Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość myszka100

Chłopak dał nam czas

Polecane posty

Gość Cammilla34
Rozumiem, ze dystansowanie polegalo na nie odzywaniu sie do niego? zrywalas z nim kontakt? co w Twoim przyapdku dzialalo TAK? wiem ze kazdy jest inny, ale zwyczajnie chce pogadac, moze ja cos zle robie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zachowuje się jakby miał okres :D Ale do rzeczy... dopoki on nie przejrzy na oczy i nie dowie się czego chce od Ciebie to będzie to tak wyglądało. Wiesz... wg mnie zachowuje się jakby mu nie zależało na dobrych relacjach z Tobą. Probowałaś go przytulić bez słowa? Nie wiem... pokazać jakoś, że jego chimery nie robią na Tobie wrażenia ale pragniesz go wspierać? Kurdę, albo macie kryzys przepraszam z dupy wzięty (bo nie wiesz o co mu chodzi? nie domyślasz się?) albo ma to wszystko w dupie. Przykro mi, wiem co czujesz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Na poczatku byla zlosc, pozniej postanowilam go wspierac a wiec poglaskalam go, powiedzialam cos milego, wtedy troche mieknie. Ale na chwile. Np wieczorem zasypiajac wtula sie we mnie, w nocy np przebudza sie gdy ja wychodze do kibelka, pytajac gdzie ide albo trzyma mnie za reke przez sen - tak robilismy od zawsze - a rano wstaje i znowu wracaja jego mysli o problemie, staje sie marudny,zgorzknialy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sama nie wiem... robiłam tak... zakładałam rożowe okularki. Problemy nie istniały. Cokolwiek robił miałam to w dupie. Opowiadałam mu jak kumplowi jak minął mi dzień itd. Nie poruszałam tematow istotnych. Po prostu potraktowałam go jak kumpla. I było spoko. Ale do czasu zanim nie zaczynał sam wchodzić na tematy związku i planow... i tu się sypał cały plan :( Bo mnie to znowu raniło... że on sobie teraz kiedy zaczęłam go traktować jak kumpla zaczął wyobrażać Bog wie co... bo to nie tak. Bo niezałatwione problemy same nie znikną... to co było złe kiedyś powraca czasami o tak samo samoistnie, nawet gdy tego nie chcemy... a ja nie mogłam na niego liczyć wtedy, na żaden serdeczny gest, uścisk, przytulenie NIC. Był niemiły arogancki wredny i noż się sam otwierał w kieszeni. Było dobrze jak to ignorowałam. Ale nie było w tym wspolnoty. Takie wiesz... takie nic :( Pustka. Tylko się cieszyć na siłę a jemu było dobrze. Słodziłam mu... misiaczku pysiaczku kochaneczku... bleh! I jemu było dobrze! A mi się chciało rzygać i zaczęłam się w tym gubić. Nie umiem udawać, że wszystko jest w porządku... potrzebuję rozmowy a on nie. On to by sobie gadał o pierdołach ale jak jakiś problem się pojawi.. rożnica zdań czy cokolwiek... wtedy zamieniał się w cepa! A mnie to od niego zaczęło odstraszać... i tak teraz sobie go ignoruję... A on chyba myśli, że wszystko samo mu wpadnie w łapki... jak zawsze. Ja mam dość tego a on się niby budzi... oh ah kocha kocha i to jak! On by nigdy! On by zawsze! On przecież! On kocha! Tęskni! Wariuje! Szlocha! A ja niedobra go ignoruję... To jak zabawa w kotka i myszkę... mam dość tej zabawy. Chcę szczerości a jej nie ma. Wiesz... kiedyś rozmawialiśmy od serca... z rozmowy wynikało, że myśli podobnie do mnie... że to nie w porządku, że my dla siebie jesteśmy ważni ale nie jesteśmy dla siebie... Wtedy byłam w szoku jak bardzo dobra ta rozmowa była!!! Oczyściła wszystko! Wszystkie żale zniknęły! Wydał mi się cudownym człowiekiem! Że na pewno znajdzie sobie ukochaną ktora będzie miała go takiego jakiego miałam go ja przy rozstaniu. Było cudownie! Wspieraliśmy się! Dopiero wtedy nasze relacje nabrały normalnych