Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość

Byłe żony zawodowych żołnierzy

Polecane posty

Naprawdę żołnierze zawodowi są tacy źli? Mój chłopak za 2 lata kończy szkołę, będzie oficerem. Czytam ten wątek i zaczynam się bać, chociaż z nim o tym rozmawiałam. On uważa, że umie oddzielić prace od życia prywatnego, że wojsko nie jest dla niego całym życiem. Ale w końcu je wybrał, nie musiał tam iść, to było jego marzenie, żeby się dostać do szkoły oficerskiej. I zastanawiam się co będzie za te 2 lata... Póki co, nie znam lepszego człowieka, tak pomocnego dla innych i mądrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiruriruuu
Ja nie jestem byłą żoną żołnierza zawodowego a szczęśliwie tylko byłą dziewczyną i trzymam się od tego typu ludzi z daleka. Pijak i psychol a do tego mega wredny typ. Jak był z kimś w dobrych układach to ok, bardzo pomocny itp ale jak tylko coś poszło nie po jego myśli to potrafił być sk..wielem dla tej osoby. I oczywiście niemal codziennie pił z kolegami. Mnie tylko raz zamknął w mieszkaniu i raz zabrał kluczyki od samochodu i mając na uwadze reszte jego wyczynów to zostawiłam go bez namysłu i trzymam się z daleka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była żona sierżanta
Trepy maja zryte berety a ci co byli na misjach to już w ogóle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mekintosha
Meteologia ;),daj znać ;)!pozdrawiam Cię cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metodologia
mekintosha czy Ty czy ja czy kobiety, czy sami żołnierze, z którymi udało mi się przeprowadzać wywiady jesteśmy żywymi przykładami, że wojsko niewąpliwie ma wpływ na zmiany osobowościowe w człowieku. Powracających z misji nazywam poranionymi duszami i jest mi ich nadzwyczajniej żal, bo sami nie wiedzą co się z nimi dzieje i dlaczego zostają często sami. Drażnią mnie uogólnienia, stereotypy, dlatego nie upieram się absolutnie przy tym, że wszyscy tacy są ale i nie pozwolę sobie na pierdoły typu, że te związki kuleją czy umierają, "bo to zła kobieta była...". Żałuję bardzo, że mój mąż nie jest już tym samym człowiekiem, którego kochałam bardziej niż siebie...ale jak to cynicy twierdzą - takie jest życie. Osobiście biorąc pod uwagę życie w środowisku zielonych od dziecka czyli od ojca po męża w mundurze mam pewne uprzedzenie do tej grupy zawodowej i nigdy więcej bym nie stwierdziła jak 20 lat temu, że zawód żołnierz nie ma wpływu na osobowość człowieka. MA. mekintosha pozdrawiam cieplutko i oficjalnie jeszcze raz dziękuję za pomoc w badaniach uwieńczoną sukcesem naukowym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawodowy
Wiam wszystkie Panie !! Jestem żołnierzem w korpusie podoficerskim. Należę do żołnierzy którzy nie przesiąkli nawykami starej pijackiej armi. Pracy nie nawidzę przynosić do domu chociaż nasi przełożeni tego sobie życzą aby było wszystko na wczoraj. Mam córeczkę którą kocham nad życie / z wzajemnością/. Uczęszczam na spotkania i pożegnania z kolegami ale to zdarza się bardzo żadko. Nie jestem degsustantem trunków. Żonę zawsze traktowałem z szacunkiem i miłością. Jestem spokojnym człowiekim. A jednak żona znalazła sobie jakiegoś faceta przez internet - chyba lepiej zarabia ten jegomość no i jest młodszy. Żona się nagle odkochała po 10 latach. Więc nie oceniajcie człowieka tylko dlatego że nosi mundur. Moja była żona nie nosi a zdradziła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzmadrzejsza
