Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katarzyna11

maz chce odejsc ode mnie

Polecane posty

no wlasnie nie bardzo ma sie gdzie wyprowadzic musialby wynajac mieszkanie - do rodzicow nie moze pojsc a to widocznie mu nie w smak ale naprawde staram sie jak najmniej czasu spedzac w domu gdy on jest chodze z dzieckiem na spacery a wieczorami jak mala spi to siedzimy w oddzielnych pokojach na razie nie przeszkadza mi jego obecnosc poniewaz probujemy nie wchodzic sobie w droge raz juz mu zaproponowalam zeby sie wyniosl to powiedzial mi ze poczul sie wyrzucany z wlasnego domu nie chce sie wynosic - trudno ja wytrzymam mnie mozna zrozumiec ja go kocham i chcialam ratowac nasze malzenstwo ale on skoro twierdzi ze nie kocha i nie chce zemna byc to powinien nie moc wytrzymywac w moim towarzystwie i sam sie wyniesc odzyskalam lozko w sypialni bez zadnej awantury jest moje koniec i kropka kupilam sobie po za tym taka fajna parasolke przyczepiana do raczki wozka wiec juz spokojnie moge chodzic na spacery nawet jak pada - nie zmokne a dziecku wozek zakrywam folia hihihihi coarz czesciej staram sie tez wykorzystywac to ze jest w domu i zostawiam go z mala czasem ide do kolezanki czasem pojde do knajpki ze znajomymi posiedziec a czasem po prostu ide pospacerowac dookola osiedla i bardzo dobrze sie z tym czuje a maz przynajmniej nabiera coraz wiekszej wprawy w zajmowaniu sie mala i widze ze go to cieszy nie powiem ze jest mi dobrze i ze odpowiada mi ta cala chora sytuacja ale poki co tak musi byc i sie do tego przystosowalam jesli nic sie nie zmieni miedzy nami do konca roku i maz nie zlozy pozwu o rozwod pojde znow do prawnika i mu powiem ze mam dosc ze maz nie zrobil zadnego kroku i ze skladam pozew o rozwod sama mam jeszcze troszke swoich zaskorniakow wiec na oplate pozu i wizyte u adwokata mi wystarczy jesli zloze wniosek o rozwod z orzekaniem o winie bede musiala wziasc prawnika szkoda troche kasy ale dowiedzialam sie ze jesli uzyskam rozwod z winy meza to on bedzie musial mi zwrocic koszty poniesione na prawnika wiec spokojnie pozycze sobie od kogos z tego co sie orientuje bedzie to kwota ok 2 tys zl za caly rozwod w momencie kiedy zdecyduje sie juz na ten krok bede musial pozdobywac jaies dowody i zaczynam sie zastanawiac jak to zrobic... bedzie paru swiadkow chetnych do zeznawania ktorzy widzieli razem mojego meza z tamata lafirynda ale bede musiala chyba miec cos jeszcze oprocz tych zeznan ale tak naprawde to mam nadzieje ze nie dojdzie do tego, ze nie bede musiala sama skladac pozwu o rozwod no a jak juz dojdzie do rozwodu to mam nadzieje ze moj maz dotrzyma slowa i nie zostawi mnie i corci na lodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beata681
a co ty sie przejmujesz ze nie ma gdzie mieszkać Przydałoby sie to wma obojgu a on i tak by wpadał do córeczki.Poproś go i niech on zobaczy co stracił. Idę spać . Pozytywnego myślenia zyczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie sądziszże
to iż opiekuje się dzieckiem w czasie twojej nieobecności będzie dowodem,że to ty jesteś szmata i się włóczysz?Sorki,jestem jak najbardziej za tobą,ale w sądzie nie przedstawisz topiku jako dowodu.Coś mi zaczyna śmierdzieć jego brak aktywności.Zamiast wychodzić,wychodzisz ty,on zajmuje się dzieckiem.Idziesz do knajpy,masz znajomych,on,biedny uciśniony.Pamiętaj,ludzka pamięć i chęć pomocy są względne i niestety,albo stety,ulotne.Nie spieszy się z rozwodem,no śmierdzi mi to jak cholera!!!.Uważaj,kochana,bo tracisz punkty.On nie wróci,a ty rusz w końcu tyłek i załatw sprawę,miej jaja,skoro twój "mąż" ich nie ma. W przeciwnym przypadku obudzisz się z ręką w nocniku.Zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra rada dobrej cioci
