Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość co za gość..

Byłyście kiedyś z facetem,który jest narcyzem?

Polecane posty

Gość gość
Tak jak pisalam wyżej, najbardziej boli uswiadomienie sobie że wszystko było fikcją. Przez kilka lat obwinialam się za wszystkie zle chwile, a teraz wiem że to on celowo doprawadzal mnie do Stanów gdy nad sobą nie panował a on siedział spokojny i zadowolony, bo za karę mnie ignorowal i wmawial mi, że to ja jestem wariatka :) nie wiem czy każdy narcyz tak ma, ale mój pomimo tego że do ostatniego momentu MOWIL (ale nigdy niczego nie realizował) o wspólnych planach i tak się ode mnie oddalal... Miał gdzieś że byliśmy umówieni itd itp, co mi pozwolilo nauczyć się ŻYĆ SAMEJ będąc z nim, bo jego i tak nie było! Po jego odejściu nic się nie zmieniło oprócz kontaktu z nim i spotkań z nim. Powód rozstania? Przyłapalam go na kłamstwie, poprosilam o wyjaśnienia a on... Zerwal smsem i nazwał obłakana i tyle go widzialam, choc dwa dni wcześniej mowil jak mnie kocha. Najgorsze jest to, że mimo wszystko wciąż o nim myślę ale wiem, że nie chcę już wracać do niego, dlatego gdy odezwal się w sprawie moich rzeczy do którego paczkomatu je wysłać a potem napisał ze moje rzeczy wyrzucił na nic nie odpisałam. Poza tym wiem jak wyglądają normalne związki bo w takich bylam to ja dalam sie zwodzic komuś takiemu przez kilka lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdy nad sobą nie panowalam*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy to narcyzm, czy coś innego. Mam znajomego, który w towarzystwie jest super gościem. Miły, zabawny i uroczy. Nikt, kto go nie zna bliżej, złego słowa o nim nie powie. Jednak często jego reakcje są moim zdaniem nieadekwatne do sytuacji. Podam przykład. Ot jakiś czas temu rozmawialiśmy i ta rozmowa zakończyła się małym zgrzytem. Dałam nam tydzień czasu na ochłonięcie z emocji i napisałam wiadomość, aby wyjaśnić sprawę. Nie odpisał. Pomyślałam, no trudno chyba się obraził. Po kilku dniach ponowiłam próbę rozmowy. W odpowiedzi otrzymałam informację, że nie wie na co ja liczyłam. Merdać ogonkiem z radości, ze napisałam nie ma zamiaru. Jeszcze się nie nauczyłaś ze mnie nie można do niczego zmusić - tak powiedział. Ja chciałam tylko wyjaśnić poprzednią rozmowę. Gdy próbowałam powiedzieć, żeby tak do mnie się nie zwracał, nazwał mnie histeryczką, dzieckiem który nie umie obracać się w świecie dorosłych. Miałam wrażenie, ze on nie słyszy tego co mówię. Zupełnie nie interesowały go moje odczucia, które wtedy miałam. Nic....leciał z agresją słowną po całości. Nie uważał, ze robi coś złego odwrotnie to ja byłam tą najgorszą. Następnego dnia przechodzi do porządku dziennego nad tym co powiedział i już. Inny przykład....błahostka...mówię podaj mi coś tam. Tak nie można mówić. Czy mógłbyś mi podać - to prawidłowa forma. Inaczej odbiera to jako rozkaz. Może to ja jakoś źle odbieram jego zachowanie, ale wydaje mi się dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też z takim chłopakiem byłam. Liczył się tylko ON. Tylko jego plany, tylko rozmowa kiedy on chce, tylko spotkania wtedy kiedy on chce. Czułam się jak niewolnica. Jeszcze jego mama i spełnianie jej wszystkich próśb, a moich nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W przypadku mojego znajomego, nie wydaje mi się, aby nawet rodzina była kimś ważnym dla niego. Otóż byłam świadkiem, gdy jego siostra prosiła go o pomoc. Odmówił, bo miał swoje plany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też z takim byłam
