Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PeaSorela

4 lata razem i nagle koniec

Polecane posty

Byliśmy razem 4 lata i 4 miesiące. Byliśmy bo wczoraj powiedzial mi , że już mnie nie kocha, że oś się w nim wypaliło.Poznaliśmy się na czacie i mimo tego,ze ja mialam wtedy 19 lat a on byl 3 lata starszy i dzieliło nas 400km pokonalismy odleglosc.Ja zaczelam studia , znalazlam prace....zostawilam wszytko co mialam i przeprowadzilam sie na drugi koniec Polski by z nim zaczac swoje zycie.szybko dorosłam musialam zajac się sobą bo oprocz niego nie ma tu nikogo bliskiego, nikogo , komu mozna się rozpkalac a on pocieszy. Bywaly lepsze i gorsze dni...jak w kazdym zwiazku ale ja potrafilam jakos wszytko sobie ulosyc, zaczac nowe zycie tutaj bo on byl tutaj i tylko to się liczyło...Mieszkalismy razem od 2 lat.Ja wzorowa kura domowa : obiadki pranie sprzatanie itd.Niczego mu nie brakowalo a wszystkie problemy pokonywalismy razem.Byłam silna dzielna naprawde sobie swietnie dawalam rade mimo tego,ze niejedno juz tu przeszlam..np.depresja ,Swoja rodzine widze kilka razy w roku i cholernie za nimi tesknie...od paru dni chodzil jakis dziwny , myslalam ze to tylko chwilowe ( czesto mial jakies takie glupie mysli w glowie ale po 2 dniach przechodzilo) a wczoraj wieczorem powiedzial,ze to juz koniec...tak po prostu.Za kilka miesiacy koncze studia, mialam szukac lepszej pracy,zeby nam bylo jeszcze lepiej a on wczoraj.Nie wiem , nie wierze od wczoraj caly czas placzę, nie mam nawet do kogo pojsc z kim pogadac , placze i leze w lozku.zastanawiam sie co dalej...Co robic? moglabym to wszytko olac spakowac sie i wrocic do domu ale to 4 lata razem, nie umiem zapomniec, przekreslic tego tak jak on.Pozatym mam kilka tysiecy dlugu i wiem,ze gdy wroce do swojego miasta to nie znajde tam szybko pracy a z czegos ten dlug musze splacac. rodzice nic o tym nie wiedza.Pozatym w pazdzierniku mam obrone pracy...nie moge tak po prostu nagle wyjechac bo za duzo rzeczy mam tu rozpoczetych.Nie moge tez na niego patrzec a wiem,ze bede skazana na mieszkanie z nim przez kilka miesiecy.Placze i nie ma mnie nawet kto pocieszyc...dla mnie to koniec swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie buduj całego świata
na facecie, to ci sie nigdy nie zawali !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiema,ze zrobilam blad wiem,z to byl ogromny blad z mojej strony ale no tak sie kochalismy, tyle przeszkod pokonalismy,zeby byc razem a \tu nagle takie cos.Nie wiem co robić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuję:( Mogę sobie tylko wyobrażać co musisz czuć. Ja na Twoim miejscu zrobiłabym jednak wszystko, żeby z nim nie mieszkać, nie mogłabym znieść jego widoku. Może poznał kogoś? Bo to niemożliwe, że nagle po 4 latach obudził się i stwierdził, że już Cię nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
życie niestety tak jest że czasem coś kończy się w najmniej oczekiwanym momencie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sama odeszłąm nagle po 5 latach i nigdy nie żałowałam decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bolało faceta ale trudno ja też chciałam być szczęśliwa a nie tylko uszczęśliwiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość htghth
a nie mozesz sie wyprowadzic od niego? ale dalej mieszkac w tym miescie? dokonczysz studia i sie zastanowisz co dalej. trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie ejstem pewna,ze nikogo nie poznal bo ciagle byl w domu z nikim sie nie lajaczyl.Nie mam dokad pojsc nawet jesli zdecyduje sie od niego odejsc to bede tu calkiem sama w obcym mi miescie bez nikogo.jaki sens ma z drugiej strony takie zycie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wierze,ze przez 4 lata nie znalazlas zadnej kolezanki,chocby na uczelni,w pracy.ja tez sie wyprowadzilam do mojego faceta,nawet 1300km,ale znajomych mam i mam do kogo leciec sie wyplakac jak cos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to spytaj dokladnie o powod...a zostac w tym miescie powinnas zeby dokonczyc studia i splacic dlug,a potem sama zobaczysz co robic dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie szukasz wymówki
sama w obcym mieście...to jakiś żart skoro studiujesz to chyba jakiś czas tam mieszkasz, prawda? możesz przecież wynająć sobie pokój, piszesz, że pracujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz kolezanki..wlasnie kolezanki ale nikt na tyle bliski by pomogl mi sie odnalezc tutaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie szukasz wymówki
ja przeprowadzałam się już 4 razy po kilkaset kilometrów, mam 25 lat (studia kończyłam na dojazdach, które zajmowały jednak trochę czasu). Bez chłopaka, bez rodziny. Sama. Nie można grać bezwolnej istoty, która sama sobie nie poradzi. Za pierwszym razem też nie miałam się do kogo odezwać (nie wliczając osób z pracy) ale jakoś było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie szukasz wymówki
