Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutnama

czy po urodzeniu dziecka rozpadl sie wasz zwiazek???

Polecane posty

Gość trzeba mysleccccc
tak jest, to po co wyście zdecydowali sie na dzieci, tylko je krzywdzicie, co za bezmyślność, tylko dzieciom spieprzyliście życie. Podejrzewam, ze ciąża byla powodem bycia razem. Tak to jest jak się chce korzystać z seksu nie umiejąc sie zabezpieczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja córka ma 5 miesięcy i między mną a moim męzem jest super - w zasadzie tak jak wcześniej, może nawet jest fajniej, bo mamy wspaniałe dziecko, które nas akurat jeszcze do siebie zbliża. Mąz bardzo się angażuje w zajmowanie sie małą i myśle, ze to ma ogromne znaczenie w tym wszystkim. Niestety musze przyznac, ze bardzo zubożało nasze zycie seksualne, ale wiem, ze kiedy przestanę karmić (bo problemy wynikają własnie z tego powodu) to wszystko wróci do normy. Ciesze się, że mąż rozumie tę sytuacje i jest bardzo cierpliwy, bo to trudna sprawa, również dla mnie (ja chce, ale po prostu nie moge, ale ... to inny temat :) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dodam, że zanim zaszłam w ciąże, to byliśmy z męzem już ze sobą w kilkuletnim związku. Dziecko to była dojrzała przemyslana decyzja, bardzo dobrze się do tego przygotowalismy właściwie pod każdym względem, również emocjonalnie, psychicznie - według mnie to nie jest bez znaczenia. W naszym przypadku nie jest tak, ze przyjście dziecka na świat wywróciło nam życie do góry nogami, o czym zapewnialo nas większosc znajomych. Oczywiście pewne rzeczy sie zmieniły, wiadomo, ze mała jest naważniejsza, ale ... mnóstwo rzeczy pozostalo takimi, jak wczesniej, z czego oboje bardoz się cieszymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo dziecko to nie wpadka
no bo jak sama piszesz, u was decyzja o dziecku była przemyślana, a nie była to wpadka po kilkumiesięcznym poznaniu się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma reguly.. u mnie dziecko pojawilo sie po slubie, nei bylo wpadka, teraz tez jestem w ciazy i to tez nei wpadka :) znam meza od 6 lat, po slubie jestesmy 3 lata..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odepowiedzialność przerasta
też uważam że nie ma reguły nam 1 dziecko się przytrafiło przypadkowo - po 2 latch znajomosci - nie będę ściemniac ze było planowane :P a jednak jestesmy razem już 10 lat i jestesmy szczęsliwi mimo problemów, które jednak udaje nam się rozwiazywać na korzyść zwiazku! a mam zajmych - 5lat "chodzenia" - 5 lat małzeństrwa - dziecko - 2lata i rozwód - a niby i wiek juz dojrzały i zwiazek dotarty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"moj sie od 2 lat rozpada, ja niby to ratuje wlasnymi silami ale neiwiele pomaga zobaczymy jak dlugo sie da. coarz blizej jestem decyzji o rozwodzie" naprawdę nie wiem, jak można śwaidomie zajśc w ciąże z drugim dzieckiem, mając taką sytuację ... Nie chcę Cię obrazic, więc może już nic więcej nie napiszę :O No chyba że coś źle zrozumiałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie twierdze, ze jest to recepta na szczęście dla Waszystkich związków, ale, jak sie okazalo, akurat dla mojego tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owszem, skrzywdzisz
dokładnie Klaudka ta mysza to jakaś psychiczna:O żyje z mężem jak sublokatorzy a 2 dzieciaka zrobiła...żal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porażka to Franek
później baby płaczą a same takie głupie że aż przykro:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do klaudka 27