krztałtow... Dopoki nie pękliśmy, że chcemy tego trupa ożywiać. No i znowu się zaczęło... ukrywanie prawdy, poczucie winy, wstydu... poczucie że wyrządziliśmy sobie krzywdę. Ciężko z tym żyć. Czas dorosnąć. Czas pozbawić się złudzeń. Niestety :( Nie mogę Ci nic poradzić jak tylko to byś była CIERPLIWA i zawsze była SOBĄ, WYROZUMIAŁA ale i nie dała się TŁAMSIĆ. Jak Ty będziesz nieszczęśliwa to co z tego ma dobrego wyniknąć? Rozmawiajcie ale nie na siłę. Patrz mu w oczy z pokorą a znajdziesz odpowiedzi nawet nie pytając... gdzieś w serduszko to poczujesz... A potem... pewnie długa droga przed Wami. Ale życzę Wam szczęścia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Dzieki Tak za te slowa:) jestes bardzo madra kobietka! musze uciekac a Tobie zycze milego popoludnia i jutro jak cos to sie zgadamy, papa buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ile on ma lat? eee... dziewczyno! on ma kompleksy i to straszne!!! jak on wygląda? zakłada jakąś maskę na twarz i nie chce się ujawnić :-/ ale będziesz miała z nim zabawy, ło matko! jak chcesz to popracuj nad nim ale kurczak... ale no... ALE ALE! ale on potrzebuje czasu sam na sam :( żeby się oswoił ze samym sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję to miłe :) Buziak kochana :***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Hej dziewczyny w ten pochmurny ( u mnie) poranek. Tak----moj facet ma 30tke na karku...wiem wiem a zachowuje sie jak szczeniak czasem, mowie mu to ale wtedy sie obraza i moze to cale zamieszanie z nim jest spowodowane faktycznie kompleksami. Juz ktos kiedys z moich znajomych powiedzial to samo co Ty. Co do wygladu to nie mozna mu raczej nic zarzucic, jest przystojny i niczego mu nie brakuje. Nie wiem, moze wyniosl cos negatywnego z dziecinstwa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UWAGA! DŁUGIE! DO CAMMILLI wewnątrz pytanie i parę słów :) Całość to elaborat na temat DDA. Wiesz... kompleksy często nie mają wiele wspólnego z wyglądem, bo te o wyglądzie są całkiem niegroźne. Gorsze są te psychiczne... Wiem co z domu można wynieść... szlam niepojęty. Ja ze swojego wyniosłam tyle gówna, że mimo iż kocham rodziców to potrafię ich nienawidzieć, ot tak... za to, że zgotowali nam piekło, że nie interesowali się nami, byli wobec nas agresywni. Teraz to wszystko wychodzi. A oni są w szoku, że jesteśmy niedobrzy. A ja się nie dziwię, że mam problemy jakie mam... norma... Tylko jak sobie z tym poradzić? Na co dzień nad tym panuję, są ludzie którzy działają na mnie kojąco jak balsam... ale nie daj Boże jakiś cwaniaczek zechce mi nadepnąć na odcisk a potem jeszcze zignorować mnie... oj! To już ma u mnie tak ogromnego minusa, że mogę z czasem nie powstrzymać gniewu i opanować się za późno jeśli ktoś nie raczy mnie uspokoić lub choćby zostawić w spokoju z dobrym słowem. U mnie każdy sobie zbiera dzbanek wody. Jeśli raz go przeleje to już niemal za każdym razem będzie mnie wytrącał z równowagi. 3 osoby już go przelały... To smutne... ale każdo z nas coś z domu wynosi i niestety nie wybieramy sobie rodziny i dlatego niektórzy mają większe problemy z asymilacją. I niestety... ludzie są coraz mniej tolerancyjni wobec bardziej wybuchowych osób-na siłę mówię NIE NIE ROZUMIEMY CIĘ! Nieprawda... co tu rozumieć. Można nie tolerować. Założyć sobie Idyllę w mózgownicy i wmówić sobie, że każdy ma jakimś salonowym normom podlegać. A tych odmieńców spychać. Nie!? Tak? Takim "złym" ludziom trzeba pomóc? trzeba ich zrozumieć? A pomóc jak? Pracując nad siłą spokoju? Dać im się wyżyć? Czasem warto zostawić, dać