Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ***** lega *****

Jeśli kogoś kochasz, puść Go wolno. Jeśli wróci - jest Twój. Jeśli nie to znaczy

Polecane posty

złośnica, czyli jesteście nadal razem? owszem, to prawda, że najprościej być z kimś kto w pełni Cię akceptuje i nie zamęcza obrażaniem się i stwarzaniem nerwowych sytuacji. Co do dystansu, myślę, że jest wskazany zawsze i wszędzie, w każdej dziedzinie życia i nie chodzi o udawanie że nie posiada się uczuć, które są ale o umiejętność spojrzenia na pewne sprawy jakby stojąc z boku. Fanta, jak u Ciebie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hi Lady:) u mnie wszystko w porzadku.....ogolnie jakos leci...nie ma zmian na lepsze....ciegle sprzeczki.....o komputer i jeszcze inne powody....dzis nie wytrzymalam i zaczelam pakowac rzeczy aby wyjsc na pare dni...zaczal obiecywac zlote gory....zobaczymy......teraz chociaz wie, ze nie rzucam slow na wiatr!!!! a co slychac u ciebie? mam nadzieje ze wszystko w porzadku? pozdrawiam mocno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna-wrr
A wiec to jest tak: na początku były sprzeczki dotyczące zaliczeń i egzaminów... z czasem przerodziły się w wielkie kłótnie od egzaminów aż po wypominanie przeszłości... To ja zawsze byłam oparciem dla niego chociaż mówi się że to kobieta jest tą słabsza... to ja zawsze wspierałam, to ja pocieszałam to ja służyłam swoim ramieniem, to ja wyciągałam rękę na zgode bo on zbyt dumny żeby się odezwać. Może mój błąd w tym wszystkim bo nie pozwalałam sobie na chwile słabości.... Bałam się dokładać mu jeszcze swoje problemy, bałam się, że go stracę. Może on nie potrafił już dalej trwać przy mnie:( a teraz mam ochotę wypłakać się w jego ramię, mam ochotę powiedzieć mu o swoich problemach i wątpliwościach. Teraz żałuję, że nie otworzyłam się tak jak on przede mną:( Ostatnio napisał ale z tej złości nie potrafiłam mu odpisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złośnicaaaa
Lady in white Jesteśmy nadal razem. Można powiedzieć, że to co było złe- jest za anmi, czasem może się to uaktywnia, ale w minimalnym stopmu, na tyle, że mi to nie przeszkadza, ani nie robi żadnego problemu (w końcu każdy może miec czasem dość ). Chodzi mi raczej o to, że znam go z paru, a raczej wielu sytuacji, do których moim zdaniem nie powinni dojść w związku, w którym dwoje ludzi się kocha... I obawiam się o to, że to się może kiedyś (za miesiąc a może za rok) powtórzyć. Wiem, że nie potrafiłam tego znieść, miałam kilkanaście może nocy, kiedy to płakałam. Być może wynika to z mojej wrażliwości, bo wiem, że jestem i strasznie emocjonalnie do wszystkiego podchodzę. Ale nie wyobrażam sobie, żeby to się miało powtórzyć,b o wiem, że zbyt wiele mnie to kosztuje. Pozucie odtrącenia i tego, że jest się niekochaną przez osobę, której chce się dać cały świat jest okropne.. Kiedy widzisz i czujesz jak ktoś omija Cię wzrokiem, milczy, albo odpowiada, bo MUSI. A Ty chcesz z nim być do końca życia i mieć dzieci. Jak to będzie później? Jak czytałam wypowiedzi penelopy to mnie to przeraża. Że wcześniej był taki kochany itp, a potem nawet własnym dzieckiem nie chce się zająć, tylko prosić go trzeba. No kurna. Ach. Słów brak na tych chłopów. Pozdrówki Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula 123
Witam Was Dziewczyny. Dziś poświeciłam cały cały wieczór,aby przeczytać ten topik:) Przyznam ze to dobra lektura:) Te wszystkie rozterki bohaterek:) Zakochana..., Lady..., Peneloope, Fanta... i inne.. Szkoda ze nagle ucichłyście:) Bardzo jestem ciekawa jak jest u Was w związkach... ja mam kłopot jak w tytule...Nagle sie mojemu Panu po 3 latach uczucia wypaliły i mysli ze powinien się wyprowadzić.... Wczoraj nie nocował w domu, bo urodziny przyjaciela, wiec zatrzymał się u rodziców... dzis już która godzina a go nie ma...pewnie też u nich zostanie...a mi nawet słowa nie napisał... Walczę z sobą żeby nie napisać... wreszczie nie interesować się nim...ale to takie trudne... jeszcze gdybym wiedziała że napewno pomoze...ech... Piszcie co u Was Kobitki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia32
