Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czarna pomarańczaaaa

slub kościelny gdy sie nie wierzy

Polecane posty

Gość wallentynna
OK delilah, miałam co innego na myśli. Tez uważam, że chrzest nie ma sensu w wieku niemowlęcym. Chodziło mi o to, ze zabulinie tak bardzo lezy na wątrobie, że INNA OSOBA ustawia sobie stosunki w rodzinie tak, że na koniec stworzy kolejnego katolika niewierzącego. A to chyba sprawa tej osoby i niczyja inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna pomarańczaaaa
wallentynna: przybij piatke:) dzieci nie ochrzcze, dam im calkowicie wolna reke, niech robia co chca byleby nie krzywdzily innych. Beda chcialy byc swiadkami Jehowy, katolikami czy wyznawcami Zeusa - prosze bardzo, nie wnikam. Po slubie nie mam zamiaru praktykowac, to bedzie jednorazowy wystep.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
walentyna, "Spytaj jakiego chcesz księdza - jest w papierach katolikiem, to jest katolikiem. Nikt się z tym nie pie**oli, nikt nie bedzie kogoś na siłę wypytywał, jakim jest katolikiem, czy sie czuje katolikiem, czy się czuje katolikiem wierzącym, czy nie wiem co jeszcze. Jest ochrzczony, jest katolikiem i już. Umówmy sie - katolik to stan w ksiedze, bycie wierzącym to stan umysłu." Ja się właśnie w pełni z tym zgadzam, to miałam na myśli pisząc o rozdźwięku. Nie wiem dokładnie które wypowiedzi kierowałaś do mnie, nie zaznaczyłaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
No wiem, to nieporozumienie to raczej było o chrzest, ale chyba się wyjaśniło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trwaw111
Spoko spoko dziewczyny! Skoro autorka postu jest taką hipokrytką to i małżeństwo lepsze nie będzie :) Sama jestem ateistką ale zawsze bawi mnie fakt, że tacy pseudokatolicy wylewają jad na forach, a jak co do czego to po ślub lecą w swoich śmiesznych białych szpilkach, wystrojone "na mumię" no i takie są "urocze" hahahahaha ! Cieszy mnie jedynie fakt, że taki brak uczciwości i hipokryzja na max rozwali takie "superowe" małżeństwo, zawarte, a jakże, zawarte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
nie pojmuję!! Najpierw autorka nam opowiada o tym jak bardzo mama wysyłała ją na siłe do kościła i "jak Kuba bogu tak bóg kubie" a teraz jesli mama chce to zobaczy ja na ślubie kościelnym. Ja pitole - w ten sposób własnie rodzą się te kolejne pokolenia "wierzących ale niepraktykujących" czyli "żyjących ale nie oddychających". Pewnie autorka swoje dziecko tez bedzie ciągnęła na siłe do kościola, bo mama chce być na ślubie wnusi... I w koło macieju..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież autorka nie wylewa nigdzie jadu... Poza tym rozumiem jej wątpliwości bo sama mam takowe. Razem z narzeczonym. A jesteśmy cudowną parą od kilku lat, więc nie wiem dlaczego myślisz że wątpliwości względem sensu wiary mają determinować to czy ich małżeństwo będzie udane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
No i znowu - obce osoby wiedza najlepiej. Niekoniecznie autorka będzie swoje dzieci ciagnęła do kościoła. Sama mówi, ze jej noga więcej nie postanie w kościele ani w niedziele, ani na chrzest, ani nic innego i ma byc to występ jednorazowy. Skąd te nadinterpretacje? Ślub to dla mielu mamusiek i babć najwazniejsze co moze byc. Mojej kolezanki mama ciagle bidowała, ale obydwu córkom uciułała na weselicha. To była jej życiowa ambicja, ze wesele musi byc, ze musi być w kosciele, jakby corka powiedziała, że wesela nie chce, to to by był cios jak nie wiem. Więc może nie rozciagajmy tego i nie teoretyzujmy zanadto - dlaczego nie pryjąć ze autorka wie, o czym mówi i że chodzi o ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
