Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość załamana mama
yeez Już nie załamana... dużo się u mnie zmieniło... Nadal uważam, że mam problem, teraz może łatwiej jest mi go nazwać...kiedyś myślałam, że to wszystko wina mojego chorego męża, ale z jakiegoś powodu go wybrałam prawda... Jako dziecko nie zaznałam miłości, dlatego tak łapczywie jej pragnę.. oto mój problem... Oczywiście nie obyło się bez powrotu do męża, psychicznego załamania i dwóch lat na lekach przeciwdepresyjnych... Straciłam pracę... Przeżyłam piekło, tak bardzo cierpiałam. Bardzo brakowało mi poczucia bliskości, milości, wsparcia... ogólnie po prostu znów brak MIŁOŚCI... Od roku trwa moja sprawa rozwodowa, trwa tak długo bo chcę orzeczenia z jego winy:( Oczywiście nadal go kocham i ciągle łapię się na świadomości, że bardzo muszę walczyć sama ze sobą, żeby do Niego już nigdy nie wrócić. Pojawiła się nawet myśl, że może jednak przesadzam, może nie był taki straszny, taki zły... Takie małżeństwa, związki są jak narkotyk. Dużo się u mnie zmieniło, ale sama nie wiem co pisać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gingerbread new
załamana mama Wiem, o czym piszesz. Czy jesteś osobą wierzącą? Ja ostatnio zaczęłam patrzeć na to jak na przekroczenie pierwszego przykazania. Dało mi do myślenia. Jednocześnie wiem, że ta przypadłość jest przez nas niezawiniona, nie wybierałyśmy sobie sytuacji rodzinnej, w której przyszło nam się kształtować. Jesteśmy DDA/DDD (cytat - syndrom DDA/DDD pojawia się wtedy, kiedy w rodzinie nie ma prawdziwego rodzicielstwa, nie są zauważane uczucia dziecka, jego potrzeby). Lecz teraz, już jako osoby dorosłe, potrafiące korzystać z umysłu, rozsądku (kora mózgowa, świadomość) musimy to w sobie starać się odkręcać (nie kierować się tylko odruchami emocjonalnymi). To trudne, nie bardzo wiadomo co i jak robić. Może warto skorzystać z terapii dla DDA/DDD? Ja radzę sobie poprzez czytanie wiele na ten temat. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalamana mamo pamietam nasze czasami dosc ostre dyskusje :) wiem, ze trudno sie zyje gdy sie nie zaznalo milosci w dziecinstwie nie zmienisz juz tego naucz sie milosci do siebie, pokochaj siebie, bądz dla siebie najwazniejsza, stawiaj swoje potrzeby na pierwszym miejscu, wyznacz swoje wlasne granice wew. i zew. , za kazdym razem gdy ktos je przekracza reaguj na to, mow co czujesz ,czyli naucz sie zdrowego egoizmu i zdrowej milosci do siebie i uwierz mi jesli ty pokochasz siebie kazdy to zobaczy, wyczuje i bedzie respektowal. Pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milosc .... a czym jest milosc ? ty kochasz tesknote za miloscia milosc to spokoj, tolerancja, zrozumienie, to szacunek to uwzglednianie potrzeb swoich ale i partnera, to wolnosc , to sposobnosc podejmowania swoich decyzji bo tak chce a nie bo musze. twoj maz o ile pamietam daje ci namiastke milosci a ty wiecznie czekasz az on sie zmieni.... nie zmieni sie, bo on nie umie inaczej kochac napisz sobie czego oczekujesz od milosci i pomysl co z tego otrzymujesz ? i zobacz minelo kilka lat.... i co ? nauczyl sie kochac cie tak jak ty tego potrzebujesz ? jak dlugo zamierzasz jeszcze czekac ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Nie bylo mnie tutaj 2 tygodnie gdyz mialam wirus na komputerze. Przeczytalam wszystkie ostatnie strony. O'Neill - gratuluje zakupu nowego ladnego domu. Naszym bledem jest to, ze probujemy podchodzic racjonalnie, probujemy analizowac i zrozumiec postepowanie naszych gnebicieli, myslimy, ze sa oni normalni i tlumaczymy sie tlumaczymy..... Myslac, ze tlumaczenie pomoze i rozwiaze problem. Ale im wlasnie chodzi o eskalacje problemow, o wieczny konflikt, o to by mogli ciagle nas krytykowac, ponizac i gnebic. Trzeba to zrozumiec. Z takimi ludzmi normalne zycie jest niemozliwe. Jedyne rozwiazanie to odejscie. Pozdrawiam wiosennie, mimo, ze ja - Jesienna. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Patka - czy Ty sie nie boisz, jak on po tych prostytutkach chodzi, ze Ci przyniesie jakas chorobe, nawet i AIDS? W imie czego z nim jestes? Bo chyba takiego kogos sie nie kocha?! Bledna - czy Twoj maz jest lekarzem? Jesli tak, to jak taki czlowiek moze leczyc ludzi? Jaka on ma etyke? Consekfencja - z jakiego miasta jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna - "Naszym bledem jest to, ze probujemy podchodzic racjonalnie, probujemy analizowac i zrozumiec postepowanie naszych gnebicieli, myslimy, ze sa oni normalni i tlumaczymy sie tlumaczymy..." Tak, taki jest mechanizm. I dopoki nie zrozumiemy ze oni sa odmienni, ich myslenie nie ma nic wspolnego ze zdrowym mysleniem, racjonalnym, logicznym - bo to sa typy patologiczne - dopoty bedziemy tanczyc ow chocholi taniec w nadziei ze on zrozumie, dostrzeze i sie zmieni. Przyjmijmy za pewnik ze on jest po prostu psychopata, osoba zaburzona - i zaakceptujmy ten fakt. A kiedy to sie stanie - czyli: zaakceptujemy swojego toksycznego partnera takim, jakim jest - nastepuje moment zwrotny. Bo wtedy i tylko wtedy mozemy cos z tym zrobic: albo pogodzic sie z owym faktem i tkwic przy nim znoszac jego zachowanie - albo odejsc. Zaakceptowac partnera takim jakim jest oznacza swiadomosc jego wad, jego toksycznych zachowan. OK, jestes zaburzony, nieobliczalny, nieodpowiedzialny i ja mam tego swiadomosc. Dlatego wybieram: zycie z toba lub zycie bez ciebie. Mam nadzieje ze w miare jasno wytlumaczylam. Taka byla moja droga. Bardzo dlugo podswiadomie wzbranialam sie przed zaakceptowaniem faktu ze moj maz jest osobnikiem mocno zaburzonym ale gdy juz to zrozumialam, dostrzeglam i zaakceptowalam - wszystko poszlo z gorki. Zobaczylam na podstawie wieloletnich obserwacji jego zachowania to, jakim naprawde jest czlowiekiem i zadalam sobie pytanie: czy chce z kims takim zyc. Nie nalezy zapominac, ze to my takze jestesmy zaburzone - ale wszystko, co dotyczy nas mozemy zmienic. I to skutecznie! Oni najczesciej nie postrzegaja ze czynia swoim zachowaniem tak duzo krzywdy i spustoszenia emocjonalnego. Im sie takie zachowanie wydaje naturalne. Jakby mieli zupelnie inny kregoslup moralny i kierowali sie zupelnie innymi, napisanymi wylacznie dla nich, zasadami. Tzn podejrzewam, ze takie psychopatyczne typy nie maja kregoslupa moralnego - a to ze wydaja sie przystosowani spolecznie to zwykly strach. Tam gdzie sie nie boja (we wlasnym domu) hamulce puszczaja. Dziewczyny, jestem w Polsce na swieta na 2 tygodnie. Odpoczne bo czeka mnie mnostwo pracy i nie wiem jak z wakacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziękuję .że jesteście
