Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość adam-wklp

Godzine temu umarł mój pies

Polecane posty

Gość Brendusia
Moja ukochana Brendusia odeszła 28.12.2010. 5 dni wcześniej niechętnie wychodziła na spacery, nie chciała jeść. Do głowy mi nie przyszło ze ONA umiera.( Zwierzęta umierają-tylko podli ludzie zdychają-tak powiedziała Dorota Sumińska ) Myślałam ze to niestrawność albo jakaś głupia grypa. A to był rak. W ostatnim stadium. Nic się nie dało zrobić. A miała tylko 6 lat. Pierwszy piec.Owczarek niemiecki. Taka ukochana. Mam wrażenie że z tego bólu oszaleję. Mam jednak szczęście, że do tej pory spotkałam się z większym niż oczekiwałam zrozumieniem. Jest wielu ludzi, którzy kochają zwierzęta, wielu je kiedyś straciło i nie mają nowego czworonożnego przyjaciela bo ten ból po stracie jest straszny. Podobno czas goi rany. Nie wiem tylko czy nie jestem już za stara na to żeby się cokolwiek zagoiło. Chciałabym, żeby mi ktoś zagwarantował, że jeszcze kiedyś wtulę się w moją najukochańszą Brendusię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem co czujesz dla niektórych to sie wydaje głupie ale ja mojego psa traktowałam jak członka rodziny i gdy zmarł to miałam napady niekontrolowanego płaczu chyba przez miesiąc i nie mogłam sie z tym pogodzić. Potem juz było lepiej ale jak ktos tylko o nim wspomniał to miałam łzy w oczach... Dasz rade :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci. To boli często tak bardzo jak utrata 'ludzkiego' członka rodziny. Mój pies- owczarek niemiecki umarł 3 lata temu na skręt żołądka. Do dziś nie mogę sobie darować popełnionych wtedy błędów, gdybym była bardziej domyślna może dałoby się go uratować. Teraz mam kolejnego pieska i nie wiem co bym zrobiła, gdyby sytuacja się powtórzyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O matko, poryczalam sie czytając ten topic a wiersz powalił mnie na kolana. Ja tez straciłam kilka psow, bo odkąd pamiętam zawsze w życiu towarzyszył mi pies. Piszecie, że nie chcecie innego, a ja Wam powiem ,ze wlasnie trzeba klin klinem. To nie jest tak, ze zapomina sie o ukochanym zwierzaku, ktory odszedl i zajmuje sie jego miejsce inna psina. Poprostu ja tak kocham psy, ze nie wyobrazam sobie zycia bez nich. Obecnie mam 6 letniego Golden retrievera i 5 letnią border collie. 21 grudnia zostałam BABCIĄ ośmiorga szczeniaczków:) Tata Golden, mama Border a dzieciaki Coltrievery. Są przesłodkie i pomału muszę szukać dla nich domu. Gdybym tylko mogła zostawiła bym je wszystkie, ale niestety nie mam warunków. A może ktoś z Was reflektuje na śliczne coltrieverki? Jest 5ciu chłopców i 3 dziewczynki:) Trzymajcie się cieplutko. i Uszy do góry!! Pewnego dnia będzie troszkę lżej na sercu, choć tęsknota nie minie nigdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjghhghhgggj
Bardzo mi smutno czytając wasz posty... tym bardziej, że moja ukochana kotka ma już 16 lat. Mam ją od dziecka, boję się panicznie TEJ chwili ale z drugiej strony staram się o tym nie myśleć i jak najlepiej wykorzystać ten czas Uwielbia być drapana po główce i pod bródką :) Tak uroczo wtedy mruszy. Zawsze ze mną śpi, jest grzeczna, nigdy nic nie zniszczyła... bardzo dobra kotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Smierć ukochanego psa boli pardzo. Boli bardzo mocno. Nie sądziłam, ze bede miala gdzies to ze nie ma klakow, ze nie moge znalezc kapci. Teraz Jej kazdy wlos znaleziony jest bezcenny. Mozna oszalec z tej bezsilnosci i niesprawiedliwosci losu!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwan
Stypa jak po członku rodziny. Sunia była z nami ponad 15 lat. Wspomnienia bolą ale i dają radość jak wspomina sie wesołe rzeczy. Mamy teraz suczkę od córki ale daleko jej do poprzedniej . Tina, bardzo łagodny owczarek alzacki musiała zostać uśpiona żeby skrócić jej cierpienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna sikorska