Do wszystkich piszących tu dziewczyn, mających nadzieję,że ich partner się zmieni. Dziewczyny nie łudźcie się ....nie zmieni. Byłam również w takiej relacji jak wy. Po trzech latach od rozstania tak się złożyło, że spotkałam swego narcyza, socjopatę, czy kim on tam jest. Jedna rozmowa, druga i wystarczyło, ze w czym się z nim nie zgodziłam i pooszłooo. Te same teksty co kilka lat temu, to samo ocenianie, nie odzywanie się, nie odbieranie telefonów. Kubek w kubek to samo. Napady złości nie wiadomo po co i o co. Taki typ nigdy się nie zmieni. Nie warto poświęcać się dla kogoś takiego. Żyć w ciągłym napięciu i strachu czy robię wszystko tak jak on sobie tego życzy. Pisząc smsa tworzyć jego 10 wersji dobierając tak słowa, aby broń Boże nie obraził się i czekać jak na szpilkach na odpowiedź. A gdy nie odpisze błagać wręcz na klęczkach o wybaczenie i prosić żeby nie zostawiał. Niech zostawia to wybawienie dla was. Mój mnie zostawił kilka lat temu i miał jedną, potem drugą, nawet ślub miał być z jedna z nich. Gdy przejrzały na oczy uciekały od niego,aż się kurzyło. Mężczyźni tak nie postępują, nie upokarzają, nie poniżają. Rozejrzyjcie się w około ilu fajnych facetów chodzi po świecie. Może nie tak przystojnych i czarujących, ale za to uczciwych, traktujących kobiety z szacunkiem. Życzę wytrwałości i wiary we własne siły. Zasługujecie na mężczyznę, a nie na popłuczyny po nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w szoku, bo moj tez spełniał zachcianki mzmy, taty i wszystkich wokol tylko nasze ustalenia mial w nosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kh
Jak poznac ze mam romans z narcyzem? Duzo na ten temat czytam i jest bardzo bardzo duzo za...czy ktos moze mi pomoc to ocenic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, ciągle mówił o sobie i skupiał/skupia się tylko na sobie. Dość męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam znajomość z narcyzem. CHŁODNY, SKRYTY, BEZ EMPATII FACET, skupiony tylko na swoim emocjach i swoich uczuciach. Ja nie mając pojęcia o problemie brnęłam w to dalej i z czasem zakochałam się w nim. Dawałam sygnały a DO NIEGO TO W OGÓLE NIE DOCIERAŁO, byłam miła- lekceważył to, za prezent z okazji jego urodzin zrobił mi "reprymendę" i wprost powiedział, że "jak nie mam z tym co zrobić to on łaskawie prezent przyjmie" a potem OBRAZIŁ SIĘ NA MNIE "odwracając kota ogonem" i pytając "co się z tobą dzieje"? Chodziłam zakochana przez kilka miesięcy i w końcu jak się domyślił- spuścił mnie w toalecie jak wodę. OSTRZEGAM WSZYSTKICH (bo narcyzm dotyczy też kobiet)- TO SĄ EMOCJONALNE POTWORY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Atrakcyjny, pewny siebie mezczyzna na 99% bedzie narcyzem jesli byl atrakcyjny od urodzenia. Podobnie u kobiet 99% kobiet latnych to narcyze nawet te przecietnew 50% to nazcyze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zasługujecie na mężczyznę, a nie na popłuczyny po nim. X No moze wlasnie nie.zasluguja na mezczyzne tylko na takie ochlapy?! Rozzgarniete kobiety biora porzadnych mezczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kh
To ja moze opowiem swoja historie i ocenicie, czy moge miec do czynienia z narcyzem. Postaram sie przedstawic fakty, same fakty i ich nie przejaskrawiac. A zaczelo sie banalnie, to byl moj pacjent. Nie wydaje mi sie, zebym byla jakos specjalnie i przesadnie mila na pierwszej wizycie, po prostu taka jestem, ale chyba uznal to za flirt. Potem wymiana maili, nic specjalnego 'bede musial szukac pretekstu zeby zajrzec ponownie'. Ale to wszystko, az pewnej nocy przegladalam messengera i w folderze 'inne' znalazlam wiadomosc od niego, sprzed siedmiu tygodni (czyli mniej wiecej od daty ostatniego maila). Rozsadek mi mowil, nie odpisuj, ale jednak to zrobilam. Bylam wrecz pod wrazeniem, ile uwagi mi poswieca i jak chce mnie poznac, jak komplementuje, nikt przedtem mnie tak nie