może niesamowicie cię wkurzę, ale powiem co sądzę Facet miał ugotowane, posprzątane i co tam jeszcze trzeba, ale faceci nie lubią kobiet, które nie mają własnego życia, zagubionych i bezsilnych, tak po prostu brak im atrakcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co z tego,ze pracuje skoro zarabiam tyle,ze cala moja wyplataidzie na mieszkanie szkole i rachunki. On pomagal mi finansowo nie utrzymywal mnie ale pomagal gdy np nie mialam na mieszkanie sam doplaca.Wiesz tu nie chodzi o to,ze ejstem nudna kobieta tu chodzi bardziej o to,ze wszytko stalo sie takie rytunowe, ze zylismy razem jak to okreslil ale obok siebie. Ale ja sie nie obwiniam,zeto moja wina o nie nie... zwiazek musza pielegnowac dwie strony. On po prostu jest egoista ktory mysli tylko o swojej dupie o tym,zeby jemu bylo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Studiuje zaocznie i uwierz mi,ze tak sie to niestety dzieje,ze to sa obcy ludzie ktorych widzisz raz -2 razy w miesiacu. zadni znajomi nie na tyle bliscy,zeby pomoc w trudnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak dla mnie szukasz wymówki
dobrze, a powiedz jak teraz sobie wyobrażasz sytuację kiedy zabraknie ci do rachunków? Nadal będziesz na jego utrzymaniu, chociaż on cię w tym momencie odrzuca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam podobną sytuacje: byłam z facetem 4,5 roku, zaręczyliśmy się,.. wyjechałam do innego miasta, na studia- On razem ze mna.. na poczatku było wspaniale, pozniej on zaczał miec swoje sprawy w rodzinnym miescie, biznes, kasa.. no i rozleciało sie,odsuwał mnie od siebie, nie mówił ze mu zależy, z każdym problemem musiałam radzic sobie sama.W koncu ubzdurał sobie zdrade, która był pretekstem do zerwania, i skonczyło się to, co było tak piękne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani króliczkowa
Po pierwsze dokończyć studia, choćbyś miała chodzić w ostatnich skarpetkach. Po drugie, skoro Cię nie wyrzuca z mieszkania, to nie marnuj kasy na wynajem - pobecz parę dni, jeśli musisz, a potem weź się w garść, ludzie nie takie tragedie przeżywają. Przynajmniej nie zrobił Ci żadnego świństwa, nie zdradził, nie okradł, nie zaraził chorobą weneryczną. Po prostu uczucie zgasło, to nie jest najgorszy z możliwych końców związku. Pe trzecie, znajdź znajomych. Znajomi nie znajdują się sami z siebie - zainteresuj się ludźmi ze studiów chociażby, przecież na przerwach gada się o różnych rzeczach, nie tylko o nauce. Ja przez czas studiów nawiązałam całkiem bliskie znajomości, zmieniłam też dzięki nim pracę. Pytaj ludzi o ich problemy, każdy chętnie opowiada o sobie, oderwiesz się w ten sposób też od własnych i zyskasz jakiś dystans do nich. Po czwarte, wyciągnij wnioski. Facet nie oczekuje "wzorowej kury domowej" - trochę kurzu na półce jeszcze nigdy nie zabiło miłości, za to nuda - owszem. Nic lepiej nie podsyca miłości faceta, jak świadomość, że jesteś niezależna i tylko od tego, czy jest Ci z nim dobrze zależy, czy z nim zostaniesz. Jesteś młoda, ciężko oczekiwać, że związek rozpoczęty w wieku 19 lat przetrwa całe życie - zbyt mocno jeszcze ewoluują Wasze charaktery. Jeśli do tej pory dawałaś sobie radę w obcym mieście, to i teraz nie widzę przeszkód. Masz gdzie mieszkać i pracę - jesteś w stanie osiągnąć wszystko. Coś się kończy? Zacznie się coś innego, może lepszego. Nosek do góry i za miesiąc marsz na jakąś randkę - nie po to, żeby znaleźć nowy związek, ale żeby dobrze się bawić w miłym towarzystwie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
króliczkowa dziekuje bardzo za mile slowa. Tylko wiesz dzien po tym co uslyszalam zle mi...oj strasznie mi zle...masz racje studia musze dokonczyc, nawet jakbym miala z nim mieszkac jak kolega z kolezanka to bede tu i nie wyniose się. Tylko ja mimo tego,ze jestem tu dlugo to ciagle brakuje mi takich moich blizszych znajomych. A nawet jesli sa to tylko znajomi i maja wlasne zycie wlasne sprawy.Fakt to tez moja wina,ze nie pielegnowalam kontaktow z innymi bo razej zamknelam sie w swiecie z nim i z jego znajomymi.Boli mnie tez to,ze ja mam ochote strzelic sobie w łeb a on jakby wcale go to nie obezlo, wstal zjadl sniadanie i poszedl do kolegi.a ja zostalam sama z opuchnietymi oczami...macie racje tylko pamietm jak moja siostra rozstawala sie z chlopakiem..oj mialam dla niej tysiac dobrych slow na pocieszenie tylko kiedy nas samych to spotyka to juz gdzies umykaja te slowa i nie wierze w nie tak mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba by ci powiedział
jakby kogoś poznał. Ja bym z drugiej strony tak nie była pewna. kiedyś mieszkałam u teściów i mieszkali tam szwagier i szwagierka. Pewnego dnia dowiedziałam się że on miał kochankę, i ze zdziwieniem pomyślałam kiedy on miał na to czas, jego żona jest strasznie zaborcza, spędzali ze sobą cały czas nawet pracowali razem. Ona sama była zdziwiona, okazało się że sobie wychodził w godzinach pracy niby służbowo. Na facecie nie wolno opierać całego swojego świata, ale z drugiej strony nie wolno też mu pokazywać że bez niego sobie świetnie radzimy, trzeba wybrać złoty środek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×