współczuję Ci, to trudne gdy odchodzi tak wierny przyjaciel, ale miłość którą go obdarzyłaś możesz równiez przekazać innemu pieskowi, będzie Ci na pewno wdzieczny!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj tez niedawno odszedl
wiem co czujesz :( Bardzo spolczuje. Ten bol nigdy nie minie, chociaz kiedys serce przestanie tak mocno i intensywnie krwawic. Ale w oczach zawsze pojawia sie lzy na samo wspomnienie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Przyśniła mi się Brendusia. Prosila, zebym pozwolila Jej odejsc. I ja pozwolilam, bo za nic nie skazalabym Jej na cierpienie. Tylu rzeczy zaluje. Tego co zrobilam, tego, czego nie zrobilam. Na wszystko jest za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łuhuhu
pewnie niejeden się uśmieje ale ja miałam 9 lat świnke morską FREDKA co prawda zmarł już 7 lat temu ale dalej przykro mi z tego powodu zawsze gdy wchodziłam do domu to tak fajnie kwikał mam wyrzuty sumienia, mogłam bardziej o niego dbać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Jest rzeczywiście tak jak piszecie. Niekontrolowany płacz albo bez powodu, albo pod wpływem przeczytanego wiersza, czy widoku psa bardzo przypominającego tego ukochanego. Wczoraj minęły 3 tygodnie od Jej śmierci. Boli nadal tak samo mocno, ale już nie przez cała dobę bez przerwy. Z jednej strony to jakaś ulga ale z drugiej czuje sie jakbym ja zdradzala. Masakra jednym słowem. Jedynym sposobem jest zajac mysli czyms innym na ile sie da i na jak dlugo sie da-zeby nie oszalec z tej tesknoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie radze sobie
20.01.11 pozegnałam mojego ukochanego pieska mojego małego syneczka,mial 14 lat placze co chwila:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Wlasnie rozmawialam z mezem o psach w wojsku. Odezwij sie jeszcze, prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Dostalam na maila wiadomosc ze sie cos nowego pojawilo w kafeterii ale nic nie widze. Piszcie na maila joki123@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asa asa asa
Tak mi przykro, bardzo Ci współczuje. Przytulam mocno mam nadzieje że Twój bol minie może przygarniesz jakiegos potrzebujacego miłosci piesa. Trzymaj sie ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Ten bol chyba nigdy nie minie, najwyzej sie zmieni. Kazde wspomnienie ukochanej Brendusi boli i cieszy zarowno. Wszystko Ja przypomina wiec wszystko i cieszy i boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość afaef
stracilam psa 3 lata temu... miala tylko 2 lata - podczas ataku padaczki serce jej nie wytrzymalo... plakalam tydzien, nie chodzilam do szkoly, nie jadlam..., potem poszlam z mama do schroniska i wybralysmy nowego psiaka. na poczatku tez czulam, jakbym 'zdradzala' moja ukochana psine, nie chcialam sie wiazac emocjonalnie z obecna suczka. ale teraz wiem, ze byla to dobra decyzja, a obecny zwierzak jest okropnie kochany. i to ona mnie wybrala - wskoczyla na bude, zaczela merdac ogonem i lizac klatke :) ciesze sie, ze moglam jej podarowac dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xdxdxdxdxd
po śmierci mojego pieska, przez dwa miesiące wakacji nie robiłam nic tylko płakałam. Kupiłam nowego psa ; ) Teraz już nie płacze, choć pamiętam o tamtym ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj max kochany umarl 2 mies. temu, na moich oczach. Mial 15lat. Zwykly kundelek, ale jaki madry, pelen zycia, energii, zawsze wyczuwal kiedy jestem smutna, przychodzil wtedy do mnie, kladl sie na kolanach i lizal mnie po rece. Nigdy na nic nie chorowal, po prostu pewnego wieczoru dostal paralizu calego ciala, a ze byla to niedziela nie mozna bylo zawiesc go do weterynarza. Cala noc sie meczyl biedak. Pamietam jak nad ranem obudzilam sie, poszlam do niego(lezal na kanapie) boze jaka mial wymeczona mordke z tego cierpienia, na pewno nie spal cala noc. Pamietam, ze bardzo chcial wstac, ruszal glowa jakby chcial sie podniesc, ale mial tak sztywne lapki, ze nie mogl. Podnioslam go, znalazl w sobie jeszcze sile zeby podreptac do kuchni. Mial tak dziwnie wyciagnieta, przekrzywiona szyje i te wymeczone oczka, machal do mnie ogonkiem. Nie wiem co chcial wtedy zrobic, czy sie wody napic czy zalatwic. nie mam pojecia, przewrocil sie, wiec z powrotem zanioslam go na kanape. Wiedzialam, czulam ze to juz jest jego koniec, wiec siedzialam przy nim, glaskalam go, po godzinie umarl, nareszcie juz nie cierpial. Z jednej strony ulga a z drugiej taki zal i smutek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
