Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

no to Antiocha ja trzymam bardzo mocno kciuki za Wasze szczeście :)) oby juz zawsze było tak pieknie :)) i za reszte dziewczynek tez ulozy sie zobaczycie obiecuje to Wam :D :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna teczuszka
Wczoraj ktos kogo kochalam zakonczyl nasza znajomosc :( i mi smutno..nie mam sily juz plakac ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jones 23
Hej Kochane. dziś znów dopadła mnie deprecha, a już tak się cieszyłam że jest w miarę ok.... płakać mi się chce przez to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też znam ten stan, bo własnie jestem na takim etapie. Moje nastroje przechodza falami, os pokoju, po niepokój aż do zupełnego doła... Wszystkie sztuczne zabiegi, majace na celu poprawe nastroju i przekonanie siebie, że rozstanie było konieczne,zawodzą:( Im więcej czasu mija, tym bardziej dociera do mnie, że to koniec, że sie z Nim nie zobacze...W ogole sie od mnie odzywa, ani jednym słowem, czy gestem nie wyraził zainteresowania moją osobą po rozstaniu, a ja zawsze byłam przy nim, gdy miał swoje problemy, a miał oczywiście stale.... Ta mi ciężko...nie potrafię z niczego cieszyć.... jest mi wszystko obojętne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri słonko ja 2 miesiace nie miałam z nim kontaktu i tez myslalam ze sie mna nie intersuje ze juz mnie nie pamieta ze o mnie nie mysli jednak było inaczej i wiesz mysle ze on o Tobie tez mysli bo to jest nieuniknione moze poprostu jest za wczesnie zeby szukal konkatu z Toba moze nie chce zebyscie cierpieli jeszcze bardziej moj własnie w ten sposob myslał ale powiem Ci jedno los jest złosliwy iii stawia przed nami niespodziewane sytuacje takze badz dobrej mysli jesli masz z nim byc to los Was kiedys połaczy wiem ze Ci ciezko ja sama tez miałam hustawki nastrojów i nadal je mam ale musimy byc silne i zyc chwila ja przestałam juz sie zastanawiac co bedzie aaa i jeszcze jedno staraj sie zawsze dobrze wygladac bo zawsze mozesz go przypadkowo spotkac tak jak ja i wiesz lepiej zebys nie wygladała tak jak ja wtedy ;p trzymaj sie mocno :* jestesmy z Toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri słonko ja 2 miesiace nie miałam z nim kontaktu i tez myslalam ze sie mna nie intersuje ze juz mnie nie pamieta ze o mnie nie mysli jednak było inaczej i wiesz mysle ze on o Tobie tez mysli bo to jest nieuniknione moze poprostu jest za wczesnie zeby szukal konkatu z Toba moze nie chce zebyscie cierpieli jeszcze bardziej moj własnie w ten sposob myslał ale powiem Ci jedno los jest złosliwy iii stawia przed nami niespodziewane sytuacje takze badz dobrej mysli jesli masz z nim byc to los Was kiedys połaczy wiem ze Ci ciezko ja sama tez miałam hustawki nastrojów i nadal je mam ale musimy byc silne i zyc chwila ja przestałam juz sie zastanawiac co bedzie aaa i jeszcze jedno staraj sie zawsze dobrze wygladac bo zawsze mozesz go przypadkowo spotkac tak jak ja i wiesz lepiej zebys nie wygladała tak jak ja wtedy ;p trzymaj sie mocno :* jestesmy z Toba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze wlasnie za wczesnie na kontakt, u mnie minely 4 miesiace nie widzenia sie, staram sie na razie nie angazowac, bo jakby znowu cos sie zmienilo to nie chcialabym tego po raz kolejny przezywac, ale mysle ze skoro przez te miesiace nie zapomnial wiec tak latwo nie zapomni i nie martwie sie bo wiem ze jestem w jego sercu a to najwazniejsze (teraz wyjechal z rodzicami do lomzy do ciotki) dopiero za tydzien sie zobaczymy, poki co to ja pierwsza pisze smsy i dzwonie, teraz poczekam , zeby on sie odezwal, poza tym czeka nas kilka lat splacania pozyczek wiec poki co nie planujemy nic, od pazdziernika szkola co 2 tyg bedziemy sie widywac, ale poza tym mysle ze bedzie dobrze, moze to przeznaczenie? nie wiem, faceci sa tacy dziwni, ja np, mysle juz o spotkaniu po jego przyjezdzie oczywiscie planuje, a on nie mysli o tym, bo po prostu wie, ze sie spotkamy (tak jak bysmy