Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość małgosia łzy w oczach

Dlaczego mój mąż taki jest???

Polecane posty

człowiek to nie maszyna nie naciska się guzika i nagle ktoś jest o 180 stopni inny bo przeczytał parę rad może pożali się raz drugi i trzeci i dostanie te same rady przemyśli sobie, że coś w tym jest i zechce naprawdę coś zmienić każdy boi się zmian i małych rewolucji udręczona codziennością kobieta ma przed sobą wizję ostrych starć- bo wiadomo, że mąż też nagle po jej jednym zdaniu nie zamieni się w anioła generalnie ludzie docierają się na początku ona musi dotrzeć się po paru latach małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli już padła tu propozycja aby autorka poszła do psychologa, to moim zdaniem powinna zabrać ze sobą małżonka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ike jezeli to nie prowo
jezeli tego nie zmieni to koszmar i tak bedzie trwał.bo "pan i wladca" nie ma zadnych zasad postawionych ,no ale to juz sama musi dojśc do takich wniosków ,pozdrawiam i dobrego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
predatorko tak to już jest , że na silę go nie zawlecze a nie ma żadnej karty przetargowej - by on sam z siebie chciał iść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym uważam,że zanim odwiedzą gabinet specjalisty powinni ze sobą szczerze i spokojnie porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ike, ja też się czasem zastawiam w jakim świecie żyje ZS i dochodzę do wniosku, że w tym lepiej przemyślanym. Albo przynajmniej dobrze jest przygotowany merytorycznie ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale na tym właśnie polega problem, że on nie chce rozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ike dlatego uważam,że powinni ze sobą porozmawiać- na spokojnie, wzajemnie się wysłuchać ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lusiu to chyba w jakiejś zamkniętej enklawie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ike jak on nie chce... jestem pewne,że gdyby poprosiła go o rozmowę nie odmówi. Czasami najprostrze metody sa najskuteczniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ike jezeli to nie prowo
jej maz to jest duze dzidzi ,watpie zeby chcial rozmawiac jezeli argumentem w rozmowie jest to bylo 5 lat temu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
predatorko ale autorka pisała, że on nie chce spokojnie porozmawiać to że powinien to insza inszość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem pewne,że gdyby poprosiła go o rozmowę nie odmówi. przestań być pewna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wiem lusiu czy to takie szczęście... ja tam lubię obserwować różnorodne relacje bo przynajmniej wiem, że na pewno istnieją i nie kwalifikuję ich do prowokacji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raskaaa
wspolczuje, moj facet ma podobny charakter, tyle ze my nie mamy dzieci. Ale tez nie chce rozmawiac ucina temat, strzela fochy, ignoruje mnie jak mowie do niego. A po kilku dniach wszystko wraca do normy.... bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma swoje wartości i podejscie do życia- nawet jeśli popełniamy błedy to często czegoś się na nich uczymy ( przynajmniej ja tak mam).. Szczery ma poukladany swój swiat, dla niego czarne to czarne, a biale to biale.. ale w zyciu bywa na prawdę bardzo różnie.. każdy z nas ma inny temperament przebywa z innymi ludzmi - każdy sam powinien ocenić racjonalnie swoje życie przewartościować je i podjąć ewentualne kroki do jego naprawienia. Ale aby to nastąpiło musimy mieć pewność tego co chcemy robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwracam się
do zawsze szczerego - bo widzę że potrafisz mądrze doradzic i może ty obiektywnie zobaczysz coś czego ja nie widzę Nigdy nie przypuszczałam że będę pisac o takich problemach na kafe ale jak to się mówi nigdy nie mów nigdy. Jestem dwa lata po ślubie , ślub braliśmy po wielu latach znajomości i naprawdę byłam pewna że znam mojego faceta dobrze a jednak. U nas sytuacja jest trochę inna bo mieszkamy z moimi rodzicami i kończymy budowę domu - w związku z tą sytuacją popełniłam jeden podstawowy błąd - podstawiałam wszystko pod nos żeby jakoś zrekompensowac to że zamieszkaliśmy u mnie a nie u niego , sprzątania i gotowania wiele nie mam bo wszystko to robi mama , my oboje pracujemy ale śniadanka pod nosek , kawusia pod nosek i talerz czy kubek jak ja nie odniosę i nie umyję to mógłby tak stac i stac. Jestem strasznie zdziwiona bo to jest zaradny facet , typ złotej rączki zawsze wszystkim pomaga jak trzeba , koło siebie umiał do tej pory robic wszystko , prac , gotowac , sprzątac ai tyak jest wiecznie zle , wiecznie niezadowolony. Do tego dochodzą niebotyczne humory i fochy i jakbyś się mnie zapytał czy przed ślubem taki nie był to odpowiadam - nie . Jakiś foch krótki się zdarzał ale nie ma to porównania do tego co jest teraz.Foch i nie odzywa się tydzień , dzisiaj go obudziłam 5 za wcześnie , kurwa myślałam że mnie szlag trafi , nie mam już do niego nerwów bo jaka dobra jestem to jestem ale też sobie nie pozwolę na to żeby ktoś mi właził na głowę i robił co chciał. Taki zabawny facet w poczuciem