Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Butresa

Czy faceci lubia dzieci swoich partnerek z poprzedniego zwiazku???

Polecane posty

rzeczy już przeniosłam... za rade dziekuję, postaram sie oszczędzic im złych emocji.... nie wierzysz we mnie..... to źle, znaczy że zauważasz w moim postepowaniu coś co wciąz mi "zagraża".. czy powiesz mi co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak no sorry - nie chcę Cię - rzecz jasna - urazić! Wiesz dlaczego tak to jakoś odbieram? Bo - powtarzam się - trudno mi sobie wyobrazić jak taka kobieta jak Ty mogła pozwolić sobie na taaakie traktowanie? A skoro do tego doszło to kurde! coś być musiało! Mnie osobiście w pale się to nie mieści - ale dla większości kobiet - facet jest takim dobrodziejstwem, że zrezygnować? Nieeee - to się "ni da" Każda zapomni o tym, że wczoraj lico miała obite jak zobaczy śniadanie na pierzynie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matkaprzedewszystkim ooooo wypraszam sobie..!!!!! pączka już ostatnio oddalam!!! :) :P a wiesz co zrobiłam jeszcze? :):) pamiętam jak napisałas o tym kiedy pakowałas rzeczy swojego i co położyłas na wierzchy stosu jego rzeczy.. pamiętasz? mnie mąż przyniósł dziś do biurka kieliszek ajerkoniaku kawowego, który to ponoć kupił specjalnie dla mnie.. (wiem, że jest pyszniutki) postawiłam mu go na środku stołu w jego nowym pokoju... !! :P jeszcze ich nie ma.. będą lada moment.. ciekawa jestem reakcji... trochę się cykam.... odezwę się jeszcze, pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak oooookurde!!!! sooorry! zwracam honor - zapomniałam o pączusiu, który biedak nie wie, że urósł do rangi symbolu - dorównującego korkowi wyciągniętemu z wanny! Pomyślałam sobie, że ja to nawet nie miałabym szansy na wyciągnięcie korka - u mnie korkiem się nie zatyka. :D Dasz radę! Trzymam kciuki!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
,,Kiedy robisz to,co jest dla ciebie dobre,wystarczy to powiedziec raz,po prostu,i na tym zakonczyc dyskusje'' T.R.Drews Czytam ksiazke M.Beattie pt.,,Koniec wspoluzaleznienia'' i tak pomyslalam,ze to dobra rada dla mmak.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Wczoraj na basenie poswiecalam wiecej czasu synowi.Moj facet praktycznie caly czas zajmowal sie mala.Dal mi ja na troche.Gdy mu ja oddalam stwierdzil,ze bawilam sie z nia tylko 10minut.! Maly chodzil na glebsza wode,wiec chodzilam tam z nim. Wieczorem bylo milo. Maly i duzy mezczyzna ogladali program o meteorytach.Maly byl zafascynowany i wciaz pytal...Slyszalam jak moj facet odpowiadal mu na pytania(ma duza wiedze na ten temat).:) Potem usnelam usypiajac corke.Wstalam w nocy.Patrze a tu kuchnia posprzatana,pranie powieszone.Maly spi.K.wlaczyl mu radio,bo maly lubi usypiac przy muzyce.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
butresa tylko pozazdrościć - a rozmawiasz z nim pokazując, że tak może być zawsze, czy nie jest miło? Nazywasz to wszystko po imieniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dzis pierwszy dzień po "wyprowadzeniu" go na dół, był oburzony, stwierdziłam że "przegięłam pałę", ale powiedział mi to wczoraj , udawałam że śpię, spałam z najmłodszym synkiem więc sobie odpuścił, dzis przyszedł dopiero ok 12 kiedy wróciliśmy z dziecmi z koscioła i powiedział szeptem, żebym nie wierzyłam koleżankom i nie ufała kuzynkom, że dziś juz doskanale wiemkto za tym wszystkim stoi i kto to nakręca, nie wiem co ma na myśli, chyba znów blefuje!!! ja jestem spokojna, wczoraj denerwowałam sie córcią bo troche dziwnie zareagowała, ale juz jej przeszło, dzieci zachowuja się normalnie, powiem szczerze, że nawet troche mnie zszokowało bo rano nikt nie pytał o tatę a tata teraz gdzies sobie poszedł.... ja jestem wyluzowana, czuje sie świetnie... aż do następnego doła... