Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość fakty dla
Czasopismo dla młodzieży „Miłujcie się - http://milujciesie.org.pl/ Ruch Czystych Serc - http://www.rcs.org.pl/ Bardzo często młodzi (dodajmy zwłaszcza mężczyźni) uzasadniają potrzebę przedślubnego współżycia koniecznością sprawdzenia „dopasowania seksualnego. Motywacje wydają się być logiczne: „bo przecież tyle małżeństw rozpada się z powodu niedopasowania w tym względzie. A my chcemy być trwałym związkiem, więc musimy to sprawdzić. Przecież jest to lepsze niż męczenie się przez całe życie lub rozwód!. W tym pozornie spójnym wywodzie są poważne błędy i pułapki. Błędem zasadniczym jest złudzenie, że można jednym aktem (dodajmy - w złych warunkach - a więc aktem niszczącym) sprawdzić przebieg procesu, który normalnie trwać powinien przez całe życie. Ponadto „przedmiotem sprawdzania jest drugi człowiek, który w przypadku negatywnego wyniku testu jest odrzucany, dodajmy w stanie trwale uszkodzonym „na śmietnik! W ten sposób wolno testować materię, nigdy człowieka! Akt, który nie tylko grozi, ale niechybnie owocuje zniszczeniem, a więc krzywdą, nie jest aktem miłości. Przecież istotą miłości jest troska o dobro drugiego i właśnie ochrona przed złem i krzywdą. Młodym, zaślepionym przez nie kontrolowane uczucia i opanowanym egoistyczną chęcią albo nawet żądzą doznania cielesnego trudno jest uwierzyć, że współżycie może być krzywdą. Przeciwnie, twierdzą że jest to dowodem miłości i wzajemnego oddania. Można im pomóc zrozumieć pułapkę, w którą wpadli stosując znany z psychologii zabieg myślowy: Młody człowieku, czy na pewno chciałbyś, by kiedyś, za dwadziedzieścia lat, twoja córka dawała takie „dowody miłości swej sympatii czy nawet narzeczonemu? Czy na pewno z czystym sumieniem polecałbyś jej taką drogę „rozwoju miłości? Czy byłbyś całkiem spokojny, dowiadując się o przedślubnym współżyciu swego dziecka i czy wystarczyłoby ci jego stwierdzenie, że „oni przecież się kochają? Czy zatem chodzi o dopasowanie cielesne, fizyczne? O to, czy pasują do siebie rozmiarami narządów rozrodczych? To sprawdzenie byłoby podobne do sprawdzania, do których drzwi w mieście pasuje znaleziony na ulicy klucz. Już w małym miasteczku znalezienie „odpowiedniego zamka do klucza graniczyłoby z cudem. Z dopasowaniem rozmiarów narządów rozrodczych sprawa ma się jednak diametralnie inaczej. Otóż zostaliśmy tak cudownie stworzeni, że pod tym względem każdy mężczyzna pasuje do każdej kobiety. Co więcej, rozmiary narządów rozrodczych nie mają praktycznie żadnego wpływu na przeżywanie doznania (receptory bodźców u kobiety umieszczone są na samym wejściu do pochwy). Tak więc, bez sprawdzania, pod tym względem pasujecie do siebie! To sprawdzenie niczego nie daje. W tym miejscu młodzi, zwykle lekko zbici z tropu, mówią: „że nie, że raczej chodzi o dopasowanie takie bardziej psychiczne. Odpowiadam: „Bez sprawdzania wiadomo, że nie pasujecie. Żaden mężczyzna pierwotnie nie pasuje do żadnej kobiety. Dopasowanie psychiczne jest długotrwałym procesem (trwającym lata), który dokonywać się może jedynie wówczas, gdy zapewnione są odpowiednie warunki. Chodzi tu głównie o tzw. komfort psychiczny, czyli brak jakiegokolwiek lęku zwłaszcza po stronie kobiety. Kobieta bowiem, ze względu na fakt, że to ona ponosi wszystkie biologiczne skutki współżycia (stan błogosławiony, trud rodzenia, karmienie piersią) ma znacznie więcej oporów psychicznych przed współżyciem w nieodpowiednich warunkach. „Odpowiedniość warunków może sprawdzić każda dziewczyna czy kobieta według swego subiektywnego odczucia, pytając siebie, czy takie warunki poleciłaby z czystym sumieniem swej córce, gdyby ona za ileś lat znalazła się w analogicznej sytuacji. Dodajmy, że współżycie dokonane w psychicznie złych warunkach nie tylko nie zbliża psychicznie, ale jest krokiem wstecz na drodze do dopasowania. Współżycie przedślubne jest krokiem poważnym i trzeba potem w trudzie jego negatywne skutki w małżeństwie odrabiać. Nie rozumieją tego liczne małżeństwa, które napotykają na trudności w procesie dopasowania seksualnego, nie zdając sobie sprawy, z tego, że trudności zostały spotęgowane przedwczesnymi „próbami. Zamiast znajdować przyczynę w swoich uprzednich (lub nawet bieżących) niszczących działaniach oraz przystąpić do żmudnej naprawy szkód poprzestają na oskarżaniu współmałżonka np. o oziębłość płciową. Tylko nieliczni przyjmują do wiadomości, że oziębłość płciowa żony jest wynikiem „historii jej