Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Butresa

Czy faceci lubia dzieci swoich partnerek z poprzedniego zwiazku???

Polecane posty

Gość gitarra
mmmak, Ewa Ci dobrze pisze, rozwód to nie śmierć, wszyscy żyją nadal, ale każdy już jest panem samego siebie. I to jest bardzo dobre. Dalej, wysyłaj te papiery! Juz raz byłaś w tym miejscu, pamiętasz? Wycofałaś się, pamiętasz? pamiętasz co było potem? przez następny rok? Chyba nie chcesz tkwić w tym błędnym kole? Wiem, ze ciężko jak cholera, ale spróbowałaś już wszystkich sposobów by ratować rodzinę. Zrobiłaś wszystko co było możliwe. Masz czyste sumienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mak
zaznajomilam sie z twoja historia juz jakis czas temu jak opisywalas ja na innym topiku.na poczatku bylo mi ciebie bardzo zal i martwilam sie o ciebie. ale im dluzej cie czytam, tym dziwnie czuje, ze cos w tej calej historii nie gra.przeciez mialas juz chyba meza, to pewnie i rozwod masz, to wiesz jak sie to zalatwia.a ty uruchamiasz cala kafeterie do pomocy.I ludzi w pracy i firmowego adwokata. ja chyba bym nie umiala byc tas sprytna. ja nie umiem tak chidzic i uzalac sie do wszystkich kto chce sluchac i kto nie chce.a ty jestes mistrzynia we wzbudzaniu wspolczucia Przez 20 lat tworzylas pozory zycia perfekt, pomimo, ze cierpial twoj syn. nigdy nie poprosilas w pracy o pomoc dla syna, ale gdy maz popadl w dlugi i rozwalilas mu glowe telefonem a on wezwal policje to szybko wiesz jak zabezpieczyc siebie. nie wiem ktore z was jest gorszym rodzicem ty czy twoj maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mój synek zapytał : mamo, ale Wy nie będziecie sie rozstawać.... ? co mam mu mówić.... staram sie jak mogę.... A co z nim ? i jego siostrą? Nie mówię, że nie powinnaś go zostawić, ale jak to wpłynie na wasze wspólne dzieci, które są jeszcze małe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do do mak
no przestań, nawet jeśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam... całe zycie musze sie tłumaczyc... ale wytłumaczę osobie DO MAK, choc nie wiem co... nie szukam współczucie... szukałam pomocy w zakończeniu tego co sie działo bo nie miałam na to siły... uruchamiam i szukam pomocy w tak szerokim gronie... :) w pracy nikt o niczym nie wiedział nigdy, a ponieważ szef sam zauważył że cos ze mna ostatnio nie tak, w trakcie rozmowy sam zaproponował mi pomoc prawną, to chyba nie jest nic nienormalnego, że kiedy ktos wybiera sie do sądu w jakiej kolwiek sprawie korzysta z pomocy adwokata, a że oge ją miec za darmo to co? tylko dlatego ma odmówić? tyle w tym temacie. Jeżeli chodzi o załatwienie rozwodu i mojej "niewiedzy" na ten temat... no cóż, przepisy sie zmieniaja, nawet sąd do którego teraz trzeba sie udac nie jest ten sam, rozwód brałam 15 lat temu, nie pamietam jak to sie wszystko załatwiało, poza tym wciąz sie boje i moze stąd tyle tych pytań, mąż nie popadł w długi... wszystkie długi sa na mnie ... mąz figuruje jako bezrobotny nawet nie byłoby z czego ściągać, więc w razie wojny komornik wejdzie na moją pensję... a incudent podczas którego mąż wezwał i jak to powiedziałaś że ja rozwaliłam mężowi głowe telefonem - a było tak jak to opisałam, ale wierzyc niekt nie musi - nie był pierwszym incydentem podczas którego została wezwana policja... czy jestem gorszym rodzicem niż mój mąż? z całą pewnością, ja spierrdoliłam zycie najstarszemu