Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marce-pan

Nie chcę wesela - dziewczyny poradźcie!

Polecane posty

Gość Anka aaaa
dlaczego ma ją zostawić? Skoro się oświadczył to znaczy że ją kocha. I dobrze. Niech żyją sobie razem ale bez ślubu. Ultimatum i już.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość posluchaj doswiadczonej
mezatki. Czytam i stwierdzam,ze wasze srodowiska nie pasuja do siebie i to bardzo. Moze to byc wieczny problem, bo ani ty, ani twoja dziewczyna nie bedzie sie odcinac od rodziny. Potem wspolne swieta, wnuki, ten problem nie zniknie nigdy, chyba ze zamieszakcie na bezludnej wyspie. Mnie by przerazalo takie wesele i fakt,ze chciałaby go rodzina mojego narzeczonego, przetarlabym oczy, stierdzxila ,ze to towarzystwo nie dla mnie ( nie ublizajac nikomu, po prostu kazdy ma swoje gusty i upodobania). Sam mowisz,ze potem chcrzciny - jedne, drugie, komunie, potem dziici bedxziecie musieli hucznie wydawac,.. A rzecz nie tylko w imprezach,a le w mentalnoisci. Zauroczenie mija, a wspolen zainterseownia, sposob bycia, poglad na swiat robi sie coraz wazniejszy. Czy to wszytko przemyslales? Lepiej wycofac sie ze zwiazku niz unieszcesliwiac siebie, ją wasze rodziny. Ja i maz pochodzimy z tego samego srodowiskai powiem ci,ze wspolne sweta naszych rodzin i kontakty rodzinne to bajka, nawt nie wiesz, jaki t komfort, zwlaszca , gdy sa dzieci. Przemysl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalosneeeeeee
dlaczego zostawic? bo to najlepszy sposob! jak ja zostawi to przemowi tym i do niej i do jej rodzicow. moze wreszcie cos pojma - albo slub taki jaki on chce albo niech sobie coreczka szuka nowego meza! proste i logiczne! a co mu da ultimatum? nic! jej starzy i tak beda mu dupe truc az w koncu dla swietego spokoju im ulegnie. mowie ci, zostaw ja i zobacz jak sie sprawa potoczy. jestem pewien ze po twojej mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viiyfufy7
głupi jesteś, czy nie lepiej iść na ugodę teściom, a później mieć święty spokój? tak to będą cały czas wam wypominali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleeofass
a macie ślub cywilny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleeofass
a czemu nikt nie bierze pod uwagę tego, że dziewczynie może po prostu chodzi o względy religijne? jeśli jest wierząca to nie dziwie, się ze chce ślubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko jedno o co jej chodzi
grunt ze sie nie zgadazjai to jest problem, a nie to , czyja racja. Nie pasują do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a w sumie to niby
A dlaczego niby to Ona mu ustąpić z weselem a nie On jej. Chyba wiedział, jak się poznali, że Ona jest wierząca i dla niej są ważne te kwestie, wesele itd. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorze topiku jesteś...
zwyczajnie głuuuuuuuuuuuupi. jakbyś kochał swoją kobietę, to dałbyś spokój - niech ma wesele, jakie chce, na jakim się będzie dobrze czuła, nawet jeżeli ma być na 500 osób, przecież to jeden dzień (skoro jesteś niewierzący i w ogóle wesele to przeżytek, to co ci za różnica?). wesele wiejskie a miastowe? a to ci dopiero! ostatnio byłam na przyjęciu w drogiej restauracji - nie dość, że wydzielali zaproszenia (część rodziny nie dostała), to jeszcze wódkę! a o jedzenie się biliśmy :P muzyka do niczego :P na szczęście jeden wujek podkradał wódkę kelnerom, ale jak się upił, chodził za rodzicami państwa młodych i krzyczał "gdzie ta kaczka! bo jestem coraz bardziej głodny!". za to rok wcześniej byłam na wiejskim weselu pod Kazimierzem - chrześniak mojej mamy, 8 rodzeństwa, duże wesele, ale - nie specjalnie wykwintne, i wiesz co, autorze? bawiłam się świetnie. świetni, otwarci, mili, kochani ludzie, którzy oddaliby ostatnią kromkę chleba na jaką byłoby ich stać. wszyscy śpiewali :D tańczyli oberka :D mam co wspominać! a jak chcesz stawiać narzeczonej ultimatum, albo po mojemu albo do widzenia, to... ja bym takiego amanta kopnęła w tyłek :D:D:D pół światu tego kwiatu :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marce-pan
witam wszystkich, dziękuję za słowa wsparcia i krytyki, daje mi to do myslenia. oczywiście, sprawa wesela to never ending story, dzień po dniu, godzina po godzinie. woczraj wyszło między wierszami, że dwóch poprzednich mojej narzeczonej też się wystraszyło wesela i i jej rodziny. o co w tym wszystkim chodzi? może jej nie zależy na mnie tylko na tym jebanym weselu, żeby się we wsi i ludziom pokazać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedno co mi sie
