Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr

mam straszny problem z mezem, boje sie go

Polecane posty

Gość bez pseudonimu....
musisz zrozumiec ze twoj maz ma ogromny problem z ktorym bez fachowej pomocy sobie nie poradzi!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeżyłam to..
dwadzieścia lat temu wyszłam za mąż za takiego furiata, przed ślubem grzeczny, ułożony, mięliśmy po 18 lat, zaszłam w ciążę. Okazało się ze pije. tydzień po ślubie pierwszy raz mnie uderzył. urodziłam syna, myślałam,że się zmieni, że wyrośnie z tego bo przecież nas kocha. były te lepsze chwile, pełne czułosci, tysiące razy przepraszał, zapewniał,że jesteśmy dla niego najważniejsi na świecie itd.. potem znowu awantura wpi****ol. nie miałam czasu przyglądać się jego zachowaniom bo w miedzy czasie kończyłam szkołę ,potem studia, znalazłam dobrą pracę, on wiecznie tracił każdą robotę-zawsze przez picie. wyhodowałam alkoholika, agresora. tłumaczyłam sobie,że przecież dzieci muszą mieć ojca ( urodziłam też córkę) i takie tam bzdety, oszukiwałam samą siebie, naiwnie mysląc,że przeciez musi się zmienić. TACY LUDZIE NIGDY SIĘ NIE ZMIENIAJĄ!!!!!!!!!!!! Straciłam 15 lat życia,wysyłałam go na terapie, odwyki, wracał i po tygodniu wszystko wracało do normy, tyle że było jeszcze gorzej. dziś jestem rozwiedziona ( nareszcie!) i uwierz mi załuję,że tak długo czekałam, straciłam najlepsze lata mojego życia. Gdybym mogła cofnąć czas uciekłabym zaraz po ślubie, bo potem było już tylko gorzej. Bedziesz bita, poniewierana, Twoje dziecko będzie cierpiało, patrząc jak ojciec poniewiera matkę, na pewno nie raz jemu też się dostanie, wyrośnie w patologicznej rodzinie, z czasem straci szacunek do Ciebie, bo nie będzie rozumiało dlaczego każesz mu żyć w takim domu, w domu pełnym strachu, braku poczucia bezpieczeństwa. Postaraj się usamodzielnić, z czasem może spotkasz kogoś wartosciowego, kogoś kto Cie uszanuje. Jeśli nie odejdziesz , to prędzej czy później znajdziesz sobie kochanka, inaczej zwariujesz!!! Uciekaj do matki, siostry, kogokolwiek, póki nie jest za późno. ja też mialam piękne mieszkanie w które włożyłam mnóstwo pieniędzy, a uciekłam do rodziców, do maleńkiego pokoiku, gdzie z ledwością mieściły się nasze lóżka, a WC było na klatce schodowej. Trudno! Uwierz mi,że i tak tam było mi lepiej, bez strachu, obelg, spokojnie i bezpiecznie,mogłam być sobą, decydować o wielu sprawach samodzielnie . Odejdź jeśli znajdziesz w sobie siłę, nie wierz,że on się zmieni,że nagle pewnego dnia się obudzi i nagle będzie dobry. jeśli zajdziesz w ciążę bedzie za późno, nigdy się od niego nie uwolnisz, zmarnujesz swoje zycie i za dwadzieścia lat będziesz zgorzkniałą, zastraszoną kobietą po przejsciach. Twój mąż nigdy się nie zmieni, bo niby dlaczego mato zrobić? Dlaczego ma próbować panować nad swoją agresją, skoro Ty nic nie robisz i dajesz mu przyzwolenie na takie traktowanie??? Wyprowadź się do matki choćby na kilka tygodni, lepsze mieszkanie w ciasnocie, w beznadziejnych warunkach ale godnie i spokojnie, niż życie z tyranem. kochasz go, ok. tylko zastanów się czy on kocha Ciebie? Bo jeśli mu na prawdę zależy, nie pozwoli Ci odejść na dobre, będzie się starał Cię odzyskać, zastanowi się nad tym co robi. Może on w ogóle nie dostrzega problemu????? Chodzi do pracy,Ty nie, więc jest jedynym żywicielem i być może wydaje mu się,że ma prawo tak się zachowywać, bo przecież żyjesz tylko dzięki niemu. Jeśli ma świadomość,że wybierzesz " wygodne" życie z nim, zamiast wrócić tam gdzie zyłaś przed ślubem, nie będzie miał powodów do zmiany zachowania, bo i tak nic nie możesz zrobić. W