Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość coco5

samotność po rozstaniu

Polecane posty

Gość imadelko
Witajcie Jestem też świeżo po rozstaniu, od środy jestem wolna i nie mogę się pozbierać.Staram się być silna ale mi nie wychodzi...tak bardzo boli....Są koleżanki,spotykamy się w ciągu dnia i jest ok ale w domu jest masakra.Byliśmy razem prawie 3 lata a to nie mało , najgorsze są wieczory .Mam dwójkę dzieci i dla kogo żyć tylko teraz wszystko straciło sens.Nie mam możliwości wyrwać sie wieczorami z domu żeby choć na chwilę przestać myśleć o nim ,czuję się strasznie , nawet teraz łzy same lecą mi po policzkach ...ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Airisza
To posłuchajcie mojej historii,Byłam z nim prawie 21 miesięcy (w tym około 7 miesięcy przerwy z powodu wyjazdu),na początku jak zawsze wszystko słodko cud miód i malina...Począwszy będąc z nim nie wiedziałam że ma ze sobą aż takie problemy, swoje prawdz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Airisza
To posłuchajcie mojej historii,Byłam z nim prawie 21 miesięcy (w tym około 7 miesięcy przerwy z powodu wyjazdu),na początku jak zawsze wszystko słodko cud miód i malina...Począwszy będąc z nim nie wiedziałam że ma ze sobą aż takie problemy, swoje prawdziwe oblicze pokazał po moim pierwszymm wyjeździe na około 3 tygodnie,otóż zdradził mnie z jedną ''pseudo znajomą która była samotną matką'' , po przyjeździe nie miałam gdzie się podziać bo moja rodzina zamieszkuję południowy wschód, więc nie często miałam możliwość bycia u nich, lecz zostać tam nie chciałam... no i po powrocie gdy dowiedziałam się o wszystkim totalnie zdębiał nie wiedział co ma robić zostawił ją i prubował wrócić do mnie, wybaczyłam mu bo myślałam że zmieni się...I tu w tym momęcie za bardzo się przeliczyłam co mnie bardzo drogo kosztowało.Otórz podczas mojej nie obecności wpadł w pożądny nałóg alkoholowy...pił najpierw umiarkowanie około 2 razy w miesiącu, następnie pił regularnie, upijał się do takiego stanu że mial krwotoki z nosa ;/ , mało tego gdy próbowałam mu pomóc wybuchał agresją wyzywał,był nie obliczalny nie odpowiedzialny.Wszystko spoczywało na moich barkach,załatwilam mu prace u siebie w firmie tam też dawał cyrki przed każdym i oczywiście przychodził na mega kacu albo jeszcze nie do końca trzeźwy ... o była porażka .JA JESTEM ABSTYNENTKĄ NIE TOLERUJĘ ALKOHOLU ANI INNYCH ŚRODKÓW ODUŻAJĄCYCH,wkońcu doszło do tego że zwolnił się z pracy,zarabiałam tylko ja a zarobiona kasa po 14h pracy została mi zabierana,byłam bezradna, wyjeźdżać do rodziny mogłam raz do roku, lecz nikomu nie mówiłam co u mnie się dzieje aby nie stresować rodziny, jakoś musiałam przepękać chodź bylo mega ciężko,Był lut zeszłego roku, zostałam wywalona z ich klitki na bruk ..wiecie czemu?? dlatego że tam są wszyscy pijący a ja nie popieram czegoś takiego zbuntowALi się z tego powodu że odmawiałam alko i zwyczajnie w środku zimy wywalili na próg... Później ten nie odpowiedzialny alkoholik zafundował mi życie na działkach (gdzie mieszkał ze starymi ale na innych ogrodach) ... Wyobraźcie sobie życie na działce bez prądu wody gazu ogrzewania mebli i innych środków do życia...i jeszcze problem z pijanym chłopem!!...WKOŃCU POWIEDZIAŁAM MIARKA SIĘ PRZEBRAŁA JESTEM ZA MLODA ABY MARNOWAĆ SIĘ!!...zbliżał się dzień wyjazdu , pożegnałam się jak niby nigdy nic zabrałam swoje rzeczy i wyjechałam bez słowa teraz jestem ponad rok za granicą i w pełni się ogarnełam i doszłam do siebie, mam w planie sama uzbierać sobie na swoje mieszkanie!nikomu nie życze takiego ''chłopa''same straty i od groma problemów i nerwów...MAM NADZIEJE ŻE KIEDYŚ SIĘ ZMIENI , NIE ZAMIERZAM DO NIEGO WRACAĆ BO TAK NAPRAWDE NIE MAM PO CO , MIARKA SIĘ PRZEBRAŁA