Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaa.....

Rozstanie i powrót - możliwe?

Polecane posty

Gość rozwaliło sie po 3 latach
wspólnego mieszkania, zostawił mnie, nikt nie zranił mnie tak jak on, a jednak wciąż mam nadzieję ,że do siebie wrócimy. Na szczęście zaczynam używać mózgu i cieszyć ,że tak się stało, bo co gdybyśmy już byli małżeństwem ? po co być z kimś przez kogo się ciągle płacze? A co do powrotu - jak mogłabym z powrotem zaufać i nie zastanawiać się kiedy znów mnie porzuci. Trzeba się otrząsnąć, nie on jeden na tym świecie,jestem młoda, ładna ,mądra,zasługuję na kogoś kto pokocha mnie szczerze i przy kim będę się czuć BEZPIECZNIE. A teraz czas się skupić na sobie, ma rozwoju, a nie rozpamiętywać, choć już 3 tygodnie wyję z bólu i odchodzę od zmysłów, to jednak coraz częściej mam takie przebłyski świadomości i modlę się ,aby w tym wytrwać ,choć jest mi bardzo ciężko wyrzucić 3 wspólne lata na śmietnik. Zamiast łudzić się na ich powrót zacznijmy układać swoje życie od nowa i dajmy sobie szansę na coś lepszego, bo jeśli będziemy tkwić w takim szambie to nic dobrego nas nie spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja tak sobie teraz płaczę i czytam Wasze wypowiedzi... u mnie psulo sie juz jakies 1,5 misiaca. Dlaczego? Ja pierwsza zaczelam, wiedzialam, ze jest strasznie zazdrosny, nawet moglabym powiedziec, ze zaborczy. Nie bede sie rozpisywac, powiedzialam mu, ze jestem z rodzicami a naprawde poszlam z kolezanka na piwo. On byl w pracy. Prawda wyszla na jaw juz zanim zdazylam wrocic z tego piwa do domu, a mieszkamy juz od jakiegos czasu razem. I tak sie zaczely ciche dni, zero rozmowy, on nie mial czasu albo mowil mi, ze nie ma o czym rozmawiac. Byl dla mnie tak zimny, ze nie moga\lam tego zniesc. Chcialam odejsc juz kilka razy, chyba dla wlasnego dobra, nie moglam wytrzymac tego, jak mija mnie na korytarzu bez slowa. Niedawno kupil mieszkanie, mimo tego zlego zamieszkalam tam z nim. Dwa tygodnie temu znalazlam w jego telefonie smsa od jakiejs mlodej dziwki (tak, dziwki), proponowala mu..., wiecie pewnie co. Myslalam, ze mnie zdradzil. Kiedy pojechal do pracy ja spakowalam swoje rzeczy i napisalam do niego, ze sie wyprowadzam i odchodze. I tak zrobilam. Wtedy sie zaczelo. Telefony i smsy od niego. Ze nie spotykal sie z nia, nic od niej nie chce, a tylko pisal z nia na gadu po to, zeby zrobic mi na zlosc, zebym zobaczyla jak to jest jak traci sie do kogos zaufanie... I udalo mu sie, stracilam. Ale wiedzialam, ze ja pierwsza sklamalam i nalezalo mi sie. Siedzialam w swoim samochdzie z rzeczami na karku i nie wiedzialam co robic. Powiedzial, ze nastepnego dnia ma wolny dzien i porozmawiamy. Spytalam: o czym? Przez dwa miesiace nie mial czasu i nie mial o czym ze mna rozmawiac a teraz zebralo mu sie na rozmowy? Co powiedzial? Zebym sie rozpakowala, bo przeciez gdyby nie chcial ze mna byc i mieszkac to bym z nim nie mieszkala. Rozmawialismy przez telefon, wyrzucilismy sobie wszystko co bylo do wyrzucenia. Zostalam. W jednym z ostatnich smsow tego dnia napisal, ze kocha. Wrocil z pracy, tak szybko nie zaczelismy sie kochac jeszcze chyba nigdy. Bylo dobrze dwa tygodnie. Ja stwalam na glowie zeby bylo dobrze. I wydawalo mi sie, ze tak bylo. Pare dni temu zaproponowalam mu, zebysmy pozli do kina. Powiedzial, ze nie ma czasu... Wczoraj poszedl z kumplami na impreze. Mial pierwszy wolny wieczor chyba od kilku dobrych tygodni. Myslalam, ze spedzimy go razem. Niestety. On wczoraj poszedl na impreze a ja pojechalam w odwiedziny do rodzicow na weekend. Napisalam do niego rano, ze jestem zla. Dla mnie nie mial czasu a dla kumpli wolny wieczor znalazl z dnia na dzien. Napisalam, ze kocham i tesknie, bo ciagle nie