Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

hawanaa masz racje, takie gadanie w stylu "niech zatęskni, a wróci na kolanach" nie ma sensu i bardzo mija się z prawdą. Kiedy oni faktycznie wracają na kolanach po jakims czasie, to nie dlatego, że własnie upłynął niezbędny czas aby pojawiła się tęsknota, a dlatego, że zdązyli sobie już użyć i przyszła im ochota na dobrze znana stabilizacje, która po jakims czasie nie odbierają jako zło konieczne, a coś przyjemnego, do czego może warto wrócić. I takie happy endy nie trwają zwykle dłużej niż kilka tygodni. Potem znowu facet odbija wbok "na jkis czas", posługując się frazesami w rodzaju: "dajmy sobie trochę czasu", "sam nie wiem co czuję" itp. Jest tak jak piszesz, jak ktos kocha, to po prostu kocha, a w konsekwencji odczuwa tęsknote, doskwiera mu brak drugiej osoby i nie musi stosowac specjalnych metod, aby zatesknić, czy docenić partnera, którego opuścił. Jeśli ktos ma takie rozterki w kwestiach tak zasadniczych jak sens i podstawa bycia razem, to tych rozterek prawdopodobnie juz się nie pozbędzie. Kiedy nas zostawiają z takich mglistych niejasnych powodów, to naprawde nie ma sensu snucie intryg mających na celu nakłonienie ich do powrotu, czy tez inne akty zemsty, żeby "wiedzieli co stracili". W rezultacie odgradza nas to od upragnionego wyzdrowienia grubym murem czasu, który szczelnie ochrania nas od światła wolności. Pojawiają sie obsesje, natrętne myśli, powoli dopada nas jakiś obłęd. Jeśli dorosły facet ma wątpliwości zasadniczej natury zwiazku, to walka o kogos takiego prowadzi donikąd. nawet jeśli na jakiś czas te wątpliwości ustapia, to na 100% pojawią się znowu. naboobek - moja droga, Twoja postawa i stosunek do ex, rosnący absurd Twojego zachowania i prób kontrolowania go prowadzi tylko do jednego wniosku: absolutnie nie jest Ci potrzebny kontakt z nim pod żadną postacią. Niezaleznie od tego jak będzie on wyglądał, i tak będziesz niezadowolona , bo jedyne co mogłoby Ci przynieśc ukojenie, to jego powrót, a to się nie stanie i o tym wiesz. Skoro nie potrafisz odzyskac równowagi emocjonalnej po rozstaniu korzystając z własnych sił, to kontakt z nim na pewno Ci tego nie ułatwi. Nie możesz leczyć się tym co Ci zaszkodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisał do Ciebie pewnie tak sobie, chciał z kimś popisać, może mu się nudziło? Jak zobaczył, że Ty oczekujesz czegoś więcej, że zrobiłaś sobie nadzieję, to znowu się wycofał :/ tak to niestety wygląda. Teraz widzisz milczy. On nie chce z Tobą rozmawiać. Ale mówiłaś, że ta Twoja przyjaciółka to jego jakaś rodzina tak? Więc według mnie, gdyby była wobec Ciebie wporządku to by się jakoś dyskretnie dowiedziała o co mu chodzi, a ona Cię zbywa tekstami "zapomnij o nim". Na moje to ona coś wie, tylko nie chce powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No możliwe, to Ty ją znasz nie ja. Hmmm mówisz, że wtrącała się w wasz związek? To niedobrze.... nie można na to pozwalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no będziesz, będziesz i tego się trzymaj. Zobaczysz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Widocznie to nie był TEN. Ja tam wierzę, że każdy ma z góry przypisaną półowkę i to jak długo jej szuka. Ja ze swoim jestem już 6 lat, ale życie zweryfikuje czy będziemy razem do końca. Czasem jest tak, że miłość nie wystarczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo Ty nie wiesz, że ludzie muszą się troche różnić? To wszystko musi być zróżnicowane. Nie chodzi o to, żeby dopasować się pod każdym względem, półówki nie mogą być identyczne, ale też nie mogą się we wszystkim różnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Osoby o baaardzo podobnych cechach po pewnym czasie nudzą się sobą. Nie ma już w związku tajemnicy, zaskoczenia i świeżości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thiara
Próbowałam żyć sama ale jednak druga, bliska sercu osoba, jak się okazuje, jest niezbędna, jest motorem życia, siłą napędową. Dzięki niej chce się żyć, góry przenosić, jakoś tak wszystko lepiej mi szło kiedy byłam zakochana a teraz jak by powietrze ze mnie zeszło. Wszystko robię mechanicznie, nie wiem może to trauma po rozpadzie związku, może z tego jeszcze wyjdę. Niby mam wiele co może dać szczęście człowiekowi a czegoś mi brak. W sumie nie wiem czy tu chodzi o brak faceta ale czuję się jakoś okropnie odkąd rozstaliśmy się. Nie mogę sobie życia poukładać, miejsca znaleźć, nie szukam na razie faceta innego bo moje dzieciątko malutkie wymaga dużo poświęcenia wiec jestem dla niego ale jestem jakaś taka niewyraźna. Nie wiem czym to jest spowodowane. Chciałabym mieć kogoś bliskiego memu sercu, nie koniecznie musi to być facet. Pozdrawiam Waniliowa Judi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thiara