końcu straci do Ciebie szacunek i znajdzie sobie kobietę na boku. Ty nie będziesz dla niego nikim dla kogo warto się starać, bo choćby Cię zbluzgał, poobijał i nie wiem jakie krzywdy wyrządzał Ty zawsze będziesz obok, łatwa, uległą, przestraszona. Faceci lubią wezwania, już taką mają naturę, za kilka lat zainteresuje się jakąś koleżanką - atrakcyjną, niedostępną, taką o którą trzeba się postarać. To tak jak z jabłkiem, lepiej smakuje to,po które musisz wyciągnąć ręce, stanąć na palcach by je zerwać, niż to które leży już na ziemi i wystarczy je tylko podnieść. Jeśli nie umiesz odejsć postaraj się umocnić swoją pozycję w domu, postaraj się o pracę i nie pozwól sobą pomiatać. Zwracaj mu uwagę za każdym razem kiedy dostaje tych swoich furii. nie bój się, walcz ze wszystkich sił,jeśli okażesz strach, on tylko umocni się w przekonaniu,że ma nad Tobą władzę. ZASTANÓW SIĘ TYLKO CZY TAK MA WYGLĄDAĆ TWOJE CAŁE ŻYCIE. CZY WARTO JE ZMARNOWAĆ? NO I WSTRZYMAJ SIĘ Z DZIECKIEM, nie marnuj kolejnego jeszcze nienarodzonego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
Kobitki dajcie spokoj. Dziewczyna nie rozumie ze musi wziasc sama odpowiedzialnosc za sowoje zycie i przedewszystkim popracowac nad soba. Ona szuka porady typu : co robic zeby maz sie zmienil zebym nie musiala sie rozwodzic itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
az sie poplakalam.... nie moge walczyc , nic mowic jak ma furie, bo sie boje..ze mnie pobuije..... on nie pije..nic a nic kropli.. nie ma kumpli ma tylko mnie ja pracuje zle on wiecej pracuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
tak, ja oczekuje takiej rady bo ja wierze ze nam sie jescze uda, Boze wy nie rzoumiecie ze dla mnie przysiega jest swietowscia? przeciez jemu przysiegalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
ja pracuje ale on wiecej mialo byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
Dla niego przysiega nie jest swietoscia i zrozum ze on cie nie kocha skoro cie poniza i cie bije. Przysiega na dobre i na zle obowiazuje jesli masz chorego meza muszisz sie nim opiekowac albo jesli brakuje wam pieniedzy a nie kiedy on cie krzywdzi. I jeszcze raz przeczytaj co sama napisalas i szybciutko udaj sie na psychoterapie bo takk jak on ma problem z agresja ty masz problem ze soba dlatego ciagle z nim jestes.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrzuć na luz_
myślałaś o terapii, która pomogłaby mu radzić sobie z agresją???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
Kobitki ona do terapii go nie zmusi ani nie zmieni. Ona SAMA musi najpierw zaczac od siebie SAMA SIE ZMIENIC i roozpoczac terapie. Jest problem bo on jest agresywny ale jest 2 wazniejszy problem : ona z nim jest chociaz on ja bije i tu pomoze tylko psycholog. Widze ze tu duzo osob nie orientuje sie w temacie. W ogole chyba nigdy nie mialy doczynienia z podobnym problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
pojde z nim na terapie bo po pierwze to moj maz i ja mu przysiegalam przed Bogiem ze bede nawet w truudnych chwilach a nie spieprze jak bedzie problem po drugie ja wierze ze on mnie kocha po trzecie nie mam gdzie isc.. po cdwarte dla mnie przysiega jest swietoscia! i bede walczyc do konca...do utraty nadziei a nadzieje jeszce mam a po piate nie chce martwic mamy, ona ma milion klopotow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aggggggg