synowi, mój obecny m nie jest jego rodzicem to fakt, więc winy jako rodzic nie ponosi, niech będzie... ja powtarzałam mojemu m przez całe rzycie, że to co robi jak postepuje, ze mna i synem powoduje ze oddalamy si e od siebie, i że kiedys w końcu doprowadzi do tego że dłużej nie wytrzymam i rozejdziemy sie, więc miał świadomośc jak może sie to skończyć .. a to nie jest nieodpowiedzialne z jego strony? wiedział że takim traktowaniem moze doprowadzic do rozstania... dlaczego wtedy nie myślał o swoich dzieciach? Ja doskonale wiedziałam, że tak czy tak ktos odbierze moja decyzje w taki sposób... bo nie chodze sina ani niekt nie widzi m z jakąś babą po knajpach i po pijanemu... to nie ja stwarzałam pozory, jeśli juz to nie ujawniałam pewnych rzeczy na świało dzienne, a kiedy w końcu to zrobiłam ,... zawsze znajdzie sie ktos nie uwierzy albo nie zrozumie... pierwsze POWAŻNE załamanie miałam w lutym 2007 roku, po okresie długiego smutku i stanów depresyjnych w końcu pozbierałam dzieci i pojechałam na tydzień do swojego taty, żeby odpocząć od siebie a mężowi napisałam długi list ... nie z pretensjami ... chciałam uświadomić mu co robi.... nie zrozumiał nic, nie będę sie rozpisywać o tym liście... jak minął tamten rok .... jakoś minął... potem miałam grudzień 2007 zakupy przedswiąteczne i pierwsze wezwanie policji....po czym poszłam do psychologa po pomoc, to tez był krok do ratowania związku... chciałam zroumiec dlaczego m tak się zachowuje, bo oczywiście widziałam w tym tylko swoja winę... potem było lato i rozwalona głowamojego m i decyzja o rozwodzie.... to chyba tyle tytułem wytłumaczenia... nie potrzebuje niczyjego współczucia.... problem z dziećmi przerabiam z psychologiem, jest mi ciężko... poczytajcie sobie o opiniach psychologów ja nie mam juz ochoty tego tłumaczyć, teoretycznie wszystko wiem, w praktyce trudno temu sprostać, ale to wie tylko osoba która jest w takiej sytuacji jak ja, która musi podjąć decyzję najtridniejsza w zyciu , jestem mistrzynia we wzbudzaniu wspólczucia? przez 10 lat nie robiłam nic, wszystko tłumiłam w sobie, teraz wiem że nie warto było, choćby ze względu na takie osoby jak ty, wiele kobiet cierpi w ukryciu, nikt o niczym nie wie... każdy psycholog Ci powie, że o problemach trezba mówić.... z resztą mało mnie już teraz obchodzi co pomyslisz, pozdrawiam ale jedno Ci sie udało... juz tu więcej nie napisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Piszemy tu bo potrzebujemy rozmowy,madrej rady,zrozumienia... Przedstawiamy tu tylko skrawek swjego zycia.Najczesciej opisujemy te sytuacje,ktore nas bola..a przeciez nasze zycie ma tez i piekne chwile. Do - do mmak Najlatwiej jest kogos potepic i rzucic ,,kamieniem''..! Pozdrawiam mmak i inne kobietki.:) mmak mam nadzieje,ze zostaniesz z nami.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mmak Mam nadzieję, ze nie odebrałaś moich słów jako potępienia. Nie to było moim zamysłem, ot tak po prostu zastanowiłam sie nad tym jak mogą to wszystko odebrać maluchy. Wierzę w Twoją mądrosć i wiem, że jak już to wszystko się skończy , Ty się uspokoisz będzie lepiej. Staram się zrozumieć co się dzieje teraz w Twojej głowie i nie zazdroszczę. Trzymaj się i dąż do celu , życzę Ci dużo szczęścia. Butresa - tobie równiez. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
