Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nnjjhh

juz wiem czemu dzieci choruja...

Polecane posty

Gość nnjjhh

Hej. wlasnie wrocilam ze spacerku z moja 7 tyg córka. jest -3 st wiec wyszlam tylko na pol godzinki. gdy bylo cieplo jakies 2 tyg temu to w parku bylo z 30 wozków. a dzis ... tylko ja. zero wozków na ulicach. Mamy wogole nie chartuja dzieci. moja siostra tez. dzieci nigdy na sankach nie zjezdzaly bo beda chore. 30 % roku szkolnego siedza w domu bo ... chore. masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niestety tak jest :( przed blokiem mam plac zabaw, kawałeczek dalej zalew, super górki do zjeżdżania na sankach. na placu nie ma nikogo, na górkach też nie. jak było cieplej to czasem 2 maluchów biegała na huśtawki, teraz nikt. jak były ferie zimowe to tylko raz spotkałam jakiegoś chłopca (ok 10-letniego). a warunki były super! dziś też śnieg leży, słońce piękne świeci a dzieci nie ma :( mały jak zawsze sam musiał się bawić na zjeżdżalni a dzieci...patrzyły na niego przez drzwi swoich balkonów (z 4 małe główki widziałam :P) dodam ze ja chodzę z małym dużo (rano ok 8.30/9 na 40 minut-godziny, potem ok 11 na godzinę półtorej i wieczorem ok 17 na godzinę) więc mam okazję poobserwować jak często mamy wychodzą z dzieciaczkami o każdej porze dnia, poza tym mam okna prosto na plac zabaw i zalew więc też widzę ile dzieci biega na dworze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcepankowa
Dzieci tez chodza do przedszkoli i zlobkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne że chodzą, ale nie w soboty i niedziele. a poza tym widzę przez okna te małe nosy wlepione w szybę :P nie da sie ich nie zauważyć bo machają nam jak oszalałe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nnjjhh
No tak ale chodzi mi tez o dzieci do 3 lat.. z takimi dziećmi też sie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bukaa
Jak mój syn był mały i bylam na spacerz a np. padał snieg czy deszcz, to obcy ludzi na ulicy zaczepiali mnie, że dziecko zachoruje. :o U mojego syna w szkole jest chłopiec, który od samego początku nie chodzi na basen "bo będzie chory". Nawet jak był ciepły wrzesień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcepankowa
Pewnie,ze sie wychodzi :) ja wychodze codziennie i wiem cos na ten temat. A soboty i niedziele to jada na hipermarketow haha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
buka - mi też ludzie uwagę zwracają! a to ze mały nie ma czapki (nie teraz oczywiście ale jak ciepło było, tak ok 15 stopni), a to ze mu kawałek ucha wystaje, a to ze rękawiczkę zdjął, a to ze wiatr wieje, ze za zimno, że mróz, że po kałuży chodzi, że śnieg pada, że on za mały na spacery, że za gorąco na wyjście na dwór (dodam że siedziałam z małym pod parasolem, albo pod drzewem, nie w słońcu) ...... tysiące powodów do narzekania i tysiące dobrych rad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do tej wyżej
z dzieckiem powinno się wychodzić nawet jak pada deszcz-od czego jest folia przeciwdeszczowa.Kiedyś nie było takich wypasionych zabawek,komputerów,to dzieci chodziły na sanki,łyżwy lepić bałwany...a teraz ciekawiej w domu-ot cała prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z wami jak nigdy
Moja siostra swoja corke chartuje jak moze :D Zreszta to juz panna, 6lat. Ale jak byla mlodsza, to szla z nia na plac zabaw brala ksiazke i juz. :) A jak widze siostry mojego meza z dziecmi to masakra. Sanki?? A co, to?? Spacer?? A w zyciu... I to tylko dlatego ze rodzice sa leniwi i nic wiecej :P Zreszta, kiedys pamietacie w blokach bylo pelno dzieci. Zbieralismy sie w kupe i na wakacje od 8 do 20 sie siedzialo to w piaskownicy, to na kocach bawilo sie w dom :D, to na boisku w pilke z chlopakami..., a to ziemianki sie budowalo, a to 2 ognie, kluchy, w "siatke", chowanego :D Nie no super..., a teraz... Komp, Komp, i komp... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co bo taka jest
prawda. Za mojego dzieciństwa było się na podwórku od świtu do nocy. Nawet w zimę, przy -20 szło się na sanki i wracało całkowicie mokrym. Nie pamiętam aby były jakieś takie epidemie które zwalały z nóg wiekszosć dzieci. A dziś? Zaraz niby jakiś wirus i na 30 dzieci - 7 jest w szkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja również z wami się zgadzam. Ja mieszkam w małej miejscowości i jak tylko wychodzę w chłodniejsze dni z małym na spacer to ludzie dziwnie patrzą. Taka mentalność. Moja szwagierka prawie w ogóle z córką na podwórko nie wychodzi a mają swoje własne podwórko. Wystarczy zamknąć bramę i mała może cały dzień na podwórku hasac. Ale gdzie tam. mamusia musi seriale obejrzeć :( a dziecko siedzi biedne w domu. U nas 2 godziny dziennie to obowiązkowo. Czasami jak jest cieplej to nawet więcej. I jeszcze jeden powód podam chorowania dzieci. Tropikalne warunki w domu. Jak zajezdzamy do szwagierki to u nich temperatura w domu 26 stopni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie hartuja i