złych przeżyć w dziedzinie płciowości. Tak więc, zachęta do sprawdzania dopasowania seksualnego przed ślubem jest sprytnym i perfidnym kłamstwem wyprodukowanym przez siły zła i nieczystości. Szatan nie znosi czystości, bo jest ona wypełnieniem woli i planu Stwórcy i prowadzi do pełni szczęścia człowieka. Jeśli naprawdę i na serio chcesz być szczęśliwym zarówno tu na ziemi, jak i w wieczności, krocz drogą czystości i unikaj wszelkiej nieczystości. Co prawda, droga ta nie jest łatwa w dzisiejszym zdemoralizowanym świecie, lecz, po pierwsze, innej drogi do prawdziwego szczęścia po prostu nie ma, a po drugie, nikt nam nie obiecywał, że najwyższe szczęście osiąga się łatwo. Jednak dzięki własnemu trudowi, dzięki łasce płynącej z odkupienia przez Jezusa, dzięki Miłosierdziu Bożemu i dzięki łaskom sakramentalnym, które mamy w zasięgu ręki, mamy realne szanse na pełen sukces: Czystość = Świętość = Szczęście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fakty dla
Listy do redakcji Czasopismo dla młodzieży „Miłujcie się - http://milujciesie.org.pl/ http://www.rcs.org.pl/pl/pobie(...)_specjalne.html "Czułość, delikatność, których dziewczyna oczekuje ze strony chłopaka tracą dla niego znaczenie, kiedy seks jest łatwo dostępny. Staje się wtedy bezosobowy, a często nawet agresywny i wulgarny". (Barbara, 1. 23) "Miałam takie poczucie winy! Nie jestem z bardzo wierzącej rodziny, ale wiedzieliśmy w domu co jest dobre a co złe. Nie kochałam go potem bardziej, ani nie zyskałam szacunku dla siebie. Nic się przez to nie polepszyło, przeciwnie wiele pogorszyło się". (Agnieszka, 1. 22) "Jesteśmy stworzeni do miłości, spełniamy się przez nią. Ale miłość to nie sprawa kilku minut spędzonych w seksualnej gorączce, to sprawa całego życia. Jeżeli jest dojrzała seks przestaje być najważniejszy. Najważniejszy jest dla niekochających się ludzi Współżycie bez miłości to zwykła kopulacja Może nawet dawać chwilę przyjemność, choć i tak wątpliwej jakości ale nie szczęście". (Ania, 1. 22) "Miłość nigdy nie może zostać zdominowana przez przyjemność. Prawdziwa miłość jest zdolna do rezygnacji ze współżycia, kiedy dobro ukochanej osoby tego wymaga Ludzie, którzy nie rozumieją, czym jest miłość, przeceniają i gloryfikują seks". (Andrzej, 1. 25) "Narzeczeństwo to czas uczenia się troski o drugą osobę i chronienia drugiej osoby nawet przed własnym pożądaniem Małżeństwo może przetrwać tylko w oparciu o szacunek i troskę o siebie (...) Myślenie, że życie małżeńskie to seksualny raj, jest czystą fikcją Nie można stawiać osobistego pożądania, nad dobro i pragnienia drugiej osoby. Nieopanowane pożądanie, które tak niszczy związki osobowe przed małżeństwem jest równie destruktywne w małżeństwie". (Tadeusz, 1. 28) "Ci, którzy współżyją przed ślubem, ponieważ "czują", że moją do tego prawo, nastawiają się na przyjemność. Uczą się, że pożądanie i przyjemność mogą brać górę nad obowiązkiem i zobowiązaniem To prosta droga do zdrady. Małżonkowie muszą robić to, co dobre dla obu stron, a nie to, na co mają aktualnie ochotę. Dobro małżonków i rodziny, z którego wynika prawdziwe szczęście jest ważniejsze niż przyjemność. Trzeba je stawiać na pierwszym miejscu i podporządkować mu swoje pragnienia i pożądania". (Robert, 1. 29) "Chodzimy ze sobą 3,5 roku, z czego rok byliśmy zaręczeni. Pewnego wieczoru nierozważnie pozwoliliśmy, aby nasze pragnienia zbytnio się rozpaliły i o mało nie stało się owo przysłowiowe "to". Robert szybciej potrafił zapanować nad tą gorącą sytuacją. Powiedział: "Nie, nie zrobiłbym ci tego". Wtedy dopiero dokładnie uświadomiłam sobie, że rzeczywiście mnie kocha. Wszyscy mówią: "Taką sytuację trzeba wykorzystać", on tymczasem potrafił pomyśleć o mnie. Chodziło mu bardziej o mnie niż o siebie! Cóż za fantastyczny materiał na męża.." (Monika, 1. 24) "Jeżeli ktoś rozpoczyna prowadzić czyste życie zauważa, że medytacja staje się nieporównywalnie łatwiejsza niż poprzednio. Z wielką jasnością zaczyna rozumieć pisma duchowych mistrzów, które dotychczas wydawały się niejasne i enigmatyczne. Znajduje w nich nowych przyjaciół, nowych braci. Człowiek ożywa, jest coraz bardziej świadomy, czuje w sobie ogień życia Dopiero teraz widzi, że dotąd z ledwością żył, raczej wegetował niż żył". (Marcin, 1. 23) Listy do redakcji Czasopismo dla młodzieży „Miłujcie się - http://milujciesie.org.pl/ http://www.rcs.org.pl/pl/pobieralnia/numery_specjalne.html "Czułość, delikatność, których dziewczyna oczekuje ze strony chłopaka tracą dla niego znaczenie, kiedy seks jest łatwo dostępny. Staje się wtedy bezosobowy, a często nawet agresywny i wulgarny". (Barbara, 1. 