o-ooo a co tu się stało? mmak toś Ty taaaka słaba, że byle tekst Cię łamie? Posłuchaj - człowiek w "słusznym" wieku :D :D :D nie pęka od byle krytyki - to na tym właśnie polega cała sprawa! To Ty nie wiesz jeszcze jaki poziom prezentują niektórzy tu obecni? Najlepiej, żebyś była jedną z nich - bezwolną, głupią, prymitywną, niezdolną do czegokolwiek poza siedzeniem na kafe istotą - żebyś tylko potakiwała, zgadzała się, krytykowała, jak oni, żebyś była szarą masą. Nasze społeczeństwo jest takie, że akceptuje tylko takich, którzy stoją w równym szeregu, ci, co zrobią choćby pół kroku przed są do odstrzału. Jeśli tamten post miałby być powodem, że nas opuszczasz - to soorry ale przesadzasz! Chyba, że jest jeszcze coś, a Ty potraktowałaś to jako pretekst... No, jak to jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mak
bezwolna, glupia, prymitywna, niezdolna ( do ochrony wlasnego dziecka) to chyba mmaka masz na mysli. gdy syn cierpial ponizany przez ojczyma to nie zrobila nic.ale gdy jej jest niewygodnie w zwiazku to jakze szybko znalazla sile na dzialanie i w pierwszym malzenstwie i w drugim. mak nie jest jakas zahukana dziewucha ze wsi. ona ma dobra prace, ma swoj dom, dostep do psychologa wspomagajacych ludzi. gdy byla zgoda z mezem to syn sie nie liczyl. pewnie gdyby nie doszlo do przelewu krwi w wydaniu obu stron, to syn starszy podejrzewam musialby opuscic dom rodzinny. usprawiedliwienie by sie znalazlo z cala pewnoscia dla dobra rodziny. matka przede wszystkim umiala poswiecic milosc do faceta dla dobra syna, ale mak juz na to nie bylo stac.bo to wlasnie mak uwielbia stac w szeregu i dobrze wygladac w oczach sasiadow. maz sam nie bylby w stanie zbudowac falszywego obrazu rodziny idealnej.mak w tym rowniez uczestniczyla. teraz zaluje za grzechy, ale przeciez maz rowniez zaluje. tez poszedl do psychologa. jak trzeba bylo pomoc dziecku to zadne do psychologa nie poszlo, jak potrzeba papierek do sadu to leca oboje. pozwole sobie ponownie wystapic przed szereg i stwierdzic oni oboje sa siebie warci. takie wnioski wyciagnelam po przeczytaniu maka i takimi sie z wami dziele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
> do mak (choć chyba chodzi o mmak) OK! - przeczytałam na spokojnie Twoje argumenty - i zgoda - są wyważone i choć nie pozbawione agresji w stosunku do mmak - zasadne. ale jeśli czytałaś - eś uważnie "tamten" topik widziałaś, że nie zostawiłam suchej nitki na tej dziewczynie, a ta z kolei zwyczajnie posypała głowę popiołem i przyznała rację. Tak, to prawda, źle postąpiła (bo ona jest w tym momencie obiektem naszego zainteresowania) - to wiemy. Czy postąpiłaby tak, jak w prezentacji Twojego wyobrażenia o ewent.przyszłości? - nie wiemy. Ale czy zmienia to jej obecną sytuację? - podejmuje dość ważną życiową decyzję w oparciu o dzisiejsze realia i tyle! Potrzebowała wsparcia i je (chyba) od nas dostała. Być może coś się przelało, być może właśnie "zaliczenie paru garści" otworzyło jej oczy i zdystansowało ją do wszystkiego. Opisuje swoją sytuację dość wiarygodnie. Wiesz...z wiekiem człowiek w ogóle zmienia podejście do wielu spraw, mądrzeje? Nie wiem, nie umiem tego ocenić i nie czuję się do tego powołana. Ja wiem jak ja mam postąpić w takiej czy innej sytuacji, ale sama o sobie mówię, że jestem nienormalna. Choć to zabrzmi dość nieprawdopodobnie - stawiam swój interes zawsze na końcu, to wynika z mojej filozofii życiowej, ale ponieważ per saldo i tak wychodzę na "swoje" jest