Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Malinowaniania8977665

Zareczyny- po jakim czasie jest ok?

Polecane posty

Gość moskala
No za długo czekać też nie można,jak ktoś ma opory żeby się zaręczyć to nie jest gotowy by stworzyć akurat z ta osobą szczęśliwy związek jeśli jedna strona chce małżeństwa a druga się nie spieszy po pewnym czasie ta pierwsza osoba zacznie się niecierpliwić im więcej czasu minie tym gorzej nawet może zacząć naciskać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siuneczka, własnie zajrzałam na topik w którym się naśmiewasz z laski, że jest szczęśliwa bo jej facet ją uwielbia i od razu strzelasz, że na pewno są ze sobą 3 lub 6 miesięcy... To nie dziw się, że twój po 2 latach nie chce zaręczyn :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sratyyy
Moja kumpela po roku się zaręczyła, a po 11mieś, biorą ślub :) i nie jest w ciąży itp. to ich decyzja i pasują do siebie to widać!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fioletowy widelcu jakos nie spieszy sie jej z odpowiedzia ile sa ze soba , my tez po 1 roku bylismy w siodmym niebie :) moim zdaniem po roku powinny byc zareczyny, ale tez zalezy od wieku i dojrzalosci psychicznej partnerow ;p inaczej odpowie na to 19 latka a inaczej 25 letnia kobieta prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiec gratuluje tez Tobie :) długo jestescie po zareczynach ? bo ja se pewnie poczekam jeszcze 2 lata wiec bede miala 27 a nie 25 ;p;p;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak już pisałam. Oświadczył sie w 3 rocznicę związku- w październiku, a więc 3 miesiące temu, ślub w czerwcu 2011. Szczerze, gdyby mi się oswiadczył po 2 latach to bym się zdziwiła, bo to był wtedy związek polegajacy na widzeniu się raz na tydzień. W czerwcu 2009 zamieszkaliśmy razem i w październiku się oświadczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moskala
To chyba też zależy od intensywności związku jak się widzicie raz na tydzień czy raz na 2tyg to poznacie się słabiej niż ci co się spotykają codziennie lub co drugi dzień itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siunieczka przecież Ty
niedawno płakałas na forum że sie rozstaliscie, to jak to w końcu jest? ubłagałaś go żeby wrócił? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to podwojne gratulacje ze zareczylsie mimo mieszkania wspolnego ... znajac zycie pary mieszkajace razem przed slubem odkladaja na pozniej slub i te sprawy ...u was potoczylo sie idealnie :) to moze ja tez powinnam zamieszkac ze swoim? widujemy sie 3 razy w tygodniu ...czasem 2 razy .. hm ale mam złamac swoje zasady ?> oj nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh u nas to jest dziwnie, nikt nas nie rozumie hehe ja go nigdy nie musze błagac bo to on sam wraca :)))) zreszta on nie konczy tez ... :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siuneczka- my się poznaliśmy na ostatnim roku studiów w akademiku. Więc pierwszy rok naszego związku to praktycznie zycie razem, ale nadal osobno w akademiku. Potem ja wyjechałam do innego miasta i półtorej roku na odległość (ale tak, że widzieliśmy sie raz na tydzień, czasem na dwa tygodnie). Po półtora roku jak oboje skończyliśmy studia magisterskie, przyjechał do mnie, wprowadził się, i po pół roku oświadczył się. 2 miesiące po oświadczynach zawiadomiliśmy moich rodziców że już mamy konkretne plany i datę, w ten weekend jedziemy do Jego rodziców i dalej już się potoczy. Więc nie było łatwo, i mam wrażenie, że on się oświadczył nie "mimo tego, że zamieszkaliśmy razem" ale "dzięki temu" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj mi mowi ze nie wyobraza sobie jakbysmy mieli zamieszkac razem .. ze pewnie bysmy sie po jakims czasie zjedli nawzajem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siuneczka - z każdym postem potwierdzasz moje zdanie o tym że jesteś wariatką. Po co chcesz się zaręczać skoro uważasz że się pozagryzacie? :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"moj mi mowi ze nie wyobraza sobie jakbysmy mieli zamieszkac razem .. ze pewnie bysmy sie po jakims czasie zjedli nawzajem" No zajebiście. To po co Ci zaręczyny? W ogóle cię nie chwytam :O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potem kumpelom z gimnazjum powie: -obczajcie to: jestem zaręczona, niezły koleś z tego mojego staszka! gruuuba sprawa! szpan na całym podwórku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw jęczysz, że się rozeszliście, potem że nie chce się zaręczyć, potem że on nie chce się rozejść na stałe, potem że nie chce z tobą zamieszkać bo się zagryziecie, a potem że lubicie się zagryzać... obierz proszę jedną wersję, wszystkim będzie łatwiej :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oboje jestesmy zdania ze mieszkanie wspolne po slubie,dzieci po slubie, szkoda tylko ze jakos nie realizujemy tego ;p o to mam najwiekszy zal. ktos kiedys proponował ze mam mu postawic ultimatum albo sie rozstajemy na zawsze i koniec tematu albo sie zareczamy iplanujemy przyszlosc, zrobilam tak - moze podobnie i co ? ani jedno ani drugie nie doszło do skutku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo co, bo on nie chce odejść na stałe? a ty co, nie masz jaj żeby go zostawić skoro coś Ci tam nie odpowiada, tylko czekasz, aż on to zrobi? :O:O no masakra. To ja się wcale nie dziwię, że on się nie chce zaręczać/ ani mieszkać razem, przecież on się wykończy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dosłownie jaj to nie mam i szczerze nie mam odwagi zeby go zostawic na dobre bo go kocham , juz probowałam nie jeden raz,jestem za miekka widocznie bo potrafil tak mnie przekonac ze odsuwałam mysli na bok i wracałam do niego...i przez to zyjemy jak zyjemy ...jakby w miejscu .. odwaze sie na ten ostateczny krok jak poznam kogos lepszego od niego , bez porownan ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×