niby mieszkali 2 metry od siebie) echhh, jest tego pewien wiec i ja daruje sobie nagabywanie i zdam sie na jego pewnosc;) powiem Wam szczerze ze ze wszystkich naszych historii tu na topiku ja najmniej sie spodziewalam ze bedziemy razem a jednak, nie mialam nadzieji i nie ludzilam sie, myslalam ze koniec i odrzucalam na kazdym kroku jak cos probowal napisac, no ale wiem ze wszytskim sie ulozy, Kafeterianko a co u Ciebie, widujecie sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Witam kobietki, mnie porzuciła facet 2 dni temu. W kłotni powiedział, ze mnie nie kocha, że nie chce mi być bliską osobą, że jestem głupia i cieszy się, że wylatuje z polski na 2 miesiące na w wakacje. Nie płacze całe dni tylko co jakiś czas ostatnimi czasy rozstawalismy się non stop, ale zawsze mi powtarzał, ze to, że się na mnie wkurza nie zmienia tego, ze mnie kocha ostatnio był taki uschły jak płakałam mnie przedrzeźniał i pytał czy płaczę żeby zrobić mu na złość..... nie umiem się pozbierać, a mam sesje :/ na nastepny dzień po tej kłotni rano zadzwonił jak się czuje i czy moze mi jakoś pomóc w zdaniu sesji, powiedziałam, że raczej nie. wysłał mi potem smsa, że chyba faktycznie lepiej jak nie będziemy mieć kontaktu i, że on przez te emocje się blokuje na wszystko. trzyma za mnie kciuki i zyczy powodzenia. Nic nie odpisałam, jestem strasznie zraniona, za kilka dni mam urodziny na głowie sesje i wyjazd z polski do pracy na 2 miesiace i jakoś wszystko mnie przeraża :( pomóżcie kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NabitawButelkę
przepraszam ze dopiero odpisuje ale nie mam sily laze po domu i wyje tzn to byl moj chlopak bylismy razem 2 lata ale ja na niego mowilam narzeczony mielismy plan zeby sie pobrac za rok itd ja mam 22 lata on 29 i to bylo tak ze zawalilam studia on wiedzial a rodzice nie i obiecal ze mi pomoze i pomagal a ja dbalam o dom sprzatalam gotowalam zajmowalam sie kotami robilam mu sniadania do pracy itd bardzo go kochalam i kocham ... i pon pozyczyl mi pieniadze na ten egzamin i ja go nie zdalam i sie mu nie przyznalam tylko powiedzialam ze zdalam i ze biore urlop dziekanski a zrezygnowalam ze studiow i mu sie nie przyznalam bo bylo mi wstyd i glupio iii przyznalam sie ostatnio i on powiedzial ze nie chce mnie znac ze nie moze byc z kims takim jak ja a jeszcze 2 godziny wczesniej mowil ze mnie kocha i nic nas nie rozdzieli .... czy on mnie naprawde kochal ? Ja wiem ze go zawiodlam i ze nie chce mnie znac ... ja to rozumiem ale chyba wyszlo ze mnie nie kochal :( wiem ze to zniszczylam i to tylko moja wina moja wielka wina :( gdybym tylko mogla cofnac czas ... :( jutro jade po ciuchy z tata do niego i jutro bedzie ten najgorszy dzien echhh :( ps nie linczujcie mnie tylko za bardzo bo wiem ze jestem nikim i ze zniszczylam cos co bylo piekne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Dziewczynki :* u mnie hmm no wiec spotkalismy sie pogadalismy okazało sie ze on tez przez przypadek tam wszedł ze cos go tkneło w tej chwili jestesmy na etapie ze chcemy przezyc razem cos fajnego cos czego nie zdarzylismy przezyc bedac razem i zaproponował mi wyjazd do angli co byscie zrobiły na moim miejscu?? oboje stwierdzilismy ze teraz mozemy byc najlepszymi przyjaciołmi ja mu napisałam ze powrót teraz byłby naszym najwiekszym błedem ... on potwierdził co mnie cieszy ze mysli tak samo jak ja :) ogólnie mam metlik w głowie bo jako przyjaciele nie powinnismy sie np przytulac czy dotykac a jak sie spotkalismy to wiecie same :( ale mam zamiar juz nie dopuscic nawet do przytulenia bo nic dobrego z tego nie wyjdzie :P i to on zawsze pisze pierwszy ja poprostu postanowiałam ze nie bede sie narzucac i ze jak bedzie chcial napisac to zrobi to sam... Antiocha hmmm mysle ze masz racje ze teraz to on powinnien napisac pierwszy niech sobie nie mysli i niech pogoni troche króliczka :) i nie spieszcie sie ze wszystkim jesli to przeznaczenie to i tak bedziecie razem :* Porzucona jedyne co mi sie nasuwa to tylko to " JESLI