Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Na Bakier.....

Miłość do psychopaty8230.

Polecane posty

Gość e legye
Byłam z nim około 2 lata. Wielka miłość, klapki na oczach, nie dosrzegałam w nim żadnych wad, a nawet gdy już je zaczęłam dostrzegać, to potrafiłam tolerować, jak to w miłości. podobno kocha się i szanuję drugą osobę taką, jaka jest. Więc kochałam. Po jakimś czasie zaczęło się dziać źle, w związek, uczucie wkradał się brak zrozumienia, egoizm, coraz częstsze kłótnie, oczywiście to ja byłam zawsze winna. Potrafił tak manipulować faktami, sytuacjami, że ślepo wierzyłam w to, że to ja jestem zła. Czasem nawet teraz mam poczucie jakiegoś żalu, winy, ale staram się jak najszybciej je od siebie odsuwać. Niedaleko już było do agresji, w końcu zaczęły się wyzwiska, coraz częstrze, od najgorszych, później podniósł na mnie rękę, pobił mnie... to byłdla mnie szok, ale ja wciąż byłam tak zakochana, że wzięłam całą winę na siebie, ukrywałam przed rodzicami co się dzieje, potrafiłam zweirzyc się tylko przyjaciółkom. A było coraz gorzej, w końcu nie wytrzymałam, rozpaczliwie szukałam pomocy, poszłam do psychologa, zawodłam się na nim (ale to odrębna, długa historia), o tej chorej sytuacji, chorej znajomości dowiedziao się wiecej osób, między innymi nasi rodzice. Mimo wsyztsko ja nie ptrafiłam zerwac tej znajomości, teraz już wiem, że ze strachu. Ciągle mi groził, szantażował, zastraszał... i tak tkwiłam w tym kolejne pół rku. Ukrywałam nasze spotkania przed rodzicami, wiedzieli o niektórych. W październiku wyjechał do innego miasta, myślałam, że koszmar się skończy, ale było jeszcze gorzej. Więc dalej utrzymywałamz nim kontak spotykałam się, gdy przyjeżdzał... ze strachu. Choć czasem tęskniłam i czułam że brakuje mi rozmów z nim, to teraz wiem, że dominował strach... Jakieś dwa tygodnie temu spotkalismy sie, obiecal , że da mi spokój, że na dobre zakończymy znajomość. (gdyż w międzyczasie zwnou mnie pobił, kilka razy, ciągle wyzywał, szanatżował. nachodził mnie i moch rodziców) Głupia uwierzyłam ,że to koniec koszmaru, a tak naprawdę on wciąz trwa. Znowu się odzywa, znowu mnie wyzywa, grozi mi, zastrasza, boję się, że będzie chciał się spotkać, że zażąda ode mnie seksu, czegokolwiek. Moje życie to ciągły strach, czasem czuję się wolna, gdy nie myślę, czuję, że mogłabym normalnie żyć, gdybym nie musiała myśleć i pamiętać. ... Nie chciałam się rozpisywać. Nie wiem po co napisałam, chyba jestem w takim stanie, że po prostu msuiałam to z sieie wyrzycić. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami to tylko gra
....tak wiem co piszę...Czasem dobra gra pozwoli uwierzyc, że zludzenie może stać się rzeczywistością...To dlatego potem tak piekielnie boli,...bo nawet najlepszy aktor musi zdjąć maskę...by odpocząć przed kolejnym spektaklem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie potrafilam oprzec sie