są ale mają swoje życia, swoje problemy, swoich partnerów, zbyt często się mijamy i tyle z tych przyjaźni a szkoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazyb
Drogie Dziewczyny, Jest taka piekna piosenka krysty gizowskiej pt "nie bylo Ciebie tyle lat" w ktorej pierwsze slowa leca tak "ten ktos sprzed lat nie zapuka do mych drzwi, ja o nim tez zapomnialam juz, nie mozna wciaz tylko marzeniami zyc i czekac tak dzien po dniu...." i mysle, ze w naszej sytuacji beda miec zastowanie wczesniej czy pozniej. Rozstania zawsze sa bolesna sprawa zwlaszcza dla osoby ktora jeszcze kocha. Jednak czas jest tu najlepszym lekarstwem ktory pozwoli oswoic sie z bolem i po malu, po malu sprawia, ze zapominamy choc na poczatku wydaje Nam sie ze to jest wrecz nie mozliwe. Co do Naboobka i tego, ze sprawdza konta swojego ex to doskonale to rozumiem bo gdy ja rozstawam sie z moim pierwszym chlopakiem moja pierwsza wielka spelniona miloscia robilam tak samo gdyz on zostawil mnie dla swojej bylej. Dodawalam jej zdjecia na nkl, a ja zeby znac jego kazdy krok korzystalam, ze znam haslo i login i czytalam co pisze tez do swojego kumpla, to jest silniejsze od czlowieka niestety...Bo nie da sie wyciac ot tak jakiegos kawlka swojego zycia w ktorym bylysmy mocno zaangazowane. Ktoras z Was pisala, ze czuje sie naiwna, ja takze a dodatkowo glupia i nie powazna i wiek jak widac nie ma tu nic do rzeczy. Bo co ja moglam sobie wyobrazic skoro P niczego mi nie obiecywal i to byl zaledwie 3dniowy romans?? :( Dzis obudzilam sie z dziwnym entuzjazem, ze bedziemy razem i ze wszystko sie ulozy ale ten entuzjam szybko znikl... Najlepiej by bylo gdybym nie ogladala, jego zdjec na jednym portalu spolecznosciowym, nie miala go w znajomych na nkl, wykasowala jego smsy ktore mam zapisane w tel i nie utrzymywala z nim kontaktu ale wtedy musialabym napisac do niego, zeby nie pisal do mnie bo sie w nim zakochalam i chce zapomniec.. bez sensu.... I tak mysle, czy za pare lat nie bedzie On zalowal, czy wtedy nie bedzie za pozno, czy to jest ten jeden jedyny bo tak bardzo chcialabym czuc jego bliskosc przy sobie, jego pocalunki, przytulac sie do niego i byc przy nim gdy mu zle... Kiedys myslalam, ze to tak łatwo skoro Ty nie chcesz byc ze mna to nie, a dzis jest zupelnie inaczej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hawanaaa ja czułam podobnie jeśli chodzi o to idealne dopasowanie, jeszcze tak niedawno to czułam... Facet był taki jak ja, doskonale znaliśmy swój tok myślenia, poglądy, po prostu odgadywaliśmy swoje myśli uprzedzając swoje dalsze wypowiedzi. Byliśmy tacy sami. I też kojarzyliśmy różne zbiegi okoliczności, które juz kiedyś miały nas połączyc na tej samej drodze, bo np 2 lata wczesniej przed naszym poznaniem okazało się, że ubiegałam się o stanowisko, które on zwalniał, ale sie nie poznaliśmy. Mieliśmy takie samo poczucie humoru, czułam sie wyjątkowo w jego obecności, wiedziałam, że jestem dla niego ważna. Ale ta doskonałośc trwała bardzo krótko, wystarczył drobiazg, błahostka, aby przekreślił wszystko co się między nami rodziło, tak po prostu, na zimno, po prostu sie odczarował. Bezwzględnie i z pełnym wyrachowaniem wiedząc, że już nic między nami nie będzie (nie mówiąc tego jednak wprost od razu) skorzystał z okazji do samego końca, wykorzystał mnie jeszcze na sam koniec. Nie chce się wdawac w szczegóły, ale to co zrobił świadczyło o podłości i wyrachowaniu najwyższego stopnia. Wczesniej jednak, jak nigdy wcześniej, byłam przekonana, że jest moja drugą połówką, bo takie idealne dopasowanie nie zdarza się często, mnie przytrafiło się po raz pierwszy... Tak więc, jak widać, nawet takie perfekcyjnie zespolenie nie wytrzymuje zderzenia z ludzkim charakterem, osobowością, która obnażamy w najtrudniejszych momentach. Jest takie znane powiedzenie, że człowieka poznaje się naprawde po tym jak kończy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to on zachował się ja świnia! nie Ty. Nie ważne co kto by zrobił, nie odchodzi się w taki sposób jak on to zrobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