nie umiem rozmawiać o tym, co czuje, a raczej o tym, czego czuć już nie chce. Wstyd, bezradność, ból i cierpienie. Uczucia,stany, do których powinnam sie już przyzwyczaić. A jednak ... za każdym razem boli tak samo, sytuacja lubi sie powtarzać. I ta świadomość, że zycie jest zbyt cenne, aby tracić je na tego typu troski i zmartwienia. Tak, jestem tego świadoma, bardzo świadoma. Ale ile razy można się zawieść, ile razy można kochać a nie być kochanym. Czasem myślę, że nigdy juz nie poznam tego uczucia. Zawsze rozważna,, ., przeważnie uśmiechnięta a w środku... Pustka, ogromna otchłań bez dna. Zawsze uważałam, że nie można nikogo zmusic do uczucia. I nadal mam jeszcze sile, aby tak twierdzic, chociaż ... Gdy ma się już te ponad 30 lat, a za sobą kilka nieudanych związków - przychodzi to trudno. Nigdy nie prosiłam o miłość, nigdy nie udawałam, starałam się sie być sobą. Nie udało się. Znowu zawiodłam. Zawiodłam najbardziej siebie sama. Coraz częściej myślę, że nie warto być człowiekiem dla drugiej osoby. Łatwiej jest tym, którzy graja uczuciami innych ludzi. Najgorsze, co może być - tworzyć cos razem, budować zaufanie, budować partnerstwo na szacunku a nie na ciągłym kontrolowaniu - i usłyszeć, że to, co było, to nie było "MY". Nagle okazuje sie, że byłaś tylko lekiem na czyjeś słabsze dni. A gdzie jest szacunek? Ikomu sie on należy? Taka sytuacja przydarzyła się mi sie po raz kolejny... I co zrobiłam? Przeprosiłam za swoje uczucia... Za to, ze uwierzyłam, że jesteśmy razem... Teraz musze patrzeć, jak wyleczony układa sobie życie z kimś innym. A ja... obdarta po raz kolejny z uczuć, zamknęłam sie w sobie jeszcze mocniej. I boję się, że będe chciała znowu komuś zaufać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amelia32 dlaczego uwazasz ze zawiodlas? myslisz ze przyczynilas sie w jakims stopniu ze tak sie stalo? pamietaj, jesli nie bylo twojej przyczyny nie obwiniaj sie i nie wmawiaj sobie , ze to przez ciebie!!!!!! pozdrawiam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asiula134
A mój facet oświadczył dzis ze w poniedziałek wpadnie po swoje rzeczy.... zniknęły uczucia... brak chemi... taki niby powód.... Powiedział ze kwiat,by kwitł trzeba podlewac, a on nie ma wody...wysechł... A ja... tak zakochana.... złamał mi serce.... tak bym chciała by było jak dawniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelia32
fanta z butelki Dlaczego tak się czuje? Mam nieodparte warażenie, ze nie umiem dac meżczyźnie tego czego szuka. Ze jestem tak szara i niczym sie nie różnie od innych, że każdy facet odchodzi do pierwszej lepszej. A czemu, bo sytuacja sie powtarza. I trudno jest uwierzyc w to, że akurat to nie bylo to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złośnicaaaa
A ja to już nie wiem co mam dziewczyny Wam powiedzieć. Dziś się pokłóciłam ze swoim, niby o błachą rzecz, ale od dawna mam z tym problem. Twierdzę, że mnie przytula "od niechcenia". Tylko dlatego że musi. Jak chce coś więcej, potrafi być taki, jakiego bym chciała, a jak chcę się tylko poprzytulać, to mam wrażenie, że on robi to z wielkiej łachy. Wiecie jakie to uczucie? :( No i dziś się pokłóciłam z nim o to i to na poważnie. Nie wyobrażam sobie życia w przyszłości z kimś, kto mnie tak traktuje. Same wiecie kobietki jak to jest. Ja daję z siebie wszystko to, co sama chciałabym otrzymać, Próbowałam już też być wobec niego czasem obojętna tak jak on potrafi, ale to tez nie przynosiło żadnych rezultatów. Na razie zamierzam ogólnie od niego odpocząć. Poukłądać sobie to wszystko i zdecydować się wreszcie na coś, bo latka lecą.... ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady in white//
