Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katarzyna11

maz chce odejsc ode mnie

Polecane posty

Gość katarzyna11
oj bardzo bym chciala zeby ta rozmowa zakonczyla sie takim finalem a jak na razie to ukladam sobie w glowie wszystko co mam powiedziec zebym o niczym nie zapomniala :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klussseczka
Koniecznie daj znać jak już będzie po. Ile lat ma wasze dziecko bo mi to gdzieś umknęło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzien dobry. koniecznie napisz jak już bedziesz po. jestem wp odobnej sytuacji do twojej,tylko ja już nie mam pomysłów jak to rozwiązac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna11
nasza corcia nie ma lat ma 4 miesiace i dam znac... trzymajcie kciuki i dziekuje wszystkim myslalam ze nie spotkam sie az z taka zyczliwoscia a tutaj przeczytalam bardzo wiele cennych rzeczy a to mile ze obcy ludzie poswiecaja swoj czas na to zeby pomoc osobie ktorej w ogole nie znaja w sumie tylko dzieki temu ze tu pisalam zdecydowalam sie na pierwsza szczera rozmowe z tesciowa i ta wczorajsza rozmowa byla tego kontunuacja no i dzisiejsza rozmowa tez bedzie tego skutkiem i jesli to pomoze to w duzej mierze dzieki wam wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jedna_jeydna
trzymam za Ciebie kciuki Kasiu, oby wszystko ułożyło się dla Ciebie i dziecka szczęśliwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forumowiczka87
ja takze bacznie sledze twoje kroki,dzis sie pomodle za was...oby wszystko sie ulozylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minkioalo
już po rozmowie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekamy na wieści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna11
no i juz po rozmowie cale to spotkanie mialo nieco tragiczny przebieg na poczatku maz nie chcial rozmawiac ale jego rodzice nie pozwolili mu milczec i musial wysluchac wszystkiego mowil najpierw on - co moze mi zarzucic mama kazala mu powiedziec co ja takiego zrobilam ze nieco ponad rok po slubie on stwierdza ze mnie nie kocha i chce sie rozwiesc skoro sami widzieli ze slub bral z wielkiej milosci nie potrafil podac zadnego konkretnego przykladu mowil o sprawach zycia codziennego ze czul sie niedoceniany ze czul sie nieakceptowany ze wszystko sie krecilo wokol dziecka i ze czul sie ograniczany jego rodzice stwierdzili ze to sa pierdoly i powinien siasc i ze mna rozmawiac a nie od razu sie blokowac i szukac ostatecznych rozwiazan pozniej mowilam ja powtorzylam wszystko co powiedzialam wczesniej o jego zachowaniu przez ostatnie dwa miesiace znikaniu z domu itd twardo obstawal przy swoim ze nie widzi naszej wspolnej przyszlosci rozmowa trwala jakies 3 godziny nie potrafie teraz wszystkiego do kupy zebrac i tego opisac - za duzo emocji na koniec jego rodzice powiedzieli ze ma sie zajac rodzina ze ma sie zmienic i nie ma opcji takiej ze my bez dogadywania sie wezmiemy rozwod bo miedzy nami nie wydarzylo sie nic co by moglo ostatecznie rozwalic ten zwiazek jego tata powiedzial ze teraz moze nie czuc sie szczesliwy moze byc zmeczony codziennoscia ale za jakis czas gdy sie opamieta moze byc za pozno straci zone dziecko i wsparcie rodzicow tez twardo obstawali przy mnie chociaz nie zwalalam calej winy na meza nie robilam z siebie aniola jak mowil ze mu bylo zle to z tym nie dyskutowalam w sumie powiedzial ze sprobuje sie postarac ze zobaczymy jak to bedzie zrozumial chyba ze jednak nie moze tak po prostu odejsc i nas zostawic ze jest za nas odpowiedzialny ma nadzieje ze cos zrozumial... potem jego rodzice pojechali a my postanowilismy przemyslec wszystko co uslyszelismy i porozmawiac dzis jak wroci z pracy bylismy zmeczeni a co do tej kobiety ktora nam chodzila po glowie to owszem przyznal ze spotykal sie z jakas kolezanka podal