam fakt ciężkich studiów jeszcze o niczym nie świadczy, ale ona taka jest, że musi wszystko na 100% robić i to ją zgubiło. Jakby medycynę studiowała, to też by musiała byc w czołówce. Nieważne czy na roku 20 osób czy 200.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no wazne
to co to za taaaakie ciezkie studia?? Moze ona przesadza??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
biologia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
zresztą nie interesuje mnie czy w Twoim osądzie to będą ciężkie studia. Byłem z nią, to widziałem, że nie przesadza i że naprawdę wiele ją kosztują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość białawrona
Jak tak sobie czytam o tej Twojej narzeczonej, to stwierdzam, ze niezła z niej księżniczka jest... :/ Przepraszam, ale takie odnosze wrażenie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym za żadne skarby nie chciała mieszkać u teściów.To głupota.Zawsze dochodzi do konfliktów i kto jest najgorszy? Żona. Moja znajoma przed ślubem tak chwaliła teściów, a po pół roku wiała gdzie pieprz rośnie i nie odzywały się z teściową chyba z 4 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piotrek.p.
Nie znacie jej. W życiu miała pod górkę. Ojca brak, matka chora psychicznie z tendencją do nadopiekuńczości. W zasadzie to już jako dziecko moja narzeczona musiała myśleć jak dorosła osoba. Wychowywała się w domu w zasadzie w zupełnej patologi - dziadek pijak i awanturnik, brat matki - tak samo. W jednej izbie w starej chałupie mieszkało 5 osób, bez łazienki. Aż dziw, ze skończyła jakąkolwiek szkołę i się z tej patologii wyrwała. W gimplu po nocach się uczyła, dopiero jak 'towarzystwo' kładło się spać. Już od dziecka była mega odpowiedzialna i obowiązkowa. Mega ambitna, zawsze wszystko musiała mieć zrobione na 100%. Kiedyś ją za to podziwiałem, teraz widzę, ze to ją trochę zgubiło. Kiedyś mi powiedziała, że dla niej najważniejsze jest teraz stworzenie rodziny, bo fakt ze jej nie miała i potrzeba posiadania jej, blokują jakiekolwiek jej dalsze działania. Nie rozumiem tego, al eskoro ona tak mówi to jej wierzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 4590121
Sorry koleś ale musicie odkładać kasę na własne mieszkanie, bo z teściami długo nie wytrzymacie. Uwierz ludziom którzy przez to przechodzili... Co z tego że macie oddzielne pokoje prawda jest taka że dom należy do Twoich rodziców i dopóki nie masz nic na papierze to nie pisz że to będzie kiedyś należało do Ciebie bo możesz się zdziwić. Kasy w remont też radzę nie wkładać. Lepiej odłóżcie to na własne mieszkanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×