Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość byłasuszaszosasucha

chyba sie szykuje koniec zwiazku

Polecane posty

Gość byłasuszaszosasucha

3 lata razem...pierwsze 2..sielanka....ostatni rok..porazka..... praktycznie ciągły kryzys...aktualnie ja dochodze do wniosku , ze nie jestem szczesliwa. Powoli dopuszczam do siebie myśli, że cos jest nie tak,i ze trzeba to zakonczyc. Facet pochłonięty tylko pracą, niemiły, opryskliwy...w ogole ze soba nie rozmawiamy..seksu prawie nie ma...zreszta nie widze, zeby mu jakos wyjatkowo sprawiałp rzyjemmnosc. Wiujemy sie gora 2 razy w tyg chociaz mieszkamy w tym samym miescie. Seks? 2 razy w miesiacu. ehh starałam sie byc wyrozumiała...bo przeciez on ma swoje zycie, swoje plany...tylko troche mi zal jak widze inne pary, ktore spedzaja ze soba kazda wolna chwile....żal mi kiedy słysze jkak chlopak kolezannki okazuje, to ze ma na nia ochote...u mojego faceta poped zanikł:( w poniedzialek napisałam mu ze chyba powinnismy sobie zrobic przerwe...powiedzialam mu dlaczego tak uwazam itd....jego odpowiedz? JA TEGO NIE ROZUMIEM..i tyle..nie odzywa sie....i ok..do weekendu podejmuje decyzje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebanalna
nie masz źle ja z moim już ex mieszkaliśmy razem,a prawie się nie widywaliśmy. coś się wypaliło między wami:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze po prostu sie wypalil? A po sexie przytul;a cie? szuka tej czulosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Józek
Zbrzydlas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejny raz ta sama historia. Najpierw sielanka a potem ciągły kryzys przeplatany marazmem. Twoja wola czy skończysz związek czy nie lecz wiedz że dość niewielkie są szanse że każdy kolejny nie będzie zmieniał się w to co teraz zaznajesz. Zbyt dużo przykładów istnieje aby sądzić inaczej... niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
też uważam, że sie wypaliło, no i może top zabrzmi banalnie ale ons ie strasznie zmienił, liczy sie tylko praca, odkładanie kasy, planowanie bieznesów:o on tylko o tym mysli:o jest strasznie takim gburem aktualnie chociaz dawniej był człowiekiem niezykle towarzyskim, zabawowym. a teraz? zero jakichkolwiek marzeń..a tym bardziej wspolnyc..kiedys ie go pytam jakie masz marzenie? odpowiada- nie wiem...kiedy sie pytam czy go cos aktualnie interesuje? odpowiada nie wiem...n wszystko odpoiada NIE WIEM... zero kreatywnosci :( czuje sie jakbym była w zwiazku z 50 letnim facetem:( meczy mnie to...jestem do niego strasznie przywiazana..bopje sie zostac sama ale z drugiej strony wiem, zze sie mecze:( aktualnie realizuje plan rozpoczecia drugiego kierunku..i najprawdopodobniej wyjade jakies 400 km miasta....on oczywiscie uwaza ze mis ie to nie uda....tak zawsze mowi.... zreszta on na wszystkie moje marzenia mowi ze sa glupie...(bo nie sa zwiazane z biznesem) ehhh:( sprki ze tak gledze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylasuszaszosasucha
mellygion ja wiem, ze nie ma zwiazku, wktorym motylki istnieja cały czas ale sa chyba jakies granice? zwlaszcza ze to tylko 3 lata? wiec co bedzie po 10? zawsze uważałam, ze z czasem zwiazek staje sie bardziej stabilny....ludzie staja sie sobie coraz blizsii...a u nas? coraz mniej ze soba rozmawiamy..ehh nie chce od niego slubu..ani zareczyn ale aktualnie to on nawet o przyszlosci nie wspomina..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja droga dl amojego ex tez liczyła sie praca i wszystko inne tylko nie ja.szkoda życia.też mialam wątpliwości i wiele żali i rozterek ale skoro teraz wam źle to chyba lepiej nie będzie.ja ze swoim byłam ponad 2 razy dłużej niż ty.nie mogę powiedzieć ,że żałuje ale daj sobie szanse

