Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ..majutek24

Zostawił mnie chłopak - wesprzyjcie

Polecane posty

Gość już sama...
jeżeli czujesz, że to Ci pomoże to napisz do niego, bo nie ma sensu żebyś się cały czas tym zadręczała. Tylko pomyśl jak się będziesz czuła jeżeli Ci nie odpisze, albo napisze coś co Cię zaboli, np. że jemu się dobrze układa itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dagussa
och Noboobku biedny... Wiem, że jest Ci trudno i teraz nie myślisz o konsekwencjach, ale później najzwyczajniej w świecie będziesz żałować, że pisałaś do Niego. Ja teraz żałuje np... mimo że dalej bardzo tęsknię i cierpie to wiem że pisanie nie jest dobre. Zobacz jak nie odpisze będziesz płakać, jak odpisze że u Niego ok będziesz płakać, a jak odpisze że do bani to też będziesz beczeć bo albo Cię kłamie albo zrobi Ci nadzieje że może nie jest mu tak kolorowo... Naprawdę nie jest Ci to potrzzebne. Ja z moim spotkałam się ponad miesiąc temu i co? On chciał spotkania, nadzieja była ale od tamtego czasu cisza... Żegnając sie powiedział że napisze czasem ale jakoś się nie wywiązał. Ja też mam kryzys, od świąt ciągle wyje... Dziś są równe 4 miesiące od rozstania... Ale teraz wiem co mogę zrobić a co nie. Tobie radzę to samo. Trzymaj sie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dagussa ma rację, ale człowiek uczy się chyba tylko na własnych błędach, robiłam to samo. Pisałam chociaż wiedziałam, że nie odpisze, a później wyłam, bo złudzenia opadły, bo po raz kolejny okazało się, że mnie nie chce po prostu (tak jakbym nie wiedziała tego trzy smsy wcześniej :-/) Wczoraj napisałam ostatniego smsa, takiego na do widzenia i dalej koniec, chocbym miała ducha wyzionąć, bo to i tak nie sprawi, żeby mnie kochał, bo nikogo do miłości zmusić się nie da, bez względu na to jak bardzo jest nam źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem ile lat macie dziewczyny, ale ja ma wrażenie, że jestem taka naiwniara i do tego głupia jak but, i nie ma nic do tego, że 30 skonczyłam już dawno i inteligencji tez mi nie brak, czuję się strasznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem sama 2 tygodnie, w środę kochał i tęsknił, a potem nawet nie zadzwonił, bo ośmieliłam się zdenerwować, że nie ma dla mnie czasu, żałosne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspolczuje :( ja mam 20. i bylismy ponad trzy lata. i tez z nikad juz mnie nie kocha, znaczy mowil ze od poczatku roku zaczal miec watpliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już sama-> nie jest do końca tak jak mówisz. To prawda jestem szczęśliwa, choć nasza różnica charakterów nie raz mnie dobija i mam przez to głupie myśli. Ale mimo to ja jestem pewna, że postąpiła bym tak jak pisałam. Już raz tak było..... po 4 latach mieliśmy poważny kryzys, bardzo poważny. Okłamał mnie.... oczywiście kłamstwo ma krótkie nogi i po niespełna 48 h się to wydało. Odeszłam.... bez chwili wahania, nie toleruje oszustwa w związku. Cierpiałam strasznie, bo przecież kocham, walczyłam z sobą, ale stwierdziłaam, że jeśli ja siebie nie uszanuje to on okłamie mnie znowu kiedyś tam. Przez ponad 3 miesiące przychodził, przepraszał, płakał... starał się jak osioł. Dałam kolejną szansę, ale długo musiał o nią walczyć. A teraz jestem go pewna i minęło nam w lutym 6 lat razem. A on już nigdy nie odważył się mnie oszukać. Trzeba walczyć o swoje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
No skoro tak to zwracam honor i gratuluję, że tak postąpiłaś. Ja bym tak nie potrafiła. U mnie zazwyczaj było tak, że to ja przepraszałam pierwsza nawet gdy wina nie leżała po mojej stronie, a jak sprawiał, że przez Niego płakałam to szybko Mu wybaczałam. Chyba za bardzo mi zależało i myślałam, że tak będzie lepiej ale chyba przez to że taka byłam On nie doceniał tego i wiedział, że wybaczę Mu wszystko. Ja też ideałem nie byłam oczywiście ale starałam się dać z siebie tyle ile mogłam. Ech... :( dziewczyny nie wiem ile jeszcze wytrzymam te huśtawki nastroju, brakuje już mi sił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już sama, widze ze masz podobny charakter do mojego. ja tez ulegalam, mimo ze to on czasem spierdolil na calego, to ja zawsze bieglam i bylo"no zaczekaj, niech bedzie ok"... mysle ze to ich znudzilo, nie musieli sie starac, mieli wszystko na rece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
