Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość magdalena 1981 .....

W MOIM DOMU STRASZY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Polecane posty

Gość gość
hmm, ciekawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja kolezanka kupiła mieszkanie w duzym miescie, dopiero co powstałe osiedle,nikt wczesniej tam nie mieszkał. Od poczatku dziwnie sie tam czuła tak jakby ktos ja obserwował, zauwazała ze zasłony faluja chociaz wszystkie okna sa pozamykane, kot ciagle syczał, jezył sie, uciekał w popłochu.Gdy brała goracy prysznic potrafiła czuc ogromny chłód w całej łazience jakby był srodek zimy.Ale najgorsze co jej sie przydarzyło i co spodowało,ze sciagneła mnie na noc było to jak lezala juz w lozku, a z komody ktora stała naprzeciwko zaczely same wysuwac i wsuwac sie szuflady.Ok pojechalam do niej na drugi dzien zeby z nia nocowac.Przyszła jeszcze jedna kolezanka.Wlascicielka mieszkania wyszła do sklepu ,a my zostałysmy w mieszkaniu.Dodam,ze rzeczywiscie bylo czuc ciezka atmosfere tego mieszkania mimo,ze nowiutkie.Nagle obie usłyszałysmy z dugiego pokoju hałasy i jak sie okazalo była to znow ta komoda.Na naszych oczach szuflady same sie wysuwaly i wsuwaly, trwało to ze dwie minuty.Zatrzasnełysmy drzwi od tego pokoju i roztrzesione czekalysmy na znajoma az wroci.Czym predzej wyszłysmy z mieszkania zeby spac u mnie.Na drugi dzien musiala tam wrocic i ciagle działy sie dziwne rzeczy.Po paru tygodniach wyniosla sie do matki i sprzedała to mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedys poleciałam do Anglii zeby odwiedzic kolezanke.Nocowałam w pokoju dziennym, który połączony był z kuchnią, a ona w oddzielnym pokoju.Drzwi miałam zamkniete zeby mieć cisze. W ogole nie mogłam tam zasnąc, było juz po 3 i miałam wrazenie ze slysze kroki jakby ktos chodził po tej kuchni i stukał palcami w blaty :/ Kolejna noc to samo, kolejna to samo.Zawsze jakos po 3 sie to nasilało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawy watek, up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkalam kiedyś na terenie byłego getta.Razem ze mną mieszkała dziewczyna,która nigdy nie wierzyła w duchy itp Mieszkanie było dwupokojowe,w kuchni mialysmy stara,niedzialajaca rolete która była opuszczona do polowy okna i nie dało jej się ani zwinąć,ani rozwinąć.Pewnego dnia wracam z pracy i dzwoni do mnie rozplakana koleżanka żebym szybko wracała bo ona stoi pod blokiem i sama nie wejdzie .Pytam o co chodzi,ona mówi ze siedzi sobie w kuchni,a nagle ta roleta zaczyna sama się zwijać do gory i rozwijać znowu na dol i tak kilkakrotnie...powiem wam ze aż sama się balam tam wejść.Wrocilysmy i roleta była w tym stanie co wczesniej.Ale wierzylam jej bo jak wspominalam zawsze się śmiała z takich rzeczy, a teraz serio wpadła w histerię...no i się zaczęło.Kilka dni później ja byłam sama w domu,laduje pranie do pralki która stała w kuchni i słyszę....rolete w oknie.Znów na moich oczach tym razem się zwijala do góry i za chwile opadała.Ucieklam jak stalam!! Weszlysmy razem potem do mieszkania i było ok.Potem były akcje np.kladlam się spać ,gasze światło,leże jakieś 2 minuty i nagle z jednej ściany spada obraz,za chwile z drugiej spada kolejny...kiedyś w nocy się budze a nade mną wisi duch jakiejś starszej pani która grozi mi palcem i ma taka zacięta ,zła minę.To był hardkor.Kolejna sytuacja jak któregoś wieczoru wpadły do mnie koleżanki i na spontanie wyszlysmy na miasto,wrocilam nad ranem.Wspolokatorka była w swoim pokoju.I ona się mnie rano pyta czemu tak lazilam w nocy po mieszkaniu.Ja w szoku mowie jej,ze wrocilam po 4.Ona była przekonana ze to ja,bo słyszała cala noc jak ktoś lazi po moim pokoju (stara drewniana klepka była w całym mieszkaniu),potem po przedpokoju,wchodzi do łazienki....wtedy juz serio bylysmy przestraszone.Skończyło się tym,ze się wyprowadzilysmy jakiś miesiąc później bo atmosfera była ciężka,ciągle było czuć jakby ktoś z nami był,obserwował.Często jak wracalam i byłam sama w mieszkaniu slyszalam jakby ktoś chodził po kuchni,albo wchodził do pokoju mojej wspolokatorki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jakie to miasto? Poznań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza2072
