Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość aaaa.....

Rozstanie i powrót - możliwe?

Polecane posty

Gość Nie ma sensu wracac
aaaaa teraz Ci sie tylko wydaje, ze nie bedziesz umiala bez niego zyc. Za kilka miesiecy juz nie bedzie tak bolalo i znowu zaczniesz sie usmiechac. jestem tego pewna:) Z rozstaniem to jest troche jak z zaloba i trzeba przejsc wszystkie kolejne etapy, zeby w koncu poczuc spokoj. Skoro sie ciagle klociliscie to moze jednak nie byl to ten jedyny i tylko bylibyscie nieszczesliwi razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham cierpie
Jak zostawił mnie pierwszy raz przez miesiąc nie mogłam dojśćdo siebie mało jadłam(zapominałam że mam jeść) biurko mama codziennie oczyszczała z całej sterty chusteczek. Dla mnie najgorsze były poranki, kiedy wstawałam i pierwsze odgłosy, które wychodziły z ust "nie" "nie to nie prawda" płakałam i myślałam po co wstawać... potem wyjazd na studia...mój pierwszy rok... dzięki Bogu miałam tam kolege który mnie w jakiś sposób wspierał, nie istniało dla mnie nic...płakałam jadąc tramwajem, idąc ulicą... to było okropne nawet teraz jak sobie to przypomne chce mi się płakać... po jakiś 2 miesiącach szkoły koleżanka powiedziała "ty się uśmiechasz" i to dało mi do myślenia...musze żyć...potem on chciał wrócić ja od razu się zgodziłam potem mnie zostawił potem znów pisał... i teraz mija rok jak się tak mną bawi... I I wiecie co płakałam za Nim przez to jeszcze wiele razy. ALe teraz postanowiłam koniec...szkoda mojego życia...bo za każdym razem jak mnie zostawia lub tylko po prostu powie ze nie ma czasu albo odpisze...dostaje histerii, szału nie wiem jak to nazwać ale są takie chwile kiedy nie moge normalnie zyc...on cały czas w głowie i w sercu...i mysle ze juz tylko psychiatra mi pomoze bo to juz rok...a jak go nie widze to jakos zyje...w koncu spotkam tego który bedzie mnie naprawde kochał...chciałabym... I mimo ze on był i jest ideałem, mimo ze dla niego oddałabym życie...to nie mogę byc z Nim... to straszne wiem ale czuje ze pare etapów za mną...czas naprawde leczy rany...musze w to uwierzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsensu - ludzie sie poddaja
bezsensu- to jakby byl ot jedyny to by sie klocili??wtefdy tylko slodko pierdzaco by bylo;p to zalezy o co sie klocili. niem ma idealnych relacji! nie mozna sie poddawac, wszystko zalezy co przeszkadzalo. ja keidys zerwalam "o glupote' w sumie i zaluje cale zycie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Opalo9ne Ciałko
a moj byly (eh:() pisze smsy ale to nic nie znaczy, nawet jakby sie chcial wrocic nie zrobie "teraz" tego zeby nie myslal ze ejstem na kiwnięcie palcem:/...juz mi lepiej :) Kupuje w nastepnym tygodniu laptopa na rozwianie smutkow;) i chce samochod ;) musze mu na zlosc zrobic, jego autem nigdy nie chciaklam jezdzic!!!! :) Jestem twarda....!!1Ale boje sie, bo....i tak spotyka sie z ta nowa zdz**ą!!! Wrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanderkaaaaaaaa
aaaa juz Mialam Ci pisac abys napsiala mu eska ale teraz przeczytalam dopiero ze napisalas mu list ?? a co w nim bylo ?? Skoro on taki jest to go zostaw ja mysalam ze Moj facet tez nie odezwie sie nie napisze a jednak musaialm sie upokoprzyc i jak twoj tego nie zrobi to do niego nie wracaj i go zostaw ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanderkaaaaaaaa
Dla mnie facet ktory konczy takie cos w ten spsosob to facet ktory nie ma klasy mozna sie gniewac i nagadac bo czlowiek jest słaby czesto kieruje sie emocjami ale nie moze w ten sposb przez taki okres sie zachwowywac ;( Biedne jestesmy z tymi facetami wrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja juz nie mam sily... potrafie lezec na lozku i tepo patrzec sie w TV i nie wiem nawet co ogladam... jak mnie cos wkurzy to krzycze by po chwili zaczac histerycznie plakac... telefon milczy, zadnych wiadomosci, nigdzie, jestem bliska obledu i nie potrafie sobie z tym poradzic... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam sobie Was od dluzszego czasu...Ja jestem od Was sporo starsza i wiadomo ze rozne rzeczy juz w zyciu widzialam i slyszalam. Powiem Wam ze gdy jest to prawdziwe uczucie to nie ma siły-wszystko sie dobrze ulozy.Faceci po prostu zupelnie odmiennie od nas reagują na stres.Gdy maja jakis problem, cos do przemyslenia zaszywają sie w swoich jaskiniach i potrzebują to w spokoju przemyslec. Trzeba dac im ten spokoj wtedy, choc dla kobiet jest to strasznie trudny etap do przezycia. Oni tak maja i juz.Trzeba to akceptowac, nie uwazac ze to cos gorszego niz nasze babskie wygadanie sie, rozmowa i tym podobne sposoby.Po prostu mężczyzni roznia sie od kobiet i tyle. Tego nie zmienimy.A Ty aaaaaaaa...nie zamartwiaj sie. On wroci.Daj czas ktorego na pewno bardzo potrzebuje, choc to dla Ciebie tak trudne by nie myslec, nie martwic sie-ot kobieca natura, ktorej tez nie zmienisz.Najlepsze co mozesz zmienic to zając sie tym co lubisz.Poczytaj cos moze, kąpiel z pianą albo wyjscie do kina czy tym podobne.Gdy kochal uwierz ze tak nagle nie przestal i nie dorabiaj sobie czarnych scenariuszy.Oni tez kochaja tylko troche inaczej niz my.Uszy do gory.Będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Moje Towarzyszki Niedoli :) Nie odzywalam sie od rana, bo u mnie w koncu sie wszystko wyjasnilo :) a wlasciwie wszystko sie spierd olilo, jak kto woli. Rozmawialam z nim na gadu. Sam zaczal rozmowe. Spytalam poprostu czy dlugo mam czekac na niego i na to co postanowil. Odpowiedzial, ze jak chcę to moge w ogole na niego nie czekac. Bo niby po co? I tak moze nic z tego nie wyjsc. Nie ufa mi i dla niego to nie ma sensu. Probowalam go jeszcze przekonac jak bardzo go kocham i jak obydwoje bedziemy chcieli to damy rade. Tylko obydwoje naprawde musimy chciec, bo ja sama nie dam rady, widzac, ze on neguje wszystko co robie. I takie tam bla bla bla... Napisal, ze jemu i tak sie to nie podoba. Spytalam sie go jeszcze czy mnie kocha. Napisal, ze dla niego to nie ma znaczenia Trudno. Wzielam przed chwila gleboki oddech i pomyslalam sobie, ze musze sobie radzic dalej sama. Lzy cisna sie do oczu i nie moge ich powstrzymac, ale bede dzielna, bo musze taka byc. Wiem, ze jeszcze dzis porycze sie jak bobr i pewnie bede to robic kazdego dnia przez najblizszy czas. Jutro jade po swoje rzeczy, wyprowadzam sie od niego. Wyrzucam tez wszystkie jego adresy i numery, chociaz znam je na pamiec to licze na jakas amnezje, albo na to, ze kon mnie w glowe kopnie i wszystko zapomne. A jego w szczegolnosci. Nie zrobil mi w sumie nic zlego, nie skrzywidzil, nie zdradzil... Chce go zapomniec, zeby zaczac normalnie zyc. Bede tu zagladac i patrzec co u Was. Ciesze sie, ze moglam sie z kims podzielic moimi myslami. Pewnie jeszcze nieraz cos skrobne. Zycze szczesliwych powrotow, nie takich jak moj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Dzięki kitka, masz racje, chyba czytałaś "Mężczyźni są z Marsa,kobiety są z Wenus", ja stamtąd dowiedziałam się o tych męskich jaskiniach. Wiem, to chodzi tylko o to, czy on jeszcze kocha, bo albo kocha nadal, tylko miał dosyć i potrzebuje czasu albo od dłuższego czasu oszukiwał i siebie i