Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Butresa

Czy faceci lubia dzieci swoich partnerek z poprzedniego zwiazku???

Polecane posty

rzecz w tym ze nie nazwałes rzeczy po imieniu, insynuacji tu nikt nie potrzebuje, domyślac sie o co ci chodzi... mamy inne problemy na głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie każde surowe wychowanie to przemoc psychiczna czy fizyczne a tu o taka chodzi raczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę że facetom ciężko jest zaakceptowac dzieci innego samca po prostu, kogoś kto wcześniej zapłodnił jego przecież kobietę, zostawił obce geny. To jest jakaś zazdrość. a mówienie że to przecież rodzeństwo nie do końca do nich przemawia. Faceci myślą innymi schematami, niż my, nie są empatyczni, ciężko im pewne rzeczy zrozumieć... To podgatunek i już :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Wrocilam do domu i mysle nad tym co napisalyscie. Czy Lili-ana ma racje ? ,myślę że facetom ciężko jest zaakceptowac dzieci innego samca po prostu, kogoś kto wcześniej zapłodnił jego przecież kobietę, zostawił obce geny. To jest jakaś zazdrość. a mówienie że to przecież rodzeństwo nie do końca do nich przemawia. Faceci myślą innymi schematami, niż my, nie są empatyczni, ciężko im pewne rzeczy zrozumieć...' ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez jestem mamaaaaaaaaaaaa
Nie zyje z biologicznym ojcem dziecka.Moj obecny partner szanuje moje dziecko, synek ma 4latka.Od poczatku wiedzial ze dziecko jest dla mnie najwazniejsze, ze to jak ja uloze sobie zycie i na jakim miejscu bedzie synek w moim zyciu, jest bardzo wazne w pozniejszym zachowaniu i relacjach z otoczeniem synka. Akceptuje to i nie ma z tym problemu, pomaga mi bardzo, jest doroslym mezczyzna, dziecko ma tylko 4lata, kiedy zwiazal sie ze mna byl swiadomy ze synek zawsze jest na pierwszym miejscu, szczegolnie w takim wieku.Partner wie jaka miloscia kocham synka, jaka jego, sa to dwie rozne, jednak jedna i druga tak samo silna. Autorko nie chce Ciebie krytykowac, ale to tylko i wylacznie Twoja wina, kiedy zostalas sama, powinnas pamietac o tym, ze gdy znowu bedziesz zyla w zwiazku dziecko bedzie na pierwszym miejscu. Sory, dla mnie Twoj partner to doopek, zwiazal sie z Toba wiedzial, ze masz dziecko, poza tym jest mezczyzna tak jak Twoj synek (kiedys nim bedzie) powinien Cie wspierac i pomagac w wychowaniu, szczegolnie teraz kiedy maly stal sie agresywny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytalam ale czemu nie ma dalszej czesci jak sie domyslam wrocilas juz z wakacji mam nadzieje ze nie wycofalas pozwu jak bedziesz miala ochote odezwij sie moje gg 4018840

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Do -tez jestem mamaaaaaaaaaaaa Czy dlugo jestescie juz razem ? Czy Twoj facet ma dzieci z poprzedniego zwiazku ? Pytam,bo mysle,ze moj facet teskni za swoimi dziecmi z pierwszego malzenstwa.Mam czasem wrazenie,ze jakby polubil mojego syna to czulby,ze zdradzil swoje dzieci.Kiedys powiedzial mi cos w tym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
,Autorko nie chce Ciebie krytykowac, ale to tylko i wylacznie Twoja wina, kiedy zostalas sama, powinnas pamietac o tym, ze gdy znowu bedziesz zyla w zwiazku dziecko bedzie na pierwszym miejscu.' Dzieci sa dla mnie na pierwszym miejscu.! Jaki ja mam wplyw na uczucia,ktore zywi partner do mojego syna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
