Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

............+.............

***************BARKA*******************

Polecane posty

Gość gdziez bym smiala
warto. jesli nie, to co pozostaje? poddac sie? przynajmniej udaje, ze wygrywam. jesli sie poddam, dowiesz sie o tym. na pewno. musze juz isc. caluje i nie zapomnij o pustym miescu przy wigilijnym stole:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdziez bym smiala
bede,sercem i ta sferta, ktora nie kazdy ogarnia. jesli poczujesz zapach slodyczy:):):), lekkie musniecie niczym piorkiem, to bedzie ode mnie dla ciebie pdarunek:):) delikatny czuly subtelny pocalunek. :):):) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzyzyk teraz rozumiem skąd pytanie:) nie jestem tą delfinką ani żadną inną kafetariuszką w której się zakochujesz i zapraszasz z całego serduszka na wigilię:) Nie jestem,nie byłam i NIGDY nie będę, zapamiętaj to sobie. Może moja Babcia byłaby zadowolona, nie ja:) Nie odpowiadam za wytwory Twojej chorej wyobraźni. Nie wypisuj do mnie smsów, używając słów których nie rozumiesz. Miłość się wyznaje w cztery oczy krzyżyk, cala reszta to dziecinada. Dorośnij :) Wesołych świąt wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bożonarodzeniowy Dar Czerwona tarcza słońca coraz szybciej chyliła się ku zachodowi. Ostatnie długie promienie przetykały łagodnie czuby najwyższych sosen, wzniecając kręgi iskier w napotkanych pojedynczych płatkach śniegu. Dobiegał końca kolejny, mroźny grudniowy dzień. Na skraju niewielkiej świerkowej polany tkwił nieruchomo samotny człowiek. Zamyślonym wzrokiem błądził po obsypanych świeżym śnieżnym pierzem drzewach, jak gdyby czegoś jeszcze poszukiwał. Tuż za nim, na starych drewnianych saneczkach, leżała ścięta przeszło godzinę temu mała choinka na święta. Nic nie mąciło przedwieczornej ciszy, nawet urwis-wiatr z rzadka tylko potrącał tę czy inną gałązkę. - Najwyższy czas wracać już do domu - pomyślał samotny człowiek. Było już naprawdę późno. Zdecydował się nie wracać tą samą drogą co zawsze, tylko wybrał mniej wygodny skrót przez sosnowy zagajnik. Dokuczało mu zmęczenie i niewiele go obchodziły pierwsze płatki śniegu, które niebawem poczęły wirować w powietrzu. Odetchnął za to z ulgą, kiedy doleciało go znajome naszczekiwanie psów, a później zamajaczyły tuż przed nim - niczym wielkie śnieżne grzyby - wtulone w grudniową noc domki rodzinnej wioski. W każdym z nich paliło się światło, rozlegały się krzyki zachwyconych dzieci, raz nawet poczuł zapach przyrządzonej świątecznej ryby. Tylko ostatni domek mocno odróżniał się od pozostałych: nienaturalnie cichy, mroczny, jakiś nieswój - nawet dróżkę prowadzącą do drzwi zdążył przysypać świeży śnieg. Był to jego dom. Dom-przyjaciel, ale również niemy świadek bolesnych wydarzeń. Dwa lata wcześniej przetoczyła się przez wioskę epidemia szkarlatyny. Bezlitosna choroba, drwiąc z wysiłków lekarzy, wyciągała drapieżne ręce po coraz to nowe ofiary. Zanim została pokonana, wielu ludziom nadszarpnęła zdrowie. W domu leśniczego poczyniła największe spustoszenie: najpierw straciła życie córka, a w parę dni później również młoda żona leśniczego. Usłużny i miły do tej pory człowiek zmienił się w samotnika o ponurym spojrzeniu. Ludzie zaczęli się go bać. Prawie nikt go nie odwiedzał, zresztą on sam wolał całe dnie przesiadywać w lesie, gdzie spędził też pierwsze święta po stracie rodziny. Upływający czas łagodził stopniowo ból tęsknoty za najbliższymi. Młody leśniczy stał się spokojniejszy i przestał stronić od ludzi. Nadal jednak częstym gościem na jego twarzy był bezbrzeżny smutek, zwłaszcza kiedy widział inne rodziny, szczęśliwe, rozbrzmiewające hałasem dziecięcych zabaw. On był sam i to najbardziej go gryzło. "Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi: Wstańcie, pasterze..." doleciał go w pewnej chwili donośny śpiew kolędy z domu sąsiada -piekarza. - Tak, to prawda - pomyślał leśniczy. - Ja też mam