Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna mężatka27

Mąż mnie nie podnieca...szukam czegoś/kogoś...by...

Polecane posty

Gość do smutna żona
ja miałam tak jak Ty w skrócie.....poznałam Jego, zastąpił męża, dał wszystko o czym marzyłam, trwało to 4 lata. Ostatni rok pełen bólu, On chciał mnie na stałe, na zawsze, był wolny, młodszy, kawaler. Najcudowniejszy Anioł. Jednak bałam się, nie zostawiłam starego męża, bo bagał bym została. Tamten błagał, bym odeszła. Wiele zdrowia mnie to kosztowało. Nie szukaj, nie warto- albo naprawiajcie to co sie sypie z mężem, albo odejdz od meza i potem szukaj Anioła. Zabrałam tamtemu kilka lat, kiedy mógł kogos poznac i ułozyc sobie życie.....teraz wciaz jest sam a i ja życje obok męża......smutne to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alez mam ochote walczyc i dbac
o zdradzajaca swego meza zdzire :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna zona - ok. jutro pewnie sie miniemy. pozno koncze prace. powyzsza wypowiedz bardzo madra. zyciowa. moze uda sie naprawic. kiedys bylem z kobieta, ktora miala dziecko. ale to byl zwiazek. nie zaden konkubinat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do smutna żona ja miałam tak jak Ty w skrócie.....poznałam Jego, zastąpił męża, dał wszystko o czym marzyłam, trwało to 4 lata. Ostatni rok pełen bólu, On chciał mnie na stałe, na zawsze, był wolny , młodszy, kawaler. Najcudowniejszy Anioł. Jednak bałam się, nie zostawiłam starego męża, bo bagał bym została. Tamten błagał, bym odeszła. Wiele zdrowia mnie to kosztowało. Nie szukaj, nie warto- albo naprawiajcie to co sie sypie z mężem, albo odejdz od meza i potem szukaj Anioła. Zabrałam tamtemu kilka lat, kiedy mógł kogos poznac i ułozyc sobie życie.....teraz wciaz jest sam a i ja życje obok męża......smutne to. ------------------- o te wypowiedz mi chodzilo. tak dla jasnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do smutna żona
pierwszy wolny.............życiowe to, owszem. Jednak wciąż boli, piecze. Teraz bez Niego frunę bez jednego skrzydła. Potykam się, tęsknie....bardzo ciężko. Miałes tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do smutna żona
to i dobrze...wszak trzeba dbac o swe dobro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonaaa30
Ja chyba też już się zeszmaciłam :( Mam wspaniałego ,cudownego,kochającego męża. Jednak pojawił sie On.. chce seksu ,jasno mi o ty powiedzial,a ja co sama myśl mnie podnieca i paraliżuje ten stan... czemu w ogóle o ty myslę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bez owijania w bawelne - chetna kobiete z warszawy na niezobowiazujaca minetke zapraszam Nie musimy uprawiac seksu ani nie oczekuje niczego wziamian. Po prostu uwielbiam robic minetki ktore sprawiaja mi nierzadko wieksza przyjemnosc niz sam seks.. Bo coz moze byc przyjemniejszego niz widok kobiety ktora wije sie z rozkoszy pod moim jezyczkiem Zapraszam, a byc moze bedziesz chciala wiecej Oczywiscie zapewniam dyskrecje Zdecydowane kobiety prosze o odezwanie sie na maila ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żona27
do smutna żona-dziękuję za Twoje słowa. Jeszcze nic nie postanowiłam, nie powzięłam działań, tylko myślę. Twoja historia jest piękna i za razem przerażająca. Mój mąż nie wybaczyłby mi zdrady. Jestem tego pewna. Nie wiem czy chcę kogoś poznać i się związać, bo tak trudno teraz poznać kogoś uczciwego. To jest takie dziwne uczucie, czuję jak by mnie coś gniotło w środku, ściskało i utrudniało oddychanie, jak patrzę na męża staram się jak mogę odnaleźć to dawne cudowne uczucie. Od pewnego czasu to jest takie beznadziejne. On się nawet nie stara by być dla mnie "Aniołem". Chyba uważa, że po tylu latach może spocząć na laurach i wystarczy okazyjnie dawany kwiatek w dowód wielkiej miłości. Brakuje w tym związku czułości, bycia razem, każde z nas ma swój świat a ja mam już dosyć prowadzenia go za rączkę i pokazywania wszystkiego. Cenię sobie niezależność i swoją siłę, ale do cholery czasem się zastanawiam, kto w naszym małżeństwie jest "On" a kto "Ona". Partnerstwo??? To farsa, opiera się na powtarzanym do znudzenia "ty zdecyduj". On po prostu taki jest, wcześniej mi to nie przeszkadzało, ale teraz ta ciapowatość doprowadza mnie do szału. Chyba już za wiele napisałam :( Do sceptyka nazywającego mnie ździrą-nie wiesz co piszesz i daruj sobie takie teksty. Wiele małżeństw się rozpada po latach, bo coś gaśnie, coś przeszkadza i nie da się dłużej wytrzymać. A jeśli ktoś ma być z kimś to niezależnie od kółka na serdecznym palcu ze sobą będą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"smutna żona27" Wzruszający post. :( To może ja z innej beczki :) Twoje traumatyczne przeżycia z dzieciństwa niejako wypaczyły rolę ojca w powiedzmy "rodzinie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna żona27 - tylko szczera rozmowa. potrząsnięcie nim moze cos zmienic. na pewno, nie warto tkwic w takim marazmie. porozmawiaj z nim, potrzasnij. obserwuj czy sie zmieni. jesli nie odejdz, ale nie zdradzaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna żona27
Grypa nie wybiera, dopadła nawet tych już leżących, czyli mnie :o Jest taka teoria w psychoanalizie, ktora mówi, że kobieta podświadomie szuka partnera podobnego do ojca, ale ile w tym prawdy... Być może tłuką się we mnie dwie sprzeczności, jedna taka, że jestem silna i mam ciągłą potrzebę niezależności a drugą, że potrzebuję też odczuć dominację. Bez sensu. Przyznaję się też do posiadania skorupy, ale ona się budowała przez lata, była moją ochroną a teraz mnie zablokowała do tego stopnia, że ciężko mi ujawniać emocje i pozwalać sobie na spontaniczność. Coś jak DDA, mniej więcej. A w środku jest delikatne żółteczko, ale mimo ustawicznej pracy nad sobą trudno mi to żółteczko wydobyć. Czyli wyszło na to, że jestem strusim jajem ;) Za takie porównanie pewnie trafiłabym na 3-tygodniową obserwację w psychiatryku ;) W sytuacji nic się nie zmieniło. Doszło do jednek konfrontacji, ale schemat był ten sam. Robi z siebie bidulka i należy mu wspólczuć. Nie wiem co robić. Nic nie robić, źle, zrobić ten krok też źle. Gdyby to był sam fakt małżeństwa, ale w grę wchodzi dziecko, a nie jestem na tyle nieszczęśliwa, by zabrać jej ten bezpieczny świat... Pożyjemy...zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×