ma go w domu, duzo paruje i poprostu mi jego brakuje. Od slowa do slowa wymyslil, ze od potrzebuje teraz byc sam, musi sobie wszystko przemyslec... Poczulam sie jakbym dostala w pysk... Siedze w domu i placze jak nigdy. Boje sie, ze jak juz sobie to wszystko przemysli to wymysli, ze to koniec. Chcialam sie poprostu z kims tym podzielic... Wyrzucic z siebie... Chcialabym cos zrobic, ale czuje sie cholernie bezradna... Od ostatniego smsa mija dopiero czwarta godzina a ja dostaje szalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwaliło sie po 3 latach
dziewczyny, nie dajmy sobą pomiatać !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wasze wypowiedzi napawaja mnie nutka nadzieji, ze wroci... rozwalilo sie po 3 latach - i Ty tez masz racje, trzeba isc do przodu, nawet jak wroci to nie bede miela pewnosci, ze za dwa tygodnie znowu cos bedzie musial przemyslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwaliło sie po 3 latach
uwierz mi, tę nadzieję, że wróci trzeba w sobie zabić i to jak najszybciej. ja żałuje ,że nie zrobiłam tego od razu jak mnie rzucił,ale niestety jesteśmy ludźmi i kochamy (?), trzeba jednak zdać sobie sprawę,że to prowadzi donikąd. Oni nas nie szanują, zostawiają ,pobawią się sami,albo z jakąś inną , a potem znowu wrócą, bo może jakiś sentyment pozostał, albo z litości, po co nam to ? Same doskonale wiemy,że miłość tak nie wygląda, tylko szukamy usprawiedliwień i okłamujemy same siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, masz racje. Ale ja tak nigdy w zyciu nikogo nie kochalam. Wspolne plany i marzenia... szlag je teraz trafia. On sobie teraz wszystko "przemysla" ale nie interesuje go co ja teraz czuje. On jest poszkodowany bo ja go oklamalam? Dobrze? Ale tak jak bawil sie moimi uczuciami przez ten czas..., tego nie da sie opisac. Placze prawie codziennie, schudlam juz 4 kilo a czuje ze to dopiero poczatek, nie moge jesc i nic mnie nie bawi. A on mi pisze, ze wczoraj na imprezie bylo zajebiscie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwaliło sie po 3 latach
walcz dziewczyno,ale nie o niego, tylko o siebie! skąd ja to znam-my idiotki płaczemy, a oni imprezują i się świetnie bawią. Też mieliśmy plany, ale jak się okazało-nierealne. Po co Ci facet ,który nie szanuje Ciebie i Twoich uczuć , ma w dupie to co czujesz? bo taka niestety jest prawda. Ja wiem tylko tyle,że nigdy nie chcę się już czuć tak jak teraz,dlatego muszę trzymać się jak najdalej od tego faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze powinnam sie cieszyc, ze rozwalilo sie teraz a nie pozniej, moze teraz bedzie lzej, mniej wspomnien mniej bolu... skąd sie bierze w czlowieku tyle łez????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwaliło sie po 3 latach
dokładnie tak powinnaś myśleć ,bo przecież skoro teraz tak jest to i tak wcześniej czy później by się tak stało. Co do łez-też się nad tym zastanawiam, skąd ich w nas tyle.Ja teraz skupiam się ostro na pracy, to jest dla mnie priorytetem, idę do przodu, muszę być silna, choć po drodze jeszcze nie raz dopadnie mnie zwątpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze dam mu pare dni? niech "mysli", skoro tak postepuje to widac, ze zadko to robi, bedzie mial okazje... A potem? Nawet jak bedzie chcial wrocic, odejde... Chce byc z kims i chce byc pewna jego uczuc, a nie zyc teraz w strachu, ze jak nie za misiac to za rok znowu nie zachce mu sie "myslec" A ja glupia bede czekac i czas marnowac.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zazdroszcze ci tej pracy... ja skonczylam juz szkole i obecnie nie mam pracy, nie mam co robic, nie mam czym zajac mysli, a to jest najgorsze... a i tak jak cos robie to mysli gdzies uciekaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwaliło sie po 3 latach
