Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie wiem co roić pomóżcie!

ciąża jest dla mnie zagrożeniem życia

Polecane posty

Gość bo to pewnie prwo bylo
:O Autorka pewnie nie spodziewala sie takiego odzewu i pomysly jej sie skonczyly albo i znudzilo ja to :O Tak mysle niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do aggie - costam
najblizsza osoba - ok ale zadne wiezy krwi Cie z nim nie łączą. Dziecko rośnie w twoim ciele - dziedziczy po Tobie wieć jak ma nie byc Ci bliższe niż jakiś obcy człowiek. pisząc obcy - mam na myśli fakt że nie jestescie spokrwnieni !!! Jestem matką - przede wszystkim matką. Był kiedys taki wątek opisujacy tragiczną sytuacje - czy w zagrozeniu życia ratowalibyscie partnera czy dziecko. Chyba wybór jest prosty - dziecko !!! Aggie (costam) chyba dzieci jeszcze nie masz skoro piszesz ze partner jest najblizsza dla Ciebie osobą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[zgłoś do usunięcia] do aggie - costam - był juz tu kiedyś taki topik, i wiele osób pisało, że kocha bardziej małżonka niż dziecko... Co to są więzy krwi wg ciebie? Czujesz z kimś wspólnotę bo ma podobny kolor włosów czy fragmenty DNA? Przecież to co najmniej głupie. Partner - to osoba wybrana spośród wszystkich innych na świecie, więc prawie zawsze lepiej się go rozumie i kocha niż dziecko - zresztą dziecko będzie z tobą tylko krótki fragment życia, a partner - na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mam ani dziecka ani partnera i być może nie będę mieć nigdy ani jednego ani drugiego. Jeśli jednak byłoby inaczej to byliby dla mnie ważni na równi. W przypadku gdybym miała wybierać kogo ratować dla mnie też odpowiedź jest prosta - zginęlibyśmy wszyscy troje. Ale partner jest najpierw i to jego wybieramy. Zgadzam się tutaj z pupą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alexxxxxxa
Aggie, może nie wypowiadaj się, póki to wszystko jest dla ciebie teorią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez to prowo
po co sie podniecacie tym tematem? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To może ja się wypowiem bo dla mnie to teorią nie jest. Mam dwójkę dzieci i kochającego męża. Kocham wszystkich nad życie. Jednak w przypadku ciąży zagrożonej, przy której miałabym umrzeć bądź też przy porodzie - ratuję siebie i żyję dla męża i tych dzieci które już są. Jescze jedno zauważyłam. Niektórym macice jednak zakrywają mózgi. Zastanówcie się nad takim przypadkiem. Każdy normalny, dojrzały, odpowiedzialny facet mając do wyboru czy ratować swoją kobietę czy dziecko (np przy porodzie gdy jest bardzo ciężki i lekarze pytają kogo ratować w razie W) powie zeby ratować kobietę. KAŻDY który kocha swoją żonę oczywiście. Tymczasem baba, niedość że wie, ze dziecko porodu nie przeżyje, ona może nie przeżyć samego porodu, mimo wszystko sie w to pcha i ma gdzieś to że zostawia na świecie kochających ludzi. Rozumiem, że nosimy je pod sercem te nasze dzieci, ale myslimy kobitki mózgami, nie macicą. Starasz się za wszelką cenę, kosztem wszystkiego to kończysz tak ja autorka i jej podobne. Mam nadzieję, że jednak żyje chociaż to że sie nie odzywa to juz same sobie dopowiedzcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
traktujecie tych swoich facetów tylko jako reproduktorów. Zrobił dziecko - jego rola się skończyła, a jakby przyszło co do czego to gotowe jesteście umrzeć i wszystkich w około unieszczęśliwić. Szkoda. Ciekawa jestem co oni by powiedzieli gdyby to czytali. Zgadzam się z efką marchefką...KAŻDY normalny facet uratuje najpierw kobietę. Były takie przypadki gdy lekarze sie pytali że w razie gdyby do czegoś doszło kogo mają ratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupota by bylo w takim