git. Ale też dlatego tak ostro potraktowałam mmak na początku. Tak czy inaczej życzę jej, żeby ułożyło jej się jak najlepiej. Dlaczego tu pisałam? - to już było - vide wyżej! A w ogóle...nie masz czegoś takiego, że czasem sama dla siebie zachowujesz się zaskakująco. Ja - tak - często myślę sobie - ale jesteś pojebana - przecież wystarczyło zrobić to czy tamto, albo - po huj się w to angażujesz? itd itd.. Może mmak też przeżywa okres przeorywania swojego życia? A może zwyczajnie się starzeje (nie obraź się mmak), spada jej libido i widzi, że "tak naprawdę to ten facet to mi na plaster do duupy potrzebny - pozdrowię gościa środkowym palcem i zacznę żyć na własny rachunek"..kto to wie? Odkryj mmak rąbka tajemnicy jak to z Tobą jest? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) i tu wychodzi moja niekonsekwencja - powiedziałam że nie napiszę , a jednak piszę.... i tu wychodzi moja podatnośc na "wpływ środowiska" ... ostanie pytanie bezpośrednio skierowne do mnie przez nasza matkę... czyżby sztuka manipulacji... ? :) tak więc napiszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mozna nie skomentowac pewnych wypowiedzi DO MAK, np nie wiem o co chodzi w stwierdzeniu, że kiedy związek stał sie dla mnie niewygodny? kiedy stał sie niewygodny? przy pierwszym wezwaniu policji? wtedy stał sie niewygodny i postanowiłam wówczas ze sie rozwiode i z rozwaga wezwałam policje żeby miec papierek? wtedy poszlam do psychologa i uknułam sobie to wszystko? potem sprowokowałam "rozlew krwi" pozwoliłam wezwac mężowi policję i postanowiła wnieśc pozew a potem z premedytacją go wycoałam zeby ża rok znów go złożyć... ? tak postepowałam? bo nie wiem co masz na myśli? w którym momencie podjęłam tę wyrachowną decyzję, zeby w przyszłości móc zyc sobie długo i szczęśliwie? albo inny zarzut " kiedy była zgoda z mężem syn sie dla mnie liczył" ... była zgoda? napisałam tak? czytasz miedzy wierszami moja droga -"gi", i widzisz tylko to co chcesz widzieć... napisałam że częste kłótnie wywołane były przez dochodzenie przeze mnie słuszności moich argumentów i racji jakie przedstawiałam w obronie dziecka, tyle wtedy mogłam zrobić... kłócic się, bronic dziecka i usuwac sie z drogi i pola widzenia męża, usunęliśmy sie w kat oboje, szukałam "złotego środka" starałam sie trzymać ICH z dala od siebie, nie będe wracać do tamtych wydarzeń bo opisałam je juz wczesniej, ale jakie to ma teraz znaczenie? nie wiem do czego pijesz? razi cię czy rani, ze z ofiary przeradzam sie w osobę świadomą i zaczynającą działać? co twoja wypowiedx miała wnieść do sprawy? skoro tak mąrze i sprytnie mnie "rozszyfrowałaś" to powiedz może jak ty postąpiłabyś w obecnej sytuacji? skoro to co ja robie teraz świadczy tylko o moim cwaniactwie? ja walczę od ok 2 lat, w konsekwencji tego doszłam do jakichs wniosków, staram sie dalej cos z tym zrobić... uważasz że to sprytne, co ty zrobiłabys na moim miejscu? jej argumenty są wyważone, nie pozbawione agresji jednak zasadne - to słowa matki.... a ja wam powiem ze to osoba albo zupełnie nie mająca pojęcia o psychologii człowieka i jego różnych zależności, albo - co wydaje mi sie bardziej prawdopodobne- osoba pisząca z pozycji toksyka, która w sytuacji kiedy widzi że ofiara sie "odradza" stara sie ją stłamsić, sprowadzic "na ziemię" wzbudzając w niej kolejne poczucie winy.. niby po co ja tu pisze? po co odkrywam najgorsze tajniki