Autorko... co z Tobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza2072
Witam. 2 m-ce temu wynajęliśmy dom. Wyprowadziliśmy się z bloku. Pierwszej już nocy słyszałam na dole jak „kłapnęły” drzwi. Chwile potem było słychać kroki po drewnianych schodach. Śpimy na pietrze. Te kroki były ciężkie, powolne... doszły do półpiętra i ucichły. Co noc budziłam się o 1.30 , żeby chwile później słyszeć jak coś z hukiem upada na podłogę. Gdy drzwi od sypialni zostawialiśmy otwarte... wtedy już nie było słychać głośnego zamykania drzwi tylko inne dźwięki. Mamy 18 letniego kundla. Sprawia wrażenie głuchego od kilku m-cy ale pies jest równie przerażony jak ja. Mój facet z którym mieszkamy nie boi się... przeważnie mnie wyśmiewa. Zdarzyło się jednak, ze ledwo wszedł do sypialni w nocy, po czym prawie natychmiast klapnely drzwi gdzieś na dole. Byliśmy wtedy sami, dzieci były na wakacjach. ... założył szlafrok i zszedł na dół. Stwierdził, ze nic nie ma, wiec nie ma czego się bać.., Jednak chyba nie dawało i jemu to spokoju bo poprosił, żebyśmy razem zeszli na dol. Pozamykał drzwi na klucz ( od kotłowni, spiżarki etc), okno i poszliśmy na górę. Jak dla mnie niczego to nie zmieniło. Facet nie widzi problemu, bo nic namacalnego nie widać. On tutaj czuje się świetnie... ja od samego początku nie. Zanim wynajęliśmy ten dom zapytałam właściciela wprost: czy tutaj nikt nie umarł, bo jeśli tak ja tu mieszkać nie będę. Zaprzeczył... coś jest jednak na rzeczy. O ile w poprzednim mieszkaniu spałam „jak zabita”... o tyle tutaj nie. Nawet przez 4 noce sięgnęłam po tabl nasenne. I spałam oczywiście, ale nie jest to żadne rozwiązanie, wiec odstapilam od tego. Moi synowie tez zaczęli się bać. Dzisiejszej nocy 12 latek szedł do kuchni się napić. Z tego co opowiedział biała, garbata postać przeszła przed nim po przedpokoju. Woda swięconą nie pomogła. Mogę zaprosić księdza... tylko czy to pomoże?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza2072
Up? Czyli co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza2072
Od początku nurtuje mnie jedna myśl... Wladciciel wybudował ten dom, sam nigdy w nim nie mieszkał... ponoć dla córki ma być. Dziewczyna 32 lata.. panna. Dom ma około 20 lat. Pytałam sąsiadów.. Twierdzą, ze nikt tu nie umarł. Ja czuje inaczej. Poza nasza rodzina jest tu z nami ktoś jeszcze. Tak jak pisali przedmówcy, czuje się obserwowana. W poprzednim mieszkaniu słychać było jak panele trzeszczały w przedpokoju w nocy. Ksiądz po kolendzie przy okazji poświecił mieszkanie i wszystko ucichlo. Początkowo wiązałam te fakty ze śmiercią mojej mamy w 2008r. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, ze mama idąc do szpitala nie spodziewała się, ze już z niego nie wyjdzie. Mieszkanie rodziców miało być w przyszłości dla mnie. Życie zweryfikowało to inaczej. 5 lat po śmierci mamy zdecydowałam się na rozwód. Nie było łatwo, bo miałam czworo dzieci. Dziś najstarsze ma 25 lat a najmłodsze 9. Byłam zmuszona pójść na stancje. Wtedy z trojka dzieci, bo najstarszy mieszkał już oddzielnie. Ojciec po śmierci mamy mógł w końcu wziąć ślub z wieloletnia kochanka. Mieszkanie duże, choć spółdzielcze...