fanta, co u Ciebie??? jak u Was sprawy stoją? złośnica, uwierz, można spotkać faceta, który cieszy się każdą chwilą z Tobą spędzaną. Też może mieć wady i swoje gorsze dni, ale czujesz, że znaczysz dla niego wyjątkowo dużo. Nie wiem, jak to wygląda po wielu latach bycia razem. Jaki związek jest, naprawdę można ocenić dopiero po dłuższym czasie jego trwania... ale to nie znaczy, że koniecznie musisz być z kimś dlatego, że przetrwaliście już te parę lat. Bo sam fakt bycia razem jeszcze nie oznacza,że czujesz się doceniana i wspierana oraz szczerze kochana. Jesteście razem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny,ale się ciesze,ze jesteście:):) buziaki dla Was. chyba nie muszę mówić,że u mnie CHUJNIA???!!! no bo tak właśnie jest. będę miała wiecej czasu to napiszę. kurcze tyle razy szukałam topicu a tu dzisiaj taka niespodzianka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie zostawił i wrócił
Mnie zostawił po 5 miesiącach. Zdązyłam zakochać się bez pamięci choć jak na to teraz patrzę z perspektywy czasu to nigdy nie traktował mnie jak kogoś kogo się szanuje i kocha. Zostawił.. po ok2 tyg. poznał inną. Mieszkała niedaleko. Z początku pisałam, tęskniłam.. nie jadłam 4 dni. Nie spałam w nocy :( ale z czasem postanowiłam,że muszę przestać pokazywać,że tak bardzo kocham. Ustawiałam specjalnie na głupim GG pozytywne opisy.. Po 2.5 msc wrócił. Teraz jesteśmy pół roku - za 10 dni dokładnie. I co.. - czuję się naprawdę kochana i szczęśliwa :) Teraz traktuje mnie zupełnie inaczej .Tak jakby to nie był ten sam facet naprawdę. Czasami rozmawiamy o tym co było. Mówi,że zaczęło mu mnie brakować, że jak ona coś robiła to zawsze myślał,że ja zrobiłabym to inaczej, lepiej :) był zazdrosny jak jechałam gdzieś na imprezę.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadjjaa
mnie zostawil po 2 latach... nie jestesmy razem juz od tygodnia... zle sie z tym czuje... niby rozmawiamy... potrzebujemy czasu... ale wydaje mi sie, ze to koniec na zawsze... ;( pomozcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny....widze ze kazda z nas zaglada tu raz na rok....u nas...u mnie w sumie ok, mam teraz ferie wiec sobie troche odpoczywam w domku...........czyli sprzatanie, pisanie prac, gotowanie, mycie okien....i czasami hoopek....ogolnie jest ok...... a co u was=? lady? peneLoppe...? piszcie!!!!!!appapa buzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Usłyszałam wczoraj,że już chyba nie kocha,że to chyba tylko przyzwyczajenie... Nie muszę mówić co czuję. Każda z was wie co by czuła. A planował ze mną jakby nigdy nic wakacje,remont... Ostatnio było u nas kiepsko. Odtrącał mnie,odsuwał się. Starałam się jak mogłam,żeby to się zmieniło. Krzyczał,wyzywał,śmiał się kiedy płakałam. Kolejny facet po moim ojcu który mnie dręczył. Wiedział jak,wiedział co mnie boli. A ja mimo to umieram z miłości do niego. Spytałam go co dalej? Powiedział,że coś ustalimy... Ale co można ustalić po takich słowach? Czuję,że już przegrałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadjjaa
dokładnie tak, oni nie zdają sobie sprawy jak nas to rani... ja juz nie jestem dluzszy czas z lukaszem... jednak codziennie rozmawiamy... nie wiem co bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie najgorsze jest to,że nie powiedział wprost,że się rozstajemy. Tylko,że się zgadamy. I co usłyszę? Nie czuję sama siebie... Wczoraj pisał na gg. Wysłał nowy kawałek który nagrał "gdybym chciała posłuchać". Później pisał o nowych profesjonalnych słuchawkach które kupił,o tym jak denerwuje go mechanik u którego ma auto,pytał co robiłam cały dzień. Jakby nigdy nic... Starałam się pisać dość chłodno,bez emocji,pożegnałam się tylko słowem cześć. A on jak bardzo rzadko "pa,śpij dobrze i spokojnie". On nienawidzi słowa "pa". Głupie to,ale to dla mnie jak światełko gdzieś tam w tunelu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadjjaa
Jak ciebie słucham to mam wrażenie, że mamy dokladnie taki sam problem.. Lukasz dokladnie tak samo sie zachowuje, pisze dokladnie tak samo, jakby nigdy nic sie nie stalo... O codziennych problemach, jak mi minal dzien, co ciekawego robie, co w ogole slychac, jakies smiechy hihy... nie widzielismy sie miesiac, nagle przyjechal i jak gdyby nigdy nic co tam slychac i w ogole... nie wiem co mam myslec... a na pytanie: czy wrocimy kiedykolwiek do siebie to nawet nie odpowiada...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ba7
a ja wlasnie siedze tu poklocona z moim facetem,zle sie czul a ja powiedzialam,zeby nie uzalal sie nad soba i padlo wiele slow,ze jestem zimna i nigdy mi nie pomoze juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ba7
swietna milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała myszka :-)
W moim przypadku to powiedzonko sie sprawdzilo calkiem niedawno :-) dałam komuś wolną reke i wolny wybór niech robi co chce, po paru dniach wrocil do mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ba7
hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała myszka :-)
Wiecie co dziewczyny, kiedy sie bardzo angazowalam w zwiazek wtedy najbardziej cierpialam, bo jestem bardzo uczuciowa osoba. Z czasem nauczylam sie aby cos osiagnac to czasem trzeba olac sprawe. Ostatnio sie troche klucilam z facetem, walczylam o swoje, zeby bylo inaczej zeby on sie zmienil mowilam mu jak bardzo mi zalezy na tym wszystkim , nie pomoglo. Wiec postanowilam sobie ze niebede sie az tak wkrecac bo strasznie to przezywam i cierpie i niech sie dzieje co chce. Ktoregos dnia posadzilam go u mnie na lozku i powiedzialam : nie bedzie tak ze bedziesz robil co ci sie podoba a ja bede grzecznie w domu czekac na Ciebie az przyjedziesz, nie bedzie tak ze Ty bedziesz jezdzil po kolegach i organizowal sobie czas a ja bede w domu i ty bedziesz do mnie przyjezdzal kiedy ci sie podoba, myslisz ze ja niemam nic innego do roboty tylko wyczekiwac na ciebie ? chyba oszalales czlowieku, mam tysiace swoich spraw ktore bardziej mnie interesuja od Ciebie. Teraz ustalimy wszystko na moich warunkach, sadze ze powinnismy sobie zrobic przerwe na tydzien i ograniczyc spotkania do 2-och w tygodniu. No i on nic sie nie odzywal tylko sluchal, a raczej jest silną osobowościa , no i w naszym zwiazku tez raczej on nad wszystkim panowal. tylko ze ja tym razem sie tak zawzielam i mu powiedzialam ze jak mnie wkurzy jeszcze raz (bylo pare sytuacji ktore namieszaly miedzy nami z jego powodu) to sie rozstaniemy i to nie sa zarty. No i na koniec dodałam, rob co chcesz i daj mi swiety spkoj, przestalam odbierac od niego telefony, odzywac sie wogole, dalam mu wolny wybor. A jestesmy ze soba 4 lata wiec niebylo mi latwo, bo bardzo go kocham i zalzey mi jak cholera ale teraz wszystko juz przebralo miare i tak sie zawzielam ze chodzbym miala do konca zycia zalowac tego rozstania to rozstala bym sie z nim dla samego faktu. No i chyba on rzeczywiscie wyczul ze to nie sa zarty,bo po paru dniach zaczal mi mowic o swoich uczuciach do mnie przepraszac mnie za wszystko itp, ulozylo sie jakos. Tylko powiem szczerze ze nie bylam taka pewna, ze bedzie chcial byc dalej ze mna po tym i wybierze ta latwiejsza droge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tematu..