hawananana ja przez pierwsze tygodnie nie robiłam praktycznie nic innego jak tylko analizowanie co robiłam źle, co powinnam była zrobić inaczej. Obwiniałam się za wszystko, całą winę za rozstanie wzięłam na siebie. Nigdy nie czułam się gorzej niż wtedy... Teraz na szczęście już mi przeszło. Co prawda nie do końca bo nadal są rzeczy których nie mogę sobie darować i wmawiam sobie że właśnie to spowodowało że wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. Ale takie myśli wyniszczają nas dlatego staram się od nich odcinać jak tylko pojawiają się w mojej głowie. Co do dopasowania to ja z moim ex też bardzo do siebie pasowaliśmy. Podobnie myśleliśmy, mieliśmy takie samo poczucie humoru itd. Ale był też rzeczy które nas różniły, ale dzięki nim się uzupełnialiśmy. I to wszystko sprawiało, że czułam się przy Nim tak dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja z moim zupełnie do siebie nie pasujemy, ogień i woda ! Czy to znaczy, że nasz związek ma szanse? Wasze się rozpadły mimo dopasowania.... a mój? heh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obwinianie się to jeden z etapów kryzysu po rozstaniu. Można analizowąc na różne stony co się zrobiło źle, snuć fantazje jak by to wszystko sie potoczyło gdybysmy czegoś nie zrobiły, nie poweidziały... Ale gdyby nie padły z naszej strony pewne słowa, to padłyby inne, których też byśmy żałowały. Bycie razem przeciez nie polega na nieustannej kontroli swoich zachowań, odruchów, gestów, spojrzeń... Potem, gdy zmagamy się z tragedią rozstania, wszystko nabiera wiekszego sensu, treści, nadajemy pewnym wydarzeniom mocny wydźwięk, doszukując się w nich przyczyn rozpadu związku. ja do teraz zmaga sie zpoczuciem winy, że może to przeze mnie ostatnia znajomośc nie wyszła, nie dlatego, że coś powiedziałam, czy zrobiłam, tylko dlatego, że jestem taka, jakiej nie mółmnie zaakceptować mój ex, bo gdybym była inna, nigdy bym nie zachowała się tak jak wtedy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
wy tak dobrze, mądrze mówicie i tak sobie myśle, że ja mam chyba jakieś prymitywne myślenie skoro nie potrafię dochodzić do takich trafnych i prawidłowych wniosków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
obyś miała rację ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz sama - nieważne jak opiszesz swoje uczucia, jak opiszesz wnioski ze swojego zachowania. ważne jest to, jak sobie radzisz z problemem i to, że potrafisz postapić tak pieknie i mądrze jak ktos inny by to opisal za Ciebie. Cierpienie, które nam towarzysz nie świadczy o słabości tylko o wielkiej wrażliwości, to, że nie potrafimy oprzec się sowim wspomnieniom, pamięci nie znaczy, że nie radzimy sobie z sytuacją, naszym bólem. Ból i cierpienie po rozstaniu ma swoje miejsce w naszym życiu, musi sie pojawić, nie da się go ominąć. Podobnie jest z porami roku - nie ma sposobu, aby ominąc zimę, nawet jeśłi będzie ciepła, to temperatury zbilansują się wiosną i latem, bo wszystko zna swoje miejsce - tak w życiu jak i w przyrodzie. Nie ma cudownego środka na wyeliminowanie tego bólu, który jest w nas obecnie, ale on minie, jak wszystko...a wraz z nim uczucie, które teraz Was tak pali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
tak bym chciała żeby ta "zima" już odeszła i w końcu zawitała "wiosna" w naszym życiu, a później już chcę tylko "lato" żeby trwało i trwało z tą właściwą osobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thiara
u mnie ta "zima" trwa niemal wiecznie. Pięknie to opisałaś Aneri30. Ja jednak się czuję słaba, nawet w sądzie mi powiedzieli że kiepsko sobie radzę z rozstaniem a to nie świadczy o mnie dobrze. Nie umiem się ot tak pozbierać, otrzepać i udawać że nic złego się nie stało. Dla mnie to niemal koniec świata i nie chodzi o niego tylko o poczucie przegranej, że moje dziecko nie ma taty na co dzień, że ja nie mam swojej połówki na co dzień, że ciągle sama, codzienność mnie przybija choć paradoksalnie jestem aktywna i doświadczam nowych rzeczy ale nie ma już tej iskry, coś już się wypaliło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alazyb
heh... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero wygrzebałam się z łóżka, obudził mnie kurier :/ który jak się okazało pomylił i tak domy, a paczucha była nie do mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli to pytanie było do mnie to odpowiedź jest taka, że nie mam żadnych planów :/ ogólnie siedzę w domu i co chwilę sledzę nowe ogłoszenia pracy w necie, wysyłam cv. heh.... ta zimna, wietrzna pogoda nie nastraja mnie do kreatywnych pomysłów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×