nawet jej imie i nazwisko - kojarze ta dziewczyne ale powiedzial ze nic ich nie laczy ze nic nie bylo ze on nic od niej nie chcial ale po chwili stwierdzil ze faktycznie moze tak byc ze ona cos od niego chciala powiedzial ze wiecej sie z nia nie spotka i nie bedzie dzwonil zobaczymy co bezie dalej ale przynajmniej sie cos ruszylo po tym jak rodzice wyszli powiedzial ze moglam go uprzedzic o tej rozmowie - a ja na to ze niestety nie moglam i powiedzial ze jakby faktycznie chcial sie rozwiesc to ten papiery rozwodowe juz dawno lezaly by w sadzie jego mama powiedziala ze nawet jesli teraz czuje ze mnie nie kocha bo sie w nim cos zablokowalo to ma poczekac i ona jest pewna ze to co bylo wroci bo widziala nas razem szczesliwych zakochanych a takie uczucie nie wypala sie ot tak jego rodzice powiedzieli tez ze mieli nawet gorsze problemy w malzenstwie ale potrafili sobie poradzic - to maz wywalil oczy - nie mogl uwierzyc ze rodzice tez mieli jakies kryzysy i doszli jego rodzice do wniosku ze nam sie w dupach poprzewracalo bo mielismy za latwo i wszystko podane na tacy nie musielismy dorabiac sie od pierwszego widelca tylko piekne trzypokojowe mieszkanie dostalismy pieniedzy nam nie brakowalo bylismy szczesliwi i zakochani a gdy okazalo sie ze zycie codzienne nie jest takie kolorowe jak myslelismy to zaczely sie problemy mowili nam ze gdybysmy mieli np problemy finansowe to bysmy nie mieli czasu na glupoty teraz mamy zajac sie soba jak bedziemy chcieli gdzies razem wyjsc mamy wiezc dziecko do nich - oni nam pomoga no i mamy dojsc do porozumienia obydwoje zobaczymy co bedzie ja jestem w stanie przemyslec to wszystko i sie zmienic ale dotanga trzeba dwojga dzis bede miala jeszcze rozmowe z mezem i zobaczymy co mi powie sam na sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yktyumnliio
moze i ta historia zakończy się szczęśliwie. AUTORKO trzymam za ciebie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie chyba pozytywnie to wyszło. Jednak szczera rozmowa to podstawa. Może jak dzisiaj rozmowa z mężem będzie konstruktywna to zaproponuj żebyście pojechali na weekend gdzieś na Kaszuby albo Bieszczady w zależności gdzie mieszkacie. W ten sposób on może sobie przypomni jak to było kiedy byliście tylko we dwoje i że wciąż jesteś tą samą osobą którą pokochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katarzyno jak dobrze,ze już po jak tak czytałam twoją historię to troche jakbym czytała o swoim związku....:( mój mąż nie powiedzial,ze nie kocha wręcz przeciwnie powiedział,ze kocha najbardziej,że nie potrafiłby nie kochać mnie... tez z nim miałam wczoraj rozmowę. mam nadzieję,ze to pierwszy dobry krok by powrócić do tego co było. wczoraj chyba pierwszy raz zdałam sobie sprawę z tego co się między nami działo. analizowałam,analizowałam i analizowałam... chyba już wiem jak walczyć o ta miłośc..trudne to bardzo. pozdrawiam i szczęśliwego finału życzę.🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna11
najpierw rozmowa z mezem potem plany na przyszlosc chce zobaczyc jak sie zachowa sam na sam ze mna czy po prostu wczoraj przestraszyl sie reakcji rodzicow i dlatego "zlagodnial" czy faktycznie cos do niego dotarlo a wspolny weekend jest dobrym pomyslem tylko ze przez najblizszy miesiac niemozliwy ale zobaczymy nie chce zmiany u meza z dnia na dzien o 180 stopni bo to raczej nie byloby prawdziwe chce powoli sprobowac wszystko odbudowac a na wspolne weekendy jeszcze bedzie czas mysle o andrzejkach - moze gdzies razem bysmy wyszli tylko co z dzidzia - na bank jego rodzice tez beda gdzies sie bawic ale najpierw rozmowy rozmowy rozmowy a pozniej plany zeby sie nie zagalopowac dziekuje za wsparcie kafeterianie nawet nie wiecie jak bardzo mi pomagacie moja nadzieja od wczoraj jest nieco wieksza ale juz ciiii zeby nie zapeszac dam znac co i jak po rozmowie z mezem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doris.heddern