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z szacunkiem uchylam kapelusza przed osobami ktore pragna kogoś, nie kogokolwiek a do takich się zaliczacie. "zawsze uważałam, ze z czasem zwiazek staje sie bardziej stabilny....ludzie staja sie sobie coraz blizsii..." Tak powinno być, aczkolwiek my mężczyźni bardzo się od Was kobiet różnimy i gdy Wy poszukujecie stabilności w związku my szukamy stabilności w życiu. Niby to to samo znaczy lecz... czasem po prostu zapominamy że kobieta nie jest takim kolejnym "elementem" tej stabilności lecz czymś po stokroć więcej, kimś kto nam pomaga to budować... a nie jest "budulcem".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska ultramaryna
NIestety wypaliło się coś między wami, przykro to pisać. Raczej z jego strony...po prostu nie wie czy chce być z Tobą a nie chce ranić Cię swoją decyzją lub boi się jej podjąć i czeka na Twój krok by się uwolnić. Przerabiałam to, ale byłam tak zaślepiona że owe wypalenie trwało 4 lata za długo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylasuszaszosasucha
tez mysle, ze jemu jest tak dobrze:(ma spokojny zwiazek... w razie czego seks jest...itp..itd ale ja juz tak naprawde nie moge.... mam wrazenie ze, zrobilismy wielki krok do tylu nie do przodu, jeszcze mam teraaz bardzo trudny okres w zyciu i jeszcze to rozstanie:( a kto u was zerwał ty czy on> co on na to mowil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw były rozmowy.ze ścianą dodam później spontan.ten moment w którym powiedziałam "dość"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co on mógł mówić skoro wiedział,że się nie układa.a żal o to,ze tak było mogliśmy mieć tylko do siebie:/ albo spróbuj sie odizolowac na jakiś czas i zobaczysz jak sytuacja wygląda albo wiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
Mellygion ja jestem osobą, która potrzebuje przedewszystkim oparcia psychicznego w facecie. A u niego tego nie mam. Ostatnio robiłam spore porzadki u siebie w zyciu. tak jak pisałam mam trudny okres i to mnie do tego skłoniło. mam marzenia,które teraz pragne realizowac...a do tego popycha mnie o ironio nie on tylko moja przyjaciołka. On jest naprawde cudownym człowiekiem, tylko nie rozumiem tej jego przemiany w takiego zatwardziałego faceta....wszystko go denerwuje. no tak jakby mial 80 lat i byl u schylku zycia.:( wiem, ze jest zmeczony...pracuje na nocki...staralam sie z nim porozmawiam...ale na wszystkie pytania slysze tylko odburknięcie.... cchaialabym np teraz z nnim o tym porozmawiac, ale wiem ze musze poczkac do piatku conajmniej. ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
hehe wiecie jakies czas temu w okolicach wiosny mielismy pewna sprzeczke...przyznaje po czesci z mojej winy:) przeprosil;am go itd.. a wiecie co on zrobil:)? postanowil mnie ukarac:) olewał mnie przez bite 2 miesiace:) ja starałams ie rozmawiac): prosilam grozilam zeby wyjasnic co kolowiek bo nie wiedziałam o co chodzi:) wkoncu zerwałam..ojj jaki był z jego strony płacz! teraz podejzewam, ze tez mysli ze to jest moj chwiloy kaprys i ze mi przejdzie:) i nie zdziwilabym sie gdyby tez chcial mnie za to ukarac:) no ale sie zdzwiwi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to skoro jest taki cudowny i jeszcze z nim nie porozmawiałaś to czekaj-jeżeli uważasz ,że warto to chyba ci sie nic przez te 2 dni nie stanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja ciebie rozumiem i powiem tylko że powinnaś być szczęśliwa a sposoby dążenia do tego na pewno nie są ci obce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