zawodowy - hahahahaha i ty myślisz że ktos się nabierze na ten twoj wpis hahahaha.Każda zbyłych żon zawodowych wie że wy na na najpozadniejszej żonie nie zostawicie suchej nitki.Zony są idealne ,wierne ,kochające ,uczciwe,oddane itd,a oni sie kurwią ,znęcają nad żonami ,a póżniej zawsze robią z siebie ofiary zganiając na te biedne żony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zszkowokana28
Cześć Dziewczyny, przepraszam, za przerwe ale wiele sie dzieje w moim życiu. Ale o was pamietam. Ania 24 - z moim bylo cieżko. Namowilam go sposobam. On oczywiscie uwazal ze ja chce zrobic z nigo swira i wariata, ze chce go wmanewrowac w wariatkowo. Uzylam podstepu. Powiedzialam ze to ja tego potrzbuje, ze nie potrafie poradzic sobie z roznymi emocjami, ze nie potrafie zroumiec tego co do mnie mowi i ze chcialaby isc na terapia z mojego powodu, ale ze wiem iz jego udzial jest mi potrzebny jako wsparcie. ze nie naciskam ale zeby sie zastanowil ze wzgledu na mnie. ze skoro mnie kocha to napewno podejmie dobra dla mnie decyzje. oczywiscie ze sie fochal. mowil ze chce zrobic z nigo wariata, ze chce mu zniszczyc kariere. A ja powiedzialm wprost, ze ja ide bo boje sie ze zrobie sobie cos zlego, bo jestem w taki dolku. troche to nim trzepnelo. Na pierwszym spotkaniu nic sie nie odzywal. ja mowilam ale zeby go nie zrazic ani slowem nie obwinialam go. tylko ze nie wiem jak mu powiedziec o moich uczuciach. ze sama sie gubie. ze chcialabym byc dla niego lepsza itd. jak wyszlismy to w domu przegadal cala noc. ze on nie wiedzial co ja czuje i przezywam, ze jakby wiedzial to by bylo inaczej. ze on chyba nie rozumial ze dla mnie to takie wazne. na nastepnym spotkaniu juz sie wlaczal do dyskusji. psycholozka bardzo fajna. dawala nam tematy i zadania domowe do przepracowania miedzy sesjami. jestesmy w calkiem innym miejscu! jestem szczesliwa i jak patrze w przyszlosc to widze nas razem. musze tylko zaznaczyc ze jest jedna rzecz - moj Ż nigdy nie mial problemu z alkoholem i kolegami. oczywiscie ze sa imprezy ale 3 razy do roku. nie ma piwka co wieczor przed tv. zawsze tak bylo wiec wiem ze ma wielkie znaczenie. ktos pisal o dwoch fakultetach i o tym ze z najlepszej zony ZŻ zrobi szmate itd. powiem co sadze. To nie praca tylko sluzba i ona zawsze i u kazdego przychodzi do domu. malo kto moze o 15 zdjac mundur i cieszyc sie tym ze nikt z jednostki nie zadzwoni i nie trzeba bedzie sie ubierac i wracac. tak jest bylo i bedzie. trzeba sie z tym pogodzic. jesli kobieta potrzebuje faceta ktory bedzie sie nia opiekowal, nosil na rekach i wyreczal na kazdym kroku niech nie bierze zolnierza. niech nawet nie zawraca sobie nim glowy. Zona jest elementem wsparacia i nalezy do MONu tak samo jak jej ZŻ. jego nie ma nigdy. albo misja albo cwiczenia (nie mowie tu o wfie tylko poligonie) strzelania, wyjazdy, delegacje, oddelegowania do innych jednostek, sluzba, kariera, szkolenie. wszystko jest. MON= Matka Ojciec Narzyczona i dopuki nie przejdzie do cywila tak jest. to jest miejsce ktore zmienia facetow w watahe. moze nie jest to ladne porownanie ale prawdziwe. duzo slucham wypowiedzi "kumpli zolnierzy" co sadza o swoich zonach, rodzinach o kobietach wogole. oni potrzebuja milosci i akceptacji sami nie odnajdujac sie zupelnie w swiecie uczuc. oni maja to jakos "wylaczone". ma byc twardy, zdecydowany i myslec. uczuc w wojsku sie nie toleruje. jestes wrazliwy = jestes ciota, gej itp. wiec kazdy sie pilnuje. jak sie pilnujesz caly czas np. prze 6 miesiecy na misji to trudno sie jest przestawic w domu. ale wierzcie mi oni sa zlakienie ciepla niesamowicie tylko niewiele moga dac w zamian. i to jest przeklenstwo. i powiem wam ze winie za to MON. stare rutynowe dzialania jeszcze