swojego życia, charakteru i swoje słabości? po co mi wasza litośc i zrozumienie? żeby miec dowód w sądzie? gdybym chciała współczucia czy usprawiedliwienia, napisałabym to wszystko zupełnie inaczej... zaczęląbym pewnie od tego, że mąż mnie bije, poniewiera i takie tam... pisałabym o swoich słabościach? o swoich wadach? z reszta nie to jest wazne... dlaczego nagle stałam sie "działająca" ? stałam sie świadoma! a żebym mogła taka byc poszłam do psychologa, nie dawałam juz rady sama walczyc z problemem, próbowałam tak wielu sposobów żeby zrozumiec i zmienic postawe m, ale nie udało mi sie, a syna nigdy nie chciałam wyprowadzac z domu... i byc może właśnie TEN argument pchnął mnie do determinacji, kiedy syn powiedział jasno że kiedy tylko będzie mógł to sie wyprowadzi... nie wiem, może musiałam dostac bardziej niz kiedyś zeby odwazyc sie na wezwanie policji, ale nigdy w tym wszystkim nie myślałam o sobie! a wiem że należało, maske z tlenem w samolocie najpierw podaje sie rodzicowi, potem dziecku - tak gdzies przeczytałam - podałam sobie te maskę, teraz mogę ratować dziecko... dzieci... pikok przynajmniej pisząc do mnie kierowała sie dobrem i troska o dzieci, to rozumiałe, ale czym kierowała się DO MAK ? chciała zasiac na nowo we mnie niepewność, poczucie winy? jej argumenty sa zasadne? mój mąż tez bardzo rzeczowo i zasadnie argumentował swoje WSZYSTKIE występki.... teraz sie stara, ponoc rozumie... i co dalej? no, DO MAK... odpowiedz... dla Ciebie to wszystko takie oczywiste...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze z ofiary przeradzam sie w osobę świadomą i zaczynającą działać? Mmak w naszym społeczeństwie nie zawsze osoby świadome są dobrze widziane. :) Lepiej patrzeć na ofiarę i współczuć - ta taka nasza narodowa cecha. :) I cieszyć się, ze nie ja jestem ofiarą. :) Miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
ciiiiii, spoko.. teraz muszę wychodzić, roznosi mnie chęć działania, że kijem Wisłę bym zawróciła, więc chcę to konstruktywnie wykorzyrstać... odniosę się później miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba było sie nie
puszczać, a tak macie tylko te swoje rozciągnieye cipska i bachory, których obcy faceci nie cierpią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pikok
W naszym spoleczenstwie rowniez istnieje spora grupa ludzi uwielbiajaca sie uzalac. im pasuje bycie ofiarami "dzielnie walczacymi" z przeciwnosciami losu (ktore nota bene same sobie stwarzaja ) kazdy im powspolczuwa/uje zapewniajac im dobre samopoczucie a ich rola w zloczynieniu sie rozmywa i jest fajnie. mmak gdybys wyszla za maz 3ci raz to jaka jest szansa na poswiecenie nastepnych dzieci. a jak myslisz, czy twoj maz dalby komukolwiek zle traktowac swoje potomstwo? zatem kto jest lepszym rodzicem w tej sytuacji, komu sad powinien przyznac opieke nad dziecmi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