to nie jest "nadinterpretacja" tylko logiczny wniosek. Jeśli ważne jest dla niej, żeby mama była szczęśliwa widząc ja na ślubie kościelnym to czemu nie miałaby zrobić dla niej tego samego, bo mama będzie szczęśliwa widząc jak wnusia w białej sukience przyjmuje bozie do swojego serduszka. przecież to takie rozczulające :) no a wczesniej napewno nie byłaby mama szczesliw gdy córka nie chrzciała dzieci. No jak to? pogańskie wnuczki??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Ja natomiast wierzę autorce, ze chce dla mamy wziać ślub koscielny, a potem na zawsze pozegać sie z kościołem. Bo nie mam podstaw, żeby uważać, że z chrztem bedzie to samo. Moze będzie, ale moze nie bedzie. Nikt z nas tego nie wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentyna wie najlepiej
jedyna osoba z patentem na prawde :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna pomarańczaaaa
wi_ - czego nie pojmujesz? ze kocham moja mame, mimo ze uwazam ze niepotrzebnie mnie ciagala do Kosciola i zrobila mi tym moze niewielka ale jednak krzywde? powiedzonko bylo do Kosciola, skoro pasowalo im wpisanie czteromiesiecznego, nieswiadomego dziecka w swoje szeregi to niech maja teraz katolika jakiego chcieli. Jakby mnie nie wpisali to bym sie sama do nich w zyciu nie zapisala. Nie rozumiesz tego, ze jak sie zyje w malej miescinie to grozi ci ostarcyzm spoleczny, ze rodzice chca zaprosic swoich przyjaciol na slub i wesele jedynaczki? Nie kosztuje mnie to az tyle zebym nie mogla zniesc. Wstawanie do pracy o 7 tez mnie kosztuje kupe wysilku a jakos daje rade i ide na KOMPROMIS miedzy checiami a mozliwosciami. Moje dzieci to co innego i chrzcic ich nie bede. Dam im wybor, ktorego mi odmowiono, proste?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
z moich doświadczen wynika jednak, że rodzice akceptują że dzieci żyją na kocią łapę właśnie do momentu pojawienia się dzieci. Uwazają, że nieochrzczone dziecko to kompletna obraza boga. No i czesto zeby ochrzcić dziecko ludzie decyduja sie również na slub kościelny. No generalnie chodzi mi o to, ze zauwazyłam, ze na ochrzczenie dziecka zwykle jest jeszcze wieksza presja niż na ślub. A jesli autorka już teraz uległa, to jakoś nie sadzę, ze nagle stanie sie asertywna. Kto raz robi ściemę musi ściemniać dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
droga autorko, tez pochodze z małej miejscowości. Mój brat wziłą ślub kościelny "bo tak trzeba". Ja nie i niekt mnie nie zjadł i nie zlinczował. Starch ma wielkie oczy ale pokonanie go jest wyzwalające :) polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika_30
Z doświadczenia powiem Ci, że ta decyzja to dopiero początek kłopotów. Ja ślub kościelny wzięłam pod presją rodziny męża, bo stwierdzili, że bez kościelnego w ogóle nie uznają ślubu syna. Wtedy mi to latało, chociaż interesowałam się historią kościoła i jego wypaczeniami w stosunku do nauk Jezusa. Najgorsze będzie potem, jak urodzisz dziecko. Zrobią szopkę z chrztem, zaszczują Cię przed jego komunią a na koniec powiedzą, że żałują, że syn się z Tobą ożenił, bo taka mu się trafiła heretyczka. I nie będzie dla nich miało znaczenia, że Twój mąż jest jeszcze większym ateistą od Ciebie. Dlatego dobrze się zastanów, jak raz im popuścisz, potem nie dasz rady odpierać ataków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Mika_30
brawo za rozsądek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika_30
Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
