Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość do ewy
i znowu rozwalasz ten topik. ktory to juz raz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo - cytuje Cie: "Oneill Przepraszam, ze sie sama wkopalas w dyskusję." Zabrzmialo kabaretowo - i dokladnie tak to odebralam. Wkopuje sie na wlasne zyczenie, taka moja uroda. A czy zaluje czy nie to juz moj problem (jesli wogole). Nie bierz tego wszystkiego tak na serio. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Ewa - Piszesz, cytuje: "A to czy moralnie, etycznie czy religiielnię zdradę ktos toleruje czy tez nie, to naprawde indywidualna sprawa. I mi to zupełnie nie przeszkadza. Ale jesli wypowiada sie w temacie, i czuje negatywne odczucia do slowa i zdarzenia pt.ZDRADA, to i przenosi to na jakość wsparcia. Ucina w pewnym sensie czyjeś dylematy, zeby nie widziec takich "potwornosci" Zeby Ci przypomniec, to tutaj jest Forum na temat molestowania psychicznego i kazdy moze sie wypowiedziec. Moze skrytykowac, moze pochwalic, moze wyrazic swoje zdanie. To nie jest tylko miejsce dla towarzystwa wzajemnej adoracji, glaskania po glowce, czy bezwzglednego wsparcia i podparcia kogos, czyli aprobaty i zrozumienia. Jesli ktos naprawde chce pomocy to powinien sie zgodzic na to, ze czasem dostanie kubel zimnej wody na glowe, jesli postepuje nie w zgodzie z normami obyczajowymi, spolecznymi, normami etycznymi, moralnymi, na szkode sobie czy innym. Ciekawe jakby nauczyciel uczyl dzieci, ze traktowanie zdrady to taka indywidualna sprawa. Nauczyciel powinien mowic, ze zdrada to zlo, oszustwo, egoizm, nielojalnosc, niemoralnosc, nieetycznosc. I to jest w aspekcie zarowno religijnym, spolecznym, prawnym (podstawa do rozwodu). I kazdy powinien tak ja uznawac. Jakies nieprawdopodobne nauki tutaj szerzysz. Wiesz, ze jest takie porzekadlo, zreszta motto "Szpilek" - Prawdziwa cnota krytyk sie nie boi. Ale to tylko prawdziwa cnota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bardzo obiektywna czytelniczka
Jezus Maria, co tej Ewie jest??? To zaczyna sie robic bardzo ciezkostrawne...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa stajesz sie po malu śmieszna, tworzac ten swoj kabaret Ja nie jestem .....twoja rywalka :D:D:D a tak mnie chyba traktujesz. odnosze wrazenie ze wiecej ci zostalo w podswiadomosci niz chcesz przed soba przyznac Sama w kolejnym znow poscie tworzysz bzdurne i coraz dluzsze teorie na moj tema, produkujesz kolejne fantazje Nie inerpretowalam twojego zycia a ustosunkowalam sie do zdrady, czego ty nadal widzisz bo zalewa cie kolejna wielka fala wlasnych fantazji i emocji ... i tworzysz i tworzysz ...:) jestem cierpliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tylko posluze sie przyslowiem: "Kazdy czlowiek popelnia bledy ale czlowiek glupi w bledzie trwa." a jak to kazda z Was odbierze to juz nie moja rzecz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ewy
Niby nie przejmujesz się opinia innych wstawiając nagminnie uśmieszki,a tak naprawde nie odpuścisz żadnemu SŁOWU,z którym się nie zgadzasz.piszesz wypracowania od którym zaczyna mdlić dobra rada--WYLUZUJ KOBIETO,bo zaczynasz być śmieszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolejny elaborat pomieszania z poplataniem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ewy