uwierzyć w siebie no właśnie... Nigdy nie miałam wysokiej samooceny, jedynie jak byłam z Nim to uwierzyłam, że jednak coś znaczę, że mogę być dla kogoś ważna, że komuś się mogą po prostu podobać. Teraz znowu wróciłam do punktu wyjścia, bo skoro wybrał inną to coś ze mną jest nie tak i każda może mnie zastąpić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz sama sobie dać czas na rozpaczanie, żałobę po stracie bliskiej osoby i potem czas na otrząśnięcie. Czyli zakładasz sobie, że jeszcze przez 7 dni siedzisz w domu, masz prawo do popłakania, powspominania, a potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynasz nowe życie. Wstajesz rano, ładnie się ubierasz, malujesz i ruszasz w świat ! :) Mam koleżankę, kótrą narzeczony zdradził po 5 latach. W planach ślub a on jej wywinął taki numer. Dziewczyna rozpaczała 1 dzień, uwierzycie? Bo ja do tej pory nie. A że z nią pracowałam to widziałam jak sobie radziła, była naprawdę dzielna. W niedziele jej powiedział, że ma inną i odchodzi, w poniedziałek przyszła do pracy zamiast na 8.00 to na 10.00, bo przez całą noc płakała. I tylko ten poniedziałek był ciężki bardzo, wtorek był już lepszy, a w środę była znowu radosna. Po prostu pogodziła się i stwierdziła, że to on traci, nie ona. A dziś ma nowego faceta i jest happy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
waniliowa judi - ale ja tez mam takie dni, ze wstaje, potrafie sie fajnie ubrac, pomalowac i mam to w nosie i sadze ze on nie jest wart tych lez i wogole...ale sa tez takie jak dzis...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Już miałam kilka takich momentów kiedy robiłam sobie postanowienie, że "od jutra" zacznę znowu żyć, ale nigdy nie trwało to długo i wszystko wracało i musiałam zaczynać od nowa, ale takie historie z happy endem trochę podbudowują i dają nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz sama sobie dać czas na rozpaczanie, żałobę po stracie bliskiej osoby i potem czas na otrząśnięcie. Czyli zakładasz sobie, że jeszcze przez 7 dni siedzisz w domu, masz prawo do popłakania, powspominania, a potem jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynasz nowe życie. Wstajesz rano, ładnie się ubierasz, malujesz i ruszasz w świat ! :) Mam koleżankę, kótrą narzeczony zdradził po 5 latach. W planach ślub a on jej wywinął taki numer. Dziewczyna rozpaczała 1 dzień, uwierzycie? Bo ja do tej pory nie. A że z nią pracowałam to widziałam jak sobie radziła, była naprawdę dzielna. W niedziele jej powiedział, że ma inną i odchodzi, w poniedziałek przyszła do pracy zamiast na 8.00 to na 10.00, bo przez całą noc płakała. I tylko ten poniedziałek był ciężki bardzo, wtorek był już lepszy, a w środę była znowu radosna. Po prostu pogodziła się i stwierdziła, że to on traci, nie ona. A dziś ma nowego faceta i jest happy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znowu dubel, sory, coś mi komp świruje. Musicie być dzielne. A historia mojej koleżanki daje nadzieje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
no mi koleżanki na uczelni mówiły, że i tak jestem silna bo nie daje po sobie poznać, że nie jest dobrze, ale to wszystko to tylko pozory bo w środku jestem całkowicie rozdarta. Mam nadzieje, że to wkrótce minie bo nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
no dla mnie maj zaczął się ciężko... 2 maja byłaby 5 rocznica, a może nawet zaręczyny bo wcześniej rozmawialiśmy, że to mógłby by dobry czas na to a teraz co mi z tego zostało? Jutro minią 4 miesiące odkąd nie jesteśmy razem i tyle mi zostało z tego maja... Ale hawananana tak jak mówisz musimy się trzymać dzielnie mimo, że ból jest nadal ogromny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też dopadł mnie kryzys, i to na własne życzenie, na pulpicie w pracy miałam zdjęcia, nie oparłam sie i je obejrzałam i teraz nie mogę się pozbierać. Siedzę tu i beczę jak głupia. Ale jak Wy macie kryzysy po 4-5 miesiącach jeszcze, to znaczy że wszystko przede mną :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thiara
ja mam kryzys 3 lata po rozstaniu. Chyba jestem psychiczna bo nie umiem skutecznie wyjść z tego impasu ale my mamy dziecko malutkie więc to pewnie potęguje ból. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już sama...