co Wy tu nie w temacie? kontrola jestem! a tak powaznie to znajoma puscila swojego na kurs tanca i nie wrocil wiecej do domu:D..czyli nie byl jej tak?..a skoro inna trzymala krotko i do dzis w domu wzorowy maz i ojciec:P wiec to zadna recepta na uczymanie chopa:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kur*** Dzisiaj znowu pisze jakby nigdy nic. Wczoraj się nie odezwał. Szlag mnie trafi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nadjjaa
Mała Myszka, podziwiam. Ja wiele razy chcialam tak zrobic ale nie potrafie... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez_oddechu
Mała Myszko, ile TY masz lat, bo naprawdę zachowałaś się bardzo mądrze i jaki szczęśliwe zakończenie. Osiągnęłaś, co zamierzyłaś. Wyrazy uznania. Ja, kiedy się spotkaliśmy, żeby porozmawiać o tym, co się stało (przez pół roku nie wiedziałam, że ma inną dziewczynę!!!) nie umiałam go o nic zapytać. A jeśli już pytałam, to on nie umiał odpowiedzieć.Tylko: kocham ją, pogubiłem się, muszę wszystko przemyśleć i takie tam bzdety. Faktem jest, że jest z nią, do mnie się nie odzywa, nawet mi cześć nie mówi. Byliśmy ze sobą prawie 6 lat, dla mnie zmarnowanych. Tak mi żal straconych chwil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość złośnicaaaa
Lady in black!! Tak, jesteśmy nadal ze sobą. Ja to nie wiem czy tak ma być, że zawsze sa góry i doliny, ale teraz jest cudownie.. Niedawno miałam żal (który nosze wciąż w sobie) o to, że kiedyś było inaczej. I kiedy tak wracam, nawet dziś pamięcią do tamtych dni, to rzeczywiście było tak- dłuuugie, romantyczne spacery w środku nocy, Jego wyczekiwanie na mnie po zajęciach. Ale po 4 latach nie dziwię się, że pewne rzeczy zmieniają się, normalnieją. Choć ja nadal czasem czuję tego "motyla w brzuchu" (on zresztą rzadziej, ale też), to wiem, że jest to już inny związek. Muszę Wam przyznać dziewczyny- może jak ktoś jest jakiś to się nie zmienia, ale mój chłopak wydoroślał, dojrzał no i muszę też przyznać, że go trochę "wychowałam". Na czym to polegało u nmie? Wiele wiele rozmów, czasem wręcz awantur, kłótni o swoje zdanie, przekonanie itp. Bardzo go kocham i czuję, że mimo, że już nie wyczekuje godzinami na mnie, ani po nocach nie urządzamy sobie spacerów (zresztą zima jest), to czuję, że on mnie kocha. I że największą tęsknotą z lat jego młodości- byłabym ja, gdyby mnie stracił. Moze ktoś tu powie, że jestem niepoważna, albo , że głupoty piszę, ale ja to tak czuję. Nie wiem czemu. Wiele razy wątpiłam w ten związek, ale chyba każdy ma chwile zwątpienia. Nie zawsze jest kolorowo i słodko. Tu jak czytam- niektóre dziewczyny mówią, że ich chłopak potrafi wyzwać ją od dziw** czy gorzej, To musze przyznać, że choć tyle co ja sie ze swoim naawanturowałam, to nigdy nie powiedział, że jestem kur** czy coś gorszego... A ja to już różnie sypałam na niego w nerwach. Nie wiem co los przyniesie. Nie chcę nikomu mówić- "nie martw sie, twoj chłopak sie zmieni",bo jesli ma jakies powazne wady to sie na pewno nie zmieni, Zalezy jakie to sa wady i czy mozna je zaakceptowac na tyle, zeby nie byc zranionym. Dziewczynki, opróćz serca- też trochę rozumu nam się przyda. PozdrawiamWas ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×