COS KOCHASZ PUSC TO WOLNO JESLI WROCI JEST TWOJE" ja napewno nie napisałabym do niego pierwsza czekałabym teraz na jego ruch jak dla mnie chłopak sie totalnie pogubił i mysle ze potrzebuje czasu zeby sie troche ogarnac sam ze sobą i nie smutkaj sie to ze powiedział ze Cie nie kocha było w nerwach nie sadze zeby myslał tak naprawde ... bedzie dobrze trzymam kciuki :* Nabita w butelke w sumie rozumiem zawidolas go nie zaliczyłas egzaminu ale czy to jest powód do rozstania :(? według mnie problem musi lezec gdzies jeszcze i nie mow tak ze jestes nikim skoro zajmowalas sie domem i nim to jak dla mnie jestes wspaniala dziewczyna i on o tym wie a to ze nie zdałas egzaminu to co? kazdemu sie czasem moze nózka powinac wiem zle zrobilas ze sie nie przyznałas ale sie bałas i mialas do tego prawo wazne zebys po kazdym upadku potrafiła wstac o własnych nogach zrób cos fajnego i nie trać nadziei ona zawsze umiera ostatnia pamietaj o tym :* a co u reszty ?? ja sobie radzicie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Dzięki za pocieszenie, miałam dziś egzamin na studiach.... zawaliłam oddałam pustą kartkę. Wiem, ze musze dać sobie czas żeby się otrzasnąć, ale niestety na studiach mi go nie dadzą :((((( nie wiem co zrobić boje się, ze obleje studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki, Ja mam to samo... w ten weekend mam sesje na studiach... a ja nic jeszcze nie ruszyłam .. Jak wracam z pracy to najczęściej gapię się w pusty punkt przez godzinę zamiast wziąć się za naukę.. teraz też powinnam się uczyć.. Czuję się po prostu strasznie samotna... i to mnie dobija.. nie mam motywacji ... czuję jakby moje życie zupełnie bezsensownie przepływało mi przez palce... Staram się nie rozdrapywać ran. Nie wspominać ale to przychodzi samo - często jak grom z jasnego nieba. Zgasłam jakoś. Nie potrafię żyć sama dla siebie, taki mam charakter.. gdzieś .. musi być zawsze w moim życiu ten ktoś.. a nie ma go.. Wiem, że często dziewczyny mówią że nie można uzależniać swojego szczęścia od faceta, ale z drugiej strony prawda jest taka że w życiu tylko miłość ma sens. Wszystko inne schodzi na drugi plan. Kiedyś w TZG Kasia Grochola powiedziała coś takiego i ja się z nią zgadzam w 100 %: " Ja nie jestem kimś specjalnym bo dużo w życiu przeszłam - każdy kogo znam mnóstwo w życiu przeszedł, każdy mnie pyta czy można coś zrobić, ja właściwie dostaję głównie listy typu - Pani Kasiu co ja mam zrobić ... poznałam wczoraj... albo Pani Kasiu mąż przestaje się do mnie odzywać.... Ja nie wiem co mają robić ludzie, ja sama z trudnością wiem co ja mam robić...ale myślę, że wiem o co w życiu chodzi - w życiu chodzi wyłącznie o miłość - o nic innego nie chodzi w życiu. Żyjemy po to żeby się nauczyć kochać. Kochać właściwie, i nie mam tutaj wcale na myśli seksualnego pożądania krótkotrwałego i namiętności którą potem trzeba powtarzać z innymi partnerami. Mam na myśli naprawdę miłość, naprawdę coś co jest trwałego, niezmiennego, wiecznego, co powoduje że świat staje się lepszy" i tym zakończę mój wpis...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drożdżyk Ja jestem na tym etapie.... Przezywam to samo. Teraz juz zaczynam dbac o swój wygląd, jak niegdyś, ale nie w tym dla żadnej treści...:( Wracam do domu i odczuwam wielką pustkę... po prostu nie wiem co mam z soba zrobić. Ja już skończyłam studia, więc nie mam nawet czego się uczyć. Na siłe wynajduje sobie jakies zajęcia, które i tak mnie nie obchodzą i nie odganiają myśli i wspomnień... Mój były nawet się do mnie słowem nie odezwał o tym wszystkim. Nie interesuje sie moim losem... Potraktował mnie jak reszte swoich byłych, z którymi z założenia nie utrzymuje kntaktów, oprócz ostatniej przede mną, z która jednak kontakt przez jakiś czas miał, ponieważ po kilku miesiącach potrafił udzielić jej wsparcia w trudnych chwilach, a ja? Ja to już co innego, a zrobiłam dla niego tyle, ile wszystkie jego byłe razem nie potrafiłyby z siebie wykrzesać. Sam powiedział na koniec, że nikt nie bł