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Matkoprzeewszystkim trafilas z tym pytaniem. Nic mu nie powiedzialam.Nie wiem w jaki sposob.? Na tym tle, moj syn i partner, jest konflikt i nie wiem juz jak poruszyc ten temat.Przewaznie sprzeczalismy sie na ten temat zawsze.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście nie ja stwierdziłam że przegięłam pałę tylko on i to on wie kto to nakręca a nie ja, namiszałam w tamtym poście, sorki matkaprzedewszystkim a co u mnie? m 2 dzień w swoim pokoju, chodzi struty, wczoraj oznajmił mi, że idzie do psychologa, chce ratowac rodzinę... kocha mnie i zrobi wszystko co w jego mocy, dzis sms - daj mi kochanie choć cień nadziei, ja tak nie moge zyć, ja sie wykończe... co wy na to ? jak postepowac w takim wypadku? to ja sie przez to wykończe, wyobrżam sobie co myśla dzieci... widza : tatus biedny i dobry , mam zła i okrutna.... podobno załatwia sobie prace - wyjazdy za granice transport - chce dac mi troche wolności i czas który może zmieni moje myślenie i zamiary, mam juz tego dosyc, myślałam że cos do niego dotaro a on wciąż swoje... jeśli teraz byłaby rozprawa w sądzie jestem przekonan że poprosiłby o badania dla dzieci i powiedziałby jak bardzo mnie kocha i jak mu na mnie zalezy... co z tym zrobic? jestem na to za głupia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak moje zdanie znasz.. uważam, że to są po prostu gierki. Powiem tak (i pewnie się powtarzam) - gdyby nie fakt, że posunął się AŻ do takich zachowań, gdyby nie wieloletnie - zwłaszcza w dzieciństwie złe traktowanie starszego syna i - co też istotne - gdyby nie pieczołowitość w trosce o wizerunek - (trochę dużo tego "gdyby", ale..) można by pomyśleć, że no..cholera...może zrozumiał. Ale nie! to jest strach przed radykalnymi zmianami, do niego dotarło, że to nie przelewki, że to może być początek końca. Nie chcę być nudna z tym wątkiem, ale powtarzam - dorosły facet, który nie potrafi rozumieć prostej sprawy jak relacja z małym chłopczykiem z pierwszego małżeństwa swojej żony - NIE JEST DOBRYM CZŁOWIEKIEM, nie jest MĄDRYM człowiekiem. Zresztą sama wiesz najlepiej. A teraz "widzisz" to samo u Butresy :) Dla mnie stosunki z małymi dziećmi w takim związku to taki "miernik" jakości człowieka. Nic na to nie poradzę. Dasz radę! Butresa no jak to, jak? Po prostu!: - "widzisz - jak chcesz to potrafisz - czy tak wiele cię kosztuje bycie normalnym człowiekiem dla niego? Nie uważasz, że tak właśnie należy, czy to takie trudne? " . Przecież to dorosły musi umieć, rozumieć, nie dziecko, bo ono niby skąd? Na razie obserwuje, gromadzi, "grabi", ale przyjdzie czas - zacznie po swojemu rozumować, "ogarniać" i ....wystawi rachunek - oby nie był zbyt wysoki! Dziecko to jak walizka - nie włożysz - nie wyjmiesz! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie matkoprzedewszystkim :) znam Twoje zdanie, znam.... wiem jakim człowiekiem jest mój m, wiedziałam to juz jakis czas temu, ale jak jedna z wielu uzaleznionych od toksyka kobieta musiałam przejśc przez to wszystko żeby potrafic i chcieć cos zmienić. Jestem gotowa na zmiany, uwierz mi, wiem, ze bedzie trudno bo m mi tego nie ulatwia, ale ja przez to przejdę. Wczoraj mój najmłodszy synek zapytał czy moze iśc do taty poogladac telewizor... jak gdyby nigdy nic .... mam nadzieje, że nie wpływa to az bardzo źle na niego, ze tata teraz mieszka "gdzie indziej" i jest to może swego rodzaju przygotowanie dzieci do nastepnego kroku, iedy tata sie wyprowadzi, modle sie żeby to co sie dzieje teraz u mnie w domu nie odbiło sie tragicznie na ty moich dzieciaczkach... wiem i Ty wiesz, ze z tej sytuacji nie ma jednego najlepszego wyjścia, każde wyjście niesie za soba jakies złe konsekwencje, dzieci dotknie to w każdej z nich, wiec jestem gotowa na wybranie tej w której najmniej ucierpie JA !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