komplementowal. Podobalo mi sie to... Spotkalismy sie. Kawa rozmowa, czego chcemy od tej relacji. Z zalozenia to mial byc romans, oboje mamy rodziny, ale szczerze powiedzialam mu, ze interesuje mnie relacja kolezenska, z reszta pomyslalam, ze nawet nie jest w moim typie. Pod koniec spotkania zaczal mnie calowac, ale nie porwaly mnie te pocalunki. Od tamtego spotkania byl niemal codziennie u mnie w gabinecie, codziennie pisal, codziennie komplementowal, codziennie z samwgo rana widzialam 'dzien dobry' na messengerze. Po niedlugim czasie zaczelismy ze soba sypiac. W dalszym ciagu przychodzil do mnie dosc czesto, oczywiscie wtedy kiedy on mial czas. Raz nawet zarezerwowal hotel i ublagal mnie, zebysmy sie spotkali, przeciez i tak wychodze do kolezanki to moge do niej dotrzec pozniej. Czulam sie tak dobrze jak nigdy, ze nie zauwazylam czerwonych lampek: uzaleznienie od niego, zawlaszczanie ('spusc na drzewo tamtego faceta, jestes moja'), zazdrosc (kiedy odezwal sie do mnie dawny kolega to bylo wypytywanie 'co to za facet, czy jest ci bliski'). Na poczatku snul wizje zebysmy spedzili ze soba cala noc gdzies w hotelu, on zaplaci i bedziemy sie 'kochac ile sil' (kochac, nie uprawiac seks, co mnie troche zdziwilo). I ze czego on nie chce ze mna robic, co moglibysmy sprobowac. Jak sie domyslacie, nic z tego nie zostalo zrealizowane. Kolejna czerwona lampka, ktora powinna mi sie zaswiecic- kiedy mu nie odpisywalam przez kilka godzin, bo zwyczajnie zle sie czulam to byla pretensja 'gdzie cie zawialo' a potem milczenie z jego strony, pozniej rozmowa ze mna jakby od niechcenia. Postanowilam sie nie narzucac i tez nic nie pisalam, wtedy on zaproponowal spotkanie, napisalam, ze wole jutro ale przeforsowal ze spotkamy sie za dwie godziny. Kupil mi czekoladki, to byly mikolajki. Kiedy jechalam na spotkanie z nim wyslal mi zdjecie na ktorym zalotnie patrzy w obiektyw i sie pręży (i to nie bylo sefie sprzed chwili, tylko na pewno zrobione wczesniej, mial na nim dluzsze wlosy), po czym stiwerdzil, oj nie to mialo isc do mnie i wyslal mi inne zdjecie. Nie zaragowalam. Oczywiscie po spotkaniu och jak cudownie bylo i jak mnie uwielbia. Znowu dalam sie wciagnac. Potem stopniowo dawal mi mniej, wiec zaczelam sie bardziej starac. On rzadko kiedy mogl sie ze mna spotkac jak ja proponowalam, bo praca, bo cos, mimo ze na poczatku to praktycznie byl u mnie codziennie lub co drygi dzien. W pewnym momencie bylo mi juz ciezko, bo to ja czulam sie odurzona i odrzucona jednoczesniej, ze cos we mnie peklo i napisalam mu maila, ze to juz koniec. Napisalam, ze ta relacja przestaje mi odpowiadac i napisalam tez dlaczego. Ale wszystko odczytal po swojemu, dodatkowo zostawil pewne niedomowienie, postanowilam sie z nim skontaktowac po kilku dniach i to wyjasnic, i oczywiscie jak cma w ogien, czy jestem pewna, ze to juz koniec, w koncu tak swietnie nam sie rozmawialo, to nie byl sam seks. Zaczelismy sie znowu spotykac, ja odpuscilam czekanie na jego wiadomosci, ale sam jego stosunek do mnie sie poprawil. Znowu pisal niemal codziennie, a przynajmńiej wysylal buziaka, milo. Nie spotykalismy sie juz tak czesto, ale gdzies wyczytalam madre stwierdzenie-wracasz do narcyza, myslisz, ze wracasz po wiecej, a tak naprawde wracasz po mniej. I faktycznie po mniej wrocilam, rzadsze spotkania, rzadsze pisanie. Z mojej strony tez raczej milczenie, ale kiedy czul, ze traci kontrole, podejmowal zawsze proby jej odzyskania, udane proby. Ja zawsze traktowalam go tak samo, odpowiadalam z usmiechem. U mnie zawsze bylo wszystko ok i bez dramy, przynajmniej takiej, ktora moglabym go zarzucic. U niego roznie, czasami pisal oschle, czasami mi sie zwierzal, oczekujac dobrego slowa, no ale zazwyczaj pisal