narzeczona ma swiata racje, dzieczyna wcale nie chce pomocy i pieprzy tak glòupio ze az rece opadaja. jakby chciala to by sobie sama pomogla. kto wie, jak narzeczona, gdzie lezy problem, pzestanie odpisywac autorce, bo wsz to dla niej ble ble ble, szkoda inwestowac czas i energie. zeby wszyscy byli przxytomni jak narzeczona i inne dziewczyny, ktore dobrze radza autorce wziac sie za siebie a przestac jeczec!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
Bez komentarza najlepiej zamknac topic bo autorka nic nie rozumie ale wiekszosc kobiet w takich sytacjach dojrzewa dopiero po wielu latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tj.dziewczyna ofiara i aż się
prosi, żebu walic w łeb.Ona nic nie rozumie.On ją traktuje jak psinę a ona mówi,że kocha,przysięgała i stara się o dziecko.To chyba jakaś niespełna rozumu dziewczyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zglos sie na
dzwon na niebieska linie i szukaj psychologa z nfz (za darmo) - w poniedzialek dzwonisz i umawiasz sie na termin! rozumiem, ze Go kochasz i chcesz ratowac sakramentalne malzenstwo, ale pamietaj tez o sobie, inaczej sie wykonczysz!!!!!!! zreszta zawsze masz mozliwosc uniewaznienia, nawet kosciol dopuszcza taka mozliwosc w tej sytuacji, nie daj sie krzywdzic i jechac na sumieniu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co jest latwoej? spieprzyc jak jest problem? czy stawic mu czola? moze wszyscy chcecie isc na latwizne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
I tak na koniec co bys poszla po rozum do glowy. Widzialam to na rozprawie kiedy chodzilam na praktyki do sadu.Oboje wyksztalceni swiatli ludzie wielka milosc ale on przed slubem popchnal ja kilka razy. Przeprosil ona kochala wiadomo porywy serca wiec wybaczyla chociaz zawsze tylko obiecywal i nic sie nie zmienialo. Po slubie facet zaczal zncecac sie nad nia i nad dzieckiem ale ona kochala wierzyla wybaczala az maz pobil dziecko do nieprzytomnosci wstrzasnienie mozgu i wizyta w szpitalu. Kobieta w koncu zdecydowala sie na rozwod i zlozenie zawiadomienia do prokuratury o popelnieniu przestepstwa przez meza. 10 lat jej to zajelo !!! Nie byloby tego wszystkiego gdyby jako madra i rozsadna kobieta zastawila gnoja przed slubem po tym jak 1 raz ja popchnal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
JABLKO Autorka nie probuje stawic czola problemowi. Ona od problemu ucieka idzie na latwizne wszystko tylko zeby nie popracowac nad soba i nie brac odpowiedzialnosci za swoje zycie. Liczyc ze inni sie zmienia beda tacy jak ona chce. I koniec bo naprawde wypowiadaja sie osoby ktore nie mialy kontaktu z takim problemem a sie madruja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zglos sie na
Narzeczona a ty sama bylas w takiej sytuacji??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
zglos sie na Ja mam rodzicow ktorzy znecali sie nademna psychicznie i fizycznie. Dwa razy przechodzilam z tego powodu depresje. Za 2 razem psychiatra przepisal leki ale ja zdecydowalam sie ich nie brac i poszlam na terapie(1.5 roku psychoterapii) . Moi rodzice sie nie zmienili ale ja sie zmienilam wiec problemu teraz nie ma. Nie pamietam juz iedy ostatni raz mnie uderzyli albo ponizyli. Wymagam szacunku do siebie i go mam ( nie zawsze ale jest coraz lepiej) Pozatym mialam tak zwichrowana psychike ze wiazalam sie z nieodpowiednimi mezczyznami. Nie bili ale ponizali slownie i znecali sie nademna psycchicznie. Teraz po terapii mam wspanialego Narzeczonego ktory mnie szanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zglos sie na
gratuluje, ale mimo wszystko nie mialas nigdy takiego MEZA, to jest inna sytuacja, jesli dla kogos waga przysiegi jest ogromna, to moze byc to ciezko zrozumiale dla kogos kto tego nie przeszedl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
