Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

orinko29

pierwsze godziny po porodzie- jak to wygląda?

Polecane posty

No właśnie, wszędzie jest inaczej... ja boję się, że np. przyjdzie mi rodzić w szpitalu, w którym bardzo rodzić nie chcę- mam ku temu powody- ale jest to szpital najlepiej wyposażony w mieście, specjalistyczny...więc znając życie, jakbym nie była u rodziców, lub nie zdążyła pojechać do miasta obok, to przywiozą mnie do tego szpitala:( Poza tym zycie pisze różne scenariusze- czasem planujemy rodzic z mężem, ale właśnie, jak napisała któraś z Was- np. sala jest zajęta i dupa... Szlag trafia nasze plany. Albo chcemy rodzić naturalnie, zajmowac się dzieckiem cały czas- a tu szpital ma inne zasady i zabiera nam malucha na noc... Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej- sprawdzę sama w kwietniu:D Ale jedno jest pewne- wszędzie jest inaczej i nic nie da się w 100% zaplanować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam, przypomniało mi sie cos i chciałabym jeszcze o to zapytac, jak u was było z lewatywa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juz juz cisza v
FRANKAZWARSZAWY !!!!!!!!!!!! jak sobie radziłaś z takimi paznokciami przy malutkim ??? ja też mam podobnej długości ale planuję skrócić na czas porodu do opuszka aby nie podrapać małego i szczerzę to boję się reakcji personelu w szpitalu jak zobaczą takie moje długie szponki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie bylo tak ; po porodzie kazali mi polzec 45min potem pod prysznic nastepnie wzieli mnie na wozek i odwiezli na pietro na sale ,dziecko dostalam po 3 godz i juz caly czas sie nim zajmowalam , ale dla mnie to nie byl problem bo porod znoislam bardzo dobrze , chociaz bolalo jak cholera . :). Rodzilam w prywatnej klinice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewatywa...
przyszła pani ,poiedziała ze zaprasza na lewatywe.poszłysmy do pokoiku,ogoliła,wlała co miała wlac i kazała jak najdłuzej z tym chodzic.a potem na kibelek ,wypuszczasz samą wode i z głowy;) a raczej z **;) co do rodzinnego porodu.mój brat był i niestety mimo ze byli bardzo zzyci miał pózniej opory przed zoną,niestety było to niezalezne od niego.mówi ze to straszne i niepotrzebne widowisko..bardzo długo wracał do formy emocjonalnej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.. mam nadzieje że moj facet nie zmieni po takim widoku podejscia do mnie;-) potem chyba to wszystko wraca do normy i wyglada mniej wiecej tak jak przedtem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wracawraca..
podobno niektórzy potem narzekaja ze juz nie jest taka ciasna,ale my juz nic na to nie poradzimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh no trudno jak już nie bede ciasna;-) jakby nie było sam sobie jest winny;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama klaudii
co do szpitala to faktycznie wszędzie jest inaczej , ale poród rodzinny moge polecic :) u mnie były komplikacje i skonczyło sie cc przy którym tez był mąż to on przyniósł mała i mi ja pokazał juz umytą jak mnie zszywali :) ubierał ją na porodówce itd. dzieki temu niczego sie nie bał później pry niej robic :) jak ja zabrali do inkubatora a ja musiałąm pod kroplówka leżeć to on sie zajmował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysłe ze to bardzo zbliża rodzinę do siebie;-) swoją drogą pogratulowac takiego meza;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszedzie chyba jest inaczej ale moge napisac jak było u mnie :) do szycia znieczulili mnie dożylnie i nic nie pamietam ;) obudziłam się na sali poporodowej zdziwiona bardzo, dziecko ssało mi pierś, mąż siedział obok trzymał mnie