Oneill dokładnie to opisałaś.Jedyne co ich hamuje to czasami utrata twarzy w miejscach , w których udaje im się grać.Nie do końca uważam ,ze nie są w stanie się pohamować. Są ale wtedy kiedy im jest wygodnie.Mój małz w pewnych grupach jest układnym , cudownym człowiekiem.Mówię to z ironią.Ale tam odgrywa role pokrzywdzonego , wierzącego, biednego chłopca.Tylko jest jedno ale , oni nic nie wiedza o jego sprawkach. Jeszcze jedną rzeczą , którą dodałabym do twojego opisu jest burzenie życia w momentach , w których wszystko się układa.Tez to przeszłam , ja wydobywałam rodzinę z dołka , już wychodziliśmy na prostą , jeb , panu odwalało i znowu wycinał nowy numer.Ciągła sinusoida.Oni potrzebują ciągle nowych bodźców .Mają bardzo słaby układ ,który wymaga nowych , silnych impulsów.A ze to są impulsy z reguły niszczące to inna sprawa.Więc osoba , która chce być z kimś takim musi być świadoma ,że życie będzie przypominać rosyjską ruletkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...Patka - czy Ty sie nie boisz, jak on po tych prostytutkach chodzi, ze Ci przyniesie jakas chorobe, nawet i AIDS? W imie czego z nim jestes? Bo chyba takiego kogos sie nie kocha?!... Jesienna różo... nie wiem co Ci odpowiedzieć, dlaczego myślisz, że kogoś takiego się nie kocha? A kogoś kto pije, bije, wyzywa się kocha? Nie wiem w imię czego z nim byłam, bo już nie jestem... Dlatego tu jesteśmy, ponieważ nie potrafimy sobie z naszymi problemami poradzić, nie potrafimy odejść od toksyka, mimo, że nie mamy nadziei na poprawę sytuacji. U mnie stwierdzono silne współuzależnienie, do tego jestem DDA... Ty masz inny problem, ja mam inny problem, a jednak coś nas łączy... Przeżyłam z nim prawie 11 lat, więc go kocham... ale wiem, że nie mogę z nim dłużej być... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Patka - nie, nie uwazam, ze takiego, ktory pije i bije czy chodzi na prostytutki sie kocha. To nie jest kochanie. To jest chore przyzwyczajenie do dziadostwa. To jest niskie poczucie wlasnej wartosci, ze sie pozwala na takie potworne traktowanie siebie. Nie powtarzaj, ze go kochasz. Kocha sie kogos kto jest dobry, a jak nie jest, to sie go nienawidzi. Dlatego sie wyprowadzasz. Ja to wiem, bo taka sama bylam. Teraz rozumiem co to wszystko znaczylo. Po pewnym czasie i Ty zrozumiesz. Zycze Ci jak najlepiej czyli bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Różo :) napisałam , że jestem silnie współuzależniona, bardziej chyba emocjonalnie. Dostałam tyle kopniaków, że już wychodzę pomalutku. Jeszcze przede mną wojna o wyprowadzkę, tego się boję najbardziej. Szkoda życia ❤️ i masz w sumie rację bo tak naprawdę to nie miłość tylko toksyczne przywiązanie... nie wiem co... ale nie czuję nienawiści.W końcu sama sobie na to pozwoliłam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie typy zyja we wlasnym swiecie, pseudo-przystosowanie to zwykly mechanizm obronny zeby ich otoczenie nie zniszczylo (czyli odrzucilo). I oni maja 100% przekonanie, ze ten ich swiat to caly swiat zewnetrzny. Oni przezywaja ten wewnetrzny swiat jakby to byla cala rzeczywistosc, wszechswiat - partnerka jest w nim, i dzieci, i rodzina - ci ludzie wobec ktorych nie stosuje technik ukrywania. W jego swiecie panuja pewne zasady, czy tez ich brak - ale niewatpliwie on jest w nim epicentralna postacia i wszystko sie wokol niego kreci. Osoby postronne sa z nim zwiazane czyms w rodzaju mentalnej pepowiny i ich zachowania, osobowosc tez ma z nim zwiazek. Ale rzeczywistosc pokazuje cos innego - trzeba wiec to skorygowac. Bo to nie nalezy do jego, chaotycznie uporzadkowanego, swiata. To jest postawa czlowieka, ktory zatrzymal sie w rozwoju emocjonalnym na poziomie starszego niemowlecia. Mam wrazenie, ze wszelkie psychopatie to postrzegania swiata z pewnego poziomu dziecinstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