witajcie kobitki jak miło Was znowu czytać! > butresa siemka! jak to miło, że założyłaś ten topik - temat jest dość ważny, problem - jak sądzę - poważny, dotyczy wielu kobiet. Mam nadzieję, że znajdą się wypowiedzi, które pomogą Ci spojrzeć na swój problem z większego dystansu, co z kolei ułatwi rozwiązanie problemów Pozdrawiam mmak czemu nie odzywasz się na "swoim" topiku? Jak tam sprawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj matkoprzedewszystkim :) wiedziałam, że predzej czy później pojawisz sie tutaj... temat akurat dla Ciebie, no i dla mnie też, przynajmniej nie zasmiecam tamtego, gdzie mój problem był zupełnie nie na temat i pikok miała racje, że zdominowałam topik i autorka zrezygnowała ze swoich wypowiedzi, przykro mi, mam nadziej e, że radzi sobie jakoś i wróci tam w końcu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
Butresa myślę, że nie stało się za dobrze, że zaangażowałaś się w związek z akurat takim facetem, co to nie potrafi być na tyle wspaniałomyślny, by - nawet jeśli - nie potrafi pokochać "cudzego" dziecka, to nawet nie umie w miarę serdecznie - choć "służbowo" okazać mu ciepło, akceptację. Ale to takie głupie ble, ble. Stało się jak się stało. Nie jesteś pierwsza i nie ostatnia. Przyczyn pewnie jest wiele. Po pierwsze - kobiety zostając same - jak sądzę - "za bardzo" chcą zmienić swój status i niestety zbyt pochopnie angażują się w kolejny związek. Ich ocena potencjalnego kandydata nie ma właściwej ostrości, dają mu zbyt duży kredyt zaufania na starcie. Ale z kolei czy te same kobiety przed poprzednim - nieudanym związkiem nie dawały tego kredytu w podobny sposób? Pytanie dlaczego takie są? Po drugie - niestety chyba jakoś coraz więcej facetów (czy mi się zdaje?) nie potrafi odnaleźć się w nowych - trudniejszych, bardziej skomplikowanych realiach. Czy rzeczywiście "dziś prawdziwych facetów już nie ma?" - no, jest coraz mniej? Czy mi się wydaje, czy kiedyś ludzie byli jacyś bardziej...ludzcy, humanitarni, faceci bardziej męscy, z większymi "jajami"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
witaj mmak cieszę się, że jesteś:) nie sądzę, że autorka tamtego topiku ma Ci za złe - to inteligentna dziewczyna, mam nadzieję, że odezwie się tutaj. Twój problem okazał się po prostu dużo trudniejszy w "ogarnięciu", wymagał bardziej radykalnych ruchów i stąd dynamika zaangażowania się kafeterianek - riuszek (nigdy nie wiem jak lepiej - forma kafeteriuszka kojarzy mi się z sanitariuszką Marusią z "pancernych"). Jak mówię mam nadzieję, że matka dała sobie radę - zresztą była już na dobrej drodze i za kilkadziesiąt postów poinformuje nas o tym. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Matkoprzedewszystkim masz racje. Kazdy z nas potrzebuje ciepla i akceptacji. Dzis popoludniu moj K.podrzucil mnie z dziecmi do lekarza.Wystawil nam wozek.Dal buziaka corce i mi..Powiedzial -,pa,pa' i pojechal.Patrzylam na syna.Stal z boku obok mnie.Patrzylam na K.jak mowil -,pa,pa'-patrzyl wtedy na corke.Cholera jasna czy nie mogl mu powiedziec.-,czesc'.? Objelam syna mowiac-,choc kochanie'.Bylo mi przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Nie wiem jak moj facet wyobraza sobie pryszlosc.? Jesli nie polubi mojego dziecka nie bedziemy nigdy rodzina....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