do mnie milo. Standardem bylo oczywiscie, juz od poczatku relacji, ze wysylal mi duzo selfie, albo zdjecia, co aktualnie robi. No i teraz dochodzimy do tego, co wydarzylo sie ostatnio. Rano krotka wymiana wiadomosci, wieczorem wyslalam mu tylko emotke, na ktora nie odpowiedzial...ale odczytal. Kilka dni milczenia z jego strony. Weszlam na jego profil- poblokowal wszytskie posty, ktore mial jako publiczne (nie jestesmy znajomymi na fb, ale niektore rzeczy mial wrzucone jako publiczne, glownie duzo selfie), dodatkow jeszcze zmienil nazwe uzytownika na dosc depresyjna. Szczerze pomyslalam wtedy, ze zona sie dowiedziala i czeka mnie niemila konfrontacja. Napisalam do niego, czy cos sie stalo, ale napisal mi, ze ma problemy w domu i zebym dala mu czas na ogarniecie sie, odezwie sie. No wiec nie naciskalam. W miedzyczasie poszlam na terapie i dowiedzialam sie o narcyzach. Duzo czytalam. Po kilku dniach widzialam, ze jego nazwa uzytkownika wrocila do normy, ale sie nie odezwal, pomyslalam, ok. Tak ma byc, ja sobie ukladam w glowie, czytam o tym zaburzeniu. W sumie minal niecaly tydzien, chociaz wydaje sie, ze dluzej, kidy dostalam powiadomienie '****** wyslal ci wiadomosc' ...a juz bylo lepiej, u mnie, obudzilam sie z usmiechem na ustach, poszlam na trening. Wrocilam i oslupialam, nie odpisalam od razu, a on zaczal swoja standardowa spiewke, jak sie mam i czy mam czas sie spotkac. Spotkalismy sie. Pierwszy raz w zyciu nie wygladal dobrze, a kiedy powiedzialam mu, ze autentycznie sie wystraszylam, ze zona cos odkryla, to przeprosil i powiedzial, ze nie, ze mieli wieksze sprzeczki. Po wszytskim podziekowal mi, za naprawde fajnie spedzony czas. Po raz pierwszy spojrzalam na niego nieco z boku. Ile nas ma ? Ciezko powiedziec. Raz mi sie przyznal, ze kiedys mial juz romans, ale skonczyl sie on stalkowaniem go ze strony kochanki przez pol roku. Troche sie jej nie dziwie, jesli ja tez tak omotał....A ja, znowu wrocilam, znowu po mniej. Ciesze sie z jednego, ze spotkania z psychologiem jednak troche pomagaja odbudowac mi sile i wiare w siebie. Bo za kazdym razem, kiedy on dawal mniej, czulam sie odrzucona, nieatrakcyjna i taka nijaka. Teraz kiedy sie nie odzywa, czuje ulge. Zaczynam czuc niepokoj, kiedy pisze, bo boje sie spotkan ale jeszcze nie mam tej mocy, zeby z nich zrezygnowac. Jedyne co moge robic, to ich unikac od czasu do czasu. I czekac, az terapia przyniesie wymierne korzysci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kh dziś - przeczytałam Twoją historię. Ja też zakochałam się w narcyzie. Nie chce mi się opisywać tej historii bo kosztowała mnie wiele zdrowia ale WIDZĘ PEWNE PODOBIEŃSTWA. Kiedy nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez jakiś czas- CZUŁAM ULGĘ , powracał optymizm i radość życia. Kiedy zaczynaliśmy się kontaktować, chwilę było dobrze i za chwilę znów to samo: lekceważenie, obrażanie się o byle co jak dziecko, malkontenctwo i... wieczne niezadowolenie ze wszystkiego i DEMONSTROWANIE TEGO. Ponadto poniżanie mnie, upokarzanie na każdym kroku a kiedy próbowałam się bronić- "odwracanie kota ogonem"- stawianie się w pozycji "OFIARY" a "agresorem"- ZAWSZE BYŁAM JA. Po prostu "popieprzony" człowiek z problemami emocjonalnymi. Taką relację trzeba JAK NAJSZYBCIEJ ZAKOŃCZYĆ. Tacy ludzie w naszym życiu to EMOCJONALNE CHWASTY :P, które trzeba wyrwać raz na zawsze- z korzeniami. Współczuję i pozdrawiam. Przeszłam przez ten koszmar. Różnica tylko taka, że oboje jesteśmy wolni i nie mamy rodzin/ dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przydarzyło się to i mnie. Na szczęście kiedy byłam jeszcze bardzo młoda, naiwna i 'głupia''... Większość opisów z tego topiku ma wspólne cechy. Pan narcyz był