a w jakim wojewodztwie tresujesz? Bo ja chyba bede tego niedlugo potrzebowala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda psiaka__
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekolada14
Moja sunia umarła miesiąc temu dokładnie w sylwestra. Zawiozłam ją do weterynarza ponieważ nie mogła się oszczenic pani weterynarz powiedziała że nie zrobi operacji bo jedzie na bal i uznała ,że jeden z piesków utknął i nie moze wyjśc ale w koncu sie ulitowała i zrobiła operacje bardzo mnie to ucieszyło . Uratował sie jeden szczeniak , pani weterynarz powiedział że musi zabrac moją perełkę do domu bo ta sie słabo wybudza z narkozy pojechałam razem z moja mamą po nią w domu jeszcze spała w nocy juz chciała wskoczyc na łóżko bo tam zawsze spała ale mój tata jej nie pozwolił bo miała zając sie swoim szczeniakiem . Rano czuła się swietnie biegała bawiła sie az wreszcie pobiegła do swojego miejsca położyla sie i usnęła razem z mamą płakałysmy teraz mamy jej coreczkę było trudno nikt nie wierzył że uda jej sie przyżyc ale odało sie mała ma juz miesiąc i czuje sie świetnie a ja dalej nie mogę sie pogodzic ze strata mojego psa .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja nie 111
Mój pies nie odszedł, nie zdechł a umarł 16 sierpnia, był to golden retriever Axel, miał 12, 5 roku Sparaliżowało G i niestety musieliśmy Go uśpić. Sacrifical Suicide jak ja Ci zazdroszczę, powiem tak " Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" Lubisz wilki? Mój chłopak uwielbia wilki, ja też je lubię. W ogóle wolę zwierzęta...Mój pies był ze mną przez 12 lat i potrafił mnie pocieszyć, nie patrzył nas mój wygląd, na to czy jestem biedna czy bogata, wysoka czy niska... Nie to co ludzie, to był mój najlepszy przyjaciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czikiś
- wczoraj umarła moja psina .. ta suczka była naprawdę kochana .. teraz żałuje tylu rzeczy.. które zrobiłam i których nie zrobiłam .. to zdarzyło się nagle n.. cholera, nie przespałam do 5 rano, nie mogę powstrzymac łez .. =( ten ból jest nie do opisania .. nie wiem, jak mam wrócic do codziennego życia, bo to cholernie boli .. sama wykopałam dół w ogródku .. pot, łzy, brudne ręce od ziemi .. chciałam to zrobic jak należy .. a wiosną na miejscu jej małego grobu posieję kwiatki .. może tulipany..? =( wszystko mi ją przypomina .. nikt już nie tupta łapkami po kafelkach .. nikt mnie nie wita, jak wracam ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czikiś
zaczyna się wiosna .. a ja nie mam z kim wyjśc na spacer .. świeci słonko .. mam nadzieję, że 'tam' jest jej lepiej - wierzę, że psy mają duszę, więc się może kiedyś spotkamy .. oddałabym wszystko, byleby się teraz w nią wtulic .. =( =(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czikiś
zapomniałam dodac - po 12 latach wspólnego życia .. dostałam ją na Gwiazdkę, kiedy miałam 6 lat .. teraz mam 18 .. dorastałam przy niej .. była świadkiem moich fochów, buntów, później mojej zmiany o 180 stopni .. kurwa ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brendusia
Dokładnie wiem co czujesz. Niczego nie przyśpieszaj. Wypłacz łzy, które muszą znaleźć ujście. A później zadecydujesz co dalej. Ja się zarzekałam, że już nigdy więcej...ale długo nie wytrzymałam. Przenigdy nie zapomnę naszej ukochanej Brendusi. Czczę jej pamięć posiadaniem psa tej samej rasy. Nie mogłam wytrzymać bez tego mokrego pyszczka. Pies jest jedynym stworzeniem na ziemi, które kocha swojego właściciela bardziej od siebie. Wierzę, że wróciła do nas w innym futerku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×