powstać i nie dać się zwyciężyć rozpaczy, chociaż straciłem najbliższe mi istoty. Może i dla mnie zajaśnieje dziś szczęśliwa gwiazda? Pracy w domu czekało go mnóstwo. Najpierw narąbał drew i rozpalił w piecu, gdyż w całym mieszkaniu było bardzo chłodno. Potem wziął się za sprzątanie. Wytrzepał stary chodnik, pozamiatał, poodkurzał. Przy ubieraniu choinki poczuł się nagle dziwnie radosny - po raz pierwszy w ciągu tych ostatnich ponurych lat. Przyrządzając kolację w małej kuchence, z wdzięcznością wspominał żonę, która, wykazując dużo cierpliwości, nauczyła go gotowania kilku potraw. Myślał też o niespełna siedmioletniej córeczce, często śpiewającej mu wesołe piosenki. Którąś z tych piosenek zapamiętał dosyć dobrze i nawet polubił. Nakrywając teraz do stołu, mruczał dziecięcą kolędę, z rzadka tylko fałszując. Tuż przed posiłkiem wyszedł na chwilę z domu. Lubił takie krótkie, wieczorne spacery. Pod nogami chrzęścił świeży dywan ze śniegu, wiatr ustał zupełnie i tylko niebo nad głową iskrzyło się coraz to nowymi gwiazdami. Wieczorną ciszę przerywały jedynie radosne okrzyki dzieci sąsiadów. Trójka chłopców wybiegła na dwór, by ulepić przed domem bałwana ze świeżego śniegu. Po skończeniu zabawy zmęczeni ale i szczęśliwi chłopcy pobiegli do domu cieszyć się z otrzymanych świątecznych prezentów. Wróciwszy do mieszkania, leśniczy bardziej wyczuł niż spostrzegł jakąś zmianę. Podejrzliwie obejrzał wszystkie kąty. Wszędzie panował porządek, tylko że ktoś niespostrzeżenie odwiedził jego mieszkanie i potrącił choinkę. Dolna gałąź drzewka kołysała się jeszcze, przyozdobiona wielkim sercem z piernika. - Kto go tu powiesił? - zdziwił się leśniczy, podchodząc bliżej. Delikatnie wziął piernik do ręki. Oby twoje serce było wielkie - błysnął lukrowy napis na boku czekoladowego serduszka. Ze wzruszenia mężczyzna wypuścił piernik z dłoni. - To na pewno dzieci piekarza go przyniosły - domyślił się wreszcie. - Kochane dzieciaki, pamiętały o mnie! Zasiadł do kolacji. Dopiero w tym momencie poczuł, jak bardzo był zmęczony i głodny. Barszcz z grzybami, chociaż może nie najlepiej przyrządzony, smakował mu jak rzadko kiedy. Równie szybko zniknęła z talerza ryba w galarecie. Kiedy rozpoczął deser, usłyszał pukanie do drzwi. Właściwie nie było to pukanie, tylko jedno dość silne uderzenie w drzwi. - Co się tam dzieje? Czyżby wiatr na nowo rozpoczął swe nocne harce? - pomyślał. - Nie, tym razem to nie może być wiatr. Dłuższą chwilę nasłuchiwał, ale hałas nie powtórzył się więcej. Nie mogąc dłużej powstrzymywać ciekawości, szarpnął za klamkę i gwałtownie otworzył drzwi. Zamiast wybuchnąć złością, ze zdziwienia aż otworzył usta. Na progu siedziała drobna, wynędzniała postać. Podarte, przyprószone śniegiem stare ubranie nie stanowiło wystarczającego zabezpieczenia przed kłującym zimnem, czego najlepszym dowodem był głośny kaszel dziecka. Leśniczy nie tracił czasu. Zabrał niespodziewanego przybysza do środka, ściągnął zeń podarte ubranie, polecił ogrzać się przy piecu. Dziewięcioletnia może, wystraszona dziewczynka z przyjemnością przytuliła się do ciepłego kaflowego pieca. Po dwóch kubkach gorącej herbaty zaczęła trochę nabierać rumieńców, nadal jednak kaszlała. Chciwie pochłonęła podaną jej resztę barszczu. Kiedy postawił przed nią dopiero co odgrzane drugie danie, spojrzała na niego z wdzięcznością, choć nieśmiało, i zabrała się do jedzenia. Leśniczy czuł się tak onieśmielony, że nie bardzo wiedział, jak zacząć rozmowę. W pewnym momencie jego wzrok padł na czekoladowe serduszko, wiszące teraz spokojnie na gałęzi choinki. Podszedł do drzewka, zerwał piernik i przyniósł go dziecku. W oczach dziewczynki błysnęła prawdziwa radość. Wbiła zęby w piernik i delektowała się każdym jego kęsem. - Dziękuję - wykrztusiła między jednym a drugim kęsem. - Kiedy jeszcze miałam mamę, marzyłam o takich piernikach. Ale mama była biedna... Nie zamierzał pytać o nic więcej. Najprawdopodobniej matka dziewczynki