mmak powiem ci moja droga, że z przyjemnością czytam nie tylko to, CO piszesz, ale i JAK piszesz. Mam wrażenie, że emanuje z tej treści sporo optymizmu, wiary w siebie, ale także ...hmm pewnej...zawziętości. To dobrze. A dzieci? - sama wiesz, że nikt bardziej nie myśli o nich niż ja, ale jest chyba tak, jak piszesz. Z drugiej strony - przecież Ty im tatusia nie uśmiercasz! - on zawsze nim będzie - no i ..właśnie zobaczymy jak sprawdzi się w nowych warunkach. Jesteś dobrą matką, mądrą, wrażliwą i (co ja szczególnie cenię) inteligentną kobietą - nie wyobrażam sobie, żebyś nie poradziła sobie z nieco odmiennymi realiami. Miłego popołudnia!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam:) mąż już troche chyba wrócił do siebie, już znowu normalnie się odzywa, nie lamentuje, dziś poprosił mnie o zrobienie kawy dla niego i znajomego który w czymś tam mu pomagał na dworze, a ja .. zrobiłam!!!! córcia zaniosła.... wczoraj wieczorem spytal czy będzie jakaś obiadokolacja... !! odebrałam to jako bezczelność, ale on był grzeczny, po prostu!! spytał i już...(właściwie napisał) ja nie odpisałam, ale jedzenie było jeszcze z poprzedniego dnia więc sobie odgrzał, a dziś usiadł sobie przed telewizorem i ogl.ądał z nami film... fakt, że synek mu to "zaproponował" ja bez reakcji... ale nie siedział długo, stwierdził, że musi bardzo wcześnie wstać i się porzegnał, ze względu na dzieci pozostawiłam to na razie bez komentarza, ale postanowiłam mu dać do zrozumienia, że "mieszka tylko na dole" ... wiem, że teściowie już wiedzą, wniedzielę kiedy nie było tak długo w domu poszedł wlaśnie do rodziców, nie wiem czy to nie oni utwierdzili go w przekonaniu, że powinien pójść do psychologa, swoją drogą bardzo chciałabym żeby poszedł.. do mnie jednak teściowie nie dzwonili, mają już i wiedzą o kłopotach małżeńskich 3 swoich synów, nie zazdroszę im, ale to chyba nie wzięło się z niczego... mam nadzieję, że czują choć trochę odpowiedzialni za to jak żyją ich synowie, jak postępują i jakimi są mężami, nie mam tu na myśli przysłowiowego złego wychowania, tylko przykłądów i relacji w ich własnym związku malżeńskim... do jutra, kolejny dzień relacji... pozdrawiam tych ktorzy czytają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
U mnie nic nowego .Caly czas wracaja do mnie mysli,ze nie chcial pojechac z cala nasza czworka na urlop.Oczekiwal,ze jego dzieci z poprzedniego malzenstwa znowu do nas przyjada.Tym razem juz nie bylo tak jak on sobie zaplanowal... Jego stosunek do mojego syna wplywa na moje relacje do jego dzieci. Kurcze chyba przestaje je tez lubiec...Zaczynam widziec,ze chca tylko prezentow,ze same upominaja sie o to i tamto... Kiedys sama zawsze jakis drobiazg im kupowalam.Teraz jak mysle o nich to czuje niechec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
siemanko laseczki widzę, że sobie radzicie - stajecie się dla swoich chłopów po prostu nie do zniesienia :D :D - jeszcze chwila i to oni wystąpią o rozwód... butresa uważam, że powinnaś wręcz ostentacyjnie okazać brak zainteresowania jego dzieciom, lub robić to w sposób adekwatny do jego w stosunku do Twojego syna. Niech odczuje jak się to ..czuje. mmak biedy ten Twój chłopina...taki opuszczony, żal mi go... :D :D :D pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Matkoprzedewszystkim troszke zdziwila mnie Twoja rada. Myslalam,ze napiszesz mi np.ze ja jako osoba dorosla powinnam panowac nad swoimi emocjami i uczuciami. Mam wyrzuty sumienia ,bo naprawde wzbiera we mnie niechec do jego dzieci.Moze to naturalne w tej sytuacji? Planowalismy ten wyjazd we czworo.Marzylam,ze wtedy zblizymy sie wszyscy do siebie.Rok temu byly jego dzieciaki 3tyg.w wakacje i bylo mi ciezko,bo moja najmlodsza miala 3miesiace. Gdy powiedzial mi,ze mozemy jechac,ale syna mam zostawic u Ex-meza to byl szok dla mnie.Powiedzialam,ze w takim razie jego dzieci w to lato tez nie zaprosze! Mialam potem watpliwosci i myslalam,ze sie zlamie,gdy one wciaz dzwonily i sie pytaly.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Nazbieralo sie we mnie duzo negatywnych emocji.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