..uczucie bylo zbyt silne.. Kiedy spotkalismy sie, pierwsze wrazenie:To Ten!..Dowcipny, blyskotliwy, mily dla pan..i te spojrzenia...wszystko co mowil wydawalo sie takie okropnie znane, takie ”wlasnie do mnie i o mnie”, prowokujące i wrecz.. zniewalajace... Pomyslalam, ”on bedzie moj!” Zwykle nie ulegalam facetom..dlugo pozwolilam im o siebie walczyc nim do czegos w ogole doszlo..Z nim mialam ochote wskoczyc do lozka natychmiast i doprowadzic go do szalenstwa.. Nie badz glupia, pomyslalam..trzeba uciekac jak najdalej...(Opowiadanie znajomej ktora teraz cierpi bylo zwierciadlanym odbiciem tej tu sytuacji...) . Wyszlam z imprezy...zakochana i wsciekla na siebie..Nie wiem czy cokolwiek zauwazyl, ale chyba moje dosc dobre zdolnosci aktorskie zawiodly wlasnie tego wieczoru. Ale jak sie przed czyms ucieka to masz jak na zlosc!..Spotkalam go nastepnego dnia w metrze...Powiedzial...”dobry wieczor, jak milo znow sie spotkac”...Myslalam ze trafi mnie szlag! Ze go pobije podrapie ..nie wiem...!!!..ale usmiechnelam sie najgrzeczniej na swiecie...i bez chwili wahania przyjelam zaproszenie na kawe...!...Rozmowa toczyla sie sympatycznie...a ja szukalam w myslach pretekstu..do wyjscia..powiedzialam mu ze strasznie sie spiesze,, ze mam wazne spotkanie.. Wiecej sie nie widzielismy.Myslalam o nim czesto...mysle tez dzis..a minelo juz ..chyba cale dwa lata od tamtego dnia.Byl tak podobny do psychopaty..czy nim byl?? Nie wiem..chyba nie... Wybaczcie mi, ze zawracam glowe.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krysia 44....
Ja Ci gratuluje zdrowego rozsdku!...Ja z takim mialam do czynienia.. Zniszczyl mi kilka ladnych lat..🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amaletta
za chwilę nazwiecie psychopatą kolesia tylko ze strachu przed własnym zaangażowaniem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawdziwego psychopaty nie poznacie do puki nie będzie za późno. Podstawową sprawą jest to że psychopaci działają z premedytacją a nieraz z niesamowitą cierpliwością i systematycznością. Jest też tak że facet może mieć zagrywki rodem z filmu grozy a swojej kobiecie krzywdy nie zrobi... W większości opisanych przypadków widzę bardziej niż psychopatów zwykłych damskich bokserów i facetów z wybujałym ego (najczęściej twierdzą że są z lepszego gatunku ). Taki facet uważa że kobieta powinna mu być podległa. Zachowanie psychopaty będzie bardziej przypominało zabawę kota z świeżo schwytaną myszą (widzieliście pewnie jak kot puszcza i łapie taką mysz nieraz przydusza ale nie zabija potrafi się tak bawić i godzinę) W dodatku psychopata zazwyczaj jest niezmiernie wyrafinowany w swoich "torturach". Ewidentnie się bawi... Niezmiernie łatwo pomylić brutalnego półgłówka z psychopatą przynajmniej puki się nie spota psychopaty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Mysliciel999 dziekuje, mysle ze ten wlasnie przyklad psychopatycznego zachowania powtarza sie dosc czesto, czesto ofiara nie zdaje sobie sprawy z niebezpiecznej "zabawy kotka"..i nim spostrzeze co naprawde jej grozi, zwykle bywa za pozno. Pozdrawiam🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona332
dokopalam sie do tego tematu,bo sama jestem w podobnej sytuacji.tzn.juz sie z niej lecze. na innym topiku rozwinelysmy nieco ten temat,ale rozmowa toczy sie miedzy trzema osobami (ktore pozdrawiam serdecznie) :) a ja chcialabym aby wiecej osob sie przylaczylo. moze wiecej kobiet rozpozna w swoim pokreconym zwiazku charakterystyczne cechy,podane wyzej, u swojego partnera. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kroliczek3333
ciekawy temat. takich typow jest chyba wiecej niz sie nam wydaje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mascarponka