tak naprawde pochodził z patologicznego domu ...ja z normalnego chciałam żeby był szczęśliwy on to nadużył i wykorzystał!! jego strata mógł mieć wszystko teraz nie ma nic.. A u mnie jest super chodź jestem sama to jak wróce do polski zaczne życie od nowa tym razem z kimś innym :):) i tak moi znajomi podziwiają mnie za wytrwałość w tym wszystkim! dałam rade chodź było ciężko, ale taraz mam nauczke! więc każda lekcja jest dobra nawet ta bardzo zła :) POZDRAWIAM i nie przejmójcie się bo nie ma czym życie w samotności jest o niebo lepsze niż w męczarni we 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość swieza po rozstaniu
Witajcie kobietki i ja dołączam do Waszego grona.Tez jestem po rozstaniu kilka dni,staz 7lat zwiazku.Jestem silna osobowoscia i tez mam silna psychike,oczywiscie nie pokazuje tego na zwen,staram sie zyc ale dusza i serce przezywaja katusze,nadal kocham,mimo ze wiem iz to rozstanie bylo nieuniknione,moze i potrzebne?! ehhh... ile macie lat i z jakich miast jestescie? tez jak narazie nie mam z kim o tym pogadac,a na płec meska w tej chwili patrzec po prostu nie moge;/ pozdrawiam Was gorąco 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ingebartsch
Samotność po rozstaniu wcale nie jest łatwa. Ja też zerwałam, po prawie dwóch latach i szumnych planach na przyszłośc, mija 9 miesiąc kiedy jestem sama. Uwierz, że z czasem jest jeszcze gorzej. Samotności, jak dla mnie nie da się oswoić. Nigdy nie będzie Twoim sprzymierzeńcem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Airisza, postępowałaś jak człowiek silnie współuzależniony, tym większą Twoją dumą może być fakt, że w końcu się uwolniłaś od tego czlowieka związek w którym byłaś,był gorzej niż toksyczny i nie wiem, czy wobec tego nadal zasługiwał na miano związku oczywiste, że lepsza od życia w brudzie, smrodzie i ubóstwie z żyjącym w swoim świecie alkoholikiem jest samotność - i nadzieja na spotkanie kogoś godnego uwagi i uczuć coco5 oboje bardzo szanowaliśmy zasadę wierności, ale o ile ja unikałam wszelkiej okazji do nieuczciwości i posądzenia o nią, on bardzo chętnie wyjeżdżał beze mnie na różne wyjazdy "integracyjne". Wierzyłam mu, ale miałam wątpliwości ze względu na to, że trudno mi być naiwną i nie myśleć o tym, co dzieje się w takich sytuacjach, zwłaszcza gdy w grę wchodzi alkohol. próbowałam go ograniczać i minimalizować jego kontakty ze znajomymi, podczas gdy jest osobą towarzyską i typem imprezowicza. być może sama pchnęlam go do szukania okazji do tego typu wyjazdów. A tymczasem nie odzywa się już ładne parę dni, przestałam pisać do niego po kilku wiadomościach bez odzewu. Czekam a jednocześnie obawiam się, że nie mam już na co. Wiem, że ma ciężki bardzo charakter ale widzę też, że próbowałam niejako go złamać i podporządkować swojej wizji. Nie rozumiem dlaczego w pewnym momencie jego potrzeby i spojrzenie na pewne sprawy przestało mieć dla mnie znaczenie. Nigdy nie uważałam się za osobę egocentryczną. świeża... ja dość daleko od centrum mieszkam;) a facetów też już mam dość, choć się napataczają... za mało jeszcze czasu minęło i wciąż mam nadzieję, że były jednak się odezwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RK6
Przykra sprawa. Również to przeżywam. Ale nie szukam nowej dziewczyny bo w mojej głowie cały czas jest jedna ;( Dużo biegam, to naprawde pomaga. Taka fizyczna walka z samym sobą. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambinkaaa
Witam wszystkich🖐️ Widze ze temat dalej sie rozwija...U mnie chwilowo jest lepiej,zaserwowalam sobie w miare aktywny weekend co by miec za wiele czasu na myslenie,aczkolwiek i tak zdarzylo mi sie myslec o nim,co robi itd. Zerkam tez czesto z nadzieja na telefon,choc wlasciwie nie wiem,co bym mu powiedziala jakby zadzwonil...Jestem z siebie dumna,ze wykasowalam jego nr gg i jak narazie nie dodaje go na nowo,bo od razu po rozstaniu go wyrzucilam,ale co chwile znow dodawalam na liste,zeby przekonac sie jaki ma opis czy jest w domu itp. A opisy miewal o dziwo bardzo pozytywne i radosne(moze na zlosc mi a moze i faktycznie jest happy),wiec dolowalo mnie to okrutnie. Powiedzialam koniec tej męki:) Ciezko mi jest,brakuje mi jego obecnosci,ale jak mowilam zwiazek nie mial szans i musze o nim zapomniec:( Przeraza mnie tylko ja czytam i wasze posty i inne na forum,jak wiele jest rozstan dookola...ja bylamw zwiazku ledwo rok...a nie wiem,co bym zrobila gdyby mi sie rozpadl 7 letni np zwiazek:( Zaczynam watpic w milosc i w to wszystko,czy jeszcze kiedykolwiek bede szczesliwa...:( Pozdrawiam wszystkich niedzielnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gafazyrafa
Wiecie co? Wolałabym być w takiej sytuacji jak wy. Wiem, to strasznie egoistyczne. Wolałabym mieć wyrzuty, że kogoś zostawiłam - niż czuć ból bo ktoś mnie zostawił dla innej. To tak boli. Jak chciałabym, żeby on miał takie wyrzuty, żeby żałował. Wiem, że nie zostawiłby mnie gdyby nie ona. Ta świadomość mnie zabija. Kurczę, już miałam nie płakać - ale nie potrafię - bo czuję się przez tą sytuację nikim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gafazyrafa skoro tak łatwo przeskoczył z jednego kwiatka na inny to świadczy tylko o nim... ale wiadomo, że boli może dzięki temu poznasz kogoś naprawdę wartego Ciebie?? na pewno tak będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gafazyrafa
seniorita, wiem, że tak mówisz by mnie pocieszyć. dziękuję 😘 on był tym, którego kochałam. czuję się strasznie oszukana. jak to boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gafazyrafa
nie, nie odpłaci. on zawsze spada na cztery łapy. mam nadzieję, że ona sprawi, że on chociaż czasami pożałuje swojej decyzji. podejrzewam, że będą ze sobą do końca życia. to straszne, ale coraz częściej marzę by ktoś zranił go tak jak on zranił mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość airisza
seniorita lemoniados dziękuję za słowa które napisałaś , masz całkowitą racje , mineło kilka miesięcy od tej sytuacji , teraz mogę o niej mówić bez żadnych hamulców chodź wcześniej mówiłam to jednej osobie i nikt więcej nie wiedział ... nikomu nie życze takiego chłopa ;/ bardzo dobrze że nie mialam z nim ślubu ani dzieci bo wtedy bym dopiero tragedii narobiła!! myślałam od samego początku jak się zaczeło raptownie wszystko sypać żeby odejść,, powiem ci że on kocha wywierać presje i szantażować ... A TERAZ NIECH PŁACZE I UŚWIADAMIA SOBIE CO STRACIŁ!! ja tylko żałuje straconego czasu , łez nerwów !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gafazyrafa, co się odwlecze, to nie uciecze airisza, raz na jakiś czas, gdy wytrzeźwieje, na pewno najdzie go drobna refleksja ale powinnaś myśleć o sobie, nie o gadzie, który mógł zmarnować Ci życie eh, do mnie się już chyba więcej nie odezwie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość airisza
seniorita .... ja wcale o nim nie myśle bo od czasu kiedy wyjechałam nie dzwonimy nie piszemy, to minelo już kilka miechów od utraty kontaktu i powiem ci że jest OK... teraz ja wziełam się bardzo ostro za siebie i nadrabiam czas stracony! jestem teraz w trakcie odkładania na swoje 4 kąty powiem ci że obawiam się jak wróce .. jak spotka mnie na ulicy czy dowie sie gdzie mieszkam będzie mnie nachodził obrażał itd ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambinkaaa
[zgłoś do usunięcia] gafazyrafa Wiecie co? Wolałabym być w takiej sytuacji jak wy. no u mnie to niby bylo tak,ze to ja go rzuciłam. on to przyjal bardzo spokojnie; ok,jesli uwazasz ze tak bedzie lepiej,to rozstanmy sie... myslalam,ze troche wiecej dla niego znacze...jak sie poznalismy on nie byl w najlepszej formie...samotny za to otoczony banda kolegow,ktorzy tylko alkohol,trawka,on bez pracy,rodzina mu jezdzila po glowie. Ja zaczelam w niego wierzyc,jak sam powiedzial-bylam dla niego motywacja,by zaczac cos z soba robic,by zmieniac sie na lepsze...Mowil mi ciagle,ze jestem jego Aniolem,ktory go wyciagnal na prosta...ze beze mnie by sie tylko stoczyl...Nie wiem,ale przez to wszystko czulam sie chyba zbyt pewnie...to on o mnie bardziej zabiegal...Dlatego chyba teraz mnie boli,ze tak latwo przezyl to rozstanie,ze wlasciwie nie probowal mnie zatrzymac,ze tak szybko zapomnial ile dobrego dla niego zrobilam:( ze to byly tylko puste slowa...wiec pomimo,ze to ja go rzucilam,wcale nie jest mi lepiej...I mysle,ze nawet juz moze znalazl pocieszenie u innej,zawsze uwielbial sie otaczac kobietami... Dzis niedziela ,cieply wieczor...tyle par dookola...boli:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mcmer
Nio w wakacje zamiast się kochać nie chodzi mi o seks to ci faceci oszaleli mój tez zerwał po 1,6 roku już 2 dni jak nie jesteśmy parą ale ja go kocham i proszę Boga żeby wrócił i go odzyskałam mam plan ze się zmienię dorosnę on tez ale to musi trochę czasu upłynąć matko jestem taka młoda bo mam 22 lata a były plany na przyszłość itp hm sama założyłam tu topick pod scalii i udzielam sie pod tematem nagle przestał się odzywać bo u mnie tak było matko niech ten czas znika leci bo muszę do niego wrócić bo sama nie chcę być i z tym to na pewno się nie pogodzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bambinka, może czasami rozstanie jest potrzebne, by zobaczyć, co naprawdę reprezentuje sobą facet czy będzie zabiegał o to, by wrócić, starał się zmienić na lepsze czy przeciwnie, pobiegnie do pierwszej z brzegu chętnej? ale nic nie jest proste w tym temacie - facetowi może zależeć, ale z różnych względów może chcieć to w sobie zdusić przede wszystkim gdy jest stroną porzuconą i nowa kobieta jest tu świetnym środkiem ciężko oceniać kogoś, gdy nie wie się dosłownie wszystkiego na temat jego myśli i celów. Czyli na dobrą sprawę nie warto wystawiać cenzurki komukolwiek. mcmer, próbować zawsze można a czasami i warto:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aka769
Samotność? Może warto jej zaradzić? Jak? To proste... Radzę spróbować odnaleźć miłość. Taką możliwość oferuje serwis matrymonialny http://iduo.pl Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soft
czesc dziewczyny:) Czytam Wasze wypowiedzi, Wasze odczucia, przeżycia i dużo mi do myślenia dają. Ja jeszcze nie jestem tą samotną, ale ostatnio często myślę że powinnam z nim zerwać, bo nie będę szczęśliwa. On mnie kocha, ale nie czuję żeby docieniał ... dziś przepłakałam cały wieczór:( tylko skąd wziąć siłę żeby zakonczyć związek z miłością mojego życia, jak przekonać siebie że nie będę do końca życia żałować... :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dobrze, jasna sprawa, nie odezwał się przez tyle dni mimo że kilka razy napisałam, to już się nie odezwie jego strata jeśli sądził, że zmusi mnie to wicia się jego nóg to jest w dużym błędzie a jeśli już ma nową laskę, jej problem i jego pokaz klasy z facetem bez jaj i bez honoru nie będę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coco5
