Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ona w za dlugiej sukience

Kocham go nad zycie, a on...

Polecane posty

Gość ona w za duzej sukience
Czy to wiec egoizm,ze chce spedzic swoje zycie z ukochana osoba? Staram sie nie nakrecac, ale to jest silniejsze ode mnie. Chec bycia a raczej wrecz pragnienie z ta osoba jest dla mnie ... brak mi slow. Staram sie wejsc w buty z kazdej z tych osob, co nie jest latwe. Tak po prostu pogodzic sie i przegrac? Zyc ze swiadomoscia "a moze moglam jednak cos zrobic"? Mysle,ze on nie jest z nia szczesliwy, ze chodzi mu o dzieci. Dzieci zaakceptowalam, czy naprawde juz nie ma dla nas szansy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za duzej sukience
do kot 13 Naprawde sadzisz,ze wiesz co czuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrado
Będę szczery. Nie ma dla Ciebie szansy w tym związku. Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie. Inaczej będziesz się zadręczać dniami i nocami w nieskończoność, będzie Cię to wyniszczało od środka. (ja lekko posiwiałem w ciągu pół roku... w wieku 25 lat...- tak silne emocje).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
tak wiem. I wiem, co czuje Konrad...Tak mi się wydaje że wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieMiloDoświadczona
Nie rozumiem pogardy dla kochanek! Przecież to nie one przysięgaly milość i wierność, przecież to nie one oszukują ! Kochanka jest kolejną po żonie skrzywdzoną kobietą. Los sprawil, że bylam i po jednej i po drugiej stronie i dobrze wiem jak mężczyźni pięknie potrafią mówić, obiecywać, że odejdą od żony, że jej nie kochają, że są z nie tylko dla dzieci, a to kochanka jest milościa ich życia, baaa nawet, że z żona od miesiacy, a nawet lat nie sypiają! A potem wracają do domu gdzie życie toczy sie jakby nigdy nic! Mój związek z żonatym trwal 2 lata, ciagle obiecywanie, że odejdzie, że trzyma go przy niej tylko ich córka, najpierw szla do szkoly, potem miala przyjecie, zawsze byl nie odpowiedni monet, no przecież dziecko potrzebuje ojca! Nie wytrzymalam kiedy oznajmil mi, że żona jest w ciąży i będzie mial syna! Czy nieszczęliwi ludzie robią sobie kolejne dziecko? Tym bardziej, że podobano ze soba nie sypiają! Odeszlam... kazalam mu nie dzownić... Na szczeście dlugo nie zajęlo mi zrozumieni, że to nie ma sensu, ale nie mam tez wyrzutow sumienia, bo to nie ja zabiegalam o niego, to nie ja wydzwanialam, to nie ja obsypywalam prezantami... ale to ja cierpialam... Za to o wiele gorzej znioslam zdrade partnera... to bylo 5 lat temu, do dziś nie dalm sobie z tym rady, za 2 tygodnie mam wizyte u psychatry, w końcu trzeba stawić temu czola... nie mam pretensji do tamtej kobiety, bo wiem, ze ona zostala tak samo omotna jak ja kiedyś... W obydwóch przypadkach uważam, że zostalam oszukana, bo ja nigdy nie zlamala danego slowa i nikogo nie oklamywalam... czy z takim bagażem doświadczeń uda mi sie jeszcze normalnie funkcjonować...?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matko boska o rany
Wyraznie napisalas- kocham go i chce zeby wrocil. Opisalas jak sie czujesz, jak tesknisz, jak to boli.... A POMYSL co czula zona- jak ja to musialo bolec? Postaw sie na jej miejsce, przelej to co czujesz na nia... Czy jej bylo latwo? ? ? A co najgorsze- dzieci, jak zwykle niczemu niewinne, jak one musialy cierpiec.. Jestes troszczeczke egositka... Dlaczego niby mialas cos do powiedzenia ile daje kasy na rodzine? Oni byli pierwsi i to nie powinno CIe obchodzic. Pamietaj, zone ma sie jedna. a kochanek mozna miliony... Daj im spokoj, niech zyja razem, to oni maja pierwszenstwo do budowania szczescia, ty bylas chwilowym dodatkiem, wypadlas juz z gry... Zmien obiekt, a oni niech zyja szczesliwie...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrado
O tak :) Akurat w tej kwestii nie ma żadnych różnic między kobietami, a facetami. Każda płeć raczy nas sowicie kłamstewkami, niby dla dobra nas samych ;] Poza tym tam, gdzie już od samego początku w związek wkrada się kłamstwo, nie można potem oczekiwać prawdy. Po drugie - zdrada zawsze jest winą obopólną. Oczywiście to, że ktoś dodatkowo łamie przysięgę, to już inna kwestia, która akurat nam nie umniejsza winy. Osobiście uważam, że takie doświadczenie jest bardzo bolesną, ale doskonałą nauką na dalsze życie. Geniusze nigdy nie popełniają znaczących błędów 2 razy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pękniete serduszko
po przeczytaniu kilku takich tematow stwierdzam: 1.kobieta ktora na poczatku godzi sie na bycie kochanka zmienia front-staje sie zaborcza, chce by on sie rozwiodł i zyl z nia. 2.facet chce ale przerasta go to, bo jest zwyczajnie tchorzem oraz chciałby miec ciastko i zjesc ciastko 3.kiedy udaje im sie zamieszkac-rodzina/rodziny juz sa rozbite okazuje sie,ze nie jest tak rózowo, proza zycia orzerasta mlodych zakochanych i powoli staje sie drugim nieudanym malzenstwem 4.po czym on stwierdza,ze jednak lepiej mu bylo u prawowitej zonki, bo seks to nie wszystko.....i do niej wraca co z tego wynika? nie naciskac, nie angazowac sie, czekac na jego ruch,jezeli jest taka milosc straszna to on zrobi pierwszy krok i bedzie odwazny. mowie to wam, glupie baby ja-tez kochanka i tez sie łudzaca,ze kiedys bedziemy razem legalnie. ale skutecznie czytam takie historie i wysnuwam wnioski,ze nie oplaca sie ufac nikomu poza soba. juz sie przestałam łudzic, nie poruszamy tego tematu.Kiedy on zrobi pierwszy krok-zrobie i ja.kocham go i chce z nim byc, a jednak jesli ma sie to konczyc jak w 99 procentach takich spraw-nie chce! wole do konca zycia wiesc podwojne zycie-przynajmniej bede szczesliwa kilka chwil. niz nieszczesliwa cale zycie. :) pozdrawiam autorke-olej faceta.miej swa dume. tego kwiatu pol swiata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edddyttaaa
Ja byłam kochanką, dla której facet rozwiódł się z żoną i zamieszkaliśmy razem. Najpierw cud miód i orzeszki, w okresie randkowym było super, on był cudowny, byliśmy tacy zakochani. Po zamieszkaniu razem dopadła nas proza życia. Rachunki, bałagan, kłótnie, ciche dni, okazało się że on woli siedzieć przed kompem niż ze mną czy zrobić coś w domu. Pewnego dnia kazał mi się wyprowadzić. Sam wyprowadził się po mnie i wrócił do ex-żony (na którą, na marginesie, tyle ujadał :O ). Myślę że chodziło mu o dzieci. Oraz o kilka innych spraw. Ja byłam młoda, życie dopiero się dla mnie zaczynało, chciałam założyć rodzinę, mieć dzieci. Dla niego życie powoli się kończyło (ja mialam 27, on 40), miał już swoje odchowane dzieci i chyba nie chciał kolejnych. Myślę, że gdy zauważył że z kochanką nie jest różowo, że po zamieszkaniu razem to już nie jest kochanka tylko partnerka, to doszedł do wniosku że ma to samo co z żoną, ale w tamtym domu sa przynajmniej jego dzieci. Nie usprawiedliwiam go jednak. Uważam że mimo swoich 40 lat był nieodpowiedzialnym gówniarzem. Skrzywdził mnie, ex-żonę i dzieci przez swoje grymasy. Swoją drogą ex-zona przez cały czas próbowala go odzyskać, nawet po rozwodzie. Bywało że nachodziła nas w domu, nazywala mnie kurwą, darła się przed drzwiami, a jego chciala pakować żeby z nią wrócił. Teraz znów są razem i uważam że pasują do siebie - oboje stuknięci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrado
Tyle przykrych historii, tyle złamanych serc, a ludzie i tak nie potrafią wyciągnąć poprawnych wniosków, wciąż brnąc w to gówno dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pękniete serduszko
o przepraszam....ja wyciągnełam :) wole ulotne chwile szczescia i nie liczyc na nic,niz sie rozczarowac strasznie. i liczyc tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pękniete serduszko
choc to ja mam wiecej do stracenia,bo mam meza i dzieci a on tylko stuknieta zone :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrado
Wnioski to mało, trzeba jeszcze umieć żyć w zgodzie z ogólnie przyjętymi prawami moralnymi i własnym sumieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pękniete serduszko
z własnym sumieniem owszem-z ogolnie przyjetymi normami niekoniecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pękniete serduszko
bo widzisz, panie mądralinski, nikogo nie krzywdze.Skoro nie wie o tym wiec nie czuje sie skrzywdzony, proste:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234234234234
Konrado, ale to rada chyba bardziej dla mężów. To oni zdradzają, to oni coś komuś obiecywali, a nie taka kochanka. Kochanka się zakochuje, nie ma nic do stracenia, nikogo nie zdradza, a - nie ukrywajmy - co ją obchodzi obca kobieta? To na barkach takiego zdradzacza jest odwiedzialność za cała sytuację. Wierzę, że można spotkać prawdziwą miłość będąc w małżeństwie - oczywiście. Nie musi być przecież tak, że jeśli ktoś komuś coś obiecał lata temu to do końca zycia musi przy tej osobie tkwić. Poza tym z różnych powodów ludzie biorą ślub, nie zawsze wynika to z miłości, albo odwrotnie - wynika z szalonej miłości, nie z rozsądku, a po ślubie się okazuje że to była pomyłka. Ale chodzi o odpowiedzialność. Jesli żonaty facet pokochał inną kobietę i zdecydował się odejść od żony - powinien przy tym zdaniu tkwić. Jest dorosły i dojrzały, więc chyba potrafi podejmować dojrzałe decyzje? Faceci którzy zostawiają żonę, potem zostawiają kochankę są żałośni. Niezdecydowane gówniarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
morał jest taki: nie warto zdradzać bo potem może być trudno wrócić do małżenskiej sypialny zwłaszcza gdy do partnera ma się prócz miłości duży szacunek. Ale jeśli taka zdrada nastąpi należy płacić swoje rachunki samemu a nie kazać to robić dzieciom i mężowi. w kryzysie związku różne rzeczy mogą się wydarzyć ale gdy dwie osoby wykazują dobrą wolę wszystko da się naprawić. morał:DAJ SOBIE PRAWO DO BŁEDU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pękniete serduszko
o własnie 234234234234 nareszcie madra wypowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konrado
Nie będę dalej rozmawiam z osobami, które zamiast logicznego myślenia, kierują się wyłącznie emocjami i jakimiś feministycznymi pobudkami. Do niczego to nie prowadzi. Życzę Wam drogie panie szczęścia . Żegnam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babab mumu
Ale nie każdy taki facet jest chujem. Jesteśmy ludźmi, popatrzmy na to od jego strony: od wielu lat z tą samą kobieta, nie ma już miłości, ale są dzieci, z żoną może się kłóci Nagle spotyka cudowną kobietę, zakochuje się (no halo, na to nic nie można poradzić! a człowiek tak już jest skonstruowany że jak się zakochuje to NIE URWIE TEGO, tylko właśnie chce kontaktu z tą osobą). Jest slicznie i romantycznie, kochanka zapewnia dozgonną miłość, planuje przyszłość. Facet decyduje się zostawić żonę. Myśli sobie - dzieci niedługo urosną, odejdą z domu, a ja zostanę z kobieta której nie kocham. Życie