Ewa tego już nikt nie czyta szkoda Twojego wysiłku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
Jasienna Różą Ale to ja zdradzam czy on??? Każdy z nas odpowie za to co żle zrobił. ja pewnie też, choćby przed Bogiem... nie jestem z tego dumna. Nie wiem czy na poczatku tej znajomości tak bardzo wierzyłam, ze nie łączy go nic z żoną, czy aż tak bardzo naiwna byłam. Dopiero teraz zaczynam w to wszystko watpić. Wiem, ze odejdę. Potrzebuję tylko czasu, trochę czasu. Od jakiegoś czasu nie odzywam się, nie spotykamy się, nie odpisuje, nie dzwonie... moze nawet juz ten koniec nastał.. Pisałam juz dlaczego jestem przeciwna powiedzeniu jego żonie prawdy i podtrzymuję to. NIE JA ROZWALIŁAM TO MAŁŻEŃSTWO, ONO NIE ISTNIEJE OD LAT. Prawdę mówiąc to mogłam im tylko pomóc. Moze ocknęli by się, przestali udawać i zaczęli żyć(osobno). Pokazując dzieciom prawdę zdjeli by kamień z ich barków, a tak te dzieci żyją z taką niepewnością i lekiem. Tak bronicie prawdy, a dzieciom prawda się nie należy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
renta 11 Oczywiście, ze jestem uzależniona od złej miłości, powiedziałabym nawet od jakiejkolwiek miłości. Nie otrzymałam tego dobra jako dziecko i teraz lgnę jak mucha do lepu. Nie wazne kto daję to miłośc i jaką, wazne że to chwilowe uczucie "bycia kochaną" Ale teraz jestem tego problemu już świadoma i powoli "ból braku dziecięcej miłości mija" Potrafię zauważyć, ze miłość jest zła, odejść... Przeraża mnie samotność, ale przynajmniej wiem dlaczego, wiem że są gorsze i lepsze dni i że od tego bólu się nie umiera. Chociaż prawie umarłam po odejściu od mężą... Piszesz, ze On opowiada o swoich problemach a ja wchodzę w to jak w masło... i masz rację, ale męczą mnie jego problemy, nie chcę brać ich na swoje barki. To też jeden z powodów mojej decyzji odejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dumnej mamy
kiedys bylas w zwiazku malzenskim w ktorym nie bylo juz szczerej milosci ale usilowaliscie jakos to malzenstwo kontynuowac naprawiac cos dla dziecka. co by bylo gdyby w tym czasie twoj maz poszukal sobie kochanki, sypial z nia raz na tydzien a reszte nocy spedzal z toba, co pomyslalabys sobie o tej kobiecie ktora wiedzac, ze twoj maz jest zonatym czlowiekiem i wiedzac, ze malzenstwo przezywa kryzys wlazi pomiedzy was i jak hiena czeka na padline?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dumna mamo 😍 Bardzo się cieszę czytając Cię. Świadomość siebie, swoich ograniczeń, oczekiwań - jest miarą dojrzałości człowieka. Taka miarą jest też wzięcie odpowiedzialności za siebie, swoje czyny, decyzje, a także swoje błędy. Jesteś na bardzo dobrej drodze :D |A strach wszechogarniający przed samotnością pewnie zna tu każda z nas. Kiedy byłam sama 3 lata od odejścia od mojego pierwszego męża, ja wlaściwie nie żyłam, ja czekałam. Aż wpadłam w drugi toksyczny związek. Weszłam w niego jak w masło :D I dopiero po kilku latach zaczęłam czuć, że cos jest mocno nie halo. Lata pracy. Lata, których nie zamieniłabym na nic. Bo były i nadal sa potrzebne. Moja mama nie była w stanie przerwać "przymusu powtarzania". Mnie się udało. Mam nadzieję, ze moja córka będzie od tego wolna. Uważaj na swoją córkę. Nie traktuj jej jak swojej przyjaciólki. Bo mimowolnie możesz przenieść na nią "przymus powtarzania". Twoje wyzdrowienie to także zdrowie dla Twoich