wędrowała od wioski do wioski i najmowała się do każdej domowej pracy - prania, sprzątania... Co się właściwie stało z tą biedną kobietą i w jaki sposób jej córka trafiła do domku leśniczego? Odpowiedź na to pytanie leśniczy uznał za sprawę mało ważną. Być może dziewczynka sama kiedyś o tym opowie, jak nabierze więcej sił i ochoty. - Czy upieczesz mi jeszcze takie serduszko? - zapytało dziecko już śmielszym głosem. - Jeśli zostaniesz, upiekę ci całe mnóstwo czekoladowych serduszek - obiecał. Jakiś czas siedzieli jeszcze przy piecu. Później, kiedy dziewczynka zaczęła się robić senna, przeniósł ją na łóżko w sypialni, dokładnie okrył grubą kołdrą i sam też położył się spać. Kaszel minął i dziecko zapadło w zdrowy, głęboki sen. Przed zaśnięciem leśniczy jeszcze chwilę się modlił. Wspominał zmarłą żonę i córeczkę, dwa ponuro przeżyte lata i to, że dane mu było w dniu dzisiejszym wyzwolić się z ciemnej nocy duchowego załamania. Wspominał i dziękował, a jego anioł stróż z radością przedkładał tę modlitwę u tronu Najwyższego. - Boże, najbardziej Ci dziękuję, że znowu zesłałeś mi kogoś, kogo mogę kochać - wyszeptał na zakończenie leśniczy, po czym mocniej przytulił dziecko do siebie, jakby w obawie, że ten świeżo zdobyty skarb odpłynie w nieznaną dal wraz z pierwszym oddechem nowego, bożonarodzeniowego poranka. - o. Franciszek Czarnowski OBY NASZE SERCA BYŁY WIELKIE RADOSNYCH ŚWIAT🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maalutka :D mówi Tobie to coś? Spowiedź Jak tam? Wszyscy już odrobili lekcje ? {usta]:: Dziesięć przykazań Bożych: Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. 1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. 2. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie. 3. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił. 4. Czcij ojca swego i matkę swoją. 5. Nie zabijaj. 6. Nie cudzołóż. 7. Nie kradnij. 8. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. 9. Nie pożądaj żony bliźniego swego. 10. Ani żadnej rzeczy, która jego jest. Pierwsze przykazanie zakazuje czci fałszywych bogów. Dla chrześcijanina oznacza to - wezwanie do niezachwianej wiary w prawdziwie wyzwalającego Boga i oddanie się Jemu. Fałszywymi i zniewalającymi nas bogami naszych czasów są: władza, dążenie do sukcesu i sławy, pieniądz. Drugie przykazanie przestrzega, aby nie powoływać się fałszywie na Pana Boga, aby nie nadużywać imienia Bożego. Nadużycie imienia Bożego polega na tym, że ktoś powołuje się na Niego, by w „Jego imieniu” szkodzić życiu i wolności innych. Trzecie przykazanie napomina ludzi, aby nie zagubili się w wirze pracy, aby w dążeniu do wypełnienia swych codziennych obowiązków nie zapomnieli o Bogu. Każdego siódmego dnia winni brać udział w „odpoczynku Boga” Stwórcy, mieć czas dla Niego i dla siebie, poddać się Jego odradzającemu działaniu. Czwarte przykazanie jest przestrogą: Naród, w którym młode pokolenie nie oddaje rodzicom należnej im czci, nie może trwać w swoim istnieniu. Piąte przykazanie chroni przede wszystkim tych, którzy nie mogą się bronić. Zawiera nie tylko zakaz zabijania, ale również wezwanie do obrony praw wszystkich ludzi i do stworzenia bardziej humanitarnych warunków życia. Szóste i dziewiąte przykazania zmierzają do tego, aby chronić przed zniszczeniem przez egoizm wspólnotę mężczyzny i kobiety, miłość małżeńską, które winny być odbiciem wierności Boga. Siódme i dziesiąte przykazania wskazują, że uporządkowane i pewne stosunki własnościowe są bezwzględnym warunkiem współżycia ludzi. Bóg pragnie, aby ludzie mogli żyć w wolności. Dlatego dal im „Ziemię Obiecaną” - jakąś własność. W przykazaniach tych nie chodzi tylko o ochronę własności. Kto posiada jakąś własność musi nią sumiennie zarządza?. Wolno jej używać, ale nie nadużywać. Jest ona nie tylko dla niego samego, ale powinna służyć wszystkim ludziom. Ósme przykazanie każe nam zrozumieć, że wszystko, co opiera się na fałszu i obłudzie, jest tymczasowe - nigdy