za rękę i ciągle mi powtarzał, że nie moge spać bo nie wolno 2 godziny po porodzie. ja mówiłam, że wiem ale odpływałam co chwile, szczypałam sie po policzkach, próbowałam z nim rozmawiać, ale byłam strasznie "zadżumiona" robił mi zdjęcia, mnie sie wydawało, że sie uśmiecham a na zdjęciach koszmar :P wyglądałam jak śmierć z zapadłymi policzkami, biała jak ściana ;) w sumie powinno się być tam 2 godziny ale ja tam leżałam tylko godzinę, i była jakoś koło 2 giej w nocy jak mnie przewieźli na salę i niestety zaczelam wymiotować i tracić przytomność... mężowi kazali iść do domu (bał się mnie zostawić :( ale obiecali mu że się mną zajmą) dzieciątko mi zabrali... a mnie raz zimno, raz gorąco i rzygam i mdleje... lekarz pół nocy przy mnie siedział... dawali mi jakieś kroplówki... zasypiałam, budziłam się... i w końcu o 4 tej zasnełam. obudziłam się o 6 tej i zobaczyłam w drzwiach położną, spytała jak się czuję a ja że dobrze i pierwsze moje pytanie "co z dzieckiem??" powiedziała, że w porządku i że zaraz mi córę przywiozą. przywieźli mi ją, przystawili do piersi i tak sobie leżałyśmy cały dzień :) spała, ssała, spała, ssała :) ja też kimałam. potem zabrali ją na badania a ja próbowałam wstać, niestety zemdlałam siedząc na łóżku więc nie było mowy o wstaniu... 12 godzin nie robiłam siku i wcale mi się nie chciało pomimo wypitych 2 litrów wody i podanych 4 wielkich kroplówek. położna powiedziała, że lepiej żebym siku zrobiła bo jesli nie to mi cewnik założą. podłożyła mi basen i coś tam siknełam ;) tzn mnie się wydawało, że takie byle co ale jak położna przyszła to się śmiała, że zasikałam prawie cały basen :D nie wiem czemu nie czułam, że chce mi sie siku :D położna mnie umyła i tak sobie dalej leżałam. dziecko mi przewijały pielęgniarki bo nie mogłam wstać. dopiero na drugi dzień nie mdlałam na siedząco i powolutku położna trzymała mnie pod ramię i poszłam siku :) jak przyszedł mąż to poszliśmy razem pod prysznic i już mogłam wstawać to sama przewijałam małą i brałam sobie do łóżka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko wraca do normy :P chociaz na poczatku odczuwa sie pewien dyskomfort przynajmniej ja tak mialam a jesli chodzi o lewatywe to ja sie ciesze ze mi ja zrobili,jak sie wyproznialam do na przemian dostawałam skurczow i chyba dzieki temu zrobilo sie szybciej rozwarcie,nie wiedzialam czy mnie brzuch boli ze skurczow czy poprostu z tego ze sie ze mnie leje jak z kranu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do caiasnosci...hmmm...powiem tak ja rodzilam swoje coreczka 3 lata temu ia joks moj partner nie narzeka...wrecz nieraz mowi ,ze jestm za cisna...;Ptakze chyba nie ma sie co przejmowac;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do lewatywy to ja nie mialam....przyjechalam do szpitala to juz milam pelane rozwarcie...pierwsze dziecko....godzinka porodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewelinka :) wszystko co złe już dawno zapomniane! :) przeszłabym dla niej to samo i sto razy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
meaaa jestem pełna podziwu że tak przez to przeszłas dzielnie;-) mam nadzieje ze bede sie troszke lepiej jednak czuła, ale dziekuje ze podzieliłas sie swoimi przeżyciami;-) hmm a z ta ciasnoscią to tez mysle ze jakos sobie poradzimy z partnerem;-) mojej szwagierce nie zdążyli zrobić juz lewatywy, takze byl z nia mąz przy porodzie no i mowił że jak tylko zaczynała przec to wypireała z siebie dosłownie wszystko...no nie miły widok... wiec tylko ja cały czas podcierali..sama mówiła że był to dodatkowy dyskomfort..także lewatywa jak najbardziej wskazana;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×