nasuwa czytając - cóz czarno widze Wasz zwiazek na przyszłość . Nie możecie sie dogadać w sprawie wesela- nie dogadacie sie w każdej innej w przyszłości. Ale moze sie myle czego oczywiscie Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedno co mi sie
i jeszcze jedna uwaga - bywa że złość jest złym doradcą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czolem wszystkim, czytam czytam i widze ze tu sie prawdziwy dramat rozgrywa. marce-pan strasznie wspolczuje sytuacji w jakiej sie znajdujesz, ech.. w ostatnim poscie mowisz ze nie jestes pierwszym ktorego przerasta wizja ogromnego weseliska i dyktatorstwa przyszlych tesciow.. szkoda szkoda uczucia, zawsze to dwoje ludzi planuje swoja przyszlosc nie tylko do momentu slubu, ale i potem... przykro slyszec ze presja ze strony rodziny Twojej dziewczyny jest az tak silna ze wolisz raczej poswiecic zwiazek niz dalej byc celem tego emocjonalnego szantazu. wydaje mi sie ze Twoja dziewczyna tak naprawde widzi to wesele jako zmiana statusu, byle tylko stac sie zona, byle nie byc 'stara panna na kocia lape'.. wydaje mi sie ze bardziej wazne dla niej jest to co mysli o niej srodowisko jej rodzicow niz jedyna osoba ktora w sumie powinna byc dla niej najwazniejsza w zyciu! I nie rozumiem argumentu ' bo rodzice ja wyklna' - co za rodzice moga wogole mowic o czyms podobnym?? dziecko sie kocha bezwarunkowo!! dla jakiejs imprezy, dla znajomych, dla sasiadow sa gotowi potraktowac swoje wlasne dziecko jak jakis smiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszecie - po prostu zrób wielkie wesele. Ale nie bierzecie pod uwagę tego , że on później latami będzie spłacał kredyt, a za tą kasę , która wyda na gigantyczne wesele może kupić samochód albo nawet przehulać ją na podróże , z których będzie więcej wspomnień niż z wesela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytajac jeszcze raz post doswiadczonej mezatki, nie moge nie przyznac racji - przed wami cale zycie razem, na pewno chcesz je spedzic z osoba ktora nie szanuje Cie? Bo nie moge nazwac szacunkiem dawania komus ultimatum bez opcji pojscia na kompromis! No czy tak nie jest? Naprawde, Marcepan, wspolczuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość józia24
a ja mam taki problem.pokłóciliśmy się z moim "narzeczonym" o wesele oczywiście. ślub chcę owszem,piękna biała suknia,chcę poczuć się jak prawdziwa księżniczka. tyle że wesele dla mnie to strata pieniędzy.wolałabym te kilkanaście tysięcy czy więcej wydać na super wycieczkę w ciepłe kraje czy coś dla nas.no ale fakty są takie że ja pochodzę z miasta,on ze wsi,i różnice poglądów.ja najlepiej nie robiłabym żadnej imprezy,ewentualnie skoro on już tak chce skromną ale elegancką kolację w fajnej restauracji,na góra 30 osób, rodzice i najbliżsi.ale jemu wyszło jak się okazało same ponad 40 tylko z jego strony. najgorsze że moje zdanie nie ma tu zupełnie żadnej roli.zostałam poinformowana że on zaprasza tyle osób i koniec mam się z tym pogodzić. i podczas gdy ślub miał być najpiękniejszą chwilą w naszym życiu,stał się powodem do okropnych kłótni.wyszłam na dziwaczkę i durną panienkę która potrafiłaby odmówić cioci jakiejś tam wesela.bo to nie wypada,co ludzie powiedzą itd itp.wiele by pisać.słowem nie wiem co robić.jak postawić na swoim.co poradzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OLLLLLLLLLE
ja powiem tylko tyle. co to za milosc z twojej strony, co to za zwiazek - jesli ty z powodu glupiej imprezy ktora albo bedzie albo nie bedzie chcesz JUZ sie rozstac. Książe sie znalazł. byle problem jakiegos tam wesele urusl do rangi pt "koncze zwiazek". strach pomyslec co bedzie potem, tez bedziesz myslal o rozstaniu bo zona sobie np wlosy przefarbuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość józia24
ale wy nie rozumiecie o co mu chodzi. ja mogę go spróbować zrozumieć.facet widocznie tak bardzo jest naciskany i tak bardzo różnią się od siebie z narzeczoną i jej środowiskiem że najzwyczajniej w świecie spanikował,boi się.ona chce wielkiego weselicha, bo jej rodzina uważa że należy się pokazać,zastawić,wydać fortunę,on nie ma tyle kasy,chce czegoś delikatnego i skromnego,i ma prawa chłop do swojego zdania.można również powiedzieć w drugą stronę,jeśli ona go kocha,to pójdzie na kompromis i wybiorą skromniejsze przyjęcie bez chwalenia się i wiejskiej imprezy.facet będzie miał inaczej naprawdę przerąbane.ja też nie wiem co zrobić,skoro moje zdanie się nie liczy.moje marzenie poszło w zapomniane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wstęp