Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czarna pomarańczaaaa

slub kościelny gdy sie nie wierzy

Polecane posty

Gość do postąpiłam podobnie do...
kiedyś ksiądz na mszy porównał wiare w boga bez chodzenia do kościła do przyjaciół, którzy mówią, że sie bardzo lubią ale sie nie odwiedzają albo chodza odwróceni do siebie plecami. Co to zaprzyjaźń? co to za wiara?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, to złości mnie najbardziej. Tekstu typu: - co ci szkodzi ochrzcić, potem sam zrezygnuje, jak będzie chciał; - jak to do komunii nie pójdzie, będzie czuł się gorszy od innych. A na koniec jego własna babcia zmusi go do ślubu kościelnego, tak, jak zrobiła to babcia mojego męża i tak kółko się kręci i nabija statystykę. Ja zawsze odpowiadam tak (chociaż to nic nie pomaga): Dobra, ochrzciliście mnie, "okomuniliście" mnie i właśnie teraz wybrałam własną drogę. BO JA WŁAŚNIE TERAZ CHCĘ ZREZYGNOWAĆ, czego wyrazem jest brak ślubu kościelnego, chrztu dziecka itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W Polsce też nie musiałabyś, jeśli masz wystarczająco silne własne zasady. Na kocią łapę żyją dziś latami praktycznie wszyscy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Moze by i podatek był pozyteczny, ale dopiero od któregoś pokolenia. Jak mama zawalu dostaje, bo córka nie chodzi do koscioła, to jak zareaguje, jak córka zadeklaruje sie jako niewierząca i nie bedzie płaciła podatku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mika, problem w tym, że takie codzienne zakłamanko przez wiele osób nie jest postrzegane jako problem, a o zasadach się nie mówi. Taki Dzień Świra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
wallentynna - przecież to bzdura - jak w takim razie określić czy to już jest to pokolenie, które ma dostać zawału? Jesli rodzice wychowają swoje dzieci zgodnie ze swoimi zasadami, w wierze to nie muszą sie bać ze padną trupem z powodu niewiary dziecka, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walentyna, no bez przesady, nie umrze przecież naprawdę ;) mam w rodzinie taką ciotkę Dulszczotkę, typową "katoliczkę Polską" na pokaz, ziejącą nienawiścią do wszystkiego, co się rusza, prywatnie. Jak córka wzięła słub z rozwodnikiem (cywilny) to się łaskawie na slubie nie pokazała, a mężowi powiedziała, że jesli on pojedzie, nigdy się już do niego nie odezwie. Czyli wersja "hard", na którą i tak mało kogo było by stać. A jak przyszła na świat pierwsza wnuczka, to nagle lody się przełamały, ciotka teraz od lat rozpływa się nad zięciem, i planuje na starość u nich zamieszkać :P w tym gnieździe grzechu :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Oczywiście, że nie musiałabym. Tylko pytanie, jak moje dziecko zostałoby zgnębione przez zindoktrynowane bachory, które w domu sie nauczyły, ze wiary trzeba bronic i szerzyć ogniem i mieczem. Mnie takie nagonki nie ruszają, ale nie jestem pewna, czy bym tak chetnie patrzyła na to, że dziecko przychodzi do domu zgnębione i przybite, bo bachory mu nie daja spokoju. Dlatego cieszę sie, że takie problemy mnie po prostu nie dotyczą, ze nie musze sobie nad tym łamac głowy, bo dla ludzi tutaj nie ma to ZADNEGO znaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postąpiłam podobnie do autorki