23) "Miałam takie poczucie winy! Nie jestem z bardzo wierzącej rodziny, ale wiedzieliśmy w domu co jest dobre a co złe. Nie kochałam go potem bardziej, ani nie zyskałam szacunku dla siebie. Nic się przez to nie polepszyło, przeciwnie wiele pogorszyło się". (Agnieszka, 1. 22) "Jesteśmy stworzeni do miłości, spełniamy się przez nią. Ale miłość to nie sprawa kilku minut spędzonych w seksualnej gorączce, to sprawa całego życia. Jeżeli jest dojrzała seks przestaje być najważniejszy. Najważniejszy jest dla niekochających się ludzi Współżycie bez miłości to zwykła kopulacja Może nawet dawać chwilę przyjemność, choć i tak wątpliwej jakości ale nie szczęście". (Ania, 1. 22) "Miłość nigdy nie może zostać zdominowana przez przyjemność. Prawdziwa miłość jest zdolna do rezygnacji ze współżycia, kiedy dobro ukochanej osoby tego wymaga Ludzie, którzy nie rozumieją, czym jest miłość, przeceniają i gloryfikują seks". (Andrzej, 1. 25) "Narzeczeństwo to czas uczenia się troski o drugą osobę i chronienia drugiej osoby nawet przed własnym pożądaniem Małżeństwo może przetrwać tylko w oparciu o szacunek i troskę o siebie (...) Myślenie, że życie małżeńskie to seksualny raj, jest czystą fikcją Nie można stawiać osobistego pożądania, nad dobro i pragnienia drugiej osoby. Nieopanowane pożądanie, które tak niszczy związki osobowe przed małżeństwem jest równie destruktywne w małżeństwie". (Tadeusz, 1. 28) "Ci, którzy współżyją przed ślubem, ponieważ "czują", że moją do tego prawo, nastawiają się na przyjemność. Uczą się, że pożądanie i przyjemność mogą brać górę nad obowiązkiem i zobowiązaniem To prosta droga do zdrady. Małżonkowie muszą robić to, co dobre dla obu stron, a nie to, na co mają aktualnie ochotę. Dobro małżonków i rodziny, z którego wynika prawdziwe szczęście jest ważniejsze niż przyjemność. Trzeba je stawiać na pierwszym miejscu i podporządkować mu swoje pragnienia i pożądania". (Robert, 1. 29) "Chodzimy ze sobą 3,5 roku, z czego rok byliśmy zaręczeni. Pewnego wieczoru nierozważnie pozwoliliśmy, aby nasze pragnienia zbytnio się rozpaliły i o mało nie stało się owo przysłowiowe "to". Robert szybciej potrafił zapanować nad tą gorącą sytuacją. Powiedział: "Nie, nie zrobiłbym ci tego". Wtedy dopiero dokładnie uświadomiłam sobie, że rzeczywiście mnie kocha. Wszyscy mówią: "Taką sytuację trzeba wykorzystać", on tymczasem potrafił pomyśleć o mnie. Chodziło mu bardziej o mnie niż o siebie! Cóż za fantastyczny materiał na męża.." (Monika, 1. 24) "Jeżeli ktoś rozpoczyna prowadzić czyste życie zauważa, że medytacja staje się nieporównywalnie łatwiejsza niż poprzednio. Z wielką jasnością zaczyna rozumieć pisma duchowych mistrzów, które dotychczas wydawały się niejasne i enigmatyczne. Znajduje w nich nowych przyjaciół, nowych braci. Człowiek ożywa, jest coraz bardziej świadomy, czuje w sobie ogień życia Dopiero teraz widzi, że dotąd z ledwością żył, raczej wegetował niż żył". (Marcin, 1. 23) "Większość młodych nie wie nawet, że popęd seksualny może być realizowany w sposób daleko ważniejszy niż fizyczne zaspokojenie. Marnuje się energię, która mogłaby tymczasem pomnożyć wartość wszystkiego co się robi, znaleźć wyraz w każdym działaniu. Nawet dodać ciepła do uśmiechu i uścisku dłoni Zamiast ubogacać człowieka często poniża go, zamiast służyć mu, niszczy go. Młody człowiek przez zachowywanie czystości kierunkuje seksualną energię na inne sfery. To tak, jak gdyby centralna siłownia zaczęła przekazywać energię do innej linii Poznaje wtedy radość twórczego życia w porównaniu, z którą niczym jest chwila zmysłowej przyjemności, pozostawiająca go wyjałowionym i pustym Przestoje myśleć jak najlepiej zadowolić swoją namiętność. Zaczyna interesować się głębszym znaczeniem rzeczy. Pragnie teraz, aby partner życia dzielił z nim duchowe pokrewieństwo. Nie wystarcza mu proste zaspokojenie instynktów przy jego pomocy". (Maciej, 1. 