dlatego ciesze sie ze nie mam meza psychopaty i nie naleze do tych co własnie szukaja sobie faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kroliczek3333
dlatego takich ludzi trzeba demaskowac,dla dobra ogolu. oni nie szkodza jedynie kobietom w zwiazku,oni sieja spustoszenie w pracy,rodzinie,polityce i na innych szczeblach..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona332
to prawda.trzeba umiec ich rozpoznawac.bo oni stwarzaja pozory normalnosci i powoli,niepostrzezenie niszcza czlowieka. tacy ludzie sa wsrod nas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stal hartowana
''Wyjaw mi, co jest dla ciebie najcenniejsze, abym mógł ci tego odmówić...'' Ludzka potrzeba miłości jest naturalna. Wszystkie CZUJĄCE istoty dążą do szczęścia i braku cierpienia. On, skoro dałaś mu na to przyzwolenie, sprawi, że poczujesz się przez tę potrzebę słabsza, gorsza. Im więcej mu zaoferujesz, tym więcej stracisz. On nie odwzajemnia, choć potrafi stworzyć takie złudzenie, rzucając Ci czasem od niechcenia jakiś ochłap iluzji, który chwytasz z nadzieją. Potrafi również sprawnie posługiwać się słowem, stwarzając pozory logicznego rozumowania. Jeśli się go boisz (a boisz się go z pewnością, bo początkowy, charakterystyczny niepokój-ważny sygnał ostrzegawczy, szybko przybiera na sile) przyjmiesz jego nieprawidłowy tok myślenia za słuszny. Przyjmiesz, że z Tobą jest ''coś nie tak''. Nie jesteś jego partnerką- wiedz o tym. On nigdy nie będzie postrzegał Cię taką, jaką jesteś, Twojej wartości, człowieczeństwa. Ta sfera jest dla niego nieczytelna.Tu nie ma mowy o partnerstwie, jest tylko ekspandująca przestrzeń jego dominacji, kontroli i przewagi nad Tobą. Kim on w takim razie jest wobec Ciebie? ''-Jestem KONSUMENTEM.'' Będzie żywił się Tobą na wszelkie możliwe sposoby. Szczególnie smakuje mu Twój strach i niepewność. Jest tylko jedna rzecz, której on się rzeczywiście boi: SIłA- fizyczna lub wewnętrzna (psychiczna).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość E71
Witam wszystkich, którzy tu zaglądają. Też dopiero teraz dokopałam się do tej strony, a chętnie podzielę się z Wami moimi przykrymi doświadczeniami. 17 lat tkwiłam w związku z psychopatą - a tego 15 lat po ślubie. Stopniowo przez te wszystkie lata mnie ubezwłasnowolniał psychicznie, materialnie i seksualnie. Traktował jak dziecko - nagradzał i karał. Nie miałam siły odejść, bo może ja robię coś nie tak. A poza tym kochałam go - wierzyłam, że on mnie również. Przed znajomymi uchodziliśmy za wzór pary. W końcu nie wytrzymałam. 1,5 roku temu uciekłam z własnego domu /do którego od tego czasu nie mam wstępu/, miałam kiepską pracę /u jego znajomych/ i 14 zł na koncie, które mi zabrał. Dzięki moim najbliższym powoli staję na nogi i jestem coraz bardziej szczęśliwa. Dziewczyny - macie prawo do szczęścia - tak jak ja i nigdy nie jest dobry moment żeby to zrobić, ale trzeba uwolnić się od toksycznego związku. Będzie tylko gorzej. Będzie z Was wysysać całą energię, a Wy będziecie się czuły coraz bardziej winne. W końcu pomyślicie, że z Wami jest coś nie tak. Ja zaczynam uśmiechać się do ludzi na ulicy i ubierać kolorowo. Jednego tylko żałuję, że wcześniej tego nie zrobiłam. Przede mną jeszcze długa droga /ciągnący się rozwód/, ale mam nadzieję, że dam radę czego i Wam z całego serca życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×