Tyle w życiu osiągnęłam, naprawdę mam się czym pochwalić...a tego jednego, prawdziwej miłości zaznać mi nie pisane:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, mamo, mamo zalamana! Szukasz po swiecie tego co od zawsze masz w sobie! Prawdziwa milosc jest w Tobie, pokochaj siebie a odnajdziesz ja. Jesli bowiem nie pokochasz siebie - nikt nie bedzie w stanie Ci tego dac. Warunkiem bycia kochana przez druga osobe jest kochanie siebie. Oczywiscie mam na mysli milosc prawdziwa, gleboka, szczera, dajaca wolnosc. A nie te zniewalajace, krzywdzace i trujace namiastki jakich zaznalysmy. A nawet jesli nikt tej milosci z Toba nie podzieli - to i tak juz ja masz. Nie bedzie Ci jej brakowalo. Widze po sobie jak coraz glebsza akceptacja (a co za tym idzie - milosc do siebie) siebie uwalnia mnie od pragnienia bycia z kims, bycia potrzebna, kochana itp. Nie potrafilabym jak kiedys poswiecac sie dla owego zludzenia "milosci" bo milosc nie wymaga od nas poswiecen, ona jest albo jej nie ma. Milosc nie jest bolem, nie jest czekaniem az on sie zmieni, az on dostrzeze w nas czlowieka jakim jestesmy - milosc tego czlowieka w nas widzi od poczatku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiem a jednak
Witam wszystkie Panie serdecznie.Od dłuzszego czasu obserwuję to forum,i nadszedł moment,gdy chce sie do niego włączyc.mam 30 lat,dziecko i...kogos,kogo wyidealizowałam.Tak,mam faceta po rozwodzie.Mam a własciwie to nie wiem,jak te relację opisac.Niby jestesmy razem,ale nie mieszkamy razem,kazdye z nas prowadzi swoje oddzielne zycie.Nie spotykamy sie codziennie,co dla mnie jest bolesne ale tez daje mi uglę.Nie wiem czy to jest zrozumiałe,ale tak jest.Gdy go nie ma jest mi zle ale gdy jestesmy razem tez nie jest ok.Trwamy w takim układzie 4 lata.On chyba nie traktuje mnie powaznie a przede wszystkim dobrze.Nie odpowiada na moje telefony,gdy ja sie nie odezwe to on wcale.Nie jest dla niego problemem to ze sie nie widzimy iles dni,bo on twierdzi,że nie wie kiedy ja mam czas.Ja podporządkowałam sie do tego stopnia,ąe rzadko gdzies wychodze bo moze on chciałby sie ze mna spotkac.Jak on nie ma czasu to ja mam spieprzony cały dzien.On potrafi bardzo złosliwie mnie skrytykowac,czesto zarzuca mi rózne rzeczy.Nigdy nie mówi mi komplementów,poza początkiem naszego związku.Teraz najczęsciej słysze ze sie nie nadaje do czegos,ze nic nie umiem,krytykuje nawet to co robie w pracy mimo ze nie ma o tym zielonego pojęcia.Ja niby wiem,że to bez przyszłosci,ale nie potrafię bez niego funkcjonowac.Wiem ze moja historia to jedna z wieliu na tym forum i na pewno nie najbolesniejsza ale mi jest trudno.Moje dziecko go lubi,choc nie ma z nim zbyt czestego kontaktu.A ja gdy on sie nie odzywa to czuje wielki lęk ze go strac,że on ode mnie odejdzie.Zabiegam tylko ja,z jego strony nie ma zadnego wysiłku.Próbowałam sprawdzic jak to jest,ale potrafiły minąc nawet 2 tygodnie a on sie nie odezwał.Przeczytałam na tym forum zdanie,ze ktos teskni nie za miłoscią ale za wyobrazeniem miłosci,i tak jest chyba ze mą.Czy to mozliwe,ze facet ktory teoretycznie jest ze mną ma mnie gdzies.Czy gdyby mu zalezało tak by sie zachowywał?Prosze Was Panie wyrazcie swoją opinię.nawet najbolesniejszą dla mnie,bo czuję ze trace zdrowy rozsądek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem a jednak 🖐️ Witaj na topiku. Pobyt tutaj moze ci bardzo duzo pomoc, tutaj moga ci opasc klapki z oczu i mozesz wyraznie zobaczyc jak naprawde zle traktuje cie twoj narzeczony. A z tego co piszesz wynika dla mnie , ze ten twoj mezczyzna