Wczoraj przeczytałam cały topic- podziwiam Ciebie i Twoich tesciow. teraz Ty musisz dac jakis swierzy powiew do twojego zwiazku, -nie siedz tyle na necie, -dbaj o siebie, -badz sexowna, -zaskocz meza, -i przede wszystkim CHWAL GO! BADZ ZARAZEM ŁAGODNA, NIECH ON POCZUJE ZE JESTES WE WSZYSTKIM LEPSZA OD TEJ LASKI! ona napewno mu czyms zaimponowala, humorem, sexowna, zadbana, zawsze go chwali a on przychodzi do domu i ty masz tysiac spraw i wyrzutow do niego! zrob mu smaczne jedzenie, dobry deser, badz łagodna i mila...pokaz jak sie zajmujesz wspaniale dzieckiem, nie mow mu dosłownie, tylko niech on widzi jaka jestes wspaniała matka, mam nadzieje ze jego uczucia powroca, rozpal go od nowa. Powodzenia Droga Kasiu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna11
a wlasnie dzwonila do mnie tesciowa... i powiedziala mi praktycznie to samo :) daj mu po prostu spokoj daje mu czas niech sobie sam w spokoju wszystko przemysli tylko tesciowa zaznaczyla mi jedno - jesli on bedzie nadal znikal z domu i nadal bedzie sie kontaktowal z ta lafirynda mam dac od razu znac \ jesli tylko bede miala jakiekolwiek podejrzenia mam dac od razu znac bo nie mozna dopuscic do tego zeby ta laska owinela go sobie dookola palca i mam czekac najwazniejsze ze mamy czas a ja musze nauczyc sie cierpliwosci przestac gadac i przestac go naciskac mam byc taka jaka mnie pokochal ... chcociaz cos we mnie wewnatrz krzyczy ze to nie powinno tak byc ze on powinien bardziej sie postarac ze wlasnie on mnie skrzywdzil nie ja jego ale zawsze wina jest po obu stronach a mi zalezy kocham go wiec musze sie postarac i miejmy nadzieje ze sie uda jesli uda sie uratowac nasze malzenstwo to chyba moim tesciom postawie pomnik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sorry ale to jest żałosne
może jeszcze ołtarzyk z jego zdjęciem i modlić się teściowie grają na zwłokę a ty żebrzesz u niego o uczucie, którego już nie ma jak będziesz dalej z nim żyć? jak poczuć bliskość i zaufanie do takiego człowieka jak czytam to wszystko... wyć mi sie chce... a uzasadnienie: bo ja go kocham... może byłoby lepiej, gdybyś nie kochała wtedy bylibyście na "równych prawach" i nie byłaby to jakaś żebranina o uczucie życzę ci jak najlepiej, ale kompletnie nie mogę pogodzić się z twoją postawą, choć z drugiej strony wiem, że co jest dobre dla jednego niekoniecznie musi być dobre dla kogo innego tak czy siak - powodzenia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna11
nie chce byc z nim za wszelka cene i jesli mnie nie kocha i nie pokocha to sie rozstaniemy ale chce zawalczyc oczywiscie latwiej by bylo gdym sie odkochala... ale sie nie odkochalam mamy dziecko i chce dac jej szanse na normalna pelna rodzine i mysle ze warto schowac na chwile swoja dume do kieszeni i sie postarac mam tylko nadzieje ze jakos damy rade ze rozmowa z rodzicami faktycznie cos w nim przelamala ze sobie przemysli pare spraw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doris.heddern
@sorry ale to jest zalosne Nie sadze zebys miala jakies doswiadczenie w zwiazkach, jestes chyba za mloda, albo zbyt zaabsorbowana soba... zawsze sa jakies problemy, ale trzeba o nich rozmawiac albo probowac je eliminowac, nie sadze zebys ty sama miala odwage przekreslic malzenstwo i uniesc sie duma. w kazdym zwiazku w ktoryms momencie stanie sie tak, ze jednej osobie spodoba sie ktos inny- to jest chwilowe zauroczenie, a juz szczegolnie w takim czasie jak przyjscie dziecka na swiat- gdzie zona cala uwage skupia na dziecku i jest wycienczona, maz odstawiony na bok, niedoceniany, zona nie ma dla niego czasu, a i on powinien jeszcze pomagac. moze sobie z tym nie poradzic. zycie jest bardzo skomplikowane. A tu idzie do biura i ma piekna asystentke, ktora jest zadbana, z humorem i jeszcze go docenia i ocha i acha nad jego strategiami zarzadzania firma, on sie czuje doceniony, lubi wiedziec ze dla kogos jest jakims autorytetem. Wiem, bo sma bylam asystentka, i takie zachowanie bardzo zjednalo mi szefa! Nic nie bylo, ale wiedzialam, ze go pociagam. trzeba poprostu to odbudowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki topicu