im zginąć lub przeżyć przemianę. Jak z każdym innym człowiekiem. (?) Niektórzy nie chcą pomocy -to kaplica... tzn MY zwykle nie chcemy pomocy. Bo to pomoc specjalistyczna i nie każdy ma do tego możliwości. Czyżby? A my nie ufamy każdemu... Ale niektórzy z nas po prostu o to nie proszą a cicho liczą na pomocną dłoń. Inni się poddają no i cóż... życie i tak różne scenariusze pisze :) Piszę Ci z perspektywy człowieka wychowanego w tzw patologii. Patologia to zbyt dobitne słowo jak dla mnie... bo ta cała patologia to po prostu elementy... nie powiesz chyba że pełny jadłospis składa się tylko ze śniadania? No i tak u nas nie była tylko i wyłączenie patologia ale się pojawiała. Dobrzy ludzie są dla nas lekarstwem. Bywamy źli na cały świat ale w gruncie rzeczy wtedy właśnie wołamy o pomoc, o miły gest, o odrobinę zrozumienia które pozwoli nam się pogodzić z koszmarami i powrócić do normalności. Wydaje mi się to trochę bezsensowne... bo to głuche wołanie... nikt nie ma odwagi się z tym zmierzyć, nikt nie chce Ci pomóc... zwykle... a jak już się znajdzie taki wyjątek... to rzadko ma tyle sił by przebrnąć przez sprzeciwy ludzi "normalnych", którzy odradzają wręcz zabraniają zbliżać się do takich ludzi-niby słusznie. I tak oto tworzy się specyficzna grupa ludzi na uboczu... niby dobrzy ludzie... ale nieprzystosowani zupełnie do realiów społecznych. Nauczeni agresji i innych złych emocji jak np ignorancja, które przewijały się w ich domach i musiały zostać z czasem oswojone jak gdyby normalne. Czasem ludzie nie mają pojęcia, że męczą cię koszmary i mówią że jesteś zły, po prostu, diabeł w tobie siedzi. A my się nie przyznamy, nie będziemy lamentować, że to dzieciństwo czy coś tam itd bo sami się nad tym zastanawiamy: jesteśmy źli czy po prostu po przejściach? Wiemy, nie wiemy i tak w kółko. Będzie tak na zawsze? Czy kiedyś się z tym pogodzę? Wczoraj było dobrze... dziś znowu kiepsko... jutro będzie znowu dobrze? I dlaczego czasem te zło sprawia nam radość by po chwili dobić całkowicie pozbawiając nas wiary w dobro? Wstydzimy się? Może trochę...może bardzo... może wcale... ale nie użalając się nad sobą nie zawstydzamy siebie bardziej. Choć może tylko to wrażenie. Po co się użalać? Po to żeby szukać wymówki? I tak oto znowu jest problem dla potencjalnego przyjaciela aby dotrzeć do takiego człowieka. I jak nie trudno się domyślić oznacza to samotność do której z niemym krzykiem w gardle musimy się przyzwyczajać. A potem łasić się i uczyć się wynagradzania.. :) i oto taki klucz skarbnica-nabroiłeś, napraw, powiedziałeś coś złego-przeproś, zawiodłeś-wynagrodź. Niby dla każdego ale dla nas szczególne motto. Tzn to mój sposób na odkupienie grzechów-próbowałam mojego nauczyć ale ciężko z tym było :O Bo w nim chodzi o szczerość a nie-zrobiłem ci z premedytacją coś przykrego ale wiem że wystarczy przeprosić... cwaniaczkowaty uśmieszek do tego i HEJA! NIE!! Ale mnie wkurwiał!!! :O To był głupi pomysł :) Każdy jak czuje potrzebę znajdzie sposób. Gorzej gdy nie czują... nosz! To niech poczują! Coś trzeba dać żeby coś dostać. A jak nie... to siedź se i czekaj na dobrego Samarytanina, Matkę Teresę czy Hioba :) Albo leć do króla Samuela -on ci powie do rozumu ;) Są w tej grupie różni ludzie :) Mój facet także należy do takich.. poczułam to i stwierdziłam, że razem będzie nam raźniej, że się będziemy rozumieć. Oj... rozumiemy się jak chcemy ale nie potrafimy sobie wiele pomóc. I chociaż mój miał dużo lajtowiej w domu... tzn on nie był atakowany, był obserwatorem. A ja to i to. To powiem Ci... jestem od niego