dla niego taki dobry, jak ja.... Być może przeżywa jeszcze to c się stało i to hamuje z jego strony możliwość nawiązania kontaktu. Jak to boli, i ta pustka, ta świadomość, że Jego już nie ma i nie będzie... Czuje sie jakbym straciła jakiś narząd i nie potrafię prawidłowo funkcjonować, poniewąz brakuje ważnego ogniwa w moim organizmie. Drożdżyk Masz rację, w życiu chodzi o miłość, można się oszukiwać wymyślajac sobie inne zajęcia i cele życiowe, ale ta potrzeba wróci do nas jak bumerang ze zdwojoną siła.... Nie ocbhodzi mnie praca, trace motywację, aby podnieśc sie z tego przeżycia, nie mi sie nawet szukac pomocy dla siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Mam kryzys jest mi strasznie źle... kobietki za co to ? czemu ?? Wiecie co jest najdziwniejsze ?? ze ja juz wcale nie chcę do niego wrócić tak bardzo mnie zranił, że bym nie potrafiła. Wiem też, że nie byłam w tym zwiażku szczęśliwa ciągle płakałam ciągle mnie ranił ignorował potem był kochany i potem znów coś ;/ ale to tak boli, że on nawet po tym wszystkim mnie nie przeprosil ! aa wykrzyczał mi tyle złych słów, że ich nie zlicze ! wyzywał od idiotek, mówił no idz już do domu bo mineło 15scie minut ! wywalał mnie z auta ! masakra.... nie wiem czym sobie na to zasłużyłam ! i to dorosły facet 30 lat ! który mówił, że jestem miłością jego życia .... że chce mnie za żonę ! tak się nie róbi zwyczajnie po ludzku ! nie zdradziłam go nigdy ! opiekowałam kiedy był po wypadku, przygarnełam do rodzinnego domu gdy miał problemy, wspierałam kiedy był bez pracy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucona... Ja uwazam, że miałaś do cyznienia z wyjątkowym chamem... Skorzystaj z tych emocji, które są w Tobie, tego buntu, który napędza Cię do życia, gorzej, jakbys osiadła na mieliźnie swoich wspomnień idealizując związe, który tyle Cię kosztowal... Ja mam w sobie jeszcze wiele smutku, bo facet nie był dl amnie chamem, choc w moim byłym związku brakowało dla mnie miejsca:( Zawsze był tylko on,on i jego problemy, a moje zadanie? Cóż...podejmowałam się terapii, rozmawiałam z nim o jego problemach i uważałam za zupełnie naturalne, że jgo problemy sa na wierzchu... Wyobrażam sobie upokorzenie, jakie czujesz w tej chwili...Facet pokazał "klase" nie ma co...Ale uwierz mi, że pamiętając to co było złe, łatwiej wraca się do żywych:) O nie masz absolutnie żadnych wątpliwości co do słuszności trwania tego związku, z kimś takim... Mieszkaliście razem? Jak długo trwał ten związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Związek trwał 1,5 roku poznaliśmy się podczas gry on był po wypadku i nie pracował był bardzo nastawiony na mnie kochany czuły... ja byłam wtedy na etapie I don't care, bawie się życiem i tyle jestem od niego mlodsza. to on mnie zawsze prosił żebym otworzyła się na ten związek... ja przez długi czas nie chciałam nie kochałam więc tego nie robiłam to ja dyktowałam warunki to on płakał i błaga o powroty.....najgorzej jest od pol roku zaczal pracowac w warszawie dostal lepsze stanowisko i bardzo podbudowało to jego ego... kiedy pomimo klotni zawsze mowil, ze moze sie ze mna zawsze klocic, ale wazne, ze razem ... niedawno zmienil zdanie i powiedział, ze nie chce takiego związku pełnego kłotni. Ostatni kłotnia była o to, zee w neidziele obiecał, że o 15stej przyjedzie do mnie ... o 16:30 dopiero zadzwonił, że ma kaca i nie przyjedzie... poczułam się zlekceważona.... ale nic nie powiedziałam w poniedziałek miał byc o 21, ale wyszło, ze był przed 24 bo zapomnial czegos z warszawy i w polowie drogi musial sie cofac ;/ obrazil sie, ze mówiłam ze nie szanuje mojego czasu... njego praca troche mi nie odpowiada i czesto na nia narzekam bo ciagle jest w trasie widzimy sie 5 dni w tyg od poniedzialku do piatku zazwyczaj dopiero kolo 21 ;. wiec malo tego czasu ;/ do tego ma ciagle jakies sluzbowe szkolenia kolacje i bankiety czyli tak naprawde chlanie i nic wiecej.... ja czegos takiego nie lubie. Jak nie mial pracy mieszkal ze mna u moich rodzicow