Przykro mi ale to co ty teraz robisz to istna masakra. Facet i tak od ciebie odejdzie. Ok moze poudaje jaksi czas, postara sie ale na bank nie wybuchnie ponownie milosc w waszym zwiazku. Wypalil sie zwyczajnie i zebys nie wiem jak sie starala, stroila- nic juz nie pomoze. Nie pisze tego aby cie zdolowac ale po to abys zajela sie dzieckiem a w swoim czasie poznasz kogos kto naprawde Cie pokocha...Ja jestem pewna na 100% ze ten zwizek juz nie ma szans...przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki topicu
doris..masz racje. Niestety czasami jest juz za pozno aby odbudowac zwiazek. Niestety ale rodzina autorki osaczyla jej meza.jeszcze bardziej bedzie szukal towarzystwa tamtej kobiety, ktora nie bedzie mu trula nad uchem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz Kasia
bardzo Ci współczuję i podziwiam,że dajesz radę i chcesz walczyć o niego.Miłość miłością ale gdzie odpowiedzialność?Co jeszcze Ci zafunduje Twój mąż jak zostaniecie razem?Dwa miesiące po narodzinach córki on stwierdza,że ma dość?Że się dusi w tym związku,że Ty już nie poświęcasz mu tyle uwagi co kiedyś?Kurczę jak to czytam to bym go udusiła gołymi rękoma. Mają rację jego rodzice,że mu się w dupie poprzewracało.Jednak w dużej mierze to też ich wina,że dziś dorosły syn nie umie sobie poradzić z problemami.Tak go chronili,że dopiero dziś się dowiedział,że rodzice też mieli swoje kłopoty i kryzysy.To nie rokuje dobrze na przyszłość.To dopiero pierwszy "problem"-narodziny córki z którym on sobie nie umiał poradzić.A co będzie dalej?Boję się pomyśleć. Mój mąż miał 25l jak został ojcem,rok później urodziło się drugie dziecko,potem bliźnięta.Ja miałam depresję poporodową.Jednak nigdy mnie nie zawiódł.Też nie było lekko,mieliśmy swoje problemy,kłopoty.Zagłuszał je alkoholem.Ale daliśmy radę razem,rozmowy,rozmowy i rozmowy.I nigdy nie zamieniła bym go na innego. Zapytaj go dzisiaj co zrobi gdy w przyszłości pojawi się drugie dziecko albo straci pracę,albo TY lub dziecko poważnie zachorujecie?(nie życzę Wam tego!)Czy też będzie uciekał bo sytuacja go przerośnie? Rozumiem Twój wewnętrzny krzyk-że to nie Ty powinnaś się starać BARDZO tylko on.Bo to on stworzył tą sytuację.Jednak z drugiej strony wiesz,że chcesz zrobić wszystko by uratować to małżeństwo.Rób- ale miej też w tym swoją godność.On nie może widzieć,że Ty się płaszczysz,poniżasz tylko po to by go zatrzymać.To będzie bardzo trudne.Chciałabym wierzyć,że ta rozmowa z rodzicami wiele mu dała do myślenia i,że wyciągnie z tego odpowiednie wnioski na przyszłość.Nie wiem co bardziej boli-brak miłości czy brak poczucia bezpieczeństwa.Bo przecież to powinno iść w parze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sorry ale to jest żałosne
mam 46 lat i dorosłego syna mój pierwszy mąż po 10 latach małżeństwa miał romans i dlatego rozstaliśmy się nawet nie przyszło mi do głowy cokolwiek ratować w życiu nie byłabym z człowiekiem. który już mnie nie kocha z perspektywny czasu uważam, ze podjęłam dobrą decyzję jestem teraz w szczęśliwym związku od 16 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość On cie nie kocha