Ja bym osobiście też się obawiała, że problemy własnie wtedy sie zaczną. Nie wiem, jaka jest twoja mama, czy jest namolną, ofensywną osobą, cy narzuca swoje zdanie. Jesli inicjatywa wychodzi od ciebie- chcesz sprawic przyjemność- to ok. Jeśli czujesz się przyparta do muru, to z kolejnymi decyzjami mama będzie ze zdwojoną mocą napierać, bo w końcu już raz sie udało. No ale to juz sama musisz wiedzieć. Jak jestes zdania, że przy chrzcie postawisz tame i sie nie dasz - to powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam tylko jeszcze jedno. Twoja rodzina uzna, że skoro wzięłaś ślub kościelny pokazałaś, że żyjesz po katolicku. Dlatego w kwestii dziecka będzie Ci jeszcze trudniej. Twoja mama powie Ci wtedy: jak się powiedziało "a" - trzeba powiedzieć "b". Z drugiej strony na ślubie obiecujesz księdzu i reszcie towarzystwa: - przyrzekam po katolicku wychować potomstwo, którym mnie Pan Bóg obdarzy. A że całość twojego przyrzeczenia będę mieli na DVD, z pewnością nie wywiniesz się tak łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O to chodzi. Jak nie postawisz się rodzinie pochodzenia zakładając własną, na 95% przypadków później się to nie uda. To jest tzw wyznaczanie granic w przełomowych momentach życia. Asertywność nie wyrośnie magicznie po ślubie. I nie ważne, czy formalnie jesteś katolikiem - to, że księdza zrobisz w balona, nic nie zmieni. Nie mówię o formalnościach, bo to dla każdego oczywiste, że technicznie rzecz biorąc można wziąć ślub w takim przypadku. KK bardzo naiwnie do tego podchodzi. Ja mówię o sferze dla mnie ważniejszej - wewnętrznej. Pomyliłam się sądząc, że inni też. Tu chodzi o wartości, które reprezentujesz, lub ich brak. Najbardziej o uczciwość IMHO. Ciekawa jestem, skąd w Tobie walentyno tyle złości pod moim adresem? :P czyżbyśmy spotkały się na jakiejś dyskusji? Btw zwróć wagę na to, że sama uprawiasz to, o co mnie oskarżasz - "przyszła madame (walentyna) i powie wszystkim, jakie są zasady". Tolerancja i luz względem wszystkich, poza katolikami którzy śmieją powiedzieć, co myślą. Ich tolerancja nie dotyczy. Swoją drogą, nie zdajesz sobie pewnie sprawy, że dla człowieka wierzącego robienie sobie z sakramentów jaj jest kwestią bardzo prywatną właśnie. Ja sobie jaj z ateistów/buddystów/judaistów i oczekuję tego samego względem mojej wiary. Szanuję ludzi takich, jak Wi, którzy mieli odwagę się postawić. I zgadzam się z Delilah, że lepiej, aby kościół zrobił porządek pod względem formalnym i nie tylko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ślub to nie chrzest...
Nie oceniając ani nie potępiając nikogo - mam pytanie do autorki: Dlaczego nie chcesz ochrzcić dziecka: czy wierzysz w Boga czy nie, nie ochrzczenie dziecka po pierwsze wywoła w twojej rodzinie o wiele większą burzę niż brak ślubu kościelnego. Po drugie: dlaczego chrzczenie miało by być decydowaniem za dziecko? Nie rozumiem tego. Przecież jeśli malec wyrośnie na osobę niewierzącą, nie będzie miało dla niego znaczenia, że jakiś pan w czarnej kiecce pokropił mu kiedyś głowę wodą. Natomiast jeśli mając lat 8 nie bedzie mógł przystąpić do komunii (a nie możesz być pewna, czy nie będzie tego chciał!) poczuje się gorszy od innych dzieci... Wówczas może Cię zapytać: jak to jest mamo, byłaś ochrzczona, bierzmowana, wzięłaś jako dorosła kobieta ślub kościelny, a mi odmówiłaś tego prawa. Pamiętaj, jeśli dziecko wybierze drogę ateisty to przecież do niczego nie będziesz go zmuszać... ale jeśli uwierzy głęboko, lub nawet po prostu nie będzie się chciało czuć gorsze od innych dzieci... Przemyśl to, tym bardziej, że jeżeli weźmiesz ślub kościelny, to twoje nastoletnie kiedyś dzieci będą mogły wyrzucić Ci spokojnie w twarz hipokryzję !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
