Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katarzyna11

maz chce odejsc ode mnie

Polecane posty

Gość beata681
przeczytałam jeszcze raz twoje słowa Kasia. I też se przypomniałam te słowa, ze on zachowuję się w porzo i to wcale nie znaczy że mu się coś zmieniło bo on chce odejść. Jeszcze nigdy mnie nie skrzywdzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekaj czekaj aż obudzisz
się z ręką w nocniku, tobie tylko wydaje się, że coś robisz, a tak naprawdę zachowanie twojego męża zależne jest od decyzji tej trzeciej i póki co to ona rozdaje karty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj mu czas
jakieś 25 lat, wróci do ciebie na kolanach, bo zrozumie, że jednak cię kocha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcdziewczynka
Moim zdaniem kobiety znoszące te fanaberie swoich mężów nie dotchneły jeszcze swego dna granicy wytrzymałości. Widać maja duzą granice tolerancji. My to oceniamy tylko rozumem a wtedy sytacja jest pozal się boze :)i wypada tylko zakonczyc to. Kobiety oceniaja to tez przez pryzmat uczuc... Tylko wydaje mi się ze w chwili gdy mowią ze kochaja...pamietaja tylko te dobre chwile, oczyma wyobrazni tęsknia do obrazu małzenstwa jakie mogło by byc.....a fakty sa okrutne... Uważam jednak ze w takiej atmosferze nic nie robienia nic się nie wyklaruje.... Ja dałabym okreslony w granicach umiarkowany czas...i niech sie okresli maz jeden z drugim czego chce....jak my to widzimy...a potem ewentualne ostre CIĘCIE. pOZDRAWIAM. ps. W pewien sposob podziwiam was kobiety bo ja juz dawno wykonczylabym sie psychicznie. Pytanie : a nie uwazacie ze te malzenstwa juz na pewno nie beda takie jak byly, takie jak chcecie... Za duzo juz tego było....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
MASZ rację jeszcze nie osiągnęłyśmy dna, cały czas jestesmy w szoku i pamietamy te dobre chwile. I tak naprawdę gdyby mój wszedł i powiedział że jest ok, zyjemy długo i sczęśliwe to nie wiem czy tego bym chciała. Ale to cały czas boli, wierzymy, ze mozemy im pomóc, zeby sobie zycia nie rozwalali, nasz życie popieprzone nie jestważne. Wiem, ze jak się patrzy z boku na to to dziwnie wyglada, tez pewnie kiedyś pisałabym wasze słowa, natomiast teraz to jest szok, ból, walka o niego. Ja i tak mam szczęście, ze doprowadziłam do tego, zeby się wyprowadził z mieszkania, ale miałam jego+teściową. Kasia ma gorzej bo jeszcze ma codzień te wszystkie nerwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blaaa blabla
Wam sie wszystkim juz w tyłkach poprzeewracało! Małzenstwo zawiera sie na DOBRE I ZLE! Jesli zaczyna byc zle to powinno sie zrobic wszystko, zeby znowu kiedys wyszło slonce! To ze my kobiety kierujemy sie uczuciem to chyba naturalne! To faceci mysla, ze jak zaczyna sie psuc to koniec. Najlepiej poszukac sobie innej. Kiedys ludzie nie przez takie rzeczy przechodzili i jakos zyli ze soba do poznej starosci. Tyle, ze takie rzeczy zalatwialo sie w czterech scianach. Teraz im wiecej doradcow tym gorzej! Dziewczyny sluchajcie samych siebie! Robcie co Wam serce podpowiada! To wasze zycie i tylko Wy wiecie najlepiej co dla Was jest najwazniejsze! Trzymam za Was kciuki drogie panie i zycze, zeby Wasza sprawy potoczyly sie po Waszych myslach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
dzięki tez mnie tak w domu wychowano: nas dobre i na złe. Tylko facetom sie w gówie poprzewracało; poszukać panienki, mieć kryzys wieku sredniego albo zaopiekowac sie mamusią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wtrącę słówko