też uważam, że zajście w ciąże, mając rozpadający się związek za idiotyzm, za brak logicznego myślenia u tych kobiet, za.... za, nie napisze, bo się wkurzyłam na te takie baby. Bo jak można świadomie rodzic dziecko, wiedząc, ze facet nie nadaje sie na ojca. Czy wy kobiety jesteście naprawdę normalne, bo mam wrażenie, że nie. Was mi nie szkoda, szkoda tych dzieci .... dzieci...... to są żywe istoty, jak możecie świadomie im stwarzać takie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abbey
I ja sie dolacze. Wlasnie siedze w necie i szukam odpowiedzi co sie z nami dzieje. Mamy polroczne cudowne dziecko ale od kilku miesiecy my dla siebie nie istniejemy. On pracuje caly czas ja zmeczona dzieckiem, on mi nie pomaga. Ale nawet nie to jest najgorsze. Po prostu przestalismy rozmawiac, pewnie nie mamy o czym. On ma swoje zycie zdala od domu, a jak wraco to ja najwyzej moge powiedziec jak to wspaniele malec raczkuje. Od kilku dni zrobilo sie jeszcze gorzej i po klotni mamy ciche dni. A ja nie wiem czy to nadal hormony czy depresja, ale powaznie mysle o zakonczeniu zwiazku. Dziecko jest wazne, ale nawet dla niego nie bede sie meczyla z czlowiekiem jesli dojde ze nie ma juz milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja uwielbiam taniec
W necie szukasz odpowiedzi na pytanie co sie dzieje w twoim zwiazku??? To ciekawe :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonomedica
Przypominam, że tematem tego topicu jest zmiana sytuacji PO urodzeniu dziecka. Żadna z nas nie jest wróżką i nie potrafiła przewidzieć, że z faktem pojawienia się dziecka, pojawią się też problemy w małżeństwie. I niesprawiedliwe jest twierdzenie, że nasze dzieci pochodzą z wpadek a my jesteśmy niedojrzałymi gówniarami, które świadomie krzywdzą własne dzieci, tylko dlatego, że się na nie świadomie zdecydowałyśmy. My z mężem jesteśmy 6 lat po ślubie i mamy po 30. Niestety mimo tego, nie przewidziałam, że tak się między nami popsuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamammama1111
Ach dziewczyny ,ja moze nie jestem w takiej sytuacji,ale czasem dochodze do wniosku,ze gdybym miala ten rozum co teraz przed wejsciem w jakikolwiek zwiazek w zyciu bym tego nie zrobila,ja kocham swijego faceta,ale wiem,ze i bez faceta w ogole,dalabym sobie rade i nie mialabym tyle obowiazkow co z nim. faceta na noc nie problem skolowac,a z reszta poradzic sobie moze kazda z nas sama,taka prawda......tylko jest to 1 ale, bez milosci zyc sie nie da,ktos kto tak mysli nigdy nie kochal...i to za tym tak sie teskni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie podobny scenariusz
dziecko bylo jak najbardziej planowane. To znaczy nie zabezpieczalismy sie ale tez specjalnie nie staralismy. Chcielismy miec dzieci. Bylismy 4 lata po slubie jak sie urodzilo. Teraz po 6 latach po slubie mysle o rozwodzie. Nie wiem co gorsze dla dziecka, czy rozbita rodzina, czy rodzice mieszkajacy razem, anie darzacy sie zadnym uczuciem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnama
widze ze nie jestem odosobniona z moim problemem nasza dzidzia tez byla jak najbardziej planowana, 6 lat zwiazku, myslalam, ze znamy sie na wylot i doskonale rozumiemy..... teraz ciche dni u nas jak myslicie, dlaczego tak sie dzieje?dwoje kochajacych sie ludzi chce zalozyc rodzine i to ich niszczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurteczka111
dokładnie myszsza ty to musisz być zdrowo walnięta jak można zrobić sobie dziecko skoro wasz związek się rozpada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonomedica
Myślę, że tak się dzieje, bo to jest zupełnie nowa sytuacja. I pomimo całkowitej świadomości, niestety bycie rodzicami nas przerasta. Uczymy się nimi być i widzimy swojego partnera w tej nowej sytuacji, który też się uczy i czuje się niepewnie. Ciężko jest się odnaleźć, kiedy noce nieprzespane, kiedy cała uwaga nasza skupia się na dziecku, kiedy cały dotychczasowy świat kręci się wokół małej istoty. Wśród tych wszystkich obowiązków, zapominamy o sobie, o własnych potrzebach. Myślę, że to dogadanie się jest kwestią czasu, nabytego doświadczenia w byciu rodzicem. Żeby na nowo umieć się odnaleźć a przy tym cieszyć się swoją obecnością. Chciałabym żeby tak było...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jestem tam wlanieta jak ty madra :/ rozpada ale sie nei rozpadl a to roznica... przynajmniej cos robie zeby sie zmienilo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JASNE ZAJEBISTA
metoda ratowania związku kolejne dziecko niedługo zostaniesz sama z dwójką dzieci gratuluję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JASNE ZAJEBISTA
moj sie od 2 lat rozpada, ja niby to ratuje wlasnymi silami ale neiwiele pomaga zobaczymy jak dlugo sie da coarz blizej jestem decyzji o rozwodzie w sumei zyjemy jak sasiedzi tylko troche duzo sie wadzimy jak na sasiadow cos jak kargul zpawlakiem dopoki nie ma awantur to nawet jest ok... kwestia przyzwyczajenia, juz nie reaguje... jak ktoś kto jego związek wygląda tak jak jest to wyżej napisane może świadomie planować kolejne dziecko???? nie mogę pojąć jak można być tak głupim jak drugie dziecko nie uratuje związku to co trzecie, potem czwarte itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oscypka
czytając ten topik doceniłam mojego męża. Naprawdę. Jest on wspaniałym ojcem i mężem. Jak tylko przychodzi z pracy zajmuje sie dziecmi a ja moge odpocząć. Jak jestem bardzo zmeczona zabiera starsza corke na 3 h na basen a ja mam luz z mlodsza... wiem ze on jest tez zmeczony ale tego nie pokazuje... dodatkowo o 24 karmi mlodsza corke kiedy ja zazwyczaj juz smacznie spie. oczywiscie nie pierze, prasuje i nie gotuje. ale pomaga w sporzataniu jak tylko go poprosze co do zwiazku musze powiedziec ze jest tak jak 8 lat temu jak sie poznalismy. ochota na sex jest z mojej strony duza, choc z meza wieksza ;) ostatnio mi sie wydawalo ze wszytsko jest na mojej glowie ale widze ze nie. naprawde ten topik otworzyl mi oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
normalnie oczom nie wierzę lekarstwem na rozwalający się związek ma być dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj zwiazek sie nie rozpadl ale bylo ciezko na poczatku bo nowa sytuacja, zmeczenie, ale staralismy sie. moj maz teraz bawi sie z synkiem bo on jest starszy ale jak byl malutki to tak nie bylo. mysle ze jak dziecko jest wieksze to facetom latwiej sie z nimi bawic po prostu. tak ze jesli na poczatku jest ciezko to moze to byc przejsciowy stan spowodowany nowa sytuacja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iugfg
W naszym przypadku dziecko było zaplanowane, były starania, był płacz za każdym nieudanym razem... A gdy ciąża się wreszcie pojawiła - to była euforia. Ale gdy się pojawiło dziecko, dodam że bardzo trudne wychowawcze dziecko, wszystko zaczęło się psuć. Jeszcze w szpitalu wszyscy się dziwili ze dziecko ma siłę tak długo płakać. W domu nie było lepiej. Płacz niemal non stop. Mąż wychodził do pracy wściekły po całej nieprzespanej nocy, wracał do domu gdzie była sodoma i gomora. Nieposprzątane, nic nie zrobione, wszystko porozwalane, do tego w dalszym ciągu płaczące dziecko. Ja byłam na skraju wycieńczenia psychicznego i fizycznego. Dziecka nie był w stanie nikt uspokoić. Wtedy myśleliśmy, że jest chory a lekarze nie potrafią