( ojciec nie chciał wykupić na własność...wiedział, co robi) W wieku 60 lat- ślub? Przecież nie po to, żeby mieć z nią dzieci. Ona swoje mieszkanie zostawiła córce i wprowadziła się do ojca. Ta kobieta sprawiła, ze straciłam jedynego przyjaciela, jakim był ojciec. Do dzisiaj w to nie mogę uwierzyć. Pisze o tym, bo być może to właśnie śp matka nie może się z tym pogodzić, ze córka tuła się po stancjach. Mama odkąd pamietam wiecznie depresyjna, słaba kobieta. Mogła być lepsza matka... dlatego schronienia szukałam u taty. Pomimo stancji dawałam radę. Chociaż na wakacje już brakowało... ale poza tym było Ok. Wszystko zaczęło się dziwnie sypać rok temu, dokładnie jutro będzie równo rok. Dziwny splot wydarzeń sprawił, ze straciłam swoją prace, która lubiłam. Próbując ją utrzymać zaczęły się schody. Pomimo 2 m-ce wcześniej spłaconego leasingu samochodowego ( spłaty były regularne bez najmniejszych problemów...) odmówiono mi następnego, co skutkowało spadkiem moich zarobków o polowe. Nie wierzyłam w to, co zaczęło się już wtedy dziać. Nie spodziewałam się odmowy, bo nie było powodu. Mojego małżeństwa w ogóle nie powinno być.. gdy patrzę na to wszystko dzisiaj. Była teściowa jeszcze przed ślubem wypowiedziała bardzo mocne słowa, na które wtedy nie zwróciłam uwagi.. „ BODAJ TEN DOM I TE DZIECI ŁZY ZALAŁY...”Miałam 2 dzieci z pierwszego małżeństwa. On był po 2 rozwodach, 16 lat starszy. I chociaż ja nigdy nikomu źle nie życzyłam.. jej słowa się sprawdziły. W niedługim czasie tatuś znalazł sobie kochankę.. matka wpadła w depresje. W wieku 58 lat zmarła. Byłam w 7 m-cu ciąży najmłodszym dzieckiem. Chwile potem lekarz mi oznajmił, ze mam arytmię serca. Będąc młoda dziewczyna nie chodziłam na dyskoteki, wolałam kościół, pielgrzymki na Jasna Górę. I chociaż zawsze bałam się zmarłych... niestety czułam ich obecność. Dla przykładu zmarł przyjaciel mojego brata. Miałam wtedy 16 lat. Bałam się isc na jego pogrzeb, mama mnie jednak wysyłała. Poszłam do zaprzyjaźnionego księdza w parafii, opowiedziałam o całej sytuacji, o strachu. Ksiądz mi powiedział, ze jego dusza szuka u mnie pomocy...modlitwy. Miałam w jego intencji przez rok przyjmować komunie św, tak było tylko o wiele lat dłużej. Innym razem siedziałam przy wielkim stole z kobieta i jej synem. Rozmawialiśmy... jej mąż zmarł rok wcześniej. Nikt mnie nie usadzal na krześle. Sama wybrałam sobie miejsce. Po czym, po chwili wstałam blada jak ściana i zapytałam „ na czym miejscu ja siedze?” Wtedy czułam jakby czyjaś dusza przeze mnie przeszła... Okazało się, ze na tym miejscu stało wcześniej łóżko tego zmarłego człowieka a w miejscu gdzie ja siedziałam ... spał. Z kolei gdy zmarł mój ulubiony dziadek, zaraz po śmierci przyśnił mi się. Rozmawialiśmy... zapytałam „ile lat będzie żyła babcia? Odpowiedział, ze 85 lat. ( i tak bylo) gdy zapytałam ile będzie żyła mama? Spuścił głowę i nic nie odpowiedział. Po latach... okazało się, ze odwrotność 85, czyli 58. Wracając do czasów obecnych.., dzisiaj zasnęłam dopiero po godz. 4.00. Mój ukochany chciał sprawdzić co faktycznie się dzieje w domu gdy on śpi. Ale były tylko dobre chęci. Bardzo szybko zasnął. Ja wiedziałam, ze będzie wyjątkowo cicho. Nie mogę zrozumieć.... dlaczego ja tutaj spać nie mogę??? Nigdy nie miałam problemu z zaśnięciem. Sypialnia jest tu duża. Największe łóżko z możliwych. Wygodne bardzo. Tak jakby fluidy tego domu nie były dla mnie łaskawe.... Gdy położę się dokładnie piętro niżej pod sypialnia na kanapę.. zasypiam jak niemowlę.... co nie pozwala mi spać wyżej??? Dzisiaj miałam mieć dyżur od 10.00, musiałam go przełożyć, bo byłam niewyspana. Jak dalej żyć i funkcjonować? Ani jednej nocy nie przespałam tu normalnie.. chyba, ze po tabletkach. Ale nie chce ich brać. Dzisiaj była pełnia księżyca. Od kilku lat ma to wpływ na mój sen...a raczej jego brak. Macie jakiś pomysł? Jestem po 40 i z głowa mam raczej wszystko w porządku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co się dzieje z Autorka???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Google