Butreso kobieto, ja nie mogę udzielać Ci rad w stylu "zrób to lub zrób tamto" - bo niby jakim prawem? Staram się brać pod uwagę wielowątkowość Twojej sytuacji czytaj Twoje zaangażowanie uczuciowe, wspólne dziecko, jego dzieci, Twoje dzieci. Staram się (bardzo) rozumieć poprzez wyobrażenie sobie siebie w takim położeniu. Mnie jest łatwo kierować swoją - bo mogę sobie na to pozwolić - nie mam żadnych rozterek, nic nie odbywa się kosztem czegoś, jestem w 100 % niezależna. Ja w takiej sytuacji wykonałabym jeden ruch - możesz domyślić się jaki - ale nie chciałabym być nieokrzesanym typem, nie szanującym cudzych uczuć. Rozumiem, że kobieta może być zakochana, ale nigdy nie zrozumiem tej samej kobiety, której jej obiekt uczuć nie szanuje - bo co to wtedy za miłość. NIGDY nie pozwoliłabym sobie na wykorzystywanie przez kogokolwiek, zwłaszcza sama będą w stosunku do niego fair. A czym jest pragnienie wspólnego spędzania czasu z jego dziećmi przy jednoczesnym odtrącaniu Twojego? To niesprawiedliwe i krzywdzące także Ciebie. Dlaczego masz na to pozwalać? Ludzie powinni być dobrzy dla siebie ale NAWZAJEM. NIEDOPUSZCZALNE jest natomiast każde złe traktowanie dzieci, ale WSZYSTKICH dzieci, a czym jest propozycja "oddania" Twojego syna na czas urlopu do jego ojca? To podłe! To przedmiotowe traktowanie dziecka, które sobie na to nie zasłużyło. A propos emocji - chyba nie warto ich kumulować - zwłaszcza złych, bo i tak kiedyś wybuchną. Ps. jest jeszcze jeden aspekt sprawy, dla którego nie artykułuję wszystkich swoich poglądów - większość kobiet traktuje fakt posiadania faceta jako najwyższe dobro. Ja jestem - jak wiesz - z wyboru sama, ale wierzy w to tylko ten kto zna mnie w realu, wie jaka jestem, jak wyglądam, jak żyję. Tu na kafe prawie ze 100% pewnością zostanie to potraktowane jako zazdrość z mojej strony, ( że Ty masz, a ja nie) i dlatego mogłabym Ci to lub tamto sugerować. Jaka jest prawda i tak wiemy tylko my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie dziewczyny trudno mi sie nie wtrącić... :) jestem jakby w temacie ;) to co teraz jest dla mnie niewyobrażalne kiedyś było zupełnie naturalne i codzienne, otóż wyjazdy gdziekolwiek bez najstarszego syna, wynikały one jednak zupełnie z czego innego niż mówi Butresa... otóż ponieważ m ciągle "czepiał" sie małego i krzywdząco go traktował, ten w końcu sam stwierdził że nie chce z nami wyjeżdżać bo to go bardzo męczyło i nie dawało satysfakcji a wręcz było czymś bardzo stresującym... tak więc "dla dobra dziecka" jeździliśmy sami a syn był wtedy właśnie u swojego taty... sama siebie przez to "wkopałam", teraz zareagowałabym zupełnie inaczej.... czy to juz była swego rodzaju manipulacja? świadome bądź nieświadome eliminowanie "niewygody" przez mojego m ? nie wiem, ale skutek był okrutny!!!! dla mnie i syna.... tak więc nigdy nie dopuść do takiego przebiegu sprawy !!! ale nie dopuść też żeby wyjeżdżając razem Twój synek nie czuł sie jak piąte koło u wozu albo nie byl szykanowany.... trudne to zadanie.... Twój m na razie jest na etapie że kładzie kawę na ławę... mój tez na początku taki był, ale kiedy zaczęłam sie z nim o pewne rzeczy kłocić w jego mniemaniu niesłusznie, zaczął stosować swoje sztuczki i gierki... o wielu nie