sorry BUTRESA za ten niegramotny stylistycznie wpis z dnia wczorajszego, dopiero dziś wpadło mi w oko, że wyszło jak spod pióra tfu palców ćwierćanalfabety. Wybacz, ale rzuciłam tydzień temu palenie i przejawiam stan dość sporego rozkojarzenia, chwilami wk...nia. Zwykle do kafe siadałam właśnie z fajeczką i teraz..sama wiesz.. Nie wiedziałam, że to takie trudne, a najgorsze, że chce się jeść. Ale wracając do Ciebie.. czy pisząc "nigdy nie będziemy rodziną" używasz przenośni, czy myślisz o - powiedzmy - rozluźnieniu relacji między Wami? A swoją drogą.. no jest skurczybyk.. właśnie o takim "cześć" pisząc o wspaniałomyślności przyszywanych tatusiów piszę. Przecież to nic nie kosztuje. To tak jak kurtuazyjna rozmowa z sąsiadem. Wystarczy pogłaskać po główce, poklepać po ramieniu, zagrać w chińczyka, ułożyć puzzle. Czy to tak wiele? Niestety nie mogę zbyt długo tu teraz być - obowiązki. Do napisania potem miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry :) Butreso, może nie masz wpływu na uczucia swojego partnera do Twojego synka, ale powinnaś mieć wpływ na jego sposób traktowania, powinnaś zwracać mu na to uwagę, przypominac mu o tym jak należy go traktować, uświadamiać mu swój i dziecka smutek jaki odczuwacie po takim a nie innym potraktowaniu synka przez niego (ojczyma). Jeśli tego nie bedziesz robić mąż będzie posuwał się coraz dalej czując wręcz Twoją aprobatę i przyzwolenie. Jeśli będziesz mu o tym wszystkim mówić a on i tak będzie "wiedział swoje", tz że się nie zmieni i nigdy dziecka nie bedzie choćby lubił. Jesli nie będzie go stać na zmianę zachowania mimo Twoich uwag to jego nienawiść do dziecka moze okazać sie wieksza niż miłość do Ciebie. Jesli Ciebie kocha naprawdę powinien umiec zmienić siebie i swoje nastawienie, a jesli uzna, że się tylko czepiasz, że nie masz racji, że to on sie nie myli a ty wszystko wyolbrzymiasz bądź przeinaczasz i często kłócicie się na tym polu i z takich powodów to masz duze szanse na życie podobne do mojego. Zastanów sie jak to jest u Was, jak było u mnie to już wiesz. Rozwiąż ten problem od razu, wiesz jak nie powinno byc a jak powinno, jakie zachowanie o czym moze świadczyć, znasz już losy innych dziewczyn, wypowiedziały się dziewczyny, u których jest dobrze, wiesz jak powinien wyglądać zdrowy związek, tak więc skup się, przemyśl wszystko, przeanalizuj, wyciągnij wnioski i zadziałaj tak aby było dobrze. Nie czekaj, ze cos samo sie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DVLSNWFC
Bo padne,co,głupim laskom ktore wpadły,bo nie potrafiły sie zabezpieczyc przed niepozadana ciaza nie podobały sie prawdziwe wypowiedzi,z emusiały je usunac:-) PRAWDA W OCZY KOLE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do DVLSNWFC
..żebyś ty chociaż umiała przełożyć na język pisany swych myśli nieuczesanych...acz na pewno z głębi serca lub dymiącej czachy płynących...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja do autorki
gdzie ty widzisz problem? odchodzisz do ojca swojego synka. a to dziecko które spłodził ci kochanek zwyczajnie z nim zostawiasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak a co u Ciebie ? pogodzilas sie z mezem czy czekasz na sprawe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo nie , nie pogodziłam sie z mężem, choc on teraz robi wszystko, zeby tak było, kazdy mój usmiech, każda normalna odpowiedx, rozmowe traktuje od razu jak przejaw "uczuc" z mojej strony, które to wg niego swiadczą o poprawie stosunków między nami. Od 2 miesięcy "mieszkam" w innym pokoju, postepuje wg własnego uznania, byłam sama na urloopie, to na razie tyle co osiągnęłam... acha :) jeszcze