Nie dam rady przeczytac calego tematu ale z pierwszych i ostatnich stron to radze Ci podejsc do tego spokojniej. Tu Ci ktos dobrze napisal. Tobie ten rozwod do niczego teraz nie jest potrzebny. Ze swiadkami bardzo roznie bywa. Co innego jest gadac sobie bez zobowiazan , a zupelnie co innego skladac zeznanie pod przysiega. Mozna sie czasami bardzo zdziwic jak sie niektorym ludziom gwaltownie swiatopoglad zmenia.... Wiem cos na ten temat. Poza tym czy nie za bardzo bazujesz na tym co mowia inni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysle ze nie bedzie dowodem to ze raz na jakis czas wyjde z domu przeciez to normalne i nie robie nic zlego bazuje na tym czego sie dowiedzialam bo wiem ze to prawda maz sie nie kryl gdy pytalam sie czy sie z nia spotkal mowil ze tak ale ze to sa czysto kolezenskie kontakty co do zeznan w sadzie to racja nie moge byc pewna... jednej osoby jestem pewna na 100% ale zawsze wszystko sie moze zmienic i faktem jest ze ten rozwod mi nie jest do niczegopotrzebny i dlatego zamierzamjeszcze poczekac do konca roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie sądziszże
Taaa,wyjdź na zakupy,a w sądzie usłyszysz,że rozwalałaś kasę,szlajałaś się (czytam sobie do tyłu wypowiedzi) Nie jest ci potrzebny rozwód,jak tu niektórzy sugerują? a potrzebne ci takie małżeństwo? po rozwodzie można poskładać życie na nowo,nawet z nim,ale nie daj się zwieść.Zobaczysz,jak się zdziwisz na sprawie.Załóż swoją,pierwsza.Sąd cię zwolni z kosztów postępowania,mąż zwróci za prawnika,ale tego wywal.Co to za prawnik skoro doradza ci głupio?Chyba nie zdajesz sobie sprawy co mogą faceci zrobić swoim żonom,najbliśsi ludzie niby.Czekaj,aż on urośnie w siłę i dowody. I jeszcze pytanie-co on robił w knajpie,że ona się tak usilnie przysiadała?SAM? Acha,rozumiem,ty musiałaś zostać z dzieckiem.Coś jeszcze chcesz napisać na obronę tego dupka?Że taki dobry ojciec...w knajpie się realizował? proszę cię,pomyśl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra rada dobrej cioci
To normalne , ze zaczynaja sie w Tobie odzywac emocje i chec odwetu. Ale pamietaj, ze gniew jest zlym doradca. Pisalas, ze gdyby sie dalo to chcialabys uratowac swoj zwiazek. Uwazaj abys pod wplywem emocji nie zrobila czegos co go definitywnie przekresli. Nie wiem czy na pewno adekwatnie rozumiesz swoja sytuacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra rada dobrej cioci
Znam jedna dosc obrotna kobiete, ktora kazdej swoje kolezance zawsze doradzala - rozwiedz sie, szanuj sie, nie daj sie.... ale sama zanim sie rozwiodla , to najpierw sobie innego chlopa znalazla i o dobra intercyze zadbala. A krygowala sie przed nim tak, ze porady "szanuj sie" brzmialy potem jak parodia. Dlaczego porad o rozwodzie zawsze najlepiej udziela sie - komus?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie sądziszże
Jasne,ja też wierzę,że w sądzie powie to samo co tobie.Tu się spotykał,tam nic nie robił.No,jest przecież czysty jak łza.A co dalej?a może rzeczywiście poczeka,aż go sama wykopiesz?też dobrze.Wszak spotykał się,zgrzeszył,ale już nie,jest jako ta dziwica,tylko,że nie kocha i proszę wysokiego sądu o łagodny wymiar kary.I to nie moja wina,chodziła,wydawała a ja biedny z dzieckiem. Coś ci jeszcze napisać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie sądziszże