Wiem, że dość stary temat, ale w moim domu dzieje się coś dziwnego. Mieszkam w tym miejscu od kilku miesięcy, mam pokój na poddaszu. Od jakiegoś czasu słyszę jakieś stuki, kroki ze strychu, co dziwne zawsze krótko przed północą. Wszystko kończy się kilka, kilkanaście minut po 24:00. Dom w którym mieszkam nie jest mój, wynajmuję go. Nie wiem co myśleć o tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błędny rycerz

wystarczy wstąpić do urzędu meldunkowego i zapytać ile osób jest zameldowanych w waszym mieszkaniu. Jeżeli będzie tam wpisanych więcej niż jest , no to macie odpowiedź.

Następnie wystarczy by podali wam dane tych "gości", co nie będzie łatwe. Mogą nie dać, powołując się na ochronę danych osobowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cgod

Co do tego ma meldunek? Duchów nie dotyczy, a jeśli ktoś żywy grasuje na strychu to meldunku również nie potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coś musi być..

Kiedy pierwszy raz doświadczyłam spotkania z, nawet nie wiem jak to nazwać, duchem czy zjawą, byłam dzieckiem, a raczej dojrzewającą nastolatką. Wcześniej też się zdarzało, ale jako dziecko nie brałam tego za coś strasznego i dziwnego. Raz tylko kiedy miałam jakieś 7-8 lat narobilam niezłego rabanu, bo zobaczyłam u babci w pokoju coś, co wyglądało jak człowiek zmieszany z małpą. Wiem, śmiesznie to brzmi ale do dzisiaj przerażają mnie czarne włosy. Dałam się niesamowicie, z tego wszystkiego się pochorowalam. Mama stwierdziła, że zwidy były pewnie z gorączki. Może i tak... Wracając do spotkania. Wracałam do domu od koleżanki, był wieczór, nagle coś mignęło mi koło drzewa, i nagle zobaczyłam młodą dziewczynę, czarne włosy może do ramion i czerwona ...enka, ale taka jakby dawniejsza, jak nasze babcie w młodości nosiły. Stała, trochę rozmazana i jakby machala do mnie. I te uczucie, jakby wszystko dookoła zniknęło, nie było nic, nie mogłam się ruszyć i poczułam chyba wszystkie możliwe uczucia...strach, radość, złość ale najsilniejsza była tęsknota, aż serce bolało. Kiedy sie ocknelam, ucieklam do domu. Mama mówiła, że byłam mega blada i cała spocona, myślała że mnie ktoś napadł czy coś w tym stylu. Wtedy myślałam, że to wynik dojrzewania. Ale teraz już nie mam takiej pewności. Zawsze było dziwnie, ale ostatnio to wciąż się nasila. Są miejsca, w których jestem wręcz chora, nie mogę tam spokojnie usiedziec. Są chwile, kiedy boję się tak bardzo, że mam wrażenie, że wyskoczy mi serce. Mam już 30ke na karku i wrażenie, że im jestem starsza tym bardziej to wszystko się pogłębia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ziuta to Ty?
 

ja raz miałam taką przygodę, że leżąc sobie na łóżku(nie spałam było to w dzień) po prostu leżałam sobie i zamulałam, i w tym momencie 3 razy jeb w szafe stojącą w pokoju, jakby ktoś 3 razy przywalił młotkiem w drzwi szafy, dałam nogę z tego pokoju jak tylko, no bo kto to wytłumaczy? Inną miałam ale to raczej mi się przyśniło, w środku nocy przebudziłam się otworzyłam oczy i usłyszałam jakby coś warknęło jak pies, a kiedy chciałam wstać czy coś krzyknąć nie mogłam, jakby we mnie jakaś blokada była. I piszę serio, nie to że wymyślam jakieś historie z ch*ja wzięte;)

Anita.S to Ty?:D xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×