przypadku zdecydowac sie na donoszenie ciazy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam się nie wypowiadać, bo tylko śledzę temat z ciekawości, ale jedna wypowiedź mnie poraziła. efka konefka marchefka Zgadzam się z tym co napisałaś o przypadku kiedy dziecka jeszcze nia ma na świecie. Czyli prawdopodobnie stając przed takim wyborem jak autorka, ratowałabym siebie, żeby żyć dla moich pozostałych dzieci, ale... wypowiedź Aggie85 (już nie mówiąc o najgłupszej wypowiedzi świata osoby o nicku pupa1977) jest dla mnie porażająco naiwna. Ktoś wyżej napisał, że jeśli coś jest dla Ciebie teorią to się po prostu nie wypowiadaj. Ja nie będę się rozwodzić nad tym czy partner to obca osoba czy nie, czy mam z nim więzy krwi czy nie, powiem tylko, że na pewno jest bardzo ważny. Może nawet najważniejszy... ale moje drogie... tylko do momentu kiedy dziecko przyjdzie na świat. NIE WYOBRAŻAM sobie sytuacji, w której zastanawiałabym się dłużej niż sekundę czy mam ratować partnera czy dziecko :o (ja oczywiście nie mówię o tym, co by było później, bo płaczu by było co niemiara). Po prostu w głowie mi się nie mieści jak można napisać "zginęlibyśmy wszyscy troje". I może jeszcze mi powiesz, że w tej swojej wizji, widzisz Was wszystkich troje spotykających się w niebie? Dla mnie wybór jest tak oczywisty, że właściwie go nie ma - to jest decyzja, którą każdy kochający swoje dziecko rodzic (nie tylko matka) podejmie bez wahania. I właśnie chciałam Cię zapewnić, że mój partner zanim musiałabym dokonać wyboru, prędzej by się zabił, żeby ratować nasze dziecko. Nie da się po prostu wytłumaczyć miłości do dziecka komuś kto tego nie doświadcza. Stracić dziecko to jest wyrwa w życiu, której nie da się zalepić następnym dzieckiem - partnera owszem da się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaś taka......
Kochana napisz, co z Tobą i czy z Maleństwem wszystko ok. Mam nadzieję, że tak. Mocno trzymam kciuki za Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIŁOŚĆ DO DZIECKA TO
oczywista sprawa, piękne słowa i zgadzam sie. Tylko ze poza tym co sie Mialo urodzić autorka miala jeszcze 2 innych dzieci. dlaczego stawiać miłość do nienarodzonego dziecka wyżej niz do tych które juz sa na świecie,które sie zna i kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaalllllleeeeeeeeeee
Autorko, odezwij się! Ciekawa jestem jak historia się toczy, podejrzewam że dziewczyna leży w szpitalu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam dzieci bo
w moim przypadku kazda ciaza oznacza zagrozenie zycia, wiec dla mnie decyzja bylaby prosta - usunac. bylam juz w takiej sytuacji gdzie mialam podjac taka decyzje, ale organizm zadecydowal za mnie i poronilam. dlatego nigdy nie bede umiala traktowac dziecka w kategoriach dziecka tylko jako chorobe zagrazajaca mojemu zyciu. jak na razie moj maz jest ze mna 10 lat i nie wymienia mnie na bardziej uzyteczny model tylko dlatego ze nie bedzie mial ze mna dzieci, chociaz dalam mu w tej kwestii wolna reke. zgadzam sie z opinia efki konefki marchefki - niektorym kobietom macica pada na mozg, zwlaszcza tym ktore wiedzac ze maja male szanse na zdrowe dziecko lub normalna ciaze, celowo zachodza w ciaze zeby miec drugiego czy trzeciego bobaska bo maja "silna potrzebe macierzynstwa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem dziewczyny i żyję...niestety los zabrał mi córkę. Nie pisałam długo z powodu pobytu w szpitalu, dostałam skurczy i znów lekkiego krwawienia. Do końca ja i mój mąż mieliśmy nadzieję.. Trzy tygodnie temu nagle tętno dziecka zaczęło spadać, lekarze nie dawali mi już nadziejii. Nie czekano zbyt długo, zrobiono mi cc. Z powodu tego, iż operację trzeba było wykonać bardzo szybko ze względu na mój stan podano mi narkozę. Nawet nie miałam okazji zobaczyć córeczki i się z nią