podaja na byle co antybiotyki. Jak czasem czytam wypowiedzi mam, ktore gdy tylko dziecko kaszlnie juz laduja w nie antybiotyk jeszcze przed wizyta u lekarza to nie wiem smiac sie czy plakac. To juz jak jakas wyrocznia - chore - oj zaraz skonczy sie na antybiotyku i tak w kolko. Ciekawe czy chociaz pamietaja aby podac w trakcie kuracji i potem jakies probiotyki - watpie. Dziecko ma lekki kateraek juz je kisza w domu, zeby sie nie pogorszylo. To trzeba byc jakims glupim, zeby nie zauwazyc, ze wcale to nie pomaga tylko wrecz przeciwnie. Nie dbja tez o diete - jak czytam co jedza niektore dzieci to zgroza. Ja wiem, ze czasem naprawde trudno przekonac dziecko do jedzenia warzyw i owocow, ale jak sie chce to mozna a nie olac i dawac mu slodycze, platki na mleku, nutelle i drozdzowki. Ja sama mialam takeigo warzywofoba - to w akcie deperacji przekupywalam go kes marchewki, brokulow, fasolki - lyk coli. Brzmi strasznie ale po krotkim czasie na talerzu zostaly warzywa, kuskusy, duszone mieska a cola zniknela z domu calkowicie. Teraz to prawie nastolatek a coli nie pije, chipsow nie je, nutelle z zadka i nie choruje. Ja z katarem u dzieci wychodzilam i wychodze. Oprocz syna mam jeszcze malutka coreczke i wychodze z nia codziennie po dwa razy - jak jest na plusie lub w okolicach 0 to nie zakladam rajstop, czapke sama zdejmuje, szalika nie uznaje i ma sie dobrze. Bo to tez zadne hartowanie jak dziecko przykryte 4 kocami i ubrane tak, ze sie ruszyc nie moze. No ale u nas spoleczenstwo wie lepiej i mi wiecznie zwracaja uwage, ze dziecko zaziebie - tylko ono jakies uparte i nie chce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak jest. W mojej kamienicy, poza moimi dziećmi żadne dziecko do kwietnia nie wychodzi na dwór (od małego do ok 12 lat :D) A potem, słońce, trochę wiatru i całe lato zapalenie płuc, antybiotyki, zwolnienia ze szkoły, z przedszkola...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmmm łatwo tak oceniac innych.... Starsza córka wychodziła codzinnie na spacer i pierwsza chorobe zaliczyla dopiero jak miała 1,5 roku. A młodsza juz miesiac siedzi w domu bo ciągle chora... bo starsza ją zaraża chorobami przywleczonymi z przedszkola. Czasem samo hartowanie nie starcza jesli mamy posyłają do przedszkola dzieci z glutami do pasa które zarażją inne dzieci....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie hartuja i
nie zgodzilabym sie z JANA. Mi dzieci nie choruja nawet jak sie spotykaja z zagluconymi rowiesnikami. Jednak jak juz pisalam, anlezy odrozniac katar od powazniejszej choroby. Jak u mnie maja katar to w domu nie siedza. Zabieram na spacer, przewaznie na zimnie gluty leca im jak szalone ale potem w domu juz spokoj i nie rzuca sie na uszy i oskrzela i szybciutko przechodzi. zatrzymywanie w domu dziecka z lekkim katarkiem to jeden z najczestszych bledow mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jak wytłumaczysz to że moja córka nie chorowała niemal wcale DOPÓKI nie poszła do przedszkola...? A zawsze ją hartowałam, nie ubierałam ani za ciepło ani za zimno... Że ci nie chorują i nie zarażją to fajnie, ale widac kazde dziecko jest inne mimo hartowania....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój synek nie choruje (2 razy katar raz jelitówka ode mnie), ale łatwo sie mówi i daje rady, jak dziecko nie choruje. Czasami dziecko choruje nie wiadomo dlaczego. Moja tesciowa twierdzi, ze jeżeli dziecko choruje, to wina matki. Po prostu boska teza, dla matek.... mąż ponoc nigdy nie chorował jako dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamusia_2626
Hartowanie nic nie daje, ale to, że spędzasz czas z dzieckiem na podwórku a nie w centrum handlowym. Moja córcia też była zdrowa, ale gdy poszła do żlobka.........masakra! Od września była już 6 razy chora, 3 razy antybiotyk, od pediatry do laryngologa itp. A na spacer i sanki wyszłam pierwszy pierwszy raz po 5 miesięcach, bo albo byłam w pracy, albo w szkole, więc małą na spacery zabierał mąż, ale udało mu się z córcią wyjść tylko kilka razy od września! Teraz już wiesz, dlaczego dzieciaczki muszą siedzieć w domkach....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie hartuja i
mi starsze dziecko jak bylo male to chorowalo. Przestalo, gdy dalam sobie spokuj z lekarzami i lekastwami - poczawszy od syropkow na antybiotykach konczac. Wymaga stalowych nerwow, ale sie sprawdzilo. Oczywiscie nie namiawiam, gdy dziecko ma 39,5 lub 40 stopni ale w okolicach 38 warto spobowac i pozwolic organizmowi powalczyc, wtedy sie wzmacnia. A i przez nieuwage zdarzylo mi sie nawet zabrac syna z goraczka pare razy na dwor (on ma o tyle nietypowo, ze po nim nie zawsze widac) i pomimo, ze tak pochodzil z jakimis 38,5 to nie pogorszylo mu sie ale szybcie wrocil do zdrowia. W Szwecji ponoc na bakteryjne zapalenie gardla podaja lody - moze tu tez tak zadzialalo zimne powietrze zmrozilo bakterie. Moze mielismy szczescie:) w kazdym razie odkad pozegnalismy leki skonczyly sie choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwne bo...