w domu, nie ma w polsce bliskiej rodziny wiec kazde swieta spedzal u Nas... wszyscy zawsze na niego otwarci i pomocni potraktował mnie strasznie, mysle, ze to nie prawda, ze mnie nie kocha... ze tez przezywa, ale takie wzorce wyniosł z domu jego matka potrafila powiedzieć do niego spierdalaj.... ;/ on tez ciągle ucieka .... ale kiedys umiał mnie przytulic jak płakałam ostatnie miesiace musiałam sie prosic i przytulał mnie tak od niechecnia gdy mu zwróciłam na to uwage to wpadałw szał, ze jak to robi to i tak źle ! ze o wszystko sie czepiam :( to tak boli.... gdy siedzisz płaczesz, a on nieruchomo siedzi obok ! Przez jakis czas mieszkalismy razem jakis rok temu, ale sie wyprowadzil bo źle sie czułam... wtedy mi tak nie zależało na tym związku ponadto duzo sie kłociliśmy jak przez cały związek. Ten związek ze mnie tyle wyciągnął, że szok schudłam 7 kilo i waże zaledwie 44 kilo przy 164 ;/ bardzo schudlam wygladam brzydko :( jestem wrakiem emocjonalnym i fizycznym.... nawet nie wiem za czym płacze ?? ten związek był jak narkotyk.... na chwilke dobrze, a potem zejscie i znów źle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kiedy Cie zostawił? Ja w pierwszym tygodniu po zerwaniu schudlam 5 kg, wszystko na mnie wisiało, było mi słabo z głodu, ale nie potrafiłam się zmusic do jedzenia. Wyglądałam jak śmierć.... Przy wzroście 174 cm, ważyłam 54, w sumie idelanie, tak jak awsze chciałam, ale szkoda, że dokonało sie to w takich okolicznościach. Niedługo minie miesiąc od naszego rozstania, ale ja wciąz go wpsominam, analizuje t co było, zachodzące w nim zmiany w czasie trania związku. Mój były tez nie należał do tych czułych facetów, któzy nieustannie trzymaja cie za rękę:) ale on taki był z natury...więc nie miałam pretensji, pogodziłam sie z tym... Z tego co Ty piszesz, facet ma na pewno zaburzone postrzeganie relacji międzyludzkich, ale co z tego? Dlaczego TY masz za to pokutować? Odpowiedz sobie szczerze, tylko sobie...żałujesz, że to się skończyło?a jeśli żałujesz, to czego tak naprawdę? Ja czasem zadaję sobie to pytanie i to pomaga:) bo argumntów pozytywnych jest coraz mniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
ZOstawił mnie w poniedziałek przed samą sesją... którą rozpoczeła się w środę... umieram od środka..... tak bym chciała żeby ktoś zlapal mnie za nogi i wyrzuciłz głowy te myśli.... nie mam w sobie siły żadnej, ale mam jej na tyle by do niego nie pisać.... czuje, że jest mi taki obcy ! z dnia na dzien przestałam się czuć jego.... żałuje chyba bardziej, że tkwiłam w tym tyle, że tak się zniszczyłam.... bo jestem zniszczona... nie ufam ludziom jestem zamknięta w sobie.... nie chcę wyjść do ludzi.... chcę po prostu siedzieć przed kompem i płakać sobie ile wlezie. Powiedz mi jest lepiej po miesiącu ?? co jest najgorszy tydzien ? dwa ? trzy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy przypominam sobie pierwszy tydzień po rozstaniu, to robi mi się jakoś dziwnie w środku...Jakbym chciała za wszelka cene wypeurac te wspomnienia...czułam sie okropnie, pojawiała się tez chwilami nadzieja, że wróci i to dodawało mi otuchy i sił do życia, ale nie jadłam...nie czułam głodu. Siedziałam tylko u siebie w domu, sama, bo znajomych masz jak sama jesteś w dobrym nastroju, a tych prawdziwych dobrych znajomych miałam w innym mieście (tam skad pochodze). Pracuję gdzie indziej i tam faktycznie mieszkam, ale nieważne... czua sie jak porzucony psiak, taki, który został przywiązany do drzewa, a jego pan szybko odjechał, żeby psiak go nie dogonił. W pracy plakałam, nie kryłam łez, miałalm wszystko gdzieś, 3 dni chodziłam w tym samym z byle jakim makijażem, niewyspana, blada, jak chora psychicznie. Chciałam sie zabic...ale mieszkam własciwie w służbowym mieszkaniu i nie chciałam, aby tam odnalezli moje zwłoki....To chore, ale rozważałam tez takie aspekty swej śmierci. Potem przyjechałam na weekend do domu, gdy zobaczyłam wyraz twarzy mojej mamy, wiedziałam, że wyglądam bardzo zle i to widac