jest z toba nie z milosci raczej. On sam tylko wie naprawde dlaczego traktuje cie tak a nie inaczej... ja sie moge tylko domyslac... prawdopodobnie chodzi mu o seks bez zobowiazan. I prawdopodobnie jest mu w tej sytuacji bardzo wygodnie. Ale tobie jest nie wygonie, tobie jest zle... Wiec dlaczego pozwalasz sie traktowac w ten sposob... dlaczego nie powiesz dosc? Zycie ci ucieka w strachu o kogos kto cie wykorzystuje... kto ci nie daje podstawowego poczucia bezpieczenstwa. Skoro on o ciebie nie dba... to sama o siebie zadbaj. Pierwszy krok juz zrobilas... zaczelas glosno o tym mowic. Wierze, ze znajdziesz dobre dla ciebie rozwiazanie juz wkrotce. Jesienna 🖐️ Greenwich, ct.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez 🌻 Tekst ktory zalaczylas w ostatnim linku bardzo mi si przydal. Niby to wszystko wiem, ale widocznie potrzebowalam przeczytac to jeszcze raz. Thanx.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
oneill Ja to wszystko wiem...i rozumiem, ale nie czuję:( Łatwo napisać, powiedzieć...tylko jak to zrobić??? ile to już ja o tym czytałam, przeszłam nawet terapię jak pokochać siebie, uwierzyć w siebie itd. i co z tego... mąż-10 lat razem, wiecznie obsesyjna zazdrość z jego strony. Nie będę pisać na czym polegała, bo schemat doskonale Wam znany...od 3 lat nie jesteśmy razem, od roku trwa nasz rozwód, chcę orzeczenia z jego winy. Efekt tego małżeństwa jest taki: 2 lata w depresji, leki max dawka, piekło po rozstaniu, które odliczałam w minutach i miałam wrażenie, że nigdy się nie skończy. Kolejny facet (8 miesięcy po rozstaniu z mężem) kochał, rozpieszczał, komplementował, dbał a potem...zamienił na inną:) Okazało się, że to norma u niego, taki styl życia od wielu lat... Oczywiście bardzo cierpiałam z tego powodu, popełniłam wile głupstw, ale i wyciągnęłam wnioski na przyszłość. Sprawdziło się powiedzenie ...co nas nie zabije, to nas wzmocni... Od ponad roku spotykam się z żonatym mężczyzną... tak tak, już słyszę te lawiny krytyk w moją stronę... Kocham go, myślę, że On mnie również...ale czy będziemy razem, nie wiem... To mógłby być chyba taki normalny, zdrowy związek, ale czy będzie? Trzy związki i żaden normalny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zalamana mamo - Ty odpocznij od zwiazkow... Wiesz, jakie to zaj*biste uczucie., gdy nie potrzebujesz nikogo, kto by Cie kochal? Powiem Ci, ze myslalam bardzo podobnie jak Ty, nie umialam byc sama; balam sie ze jesli zostane sama, niekochana, bez partnera, bez "milosci" - to bede niczym. Nie bede nic znaczyc. A to wynika z dziecinstwa, kiedy rodzice, chcac podniesc swoja wartosc albo uzaleznic dziecko od siebie (co dawalo im poczucie wladzy i znaczenia) mowili - nic bez nas nie znaczysz, nie umiesz bez nas, sama, zyc. Zycie jednak wszystko weryfikuje i wlasnie na wlasnym doswiadczeniu nalezy polegac. Na tym, co juz w zyciu osiagnelas, co zrobilas. A nie na tym, ze z kims jestes. Ja Cie doskonale rozumiem bo przez takie samo pieklo przechodzilam. I - wyobraz sobie - teraz chce (i daze do tego w pelni swiadomie), potrzebuje wrecz - byc sama, zyc sama, bez jakichs tam partnerow itp. Niewiele mialam do tego okazji bo bylam uzalezniona od bycia z kims, balam sie ze bez kogos zgine. Nazywalam to miloscia... Nie "kocham" nikogo juz od kilku lat i czuje sie wspaniale. Czuje sie wolna. Czuje jak narasta moj potencjal tworczy. Ucze sie siebie. Jakie to wspaniale uczucie! Jestem teraz w Polsce na swieta, poszlam do przyjaciolki, po drodze