z moim synkiem (20 m-cy) wychodze na spacer praktycznie przy każdej pogodzie nawet jak jest deszcz oczywiscie nie gdy jest ulewa!A on choruje systematycznie co 2 miesiące.Teraz znowu spędziliśmy tydzien w szpitalu w piatek go wypisali miał zapalenie oskrzeli z dusznościami!Niestety na mojego małego syropki nie działają zawsze konczy sie to antybiotykiem :( Więc to chyba nie jest do konca tak jak piszesz autorko!Dodam,ze w szpitalu nbył już 2 raz bo syropki nic nie dały ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam pytanie, od kiedy można wychodzic z noworodkiem na spacery? Rodze w czerwcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teściowa twierdzi,że jak skończy 3miesiące-ale to przecież już ciepło będzie;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwne bo...
Moj mały urodził sie w lipcu w czwartek sie urodził w niedzielę byliśmy w domku a we wtroek juz 15 minut na spacerku :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyli jeśli jest ciepło - można bobasa w wózek i na spacer praktycznie odrazu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przez trzy lata w każdą zimę co dwa tygodnie biegałam z chlopakami do lekarza bo ciągle zapalenie oskrzeli. ale co się dziwic - mieszkaliśmy u teściów, temperatura w domu 26 stopni a dzieci musiały miec bluzy z długim rekawem bo zachorują. masakra. i nie wolno bylo zdjąć nie mówiąc o tym żeby cokolwiek dało się pustakowi (mojej teściowej) wytłumaczyć. a później zdziwiona bo dzieci chore... i w końcu się wyprowadziliśmy - dzieci praktycznie codziennie sa na dworze, w domu temperatura ok. 22 - 23 stopni, krótki rękaw i ....zero chorób:) coś jednak jest w tym hartowaniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia zosienki
Miss M hehe to zależy od tego kiedy Ty dasz radę - bobasa na chwilę możesz wyprowadzić już na drugi dzień po powrocie ze szpitala. Ja np byłam na spacerze dopiero 4 dni po powrocie ze szpitala (20 minut spaceru) bo wcześniej nie byłam z stanie - blizna po cesarce strasznie ciągnęła. Ale przez te 4 dni mała była werandowana :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwne bo...
Nie wiem to chyba moj syn jest jakis dziwny ;/ w domku tez lata na krótki rękaw i spodenki dresowe a temperatura nie przekracza 23 stopni w kuchni kaloryfer jest cały czas zakręcony bo jest cipeł nie wiem co jest nie tak ale juz mi ręce opadają!Kazdy kaszel + kata konczy sie antybiotykiem 2 razy miał juz zastrzyki i zawsze boje się,że znów wyladujemy w szpitalu!Dwa m-ce był na lekach uodparniających które i tak nie pomogły miał robione testy alergiczne teraz w szpitalu i na nic nie jest uczuluony...Nie wiem ale mam dośc i codzinnie boje sie zeby znow nie zachorował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak złapie ten katar i kaszel to od razu idziesz z nim do lekarza czy próbujesz leczyć na własną rękę? bo ja w razie czego to próbuje troche domowymi sposobami a jak nie przechodzi to dopiero do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To dlaczego żłobki i przedszkola to największe wylęgarnie chorób? :-o Przecież tam dzieci są wyjątkowo dobrze "zahartowane" bo Panie przedszkolanki dbają o częste spacery, wietrzenie i odpowiednią temperaturę? Poza tym dziecko hartuje się na spacerze idąc do żłobka/przedszkola , również wracając z niego.. Więc wytłumaczcie mi dlaczego w kolejce u pediatry same tak świetnie zahartowane przedszkolaki i żłobkowicze? :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×