natychmiast. Kolejny tydzień i ten, któy jest obecnie jest jakby spokojniejszy.... ale jest we mnie dużo refleksji, pytań bez odpowiedzi, smutku, czasem niepokoju, musze brac tabletki nasenne, żeby przesypiac noc. Wim, że będe odchorowywać ten wiązek jeszcze długo. Wiem też, że gdybym mieszkała u siebie albo w zupełnie innych okolicznoścach, popełniłabym samobójstwo. To są straszne wspomnienia.... Bardzo pomogła mi siostra, któa wraz ze mną analizowała powody rostania i jego zachowanie, cierpliwie rozmawiając ze mna i powtarzając mi wciąz to samo. Jeśli masz taka osobe, nie uciekaj od rozmowy, ani od swoich mysli, bo one i tak wróćą, nie oszukasz siebie, tak jak to robiłas w czasie w zwiazku... Na te mysli i tak przyjdzie czas...nie ominiesz ich, lepiej się z tym uporac jak najszybciej. Jeśli czujesz teraz ulge po zakończeniu tego związku, to staraj się utrzymać te emocje jak najdłuzej....one są twoja siłą...włąśnie ulga, której jaj jeszcze nie czuje.ale wiem, że ona wyznaczy kres moich cierpień. Mysle, że po tygodniu, dwóch powinnas odzyskac równowage psychiczną, potem nadejdzie czas na refleksje, wspomnienia....zdasz sobie sprawe, że nie ma już na co czekać...czylina jego powrót, o ile tego chcesz... ale z tego co piszesz, nie ma czego żałować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Dooooołek :-( Drożdżyku, pozwól że użyję Twoich słów, sama po prostu lepiej bym tego nie ujęła: "Czuję się po prostu strasznie samotna... i to mnie dobija.. nie mam motywacji ... czuję jakby moje życie zupełnie bezsensownie przepływało mi przez palce... Wiem, że często dziewczyny mówią że nie można uzależniać swojego szczęścia od faceta, ale z drugiej strony prawda jest taka że w życiu tylko miłość ma sens. Wszystko inne schodzi na drugi plan." Ja tak właśnie czuję. Jestem typem osoby, ktora nie potrafi samotnie funkcjonować w spoleczeństwie :-( Ja po prostu nie potrafię żyć bez faceta, wiem, że to jest głupie, ale jakoś tak mam. Jest mi teraz bardzo źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kafeterianko.... On chce Cie zabrać do Anglii w jakim harakterze? KOleżanki? Swojej dziewczyny? Czy od Twojej decyzji w kwestii wyjazdu uzależnia powrót? Może jego zamiary związane z wyhazdem determinowąły jego decyzję o rozsratniu, jesli tak było, to wyjazd jest do rozważenia...ale jesli proponuje Ci cos takiego - tak ogromna zmianę w Twoim życiu pod pływem jakis nagłych uczuć, którymi Cię darzył, lub mysli, że będzie to koleżeński wyjazd, to nigdy bym się na to nie zgodizła. Tu jestes u siebie,a tam bedziesz w najlepszym razie zdana na niego, nie masz tam nic (tak sadze przynajmniej). I jeszcze mielibyście utrzymywac tam koleżeńskie stosunki..... najgorszy błąd jaki mogłabyś zrobić. Zanim udzieliłabym mu opdowiedzi, musiałabym wcześniej ustalić okoliczności, o których powyżej wspomniałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kafeterianko jasne ze tak!!! moj tez planuje dla nas wyjazd w gory w lutym, zobaczymy czy to wypali, dzis sie nie odzywalam caly dzien i czekam, zobacze czy on sie odezwie ale mysle ze tak, teraz cos czuje ze zastanawia sie dlaczego milcze, to facet powinien zabiegac!! mam takiego kolege jeszcze z poprzedniej pracy, nic do niego nie czuje ale on jest chyba zakochany we mnie, bo ciagle dzwoni, chce sie spotkac, no ale coz jak ja nic nie czuje do niego, poza tym jest 5 lat mlodszy, dziewczyny po 2 miesiacach od rozstania juz jest lepiej i ja mysle ze dopiero wtedy odzyskuje sie rownowage psychiczna, tydzien, dwa to za malo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w ogóle od paru dni mam coś takiego, że kłade się o 20-21 spać. Po prostu robię to celowo... bo inaczej płaczę myślę... Wczoraj jeszcze dobił mnie mój tata. Wszedł do mnie do pokoju i z takim uśmiechem ' a co Ty się tak w domu zaszyłaś ? na randki nie chodzisz'.... I jak wyszedł to znowu ryk.. bo sobie uświadomiłam że nawet jakbym chciała gdzieś wyjść to nie mam z kim. Wcześniej już pisałam że przejechałam się na moich "pseudo przyjaciółkach" które po prostu pamiętały o mnie tylko jak one miały jakieś problemy a od jakiegoś czasu po prostu mnie olały. Została mi jedna koleżanka ( zabawne bo kiedyś się bardzo nie lubiłyśmy) i ona mnie wspiera ale też widzę że ma już dosyć moich dołów więc nie piszę do niej bo nie chcę jej "męczyć". Tak jak pisałam wcześniej czuję się bardzo samotna a jednocześnie taka .. pusta w środku... nic mnie nie cieszy... nic mnie nie wzrusza.. tak jakby ta moja wrażliwość umarła... Czasami już nawet sobie myślę, że to jest jakaś kara, bo przecież tyle ludzi wokół jakoś układa sobie życie, a ja zawsze mam pod górkę. Jedyne za co naprawdę jestem wdzięczna to to że mogę liczyć na rodzinę, rodziców, braci. Najdziwniejsze jest to że bardzo brakuje mi męskiej obecności, brakuje mi tego wszystkiego co jest związane z byciem z facetem, ale nie mam absolutnie ochoty szukać ani poznawać..po prostu chyba nadal tylko jego mi brakuje i taka jest prawda. U mnie w pracy jest dużo samotnych dziewczyn i tak czasami się im przyglądam i myślę sobie że nie tylko ja .. ale różnica chyba jest taka i to jest moje przekleństwo, że przekonałam się co to jest prawdziwa miłość i już nic nie jest takie samo. Mój K. sam mi kiedyś powiedział że człowiek jest szczęśliwy dopóki się nie zakocha bo miłość jest jak choroba z której nie sposób się wyleczyć. I coś w tym chyba jest.. bo zanim poznałam K. spotykałam się z róznymi facetami.. raz czy dwa wydawało mi się że to miłość ale kiedy nie wychodziło to po miesiącu dwóch, byłam już "zdrowa" i nic mnie nie ruszało. A teraz? Co się ze mną dzieje? Dlaczego nie mogę przeżyć choć jednego dnia nie myśląc o nim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minima
Drożdżyku, niewiele mogę, ale przytulam wirtualnie. Doskonale Cię rozumiem... Jeśli będziesz miała ochotę na spotkanie, daj znać na gadu. Ja daję sobie na razie spokój z "szukaniem" faceta. Mam dość, każdy poznany to tak naprawdę kolejne rozczarowanie. Chyba jeszcze nie jestem gotowa... chyba potrzebuję więcej czasu... w końcu chyba przez to mam dołki :-( Poza tym jeśli szukamy na siłę, z reguły nic z tego nie wychodzi... Kafeterianko, ciężko doradzać w Twojej sytuacji. Ja z własnego doświadczenia wiem, że taki wyjazd wywraca życie do góry nogami. Aneri słusznie zauważyła, że decyzję powinnaś podjąć po ustaleniu pewnych szczegółów i założeń tego wyjazdu. Jeśli dla niego będzie to tylko na stopie przyjacielskiej, możesz przeżyć ogromne rozczarowanie. Przemyśl to dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Kafeterianka: nie wiem czy mozesz na tym człowieku polegać, ja na swoim ex nie mogłam nigdy nie widziałam czy się nie pokłocimy i mnie nie zostawi , jak bylismy na urlopie w Egipcie obraził się bo znalazła na mojej komórce jakieś smsy i zostawiłmnie samą.... średnio bezpieczne miejsce dla młodej kobiety ;/ napisz sobie na kartce plusy i minusy. I zastanów się czy jesteś gotowa psychicznie ! Drożdżyk: rozumiem Cię doskonale, gdzies czytałam, ze to nie brak tej osoby sprawia nam ból tylko ta pustka, która po sobie pozostawia, dużo w tym prawdy. Przykro mi, że zawiodły Cię 'przyjaciółki' ;/ mnie naszczęscie wspiera masa ludzi 4 przyjaciolki, z 5 kolezanek i z 6 kolegów ponadto mama i tata nawet babcia ;p naprawde caly dzien, albo z kims jestem albo wisze na telefonie i rycze czasem do 1 w nocy. Ale nie ma co podtsawa to rodzina. Marin: Daj mi kilka dni niech odpocznie, pomyśli sam.... mnie rzucił w poniedziałek i oprócz telefonu od niego we wtorek jak sie czuje i smsa , że lepiej jak nie będziemy mieć w ogóle kontaktu cisza... ja nawet na smsa nie odpisałamm... bardzo mnie zranił. Daj sobie czas na 'załobę' na płakanie, lamentowanie itp. Mi się wydaje, że takie sztuczne udawanie, że wszystko jest ok tylko przedłuża tak naprawdę powrot to żywych. Babcia mi powiedziała, że to trzeba przejść nie da się przepłynąć i taka prawda.... tu nie ominiesz etapu bólu, płaczu i żalu. To ludzkie. Co nie znaczy, że Twój ex musi o tym wiedzieć. Myślę, że pokazywanie mu słabości wcale nie sprzyja pojednaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