wiec zintensyfikuj poszukiwanie pracy, zacznij się uczyć jakiegoś języka,wyjdź do ludzi. Nie daj się !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże, jak ja go kocham... Nie wyobrazam sobie, ze jutro mialabym sie obudzic i uswiadomic sobie, ze to dzien bez niego... Ten dzien, nastepny i kazdy kolejny... Byl i jest dla mmnie wszystkim, wszystko co robilam robilam z mysla o sobie i o nim... Zycie mi sie konczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Wiem, musimy być silne. Tylko,że jak? jak wiem,że ostro przyłożyłam się do tego,żeby miał mnie dosyć?wiem, wina zawsze leży po obu stronach, on też miał swoje za uszami ale ja też nie byłam święta... moje humory, pretensje, jak teraz patrze na to z perspektywy czasu, brały się z nudów, skończyłam studia siedziałam w domu i chyba w dupie mi się poprzewracało. Też się boje tego strachu,że jak już wróci, to będę się tylko zastanawiać, czy mnie znowu zaraz nie zostawi....ale mimo wszystko chciałabym spróbować, chciałabym,żeby on dał nam szansę w imię tego, co było między nami,żeby potem nie żałować. Jak nie wyjdzie, trudno, może lepiej to już wtedy zniose i będę mogła otworzyć się na przyszłość. Na razie nie potrafie.... i nie chce..... nie chce żyć bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wytrzymalam, napisalam do Niego. Nie odpisal, czego sie spodziewalam... boje sie tego, ze nie wroci... moze nawet poswiadomie tego chcę, byloby po wszystkim, poplakalabym i pewnie z czasem by mi przeszlo. A tak dalej bede trwac w tym strachu. Teraz jestem zawzieta i zla, Zaczynam widziec wszystkie jego wady i zle strony. Ale wiem, ze jak jednak bedzie chcial jeszcze raz sprobowac to pewnie pobiegne jak na skrzydlach i zapomne o wszystkich zlych rzeczach ktore byly... Dlaczego? Bo milosc i ten czlowiek jest dla mnie powietrzem, a ja Nim oddycham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Ja byłam ze swoim ex 2 lata. Teraz mija rok jak się schodzimy i rozchodzimy. Myśle, że jest szansa na powrót ale obie, naprawde obie strony musza mocno tego chciać i strasznie się starać, bo łatwo nie jest. Ja wciąż mam nadzieje, że kiedyś mój ex spojrzy na mnie i pokocha tak jak kochał przed rozstaniem...narazie tkwie w pustce, nie szukam nikogo bo wciąż czekam na niego...przyjaźnie się z nim bo wierze, że może ta naimastka bycia przerodzi się w coś większego... Powiem Wam, że ten rok był strasznie pogmatfany i nadal wszystko takie jest...czasem mysle ze gdybym po zerwaniu od razu ucieła kontakt to wszystko by sie jakos ułożyło...a tak przepłakany refleksyjny rok ale cóż człowiek uczy się na błędach...Wam życze udanych powrotów! Kochaj mnie mimo wszystko, Hey- piękna piosenka "Jeśli zwątpisz choć jeden raz to choćbyś z pistoletem zaszedł mi drogę...powrotów nie będzie..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjechal dzis rano na dwa dni z pracy, zawsze jak tak wyjezdzal to malo pisal, nawet jak miedzy mani byla sielanka... jest za granica, 24 na dobe za kierownica, nie spi, malo je, dlatego pisal prawie wcale, teraz tym bardziej tego nie zrobi. Czyli do jutrzejszego wieczora nawet nie mam co czekac na wiadomosc. Zawsze wieczorem jak byl w trasie zyczylam mu dobrej nocy i pisalam, ze kocham. Pewnie dzis zrobie tak samo... Chyba nie powinnam, ale pewnie nie bede w stanie sie powstrzymac. Potem obiealam sobie ze odloze telefon, nie bede pisac chocbym miala wbijac zeby w sciane. Moze zateskni? Nie wiem dziewczeta czy jeszcze tu zagladacie, czy ktos to jeszcze czyta, ale jak to pisze i wrzucam na forum to jest jakos lzej. Rany, jaki czlowiek jest glupi jak kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Mika