dzieci. Kiedy uwolnisz się z toksycznego związku, pokażesz jej, jak to sie robi :D A kiedyś zbudujesz zdrowy związek. I to będzie najlepsza dla Twojej córki wskazówka. Taki drogowskaz na życie. Warty każdej ceny. Twoim atutem jest to, że jesteś otwarta na innych, wiele widzisz, i przygotowujesz się do zmian.Nie uciekasz od odpowiedzialności. Bierzesz na siebie to jest Twoje. To bardzo dużo. A tak ogólnie do wszystkich. Ze swojego doświadczenia wiem, że nie warto uciekać od odpowiedzialności za krzywdy wyrządzone innym. Nie jestem dumna z kilku rzeczy, które zrobilam. Stało się. Nie zmienię przeszłości. Mam poczucie winy. Zasłużone i ogromne. Lata zajęło mi uporanie sie z nimi. To co mogłam zrobić, to wziąć odpowiedzialność za te złe rzeczy, które zrobiłam. I odrobić tą lekcję. Zadośćuczynić już nie mam komu. Ale mogę bardzo się starać, by więcej takich rzeczy nie robić. I może cos o tym mówić innym. A co kto z tego sobie weżmie - to już nie mój problem :D Ewo 😍 Otwarcie się na innych zawsze jest dobre. Przyjęcie, zastanowienie się. Zamknięcie się blokuje energię. Ale każdy ma swój czas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dumna Mamusiu idziesz do przodu czy tego chcesz czy nie umiesz zobaczyc swoje bledy, umiesz z nich wyciagac wnioski i to jest najwazniejsze wchodzisz jak w maslo w jego problemy....dlatego napisalam ci ze szukasza lub chwytasz cudze problemy , sa tematem zastepczym by nie zajmowac sie soba kiedy dziecko nie zazna milosci w domu rodzinnej w takim wymiarze jak potrzebuje zrobi wszystko by ja zyskac a min. bedzie poswiecac wiecej czasu komus kto w zupelnosci sam swoje problemy rozwiaze ....ale szuka kogos kto sie nimi zajmie idziesz Mamusiu do przodu, krok po kroku wyciagasz wnioski z bledow to nie ty zdradzasz to on zdradza ale fakt jest faktem, ze zwoazalas sie z facetem, ktory jest zonaty i nic nie robi z tym tematem masz racje, ze nie twoja rola jest mowienie jego zonie, ze on jest zwiazany z toba to jego rola ale pomysl, nawet gdyby zostawil zone i zwiazal by sie z toba, czy nie mialabys watpliwosci, ze nie mozna mu ufac ? skoro oszukuje jedna zone to moze i kolejna partnerke czy chcialabys miec tak naprawede takiego faceta ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytajaca z boku
Czy dzieciom prawda sie nie nalezy? A czy Ty Dumna Mamusiu mowisz swojemu dziecku cala prawde? Czy twoja corka wie wszystko o twoich kochankach przeszlych i terazniejszych? Czy pokazujac dziecku ta prawde o sobie zdjelas jej ciezar z barkow, czy moze dolozylas jej ciezaru? Czy stan psychiczny w ktorym ty sie znajdujesz zapewnia twojej corce zycie bez niepewnosci i lekow? Byc moze ze ujawnienie waszego romansu mogloby pomoc malzenstwu twojego kochanka. Moze ockneli by sie, przestali udawac i zaczeli zyc (osobno lub razem). Pamietaj, ze zona ponoc zdradzila Twego kochanka a mimo tego, ze on o tym wiedzial to sie nie rozstali. Pewnie i tym razem umieli by sobie wybaczyc, a moze i pojawila by sie u nich pasja oparta glownie na milosci zazdrosnej i realizacji, ze sa sobie jednak potrzebni. Moze skoncentruj sie na swoim dziecku, a nie dzieciach swojego kochanka, ktorych tak na prawde nie znasz. Znasz tylko wersje ich ojca zdradzacza na ich temat. A to jest w interesie tego ojca ktory nie chce sie z toba zwiazac na stale, aby podawac ci przerozne usprawiedliwienia dlaczego nie moze zalozyc uczciwego zwiazku z toba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