dużo bardziej opanowana choć dużo mniej cywilizowana :) Może dlatego, że pomagając jemu pomagałam sobie w zrozumieniu pewnych mechanizmów psychicznych ale! ALE! w styku dwóch tak wybuchowych charakterów powstaje monsun, i co z tego, że rozumiem to skoro i tak opanować się jest mi ciężko... przy ludziach którzy mnie skrzywdzili. Wobec innych jestem obojętna-bynajmniej teraz... Uważam, że zrobiłam co mogłam ale dalej już nie jestem w mocy bez szwanku dla własnej psychiki mu pomagać. Jakaś zmiana warty by się przydała... ja mam wolne ;) Myślisz, że Twój facet należy do takiego rodzaju ludzi? Jeśli tak to wiedz, że nie wolno ich traktować inaczej :) Tak... traktować trzeba jak normalnego człowieka, nie jakiegoś chorego-co o zgrozo zauważyłam w tendencjach niektórych-a to może przynieść odwrotny skutek, ale trzeba być wyczulonym na to kiedy i jak najlepiej załagodzić jego ataki. Tylko tyle :) Ich trzeba nauczyć MIŁOŚCI... tzn dać im się jej nauczyć ;) Jesteś na siłach? Łohoho!!! Współczuję Ci maleńka z całego serduszka :) Bo być może nie ma na to szans już... :( Może lepiej będzie jak od niego odejdziesz :( To może być straszne co będziesz przeżywała :( I możesz nie być zadowolona z poświęcenia na jakie na bank będziesz zmuszona by ten związek utrzymać i tak z niewiadomym skutkiem :( Nie wolisz prościej? Tylu facetów dookoła... Można poszukać łatwiejszych rozwiązań. Do takich ludzi trzeba NAPRAWDĘ SILNYCH PSYCHICZNIE partnerów! Bardzo silnych! Strongmenów :D Nie do zajebania! Takich co się nie dadzą im zniszczyć a jeszcze wyciągną ich z bagna. Albo jeszcze lepiej-CUDU!!! Tzn... miłość miłość... można się kochać w takim gówienku ;) Ale pomyśl o tym czy to jest to czego chcesz... Są ludzie prostsi w obyciu ;) A teraz tak całkowicie z sedna serca! To nie jest CHOROBA! To są przeżycia!!!! Idiotom, którzy myślą, że tzw DDA czy inne gówniane wyzwiska to synonim choroby mówię SPIERDALAĆ Z TYMI PTASIMI MÓŻDŻKAMI !!! Ale mnie to wkurwia! Nie wchodzę na te dupiate topiki DDA i innych płaczących debilów co się rozwodzą nad przejściowymi bardziej lub mniej stanami psychicznymi pochodzącymi z mocnych przeżyć. To nie kalectwo, nie ułomność. To szufladka pt TRUDY i ZMAGANIA. Wszystkim których to ominęło gratulujemy :) Ale niech nie czują się lepsi... pycha jest niezdrowa ;) I o to mi chodzi! Cammilla... nie wiem jak to będzie ale jeśli jesteś silna to dasz rady... nasza pomoc będzie tylko dodatkiem więc będę za Was trzymała kciuki. Była tu u Nas koleżanka "Dlaczego.."-miała podobnie kolesia po przejściach-pewnie z dzieciństwa- ale wszystkie odradzałyśmy bo ją ewidentnie koleś wykańczał psychicznie :( Niektórzy lubią mocne wrażenia :D Tym polecam takich partnerów. Ale jeśli się gustuje w świętym spokoju to nogi za pas! Dobra kończę swoje pierdolenie. Weź tylko co Ci przydatne, jeśli cokolwiek się okaże takie. Mam nadzieję, że suma sumarum uśmiechnęłaś się czasem z przekąsem hehe :D Buziaczki... zostawiam Ci piosenkę, którą odkryłam bardzo dawno i nie wiedzieć czemu... wstydziłam się jej słuchać przy świadkach. Do tej pory uderza we mnie zbyt mocno, by móc się z nią zgodzić... gdybym chciała się z nią zgodzić musiałabym pozbyć się złudzeń... ;) jedyne co mi zostało... i poszukać klasztoru... bo mnie nikt tak nie kocha... i nie będzie w stanie... przepaść między realiami a marzeniami... ja wciąż w głębi duszy szukam gołębia na dachu... wiem ;) głupia jestem... mam przecież wróbla w garści :O ciesz się tym co masz... pogódź się z porażką... zmień siebie i zacznij kochać jak należy-skoro mówiłaś "kocham"-kochaj... :( to wciąż dla mnie za trudne :( Nie rozumiem! Nic już nie rozumiem. Może dla Ciebie będzie pocieszeniem :) http://www.youtube.com/watch?v=_vw2JhtkLZY O... to do mnie dociera---> http://www.youtube.com/watch?v=-k8vl-Nz0SE JAK JA SIEBIE NIENAWIDZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Mam za co!!! I to ;) http://www.youtube.com/watch?v=SMwaMTP8HSQ&feature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale dłuuuuugiweeeee