zdiagnozować co mu jest. Zaczęliśmy się nawzajem obwiniać a z czasem zaczeliśmy siebie sie nienawidzić. Dziś jest inaczej, syn przestał płakać ale jego wysoka aktywność pozostała, jest bardzo zywym i energicznym dzieckiem. Ma 3 lata i na pewno jest o niebo lepiej niż po jego urodzeniu. Niecały rok po ur syna postanowiliśmy się rozwieść. I dopiero teraz gdy syn jest komunikatywny, możemy się z nim dogadać - możemy wreszcie dogadać się ze sobą. Dopiero teraz widzimy zalety rodzicielstwa bo do jakiegoś czasu dla mnie bycie matka to było piekło na ziemi. Pewnie nasz przypadek jest rzadki bo my dziś próbujemy ponownie jakoś to wszystko poskładać i być może znów spróbować żyć razem. Pojawienie się dziecka bardzo wiele zmienia w ludziach, nawet tych najbardziej się kochających. Zanim urodziłam syna uważałam że dziecko nas umocni, zbliży do siebie jeszcze bardziej, tym czasem urodzenie dziecka zniszczyło nasze życie, nasz związek, nasze uczucia... I to nie jest tak, że syna nie kocham - syna kocham bardzo, dziś za nim świata nie widzę i nie wyobrażam sobie życie bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie
dokładnie po urodzeniu dziecka mój związek dąży do rozpadu. Zero wsparcia, pomocy, córeczka jest bardzo spokojna, rzadko płacze, a jak już zapłacze to on stroi fochy, że nie umiem dzieckiem się zająć. W domu bywa tylko w weekendy, taka praca, i nawet wtedy nie jest dobrze, ciągłe kłótnie. Już go o nic nie proszę, sama sobie radzę. A dodam, że kiedyś była miłość, to on nawet bardziej chciał dziecko, nie ja. A teraz? Ja stanęłam na wysokości zadania, a on? Porażka. Sam przyznaje, że nie dorósł do ojcostwa. Doskonale wiemy, że nie będziemy razem, ale jescze jakoś to ciągniemy, tylko po co? Lepiej nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaatiaa111
Moje małżeństwo też rozpadło się po urodzeniu drugiego dziecka.Mąz znalazł sobie kochanke.Dziecko było bardzo absorbujące,nerwowe,tak jest do dzisiaj.Minęło 10 lat od rozwodu,wyszłam ponownie za mąż,ułożyłam sobie życie na nowo.Wiem że mój pierwszy mąż nie dorósł do roli ojca,nie sprawdził sie,jak tylko zaczeły sie problemy wziął nogi za pas,pozostawiając mnie samą z problemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytając to, dochodze do wnisku (choc pewnie nie jest to żelazna reguła), że w związkach jest ciężko, kiedy dziecko jest trudne i absorbujące. Oczywiście nigdy, w żadnym wypadku nie jest tak, ze to maluch jest winen temu, ze związek się psuje, po prostu cała sytuacja jest duzo trudniejsza, więcej wymaga od rodziców, którzy z powodu zmęczenia i bezradności nie mają już energii i na to, zeby w tym wszystkim przemyćić wzajemną czułość, relaks, swoje i tylko swoje przyjemności ... itd. - to zupelnie zrozumiałe, choc przykre. Jak wczesniej pisałam, u mnie od początku układa się bardzo dobrze, ale moje dziecko to mały aniołek - grzeczna, sama sie potrafi bawic, rzadko płacze, sama pięknie zasypia, przesypia noce, ksiązkowo się rozwija, wiec nie ma powodów do zmartwień ... Mamy czass dla siebie, żeby wypic kawe, obejrzec film, porozmawiać... Nie umniejszam zalet mojego męza, bo jest wspaniałym człowiekiem, ale przeczytawszy topik, zastanawiam się, jak by to wyglądalo, gdybysmy mięli bardzo trudne, absorbujące dziecko - czy radziłby sobie równie dobrze, czy równie chętnie zajmowałby się małą i mi ppmagał???? Myślę, że to duży znak zapytania i odpowiedz nie jest oczywista mój post może niewlele wnosi, bo nie ma tu zotej recepty. To po prostu taka moja luźna refleksja. Z ciekawości zapytam - zgadzacie sie z tym???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×