witam wszystkich i tych mądrych i tych mądrych inaczej. dłużej to trwało zanim niniejsze napisałam, bo przecież najpierw musiałam skoczyć do kibelka, coby sobie owo "cipsko" obejrzeć czy aby nie za bardzo rozciągnięte...ale przecież co ja robię?! przecież ja jestem cesarzowa i nic mi się nie rozciągnęło!! A już się zdenerwowałam, że żaden mnie nie zechce z taką rozciągniętą uff!!! > trzeba było się nie bardzo dziękuję za rzeczową uwagę - jaki ten świat byłby inny gdyby nie tacy jak ty. Gwoli wyjaśnienia - bachor to używanie dziś tylko przez prostaków, a stosowane przed laty określenie dziecka, które przyszło na świat poza związkiem małżeńskim. Pomijając fakt, że te, o których tu rozmawiamy pochodzą z łoża prawego - jesteś albo nie na czasie, albo pochodzisz z wsiowych opłotków Polski C, gdzie takie określenie może być spotykane. Rada - zamiast siedzieć na kafeterii - poczytaj, dokształć się - to zawsze ma przyszłość! > do pikok w pierwszej części nie kumam o co biega w drugiej - trudno powiedzieć co będzie jak wyjedzie się po raz któryś za mąż, ale mmak ma już doświadczenie z pierwszym, który jakoś specjalnie nie przejmuje się chyba co dzieje się z jego synem. Jak będzie z drugim - zobaczymy! Nie zamierzam komentować ostatniego postu mmak, bo jestem w miarę na bieżąco jeśli chodzi o jej sprawy , a tu jest wiele powtórek.. Myślę, że ktoś tu bardzo pragnie przejechać się po mmak, albo kogoś sprowokować... Napiszę ogólnie co o tym sądzę. Każdy dorosły wie, że "życie to je bajka" - nigdy nie ma w nim prostych rozwiązań, zawsze są jakieś plusy i minusy. Swój stosunek do mma zaprezentowałam na początku opierrdalając i ją i jej męża równo (jakbym miała do tego prawo...), więc o czym tu gadać?. Ale dziś jest tak jak jest - chłopak został skrzywdzony (przez oboje), ona przez męża, który jest bardzo nie ok cały czas, jest dwoje innych dzieciaków, ona chce ten bałagan uporządkować. Podjęła decyzję, która umożliwi jej zrealizowanie tego, co by chciała w swoim życiu wprowadzić, ma opory, pisze do obcych ludzi na kafe, bo tak łatwiej... O co tu kruszyć kopie? Czy ty "anonimowa" osobo jesteś kimś kto egzystuje w takim syfiku i jest mu dobrze?, co chcesz powiedzieć serwując tyle i taką krytykę? Sugerujesz, że trzeci mąż będzie krzywdził całą trójkę? Może, ale jeśli tak będzie - sądzę, że nie będzie czekała tyle lat, tylko wypierrdoli go po pierwszym, no drugim incydencie oszczędzając na komórkach i płynach ustrojowych. Tyle na ten temat - po co to gderanie i psucie atmosfery?. Na marginesie kobiety są głupie robiąc ze swoich złych relacji z facetami jakieś wielkie halo, sprawę wstydliwą, kryją domowych, damskich bokserów, kryją pijaków, leniów jakby to one ponosiły odpowiedzialność za ich postępowanie. Taki jeden z jednym takim drugim żyje pod parasolem ochronnym własnej kobiety w przekonaniu, że "tak też może być", a nie może i że tak jest przekonują się po dłuższym czasie - tak, jak bohater naszej bajki. I git! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do DO PIKOK czy jak ci tam lepiej pasuje DO MAK dla mnie to typowa toksyczna wypowiedź, takie i temu podobne mąż serwował mi przez 12 lat, szkoda mi energii na polemikę z taką osobą jak ty, i dziwne że nie odniosłaś - eś, sie do moich argumentów, a powiedziec Ci dlaczego? bo takie osoby jak Ty nie przyjmują cudzych racji do swiadomości, są święcie przekonane, że racja zawsze lezy po ich stronie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa osoba
mpw po raz kolejny pokazalas ze jestes bardzo madra i dobra osoba. nie ma nic bardziej atrakcyjnego niz super madra kobieta. nie egzystuje juz w takim syfiku ( zafundowanym mi przez ukochana matke). czy mi bylo dobrze? pierdole takie dobrze. twojemu synowi moge tylko zazdroscic, jesli jest prawda to co piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