do piszacego anonimowo W moim małżeństwie nie było okresu, w którym nie bylo miłości. Trzy lata po rozstaniu ja nadal go kocham i on mnie również. Tylko, ze ta miłość nie ma i nie miała nigdy szans. Oboje jesteśmy ludźmi pozbawionymi miłości jako dzieci. Oboje zrozumieliśmy, ze nie damy rady stworzyć normalnej, zdrowej rodziny. Nie pasujemy do siebie charakterami, potrzebami itd. Po naszym rozstaniu miał kilka kobiet, był to czas kiedy czekałam na niego, że zawalczy o mnie i córkę, łudziłam się, że mamy jeszcze szanse. Miałam dostęp do tych kobiet, ale nigdy nie pomyślałam, żeby je zbluzgać, czy obwiniać.. Bo jaka ich wina, ze nam się nie udało. Owszem bolało jak cholera!!! One były jeszcze w gorszej sytuacji niż ja. Ja byłam już świadoma jakim jest człowiekiem, one nabierały się na jego cudowne "chwyty". Wiesz co jeszcze by było.. Przestałabym udawać przed swiatem rodzinę, a ona tkwi w tym cyrku pomimo, ze wszyscy o tym wiedzą. Nie znają mnie bo jestem z innego miasta, ale aż huczy, że jest inna kobieta w jego życiu. Takich dowodów ma mnóstwo a jednak tkwi w tym. Moim zdaniem dla pieniędzy i własnej wygody. A on drugie ciele daje się doić, doić i doić... Najprościej jest zwalić całą winę na kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
czytajaca z boku Nie mnóż moich " kochanków" razy kilka. Nigdy nie zdradziłam męża, a od rozstania z nim trzy lata temu spotykałam się chwilę z jednym mężczyzną i teraz z "kochankiem jak go nazywacie". Mój stan psychiczny jest ok, tak naprawdę to chyba nigdy nie czułam się tak jak czuję się od stycznia. Od stycznia nie biorę leków od depresji ani nasennych. Raz w miesiacu jestem oczywiście na kontroli, ale za kazdym razem słyszę tylko gratulacje, ze wyszłam z depresji. A moja córka.. ma teraz dwoje rodziców...oddzielnie, ale dwoje w pełni spełniających swoje obowiazki wobec niej. Nigdy dotad nie miała tak dużo taty i mamy jak dziś. Nigdy nie widziała tyle pogody ducha w nas. Ona też przezyła pieklo jak się rozstaliśmy, ale dziś jest radosną dziewczynką, wzorową uczennicą i z każdym problemem przychodzi do mamusi, potem do tatusia i rozmawia z nami o tym. Wcześniej nigdy tego nie robiła, albo jak już to tylko do mnie coś bąkała i uciekała a ja nie wiedziałam o co chodzi... Wie a raczej wiedziała o tym, że się z kimś spotykam, mówię jej, że to przyjaciel z którym lubię rozmawiać i przebywać. Mówiłam jej, ze jest w takiej samej sytuacji jak tatuś z mamusią... Możesz mnie oczerniać jak chcesz i ile chcesz, ale moze przez chwilę chociaż pomyśl, czy ja dolozyłam jakis kamień tej "rodzinie". Tam już nawet kamyk się nie zmieści a ja moze byłam znakiem dla tej kobiety, zeby sie ocknęła w końcu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
do czytajacej z boku Moja córka nigdy nie brała żadnych leków!!! nie wypisuj takich bzdur!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytajaca z boku