miałam pojęcia , był bardzo złośliwy w stosunku do syna i robił różnego rodzaju "psikusy" a mnie mówił to co mu sie podobało w taki sposób żeby zasiać moją niepewność i zrzucić winę na małego... mówie o tym bo nie chce żebys sama przypadkiem nie doszła do takich wniosków że lepiej będzie dla dziecka jeśli rzeczywiście zostanie z ojcem... albo przestaniesz mu wierzyć w to co stara Ci sie powiedzieć, musisz być czujna... trudne to zadanie, jesli twój m postawi sobie za cel wyeliminowanie przeciwnika będzie skutecznie do tego dążył, kosztem waszego spokoju w rodzinie i kosztem Twojego zdrowia psychicznego, wiem co matkaprzedewszystkim myślała mówiąc "ja wiem co bym zrobiła" ja tez teraz bym to zrobiła, ale Ty tego nie zrobisz bo nie wierzysz w taki scenariusz i masz nadzieje że Tobie sie uda to pokonać, może tak ale z Twoich rozterek wynika, że nie jesteś zupełnie pewna swojego i na tyle silna żeby przeciwstawić sie sie konsekwentnie swojemu m. Będziecie się ciągle kłócić, będziesz bronic swego a on swego.... potem albo sie poddasz i dostosujesz albo kopniesz faceta w dupsko.... u mnie nawet , nawet... uodparniam sie coraz bardziej, powoli coraz sprawniej odpieram "ataki" , a mąż zmienia taktykę co posunięcie... a wczoraj to juz przeszedł samego siebie... najpierw obraził sie że nie ma obiadu a potem że nie chcę sie wybrac z nim i dziećmi na wspólny weekend... a wieczorem rozsiadł się w fotelu przed telewizorem i z niewyobrażlną uciecha oglądał mecz razem z moim synem !!! o bezczelny !!! ja byłam zmęczona i płożyłam sie dość wcześnie , przebudziłam sie słysząc jego "kibicowskie" komentarze... nigdy nie patrzył na mecz nie mówiąc o takim entuzjazmie, nie widziałam się jeszcze z synem, spytam jak to dokładnie wygladało....będę się odzywac, trzymajcie sie , pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
witajcie kobiety dzięki mmak za wyczerpujące wyjaśnienie - nie, nie z tchórzostwa, a raczej z delikatności staram się unikać zbyt dużej bezpośredniości... butresa - ten topik - choć założony przez Ciebie - tak naprawdę dotyczy Was obu - sytuacja jest bardzo podobna - różni Was tylko jedno - Ty jesteś PRZED, a mmak PO. Ty nie wierzysz czy raczej masz nadzieję, że tak nie będzie, a ona - jak sądzę żałuje, że tak było... Posłuchaj - jesteśmy sobie zupełnie obce - możemy sobie razem z naszymi życiowymi przeżyciami "wisieć", na zasadzie "enter i poszło" być tu albo nie być. Mmak ma za sobą ogromny bagaż bolesnych doświadczeń, ja na starcie podjęłam decyzję "dziękuję - nie skorzystam" - Ty...no właśnie co Ty? Po co założyłaś ten topik - żeby podzielić się swoim szczęściem wynikającym z serdecznych relacji Twojego faceta z synem z pierwszego małżeństwa? Przecież nie! - naprawdę ani krztyny w tym co piszę złośliwości!!! Każda prawdziwa czytaj kochająca matka MUSI mieć na względzie dobro swoich dzieci. To jest jej obowiązek. Przeczytałaś "tamten" topik? Przecież mmak nie pisze pamiętnika tylko walczy z problemem, jaki zafundowało jej trochę życie, ale pomogła mu swoją biernością ona sama. Kobieto - odpowiedz sobie na pytanie - chcesz dla swojego dziecka tego samego? - chcesz (po latach) stwierdzić: żałuję! Jakie jest prawdopodobieństwo? - wiesz lepiej niż my - nie miejmy złudzeń! Przyczyną problemów pt. TWÓJ SYN jest nie on sam, a Twój facet - to on MA wiedzieć jak się odpowiednio zachować, nie Twoje dziecko! On jest (powinien być) jeszcze odpowiedzialny za Twojego syna. To trudne sprawy, ale to właśnie Ty musisz umieć zrobić bilans! Pisałam już gdzieś - facet, który nie umie dogadać się z małych chłopczykiem jest sorry!, albo dupa nie facet, albo jest po prostu złym człowiekiem. Mężczyzna angażując się w związek z kobietą z dzieckiem MUSI wiedzieć, że ono to 50 % relacji z nią. Nie da