Ciociu,dobra rado,śledzę perypetie Kasi od początku i normalnie szlag mnie trafia.Wiadomo,łatwiej radzić komuś,samej trudno zrobić.Ale ja chwilowo,od lat 15 jestem mężatką.I chwilowo nie zmierzam ku rozwodowi,bo o dziwo mąż mnie kocha.A nawet dzieci mamy już dość duże.A w ciągu tych lat nasłuchałam się historii różnych,zwłaszcza,że zawodowo ocieram się o takie ludzkie bagno.I czasem,choć znam ludzi od lat,zachodzę w głowę jak to jest możliwe,żeby robić komuś bliskiemu takie swiństwa? Takie,że włosy stają dęba na głowie.nie wierzę w uczciwość,może jestem spaczona,ale jesli ona sama nie zadba o siebie to nikt za nią tego nie zrobi.A stawką jest jej materialna strona życia,pod mostem nie jest wygodnie,zwłaszcza z dzieckiem.I nie plećcie mi obie,że on jako dobry ojciec zadba o dziecko.Guzuk prawda.Nawet jeśli,to zabierze małą o Kasię w dupie miał będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilidu
prawda jest taka ze moze se wzbudzac zazdrosc ile wlezie.wydzwaniac gdzie popadnie,wychodzic do oporu.jesli nie bedzie miała nic na sumieniu co jej do cholery udowodni?!?niech seon pozywa na swidków i co??kolezanki potwierdza ze była z nimi-proste i logiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to moje wychodzenie to nie jest wzbudzanie zazdrosci po prostu czasem sobie wyjde zeby odreagowac i spotkac sie ze znajomymi a co do rad prawnika jak juz mowilam nie tylko jeden prawnik mi to doradzil a co do tego ze zabierze mi dziecko - nie ma na to najmniejszych szans ja o tym wiem i on tez o tym wiem ma dwa takie powazne grzeszki ze swojej przeszlosci ktore przekreslaja go w sadzie gdyby chcial powalczyc o to zeby odebrac mi dziecko i nawet nie bedzie zaczynal i taka jest prawda ze moze miec chore domysly co ja robie jak wychodze ale dowodow na to ze to jest cos zlego nie zdobedzie bo nic zlego nie robie a po za tym piszecie tutaj tak jakby mnie w ogole w domu nie bylo a tutaj chodzi o to ze raz w tygodniu wyjde gdzies sama bez dziecka a co do tego ze moj maz chodzil sam do knajp miedzy nami zawsze tak bylo jak chcielismy wyjsc gdzies sami to szlismy nie byly to syuacje notoryczne zdarzalo sie raz w miesiacu czasem czesciej jesli mielismy zjazdy w szkolach moim zdaniem malzenstwo nie oznacza tego ze trzeba siedziec w domu zapatrzonym tylko w zone/meza i robic wszystko razem jesli ma sie ochote wyjsc mozna wychodzic a po urodzeniu dziecka nie bylo okazji za bardzo zebysmy wychodzili razem - ktos musial zostawac z dzieckiem poczatkowo bylo tak ze maz wyszedl pozniej ja ale pozniej to juz on tylko wychodzil... nigdy nie chcialam go zamknac w domu a jego zycie ograniczyc tylko do mnie i dziecka nigdy tez nie chcialam zeby on w ten sposob mnie ograniczal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra rada dobrej cioci
do "a nie sadzicie" - tak jak piszesz. Jestes w szczesliwym zwiazku od 15 lat. Bardzo latwo Ci powiedziec - "rozwiedz sie" To w koncu nie Ty sie rozwiedziesz, nie Ty wyladujesz pod tym mostem i nie Ty rozwalisz sobie uklad. Na utrzymanie autorki tez raczej nie wezmiesz, prawda. Mozna sobie pogadac - na forum, z problemem czlowiek zostanie sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie troszke uderza to ze niektorzy ludzie ktorzy tu pisza nie dopuszczaja innego modelu zachowan, systemu wartosci niz sami prezentuja a najbardziej uderzajace jest to ze pewna osoba napisala mi ze moj prawnik mi zle radzi i ona wie lepiej koniec kropka w tym temacie ja zamierzam sie sluchac kogos kto sie zna na rzeczy i mysle ze dobrze mi doradza po za tym adwokat nie moze dzialac na szkode klienta poniewaz jest to surowo karane i to tyle na temat natychmiastowego zlozenia przeze mnie pozwu wyprowadzki i wyrzucania meza z domu poslucham rad profesjonalisty jezeli pozwolicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra rada dobrej cioci