hehe no własnie! najgorsze te nagrania. rodzinno-sąsiedzki lobby wykorzysta dvd przeciwko Tobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
A jak konkretnie KK ma zrobić porządek? Wprowadzić karty magnetyczne, które rejestrują czestotliwosć pojawiania sie na mszach niedzielnych? Czy w jaki sposób sie mierzy poziom wiary? O ile sobie przypominam, wiara to sprawa dobrowolna. Samemu człowiek decyduje, czy moze isć do komunii, samemu decyduje, jakie grzechy wyznaje na spowiedzi. Dlatego nie rozumiem osób, które chcą "wprowadzać porzadek", bo nie wiem, jak by to miało funkcjonować, a przede wszystkim - jaki miałoby sens.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabulino, odezwę się do Ciebie kiedyś na jednym z topików, na których bywasz częściej. Mam do Ciebie pytanie, troszkę może osobiste. Choć związane z obecną tu tematyką ;) Albo może podaj mi maila? Jak wolisz... Teraz muszę zmykać, zaglądnę tu później bo lubię dyskusje na te tematy :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ślub to nie chrzest
Jeszcze jedno... zyjemy w kraju jak by nie było katolickim. I w takim będą dorastały nasze dzieci. A dziecko nie rozumie pewnych rzeczy, za to potrafi poczuć się "inne" i "obce" a tak może czuć się dziecko nie ochrzczone! Chrzest nie jest decydowaniem za dziecko, bo żadnej drogi mu nie zamyka !!! Ochrzczony jako dziecko człowiek może być Świadkiem Jehowy, Bahalistą, Muzułmaninem, ateistą czy kimkolwiek zechce... Wybór nadal jest jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość postąpiłam podobnie do autorki
z tą tylko różnica że nie robiłam ślubu w kościele dla rodziny a dla siebie. Po pierwsze wierzę w Boga, ale nie uznaje tych wszystkich nauk kościelnych, nie zgadzam się z kościołem w wielu sprawach chociażby takich jak antykoncepcja, nie uczęszczam też do kościoła. Na naukach przedmałżeńskich siedziałam i przytakiwałam mimo, iż dla mnie większośc z tego o mówili to były dla mnie bzdury do których nigdy się nie dostosuje. Na ślub kościelny zdecydowałam się bo mi się takowy podoba. Ta cała podniosłość sytuacji, przysięga, gra na organach (którą nawiasem mówiąc lubię:)), stanie przy ołtarzu i wiele innych rzeczy. I niby dlaczego nie miałam do tego prawa? Mam wszystkie sakramenty, w rejestrze widnieję jako katoliczka a za tą przyjemność też nie mało zapłacilam:P Tak więc według mnie nie ma w tym nic złego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wi_
a potem takie dziecko opowiada na forum jak go mama na siłe ciągała do kościoła :) jak ma KK wprowadzić porządek? podatkiem kościelnym - kto wierzy płaci kasę. I wnet z 95% katolików w Polsce zrobiłoby się ze 20% :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podatek kościelny byłby dobrym początkiem. Delilah, jasne, możesz. Podaj maila to się odezwę. Ja też doceniam że w ogóle pojawił się topik zahaczający o duchowość (choć w zamyśle autorki nie miał taki być) bo prawie w ogóle ich nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wallentynna
W każdym razie cieszę sie, zę nie mieszkam z Polsce, ze mogę sobie chodzic do koscioła albo nie chodzić i nikogo to nie interesuje, że mogę życ na kocią łapę, ze slubem cywilnym, ze slubem koscielnym, jak mi się podoba, i nikt nie prowadzi na ten temat dysput w nieskończoność. Że nie muszę sie zastanawiac, czy bachory jakichś pierdolnietych mamusiek bedą moje dziecko prześladować z powodu jego "ateizmu", czy muszę je ochrzcic, żeby z całą klasą poszło gremialnie do komunii i pokazywało nastepnego dnia, jakie zajebiaszcze sprzety z tej okazji dostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×