Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

młody wykładowca

zakochałem sie chyba w mojej studentce.

Polecane posty

Gość mjhdgsdyfyfdfdfdf
to w koncu masz na imie R czy nie??? Sprecyzuj sie raz dwa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mjhdgsdyfyfdfdfdf
Niestety tak czy niestety nie?? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mjhdgsdyfyfdfdfdf
acha, rozumiem ze niestety nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość untouchable
Młody wykładowco nie masz może jakiegoś pomysłu jak mogłabym zliżyć sie chociaż minimalnie do swojego wykładowcy , z którym nie mam już zajęć. tak sobie myślę, że miałby 100 powodów, żeby np napisac do mnie maila, a tego nie robi, więc chyba jednak niepotrzebnie się wkręcam. Masz jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młody wykładowca
chłopaku, nie łam się! Mój przykład: od pierwszego roku gdy wszedł do sali, wiedziałam: to on. A on mówił tylko do mnie. Tak trwaliśmy dwa semestry, patrząc się na siebie, usmiechając się do siebie na korytarzach. Wreszcie on przy okazji pracy semestralnej pożyczył mi swoją ksiażkę (którą nawiasem mówiąc można kupić i wypżyczyć w każdej bibliotece). Ciekawe, jak długo myślał nad tym nic nie znaczącym a jakże wymownym pretekście spotkania w godzinach konsulatcji. A że chemia była obustronna- książkę oddałam po zakończeniu z nim zajęć, kiedy byłam już na drugim roku. Efekt- gadamy chwilę, a ten do mnie, czy miałabym ochotę pójść z nim na kawę, bo w gabinecie ciągle ktoś nam przeszkadza w rozmowie. Jedna kawa. Spotkanie drugie: na uczelni, on przywitał się ze mną jakby nigdy nic, powedział, że sprawdził coś, o czym rozmwialiśmy (jakąś kolejną książkę) i że musimy nad tym podyskutować. Kawa. Trzecie spotkanie: nawet nie udawaliśmy, że będziemy konwersować o Nieatzschem. Tej nocy bzykaliśmy się cztery razy. :) Nie wyszło nam, z innych niż uczelnia przyczyn. Ale było warto rzucić się w tę miłość. Jesteśmy nadal zaprzyjaźnieni, ja skończyłam studia, pracuję, on nadal wykłada. Zwiazał się z koleżanką po fachu w jego wieku, ja z o kilka lat starszym facetem. Tak więc do boju! I pamiętaj- jeśli ona chce, i Ty też chcesz, to prędzej czy później będziecie razem. Gorzej, jeśli tylko Ty chcesz. A, między nami było równe 10 lat różnicy. I to nie było żadnym problemem. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość untouchable
kierunek humanistyczny. Historia powyżej jest naprawdę budująca:):):) tylko zaraz można się doszukiwać czy mimo tego ze na poczatku chciał, nie znudzą mu się podchody lub takie trochę dziecięce zabieganie, kiedy ze swoją rówieśniczką mógłby zacząć od razu od innego pułapu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka
ludzie, chodzcie na top studentka vs wykładowca ! co tam się dzieje.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już już już
już pędzimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już już już
ale piszmy tam my wszystkie studentki zakochane w wykładowcach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodego wykładowcy
zrobiłeś coś z tym w końcu czy dalej czaisz się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodego wykładowcy
no i dlatego taki nęcący