się inaczej - chyba, że na to pozwolisz. A nie chcesz pozwolić i stąd Twoje rozterki, topiki etc. Teraz walczy w Tobie kobieta z matką. A normalnie Ty nie powinnaś walczyć ze sobą, bo facet nie jest od tego, że stwarzać jakiekolwiek problemy, rozterki, ale, żeby Cię od nich uwalniać. Jeśli tego nie potrafi, nie jest w stanie, nie chce to....no właśnie CO? To Ty musisz sobie na to pytanie odpowiedzieć robiąc bilans plusów i minusów. Jeśli tego "nie potrafisz, nie jesteś w stanie, nie chcesz" to - będziesz całe życie miała to, to teraz i gorzej. Bo wiesz, chore miejsce zwykle boli, chory ząb - niewyleczony - boli coraz bardziej, aż trzeba go usunąć. I tyle. Prawie każdy wcześniej czy później ma jakieś problemy życiowe i nikt ich za nas nie rozwiąże. Owszem - przeszkody powinno się usuwać, omijać, ale myślę, że kilkuletni chłopczyk do nich się chyba nie zalicza. To, co tu przeczytasz nie zawsze jest miłe dla oka i serca, ale - jak sądzę - szczere i życzliwe. Można gadać sobie na gg (to miłe i bardziej kameralne), ale mniej daje, tu wystawiasz swój problem bardziej na publiczny widok, ale dajesz sobie szansę usłyszeć więcej rad. O jednym Cię mogę zapewnić - z mojej strony jest to naprawdę szczere, poparte doświadczeniem życiowym i wieloma obserwacjami. I jeszcze jedno - ja mam te "lepsze" doświadczenia, :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
matkoprzedewszystkim, jestes sobą i to w Tobie bardzo cenię!! Nie wiem jak Butresie ale mnie są potrzebne takie szczere i postronne komentarze, kobieta rozdarta nie potrafi myśleć logicznie i bez emocji, ja taka byłam długo, do tego zmanipulowana, niech ktos myśli jak chce, ale ja teraz juz to wiem, choć nie usprawiedliwiam siebie ani trochę, raczej wstyd mi za to. Butresa pewnie dużo jeszcze musi przejść żeby logicznie ocenić sytuację... Butreso nie miej nam za złe, że tak ostro oceniamy Ciebie, czy może raczej Twój problem. Ja chce tylko uświadomić Ciebie o zagrożeniu, moge Ci to przedstawić na podstawie doświadczeń, które były następstwem takich początków jak Twoje, nasza matka jest osoba dużo mądrzejszą, powiedziała dziekuje na starcie, oszczędziła sobie i dziecku tych wszystkich cierpień jakie zaserwowałam swojemu, Ty mozesz wybrać.... nie chce Ciebie straszyć absolutnie, ale musisz sama ocenić swoje SIŁY, czy jestes w stanie wpłynąć na m, czy umiesz go zmienić?, czy to jest możliwe? moze uważasz, że bęziesz sie kłócić i tak uparcie będziesz dążyć do polepszenia relacji m z synem? taka nerwowa atmosfera nie wpłynie korzystnie na nikogo.... a jest jeszcze córka.... pewnie patrzysz na problem przez pryzmat tego co dobre... ale jest cokolwiek co może przyćmić krzywde jaka dzieje się synowi? w sumie nie wiemy jak wiele masz takich problemów , tz jakie są inne sytuacje złe w relacji m z synkiem, ile tego jest z jakim nasileniem... Ty to wiesz... musisz to sama ocenić... mogłabym tak pisac bez końca....wybacz... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alefajnie
Autorko wątku-to co napisały Matka i MMAK(czytałam cały "Twój"wątek,pozdrawiam.)-nic dodać,nic ująć..poczytaj tylko dokładnie.Aż się serce kraje, tak żal maluchów..Mama rozstaje się z biologicznym (a więc jaki by nie był,ale dziecko wie,że kochającym go, przewaznie) tatą.Następnie pojawia się w ich domach jakieś takie wrogie,dorosłe stworzenie,zabiera im mamę,okazuje mu niechęć..Są zdezorientowani,samotni w tym i bezbronni .:( A tak na marginesie-jeszcze fakt,że takiemu chłopcu pojawia się nagle konkurent w postaci młodszego rodzeństwa i zabiera uwagę mamy.Dzisiaj w autobusie zaobserwowałam taką sytuację-jechała mama,rozkoszny bobas i chłopczyk ok 7 lat z plecakiem na plecach.mama była rozanielona bobasem,miała dla niego uśmiech od ucha do ucha.Ggdy starszy