Milena u Ciebie sprawa jest jeszcze bardzo świeża i nie chcę Cię tu dobijać ale pewnie jeszcze nie raz będziesz miała gorsze dni, wiem to po sobie. Chociaż może niekoniecznie, bo Waniliowa Judi mówiła, że jej koleżanka otrząsnęła się w 1 dzień więc widocznie wszystko jest możliwe :) ja mimo że minęły (aż albo dopiero) 4 miesiące nadal mam chwile kiedy chcę się już całkiem poddać, nic mi się nie chce robić, nie chce mi się nawet żyć bo wydaje mi się, że nie mam po co. Później znowu przychodzi czas, że jest lepiej, później znowu jest gorzej i tak w kółko ale wierze, że w końcu ta karuzela się zatrzyma w momencie gdy będzie lepiej i tak już pozostanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, bo teraz jestem gotowa skomleć o odrobine uczucia, ale jestem żałosna :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thiara
ja nie tęsknię za nim bo mnie bardzo skrzywdził ale jestem jakaś zdołowana, nie mogę iść do przodu, nic mnie nie cieszy. Mam dziecko więc raczej marne mam szanse na ułożenie sobie życia na swoich zasadach. Ale do Was świat należy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hawanana trochę szkoda, że ta Twoja przyjaciółka nie chce Cię wysłuchać. Wiem, że to może być dla niej uciążliwe, ale od tego są przyjaciele do cholery !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thiara no rzeczywiście to bardziej skomplikowana sytuacja jeśli macie razem dziecko. Nie jesteś w stanie o nim zapomnieć, ani wymazać go z Twojego życia, bo jest on częścią życia waszego dziecka i chociażby ich kontakty, spotkania spowodują, ze będziecie się widzieć. Mimo to nie możesz myśleć, że nie spotkasz nigdy nikogo innego. To bzdura ! Moja mama rozwiodła się z moim tatą, gdy ja miałam 2 lata, później poznała innego i wyszła drugi raz za mąż. Głowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Thiara no rzeczywiście to bardziej skomplikowana sytuacja jeśli macie razem dziecko. Nie jesteś w stanie o nim zapomnieć, ani wymazać go z Twojego życia, bo jest on częścią życia waszego dziecka i chociażby ich kontakty, spotkania spowodują, ze będziecie się widzieć. Mimo to nie możesz myśleć, że nie spotkasz nigdy nikogo innego. To bzdura ! Moja mama rozwiodła się z moim tatą, gdy ja miałam 2 lata, później poznała innego i wyszła drugi raz za mąż. Głowa do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hawanana Twoje nieodzywanie się? OCZYWIŚCIE ! To jest w tej chwili jedyne i słuszne rozwiązanie, a wiesz dlaczego? Dlatego, że Ty już swoje zrobiłaś, pisałaś, pytałaś i nic. Teraz kolej na jego ruch. Jeśli się nie odezwie do Ciebie z wyjaśnieniami to znaczy, że mu nie zależy i tyle. A na to Ty już wpływu nie masz. Musisz poczekać.... ale to nie może być znowu patrzenie w telefon i czekanie. Żyj normalnie, staraj się przynajmniej. W takich kryzysowych sytuacjach najważniejsze jest to, aby nie zmieniać swojego trybu życia. Czyli jak na przykład miałaś taki zwyczaj, że myłaś zęby 3 razy dziennie, że chodziłaś raz w miesiącu do fryzjera itd to nie możesz tego zmieniać! Mimo, że nie masz na to ochoty, musisz to robić. To się nazywa zwalczanie kryzysu.... wiem to bo studiuje te tematy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety tak...facetowi jak zależy to nie poddaje się łatwo, wiem to ze swojego doświadczenia. Jeśli by chciał z Tobą porozmawiać, to napisał by drugi, a nawet i trzeci, a gdyby to nic nie dało to zadzwoniłby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×