po kiego autorka założyła ten topik skoro ma słuchać swojego serca? Zauważyłam, że każdy racjonalny wpis traktowany jest tu jak atak na małżeństwo biednej Kasi i piszą to wredne baby, od których faceci wywiali. Szkoda klawiatury, to topik dla jak to ktoś wyżej napisał "matek miłosierdzia", które uwielbiają takie samobiczowanie się i zbieranie okruchów ludzkiego traktowania swojego MĘŻA, jak to słowo dumnie brzmi. Pierzcie swoje brudy w domu i kochajcie swoich mężów :) No i broń boże nie robić im wyrzutów i nie podnosić głosu powyżej 1 dB Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze zyla ten topik zeby sie wyzalic? Wlasnych rodzicow nie ma, tesciom nie za bardzo, maz tez nie, kolezankom, to lepiej wszystkiego nie mowic, a na takim forum latwiej rozladowac zlosc, smutek, uczucie upokorzenia, bo nikt jej nie zna, nie bedzie pozniej ocenial jej i jej malzenstwa/od forum latwo sie odciac i zapomniec, a taka np przyjaciolka bedzie pamietala o tym do konca zycia/ no i zawsze nawet najbardziej krytyczny komentarz, mimo wszystko daje do myslenie i mysle, ze autorce tez o to chodzilo, ale tak czy siak nikt za nia podejmowac decyzji nie moze, dlatego napisal ktos, ze ma sie kierowac sercem a poza tym ja na dzien dzisiejszy tez mowie sobie, ze kopnelabym takiego w dupe, ale po: 1. nie jestem w takiej sytuacji, wiec to jest tylko moje gdybanie 2. poniewaz w takiej syt nie bylam, nie wiem jak bardzo moj charakter jest wytrzymaly na takie sprawy 3. bardzo kocham meza i rowniez chcialabym walczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edysiaaaa
"Kiedys ludzie nie przez takie rzeczy przechodzili i jakos zyli ze soba do poznej starosci. Tyle, ze takie rzeczy zalatwialo sie w czterech scianach." Dulszczyzna całą gębą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghbvdxzsdfzs
"Małzenstwo zawiera sie na DOBRE I ZLE! " Idea tego, że na "złe" jest taka, iż nie opuszczamy drugiej osobie w potrzebie, chorobie itp a nie taka, że kurczowo trzymamy się męża kutasa. I drogie panie... to jest trochę tak, że trzymamy się ich na siłę z naszej potrzeby serca, potrzeby psychicznej, którą koniecznie musimy zaspokoić. Bo czyż zatrzymywałybyśmy na siłę kogoś, kogo zupełnie nie kochamy? Raczej nie, chyba, że wchodzą w grę względy materialne, ale te zostawiamy na boku jako nierelewantne do sprawy Katarzyny (choć często również nadaje im się miano ratowania związku a są li tylko ratowaniem statusu materialnego). Zatem, jest coś samolubnego w miłości, miłość jak już gdzieś wyżej napisałam domaga się wzajemności, nie potrafimy kochać kogoś i pościć go wolno, czyli nie ma miłości, która niczego nie wymaga. Zostawmy więc może wielkie słowa o ratowaniu związku na boku a raczej uznajmy, że jest to ratowanie czegoś co tak bardzo chcemy mieć - czyli tego człowieka, którego kochamy i jego miłość. A kiedy tej miłości z jego strony zabraknie, to mamy chociaż jego i jakąś namiastkę, czyli zaspokajamy własną potrzebę psychiczną, NASZĄ potrzebę i nie dorabiajmy do tego ideologii ratowania związku, nie wymyślajmy nieprawdziwych powodów, które nie są tutaj nawet półprawdami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coz wiele osob ma tutaj racje ze nie powinnam juz ratowac tego malzenstwa bo go nie ma czasem gdy tak wszystko na spokojnie przemysle zgadzam sie z tym w 100% i az cos we mnie krzyczy zeby dac sobie spokoj ale za chwile przychodzi masa watpliwosci jesli sa watpliwosci to ja chce sie ich wyzbyc zebym pozniej nie zalowala dlatego nadal tkwie w tej jakby na to nie patrzec chorej sytuacji mam nadzieje - przeciez to oczywiste ale co bedzie dalej tego nie wiem faktem jest ze boje sie zycia bez niego ale kazdy strach trzeba czasem pokonac i prawda jest to ze gdyby nie bylo dziecka to juz dawno bysmy nie byli razem troche to wszystko pokrecone ale nie zawsze jest latwo mozna powiedziec ze naiwna kaska siedzi i czeka na cud w pewnym sensie tak jest na ta chwile nie jestem gotowa na to zeby wszystko przekreslic choc niektorzy moga stwierdzic ze ja tutaj nie mam nic do przekreslania bo decyzje podejmie moj maz ale moze cos sie zmieni na lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta zmienna jest ...