kochanie nie pisz do niego proszę Cię.... mi też jest zajebiście ciężko, dziś pierwszy dzień w pracy i ledwo wysiedziałam, najgorzej,że musisz się do wszystkich uśmiechać a serce boli... jak zatęskni to Cię znajdzie, zna Twój numer. Ja też chciałabym bardzo do niego napisać ale boje się,że nie odpisze albo odpisze coś w stylu,żebym się od niego w końcu odwaliła. Ja też potrzebuje go,żeby normalnie żyć, normalnie oddychać, nic mnie w ogóle nie cieszy bez niego ale mądre jest powiedzenie: "Jeśli kochasz - puść to wolno, jeśli wróci - jest Twoje, jeśli nie - nigdy nie było Twoje" Nie chciałabym,żeby tak się okazało ale nie mam na to wpływu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Wyłącz dźwięki w telefonie, wlóż do torebki a torebkę na dno szafy. To naprawdę pomaga, ja teraz nawet kilka dni nie zaglądam do telefonu. Nie mam po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Na dodatek mam wrażenie,że już nikt mi nie został. Koleżanki mają swoje sprawy, spora część z nich nawet nie wie,że się z nim rozstałam. Moja przyjaciółka też ma swoje sprawy, w sumie nikt tak nie dzwoni,żeby się zapytać, jak sobie radzisz, czy czegoś potrzebujesz. Nawet nie ma się komu wypłakać, jedynie lustro zostało:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo chce nie pisac, zagladam na telefon co pare godzin a tam cisza, nie pisze on i nie pisze tez nikt inny. Chociaz nawet dobrze, jakbym zobaczyla, ze przyszla wiadomosc a potem okzaloby sie, ze to nie od Niego... I do tego mama ciagle pyta sie o niego. Prosze ją, żeby mi o nim nie przypominala, ze chce choc na chwile zapomniec, pomyslec i zajac sie czyms innym to ona po jakims czasie znowu pyta, czy sie nie odzywal, czy juz wyjechal w trase... Zauwazylam, ze zaczynam sie nastawiac anty niemu, glosno juz mowie co z nim bylo nie tak, co mi w nim przeszkadzalo, tak jakbym juz wiedziala, ze do mnie nie wroci i chce go zapamietac jako tego zlego, zeby nie bylo mi zal. Chyba chce oszukac sama siebie, bo przeciez go kocham wlasnie takiego jakim jest z tymi jego cholernymi wadami. Zaczynam tez myslec co i jak bede robic jak odejdzie, jak juz go nie bedzie... Tez mam wrazenie, ze jestem sama. Dlatego pisze tutaj. Mam nadzieje, ze to co kocham wroci i bedzie moje. Jednoczesnie nachodza mnie mysli, ze mimo, ze byc moze mnie kocha, nie bedzie chcial walczyc juz o ta milosc, ze jest juz zmeczony i cos poprostu w nim pierdyknelo. Walczymy o siebie prawie dwa miesiace. To dlugo? Czy widzac, ze sie nie bardzo udaje mozna chciec walczyc dalej? Ja chce, ja kocham i chce. Tylko wiem, ze do tanga trzeba dwojga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Mika ale zdaje się,że on Ci nie powiedział nigdy,że Cię nie kocha?u mnie już miesiąc i 8dni. Godzinę temu spojrzałam na telefon i mam nieodebrane połączenie od niego. Nie oddzwoniłam,nie odpisałam.Nie wiem,czy to był sygnał,czy dzwonił. I chyba tego nie zrobie, poczekam aż może coś napisze. Obawiam się,że dzwonił o te klucze od mieszkania. Jeżeli to o to chodzi, to już na bank jest koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem w stanie wrocic i zapomniec o wszystkim. Pewnie nie od razu, ale mysle, ze dalabym rade. Tylko widze, ze w nim cos sie blokuje, cos nie pozwala mu normalnie sie zachowywac, mimo, ze chyba chce. Moze za bardzo mnie wyidealizowal i teraz jak go oklamalam poczul sie jakby mu ktos dal w morde. Moze nie jest w stanie sie po tym pozbierac. On jest troche po przejsciach, pomoglam mu wyjsc kiedy na prosta, bylam z nim kiedy nikt inny nie chcial byc i wierzylam, kiedy nikt inny w niego nie wierzyl. On wie ile dla niego zrobilam, bo najpierw pokazalam mu jak go kocham a dopiero potem mu to powiedzialam. Chyba to docenia