do postąpiłam podobnie do...- kiedyś ksiądz mówił o czystości przedmałżeńskiej a sam miał kochankę, ktorej machnął dzieciaka. Toś sobie wyrocznie znalazla- słowa zwyklego człowieka ktory musi dbać o swoją instytucję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To taka nasza polska specjalność: zaszczuć innego. Ach, gdzie się podziały lata świetności Rzeczpospolitej i słynna na cały świat tolerancja ...... zniknęła w mroku kontrreformacji chyba, razem z naszą narodową dumą. Niestety, przyznaję, że jestem odważna tylko tu na forum. Najzwyczajniej w świecie boję się postawić. Chociaż jest mi łatwiej, bo mieszkam w naprawdę dużym mieście, a z klasy mojego dziecka 3 nie chodzi na religię. Niestety, w tej samej szkole nauczycielem jest moja mama i tu moja odwaga się kończy, a zaczyna jej hipokryzja. Bo tak się składa, że nigdy nie byliśmy katolicką rodziną, ale jej lęk przez innymi koleżankami skutecznie zagłusza logiczne myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Ale o co chodzi? Przeciez nie pisalam nigdzie, że jestem przeciwna temu podatkowi, wręcz przeciwnie. Jestem jak najbardziej za. Ale nie uważam, że efekt bedzie natychmiast piorunujący, to wszystko, co powiedziałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postąpiłam podobnie do autorki
nie rozgrzesza nikogo fakt, że inny rodzi jeszcze gorzej. Co mnie obchodzi prywatne zycie księdza - mówie co mówił na kazaniu a nie o jego sumieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zindoktrynowane bachory, które w domu sie nauczyły, ze wiary trzeba bronic i szerzyć ogniem i mieczem. "Przeceniasz" rzeczywistość. Dzieciaków w dzisiejszych czasach w domu raczej się nie "indoktrynuje". Dzieci dzisiaj w większości przypadków są hodowane na telewizji. A nie-bycie katolikiem jest pokazywane jako cool. Jeśli prowadzona w mediach polityka będzie kontynuowana, to za parę latek każde dziecko mające obydwoje rodziców (i to jeszcze różnej płci!) będzie na starcie miało kompleksy :P Ciekawe, jaki procent rodziców w ogóle porusza z dzieckiem temat wiary? 5%? 10% ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
obawiam się, że częściej temat wiary poruszają ci rodzice , których dzieci nie chodzą na religię - bo dzieci zadaja pytania i pewnie trzeba im jakoś sensownie odpowiedzie. A te co chodza, to poprostu chodzą :) bez zbędnych pytań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smiech na sali hahahahaha
cytuje: "nie ma potrzeby zaczynac kościół jest wspólnotą wiernych, wspólnotą religijną. Jeżeli ktoś zasuwa do kościoła po ślub, nie jest to więc jego prywatna sprawa, tylko sprawa całej wspólnoty, która do kościoła należy. Po to m.in. są zresztą zapowiedzi. Nie mówiąc już o tym, że ta wspólnota ten kościół wybudowała i utrzymuje z coniedzielnych "tac", społecznego sprzątania, i "kolędowych kopert". Jakbyś wybudowała chałupę to nie byłabyś tak wyrozumiała we wpuszczaniu do środka kogo popadnie." taaa jasne, a swistak siedzi i zawija :D :D, bo do tej twojej wspolnoty to dopuszczani sa tylko sami Franciszkowie z Asyzu i Matki Teresy, a kaosciol od zawsze robi ostra selekcje wiernych :P :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
No niezupełnie. Moja mama jest nauczycielką w podstawówce. Nie uczy ani regilii, ani niczego podobnego - uczy języka. I przy okazji różnych swiat, zwyczajów - zawsze pojawiają sie bardzo zdecydowane komentarze, ze nasze polskie zwyczaje są najlepsze, ze nasza religia katolicka jest najlepsza , "a takiemu z kociej wiary to bym przywalił w ryj". Skąd to sie bierze? z telewizji? Myslę, że jednak jet to wzorzec z rodziny. Gdzie na co dzień jest mordobicie, ale w niedzielę wszyscy ładnie w szeregu idą na sumę, a przy wigilii dzielą sie opłatkiem i to takie pikne i takie wzruszające, nasz sliczny katolicyzm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Dobrze zrozumiałam? Twierdzicie, ze dziecko niewierzace samo prowokuje awantury na temat bycia i niebycia wierzącym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