nie stworzy trwałych wartości. A kłamstwo - potrafi przekreślić wolność i godność człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem co sobie ubzdurałeś.Nie wiem co ty czujesz i nie chce wiedziec. Nie jestem ta delfinką ani ta druga osobą ktora zapraszasz. Mówilam ci to wyraznie, obiecałeś ze się odczepisz. Nic do ciebie nie czuję tylko Żal mi ciebie krzyzyk. takie usilne polowy i klapa? :D:D:D:D Zaluje że kiedykolwiek potraktowałam cie jak ludzką istotę:( Wklejaj i modl sie tylko duuuuuuuuuuuuuuuzo. i Zmien lekarza bo ten Ci nie pomaga, zrob jakies badania a mnie daj spokoj. ostatni raz to piszę 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłego dnia🌻👄:-) Kocham Ciebie, bo wracasz ty mi wiosnę złotą Mej młodości i jasne powracasz miraże. Twój cień trwa przy mnie, jakby wierne straże, Twój cień, mej duszy przywołan tęsknotą. Niech więc ramiona mię Twoje oplotą - Zasłoń oczy - dziś w przyszłość nie chcę patrzeć ciemną, Chcę zapomnieć, że życie za mną i przede mną - Chcę zapomnieć o wszystkim, co nie jest pieszczotą. Tak dziś ciemno i zimno... Daj mi Twoje oczy! Twoje oczy rozświetlą marzenia ogrody... Tam dźwięk - złoto - purpura - alabastrów schody - I korowód weselny barwi się tęczowo. Tak dziś ciemno i zimno... a nad moją głową Sny majaczą złowrogie... Daj mi Twoje oczy!... K.Zawistowska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lubię jak patrzysz w moje oczy, tak czule,głęboko,tak namiętnie. Odczuwam wtedy niezwykłą więż bliskości. Lubię jak Twoje dłonie błądzą po moim ciele, a usta pragną rozkoszy. Lubię jak nasze myśli jednością się stają i czujemy dresz przechodzący nasze ciało. Lubię kiedy nasz oddech staje się cieplejszy, przeradzając się w język niezrozumiały,a my unosimy się w tańcu wraz z motylami, aż skrzy się szampan stary i w pościeli aksamitnej pachnącej jaśminami szeptamy słowa' 'powtórzymy to jeszcze dwa razy'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy ustami mymi Twe oczy otworzę! Po cóż podróż daleka i głębokie morze? Rzęsy jak ptaki lecą, aż wieczór je znuży, W powiekach nieba toną niby w płatkach róży. Wtedy morze fal piersią wznosi się zmęczone, Całuje gwiazdy lekko i bierze w ramiona, A ziemia, jak twe usta, brzoskwinią i winem Napełnia welon nocy, co z księżycem płynie. Wiem, droga, że nas miłość łączy i rozwodzi, Jak wino nas upaja i jak morze chłodzi. Z naszych oczu, z ust biorąc odwieczną przyczynę - Oczy tęsknią za morzem, a usta za winem. Jerzy Liebert

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczy me pełne Oczy me pełne ciebie, jak polne krynice, Gdzie niebiosa swe jasne odbijają lice. Uszy me pełne ciebie, jak muszla echowa, Co szumy oceanu w swojej głębi chowa. Nozdrza me pełne ciebie, jak duszne ogrody Zapachu róż szkarłatnej, królewskiej urody. Wargi me pełne ciebie, jak pszczela pasieka Pełna miodnego wina, kwiatowego mleka. Dłonie me pełne ciebie, jak plecione kosze, Gdzie jesień składa źrałych owoców rozkosze. Serce me pełne ciebie, jak korona drzewa Gniazd ptactwa, co upojną miłości pieśń śpiewa. Dusza ma pełna ciebie, jako wirów morze, Co nigdy uśpić swego szaleństwa nie może! Leopold Staff

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty przychodzisz do mnie nocą kiedy księżyc po niebie wędruje gwiazdy migocą Jesteś twą bliskość czuję wyrosła z mroku duszy bólem karmiona łzą roszona skamieniałości dnia kruszysz Moja przyjaciółko wierna płaszczem swym otulasz serce skradasz do siebie przytulasz i spowiadasz Ukochana przychodzisz do mnie w gości? nie... tyś częścią mnie... Samotności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przychodzisz do mnie nocą w sukience w sny malowaną przyozdobioną wzorem pragnieniami haftowanym * Oddalam wspomnienie którym się dotąd karmiłem widząc Twoją postać za którą tak tęskniłem * Ujmuję Twoją dłoń zbliżając się wciąż do Ciebie przed nami uczuć toń z przystanią w niebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×