niebanalna a temu twojemu nie było szkoda zwiazku? nie walczyl o niego:o? napewno poczekam do piatku....bo wiem, ze chce z nim porozmawiac na spokojnie a nie przez telefon...zreszta jak sie spoedziewam on bedzie obstawiał, ze wszystko jest ok i bedzie odpowiadał półsłowkamii... ja mysle, ze on ma aktualnie inne priorytety:) KASA...a zwiazek to poboczna dla niego sprawa, dla ktorej nie warto przykladac duzej uwagi:) tak on jest naprawde bardzo fajnym cżłowiekiem:) i ja wiem ze ta jego zmiana jest chwilowa:) problem w tym ze do niego nie dociera zadna proba rozmowy itd:) mellygion...boje sie zostac sama, jestem tchorzem jesli chodzi o to....ale cóz..chyba dosrastam do tego, zeby od facetów wymagac i nie zadowalac sie byle jakim zwiazkiem:) mysle , ze do tego trzeba dorosnac:) ciesze, sie ze sa jeszcze faceciz takim pogladami jak twoj:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem twoje obawy lecz niestety czasem coś trzeba stracić aby coś innego zyskać. Możesz pozostać w związku i spalać się jak świeca z czasem wyzbywając się nadziei i wewnętrznego żaru, lecz możesz tez przerwać go wciąż "w zarodku" i zacząć od nowa tym razem pomna doświadczeń przeszłości, lecz to ostatnie okupione jest także czasem nieprzyjemnie bolesnym lecz on minie i nie rozciągnie się w lata powoli zmieniając się w nic nie znaczące dekady... I zdaję sobie sprawę iż doskonale to rozumiesz. Głowa do góry, spójrz w błękitne niebo, ono tam istnieć zawsze będzie, nawet jeśli chwilowo przysłonią je chmury :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bylasuszaszosasucha
Ty jestes terapeuta psychologiem czy cos w tym stulu? pytam z ciekawosci:)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, po prostu... znam temat z "własnego podwórka" i uważam że każdy ma prawo do szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
też przezy;es wypalenie w związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr. Evil
18:58 [zgłoś do usunięcia] Mellygion (mellygion@tlen.pl) Mellygion@tlen.pl'; Kolejny raz ta sama historia. Najpierw sielanka a potem ciągły kryzys przeplatany marazmem. Twoja wola czy skończysz związek czy nie lecz wiedz że dość niewielkie są szanse że każdy kolejny nie będzie zmieniał się w to co teraz zaznajesz. Zbyt dużo przykładów istnieje aby sądzić inaczej... niestety. niestety, ale trzeba być trzeźwo myślącym facetem by pojąć prawdę zawartą w tej wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mój właśnie nie walczył... więc co ja mogłam?walczyć samemu?ta walka już była o nic. związek fikcja:/ z czasem będzie ci coraz ciężej...przyzwyczajenie potrafi zabić w tobie każde uczucie. jak nie otworzysz się na nic nowego cały czas będziesz tkwić w martwym punkcie. zostaje ci rozmowa i ustalenie pewnych faktów i albo zabieracie sie do tego razem albo uciekaj,bo walka w pojedynke jest ciezka i meczaca:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
nie no walka w pojeynke to jakies nieporozumienie:( w takim wypadku nie pozostaje nic innego jak odejsc...chociaz to bardzo boli , kiedy widzimy ze drugiej osobie nie zalezy:( porozmawiam z nim, nie wiem jakie bedzxie jego stanowisko..ale chyba sie zastanowie zanim zgodze sie kontynuowac ten zwiazek....wiem ze on potrafi obiecywac...poprawia sie na tyuydzien apotem jest to samo...wiec nie wiem czy zaufam mellygion podejzewam, ze w zwiazku nie dzieje sie ciekawie:(?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak nieciekawie ale skoro historia tak daleko zaszła trza ten wózek dalej ciągnąć. A ja przynajmniej miałem tyle oleju w głowie aby dostrzec co jet dobre a co złe... i w przyszłości zastosować się do nabytej wiedzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
wiesz nie wydaje mi sie, ze istnieje jakas granica kiedy trzeba ten wozek ciagnac a kiedy mozna go spokojnie zostawic... owszem, z czasem trudniej pewne rzeczy sostawić za sobą, wkońcu przyzwyczajenie robi swoje....no ale....trzeba walczyc o swoje szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłasuszaszosasucha
no dostrzegam..troche późno no ale.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×