mam tylko jedno i chcę być z kobieta którą kocham naprawdę. Ale jako że ich (męża i kochanki) związek był ukrywany, nie mogą się sprawdzić (w sensie pomieszkać ze sobą na próbę), jak to robią pary ludzi wolnych. Taki zonaty facet musi już podjąć ostateczną decyzję w sumie nie mając pojęcia jak się z kochanką będzie żyło. Wyobraźcie sobie jaka to presja! Więc odchodzi od żony, zamieszkuje z kochanką, tu mogą być różne wersje - kochanka wcale nie jest mądrą kobietą, tylko zabroczą egoistką, albo życie z nią wygląda inaczej niż sobie wyobrażał. I co ma zrobić? tkwić przy kochance? wrócić do żony? być sam? Nie byłam i nie jestem kochanką. Nie jestem zdradzaną zoną. Ale potrafię wczuć się w czyjąś sytuację i wiem że rzadko coś jest tak proste jak się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
----->234234234234 "...ale to rada chyba bardziej dla mężów. To oni zdradzają.." Nie rozśmieszaj mnie kobieto. Myślisz stereotypami. Może ja żyję w jakimś specyficznym środowisku (nie sądzę) ale na 6 par które znam i się rozeszły w 5 przypadkach to kobieta znalazła sobie innego faceta. I to żeby nie było nieporozumień w trakcie trwania poprzedniego związku. Wiec o tych zdradzających mężach i wiernych żonach to jakaś bajka chyba. Albo feministyczna propaganda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 234234234234
Chyba totalnie nie zrozumiałeś. :O Chodziło o zdradzaczy w ogole. Jeśli to zdradzająca kobieta to również ona ma największą winę, a nie jej kochanek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Możliwe że nie zrozumiałem. Przepraszam ale jestem przewrażliwiony na to babskie pierdzielenie jacy to faceci wstrętni a kobiety jak to ktoś napisał cud miód i orzeszki. Też się dobre wśród nich egzemplarze zdarzają. I to wcale nie rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fffffffffffffffffffffff
Z tymi niewinnymi kochankami to też róznie. Oczywiscie wszystko zalezy od konkretnego przypadku! Może to być kochanka normalna, z zasadami moralnymi, ale po prostu się zakocha, albo - co gorsza - facet jej nie powie że jest żonaty. Wtedy faktycznie ona chce być z tym facetem (to nie jej wina) i ona rzeczywiscie nikogo nie zdradza, a obcą kobietę ma w głebokim poważaniu. Ale są kobiety które po prostu lecą na żonatych. I mówię to ze swojego doświadczenia - bo jako młodsza dziewczyna tak robiłam. Obrączka na palcu działała na mnie jak afrodyzjak. Ale mi nie chodziło o zaciągnięcie kogoś do łózka, tylko o flirt, zawrócenie w głowie żonatemu facetowi. Dla mnie to było wyzwanie - bo co to za sztuka uwieść wolnego faceta? Sztuką jest uwieść kogoś, kto jest zakochany w innej. Sprawdzałam w ten sposób swoją atrkacyjność i moc oddziaływania na ludzi. I dobrze wiem, że jeśli zjawia się atrakcyjna, młoda kobieta i zarzuci pętlę na żonatego - to właściwie każdy ulegnie. I szczerze powiem że to nie jest wtedy do konca wina tego faceta, tylko własnie tej kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za dlugiej sukience
Jak spotykalam sie z nim to bylam tylko z nim. Nigdy go nie zdradzilam. Przez 3 lata bylam tylko dla niego. To,ze odszedl od nich bylo tylko jego decyzja. Nie namawialam go ani nie prosilam. Inicjatywa wyszla od niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była kochanka N