i dlatego nie wyrzucil mnie z domu kiedy okazalo sie, ze go oszukalam. eh..., nie wiem co robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Mika nie możemy nic zrobić, tylko czekać i mieć nadzieję. Wiem o co Ci chodzi, ja też się boję ale nie ma innego wyjścia. Ostatnio pewna osoba powiedziała mi coś mądrego: daj mu czas niech się zastanowi, nie ponaglaj, nie próbuj przyspieszyć wydarzeń, nalegać na zmianę jego decyzji, bo to go jeszcze bardziej odizoluje i ucieknie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sygnal? Watpie, ze to byl tylko sygnal. Po co by to robil? Ja bym chyba oddzwonila... Sama nie wiem, co o tym myslec. Moze chce z Toba pogadac. Jak zobacyzl, ze nie odebralas to moze dac za wygrana i pomysli, ze Ty nie chcesz juz miec z nim kontaktu. Z drugiej strony, jak mu zalezy to zadzwoni jeszcze raz. Tak, dwa tygodnie temu powiedzial, ze mnie kocha, zeby sie rozpakowala i zostala gdy chcialam wtedy odejsc. No kocha i co z tego, ze kocha? Czasem nawet jak sie kocha to nie ma sie sily na dalsza walke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez kocham a mimo tego chcialam odejsc. Dla wlasnego dobra, nie moglam juz zniesc jego zimna wobec mnie. I gdyby mnie nie zatrzymywal to juz dawno byloby po sprawie. On moze teraz tez chciec to wszystko skonczyc, moze nie potrafi mi juz zaufac? Moze chce zaczac od nowa, z kims innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialam sobie poprawic humor i pomalowalam sobie wlosy... wygladam teraz jakby mi ktos na te glowe nasral... ide sie chyba zabic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Nie da się tak łatwo wykreślić kilku spędzonych lat. Jak to mężczyźni często podkreślają-oni też mają uczucia. Najpierw Ty miałaś wątpliwości, teraz on ma,musicie to przeczekać,zwłaszcza,że się kochacie i choćby dlatego dacie sobie szansę. Co do siebie, to wytypowałam kilka wariantów: 1. puścił sygnała,żeby zobaczyć, czy odpuszcze 2. zadzwonił, żeby pogadać 3. zadzwonił,żeby odebrać klucze Niestety obawiam się,że odp nr 3. Jedyne co mnie dziwi, to to,że nie napisał esa "chciałbym swoje klucze", tylko wolał zadzwonić. Wolałabym,żeby napisał,bo boje się z nim gadać a tak to przynajmniej wiedziałabym na czym stoję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Na pewno nie jest tak źle, Mikuś ładnemu we wszystkim ładnie:) jak mnie rzucił to też chciałam pomalować włosy, właściwie jemu na złość. Jak się poznaliśmy to miałam taki "mieszany" kolor włosów(niby to blond, niby szatynka) i tak właściwie z jego inicjatywy zrobiłam się cała na blondynkę.Po rozstaniu miałam ochotę przefarbować je na czarno! ale stwierdziłam,że on już pewnie i tak nie wróci a ja będę wyglądać jak paszkwil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, nie napawaj mnie nadzieja, ze damy sobie szanse. Boje sie pozniej rozczarowac. On napisze, ja wiem, ze on napisze. Obiecal, ze to zrobi tak czy inaczej. Przeciez musze wiedziec czy mam zabrac swoje rzeczy z jego mieszkania czy normalnie wrocic do niego i byc z nim. Tylko nie wiem kiedy to zrobi i to czekanie jest najgorsze. My jak sie poznalismy, to bylam taka blondynka, ze hej. Taka bylam do dzis. On niby wolal czarnulki, ale jak mowil, to nie kolor wlosow jest dla niego wazny. No to ja tkwilam w blondzie, bo mi taki mi sie podobal. Tylko wkurzaly mnie te ciagle odrosty, bo z natury wloski mam ciemno brazowe, wiec chcialam je tylko troszke przyciemnic, zeby nie bylo tych cholernych odrostow tak widac. No to mam niby jasny braz, koncowki wyszly, a wlasciwie nie wyszly, bo zostaly blond. Ogolnie chujnia. Jestem wsciekla, moje wkurwienie nie zna teraz granic. I telefon ciagle milczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×