jeszcze nie przeczytałam :P Ale zaraz to zrobię :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale dłuuuuugiweeeee
nie, nie dałam jednak rady :( Wybacz, TAk :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahaha :D to wspaniale :) tzn przepraszam :D NIENAWIDZĘ SIĘ!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Dzien doberek! Tak--jak zwykle jestem pod glebokim wrazeniem tego co napisalas - dzieki :) Chyba jestem dosc silna bo skoro do tej pory wytrzymalam i wytrzymuje..hmmm albo taka glupia..cholera juz wie. Powoli trace sily, juz mi sie w glowie pierdoli ( przepraszam ) od tego wszystkiego, od tego myslenia a dlaczego, a po co, a na co- jasny gwint! kompleksy ma na pewno ale co jeszcze? bo nie wydaje mi sie ze to tylko to. Czuje ze nie potrzebuje mojego towarzystwa jak kiedys, widzimy sie codziennie , on jest taki dziwny, czyzby znudzony? juz nie pytam go o nas, staram sie byc usmiechnieta mimo ze mi sie nie chce, a on ma i tak jakies napady. Dzisiaj np w ogole prawie nie dzwoni, zawsze jakies tam sygnalki puscil..zapytalam go w smsie co slychac i dostalam odpowiedz " nie mam humoru!", ja zygam juz tym serio. On chyba faktycznie sie wypala. Najpierw mial do mnie pretensje ze nie mieszakmy razem ( z pewnych wzgledow bylo to niemozliwe, tlumaczylam mu z jakiego powodu-zrozumial). Teraz gdy wyprostowalam pewne sprawy z tym zwiazane i powiedzialam, ze ma droge do mnie otwarta,tzn moze zamieszkac- powiedzial ze nie ma sensu bo bedziemy sie klocic o dzieci i woli mieszkac u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wygląda na nieszczęśliwego w tym związku Cammillo :( Chce Cię zrazić do siebie. Dobrze by było znać powód by coś zaradzić, ale on jeśli nie potrzebuje czasu na przemyślenie to najwidoczniej kopa w dupę :( Tak jakby Ci łaskę robił... Jakby w coś pogrywał. Albo oczekiwał, że zaczniesz za nim ganiać jak pies a on sobie z satysfakcją będzie Cię odtrącał. Bleh! Chyba nie jest z Tobą do końca szczery :( Inaczej by Ci powiedział o swoich problemach. Rozmawialiście? Poczekaj jakiś czas... nie pisz do niego!!!! Ani nie strzałkuj!!! Tylko tyle. Jak będzie zły schodź mu z drogi. A tak poza tym normalnie żyjcie. Po jakimś czasie powinien zacząć myśleć o Tobie. Bo teraz to najwidoczniej jesteś dla niego zbędnym balastem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale no :( Wszystkie naraz? Ta pogoda!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co Ci Nastusia? Polepszyło się już?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buba125
cammillo zacznij sie bardziej szanowac i kopnij tego idiote w tyłek!! zreszta, najwyrazniej on na to chyba liczy:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, jakby sobie tego życzył właściwie :) A my wiedźmy nie spełniamy ich życzeń :D Co z nami? Czemu dajemy się tak traktować? Hola, hola! Przyznam się do błędów ale postaci rzeczy to niewiele zmienia. Dla mnie i dla niego. Kochać znaczy dać odejść... jaka ja głupia jestem! Bleh! Uzależniłam się od faceta a teraz jestem na detoksie :D Ale mi jest... no nie wiem jak nawet :P Bo miłość to: a) zaufanie b) wsparcie c) zrozumienie