do Do mmak - Ciekawi mnie co Ty robisz na tym topiku,dlaczego ten temat Cie iteresuje ? Moze napisz cos o sobie i swoim zyciu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
> anonimowa osoba czy to Ty jesteś autorem poprzednich wpisów - tych, które wzbudziły trochę kontrowersji. Odpowiedz, jesteś młodą osobą - dla nas - matek ważny jest Wasz punkt widzenia. Napisz coś więcej o sobie! Tak - piszę prawdę - bez względu czy się ona podoba czy nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mmak
jesli moje wypowiedzi sa toksyczne to mozna za to podziekowac kobiecie ktora mnie wychowywala. a miala ona takie same kwalifikacje na dobra matke jak i ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
witaj Butreso:) popatrz jak odbieramy na tych samych falach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak własnie myślałam... przykro mi, masz deficyt z dzieciństwa... dlatego mnie nienawidzisz, nie rozumiem jednak, tak do końca co zaserwowała Ci matka... rozwód ? czy ojczyma? czy sama Cię gnębiła? o co masz do niej żal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
mapw :):):) Tak biegam miedzy kuchnia,dzieciakami i komputerem i sobie Was podczytuje Drogie kobitki.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mmak
deficyt z dziecinstwa, ladna metka. przez to moje argumenty o twoim udziale w krzywdzeniu syna mozna wypieprzyc przez okna. nienawidzisz? za wysoko sie cenisz. nienawisc to tylko jeden krok od milosci. ja nie czuje zadnych goracych uczuc do ciebie. ja tylko nie mam do ciebie szacunku, im wiecej sie tlumaczysz tym bardziej widac falsz. jesli twoj syn jest inteligentnym gosciem to i on to zobaczy. na razie jest spragniony matki i jest w stanie wybaczyc ci najgorsza zbrodnie byle czuc ze sie dla ciebie liczy. ale kiedys opadnie nu zaslona z oczu. jeszcze od niego uslyszysz. po co jestem na tym forum? bo mi sie tak podoba a o ile wiem forum jest publiczne i nie potrzebuje niczyjej zgody na czytanie lub wyrazenie mojej opinii. lepsze pytanie mam dla was po co wy jestescie z gosciami ktorzy kraktuja wasze dzieci jak obywateli trzeciej kategorii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
> anonimowa osoba zachęcam Cię po raz drugi, żebyś napisał -a coś więcej o swojej sytuacji - tu wszyscy są anonimowi, a odnoszę wrażenie, że dobrze by Ci to zrobiło. Posłuchaj - to nic złego napisać o sobie, także o sprawach takich, którym powiedzmy "nie ma co się chwalić"... Dla innych ludzi opisywane przez nas problemy są czasem pewnego rodzaju instrukcją jak postępować czy jak... nie postępować. Może niejedna matka weźmie sobie coś do serca. Oczywiście jeśli chcesz, ale spróbuj! Normalnych, doświadczonych, życzliwych ludzi niewiele jest w stanie zaskoczyć, zdziwić, wierz mi!. Tak to jest w życiu - jedni mają lepiej inni gorzej, ale każdy jakiś własny krzyż dźwiga. Może ulży ci trochę, może odreagujesz pewne sprawy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mpw
napisze moze potem. z toba sie chce rozmawiac. nie licz na to, ze to dotrze do matek fundujacych dzieciom ojczymow sadystow. one maja tysiace usprawiedliwien na taka sytuacje, jedno z nich, ze kazdy dzwiga swoj krzyz i zycie to nie je bajka. matki oczywiscie nalezy pocieszac bo one dobrze chcialy, krzywdzone dzieci maja zapomniec i wybaczyc im szybciej tym lepiej, bo inaczej to metke sie przywali ze bez empatii gowniarz i jescze toksyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×