Leki jako strachy, obawy a nie lekarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Dumna - Piszesz: cytuje: "czy ja dolozyłam jakis kamień tej "rodzinie". Tam już nawet kamyk się nie zmieści a ja moze byłam znakiem dla tej kobiety, zeby sie ocknęła w końcu!! Oj, dolozylas, dolozylas. Jego zona i matka jego dziecka ma sie "ocknac"? Jak to rozumiesz? Nie znasz jej wersji zdarzen, a z taka pewnoscia wszystko powtarzasz co on Ci mowi o ich zwiazku. Mezczyzni jak zdradzaja zony, to wszystkie psy na nich wieszaja, zeby sie przed kochanka, przed soba i przed calym swiatem usprawiedliwic. On po prostu poszukal sobie raz na tydzien rozrywki. Piszesz strasznie, ze "ona go doi, doi, doi". Zona meza doi? Przeciez nadal jest jego zona i jej i ich dzieciom sie nalezy od niego. Moze to ona ma nadzieje, ze on sie ocknie. Moze to ona chce uchronic zwiazek? Ewa - Ty tak piszesz, ze swiety turecki by zrozumial o co Tobie chodzi. To wszystko to jest jakis po prostu straszny galimatias jezykowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
Jesienna róża Jego jednego dziecka... ...ma sie "ocknac"? Jak to rozumiesz? Rozumiem to tak, ze skoro Ona zdradzała i ma dziecko z kimś innym, teraz on robi to samo... to znaczy, ze ich rodziny nie ma!! Jest fikcyjna, udawana itd. Żadne z nich nic nie robi od lat, żeby coś naprawić. "Mezczyzni jak zdradzaja zony, to wszystkie psy na nich wieszaja" Czy mężczyzna kochajacy swą zonę-partnerkę będzie sypiał z inną, z inną spędzał połowę świąt, sylwestra, urlop itd. A moze ona taka wspaniała i wierzy, ze On z kolegą się relaksuje w karty grając:0 Piszesz strasznie, ze "ona go doi, doi, doi". Zona meza doi? Ano doi, bo jaka z niej żona, skoro małżeństwa nie ma.. Powinna znać swoją wartość, odejść i wtedy upominać się o swoje, bo faktyczne jej się należy. Nie znoszę udawania i tkwienia w czymś w imię wygody, bo inaczej bym tego nie nazwała. Nie przekonasz mnie, ze jest z nim dla dzieci itd. Ciągle to powtarzamy dla dzieci nie wolno UDAWAĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytajaca z boku
Dumna Mamusiu. Piszesz o zonie swojego kochanka tak jak by ona byla Twoim najgorszym wrogiem. Jak gdyby ona cie krzywdzila. To nie ona Cie krzywdzi to Twoj kochanek krzywdzi was obydwie. Gdyby twoj kochanek sypial z inna kobieta a nie z Toba, to chyba nie wyrazala bys sie tak zle o jego zonie. Mieszkasz w innym miescie a wiesz, ze wszyscy hucza o waszym romansie. Chcesz w to wierzyc i wierzysz. Chcesz wierzyc, ze zona jest przyczyna rozpadu zwiazku bo jest ci to na reke, lepiej sie z tym czujesz. No i jednak nie mowisz corce calej prawdy skoro twierdzisz, ze twoj kochanek jest w takiej samej sytuacji jak tatus z mamusia. Bo on jest w zupelnie innej sytuacji. Skoro twoja corka tak szybko wrocila do rownowagi po stresach jakie jej z mezem urzadziliscie to pewno i dzieci Twego kochanka wroca do normy szybko gdyby on zakonczyl romanse na boku i wiecej czasu spedzal z rodzona corka. Jeden dzien w tygodnie z corka, pojscie na zakupy, czy do kina moze wiele pomoc zagubionej nastolatce. Pomyslalas o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