zahaczylam o sklep artystow. K*rwa wydalam 90 zl na papiery i serwetki do moich rekoczynow ;) Ale jak patrzylam na te papiery to ja widzialam w co je mozna zamienic! Pomyslow mam cale mnostwo, trzeba tylko dokupic troche narzedzi i zabrac sie za robienie roznych rzeczy ze sklejki samemu bo w Irlandii nie sprzedaja gotowych (w Polsce sa i jak najbardziej ale sprowadzic to sa koszty wiec lepiej samemu jakos zrobic, syn mi pomoze); a myslimy z przyjaciolka o wejscie na rynek irlandzki i moze w przyszlosci otwarcie wlasnej galerii... Chyba to jest wlasnie tak - pogon za miloscia zajmuje nam zbyt duzo czasu i energii, potem tyle samo utrzymanie tej "milosci", zycie z toksykiem - i nie mamy czasu na poznanie czy tez rozwiniecie swojego potencjalu... A nie dajemy sobie szansy na bycie samej ze soba... Na poznanie siebie i tego co naprawde w nas siedzi. Kim naprawde jestesmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
oneill Chcę być sama, rozumiem co mogłoby mi to dać...ale ja nie potrafię. Sama myśl o tym by zostać samą, by odejść i nie wiązać się z nikim mnie przerasta. Wpadam od razu w dziwne lęki, od razu wydaje mi się, że z niczym sobie nie poradzę, znów wpadnę w depresję itd. Przerabiałam już to i bardzo żle się to skończyło...wolałam tego tyrana niż bycie samej... Obecność drugiej osoby, świadomość, że jest, że jestem ważna dla tej osoby, potrzebna, uczucie, że jestem kochana daje mi siłę do życia, dziwną energię. No to dopiero brzmi CHORO. nie wiem czy ktoś zrozumie co chcę napisać, nie da się tego ubrać w słowa, ułożyć normalne, mądre zdania.. Napisanie tego pokazało mi jaki mam duży problem i gdzie on tkwi...aż się usmiechnęłam z tego odkrycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
Ewa w Raju mężczyzna z którym się spotykam jest bardzo dobrym człowiekiem... Ma żonę od 14 lat, już na początku małżeństwa zdradzała go, podobno ma nawet dziecko z innym, które On wychowuje jak własne... Mówi, że śpi w oddzielnym pokoju, jego żona z 11-letnim synem, w jego pokoju. Prawie nie rozmawiają, ewentualnie o rachunkach. Udają przed dziećmi rodzinę, nie ma tam kłótni, awantur..jest cisza i brak rozmów miedzy nimi (Nim i żoną). Mówi, że boi się odejść bo Ona zabierze mu dzieci (14 i 10 lat), ze dzieci odejścia mu nigdy nie wybaczą... Niby szuka cały czas rozwiązania naszej sytuacji... Liczy na to, że Ona odejdzie pierwsza! A ja to widzę tak..ten jego lęk jest tradycjonalistą, co powiedzą ludzie itd., trochę wygoda i tchórzostwo z jego strony, strach, że mi się odwidzi i np. go zostawię, sprawy materialne (nie wyobraża sobie zostawić domu żonie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana mama
Ewa w Raju ...A umiejętność śmiania sie z własnego bólu, to śmierć dla bólu, oby tak dalej Nic co traktowane jest z przymrużeniem oka, nie trwa wiecznie... BARDZO MI SIĘ TO PODOBA, TA TWOJA MYŚL. BĘDĘ STOSOWAĆ TĘ METODĘ OD ZARAZ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Wiem a Jednak...... Zlosliwosci z jego strony pod Twoim adresem i ignorowanie to sa oznaki gnebienia. On juz wyczul, ze cokolwiek zlego zrobi, to i tak bedziesz szczesliwa, ze on w ogole jest. Wiesz, takie zycie z doskoku i ciagly niepokoj, brak stabilizacji to ciagla udreka, zycie jak na hustawce czy na krze lodowej, nigdy nie ma bezpiecznej przystani. Szkoda Twojego zycia. To jest takie bardzo tymczasowe i jak widac, w ciagu 4 lat nic sie nie zmienilo, a raczej na gorsze. Jestes jeszcze bardzo mloda. Czy tak sobie wyobrazasz dalsze Twoje