20)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny muszę się Wam do czegoś przyznać... Nie wiem co się dzieje.... Minęło prawie półtora roku od rozstania.. był już taki okres... (co zresztą było widać po moich wpisach), że wydawało mi się iż wszystko się układa, że zapominam, że to odchodzi ode mnie, że radzę sobie coraz lepiej. Ostatnio jednak coś dziwnego się dzieje - otóż mam takie same uczucia jak parę dni po rozstaniu - ściska mnie w żołądku, ciągle o nim myślę, nie mogę jeść ani spać. Śni mi się często i to są takie intensywne sny...Nic z tego nie rozumiem - miałam już taki okres że wydawało mi się iż lada dzień wszystko się zatrze jak ślady na piasku rozmyte przez morzę, a teraz wróciła jakaś ogromna fala.... i najgorsze jest to, że nie mam na to żadnego wpływu. To jest uczucie w brzuch i w głowie jeśli wiecie o co mi chodzi. Nie spodziewałam się, że po takim czasie od rozstania to jest jeszcze możliwe... i nie wiem co z tym zrobić... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drozyku,,,wiem tylko jedno,,bardzo mocno go kochalas i oddalas mu cale swoje serce i mysle ze jedynym rozwiazaniem zeby naprawde zapomniec o nim, jest spotkanie nowej milosci, faceta wyjatkowego, ktory sprawi, ze bedziesz szczesliwa a tamten stanie ci sie obojetny. Latwo powiedziec, ale sama czekam na nowa milosc, bo wiem, ze tylko ona mnie uleczy. Za pare dni mija u mnie 3 mc,,i caly czas kilkanascie, nie kilka tylko kilkanascie razy dziennie o num mysle,,,:(( czemu los widzac jak bardzo cierpimy, nie moze postawic na naszej drodze czlowieka, ktory da nam szczescie i prawdziwa wieczna milosc? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk Ja myśle, że Twój stan wywołany jest potrzebą i gotowością spotkania kogoś nowego, wydaje mi się, że jesteś do tego juz gotowa, lecz tej osoby nie ma w Twoim życiu. Wówczas przenosimy swoje emocjonalne pragnienia na osobę, która jako ostatnia skutecznie je zaspokajała. Ale gdyby teraz pojawił si ktoś kim byś się zainteresowała i kto dawałby szanse na stworzenie czegoś poważnego, kim naprawdę byś się żywo zainteresowała, wspomnienia oo K. odeszłyby w mgnieniu oka. Miałam też tez chwile po rozstaniu z F. Już oczyściłam się z bólu i smutku, i byłam gotowa poznać kogoś kto dałby mi to czego nie dał mi F. , ale tego kogoś nie było, nie pojawiał się, dlatego powracałam we wspomnieniach do F., ale to mijało samoistnie. Jednym słowem to co przeżywasz, te projekcje emocjonalne związane są z ogromnym deficytem uczuciowym, jakiego właśnie doznajesz, ale to nic innego jak iluzja, tak sądze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne oczy Będzie Ci się jeszcze wiele razy śnił... niestety... w różnych "wersjach", z różnymi zakończeniami. I nie myśl, że to coś oznacza na przyszłość - to jest po prostu Twoja podświadomość, która projektuje różne obrazy. Jak Wam dziewczynki minął ten przedłużony weekend ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczynki Drożdżyk, jak samopoczucie? Jak w tej chwili oceniasz swój stan emocjonalny? Ja spędziłam weekend w domu, u mamy. Tydzień temu wróciłam z Turcji, było super, ale dotkliwie zdałam sobie sprawę, że do takich miejsc nakjlepiej przyjeżdżać z kimś bliskim, z koleżanką to nie to samo, ale i tak przyjemnie spędziłam ten czas. Przed moim wyjazdem widziałam się raz jeszcze z F., kiedy to już otwarcie powiedział rzeczy, które mnie zdumiały, jak np. to, że wiele razy żałował, że mnie zostawił, że wciąż o mnie myśli, że nie rozumie tego co sie z nim dzieje, bo minęło już tyle czasu, a on wciąż mnie wspomina, i to nie tak jak pamięta się każdą swoją byłą. Po tym wsyzstkim jakoś zaczęliśmy rozmowe o powrocie, on wtedy tego chciał, tzn tego wieczoru, potem targały nim wątpliwości, albowiem zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie zbudować czegoś trwałego, a potrzeba bycia to jedynie chwile. No w każdym razie mieliśmy wrócić do rozmowy po moim powrocie, ja z Turcji wysłałam mu smsa, nawiązującego do naszej rozmowy, on odp., że myśli o tym wciąż, ale ma wrażenie, że wciąż jesteśmy w tym samym punkcie, co rok temu. Wtedy wiedziałam, że nie ma już o czym rozmawiać, bo to on tkwi w tym punkcie, nie ja. Odpisałam mu, że nie musimy wracac do żadnej rozmowy, żeby nie czuł się w obowiązku poruszać tego tematu, nie odp nic, więc sprawa jasna, ale nie boli mnie to. Wiedziałam, że to chwilowy zryw i takich chwil będzie więcej, tzn jego będą nachodziły momenty wspomnień, żalu i bólu, ale wiem, że nie jest w stanie nic z tym zrobić. Zdziwił mnie jednak bardzo swoim wyznaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aneri30 a ile czasu minelo od waszego rozstania?? Ps. zazdroszcze ci mimo wszystko, tego co ci powiedzial :( mnie na odchode S powiedzial, ze boi sie ze za 2, 3mc bedzie zalowal swojej decyzji, ze moze zrozumie ze popelnil blad swojego zycia,,za 2 dni mijaja 3 mc,,jak widac nie odzywa sie NIC, wiec nie zaluje, wiec na bank juz nie kocha, albo