czytajaca z boku Absolutnie nie uwazam jej za swojego wroga, tylko dziwię się ze taką ślepą i naiwną udaje. Po co? Nie rozumiem też jak mozna mieć dziecko z innym, bedąc mężatką. I dalej udawać rodzinę... Przecież to bardziej chore niż to, ze ja się z nim spotykam. a część rzeczy wiem nie tylko od niego, świat nie jest, aż tak tajemniczy, zeby nie móc dowiedzieć się pewnych rzeczy... A powrót mojej córki do równowagi psychicznej, nie był taki prosty jak ty piszesz...nie upraszczaj tak tego... Sama chyba się zgodzisz, że sytuacja taka jaką ma teraz moje dziecko jest "zdrowsza", niz udawanie "rodziny" A on swojej córce najbardziej pomoze mówiąc jej prawdę, że jego z mamą nic nie łączy od lat, że się nie rozumieją, nie kochają i powinni zamieszkać oddzielnie... taka jest moja opinia na ten temat i takie tylko widzę u nich rozwiązanie, ale to nie mój problem. Niech się dalej kiszą! Nie sprawisz, ze poczuję się winna za sytuację ich rodziny. Co najwyżej mozesz sprawić, że pomyślę sobie... jaka idiotka ze mnie wiążąc się z takim facetem. Albo co gorsza pójdę do niej i wszystko opowiem, spytam o jej wersję, tylko komu i w czym to pomoże co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
Nigdy nie uważałam, że tylko ona jest winna za rozpad ich małżeństwa. Wina w tym przypadku jest po obu stronach. Naprawdę nie myślę o Niej źle, ja po prostu nie rozumiem w imię czego tkwi, a raczej oboje tkwią w tym małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dumna Mamusia ja po prostu nie rozumiem w imię czego tkwi, a raczej oboje tkwią w tym małżeństwie. powodow moze byc 1000 lub jeden moze sie boja bolu, moze sa od siebie uzaleznieni, moga to byc wzgledy finansowe,moze to byc nadal seks, pytanie w czym tobie pomoze zrozumienie ....dlaczego tkwia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
yeez Nie potrzebuję zrozumieć po co w tym tkwią, w ogóle mnie to nie obchodzi... Moim zdaniem są bo tak jest wygodniej, niż robić rewolucję... Mogę się mylić, ale taki wniosek wyciagnęłam po prawie dwóch latach obserwacji. Napisałam tak bo ktoś posądził mnie o robienie sobie wroga z tej kobiety. Odpowiedziałam jak wyżej a to nie znaczy, ze potrzebuję ich zrozumieć. Nie wierzę, że stojąc z boku mozna kogokolwiek zrozumieć. Sami siebie często nie rozumiemy, a co dopiero drugiego człowieka. Masz rację yeez, ze zadawanie pytań sobie i szukanie na nie odpowiedzi jest bardzo wazne dla czlowieczego rozwoju, ale ...Ty zadajesz ich o połowę za dużo... czasami mam wrażenie, ze będziesz zaraz kazać mi znaleźć odpowiedz dlaczego chce mi się siku, akurat teraz a nie za pół godz na przykład :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dumnej mamusi
Ironizujesz zamiast szykac odpowiedzi na wazne pytania. i tak wiecznie powtarzasz te same bledy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
do anonima idealna nie jestem i nie chce być.. no i aż tak źle to chyba nie jest, są tacy co maja po -naście nieudanych związków. Mnie bardzo się potępia bo facet ma "żonę". Nie piszę tu, ze biedna jestem bo facet mnie oszukał, bo mówi, ze kocha, bo prosi, żebym jeszcze poczekała, bo mnie oszukuje a ja taka skrzywdzona w dzieciństwie się nabrałam. NIE ROBIĘ TEGO A TAK MOGŁAM ZACZĄĆ I WTEDY MOŻE NIE BYŁOBY TYLE ATAKU W MOIM KIERUNKU. Przyznałam się, opisałam sytuację, piszę prawdę z której nie jestem dumna, ale nie będę się tu biczować, wybielać, albo udawać, że czuje się winna, żeby ''łagodniej" wyglądać... bo tak nie jest. Skoro taka k... jestem to może chciaż jeden mały plu dla mnie, ze potrafie i nie boję się przyznać mimo waszych obelg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamusiu pytania zadaje.... dla ciebie nie siebie mnie nie musisz udzielac odpowiedzi ale zrozumialam twoje intencje Dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×