dlugie zycie? Zapytaj siebie, czy chcesz w taki sposob dalej zyc? Czy jestes zadowolona i ucieszona? Czy to jest Twoje szczescie? Takie cos porownuje zawsze do operacji, potrzeba radykalnego ciecia, aby wyciac cos zlego, poboli troche i jestesmy potem jak nowo-narodzone zaczynajac zdrowo na nowo. A tak, jak nie mamy odwagi na operacje, to meczymy sie z wrzodem czy rakiem dlugo, podupadamy jeszcze bardziej na zdrowiu i umieramy. Psychicznie mozna sie po takim zyciu wykonczyc, a wiadomo - zdrowie psychiczne wiaze sie z fizycznym i na odwyrtke. Zalamana Mama - Wiesz, kiedys czytalam, ze zonaci mezczyzni maja wiele tlumaczen, dlaczego od zony nie odchodza: a to ona chora, a to, ze dzieci straca, a to ze dzieci male, a to, a tamto. Tak naprawde to im jest tak wygodnie. Skad wiesz, ze to prawda, ze on z zona nie ma nic wspolnego? Ze nie rozmawiaja, ze spia osobno? Jesli jest tak faktycznie, to zapytaj go czy mozesz z jego zona o tym porozmawiac. On Ciebie po prostu wykorzystuje. Psychologowie twierdza, ze po zlym zwiazku nie nalezy wpadac natychmiast w nastepny i nastepny. A tym bardziej z zonatym facetem, z ktorym nie ma zadnych perspektyw. Jaki to zwiazek, jak on sie ukrywa i wraca do swojego domu??? Czy Tobie jest z tym dobrze???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Toksycy absorbuja nadmiernie - to dowiedzione i wiem to z wlasnego doswiadczenia. Chyba nigdy dotad nie odczuwalam az tak owej duchowej wolnosci potencjalu, jak odrastaja podciete skrzydla, jak staje sie soba taka, jaka jestem naprawde. I bardzo mi sie to podoba. Mamo zalamana - moze maly kroczek, zmien nicka na jakis bardziej optymistyczny, OK? ❤️ Znam ten strach przed pozostaniem sama ale on minie jak sie nim zajmiesz odpowiednio. Przyjdzie do Ciebie zrozumienie jak wazna jestes sama dla siebie. Moze jeszcze nie czas bo przeciez kazda z nas ma swoje tempo i sposob wychodzenia z uzaleznien od milosci (ze pozwole sobie tak to nazwac). I tu sie tez z Jesienna zgodze co do opinii o zonatych facetach szukajacych sobie wygodnej, za przeproszeniem, d*py na boku. Zawsze kryje sie za tym historia gdzie on taki biedny, zona hetera albo puszczalska, nie zyja ze soba seksualnie bo wszystko sie miedzy nimi wypalilo a sa razem bo - i tu nastepuje, w zaleznosci od inwencji tworczej autora, bardzo wiarygodna historia. Coz, zwykle te historie sa z palca wyssane i maja sie nijak do rzeczywistosci, co weryfikuje samo zycie. Jesli ktos jest nieszczesliwy w zwiazku to predzej czy pozniej dazy do rozstania - z pozytkiem dla dzieci, o tym juz mowilysmy tutaj, na forum jak trzymanie sie zwiazku na sile wplywa na potomstwo. Mnie sie ta historyjka grubymi nicmi szyta zdaje... Ale padla na podatny grunt i kazde z Was wlasciwie ma to czego chce - on kochanke a Ty nie jestes sama. I w sumie wszyscy sa zadowoleni ;) A dobry czlowiek to taki ktory ma odwage rozstac sie z zona jezeli, jak twierdzi, kocha inna kobiete. Sa pewne zasady. Ale jesli faktycznie to my z Jesienna sie mylimy to sprawdz to, pogadaj w jakis sposob z jego zona czy w miejscu pracy, wymysl cos zeby to skontrolowac. Dla wlasnego spokoju bo chyba nie chcesz byc nadal oszukiwana. Jesli jednak nie mam racji to obiecuje zjesc wlasna skarpetke ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