jedno!! wtajemniczeni mnie zrozumieją !! oddałam mu pączka, który przywiózł mi do pracy ... wiem, ze smieszne, ale kiedys bym go wzięła wbrew sobie... tym razem "wyciągnęłam korek z wanny" !!! ;) było mi lepiej kiedy odszedł z kwitkiem, oczywiście codziennie dostaję sms-y , ciężko odpierac te "ataki" i przypominać sobie że to tylko umizgi i taktyka. Najgorsze było, kiedy we wtorek musielismy pojechac wspólnie na pogrzeb do mojej ciotki, cała rodzina... mąż był w skowronkach, oczywiście nikt niczego nie podejrzewa... to było pod Warszawą, kit z tym!! oni sa daleko ode mnie... tu jestem i tak praktycznie sama, Ci którzy maja wiedzieć to wiedzą. Dziś mam zamiar przenieść m do pokoju na dole... przynajmniej tyle, nie będe musia la go na okrągło oglądać, a do niego może w końcu dotrze, ze cos sie dzieje, bo do tej pory nie przyjmował nic do wiadomości.... dziewczyny!!! urlop był wspanialy!!!!!!!!! cieszyłam sie jak dziecko, czułam sie wolna jak ptak!!! byłam taka szczęśliwa tylko z dziecmi!!! ważne jednak jest czy ma sie pieniądze czy nie, jestem świadoma, ze ich brak wiele by mi utrudniał, choc nie jestem osoba zamożną, ale mam prace!!, dom, pewnie dostanę alimenty, wiem, ze pod tym względem sobie poradzę... powiedziałam m ze to był najwspanialszy urlop ostatnich lat, zadne Kanary, a nawet "moja" przepiękna Madera czy inne rarytasy nie dały mi tego co przeżyłam tam we Władysławowie, kiedy byłam z MOIMI WSZYSTKIMI DZIEĆMI !!!!!! był w szoku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie co mi powiedział dzisiaj mój syn ? "mamo wiesz co, ? pojechałbym jeszcze raz nad to morze" nie powiedział, że pojedzie tam z kolegami, albo z dziewczyną... powiedział to tak ze zrozumiałam, ze podobało mu sie tam i pojechałby tam jeszcze raz własnie ze mna i ze swoim rodzeństwem, tak po prostu, powtórzyłby ten wyjazd jeszcze raz!! to takie dla mnie budujące... :) zaczął nawet układać "plany" że kiedys zamieszka u nas na dole ze swoja rodziną.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
mmak tylko pozazdroscic Ci takiego urlopu. :) My w tym roku zostalismy w domu.Moj K.stwierdzil,ze mozemy pojechac,ale bez mojego syna-,,z nim nie odpoczniesz''. Za rok jade z dzieciakami na 100%.Tylko jeszcze nie wiem czy K.zabierzemy...:) Dzis idziemy w czworo na basen kryty.Mam nadzieje,ze takie wspolne wypady zbliza nas wszystkich do siebie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
mmak nie przeczytalam jeszcze tamtego topiku w calosci. Czy Twoj maz zrozumial juz swoje bledy? Czy on wie co jest prawdziwym powodem Waszego kryzysu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Butreso mówi, ze zrozumiał, ale w ubiegłym roku mówił to samo.... a jeszcze nie tak dawno wlał mu wode do buta, zginęły mu 3 koszulki, powiedział do mnie : a ON juz sie 8 min kąpie, kiedy wszedł do kuchni zrobic sobie kanapki i otworzył lodówkę, m zapytał go czego tam szuka, czy kupił tam cos dla niego, a ostatnio kiedy widział syna w kuchni przyszedł potem do mnie i zwierzył sie że dłużej tak nie wytrzyma ze nie moze na to patrzec i musimy pogadac i to sie musi skończyć... wiem że mial na mysli to ze syn nie pracuje, obija sie , nie daje kasy i nic nie robi a je JEGO jedzenie... to tyle.... hmmm chyba zrozumiał wtedy, a teraz nie wiem? musze pmysleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