autorko, byłam w podobnej sytuacji, z tą różnicą, że nigdy nie zamieszkaliśmy razem, ale On wyprowadził się z domu od żony do innego miasta. Dał mi tym nadzieję, że chce idejść od żony, a być ze mną...tak też mówił i wyglądało to bardzo wiarygodnie. Zapewniał, że bez względu na to, co się stanie z nami, on nigdy już nie wróci do domu. Uwierzyłam jak naiwne dziewczątko, chociaż lata swoje już mam. Po roku wrócił do zony. Miał takie prawo, w końcu się nie rozwiedli. Każde jego słowo okazało się kłamstwem. Byłam z nim 4 lata. Kochalam drania podobnie jak Ty, dlatego też rozumiem Ciebie. Od momentu jego powrotu do żony narosła we mnie niewyobrażalna duma. Dalasm sobie spokój, ale nie obyło się bez szwanku na duszy. Od rozstania minęły 3 lata, ja nadal liżę rany... NIGDY już nie wpakuję się w podobny układ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w za dlugiej sukience
do: była kochanka N W mojej sytuacji bylo dosc podobnie. Poniewaz mieszkamy poza granicami kraju, on nie naprawil swijego malzenstwa tylko one wrocily do kraju, zamieszkalismy razem, pozniej on mnie wyrzucil i sprawil,ze one tu wrocily. Przez pierwszy miesiac chodzilam z podniesiona glowa. Tlumaczylam sobie,ze nawet dobrze,ze tak sie stalo. Ze sa siebie warci itd, ale uczucia wziely gore. W dodatku jestem bardzo wrazliwa osoba, moze tez dlatego tak trudno mi sie pogodzisz. Twierdzisz,ze nie warto juz nic naprawiac i odejsc mimo wszystko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była kochanka N
Odpowiem na końcowe pytanie...tak, twierdzę,że nia warto tego naprawiać. Wiem ile może to Ciebie kosztować, nawet dożywotnio, wiem, bo sama przeszlam i nadal przechodzę piekło wewnętrzne. W moim przypadku górę wzięła duma. Kiedy jest mi źle, staram się przypominać sobie każde jego słowo, które w efekcie okazało się kłamstwem. Wyszlam z tego układu pokaleczona, ale też zdobylam jedno doświadczenie więcej, że nie wolno otwierać kolejnych drzwi zanim nie zmknie się poprzednich, tak na zawsze. W innym przypadku , my kochanki, zawsze jesteśmy narażeni na zostanie z ręką w nocniku. Doświadczenia innych kobiet, które to przeszły, opisywane są na forum, na pewno czytasz, wyciągnij więc wnioski. ONI w większości wracają do żon mówiąc, że chodzi o dobro dzieci. I zaufaj mi, po rozstaniu może jesteśmy czasem ich okamgnieniem we wspomnieniach, ale z pewnością nie przeżywają tak mocno jak my kobiety. Są przecież z żonami, z rodziną. Jesteś wrażliwą osobą, podobnie jak ja, nie wytrzymasz psychicznie z takim miotającym się facetem, bo trudno jest odciąć jedną grubą kreską więź z dziećmi, a co za tym idzie i z ich matką. To jest dla silnych osobowości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest wlasnie to. Zdradzajacy lubi zostawic sobie furtke. Odchodzi od kochanki, wraca w domowe pilesze a kochanka zostaje sama. Moze to kara?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pielesze... Wiecie co... Tak sobie czytam i stwiedzam, ze oni wszyscy mowia to samo. Zona zawsze jest okropna w lozku... wiec skoro takie to dla niego straszne to dlaczego jej nie zostawil po kilku miesiacach znajomosci, znaim jeszcze zostala zona?? No chyba ze po latach wygaslo... Kazda zona narzuca misiowi swoje zdanie, jest zaborcza albo wrecz przeciwnie nie interesuje sie nim ani odrobinke. Ja sluchalam dokladnie tego samego. Powiem wam ze dociera do mnie dlaczego on tak dziwnie sie zachowuje. Rozwod dal mu sporo do myslenia i naruszyl jesgo poczucie stabilnosci. Teraz trzeba placic aimenty(1200zl miesiecznie) i na dodatek nie ma gdzie wrocic bo ona mieszkanie wziela.... Wydaje mi sie ze dlatego tak sie zmienil.. robi wszystko zeby tak jak u Ciebie autorko mial gdzie wrocic... i pomimo tego ze nie moge uwierzyc w to ze ona moglaby z powrotem go przyjac to pewnie tak bedzie... Tylko ktores z nas musi to w koncu zakonczyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×