się odezwał, nadal kontynuuowała kontakt z małą,nawet nie patrząc na starszego,odpowiadała mu tylko monosylabami.W sumie przez pól godz.jazdy opowiedział coś jej króciutko dwa razy:(,z czego ona raz tylko na niego spojrzała,przy czym promienny uśmiech natychmiast znikł z jej twarzy i bąknęła mu coś w odpowiedzi. Chłopczyk poprzestał więc na wspomaganiu mamy w "radosnym"zabawianiu małej.Powtarzał za matką "tosi tosi łapki"..widać,że kochał siostrzyczkę i robił to z serca. Sama mam starsze dziecko i młodsze,ojciec młodszego też nie jest biologicznym ojcem starszego syna(ale traktuje ich równo i o obu tak samo się troszczy.Mimo,że ze starszym synem mamy problemy podobne jak Butresa)..zaplątałam sie..W każdym razie to co zaobserwowałam w autobusie przypomniało mi o tym,że nasze starsze dzieci powinny wbrew pozorom otrzymywać nawet więcej uwagi i skupienia niż maluchy..nie jest to łatwe,bo są oni męczący,trudni..ale trzeba pamiętać,jak bardzo potrzebują,żebyśmy ich też słuchały z uśmiechem.Póki potrzebują,póty nie będzie za późno.Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietki drogie, nie nalezy oczekiwac od faceta, ze pokocha dziecko, ktore nie jest Jego. Jestem z facetem od czterech lat, od roku jestesmy malzenstwem. Moi "chlopcy" . maly i duzy - toleruja sie, ale nie ma miedzy nimi jakiejs wielkiej sympatii. Nic na to nie poradze. Dbam jednak o to, zeby moj 13-letni dzieciaczek nie byl krzywdzony i nieszczesliwy. To moja rola. I jakos sie uklada mimo ze nie oczekuje od mojego obecnego meza wielkich deklaracji odnosnie mojego dziecka. Moj syneczek czuje we mnie oparcie, ale jednoczesnie wie, ze nie moze sobie pozwolic na lekcewazenie mojego meza. Obaj siebie szanuja i tak jest dobrze. Maly ma swojego Ojca, ktory Go kocha, a obcy facet nie jest od razu zobligowany do darzenia uczuciem dziecka tylko dlatego, ze jest w zwiazku z jego matka. Wazne jest to, zeby nawzajem sie szanowac. Ktoras z czasterianek napisala, ze nie nalezy sie wiazac ponownie i ukladac sobie zycia, gdy sa dzieci. No coz, kazdy ma prawo do dazenia do szczescia i nie wyobrazam sobie poswiecac sie wylacznie dla dziecka, bo skonczylabym jako stara zgorzkniala baba, ktora nie potrafi cieszyc sie zyciem. Mozna wyposrodkowac - innymi slowy znalezc zloty srodek. Miec nowe zycie i jednoczesnie dbac o to, zeby dziecku nie dziala sie krzywda. Uwierzcie - to jest do zrobienia. Pozdrawiam wszystkie babeczki bedace w takiej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Witajcie Kobitki :) Mialam dzis troszke czytania.:) Nie napisze duzo,bo rano wstaje przed 6.Potem biegam po lekarzach. Moze wieczorem na spokojnie odpisze.:) Szkola syna zorganizowala wieczorowe kursy dla rodzicow.Temat bardzo wazny dla mnie i syna.Kurs trwa do listopada. Pomyslalam,ze nie dam rady.Moj facet pracuje jak wariat.(doslownie). Dzis jednak z nim pogadalam jakie to wazne dla mnie.Ciezko,ale udalo mu sie zamienic z kolega i na pierwsze spotkanie moge pojechac.:) On zostanie z dziecmi.:) Tak,ja chyba wciaz mam nadzieje...Nie mam pojecia jak wszystko sie ulozy.Moze bedziemy musieli sie rozstac.Dzis wydaje mi sie,ze bylam za dobra.Tez powinnam wczesniej zareagowac...Wciaz sie ucze.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Butresa