d)... ? A to co my sobie robiliśmy przypomina nienawiść. Trzeba z tym skończyć. Ohydne są te gierki a ja nie jestem wszechwiedzącą psychoterapeutką. On też nie. Tu trzeba umieć sobie radzić samemu :) Buziaki holeczki :*** P.S. Nienawidzę się :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Hej laseczki. No coz...przedwczoraj byla dluga powazna rozmowa, efekt koncowy dobry - powiedzial ze kocha, ze zalezy, ze chce byc ze mna ble ble bleeeee, tylko nie podobaja mu sie pewne rzeczy u mnie dlatego tak reaguje. Wczoraj spedzilismy bardzo milo dzien- naprawde. Przez chwile czulam sie jak kiedys - doceniona, szanowana i kochana. Wczoraj wieczorem klotnia o jakies gowno znowu, poszedl spac oddzielnie do drugiego pokoju a rano pretensje, ze ja sie nigdy nie zmienie, ze on zyga juz tym zwiazkiem. Wyszedl trzasnal drzwiami no i oczywiscie wylaczyl telefon. Teraz nie bedzie sie w ogole odzywac...ukarze mnie....mam dosyc takiego zycia, jestem psychicznie wyczerpana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cammilla34
Hallo! jest tutaj ktos?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam ten temat i muszę wam powiedzieć dziewczyny że tylko kobieta tak może skomplikować sytuację. Pije szczególnie do tych z początku tematu. Po grzyba piszecie jakieś durne smsy, kręcicie, kombinujecie, plątacie i tylko się wszystko komplikuje. Nie prościej powiedzieć facetowi: słuchaj chce być z Tobą ale jak dalej się będziesz zachowywał tak i tak i siak i owak i srak to z Tobą nie będę. Nie prościej??!! Prościej ale kobiety same komplikują i są sobie winne!!! Po grzyba jakąś cisza i nieodzywanie się tęsknienie obrażanie się itp itd. Kurcze i to ma być szczerość? To obłuda. Szczerze trzeba powiedzieć że jak się będzie zachowywał jak dupek to z nim nie będziesz a jak się poprawi to chcesz być jego. Proste!! Za proste żeby ktoś na to wpadł?!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za bardzo wszystko uprościłeś człowieku... zabrakło Ci jednego elementu w tej historii aby była kompletna... kochamy tak, że nie stawiamy spraw na ostrzu noża... to nie jest jakiś konkurs czy walka na szpade... to tylko emocje, którymi się różnimy... nie chcemy psuć... ale niektóre rzeczy psuję się samoistnie... a nam zostaje żal... i z tym żalem nie umiemy się pogodzić... ot... stąd taka plątanina. jestem takiego samego zdania jak Ty ale to nie działa... a ta reszta komplikacji i owszem działa czasem wybornie. czego więc nas uczycie? że lubicie jak się z wami pogrywa. szczerość... heh... za nią najbardziej mi się dostaje po dupie więc wiesz... sam wiesz :) ja się wczoraj nieco otrząsnęłam... myśląc samodzielnie mój związek nie ma w ogóle racji bytu. i co jeszcze? i większość znanych mi związków... smutna prawda! ok mój jest na włosku ale spotkam znajomych, jego rodziców... oni w nas jeszcze wierzą... więc siłą sugestii próbuję odnaleźć to co oni... ale eh eh eh :( potem brakuje mi sił na wiarę akurat w tej materii. Nastko! niedługo będę w Twojej skórze... czuję to :O ot Cammilla... kopnij go w dupę. On tego chce!!! On się o to prosi!! proszę bardzo Kserkses!!! kobiety komplikują?? patrz na chłopaka Cammilli, ona mu wprost a ten wymigi, potem fochy! kto tu komplikuje i uprawia gierkowanie?? już się nie czuj tak rasowo czy płciowo usposobiony do wydawania wyroków za wszystkich mężczyzn. niet! robicie dokładnie to samo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
P ??? solek? deszczu man? o rękę!!!!!!!!!!!! Nastka, Ty i te Twoje poczucie humoru ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×