siemka kobitki butresa to, co piszesz, "że pojedzie, ale bez Twojego dziecka"...nie da się po prostu czytać... daleka jestem od wymądrzania się, ale to naprawdę bardzo źle wróży dla ciągu dalszego, to jest nieludzkie, to się musi odbić na tym dziecku. :) mmak jak to fajnie, że udało Ci się to Władysławowo. A propos dzieci - Twojemu starszemu synowi tak się podobało, bo najpewniej on mógł czuć się tam naprawdę sobą, bez taksującego spojrzenia, wyluzowany...a, że chce to powtórzyć? - on chciałby sobie powetować minione lata... Piszesz o tym jak byłaś szczęśliwa..być może dołączysz do kobiet, które są/będą w stanie uwierzyć, że można być taką także BEZ FACETA - zwłaszcza wtedy, kiedy się samemu taki stan wybiera i ma pełną niezależność - także finansową. A "Madery i rarytasy" - spokojnie, a niby dlaczego miałabyś ich nie mieć - jeśli się dobrze zorganizujesz, syn Ci pomoże - czemu nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matkoprzedewszystkim weszłam zeby chwile odetchnąć, rodzinka pojechała na basen, najstarszy do dziewczyny, jestem sama w domu i walcze z preprowadzką, ciuchy, papiery, komputer, wszystko na dól. poprzenosiłam fotele i kanape , jestem cała mokra :) ale mam tyle energii.... mam tylko jedna prośbę... m sie nie boję.. powiedz mi tylko co mam powiedziec mauchom kiedy wroca do domu i spytaja po co to zrobiłam te przeprowadzkę, tz córka pewnie nie nie zapyta ale najmłodszy synek, odpowiedz mi prosze , tylko nie mów ze powinnam wiedziec, zrób to dla dobra mojego malucha, nie dla mnie, po prostu mi powiedz, jak to załagofdzi c, bo nie chce czegos spieprzyć!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak posłuchaj jeśli jesteś na 100 % pewna, że będziesz konsekwentna w dążeniu do celu (bo, nie obraź się, ale wciąż jakoś nie do końca wierzę) myślę, że malutkimi kroczkami powinnaś zacząć przygotowywać dzieci do zmian. W końcu będą one (te zmiany) bardzo znaczące i warto rozłożyć informacje w czasie, żeby było dzieciakom łatwiej je znieść. Z tego, co pisałaś o Waszym życiu nie sądzę, żeby były wychowywane w stałocieplnych warunkach emocjonalnych i co nieco już widziały. Ostatni wyjazd też mógł być dla nich pewną niespodzianką. A propos nie pytały o tatę, dlaczego nie pojechał z Wami itd? Jeśli chodzi o "przeprowadzkę" - powiedz im po prostu, że czasem w życiu trzeba pewne rzeczy zmienić, wszyscy przeprowadzają owe zmiany, żeby trochę odświeżyć atmosferę, żeby było wygodniej żyć itd. Ja traktowałabym takie tematy naturalnie, spokojnie. Warto zapewniać w takiej sytuacji, że to nie ma wpływu na ICH życie, że one cały czas najdroższe, najważniejsze, ukochane itd. Ty masz większy problem z mężem, bo on jako osoba gruboskórna na pewno nie oszczędzi komentarzy zarówno dotyczących Twoich ruchów, jak i całego życia. I to - moim zdaniem - jest ważniejsze. Myślę, że najważniejsze, żeby dzieci nie utraciły poczucia bezpieczeństwa, były pewne Waszej miłości. Widziały jak to jest na urlopie bez taty - czy było im źle? Wspomnij o tym przy okazji w stylu, że częściej będziecie organizowali taki wypady, bo tak jest TEŻ fajnie. Kiedy moje dziecko szło do przedszkola, ja wiedząc, że na pewno nie będę chciała wychodzić ponownie za mąż byłam u psychologa, by pogadać jak wyjaśnić mu i przygotować na ewentualne pytania ze strony dzieci np. "dlaczego po ciebie nigdy nie przychodzi tata?" - ten radził mi przekazać, że są takie rodziny i takie rodziny - naturalnie, spokojnie, bez nerwów, bez sensacji. Podobnie Ty - można "tak" żyć i "tak" żyć. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×