przede wszystkim z wyglądu świetny w porównaniu do większości polskich facetów. Gra i manipuluje jak zawodowa męska k***wka za przeproszeniem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Facet- NARCYZ ??? O! jak ja dobrze to znam !!! Czarujący i nigdy nie uchwytny na 100%! Zręczny gracz i manipulant jakich mało. Miły i OKRUTNY jednocześnie. RANI a twierdzi, że tak nie jest i "zawsze w pozycji OFIARY". Nigdy nie widzi w sobie winy. To było w moim życiu wielkie doświadczenie i nie chciałabym go powtórzyć nigdy więcej :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Az tak glupie jestescie? Takie narcyzy wam sie podobaja? Wy naprawde nie chcecie porzadnych dobrych normalnych mezczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, Poznałam super chłopaka. Piękny, przystojny, miły itd. Miał super pracę, pasję, wszędzie go było pełno. Człowiek orkiestra. Dużo relacjonował z tego co robi. Miał powodzenie. Bardzo duże i wśród ciekawych kobiet. Związków-od lat zero.. Gdy się poznaliśmy oczarował mnie dosłownie wszystkim. Odrzuciłam go.. Pochodzę z biednej rodziny. Był u mnie alkohol. Znam smak cierpienia i uczucie bycia człowiekiem bezwartościowym. On mnie urzekł. Dał to czego ja nie poznałam. Zwłaszcza od rodziny.. Trochę się foszył na moje odepchnięcie.. ale za chwilę znowu to samo.. Wyznałam mu miłość.. Powiedział NIE. Przez rok było zero kontaktu.. Po czym wrócił.. Znowu się nim zainteresowałam. Robił i zabierał mnie tam gdzie lubiłam. Było tak miło.. ale ja znów wystraszona i nie wiedziałam jak się zachować by go nie obrazić itp. więc patrzyłam na jego zaloty z pozycji koleżanki. Uraziło go to strasznie... Nie chciał już ze mną kontaktu. Wycofał się i nie reagował na moje wróć, będzie ok... Brakowało mi go, bo uzależnił mnie od siebie.. Imponował mi swoim życiem takim ciekawym i bez cierpień.. czego ja nie miałam... Znowu mu powiedziałam jak bardzo mi go brakuje... Z kolei on znalazł sobie dziewczynę... sztuczną, ostro malującą się damę w bardzo drogich ciuchach robiącą sobie selfie i opisującą co i z jakiej firmy ma na sobie.. Było to dla mnie ogromnym upokorzeniem, gdyż ja taka nie jestem.. Należę do skromnych dziewczyn.. Nie ubieram i nie maluję się tak jak ona... Teraz mam cierpienie boli mnie to że tak to się potoczyło i nie potrafię sobie z tym poradzić i wyjść z tego wszystkiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie polecam. Poznałam inteligentnego narcyza, dodam że sama naleze raczej do ludzi inteligentnych. Liczyły się tylko jego plany i jego kariera, miałam się dostosować we wszystkim, spotkania itd kiedy sie klocilam z nim o takie rzeczy ktore są oczywistością to wpedzal w poczucie winy. Zaczęłam wierzyc że się czepiam i przepraszalam, należę do osob wrażliwych. On twierdził że nie wie czemu mi wybacza. Z wesolej dziewczyny stalam sie placzaca i z nerwicowana. Do dzisiaj się lecze. Na szczęście sie uwolnilam, przeprosilam go nawet i kazalam szukać swojego szczęścia bo on "nie wie czy kocha". Mimo krzywdy nie chce pamiętać go źle, tez wiele glupstw zrobiłam ale teraz wiem że te glupstwa wynikały ze zwiazku, że on się tak dowartosciowywal. Odpuscie sobie, szkoda cennego zdrowia. Ja dorosłam i już wiem że nigdy faceta narcyza bo się wykończyć można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam, wszystko sie zgadza. Najpierw uzaleznia od siebie, a potem jak juz jestes "jego" to manipuluje zręcznie wszystkim.Wizjoner, co to my nie bedziemy razem robic. Bratnia dusza - tylko tak Ci sie wydaje. Na początku przychodzi, dzwoni, pisze codziennie, następnie odcina od tego kupony.Kiedy Ty chcesz sie spotkac - on ma na głowie "rzeczy", ale tak to badz na kazde jego zawolanie. Nie raczy uprzedzić, ze jednak nie przyjdzie, dopiero jak zapytasz na 15 minut przed spotkaniem, że jaki on zarobiony. Oczywiscie tego dnia wieczorem wysle Ci zapytanie jak Ci minal dzien i bedzie mily i slodki jak brzoskwinia, zebys leciała jak ćma do ognia jak tylko sie zechce spotkać. Absolutnie nie masz prawa wymagać od niego czegokolwiek, to on ma stawiać warunki. Caly czas testuje granice, jak mało może dać, zeby sie nie starać, a miec Cie w poblizu i na skinienie. Dodatkowo kłamie i zdradza. Mój "sprzedał" mi HPV....