mnie i było to przyzwyczajenie. Sanderka - w tym liście napisałam wszystko to, co chiałam mu powiedzieć ale nie chciał się spotkać - że przepraszam,że wiele rzeczy zrozumiałam, jak się zachowywałam ale napisałm też,że nie biore całej winy na siebie, bo jeżeli mnie nie kocha, to znaczy,że to już trwało od dłuższego czasu a on mi o tym nie powiedział ani nie dawał odczuć. Napisałam też,że ten list nie jest po to,żeby przekonać go do powrotu, bo jeśli mnie nie kocha, to i tak nie wróci. Wyraziłam żal,że po kilku latach mieliśmy być naprawdę razem, widzieć się codziennie i żyć wspólnie, jak rodzina. Na koniec życzyłam mu szczęścia, którego ja widocznie nie mogłam mu dać. Napisałam,że z jedej strony się cieszę,że będzie tak daleko mieszkać, bo chyba nie zniosłabym, jakbym zobaczyła go z inną. Napisałam,że go kocham i dla mnie ważne jest, żeby był szczęśliwy, nie ważne z kim, byleby był szczęśliwy, bo przecież na tym polega prawdziwa miłość. Nie robiłam mu żalów i wyrzutów, bo to nie taki miał być list. Napisałam ten list, bo nie chciałam,żeby mnie nienawidził,żeby nie zapamiętał mnie jako wredną sukę, którą stać tylko na żal i pretensje.Ale zaznaczyłam,że jesteśmy oboje winni, że nie potrafiliśmy rozmawiać o tym, co nam przeszkadza, rozwiązywać problemów. Może głupio zrobiłam pisząc ten list ale lepiej zrobiło mi się po nim. Wyzbyłam się egoizmu. Stwierdziłam,że na początku chciałam żeby do mnie wrócił ale tylko ze względu na mnie, bo to mi jest źle, bo to ja cierpie. Ale nie myślałam o jego uczuciach, czy on tego chce, o jego szczęściu. Także powiem jedno: będzie mi strasznie ciężko jeśli nie wróci do mnie ale kocham go ale najważniejsze,żeby był szczęśliwy, bo tego się pragnie dla tej ukochanej osoby. Pewnie,że wolałabym,żeby był ze mną, żebym to ja a nie inna dawała mu to szczęście ale jeśli to niemożliwe.... to ja sama będę musiała sobie z tym poradzić, on niech po prostu będzie szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że w takich sprawach nie ma reguły. Zależy od chęci obu osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Mika trzymaj się kochana. Wiem,że w tej chwili żadne słowa Ci nie pomogą, pamiętaj,że ja tu zawsze jestem i zawsze możesz się wygadać. Jakby co podaje nr GG 13545603. Trzymaj się cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cieplywiatr456
czytam Wasze wypowiedzi w dalszym ciagu..i tak sie zastanawiam czy gdyby ON wrocil...to czy...jeszcze kilka miesiecy temu oddalabym wszystko...dzis gdy pomysle o tym bolu...jednak nie moge tego wyrwac z siebie,zwlaszcza ze mielismy sobie byc przeznaczeni...nie rozumiem tego do dzis i moze dlatego ciagle mysli biegna wokol...i wiem ze mi nie uwierzycie,ja tez nie wierzylam-ale za kilka miesiecy bedzie bolec mniej.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Ciepływiatr - masz rację, będzie boleć mniej, wiem o tym. Ale wiem też,że nadal będę tesknić za jego spojrzeniem czy dotykiem, to mi już zostanie, że będę liczyć,że może kiedyś...w tej chwili jestem po prostu zamulona, cokolwiek robie, czy siedzę w pracy i pisze na kompie, czy teraz w domu, On ciągle jest w moich myślach, tam jest jego miejsce, aż do śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguuusiiiaaaaa75