Z tymi adwokatami to nie badz taka pewna. Znam przypadek kiedy adwokatka zadzialala dokladnie na szkode swojego klienta. Poza tym adwokaci tez robia bledy. Ale jak chcesz sie radzic fachowcow to lepiej zapytaj o porade prawna dwoj roznych adwokatow /second hand opinion/lub radcow prawnych. Dopoki sama nie jestes przekonana do definitywnego rozwalenia tego zwiazku to go nie rozwalaj. Czasu potem nie cofniesz, a poczucie, ze byloby inaczej gdybys Ty sama inaczej zrobila moze Ci potem odbijac sie jak zgaga. Zadna z doradzajacych tu osob nie wezmie Cie pozniej na swoje utrzymanie, nie zaopiekuje sie Twoim dzieckiem zebys mogla wyjsc na miasto i nie podesle Ci swojego faceta aby Cie przytulil w ciezkich chwilach. Jak sie obecnie zachowuje Twoj maz i co mowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli chcesz z nim żyć
"w sumie jeszcze nie wiem na co czekam wiadomo ze najbardziej bym chciala zeby przyszedl i powiedzial ze jeszcze tli sie uczucie zebysmy sprobowali od nowa i ratowali nasze malzenstwo" to twoja sprawa... a rozwód nie oznacza mieszkania pod mostem, nie wiem skąd ktoś wysnuł taki wniosek można próbować wszystko poskładać, ale to jakoś tak załośnie będzie, bo kim tak naprawdę jest ten twój mąż? to na pewno nie ten facet jakiego ty znasz.... to ktoś inny.... jeśli to zaakceptujesz, że taki jest i prawdopodobnie się nie zmieni to ok. Tylko, czy potrafisz żyć bez prawdziwej bliskości, bo z nim raczej już tego nie zaznasz... jeśli przestał kochać to na tym zostanie i jedynie rozsądek będzie go trzyma z tobą... Jednak może to lepsze od trzęsienia ziemi teraz, natychmiast... Może z czasem dojrzejesz do innej decyzji - do zostawienia go... Kto wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadal, uważam, ze jesteś bardzo mądrą kobietą, i wrażliwą. Z tego co piszesz o zachowaniu swojego męża.... Kasiu, wiem, że ciągle kochasz, ale nie tego faceta. kochasz wspomnienie o nim, albo kogoś kim nigdy nie był. Nie dlatego by miał schizofrenię, albo tak świetnie udawał, po prostu widać jasno, że ten człowiek nie dorósł i nie bierze odpowiedzialności ani za siebie ani za swych bliskich. Nie mozesz mu ufać, Może to mocne co powiem, ale ten mąż którego kochałaś umarł. Zostałaś wdową, jesteś sama, to nie jest ten sam człowiek. On teraz bez skrupułów wmówi Ci wszystko, bo jest tchórzem, panicznie się boi, narobił wiele złego i nie stać go na to by wziąć to na klatę. I będzie atakował Ciebie, będzie chciał Tobie wpoić poczucie winy, to klasyczna obrona słabego, przerażonego człowieka. Traktuje Cię absolutnie instrumentalnie, myśli, że z czasem wszystko się jakoś uleży. Czy chociaż raz przyklęknął i powiedział : bez względu na to czy zostaniemy razem, wiem, że zbłądziłem, sprawiłem Ci wiele bólu, wybacz.??? Nie ma sensu yajmowa si ani nim ani ni ani tymii wszystkimi bzdetami, DBAJ O SIEBIE i ROB CO CHCESY majac na wzgledzie uczucia ludzi wokol.