walentyna, ale piszesz o tym, co ci rodzice robią na pokaz. Nie przeczę, że na pokaz robi się wiele. Ale ja mówię o rozmowie wewnątrz rodziny z dzieciak na temat wiary. Wątpię, czy tam sięga ten zapał. A jakich niby mamy mieć katolików, jak spojrzysz na przykład autorki?? wi - pewnie masz rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..aaa, Ty piszesz o dzieciach, tak? Założyłam, że o rodzicach. Jeśli chodzi o takie odzywki dzieci, to ich poziom jest na porządku dziennym, a w treści pojawia si zamiennie to, co akurat jest na tapecie. Raz to będzie "kocia wiara", innym razem "murzyn", innym razem "ten z podstawówki obok". Tak przynajmniej twierdzą nauczyciele, których szkolę. I tak, to jest kwestia uroczych rodzinnych domów pełnych miłości, ciepła i rozmów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
nie, walentyna, nie prowokują awantur. poprostu zadają pytania. Co to za dziecko, które prowokuje awantury??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Wychowanie nie odbywa sie przez rozmowy, tylko głównie rpzez przykład. Jak dziecko widzi, że rodzice w garniturkach zapylają w niedzielę do koscioła, a potem obrabiaja dupę, bo ta miała za krótka spódnicę, a tamta była u komunii, a żyje na kocią łapę, to dziecko z tego wiecej wyciaga niż z jakichkolwiek pogadanek pedagogicznych. Co do katolików takich jak autorka - autorka czy jako katolik, czy jako niekatolik podoba mi sie bardziej niż zagorzałe wojowniczki o czystosć wiary, bo generalnie nie lubie fanatyków, a lubię osoby rozsądne, kierujące sie swoim zdaniem, a nie tym, co ktoś uwaza, ze wolno, a co że nie wolno, oraz osoby, które swoje stanowisko potrafią wyjasnic, uzywając sensownych i ładnych stylistycznie wyrazeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, walentyno, akurat z postu Wi wynikało, że rodzicie dzieci nie chodzących na religię są bardziej refleksyjni i zapewne poświęcają temu tematowi więcej uwagi. Ale zastanów się, dlaczego Ty odczytałaś to zupełnie inaczej i przypadkowo zaczepnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lubię osoby rozsądne, kierujące sie swoim zdaniem, Autorka jest więc antyprzykładem tego, co "lubisz", nie sądzisz..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
No ja sobie ze swojego dzieciństwa przypominam, że jak ktos był niewierzący, to inne dzieci go potrafiły zniszczyć. Była jedna kolezanka, której mama była rozwiedziona - co ona musiała sie nasluchać, to jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
walentyna, na temat tego, jak różnią się dzieci dzisiejsze od tych, którymi byłyśmy my, dużo mogłaby Ci zapewne powiedzieć Twoja Mama. Chyba, że uczy w szkole wiejskiej, choć nawet w szkołach tego typu nauczyciele mi o tym mówią. Któryś z Twoich kolegów wsadziłby nauczycielowi kubeł na śmieci na głowę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
nie sądzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
no to jest własnie katolickie miłosierdzie wobec zbłąkanych owieczek, nie wiedziałaś? zaszczuć, zniszczyć a potem powiedzieć, że to bezbożnica była to sie wyprowadziła, uciekła. I dobrze, nie bedzie tu fermentu siała wśród porządnych ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Oczywiscie, że dzieci sie różnią, ale "inni" są tępieni z wielka determinacją. Polacy, n może poza wielkimi miastami, nie znaja jeszcze na tyle alternatyw, żeby "innych" uznac po prostu za normalnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja z liceum pamiętam, że powód mojej nieobecności na religii w zasadzie nie był komentowany,. CO najwyżej koleżanki dopytywały mnie, w co wierzę. Obrabianie dupy zaczęło się, po przymusowym kościelnym ślubie. Ta bezbożnica w białej sukni.. itp. I wierzcie, naprawdę trudno jest się przeciwstawić rodzinnie męża. Własnej matce napyskuje, obrazi się i tyle. Z teściową i jej matką to już zupełnie inna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×