o jeju jeju....jakie mądraliny sie odezwały:P Maciek masz racje!!!! widać to najlepiej na tym topicu;) niektore te babsztyle są tak wredne że nie dziwie sie że faceci je olali:P:P:P Kasiu rób jak uważasz, to Twoje zycie i tylko twoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PysiaQowa
wy macie chyba jakies problemy emocjonalne skoro ciśniecie obcej osobie:> ...już widze te wasze idealne życia ... ...samotnicy męczący sie sami ze sobą... ...dobrze zgnoić aż mi sie lepiej zrobi... ...w głowie sami dostaliście kopa w dupe i to was boli najbardziej;P ...jestescie tak szpetni że nikt was nie chce i tłumaczycie to nowym trendem SINGIEL:P...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu, a jak Wasze relacje po Barborce? Pisalas, ze podczas imprezy dzwonil do Ciebie co chwila i informowal Cie o tym co sie dzieje. Czy teraz na trzezwo tez probuje zrobic cos tak, jak robil to dawniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co znaczy ciśniecie
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no probuje rozmawiamy ze soba probujemy spedzac czas ogladalismy dzis razem film nawet na fajeczke na balkon zaczelismy chodzic razem tak jak kiedys moze toi smieszne ale zauwazylam ze juz nie uciekamy przed soba a przede wszystkim on nie wiem co to da ale przynajmniej nie ma juz takiej napietej atmosfery miedzy nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i tak trzymać. Tylko jeszcze zdobądź pracę i pewną, finansową niezależność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak z seksem
? chłop długo nie wytrzyma w celibacie, więc musisz mu być uległa, bo pójdzie do kochanki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestesmy z tej samej miejscowo
hej kasiu,coś mi się wydaje ze mieszkamy w tym samym mieście.może spotkamy sie kiedyś na herbaice :) bo kawy nie lubię . dodam ze mieszkam tu nie dlugo i malo osób znam , a przydala by mi sie bratnia dusza na spacery z dziećmi .jak chcesz to podam ci mojego maila :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a z jakiej miejscowosci jestes??? pozdrawiam a co do seksu jesli ma kochanke to i tak do niej chodzi a jesli nie ma to nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak z seksem
to jeszcze tego nie ustaliłaś czy ma kochankę? no kobieto od tego trzeba było zacząć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie nie ustalilam maz twierdzi ze to nie byla zadna kochanka tylko kolezanka i ponoc sie z nia juz nie spotyka a zrobil to dlatego zeby mi udowodnic ze nic go z nia nie laczy i ze ona nic nie znaczy nie mam mozliwosci ustalenia czy faktycznie mial/ma kochanke bo i jak z tego co sie dowiedzialam to spotykal sie z jakas lafirynda ale to byly spotkania w knajpach zawsze w gronie znajomych nigdy sam na sam materacem nie bylam wiec nie wiem i nie mam nikogo kto by mogl mi cos na ten temat powiedziec nie wiem czy mowi prawde i chyba nie dowiem sie wszystkiego nigdy maz twierdzi ze po prostu mnie nie zdradzil i nie zamierza mnie zdradzac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
i nie zastanawiaj się Kaśka bo i tak masz za dużo zmartwień

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak probuje na razie mysli o zdradzie zepchac na dalszy plan i nie myslec o tym ale... to w koncu i tak wylezie na wierzch i bedzie meczylo zobacze co bedzie dalej nie chce myslec o najgorszym przynajmniej na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
jeżeli się dogadacie to będziesz musiała dużo rzeczy zapomnieć i nie wracać do tego. Przydałaby się rozmowa oczyszczająca, ale to co piszesz o mężu wolałby to załatwić inaczej. W końcu ty zrozumiesz czego teraz naprawdę chcesz i zobaczysz, że wszystko się ułoży. Jesteś silna Kasiu. A tak naprawdę to większość z nich jest jednakowa, chcociaż zdarzają się wyjątki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem beata ze bede musiala wiele zapomniec i jestem na to gotowa ale taka szczera oczyszczajaca rozmowa jest konieczna moj maz wie ze jestem w stanie zapomniec wybaczyc i zyc dalej bo kocham ale nie wiem jeszcze czy bede miala okazje zapominac bo jesli nic z tego nie bedzie to moje zapominanie na nic sie tutaj nie zda zmykam spac powoli bo zniw jutro bede chodzic nieprzytomna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj tak...