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisalam juz wczesniej ze poradzilam sie dwoch prawnikow co do tego zebym nie rozwalala naszego malzenstwa swoimi decyzjami to racja nie chccialam podejmowac zadnych radykalnych krokow bo wciaz mialam nadzieje ze jednak cos sie zmieni ale teraz wiem ze dluzej nie dam rady zyc w takim zawieszeniu rozmawialam z nim i powiedzialam ze chce wiedziec na czym stoje co robimy z naszym rozwodem itp nie uzyskalam zadnej konkretnej odpowiedzi nie wiem juz jak mam do niego dotrzec fakt kiedys byl inny powiedzialam ze czekam do konca roku bo zaczyna mnie przerastac ta cala sytuacja zobaczymy jak bede sie czula z tym wtedy ale mysle ze to jest ostateczny termin i wtedy powiem mu ze ma sie natychmiast okreslic tak jak czuje w danej chwili zrobnilam juz bardzo wiele zeby uratowac nasz zwiazek nie wiem czy mozna zrobic jesszcze wiecej jedno wiem - bez jakiejkolwiek inicjatywy z jego strony ja juz nie chce robic nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie sądziszże
Wiadomo,że porad najlepiej udziela się komuś innemu.Mój post był odpowiedzią na opowieść o koleżance cioci dobrej rady jak to się przed rozwodem zabezpieczyła.I dobrze zrobiła,więc dlaczego Kasia nie ma zrobić tego samego? ale Kasia najwyraźniej nie chce rad.Kasia jest mądrzejsza i wie lepiej.Ok,to po co tyle stron pisaniny? Znam życie od najgorszej strony,wiem co ludzie potrafią zrobić,chciałam tylko zwrócić uwagę na pewne sprawy.Nie to nie,ale nie płacz później,że zrobił ci koło pióra odpowiednio i teraz nie masz nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu nie chodzi o to ze nie potrzebuje rad i ze jestem madrzejsza od wszystkich slowa ktore tutaj przeczytalam bardzo wiele mi pomogly nawet te ktore mnie w jakis sposob byly dla mnie bolesne wyciagalam z tego wnioski czasem z innej perspektywy zaczynalam patrzec na cala sytuacje i za to jestem wdzieczna ale to ze nie zachowuje sie doslownie tak jak inni by sobie tego zyczyli nie oznacza ze sie nie szanuje a co do porad prawnikow - bede sie ich trzymala poki bede moglana tym forum uzyskalam naprawde potrzebna mipomoc dzikeuje wszystki ktorzy sie wypowiedzieli - za poswiecenie czasu calkowicie obcej osobie kilka osob naprawde mi pomoglo juz tak po za forum i nie oburzam sie na slowa krytyki tylko probuje wyciagnac z tego jakies wnioski i zastanawiac sie nad swoim postepowaniem ile ludzi tyle opinii ja chce brac pod uwage opinie forumowiczow ale tak zeby to nie klocilo sie z tym co czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarpoma
jakby miał pójsc to by poszedł czy tez tam cos postanowił...sumując najgorsze juz macie za sobą-zobaczysz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez tak sobie czasem mysle ale... dopadaja mnie pewne watpliwosci moze on chce zebym stanela nanogi - znalazla prace, usamodzielnila sie - to tez byloby dobre dla niego bo nie bylby obciazony duzymi kosztami moze chce chwile odczekac wie tez ze jego rodzice nie akceptuja na dzien dzisiejszy jego postepowania moze ma nadzieje ze z czasem zaakceptuja. Jak on odczeka i powie ze niestety nic z tego nie wyszlo moze przychylniej na niego popatrza. a moze po prostu sie pogubil i nie wie na co sie zdecydowac nie wie czy chce byc ze mna czy po tym wszystkim bedziemy potrafili normalnie zyc i moze woli uciec niz sie rozczarowac ale to sa tylko takie moje gdybania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madra rada dobrej cioci
To Ci wlasnie probuje pokazac, ze moze nie jest tak zle jak myslisz. Skoro Twoj maz sam nic nie robi aby zakonczyc zwiazek to z takich czy innych wzgledow nie jest pewien na 100% ze tak wlasnie ma postapic. Dlatego kazde Twoje posuniecie moze na te decyzje wplynac. Na to chce Cie uczulic. A jak bedzie tego nikt nie wie. To oczywiste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a nie sądziszże