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ''mój'' znajomy narcyzik, równo 2 lata po zakończeniu naszej znajomości został ojcem :) dodam, że kilka miesięcy po zakończeniu naszej znajomości, wypisywał do mnie i próbował odnowić kontakt, a kilka miesięcy później musiał zrobić dziecko z tamtą dziewczyną :) tak myślałam, czy po prostu związał się z tamtą i tak nagle dziecko, czy może już wtedy. gdy mnie próbował urabiać, coś z tamtą już kręcił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NÓW_ZNÓW
też sobie z nim zrób dziecko, co ci szkodzi, jak interesował się tobą w tym samym czasie, w którym był z tamtą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha nie no nie zamierzam robić dzieci, a juz na pewno nie znim :)w naszej relacji nawet nie bylo seksu, bo mnie nie urobił. Tylko ta się przeraziłam trochę, bo jakiś czas temu, śniło mi sie niewiadomo dlaczego, że on ma dziecko, a teraz przeżyłam szok, bo się okazało, że rzeczywiście ma :) I co najlepsze ten sen miałam w czasie, kiedy urodził się ten maluch, a przecież o tym moim znajomym narcyzku od dawna juz nie myślałam i nie wiem skąd ten sen ha ha prawo przyciagania tu chyba nie działa. Niepotrzebnie może się zastanawiam , ale serio niewiele czasu minęło od zakończenia relacji z nim, a zaraz musiał zrobić dziecko z tamtą. W sumie on ciagle mnie się wypytywał o dzieci, sugerował, że może byc wpadka haha amoze sam wpadł? czytałam, ze narcyzi szczególnie działają na kilka frontów a on z tamtą mógł byc, gdy urabiał mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze było, jak to narcyzik się chwalił, że on się wszytskim interesuje i o wszystkim ma pojęcie, na każdy temat coś potrafi powiedzieć. Okazało się, że nie wie gdzie zgłosic reklamacje telefony, nie wiedział co to jest pole dance, nie wiedział, co to sa emotikonki, a jak mu powiedziałam, ze jak można nie wiedzieć takich rzeczy zrobił się agresywny, zaczął strzelać fochy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko bardzo silna osobowosc da rade wytrzymac,ale w tym przypadku narcyz nie wytrzyma bo nie bedzie mogl sobie pojezdzic na ofiarze i zwiazek dla niego nie bedzie mial sensu.Bo narcyz musi miec ofiare a nie partnerke ,dlatego dazy do np. szybkiego zamieszkania razem,gdyz sam czuje sie nikim bez znecania sie.Moj strzelal fochy jak mu cos nie pasowalo i sie nie odzywal ,nie dalo sie z nim rozmawiac a na koniec ja bylm winna z powodu braku komunikacji.To OKRUTNY typ czlowieka ktory nie dazy do zdrowego zwiazku tylko jest kornikiem zywiacym sie wnetrzem ofiary,a jak ja ja calkiem wyzlobi to zostawi jak puste dzewo,ktore trzeba dlugo leczyc,jesli wczesniej samo nie runie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj byly narcyz byl jednym z najpodlejszych odmian tego gatunku. Potrafil podobno hjak zawsze twierdzi, podniecac sie tylko pieknymi kobiatami, ale okazalo sie, ze szukal zawsze wiele zamozniejszej od siebie dziewczyny, a pozniej zony, zeby miec wszystko podane na tacy. Wzial slub z brzydka, niska kobitka ze wsi, ktora ma pieniadze, a zdradza ja z ladnymi. Jak dotad malzenstwo trwa. Ona na wszystko przymyka oko. Mozna i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×