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety mam za sobą takie zauroczenie, już gdzieś o tym pisałam w podobnym wątku. Tyle, że jestem na tyle rozsądna, że nie latam za żonatym przystojniakiem. Wszystkim innym natomiast życze szczescia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodego wykładowcy
To witaj w klubie.Za mną już latał jeden wykładowca.Ale dzieciaty i żonaty,co go całkowicie zdyskwalifikowało w moich oczach.No i zresztą od dłuższego czasu mam na oku innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieciaci i żonaci wykładowcy uganiający się za studentkami to istna plaga.Kiedyś mnie podrywał taki jeden, ale nie dałam się mu zwieść.To naprawdę patalogiczne, że tacy ludzie pracują na polskich uczelniach :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodego wykładowcy
No dokładnie,żadnego kręgosłupa moralnego.Ja osobiście na tego pana,to patrzeć nie mogę,bo mi się treść pokarmowa w żołądku cofa.Ochyda.Współczuję żonie i dzieciom.Pewnie myślą,że mają wspaniałego mężusia i tatusia.W końcu taki wykształcony,pracuje w takim miejscu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Znam wasz problem z autopsji i nikomu nie życzę takiego obiektu westchnień.Może i nie każdy miał takiego pecha, jak ja, i pewne historie kończą się happy endem, ale w większości przypadków takie związki nie mają racji bytu. Moje zauroczenie trwa już dobre jedenaście miesięcy. Zaczęło się od zajęć w drugim semestrze, kiedy to spóźniona otworzyłam drzwi i zobaczyłam stojącego przy biurku młodego bruneta z błyskiem w oku. Facet skomentował żartobliwie moje spóźnienie, a ja spiekłam raka.Już wtedy trafił mnie piorun sycylijski.Późniejsze zajęcia tylko pokazały, że pan dr coraz bardziej podoba mi się jako mężczyzna. Nie dość, że przystojny, to jeszcze ta wiedza, inteligentny, cięty humor, wspólne zainteresowania...Fakt, że był momentami wredny, ale mi wystarczało, że fajnie nam się rozmawia. Zawsze było w tym dużo szacunku, nigdy nie próbowałam stosować jakichś pułapek ani prowokacji, ale było mi miło, że on chwali moją aktywność na zajęciach.Czasem przy tym uśmiechał się do mnie, pytał co robię po zajęciach. Nie podobało mi się to, bo jestem dość chłodną osóbką i mam swoje zasady.Z drugiej strony cały czas myślałam o tym panu, o tym, jak na mnie patrzył.Mimo to, może z niesmiałości, nigdy nie uległam temu facetowi. Po jakimś czasie okazało się, że słusznie, bo pan X był tuż po rozwodzie, a juz miał kochankę, z którą planował ślub - bez komentarza. Było mi potwornie przykro, bo miałam lepsze zdanie o nim.Tymczasem on bawił się mną w kotka i myszkę. Teraz jakimś cudem zniknęły wszelkie uprzejmości, facet unika mojego wzroku.Niby odpowiada "dzień dobry", ale w rzeczywistości to jest to takie wymuszone, chłodne.Jestem dla niego nikim. Ale i tak pocieszam się tym, że nie dałam się zwieść.Co jednak nie znaczy, że wciąż o tym nie myślę. Nie mam już zajęć z panem dr, ale widujemy się praktycznie non stop. Niestety, nie tylko jego. Wczoraj byłam na zakupach w centrum handlowym, no i kogo widzę ? Mojego wykładowcę z narzeczoną. Ukłoniłam się, oni też, ale tak naprawdę to miałam ochotę schować się pod ziemię. Brak mi słów. W dalszym ciągu męczę się z tym uczuciem, czuję pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, że podoba mi się cudzy mężczyzna, choć nie mam ku temu podstaw.Pocieszam się jedynie myślą, że nie zrobiłam nic wbrew sobie, i w tym wszystkim zachowałam twarz. Teraz próbuję zapomnieć, choć nie potrafię się zakochać w kimś innym... Mam nadzieję, że ominie was takie rozczarowanie, jak mnie. Wkleiłam moją historię z tego podobnego wątku, ku przestrodze. Mój nie miał co prawda dzieci, ale takich też znam, i naprawdę byłoby mi wstyd odbierać dzieciom tatusia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodego wykładowcy