pożegnać, jeszcze żyła jak ją ze mnie wyciągneli. Zmarła kilka minut po odcięciu pępowiny.. Do dziś jest mi ciężko, ale muszę żyć dla swoich dzieci. Nie wiem co mam pisać..chodzę do psychologa.. Bardzo dużo pomogło mi pochowanie córki. Na szczęście mogłam w tej kwestii liczyć na męża, który zajął się wszystkim. To on szarpał się w szpitalu o zaświadczenie o "porodzie przedwczesnym", załatwiał akt zgonu.. Widocznie tak miało być, ale dlaczego "ktoś" jeśli decyduje o naszym życiu pozwolił mi poczuć jej ruchy, dał mi tyle nadziejii i nagle uciął wszystko w jednej chwili...W poewnym momencie naprawdę myślałam,że to się uda:-( Dziękuje dziewczyny, że zaglądałyście na ten topik. Wspierałyście mnie chociaż tu nie zaglądałam. Anik mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. Nie denerwuj się tym co napisałam, teraz powinnaś być szczęśliwa bo niedługo przytulisz swoje maleństwo:-) Ja już nigdy dzieci nie będę mieć, usunięto mi macicę. Ale w obliczu tego wszystkiego powiem wam, że nie żałuję. Zrobiłam wszystko by dać szansę na życie swojemu dziecku. Nie wiem czy sumienie pozwoliłoby mi żyć gdybym zrobiła inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aka ona 23
autorko, współczuję... dobrze ze sie odezwałas bo sie o Ciebie martwiłysmy! Badz dzielna, masz zdwójke dzieci i masz racje zrobiłaś wszystko żeby dać szanse tej małej istotce, jesteś wspaniałą matka!!! 🌻 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko!! gratuluję decyzji! Jestem pełna podziwu dla tego co zrobiłaś. Wierzę, że wszysdtko się ułoży! Jesteś wspaniałą matką bo zrobiłaś wszystko by Twoja córeczka mogła żyć...chociaż los zdecydował inaczej. Życzę Tobie i twojej rodzince dużo zdrowia i pogodnych chwil:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wspolczuje,.....ale gratuluje,ze bylas dzielna i sie tak postaralas dla tej istotki.. bedzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, tak mi przykro :( przyjmij serdeczne wyrazy współczucia 🌻 ja też już po... u mnie skończyło się szczęśliwiej, chociaż chwile grozy... Mój synek urodził się 1 czerwca w 38 tyg. Cesarka to była masakra :O krwawiłam bardzo, miałam mnóstwo zrostów...a po urodzeniu okazało się, że synek nie umie sam oddychać... przewieziono go na OIOM. Do tej pory jest w szpitalu. Oddycha już sam, ale jeszcze ma problemy zdrowotne. Ale żyje, i to jest najważniejsze. Trzymaj się! Uważam, że dokonałaś właściwego wyboru. Jesteś dzielna i możesz z podniesioną głową mówić o sobie MATKA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czekaliśmy wszyscy na ciebie
autorko i martwiliśmy się o ciebie. Też uważam że JESTEŚ WSPANIAŁĄ MATKĄ.Współczuję ci straty maleństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za zainteresowanie :) mój synek jest już w domu :) teraz jeździmy po lekarzach, żeby określić czy ta sytuacja zostawiła po sobie jakieś powikłania. Na razie wygląda to dobrze, mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Trzymam kciuki Autorko za Ciebie i Twoją rodzinę! Masz dla kogo żyć, masz kogo kochać... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czvdffag
Z tego co wiem mozna miec max 3 cesarki - moja tesciowa miała i żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, jak się czujesz? Jak sobie radzisz? pozdrawiam cię gorąco 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady Gray
Autorko, jeżeli zaglądasz tu jeszcze to proszę Cię o kontakt. Twoja historia jest poruszająca. lady_gray69@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama

Najlepiej znajdź jakiegoś wierzącego lekarza on podpowie co najlepiej zrobić w tej sytuacji moze będzie trzeba być całą ciążę pod ścisłą kontrolą lekarską moze nawet jakiś czas w szpitalu spędzić,  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×