Nie sugeruję,że się nie szanujesz.Walczysz,rozumiem to.Bo kochasz,bo się boisz.Ja tylko chcę zauważyć,że to może być cisza przed burzą.Już cię oszukał,zranił,wyraźnie powiedział,że cię nie kocha,że chce odejść.Dlatego dziwię się,że jednak nie odchodzi.Może coś knuje,może chce odczekać,aż,jak piszesz,rodzice zaakceptują jego decyzję.Może laska nie otworzyła ramion na kochasia i stąd jego czekanie.Wierzysz,że czeka aż staniesz na nogi?Dlaczego?Nadal uważasz,że to dobry człowiek?Mimo wszystko?Gdyby się pogubił,to nie powiedziałby teraz,że powinniście dać sobie czas?A on nadal utrzymuje,że koniec,że cie nie kocha.Chyba takie słowa przeszłyby mu przez gardło jesli zdołał powiedzieć tyle słów,które cię zraniły. Nie spodziewałabym się po nim niczego dobrego,bądź czujna.Dlaczego go ciągle usprawiedliwiasz?Facet okazał się niedojrzałym gnojkiem a ty szukasz co raz innych wytłumaczeń jego zachowania.Mogę zrozumieć,że ciągle masz nadzieję,że wszystko się ułoży,ale to tłumaczenie jego zachowania...to już tylko ślepa miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarpoma
ciocia:)tez tak mysle;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coraz bardziej zaczyna mnie to meczyc nie chce siedziec i zastanawiac sie nad tym co robie zle a co dobrze nie chce tez non stop myslec co moge zrobic zeby bylo dobrze boje sie ze zrobie cos co bedzie nieodwracalne a ja bede zalowac musze to wszystko jeszcze przemyslec teraz lece spac bo znow sie nie wyspie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
macie racje milosc jest slepa i pewnie gdyby moje uczucie do niego zaczelo choc troche przygasac to inaczej bym patrzyla na niego i na cala ta sytuacje a swoja droga to jest cholernie dziwne czlowiek rani mnie sprawia mi bardzo duzo bolu wylalam przez niego tyle lez ze chyba juz zadna mi nie zostala a ja nadal sama pcham sie pod noz i chce z nim byc, chce ratowac nasz zwiazek i kocham nadal... przeciez powinnam zywic do niego calkiem inne uczucia... ehhhh szkoda ze zycie nie jest takie proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bądź takim
bluszczem Kaśka Weź sama siebie twardo za mordę i trochę więcej szacunku i miłości do samej siebie, bo nikt nie będzie cię szanował jeśli tego sama nie zrobisz. Jawisz mi się jako kobieta, która w ilu związkach by nie była, zawsze będzie podporządkowanym, coraz ciaśniej owijającym się bluszczem a to nic dobrego, bo to już nie układ symbiotyczny a z lekka pasożytniczy, kiedy to pasożyt traci zdolność życia bez żywiciela. I nie tyle chodzi mi tu o rzeczy materialne, co o uczuciowe. To taka mała notka do przemyśleń - w żadnym razie nie chcę cię urazić, ale pomyśl Kasia... pomyśl... Podnieś hardo głowę i nie daj się... świat i ludzie na nim są tacy, że jeśli się dasz to cię przeżują i wyplują... nie pozwól na to Może gdzieś jest ten twój On - daj sobie szansę, nie rozdrabniaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vicky146
piszesz, ze "maz ma dwa takie powazne grzeszki ze swojej przeszlosci ktore przekreslaja go w sadzie gdyby chcial powalczyc o to zeby odebrac mi dziecko". Mozesz ujawnic co to za grzeszki? Moze juz wczesniej Twoj maz robil Ci krzywde, a do Ciebie-zakochanej w nim bezgranicznie to nie docieralo? Pozdrawiam Cie cieplo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×