zglos sie na Pozatym rodzice wiedzieli ze mam depresje ale twierdzili ze sobie wymyslilam. Wysmiewali sie ze mnie terapii i z psychologa. Przeszlam wielka wojne w domu. Ale ja chcialam ja podjelam decyzje o zmianie siebie i swojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
zglos sie na mnie rozumie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
zglos sie na wiesz co ja nie widze roznicy miedz moja sytuacja a autorki. To byli moi rodzice ktorzy mnie wychowali wykarmili utrzymywali. Nie musialam po skzole sredniej isc do pracy a moglam dziennie studiowac prawo i czulam ze mam morlany obowiazek byc im posluszna. Ja nie mialam sie do kogo zwrocic bo mnie zawidoly najblizsze i najwazniejsz osoby w zyiu autorka ma rodzine i nie chce sobie pomoc i sie do nich zwrocic. Latami wmawiali mi ze jestem zla i niedobra ciagle zylam w poczuciu winy ze oni tyle mi dali a ja sie "buntuje" Jak pisalam autorka zle rozumie przysiege i nie potrafi pojac ze jej maz do tej przysiegi sam sie nie stosuje. Nie ma nic cenniejszego oprocz wlasnego zycia i zdrowia oraz szacunku do siebie. Jesli ona nie zacznie sie szanowac jaki da przyklad swoim dziecom i jaki los im zgotuje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
Przysiega to tylko usprawiedliwienie. I przysiega nie mowi masz byc z mezem chociaz on robi ci kzywde bije cie i wyzwywa albo zdradza. Malzenstwo to nie tylko uczucia i przysiega a szacunek przedewszystkim. Nie wierze ze facet ktory wyzywa i bije zone ja kocha. Na pewno NIE. Przysiega zostala przez niego zlamana wiec i ona jest od niej wolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Powiem ciże
czytając twoje wypowiedzi droga autorko-sama jako twój mąż wpadałabym w furię:( Mówię całkiem serio. Już samo twoje podejście do życia "nie mogę, wstydze się, wstydzę się, i znów wstydzę się" ...itp...doprowadziło mnie do złości !!! nie wspominając już o samym fakcie że nie należysz do osób zbyt rozgarniętych... ty nie męża zmieniaj tylko raczej siebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DeeVolai
Powiem cize dokladnie ... autorka ma problem, a nie maz. Tez by nie wytrzymal ... "nie moge odejsc, bo przysiegalam" ... klapki na oczach narzucone przez kler.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhgggaaa
do narzeczona- taki los zgotuje autorka swoim dzieciom jaki tobie zgotowali rodzice, i rowniez mnie moi :O zazdroszcze ci tej terapii, mi psychiatra tylko dala leki i potraktowala olewczo, chyba pojde do innego bo po tych lekarz czuje sie jakbym zaraz miala latac w powietrzu, dziwne :P do autorki nic nie dociera, szkoda gadac nawet, ale najbardziej szkoda kolejnego dziecka ktore bedzie miala toksyczna rodzine :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zglos sie na
rrrrrrrrrrrr nie obwiniaj sie, nie daj sie manipulowac przez meza, umow sie do psychologa (koniecznie!), zaproponuj mezowi terapie, ale oprocz tego idz sama do psychologa, bo to bardzo ciezka sytuacja, z jakiego jestes miasta:-)? 🌼 Narzeczona bardzo duzo przeszlas i gratuluje, ze udalo Ci sie uwolnic od tego wszystkiego:-) jednak sytuacja Autorki jest troche inna co do dwoch ostatnich wpisow - nie macie pojecia, to lepiej darujcie sobie komentarze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
hhhhgggaaa Mnie psychiatra przepisal leki i juz wiecej mnie nie zobaczyl. Zapisalam sie do poradni chorob psychicznych i tam znalazlam psychoterapeute. Oczywiscie refundowane przez NFZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***Narzeczona ***
hhhhgggaaa hihi tzn do poradni zdrowia psychicznego hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×