humoru , jajcarz , dusza towarzystwa i te jego fochy znam chyba tylko ja . Boję się przeprowadzki bo nie wiem co będzie , na pewno ja nie zamierzam latac koło jaśnie pana cały dzień bo też praxuję i też mam prawo byc zmęczona. Jkj mam problem to o nim rozmawiam a nie chodzę obrażona przez tydzień bo to nie jest metoda. Coraz częściej zastanawiam się czy to wszystko ma sens ale nie ukrywam że ślub brałam z miłości i dalej go kocham. Jak z nim rozmawiac żeby dotarło ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteś głupią pipką, skoro zerwałaś kontakt z mamą dla jakiegoś tam faceta... Teraz masz czego chciałaś... bye widziały gały co brały, trzeba było nie ignorować rad matki, gdyby moja mama zauważyła coś niepokojącego to zastanowiłabym się na związkiem... A nie urywała kontakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
predatorko owszem za siebie możesz być pewna ale być pewną jak by było z innym człowiekiem ja na swoim przykładzie wiem, że prośba o normalną spokojną rozmowę w pewnych przypadkach jest absolutnie niemożliwa bo słyszysz- nie, spadaj, pogadaj ze ścianą, pierdol się, gówno mnie to obchodzi a próbowałam parę lat ;) usprawiedliwia mnie tylko to, że byłam bardzo młoda, bardzo zagubiona i bardzo chciałam ratować rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ike widze ze wymienilas na
lepszy model i tak trzymac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki odpowiadajac na
pytanie z tematu: bo mu na to pozwolilas... Taka jest prawda, ze mamy to na co sobie pozwalamy i tyle. Innego wytlumaczenia nie ma. Moj TZ nie chcial zmywac naczyn, wiec przestalam gotowac dla niego... Po 5 dniach rurka zmiekla i sam powiedzial (nawet nie bylo rozmowy na ten temat w tamtym momencie) ni z tego ni z owego, ze OK, on bedzie zmywal... Teraz nawet nie musze przypominac. Sam to robi, a jak nie to stoja gary w zlewie i juz. Jak chce jesc, to mowie, ze nie mam w czym ugotowac albo na czym podac (na moje nieszczescie ;) mamy sporo garnkow i talerzy, etc, ale i tak tak mowie). Czasem zlapie za odkurzacz, robi zakupy tzn. spozywke lub jedziemy razem. Dzieci nie mamy z wyboru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zajęło mi to siedem lat dlatego rozumiem kobiety, które walczą ze sobą w podjęciu odpowiedniej decyzji ale prędzej czy później i tak ją trzeba podjąć może dlatego w nowym związku od razu na początku zależało mi by sytuacje stawiać jasno i docierać się od razu ja jestem bardzo apodyktyczna maż jest bardzo uparty:D ale generalnie tfu tfu udało nam się wypracować wspólny front i to akurat nie spokojnymi rozmowami bo maż nie znosi rozmów tzw dupie maryni ja znowu na takie rozmowy się nie nadaję bo w padam w rzewno- romantyczne tony z których niewiele wynika:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie pomarańczo liczą się czyny kiedyś już pisałam jak maż mi zaserwował wypowiedź , że nie umie rozwieszać prania poszłam z nim i wywieszałam widzisz wyjmujesz- wieszasz, wyjmujesz- wieszasz, wyjmujesz- wieszasz on wie że nie cierpię zmywać naczyń więc się wymieniamy jego pora robić kawę więc proponuje mi że zrobię ja a on pozmywa;) na początku się foszył:P więc ja foszyłam się bardziej albo odwrotnie:P najgorsze to odpuścić i się podporządkować w każdym związku na początku istnieje walka o przestrzeń- uczą tego nawet na naukach przedmałżeńskich natomiast nigdy nie uznawaliśmy cichych dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki odpowiadajac na
u nas tez nie ma cichych dni, jest akcja jest rekacja :) szkoda czasu na cisze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki odpowiadajac na
7 lat?? Niezle... Ja sie z mezem uporalam w rok wlasciwie, zrobilabym to szybciej, ale z pewnych wzgledow nie moglam, wiec zacisnelam zeby i czekalam. Z nastepnym facetem poszlo mi gorzej, bo bylam za bardzo zakochana i mialam ta glupia nadzieje, ze bedzie lepiej, ze on sie zmieni. O matko i corko, alez bylam naiwna, ale takie zycie. Czasami nie jest latwo odejsc, chociaz wszelkie znaki na niebie i ziemi mowia nam, ze innego wyjscia nie ma. No ale w koncu sie udalo!! W obecnym zwiazku juz nie pozwalam sobie wejsc na glowe, co oczywiscie powodowalo duzo zgrzytow na poczatku, ale udalo sie. :) Widocznie to w koncu TEN :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nieźle ale ja w małżeństwo uciekłam z domu rodzinnego trafiłam do obcego miasta , gdzie nikogo poza siostrą nie znałam no i chciałam udowodnić mamie, że dobrze zrobiłam:P więc wiele rzeczy ukrywałam i nie wyobrażałam sobie, powrotu do czegoś od czego uciekłam więc na początku tkwiłam w czymś gorszym wierząc, że będzie lepiej potem jak ostatnia idiotka romantycznie stwierdziłam, że dziecko scali rodzinę:P no a potem chciałam by dziecko miało ojca, którego ja nigdy nie miałam ale kiedy dziecko podrosło i zamiast czuć się szczęśliwym , że ma tatę i mamę- nie spało po nocach i zaczęło mieć nerwowe tiki to już wiedziałam, że nie tędy droga poza tym każdy mi powtarzał jesteś młoda - życie masz jedno i kiedy moja mama w wieku ponad 50 lat rozstała się z ojczymem to chyba do mnie dotarło, że lepiej wcześniej niż później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×