On cie nie kocha, yakie rzeczy sie zdarzaja. I powiem tak lepiej ze odejdzie teraz jak jestes mloda niz cie rzuci za 10 lat , bo on cie zostawi. i tak i tak. I to ze ma romans jest oczywiste .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę że prawie każdy związek przeżywa chociaż raz kryzys. To właśnie te kryzysy są sprawdzianem miłości, wzajemnego zaufania itp. Nie jestem też zwolennikiem postępowania typu "będę o niego walczyć do ostatniej kropli krwi". Myślę że jednak czasami trzeba komuś dać odejść żeby się przekonać co tak naprawdę ta druga osoba czuje ale o miłość należy też walczyć a nie machnąć na nią ręką gdy jest ciężko i są kłopoty. Przed autorką ciężkie zadanie - aby nie przegiąć w żadną ze stron: nie skakać koło męża i prosić go na kolanach aby wrócił ani nie dać za wygraną i nie podjąć próby ratowania małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uważam , że ratować związek można zawsze zwłaszcza gdy chodzi o niezdecydowanie , fochy, zamęt- no jednym słowem kryzys co innego w przypadku przemocy żadna z was nie wie co tak naprawdę temu człowiekowi w głowie siedzi nie każdy facet po urodzeniu dziecka jest nagle bardzo dojrzały i bardzo odpowiedzialny facet ma kryzys...... to żadne usprawiedliwienie- ale takie kryzysy dość często w młodym małżeństwie się zdarzają o niczym tak naprawdę to nie świadczy gdyby był na 100 procent pewny, że nie chce z kaśką być- dawno by nie był więc kasiu trzymaj się i oby ci się ułożyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go-ha
ludzie dajcie jej spokój, czy to źle że chce ratować swoje małżeństwo, na rozstanie zawsze jest czas, czy bycie samotną matką jest lepsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarzyna11
porozmawialam z mezem szczerze nie przepraszalismy sie nie obiecywalismy sobie niczego dalismy sobie czas ja potrzebuje teraz spokoju on powiedzial ze sie postara ze przeginal i ze wie jak mnie to bolalo powiedzial tez ze nie jest tak ze na niczym mu nie zalezy powiedzial ze musimy popracowac obydwoje nad soba a co bedzie to bedzie powiedzial ze nie bedzie wychodzil sam i ze nie spotka sie juz z nia zapewnial ze do niczego nie doszlo po prostu czul sie zrozumiany ale doszedl do wniosku ze ona faktycznie chyba cos od niego chciala nie wiem co bedzie dalej ale wiem przynajmniej ze mamy czas ze widmo rozwodu sie oddalilo i ze mozemy razem spokojnie popracowac nad soba nie chcial mi skladac zadnych deklaracji - powiedzial ze nie jest na to gotow ale powiedzial tez ze powinnam wiedziec jedno - ze jesli nie byloby zadnego uczucia to nie byloby go tu teraz ze mna mowil ze wczoraj zdal sobie sprawe ze swoim zapatrzeniem w siebie krzywdzil ludzi dookola mam tylko nadzieje ze bedzie wiecej takich szczerych rozmow miedzy nami a co dalej - czas pokaze na razie nieco sie uspokoilam bo wiem ze moje zdeterminowanie i walka o niego maja jeszcze sens i nie czuje sie przez to mniej wartosciowa osoba , nie czuje sie jakbym utracila swoja godnosc mam o co walczyc - mamy rodzine i chce zeby moja corka miala normalny dom decydujac sie na dziecko czlowiek staje sie odpowiedzialny za jego zycie chce zeby patrzyla na szczesliwych rodzicow wazne ze doszlismy do jakiegos porozumienia i wazne ze to on sam chcial porozmawiac a szczerze powiedziawszy gdyby ktos wczesniej opowiedzial mi taka historie to moja odpowiedz bylaby jedna - kopnij go w tylek dziewczyno nie daj soba pomiatac znajdziesz sobie innego on nie jest ciebie wart w momencie kiedy sytuacja zaczela dotyczyc mnie - nie potrafie wszystkiego przekreslic nigdy bym nie pomyslala ze bede walczyc o faceta nigdy tego nie robilam nikt mnie nigdy w zyciu nie zostawil nie zdradzil a teraz... teraz chyba troszke przewartosciowalam swoje zycie zrozumialam ze nie jestem tylko ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tytttttttttttttttr
ale doszedl do wniosku ze ona faktycznie chyba cos od niego chciala teraz wiem na pewno ze cie zdradzil po tym zdaniu . przykro mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×