Dobrze ze jest taki watek bo tez przezywam ... ciezko jak cholera.. facet który sie zakochał który robił ze mnie ksiezniczke tak zabiegał ... nie odzywajac sie od ilku dni chce sie rozstac powód? ze nie pasujemy do siebie ja spokojna i powazna on poszczelony i szalony :( to boli okropnie a był naprawde dla mnie kims ... jeszcze te kilka dni temu byo dobrze nawet mówił ze zwiazek jest dobry , nie wiem czemu tak nagle. owszem zauwazyłam mniej cuzłosci no ale starał sie jakos. ale jak powiedział???? nie czuje tego juz co na poczatku :(( zwiazek trwał 10 mies... tak to boli a ja sie bardziej zaangazowałam..... co prawda nie wiem cyz sie jeszcze rozstał ale ja chce usłyszec to nie przez kom ale w 4 oczy. i go nie rozumiem skoro chce skonczyc>?czemu nie od razu tylko sie nie odzywa ... milczy i tego nie konczy ... czy on jeszcze wróci???? watpie ehh ............ ale to strsznie boli to co tworyzlismy było pieknie... i wspolni znjaomi wycieczki .......... :( jak sie tu pozbierac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguuusiiiaaaaa75
czy moze chce to jeszzce przemyslec ????? lub tak zal go sciska ze sie boi? ehh............. pytałam 2 razy co o tym mysli jak powiedział o rozstaniu. wiec powiedziałam zerwij ale on nadal nic ........................ i zrozumiec faceta :( takk cierpie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
agusia to samo co każdy - musisz poczekać, czy coś się zmieni nie naciskać. Wiesz,że tu każdy miał piekne chwile ze swoim partnerem i to dłużej niż 10mies., więc każdy nie wierzy w to, co się dzieje w jego życiu. Broń Boże nie mówie,że jak byłaś z nim 10mies. to nie masz prawa sądzić,że to było "to".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Ach.... znowu mnie łapie, chyba znowu dziś będzie dół.... kurde miłość miała być podobno powodem do szczęścia a nie smutku:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj teloefon znow milczy, znow mi zole,tak bym cos napislaa :( kurna nie wiem co robić!!! jak nie napisze żle, jak napisze tez żle...tak mi zle :O !! 😴

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to się spierdoliło do końca on chce mnie mieć do seksu hm pettingu ale związku nie cała mnie czepie bo dzisiejszym spotkaniu kobiety jak sie nie przejadą na własnej skórze to nie wstaną matko po co ja się w nim zakochałam głupiaaaa rozum mi odebrało i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Chyba lepiej byłoby, jakby czasy "seksmisji" znów nastały...w tym momencie miałabym pociąg do wiedzy a nie do niego. A Ty Mika nie pisz!!! to jest jeszcze świeże, daj czas i jemu i sobie. Nie popełniaj moich błędów, bo Cię znienawidzi, tak jak mnie mój były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mnei napewno nie wróci
dziewczyny dajcie spokoj oni nie wrócą.. mi tez jest cięzko czekałam ponad rok.. wierzyłam.. a teraz powiem tak.. nie chce żeby wracaj chce zapomnieć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaczelo sie... wyciaganie brudow i wzajemne oskarzanie, wylaczylam telefon, nie chce juz czytac wiadomosci od niego... ja tez juz chce zapomniec, mam przeczucie a wlasciwie jestem pewna, ze nawet jesli wroci to nic sie nie zmieni, bedzie zimny i nieobecny, ja bede sie starac tak jak teraz, naprawiac wszystko a po nim to splynie jak po kaczce... jutro zmieniam wszystko, numer telefonu i gadu, adres mail pewnie tez, kocham go nad zycie i oddalabym wszystko, zeby wrocily te czasy sprzed pierszej klotni, ale to niemozliwe nie wiem jak sobie poradze bez niego, poprostu nie wiem... cienka linia miedzy miloscia a nienawiscia... mam nadzieje, ze go znienawidze, latwiej bedzie mi o nim myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanderkaaaaaaaa
Kurcze ja bym nie wytrzymala tak jak Ty aaa ze tyle czasu minelo a i nic nie wiem co sie znim dzieje a nie macie wspolnych przyjaciol aby sie dowiedziec jak on na to patrzy przez wlasnie takie osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanderkaaaaaaaa
Jak moj facet po jakiesj klotni tak dlugo sie nie odywal to ja odrzau telefon i dzw.albo do jego mamy i ona zawsze mi mowila albo do jego najlepszego kumpla i wszytko bylo jasne a ja sie w ten sposb uspokajalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was,zaciekawil mnie wasz wątek:)Otóz też bardzo sie nad tym zastanawialam i po swoich przejściach nie wierzę w powroty,wiem,ze sie zdarzają,ale u mnie tak nie bedzie.Syt prosta,on mnie zostawil bo to przyzywczajenie( prawie 5lat związku),strasznie cierpialam,schudlam itd,domyślcei sie.Pisalam do niego,mialam z nim kontakt,myslalam,ze jestesmy na dobrej drodze,dawalam sznase i mialam nadz.To,ze oni do was piszą nei znaczy,ze wrócą,istniej cos takiego jak podbudowanei siebie,tym,ze ex zawsze odpisze i jest na wyciagnięcie reki.U mnie trwalo to 9miesięcy,zycie w zawieszeniu i ciaglej nadziei,bo to niemożliwe,zeby mnie nie kochal,rozumiemy sie,itp.On ma nową dziewczyne i ma mnie gdzies,zgadalam do niego na gg,niby chwilke pogadal,ale totalna olewka( pewnie kiedy kogos ma po co mu byla?),ale pociesze was.Przełknęlam to,ze on ma nową,zapewne w jego mniemaniu lepszą,ładniejszą,inteligentniejszą itd,przeciez to normalne na poczatku,ze ja w porównaniu z nia jestem nudna.Przezylam i nawet mi to juz zwisa,przeszlo mi- mam nadz,nie widzial ich razme jeszcze.Wam tez minie,wiem,ze trudno w to uwierzyc,ale tak bedzie,sam to przezylam,wiec zamiast zamartwiac sie i myslec co zrobic by on wrócil,zyjcie dla siebie i tak jakby on nigdy nie istnial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Sanderka nie chce w to wciągać znajomych, mogłabym zadzwonić do jego mamy ale co mi to da, jak on nie chce. Albo do jego przyjaciela ale mi jest po prostu głupio wciągać w to ludzi, płaszczyć się, już wystarczająco płaszczyłam się przed nim. Niby ten telefon dał mi jakąś nadzieję ale tak naprawdę to nie wiem, o co mu chodziło. Ja się nastawię a tu będzie dupa. Mam ochotę napisać ale się boję. Nie wiem tak naprawdę, co u niego. Czy już się z kimś nie spotyka itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem niecaly tydzien po rozstaniu ... bylismy ze soba 3 lata... powiem wam tak.. wiem ze on nie wroci?? skad to wiem ... po prostu tak czuje... i tez mysle mysle co teraz robi, jak sie czuje... ale mam takie przeczucie - no cholera po prostu je mam- ze on jest teraz szczesliwszy. moze za jakis czas zateskni, ale ja juz chyba nie chce do tego wracac choc tez go kocham. wiecie co? po prostu zrozumialam ze nie warto walczyc o kogos kto po takim czasie po prostu odchodzi. nie chce sie juz bac, nie chce do konca zycia sie zastanwiac czy ktos znowu po byle klotni nie odejdzie. nie chce zyc w ciaglym strachu, chce w koncu poczuc sie SPOKOJNA. na razie nie bede nikogo szukac - nie mam na to sily. ale wierze caly czas ze gdzies tam jest ktos i czeka na mnie, ktos kto zapewni mi poczucie BEZPIECZEŃSTWA że nie będę się musiała już bać - czy jutro też będzie mnie kochał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaa.....
Witam wszystkich, zrobiłam dzisiaj najgłupszą rzecz na świecie- nie wytrzymałam i napisałam do niego. Zapytałam dlaczego dzwonił, czy się może nie pomylił. I teraz bardzo tego żałuje, bo póki co bez odzewu, zresztą nie wiem, czy chce to usłyszeć. Daje innym rady,żeby się trzymali a sama nie potrafie, chwilami jestem taka słaba...właśnie teraz jest ta chwila i chyba znowu będę ryczeć cały dzień:( Wam, mimo wszystko, życze lepszego dnia niż mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×