Na zebraniu szkolnym ogladalismy rysunki naszych dzieci.Temat-,,Moja rodzina''. Na rysunku syna byl on,ja,jego tata,babcia i niezyjacy juz dziadzio.Syn i ja nigdy nie poznalismy ojca mojego Ex-meza.Syn chodzi ze swoja babcia na cmentarz.Czesto mowi,ze ma dziadzia w niebie.My bylismy namalowani na niebiesko.(zimny kolor ?). Mala siostrzyczka byla bardzo kolorowa. Mojego faceta oczywiscie tam nie bylo,choc mieszka z nami 3 lata... Jakies inne dziecko oprocz rodzicow i rodzenstwa namalowalo swoja rybke.:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kochane :) dziekuję ALEFAJNIE , równiez gorąco pozdrawiam :) Butresa jak widac podjęła decyzję, i bardzo dobrze, najgorsze bowiem jest zawieszenie w stanie "niewiedzy" lub "niemocy" czyli nie wiem co jest grane , nie wiem co mam robić i nie umiec nic zrobic. Butreso!! masz wiedze, masz przykłady, wiesz i potrafisz nazwać co jest dobre a co złe! To bardzo WIELE, bo ja w pewnym momencie tego nie widziałam i jak było wszystkie wiemy.... cóż... Ty musisz działać, walczyć, uczyć i siebie i mężą i dzieci, to TWOJA rola jest ważna. Do tego jednak musisz miec , jak ja to nazywam "czysty umysł". Mój m jest taki a nie inny, dla mnie to jakis tam stopień w hierarchii psychopatów, ale jak to gdzies przeczytałam "nie każdy drań jest od razu psychopatą", no i oczywiście nie każdy facet to drań - KONESERKA, prawda ? :). Przyjmijmy, że Twój m jest "tylko" draniem :P i można go z tego wyleczyć, a to juz Twoja rola. Bądź silna, odważna, MĄDRA i czuła... życze Ci powodzenia i szczęścia dla Twoich dzieci i Ciebie, ściskam, pa :) Matkaprzedewszystkim u mnie po staremu ;) dziś rodzinka wybiera sie na weekend do Wisły, m zdecydowała sie pojechać beze mnie, choc bardzo zaznaczył, że BARDZO żałuje , że mnie nie będzie ! tak więc ja mam czas tylko dla siebie !! juz mam plany !!! wyuzdane jak trza !!! ;) 1. posprzatam mieszkanie !! 2. kupię sobie dobre winko na wieczór! 3. obejrze film o trade world center - to w piatek 4. wyśpię sie za wszytkie czasy 5. poczytam książkę - Fredericka Forsytha 6. zrobie sobie kąpiel z pianka 7. chyba obejrze jakis film 8. BĘDĘ ZADOWOLONA !!!! 9. może zrobie pierogi ruskie, ale tylko wtedy jeśli bedzie mi sie chcialo !!! :P acha, i nie dawaj sie wciągac w żadne gierki, sytuacja , każda ! musi być czysta i wyjaśniona od początku, trzymaj sie kochana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnie zdanie było do Butresy, nie wiem czemu wcisnęło mi sie na koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaprzedewszystkim
witajcie babeczki butresa kobieto, cokolwiek zrobisz lub nie zrobisz - będzie na Twój własny rachunek, na zasadzie "jak sobie pościelesz..." Mnie osobiście niewiele w życiu dziwi - nawet jeśli nic nie zrobisz i będziesz tkwić w tym cały czas. W końcu są ludzie, którzy żyją gorzej...biją się, dręczą dzieci, poniżają nawzajem - wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od życia i jakie mamy priorytety. Zawsze łatwiej podejmować decyzję osobom deczko starszym, takim które trochę przeżyły doświadczyły. Nikt z nas ani nie potępia, ani nie krytykuje Twojego postępowania czy podejmowanych ruchów. Po prostu piszemy co o sprawie myślimy. Jeśli uważasz, że warto - walcz, ale pamiętaj, że lata dzieciństwa zwykle mają brzemienny wpływ na dorosłość. :) :) :) mmak moja droga, czy Ty nie przesadzasz z tymi atrakcjami? sprzątanie??!!, oglądanie telewizji, książka OK!, ale z zadowoleniem stanowczo przesadziłaś!!! kobieta bez faceta NIE MOŻE być zadowolona - chyba coś zmyślasz, sama siebie oszukujesz! Na pewno tylko udajesz, nie chciał Cię ze sobą zabrać i się pocieszasz! Już - kto jak kto - ale ja to wiem! :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BEZ FACETA MOZE BYĆ ZAJEFAJNIE !!!! :D wiem to... ale ... może masz rację... może powinnam zadzwonić i poprosić żeby sie wrócił i jednak mnie zabrał... jak myślisz zgodzi sie.. ? ;) .. ok dzis nie sprzatam, jeśli mi sie będzie chciało to MOZE posprzatam jutro... własnie otworzyłam winko i zabieram sie za jedzonko.... postawiłam sobie na dużym stole i ładnie nakryłam... :P .... wiem Matko, ze bardzo tesknisz za jakims toksykiem... nie zamartwiaj sie moze w końcu jakis Ci sie trafi.. tfu, tfu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×