Ktoś napisał wcześniej, że z samotnością nie można się oswoić.. No to pozostaje czekać na nową miłość w takim razie. Dla mnie najgorzej jest przetrwać jak nic się nie dzieje. Wstaje rano i wiem, że nie zadzwoni ani nie napisze nikt na kogo telefon bym czekała. Były dalej się odzywa. Trochę mnie to pociesza, bo mam świadomość, że nadal jest ktoś kto o mnie myśli i nie może zapomnieć, ale z drugiej strony boję się, że te jego próby utrzymywania kontaktu przedłużają mój czas wychodzenia z tego. Ja mu nie odpisuję, nie chcę. Najlepiej się czuję kiedy pomyślę, że jeszcze tyle dobrego może się w moim życiu zdarzyć. Na razie jest ten zły czas, który trzeba przetrwać, ale życie jest tak przewrotne i nieprzewidywalne, że w każdej chwili wszystko może się odwrócić. Musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambinkaaa
Witajcie:) Wczoraj załapałam lekkiego dołka,bylam w odwiedzinach u znajomej tam mam załozone swoje gg,na swoim kompie wykasowalam juz jego nr,ale tam wczoraj jak odpalilam gg no to mam jego dodanego i mial super pozytywny opis i wstawione duzo usmieszkow...Widze,ze super mu sie zyje po rozstaniu,chyba bylam mu kula u nogi...a moze mysli ze ja codziennie czytam jego opisy i robi to specjalnie zeby mi dokopac?Nie wiem.W kazdym badz razie zdolowalo mnie to wczoraj na nowo i doszlam do wniosku,ze odciac sie zupelnie to najlepsze co mozna zrobic.Dzis nastrajam sie pozytywna muzyka,polazilam duzo po sklepach a co najwazniejsze postanowilam sie dzis ogladac za facetami. Nie zeby jakiegos wyrwac-bo az taka odwazna nie jestem:P ale zdalam sobie sprawe,ze ja wogole na nich nawet nie patrze,jak bylam z eksem to tylko w niego wpatrzona jak w obrazek,a on oczy dookola glowy na inne laski:) To teraz sobie odbijam,choc jego to juz nie interesuje,ale mi dalo to dziwna satysfakcje,ze niech nie wydaje mu sie ze placze w poduche :P Uwierzylam dzis tez ze to co dobre dopiero przede mna:) spokojnego wieczorku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambinkaaa
Moj na samym patrzeniu na nie,nie poprzestawał,to w ogole był typ to znaczy jest:P który uwielbia kobiety,on twierdzi ze to wszystkie tylko "kolezanki",a ja glupia to wszystko tolerowałam choc kosztowało mnie to tyle smutku i łez nie raz:( Szukałam je jak głupia po naszej klasie,chciałam wiedziec jak wyglądają,czy ładniejsze...dołowałam sie:( Ehhh...Ciesze sie,ze sie z tego uwolniłam...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bamibinkaaa
Ehhh nikt juz tu nie pisze,a mni dopadly jakies dołki,tęsknoty...wieczory sa najgorsze,zwlaszcza takie letnie,cieple,gdy chcialoby sie kogos chwycic za reke i isc na spacer...ehhh:( Jutrow yjezdzam w odwiedziny do kolezanki,musze jakos sobie organizowac czas,bo to siedzenie w domu mnie dobija:( chcialabym poznac kogos nowego,kogos kto zapelni ta pustke...ale jednoczesnie bardzo sie tego boje...nie chce znow cierpiec,a jakos coraz mniej wiary we mnie,ze mozna naprawde tworzyc szczesliwy zwiazek na dluzej...ze po jakims czasie zawsze sie pojawi jakies ALE...najbardziej bola wspomnienia,kiedy z ta druga osoba planowalo sie przyszlosc i wtedy wydawalo sie,ze nic nas nie rozdzieli,ze wszystko jestesmy w stanie pokonac... jakis czas pozniej koniec,cisza i jak obca zupelnie osoba...:( wiem,wiem smuce,ale musialam sie wygadac...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coco5
Ja zaglądam tu może rzadko, ale zaglądam i będę pisać jak tylko znajdę chwilę. Cieszę się, że ostatnio mam wypełniony czas bo wtedy jakoś to leci. Nie jesteśmy stworzeni do życia w pojedynkę. Można codziennie stawiać czoła problemom, budować coś i cieszyć się słońcem ale wtedy kiedy ktoś z nami to podziela. Znam wielu samotników.. ludzi, którzy nigdy nie mieli nikogo i żyją sami dla siebie. Zastanawiam się czy oni są inni ode mnie czy są zwyczajnie nieszczęśliwi.. Tak bym chciała żeby w moim życiu wreszcie coś się odmieniło. Już za długo to trwa:( Niedługo będzie rok tej złej passy z chwilami pozornego, krótkotrwałego szczęścia.. Miłość.. czy tylko ona może nadać życiu sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×