Jedyne co mi się nasuwa po lekturze Twojego postu:brzydzę się takimi facetami.I trzymam sie jak najdalej od nich.A Tobie gratuluję,że nie dałaś zbałamucić się.Dla niektórych dziewczyn nie jest istotne,czy zajęty czy nie-ważne,że wykładowca...Smutne to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do młodego wykładowcy
Ale byłoby fajnie,gdyby "mlody wykladowca" odezwał się i napisał,jakie podjął działania...Jeśli jakieś podjął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz to było trudne, bo na początku mówiono mi, że to kawaler, a że był osobą, o takim uroku osobistym, że trudno było mu się nie oprzeć, to tym bardziej...Ale mam poważne podejście do życia, nie chcę mieć problemów na uczelni. Do dziś o nim myślę, bo na uczelni widujemy się ciągle.Pan dr jednak traktuje mnie jak powietrze, a ja nie zamierzam być mu dłużna. Autorowi życzę wszystkiego dobrego, jeśli ma szczere intencje, to popieram :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieWieCoMyśleć
do młodego wykładowcy wiesz, ja jestem studentką co prawda nie 3 roku, ale mam podobną troszkę sytuacje.Nigdy na niego nie zwracałam uwagi , dopiero od pocz. tego roku akademickiego , widzę że jak patrzy na mnie to mu się oczy śmieją, zresztą mi też;)coś mnie zaczęło do niego ciągnąć.Mimo, że jestem osobą dosyć śmiałą, nigdy pierwsza nie zrobiłabym 1-wszego kroku, nie wiem boję się trochę...Pomiędzy nami też jest ponad 10 lat różnicy, ale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie ja lubię takich facetów,...mądry,dojrzały,mógłby mi w wielu rzeczach pomóc, wytłumaczyć.A gdy proszę go o pomoc, nigdy mi nie odmawia, ale on by nikomu nie odmówił, naprawdę życiowy i bardzo serdeczny facet.Więc ja radzę Ci ty zrób 1 krok, a może masz jej maila?może czegoś nie rozumie,?ja nie rozumiem wiele rzeczy, ale się jakoś wstydzę do niego podejść, a drogą mailową?ma mojego maila, zresztą chyba wszystkich w grupie, zawsze mi odp bardzo serdecznie , na poziomie,ale stwierdziłam że to chyba nie ma sensu, więc postanowiłam mu więcej moimi wiadomościami nie zawracać głowy.Więc widzisz,zrób coś jak chcesz z nią być.Uwierz jak jest dziewczyna na poziomie,jeżeli coś do ciebie czuje,bd wiedział co dalej robić, a jeżeli nie zostawi to tylko dla siebie:)ja bym wiedziała co robić:)więc działaj, bo ktoś ci ją może zabrać, a wtedy już nic nie zrobisz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StaraMIłośc, ale Wszystko
Ja wiem ze swojego doświadczenia, żę jak ty nic nie zrobisz, to nic z tego nie będzie. Tak było w moim przypadku.Jesteś osobą wykształcona , ona w trakcie nauki.Jeżeli nawet nic nie czuje do ciebie, gdy zrobisz 1-wszy krok zostawi to tylko i wyłącznie dla siebie.W moim przypadku było tak, że Pan wykładowca nic nie zrobił, w tą ,,stronę '' w którą powinien,a teraz ja mam już kogoś innego, a on dalej sam.Przecież ty masz nad nią ,,władzę'', co ona może zrobić, skąd ma wiedzieć jakie masz do niej intencje?I skąd masz ty wiedzieć jakie ma ona do ciebie, jak nie spróbujesz to nigdy się nie przekonasz, a po pewnym czasie, to będziesz tylko tylko wspominał jej poszerzone źrenice w oczach, jak patrzyła na ciebie.Coś o tym wiem , więc działaj , a ja życzę powodzenia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To jest oczywiste
Jak wykladowca chce,to cos zrobi a jak nie,to nic z tego.Widocznie dziewczyna mu sie az tak nie podoba(jak ona mysli) skoro nic do tej pory z tym nie zrobil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość StaraMIłośc, ale Wszystko
Może i masz racje.Jakby naprawdę czegoś więcej chciał, to by to na pewno jakoś ,,to'' zaczął.A tak na marginesie, to ciekawe są takie związki.Szkoda, że już kończę studia...hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×