Nie na takich gruzach ludzie budowali związki a maleńkie kamyczki rujnowały związki.Całkiem możliwe,że takie wyjścia na papierosa i błahe rozmowy stworzą więź przyjacielską.Bardzo często zapominamy,że partner powinien być serdecznym kumplem,bo zauroczenie mija i nie pozostaje nic,tylko obowiązek.Związek ewoluuje i po pewnym czasie zaczyna się to co u Kasi.Dlatego warto kogoś również zwyczajnie polubić,nie tylko kochać.Co do zapominania,Ciężko jest zapomnieć,ciężko jest wybaczyć,trudno jest odbudować relacje,zaufanie.Ale jak na razie,nadal nie wiemy co będzie dalej.Ja uważam,że Kasia dobrze robi próbując ratować małżeństwo-bo daje sobie czas na ochłonięcie,spojrzenie z różnych stron.Emocje nie są dobrym doradcą.Może się okazać,że sama dojdzie do wniosku,że KONIEC-więcej nie zniesie i odetnie się.A jeśli jej mąż jednak odejdzie-to opuści inną osobę-szoku nie będzie,Kasia zdąży się przyzwyczaić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestesmy z tej samej miejscow
hej-tak samo jak ty nie chce o tym pisac tu na forum.możesz kliknąć do mnie na maila narcyzek777@wp.pl to wtedy napiszę .pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu wydaje mi się że Twój mąż z Tobą o tym nie rozmawia, bo uznał że temat jest zakończony. Była jedna rozmowa w trakcie której stwierdził, że chce spróbować i on uważa że wszystko zostało już powiedziane. Zresztą dla niego temat nie jest też nieprzyjemny, więc nie będzie go zaczynał bez potrzeby. Tak naprawdę ta rozmowa jest potrzebna tylko Tobie. Widać,że powoli zaczynacie odnajdywać siebie nawzajem. Ja uważam, (z tego co piszesz) że kryzys mija i nie wiem dlaczego cały czas zastanawiasz się nad tym że może odejść. Przecież powiedział że tego nie chce. Owszem ryzyko zawsze istnieje, Kasiu tak naprawdę nikt nie ma gwarancji na związek (a szkoda można by było czasami składać reklamacje ;-). Ja mimo, że między nami jest bardzo dobrze od jakiegoś czasu, czuje się kochana itd. to nie wiem czy za kilka dni nie wróci z pracy i nie powie, że pojawiała się w firmie nowa babka i zakochał się na zabój. Zresztą to samo może stać się ze mną. Przyszłości nie znamy, możemy tylko pracować nad teraźniejszością. Owszem po takim wydarzeniu jak u Ciebie obawy są silniejsze, dlatego sądzę że to Ty powinnaś z nim porozmawiać, z tego prostego powodu, że to Ty potrzebujesz tej rozmowy. Nie wiem czy Tobie odpowiada taka forma, ale ja kupiła bym dobre winko (absolutnie bez kolacji, na kolacyjki macie jeszcze czas), ale przy lampce dobrego wina łatwiej się rozmawia. Powiedziała mu że potrzebuje tej rozmowy, bo mam w sobie wiele obaw itd. Nie wiem może zaproponować jakiś czas w ciągu którego będziesz ten temat jeszcze dotykać, bo potrzebujesz się upewnić, zaufać na nowo. I pytaj w tym czasie ile wlezie, a on ma odpowiadać bo to jest Tobie potrzebne, żeby poradzić sobie z sytuacja. Pamiętaj każda rozmowa jest terapią! Gdy minie wyznaczony przez was czas przestajesz pytać, bo już wszytko wiesz, wszystko powiedziałaś i się oczyściłaś, on odbył karę (bo ciągłe gadanie na nieprzyjemny temat jest karą) i nie ma co go dalej męczyć. Nie wiem co o tym myślisz, ale mi pojawił się właśnie taki pomysł na zakończenie Waszego kryzysu. Życzę mądrych decyzji i myślami jestem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×