*mu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzuconaa a
Swoją drogą... nie wiem sama jak życ ! na szczęscie za 2 tyg wylatuje z Polski na 2 miesiace..... to chyba mi tylko ułatwi zapomnienie co dziewczyny ?? jak uważacie ? Będę pracować będę aktywna mam tam siostrę ciocie i wujka więc nie będę sama....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marin Nie zarzucaj sobie rozpadu tego związku, ponieważ nie wiesz co się stalo naprawde. Skoro on nawet nie zdobył się na szczerą rozmowę, to znaczy, że przyczyna leży na 80% po jego stronie. Ja znam poczucie obwiniania się, zarzucania sobiejakiś głupstw..myślisz potem: w tamtej sytuaji mogłam zachować się tak lub tak, to wtedy na pewno byłoby inaczej, on nie pomyślałby czegoś by tam nie pomyślał itp...To już nie ma sensu. Musisz wymusić na nim podanie konkretnych powodów. Zresztą, skoro na Twoje pytanie czy CIe kocha, on nie jest pewien odpowiedzi, to warto się zastanowić czy ten człowiek wiedział co mówi wcześniej, gdy twierdził, że Cie końca był zdolny do takich deklaracji..Ludzie często mówią coś pod wpływem chwili nie zastanawiają się jak inni to odbiorą, że odbiora to dosłownie, a nie tak w pół drogi między przeczuciem a pewnością.... A jęsli matka ma na niego tak ogromny wpływ, że udało jej się skłonić go do odejścia, to też chyba świadczy o jego słabości i chwiejności charakteru...Czy jego matka miała coś przeciwko Waszemu związkowi? Studiującym dzeiwczynom w takiej sytuacji współczuję ogromnie, wiem, że ja już nie mogłabym się uczyć w takich okolicznościach... Chociaz i na studiach spotykały mnie takie życiowe tragedie, to jednak jakos potrafiłam się zmobilizować i zdawać wszystko, ale wiem, jakie to trudne... Strasznie Wam współczuję. Ja po rozstaniu miałam taką myśl, aby jechac od razu do domu, wziąc L4 i nie zastanawiac się nad niczym, ale wiedziałam, że będe musiała w pewnym momencie wrócic do pracy, bo jest dla mni ważna i nie dość, że strciłam dużą część siebie, to jeszcze miałabym tracić prace...? Drożdżyk Ja też zostałam praktycznie bez znajomych:) Tak to jest, jak jest dobrze, to kazdy lubi sie spotykac, śmiac i bawić, ale o porblemach nie każdy chce słuchać.. Nie jestem zupełnie osamotniona, ale na niektóych swoich znajomych zawiodłam się bardzo... Jeden z moich kolegów napisał mi maila w tonei beztroski, cos w stylu, ż emu przykro, ale teraz są wakacje, może uda mi sie zapomniec o F. jak gdzieś wyjadę i w ogóle powinnam się rozerwać:) No cóż...pamiętam czasy, gdy ja go pocieszałam jak jego laska robiła mu jazdy i oszukiwałą na każdym kroku. Wtedy potrafiłam się zdobyc an bardziej konstruktywną poradę i pocieszenie, analize sytuacji, a on w tej chwili będac w szczęsliwym nowym związku nie ma czau już i ochoty a zwlaszcza potrzeby aby wspierać swoją koelżanke. No trudno...jo jednego znajomego będzie mniej... Minima: jeśli nadal masz ochote na spotkanie w babskim gronie, to podam Ci maila, bo jutro jade nad morze, więc nie bede sie pojawiac na kafe: aneri29@interia.eu Dziewczyny czasem wydaje mi się, że tracimy siebie i gubimy przy facecie, kiedy ich nie ma, to strasznie mi brakuje męskiego towarzystwa i bycia z kims w ogóle...ale kiedy jestem wolna od trosk związanych z byciem w związku, odnajduję siebie, jakość mojego życia się polepsza, roziwjam się i co najważniejsze: mam spokój w głowie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Porzucona To swietnie, że zmienisz środowisko, będziesz w mijescu wolnym od skojarzeń z byłym facetem. Wykorzystaj to...zobaczysz, że wróćisz zdrowa:) Ja niestety juz nieługo wracam do pracy, w dodoatku pracujemy blisko siebie:( Kiedyś to był atut, bo miał blisko, żeby przyjeżdżać po mnie z pracy, ale teraz? Czasem zupełnie o tym zapominam, ale wciąz otaca mnie mnóstwo "symboli" .... Jedziesz tam do pracy, czy na wakacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×