nigdy nie kochal :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutne oczy Od naszego rozstania do tej rozmowy minął przeszło rok, ale co z tego, że to powiedział, skoro nic nie zamierza zrobić z tym odkryciem? Zresztą, teraz to już nie ma dla mnie wiekszego znaczenia, choć nie oszukuję się, że gdyby był bardziej stanowczy i zaproponował mi wprost powrót, to prawdopodobnie bym sie zgodziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczynki, Ja czuję się w miarę dobrze. Nie wiem dlaczego ale w ten weekend coś się zmieniło. Pisałam tu chyba parę razy ostatnio, że mój ostatni stan można było opisać jako zobojętnienie, zlodowacenie...ignorancję.. Przez te parę ostatnich dni zdałam sobie sprawę iż wcale nie czuję się z tym dobrze, że tak naprawdę to tylko skorupa, którą sobie stworzyłam. Taka poza przed światem, złudzenie by czasem nikt nie zauważył jak ciężko mi jest w rzeczywistości. Bo choć generalnie staram się nie kryć emocji to przed ludźmi w pracy, znajomymi zazwyczaj "gram twardzielkę" że wszystko w porządku, śmieję się, pocieszam innych. Ten weekend pozwolił mi się jakoś wyciszyć, uspokoić huragan myśli w mojej głowie. Uświadomiłam sobie, że ta zobojętniała dziewczyna to nie jestem prawdziwa ja. Prawdziwej ja nie było nigdy "wszystko jedno". Byłam osobą bardzo wrażliwą, empatyczną, czasem nawet naiwną w swym działaniu. Ale to przynajmniej byłam ja i chyba nadal jestem i nie chce od tego uciekać. Być może to jaka byłam sprawiło, że łatwiej było mnie zranić, ale mimo wszystko chcę taka pozostać. Chcę to dać komuś. Jest ciężko, nie ukrywam, że ostatnio bardzo... brakuje mi go... co więcej mam takie dziwne przeczucie, intuicje, że on też o tym myśli,, nie wiem tak jakbym to czuła. To dziwne wiem.... Zobaczymy co pokaże los. Ale zrozumiałam, że nie warto samej w głowie stwarzać sobie chaosu. Lepiej to wszystko jakoś porządkować, układać. Próbować osiągnąć jakiś spokój, harmonię. Aneri Powiem szczerze, że nie dziwi mnie to co piszesz, nie dziwi mnie to co on Ci powiedział. Czułam mimo wszystko, że on naprawdę czuł do Ciebie coś głębokiego, wyczułam to już wtedy kiedy opowiadałaś o Was na naszym spotkaniu z Minimą. Powiem Ci tylko, że z jednej strony go rozumiem, bo teraz boi się wrócić jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, boi się tej odpowiedzialności, bo jest nadal pogubiony i nie wiadomo czy kiedykolwiek uda mu się to wszystko jakoś "poskładać". Z jednej strony nie chce Ci mącić w życiu i w sercu a z drugiej strony nie potrafi poradzić sobie bez Ciebie. Nikt nie powiedział, że miłość to prosta rzecz. Mój K. powiedział mi kiedyś, że prawdziwa miłość jest jak nieuleczalna choroba. Możesz niwelować symptomy, zagłuszać objawy ale ona i tak będzie drążyć ciało od środka i nic nie da się z tym zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk Zgadzam się z tym co piszesz. Po tej rozmowie zrozumiałam, że na swój sposób on czuje do mnie coś, czego nie potrafi zdefiniować, ponieważ jest tak zaplątany w sobie, że nie nie jest w stanie odważnie zanalizować swoich uczuć. Boi isę, że ponownie zrobi mi to samo i że znowu będe cierpieć. Ale wiem, że brakuje mu tej "budowli" życiowej, która była naszym udziałem. Najpierw zaczął rozmowę, abym pojechała do niego, że spędzimy razem noc, mając na mysli po prostu wspólną noc, niekoniecznie nic więcej, potem rano on zrobi jajecznice i pójdzie po świeży chleb do pobliskiej piekarni (zawsze tak robiliśmy) gdy nastepny dzień był wolny, a rano pewnie wskoczy do łózka Natasza(kot). On za tym tęskni, brakuje mu tego co było nasze, co dotyczyło nas, tej codzienności, która go tak przytłaczała jednocześnie, ale nie potrafi tego odzyskać, nie potrafi cieszyć sie tym dłużej, choć jest mu to potrzebne. Kiedy zapytałam dlaczego to mówi, co sprawiło, że doszedł do takich wniosków, on odparł, że widzi we mnie wspaniała kobiete, piekną i do tego partnera i przyjaciela, ja mu odp, że przeciez zawsze tak było, to żadne odkrycie on tylko milcząco przytaknął. Może on mnie kocha - na swój sposób, ale ma tak olbrzymi problem z sobą, że nie jest w stanie zaangażować się w coś co wymaga podzielności jego uwagi pomiędzy samym sobą a druga osobą, której jednak potrzebuje. Wiem jednak, że nawet gdyby sie przełamał i wrócił od mnie, prawdopodobnie skończyłoby sie to podobnie jak rok temu. Ja pogodziłam się z jego stratą, ale darze go wciąz czymś z pogranicza miłości a ogromnego sentymentu, który sprawia, że nigdy nie będzie mi