brzmi lepiej niż załamaną prawda... pisałam załamana, żeby można było mnie skojarzyć, ale skoro to się już stało to z wielką przyjemnością to zrobię, bo nie jestem już załamaną mamą, tylko DUMNĄ mamusią Dziewczyny kochane macie rację co do tych żonatych, sama tez tak myślę i to samo bym napisała... Zdaję sobie sprawę, jaką idealną parią jestem dla Niego... Cała Jego pod każdym względem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
oneill Sama powinnam tę skarpetę zjeść za własną głupotę:) Będę pamiętać Twoje słowa, może będziesz miała powód przyjechać do Polski i spotkać się z dziewczynami z topiku.."Święto skarpety" Mówisz, żeby to sprawdzić, spotkać się z Nią... Mnie się to wydaje bez sensu, no i że nie powinnam... Przecież jeżeli jest taka sprytna jak On mówi, to po prostu skłamie i już, myślę, że udawałaby idealną żonę itd. Drugi powód to taki, że czułabym, że robię mu krzywdę...bo Ona powie to dzieciom, bo zrobi awanturę, bo rozpowie znajomym... Nie chce, żeby ewentualnie Jego świat dowiedział się o mnie w taki sposób... Trzeci powód to taki, że jeżeli On kłamie to zniszczę ich rodzinę, a tego nie potrafię, bo też jestem mamą i byłam żoną... Pewnie myślicie dlaczego to zaczęłam skoro nie chce niczyjej krzywdy. Poznaliśmy się będąc daleko od domu...mówił, że nie jest z żoną od wielu lat i tak go zaakceptowałam. Ewa w Raju Myślę, że to co czuję o jego sytuacji i braku odwagi jest prawdą...Czuję, że się nie mylę... ale dodać muszę, że też jest w tym wszystkim jego spryt i wygoda..po co rewolucja, skoro można mieć wszystko, ale to jednak dużo psychicznie kosztuje i to po Nim widać już... Więc prędzej czy później sam coś zrobi.. Pytasz o dzieci...mam córkę 10 lat, bardzo mądra, która przez nasze małżeństwo wiele w życiu wycierpiała i dalej cierpi, ale to i tak lepsze dla Niej przyszłościowo tzn odejscie od męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
Jesienna Roza Nie jestem pewna czy to co On mówi jest prawdą, ale czuję że wiekszość, duża większość tak. Ostatnio trochę mi ściemnia, bo widzi, że to nie przelewki i ja tak długo, w takiej roli nie pociągnę. Nawet mu powiedziałam, że już raz odeszłam od mężczyzny, którego kochałam, więc drugi raz zrobię to jeszcze szybciej. porozmawiać z Jego żoną, ale o czym i jak Wy to sobie kochane wyobrażacie? Umówię się z Nią na kawę, powiem, że kocham się z jej mężem od ponad roku, kochamy się i niech nas pobłogosławi, niech zrobi mi przysługę i potwierdzi jego słowa, Jego ich historię małżeństwa... Gdybym była na jej miejscu, nawet nic nie czując do męża pokazałabym takiej babie gdzie raki zimują, a Jego też odpowiednio potraktowała. A gdyby to On chciał się spotkać z moim mężem? Był by dla mnie juz spalony jako partner, bo to nie Jego sprawa, albo mi ufa, albo nie...nie ma żadnego sprawdzania w taki sposób. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji i nie zrobię tak.. Jest mi ciężko i to bardzo, być tą kochaną, ale trzecią... To się zmieni, ale nie wiem jak i kiedy... w tej chwili myślę o tym co czuję, co chcę, co mogę, co dam radę zrobić itd. Decyzję podejmę z pewnością już niebawem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dumna mamusia
Ewa w Raju Moja córcia nie wie o rozwodzie. To nic nie dająca jej informacja... Wie, że razem nie mieszkamy, nie rozumiemy się, nie potrafimy rozmawiać i postanowiliśmy, że lepiej bedzie dla wszystkich jeżeli będziemy mieszkać oddzielnie i że tak oboje chcemy, oboje postanowilismy. Lecę palmę poświęcić:) Miłej niedzieli, pewnie wszystkie jestescie zaganiane... a u mnie powolutku, jak Ci nikt głowy nie suszy, życie wolniej płynie i nie jest takie zwariowane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×