do sytuacji: oboje mamy po dwadzieścia-parę lat, mój chłopak zaczął pracę, ja mam jeszcze 3 lata studiów przed sobą. Oczywiście planujemy małżeństwo za czas jakiś, ale już teraz wstępnie rozmawiamy na ten temat z rodzicami, no bo finansowo sami rady nie damy. Moi rodzice bogaci nie są,raczej czekają ich kredyty, jego-owszem. I tu pojawiają się problemy. Oboje nie chcemy wesela, bo nie znosimy takich zabaw, nie widzimy sensu w zapraszaniu rodziny, której się w życiu na oczy nie widziało itp. Moja rodzina też jest takiego zdania i dla nas wystarczyłoby przyjęcie dla najbliższych. Ale rodzice chłopaka postawili sprawę jasno - nie wyobrażają sobie ślubu bez wesela i zaproszenia wszystkich, z którymi się kiedykolwiek rozmawiało i twierdzą, że cała rodzina strzeli focha, jeśli nie dostanie zaproszenia i będzie to wielki wstyd. A my czujemy ogromną presję, ponieważ dostaniemy od nich wielką pomoc finansową na starcie, poza tym to oni chcą za to wesele płacić. I co tu zrobić? Nie chcę, żeby dzień naszego ślubu przerodził się w koszmar. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Wyjdę z kościoła z myślą, że musimy jechać na salę i przykleić sobie sztuczny uśmiech. Jeszcze nie mówiłam o tym swoim rodzicom, ale na pewno się wściekną i wyjdzie z tego awantura stulecia :( Widzicie jakieś rozwiązanie? Kompromis? Nic nie przychodzi mi do głowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może komuś to pomoże
Ja mam pomysł taki: wesele może odbyć się bez udziału państwa młodych, co się niekiedy dzieje, w sytuacji, gdy np. młodzi pobierają się w innym kraju i większość rodziny nie może pojechać do nich: wówczas często rodziny same we własnym zakresie spotykają się, piją wódkę za ich szczęście i bawią się: na ile to jest oficjalne a na ile prywatne, na ile wyrafinowane to rpzyjątko - to już sprawa imprezowiczów. Skoro rodzice chcą się pobawić z wujkami z okazji waszego ślubu nie ma chyba powodu im tego zabraniać: niech zapraszają, niech się bawią, a wy sobie idźcie do domu. Ja przynajmniej zamierzam tak właśnie rozegrać problem mojego wesela: ślub cywilny, obiad z rodzicami i świadkami, a co krewni i znajomi robią wieczorem to nie mój biznes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obawiam się, że w takiej sytuacji też byłby foch, może nawet większy. Raczej będą od nas oczekiwać wspólnych tańców, picia i gorzko gorzko. Tragedia, w ogóle mi się odechciewa ślubu przez to :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ok, a co ja mam zrobić? - ja i mój przyszły mąż sto sto razy bardziej wolelibysmy male przyjecie, dziadowie, rodzice, ojcowi matki chrzestne ,a nie wujkowie i ciotki i ich dziecki ,ktorych widzialam raz lub nigdy. Sprawa jest jeszcze lepsza, bo moi rodzice chca zapraszac swoich znajomych , u ktorych na slubach dzieci byli - wspaniale. Mam ochote wyjechac do malego drewnianego kosciolka w gorach i darowac sobie cale te szopki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzaj się absolutnie i wybij swojej dziewczynie też z głowy takie weselicho. To jest właśnie mentalnośc ludzi biednych umysłowo, nigdy nie dorobią się niczego bo wywalają kase na nikomu nie potrzebne goowna typu wesele, kredyty biorą zeby sie pokazać a potem narzekanie bo rząd zły i podatki i w Polsce tak źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Masz wątpliwości
U mnie był podobny problem z weselem.Męża rodzice chcieli duże wesele na 130 osób na działkach,a my z mężem chcieliśmy zrobić małe przyjęcie w lokalu dla najbliższej rodziny.Wkurzało mnie że wydawali dyrektywy ale pomocy zero.Po burzliwej dyskusji urządziliśmy wesele na 53 osoby tak jak my chcieliśmy.Jesteśmy dorośli i sami wiemy co jest najwłaściwsze. Nie zamierzaliśmy brać kredyt żeby zapraszać ludzi których nawet nie znalismy, bo teściowa miała taki kaprys żeby pochwalić sie z naszej kieszeni. A jazda mi😡

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kuzynka mojego partnera i jej rodzice też chcieli super weselicho. Mieli dzielić się kosztami z panem młodym na pół tylko, ze na poczatku bylo ustalane mniejsze wesele i koszt do 20 tys zł wiec te 10 tysi pan młody mogl pokryc. Okazalo sie, ze pozapraszali ,,znajomych" jakis prawnikow lekarzy i kogo tylko, zeby sie w miasteczku pokazac jakich to oni znajomosci nie mają i wesele wynioslo prawie 50 tys :D Pan mlody wzial kredyt i pokryl swoje 50% kosztow. Po 4 latach akurat skonczyl splacac a okazalo sie ze zona mu doprawia rogi haha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×