obojętny. Drożdżyk Cieszę sie, że doszłaś do równowagi emocjonalnej po tym co ostatnio stało sie powodem do Twoich lęków. Imponujesz mi swoją mądrością i dojrzałością, dzieki którym jesteś w stanie dojśc do ładu z sobą:) To wielki dar, szkoda tylko, że te piekne wartości sa pomijane w ocenie naszych osób przez ludzi, na którym nam zalezy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki,,jak u was?? U mnie dzis poszly lzy, znow wspomienia i poczulam sie cholernie samotna (minely 3 mc i 4 dni) :(. i oczywiscie sie nie odezwal, nie powiedzial ze zaluje, ze chce wrocic,,,nadzieja odeszla raz na zawsze,,pozostala wielka zadra w sercu i pustka dookola mnie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne oczy... Nie wiem za bardzo co CI powiedzieć... przykro mi, że tak się czujesz....nigdy nie wiadomo co powiedzieć.. Nie wiem czy dobrze rozumiem on się nie odezwał od samego rozstania czy jeszcze mieliście między czasie jakiś kontakt? Jedyne co Ci mogę poradzić to musisz wierzyć, że jeszcze coś lepszego się przydarzy i patrzeć z optymizmem w przyszłość. Nie zamykać się na ludzi bo pogoda ducha i optymizm przyciąga pozytywne wydarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej drodzyk! Odezwal sie od rozstania raz,,napisalam mi smsa na imieniny,,co jeszcze bardziej spowodowalo, ze popadlam w dolek,,bo to byl tydzien po rozstaniu, a zyczenia bardzo "bezpieczne" ja mu nic nie odpisalam,,nie odzywalam sie, w miedzy czasie mial urodziny, tez sie nie odezwalam,,nie potrfailam mu nic zyczyc,,i juz wiecej nie bylo z jego strony kontaktu,,zreszta mam przeczucie ze juz jest z ta piz** wiec jest szczesliwy, tak czuje podskornie :( nienawidzilam go i nadal to czuje, ale tez tesknie,,,strasznie glupie to jest :( Caly czas sie usmiecham,,i chodze z maska na twarzy przy ludziach,,ale czasami tak jak wczoraj pisalam sa takie dni, ze placze w domu jak bobr,,pytajac dlaczego? ;( dziekuje za wsparcie,,po raz kolejny. Ale chcialabym bardzo juz nie musiec go otrzymywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pocieszę Cię jeśli powiem, że "takie dni" będą jeszcze przychodzić - to nieuniknione. Nie jesteś z kamienia.. czasem pewne wspomnienia wracają, nachodzą jak duchy i nic nie można na to poradzić. Trzeba to po prostu przetrwać, przepłakać, a następnego dnia wstać przemyć twarz, podnieść głowę do góry i dalej "pchać ten wózek". Wierz mi, że ja też od dłuższego czasu noszę maskę, ale tak jest lepiej. Nie chcę by ludzie widzieli to co czuję naprawdę, nie chcę żeby ktoś się nade mną użalał. To co przeżywam przeżywam gdzieś głęboko w sobie. Raz mam lepsze dni raz gorsze, ale uważam że takie jest całe życie - taka sinusoida - raz w górę raz w dół. Jedyne o co się staram to naprawdę cieszyć się tymi miłymi chwilami, doceniać chwile spędzone z rodziną, ze znajomymi, cieszę się podwójnie z każdego uśmiechu na mojej twarzy a także tego który udaje mi się wywołać u innych. To dodaje siły. I wierz mi, że też mam takie dni, że mam wrażenie że już nie mogę, że nie wytrzymam, ale wiem, że nie mogę się poddać bo wierzę, że jeszcze wiele dobrego na mnie czeka. Wierzę i jestem pewna, że Ciebie również tylko na razie Twój stan nie pozwala Ci w to uwierzyć. Trzymaj się dzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minęło już miesiąc od naszego rozstania nadal jest ciężko, bylam u siostry w Londynie tam troszke sie odnalazlam. On zaczął pisac, że będzie w Polsce i chce zabrac swoje rzeczy. Tak się złożyło że akurat już jestem w Polsce iec nieuniknione i musze oddac mu rzeczy. Specjalnie wyjechałam bo myślałam, że będzie w tym czasie jak ja bendę tam. Zaczął mi pisać, że z tamtą laską mu nie wyszło, że go oszukiwała i miała kogoś i nie chce być znią nie wiem po co mi to pisał, Zepsół tak wyjatkowe uczucie między nami zranił mnie i ma czelnosc pisac mi takie rzeczy. Dorosły czlowiek majac 33 lata tak nie powienien robic, widocznie nie dorosl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Tina
jednak jest sprawiedliwość na świecie prawda? jak znam życie, to pewnie będzie chciał wrócić. Przyjęłabyś go z powrotem? mam nadzieję, że 5 razy przemyślisz swój powrót do niego i nie patrz na wspólne lata razem ale na ostatni czas, pomyśl o tym jak Cię potraktował i czy zasłużyłaś na to. Tamta była z 2 facetami jednocześnie, Twój ex też był z 2 kobietami w tym samym czasie. Dostał to na co zasłużył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć można się przyłączyć? Dopiero zauważyłam ten wątek, będę musiała trochę poczytać wcześniej, ale niestety jestem w tej samej sytuacji :( bardzo boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie ze mozna,,,niestety :( wlasnie pakuje rzeczy, wyprowadzam sie z tego mieszkania, gdzie mieszkalismy 4 lata,,,Kolezanka tej pi*** ktora mieszka z nia po moim wpisie na fb ze sie pakuje i wyprowadzam,,zapytala naprawde?? a ja na to: ze tak i sie z tego powodu bardzo ciesze! na to ona a gdzie? Mysli glupia ze jej napisze,,a ona powie swojej wspolokatorce piz** ze S moze spokojnie do niej przychodzic bo mnie juz tu nie bedzie,,,mam takie mysli i scenariusz dziwny sobie w glowie ukladam! ale po co sie niby dopytuje! :/ :( ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne_oczy88 też miałam okazję mieszkać z moim ex, 3 lata razem, wspólne wieczory, wspólne poranki, wspólne dnie... wiem co mniej więcej czujesz, u mnie co prawda nie musiałam się nagle wyprowadzić, postanowiliśmy już wcześniej zmienić stancję, teraz zamieszkamy jednak oddzielnie... ściskam Cię mocno kochana i bądź silna:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, poszłam dziś z koleżanką na piwo, myślę posiedzę z nią może jakoś łatwiej będzie, oczywiście byłam bardzo monotematyczna na początku jakoś jej to nie przeszkadzało, ale kiedy powiedziałam, że nie chce iść na żadną imprezę, to zaczęła mnie umoralniać jaka głupia jestem, że czekam, że on pewnie baluje itp. wykrzyczałam jej, że co ona może wiedzieć, że tak naprawdę nigdy jej na nikim nie zależało, a ona dalej swoją tyradę, że jak ktoś kocha to jest tak nie zachowuje itp., dla niej miłość wydaje się być taka prosta, taka naiwnie dziecinna. mam nadzieję, że wy chociaż mnie zrozumiecie, zrozumiecie moją wiarę oraz nadzieję, jeny minęło dopiero 10 dni, czy ja już nie mam prawa wierzyć? jest mi tak przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny to jest straszne co my musimy teraz przechodzic! Nigdy nie przypuszczałam, że on mnie tak potraktuje po tym jak nam było dobrze ze sobą, to prze te jego wyjazdy za granicę szukał odskoczni pocieszenia u tamtej bo niby twierdził, że ja go nie rozumiałam. Ona go rozumiała przez telefon i pisanie na necie zaje...scie. A jak sie spotkali kilka razy w realu okazała sie tylko piękną blondi, która też kręciła, to prawda dostał nauczkę. W kwietniu byłam u wróżki i powiedziała mi, że mu z tą osobą z która pisze nie wyjdzie i z następnymi też nie i się sprawdzilo. Nie wiem czego on szuka?? miał wszystko może miał za dużo, boli mnie nadal płaczę do poduszki, ale wiem, że nie wrócę do niego nie jest mnie wart i tego co mu dałam. Nie jestem ideałem jak każdy mam swoje wady. Wiem teraz, że wina leży po obu stronach a do niedawna obwiniałam tylko siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tina231 ja jakoś dalej nie przeczytałam waszych historii z góry przepraszam, ja dalej jestem na etapie obwiania siebie, kurde ja wiem, że to z mojej winy, co do wróżek jestem nastawiona póki co sceptycznie. Myślę, że jeśli Twój ex będzie spotykał się tylko z pięknymi blondi to nie ma szans na zbudowanie prawdziwej relacji, bo ileż to można patrzeć na taką? czasem chce się także z kimś porozmawiać, więc może się jeszcze opamięta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tufinka! Powiem ci ze to jest oczywiste ze nie chcesz isc na impreze,,ze wierzysz ze zrozumie, moze tez ze wroci..tez tak mialam do 3mc..minelo troche ponad 3 mc i przestalam czekac,,wierzyc,,nadal mnie to strasnie boli,,dzis podarlam nasze zdjecie, ktore znalazlam przy pakowaniu. Ja mam tylko nadzieje ze spotkam milosc swojego zycia i ze bede jeszcze szczesliwa i ze los, zycie wynagrodzi mi moje cierpienia(na ktore naprawde nie zasluzylam-bo oddalam mu wszystko co mialam, nie tylko duchowo, uczuciowo ale takze materialnie) :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne_oczy 88 tak ja jeszcze wierzę, zostawił mnie przez telefon, nie mam mu tego za złe bo sama wiele razy chciałam zakończyć to przez telefon, nie widzieliśmy się od czerwca, odległość zawsze na nas źle wpływała, wierzę, że jak wróci i jak porozmawiamy w oczy (mam nadzieję, że do tego dojdzie) to coś się zmieni... co do spotkania kogoś wiem, że mogłabym kogoś poznać, ale ja nie chcę nie chcę nikogo innego... będziesz szczęśliwa :) za jakiś czas pewnie będziemy wspominały jak to wylewałyśmy żale na forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Jutro się spotkam z moim ex chce zabrac rzeczy jestem gotowa na to bo i tak do niego nie wrócę po tym jak zosatwił mnie aby spróbowac z tą blondynka o niebieskich oczach:) Najlepsze w tym wszystkim, że blondyna oszukiwała swojego faceta spotykajac się z moim i tak naprawdę im nie wyszło, to jedyne co mnie cieszy, że moj byly dostal nauczke. Jutro będzie ostatnie nasze spotaknie na zakonczenie. Wiem to, że on żałuje ale i tak nic ztego nie da sie uratowac zwiazku naszego oni odbudowac zaufania po za tym, że on i tak pracuje za garnicą więc nasz związek nie miał sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, co tam u Was słychać... widzę, że niestety kolejne koleżanki się pojawiają.. ehh jakie to życie jest po..... u mnie w pracy za to wszystkie się chajtają... nie powiem czuję się przez to trochę dobita. Na dobrą sprawę jestem jedyną samotną dziewczyną w biurze, reszta ma albo mężów albo chłopaków. Często jak razem spotykamy się w kuchni nawzajem opowiadają sobie co robiły w weekend oczywiście wspólnie z ich połówkami... czuję się w takich chwilach jak trędowata. I to wcale nie przez to, że ja nie mam o czym opowiadać bo gdybym miała chłopaka to raczej nie opowiadałabym ciągle o nim. Czasami mam wrażenie, że one po prostu nie mają innych tematów, że tylko o facetach.... dziwnie się wtedy czuję...zazwyczaj milczę wtedy bo co mogę powiedzieć. Nie wiem jednocześnie czy jest jakieś wyjście z mojej sytuacji. Jestem nadal zakochana.. wiem to. Będę musiała chyba jednak przemyśleć opcję z wyjazdem stąd. Zbyt wiele jest po prostu wspomnień w tym miejscu, zbyt często mam okazję nadziać się na niego, a wcale mi to nie pomaga. Nie wiem czy taka "ucieczka" jest rozwiązaniem, ale na tą chwilę nie umiem znaleźć innego pomysłu... może Wy coś podpowiecie... pozdrawiam dziewczynki życzę siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochany drozdzyku, Dzis jest moja przeprowadzka,,ja tez uciekam od wspomnien, od przypadkowego jego spotkania,,czy"jej" i tylko dlatego sie wyprowadzam. Jestem cholernie zmeczona bo przez 3 dni spakowałam cale swoje zycie,,i wiesz co poki co sie bardzo ciesze,,ale dopiero za jakis czas bede ci mogla powiedziec, czy rzeczywiscie zaczelam zycie na nowo, Kazdy mi mowi ze przeprowadzka to bardzo dobry pomysl, ze nie bede wspominalam wszystko nie bedzie mi go przypominalo,,,bo teraz nawet jak patrze na fotel na ktorym siedzial te cholerne 4 lata,,widze jego na nim..Wiec mam nadzieje ze taka "ucieczka" pomoze zarowno mnie jak i Tobie jak sie zdecydujesz. Pozdrawiam cie cieplo :* pS. JA TEZ CO CHWILE SLYSZE O Slubach kolezanek, o kolejnych zareczynach,,ale takze co jakis czas spotyka to moja kolezanke co mnie,,dlugoletni zwiazek,,facet zostawia ja dla innej,,ehh i to nie zycie jest Poj*** to LUDZIE!!!! to Oni sprawiaja ze tyle jest cierpienia w tym zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyku Szczerze współczuje Ci z powodu atmosfery w pracy, która wprawia Cie w taki podły nastrój... ja juz ten etap mam za sobą, bo u mnie wszyscy juz sa po ślubie i to dawno, z wyjątkiem jednej kolezanki, która bierze go w październiku. Ja już zdążyłam oswoić się z ta sytuacją, ale wiem, że wieści o kolejnych slubach i dzieciach w Twojej sytuacji to jak sól w oczy:( Nie wiem czy ucieczka o jakiej piszesz będzie skutecznym rozwiązaniem, zmiana miejsca nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty, pamietaj, że Twoje mysli powedrują z Tobą wszędzie, na pewno organizacja zmiana miejsca zamieszkania bedzie wiązała się z jakims zaangazowaniem czasowym, osobistym, ale w końcu tam gdzie osiądziesz, odnajda Cię Twoje myśłi...tak uważam, jesli decyzja o przeprowadzce ma byc podyktowana wyłącznie checią uwolnienia się od mysli o K. i zaangażowaniu uczuciowym, które wciąz odczuwasz, to uważam, że prędko zorientujesz sie, że Twoje nadzieje nie zostaną spełnione. Oczywiście nie oznacza to, ż e"po drodze" niejako odniesiesz inne korzyści, ale pamietaj tez o jednym: przeprowadzka to oderwanie sie od swoich bliskich, znajomych, może nie masz ich zbyt wiele - nie wiem - ale w trudnych chwilach, gdy w nowym miejscu znowu bedziesz męczyć i mielić wspomnienia, bedziesz sama, a samotność od wszystkich bliskich jest gorsza niż brak ukochanego, uwierz mi. Jesli wiesz, że jesteś na tyle silna psychicznie, że sobie z tym poradzisz, to próbuj, jasne, ale jesli w tej chwili znajdujesz jakies ikojenie wrodzinie, to zastanów sie, co jest Ci w tej chwili bardziej potrzebne. Ściskam i zycze powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×