przyniesione z PRL. nie ma wsparcia psychologicznego, pomocy o ktora oni nie musielby sie prosic tylko ktora by im oferowana bez pietnowania kogokolwiek. dlaczego sa (choc media tego nie naglasniaja) przypadki chlopakow ktorzy wracaj z misji i sie wieszaja albo porzucaja rodziny i nie umieja odnalesc. przezywaja szok i traume wojny, nie wolno im sie do tego przyznac a w domu nikt ich nie rozumie. Ż przyjezdza z misji i chce miec w domu urlop a tam o zgrozo czeka go prawdziwe zycie w ktorym on nie bral udzialu. na misji jest inaczej martwisz sie o siebie o kumpli a nie o rachunki z prad, czy ci strczy do pierwszego, ze opony trzeba zmienic na zimowe, ze mala zapisac do przedszkola albo dentysty. i oni nie chca tego robic, bo sie nie odnajduja. chca miec wakacje, kobitke w koronkach i pomarancze. trudno sie dziwic, ale jeszcze trudniej sporostac i pogodzic jego ze swoimi potrzebami. bo by sie chcialo zeby skoro jest to naprawil kran, wyniosl smieci, skosil trawe czy pomalowal kuchnie. to jest temat rzeka. ciesze sie ze jest takie forum. Co do pana zawodowego zolnierza - prawda lezy po srodku. moze jesli pan sobie jeszcze dwa razy przeczyta to co napisalam to sie pan przekoana, ze popelnil te same bledy co wiekszosc. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zawodowy, Ja akurat wierzę że taki jesteś. Kobitki, nie każdy mundurowy jest taki sam :) Niektórzy z nich są o wiele lepsi od facetów, którzy nie noszą munduru. Nie należy oceniać ludzi w tak okrutny sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jurzmadrzejsya
KarolkA. a zawodowy mysli sobie o tobie wasnie ' kolejna gupia cipa'. Widac ze nie mialas z trepami docznynienia,ale nie mam do ciebie pretensji hehehehe bo puki ich nie poznalam to tez wierzylam w te ich gadanie .gowno warte gadanie.Schematzczne ciolki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta? Nie wierzę, że wszyscy tacy są... :( Mój dziadek i tata byli trepami i byli inni od tych , których opisują tu dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zszokowana28
KarolkA. nie wszyscy sa źli to pewne. powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszlazona
Witam, sama o mało co nie wyszłam za mąż za żołnierza (przynajmniej z nazwy, bo tak naprawdę to baba wkręcająca śrubki w samolocie o wielkim żołnierskim ego). 30 cm w bicepsie, paniczny strach przed nawet minimalnym bólem, hipochondryk, rozwalający wszystko w domu. 24 lata i już jeden rozwód na koncie- ze mną pewnie byłby drugi. Krzyczał, że jestem nic nie warta, a sam nawet nie wiedział co to List Motywacyjny (szukałam wtedy pracy). Wszystkie drzwi w domu nadawały się do wymiany, awantury stały się codziennością- darł się na całe gardło, a nie umiał podać racjonalnych argumentów. Wyrzucił mnie z domu, by potem jechać po mnie 200 km, burzyć spokój moich rodziców, zawalać ich swoimi telefonami by przekonać ich, że nasz związek ma jeszcze sens. Gdy się wyprowadziłam to wywarzał drzwi do wynajmowanego pokoju, wystawał godzinami pod moim blokiem. Zmienił się nagle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedoszlazona
Witam, sama o mało co nie wyszłam za mąż za żołnierza (przynajmniej z nazwy, bo tak naprawdę to baba wkręcająca śrubki w samolocie o wielkim żołnierskim ego). 30 cm w bicepsie, paniczny strach przed nawet minimalnym bólem, hipochondryk, rozwalający wszystko w domu. 24 lata i już jeden rozwód na koncie- ze mną pewnie byłby drugi. Krzyczał, że jestem nic nie warta, a sam nawet nie wiedział co to List Motywacyjny (szukałam wtedy pracy). Wszystkie drzwi w domu nadawały się do wymiany, awantury stały się codziennością- darł się na całe gardło, a nie umiał podać racjonalnych argumentów. Wyrzucił mnie z domu, by potem jechać po mnie 200 km, burzyć spokój moich rodziców, zawalać ich swoimi telefonami by przekonać ich, że nasz związek ma jeszcze sens. Gdy się wyprowadziłam to wywarzał drzwi do wynajmowanego pokoju, wystawał godzinami pod moim blokiem. Zmienił się nagle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonkaaa
Prawda jest taka, że facet w wojsku co chwilę ( jak jest na jakimś wyjeździe np na poligonie, czy w Afganie ) słyszy "bardzo mądre" teksty swoich kolegów: biedny rogaczu, żona została sama to wiadomo, że daje dupy na prawo i lewo. Mój Mąż jak jeszcze mieszkaliśmy na odległość co chwilę słyszał tego typu teksty: żona daje dupy każdemu, każdy ją zalicza itp, oczywiście jak zaszłam w ciąże też musiał przyjmować wyrazy współczucia bo oczywiście "stary, wiadomo, że dzieciak najprawdopodobniej nie jest twój". Aż Mój Mąż zagroził, że poda sprawę do sądu za obrażanie jego rodziny bo sam miał już tego serdecznie dosyć. I prawda jest taka, że jak facet jest jakiś słabszy psychicznie i wpływowy i jeszcze dochodzi do tego stres związany z odległością to da się nabrać na tą chorą argumentację typu np: twoja baba przeciez cię tam zdradza więc nie bądź głupi i choć z nami do burdelu. A jeszcze dochodzi do tego alkohol.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wkurzona!!
uhh..z tymi żołnierzami!!moj jest po kilku misjach..i zawsze po powrocie jest to samo!!trzeba sie docieeerac..blee!!udają twardzieli..nie da sie im nic wytłumaczyc..rania!!ojj w tym są świetni!!kłamia..komu zwrócić uwage ze w wojsku pija!!i psują możliwosci bycia szczęsliwą rodziną!pieknie dziewczyna załatwiła swojego chłopaka ze poszli na terapie!!okazuje sie ze obie strony potzrebuja tego samego a sa w siebie zapatrzeni..nie dostrzegaja problemu z drugiej strony!!nie potrafimy sie słuchac!!nawzajem!fajnie jest oskarżac!!przygladnijmy sie sobie!|!ja na mojego jestem wsciekła okrutnie!!jeszcze siłe mam zeby powalczyc..ale tez jestem u kresu sił!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Postanowiłam wypowiedzieć się bo także mam męża żołnierza. Powiem wam, przed ślubem super facet gotowaliśmy obiady siedzieliśmy przy stole z rodzicami gadaliśmy. A teraz? hmm przyjedzie a raczej wpada jak bomba wszystkich rozstawia po kątach, nie potrafi bawić się z córką. Pytam, czemu się z nią nie bawisz tylko tv albo komputer a on z tekstem, ''no przecież ją wykąpałem...'' no ręce opadają... bardzo lubi być w centrum uwagi ja zeszłam tam gdzieś na bok, pije co dzień nie żeby się uwalić jak świnia ale pije. I ciągle wymaga seksu 4 razy w dzień i dwa w nocy. Nie zgadzam się na loda z połykiem to nie odzywa się nawet tygodniami... ciężki charakter'/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bartkowa32
Jestem żoną zawodowego żołnierza od 5 lat, ze sobą jesteśmy 10 lat. Chyba miałam szczęście bo lepszego męża nie mogłam sobie wymarzyć. Sprząta, zajmuje się dzieckiem, robi zakupy i na każdym kroku okazuje mi jaka jestem dla niego ważna. Mój mąż nie ma świra na punkcie swojej pracy, nie do końca podoba mu się to co dzieje się w wojsku. Bardzo często powtarza, że "tam" ludzie sami wynajdują sobie problemy i najlepiej jest robić swoje i nie przejmować się bo inaczej idzie zwarjować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghj
Witam wszystkich, właśnie dzisiaj znalazłam to forum i długo zastanawiałam się czy napisać, no i robię to może mi ulży chociaż trochę. Od 11 lat jestem w związku z zawodowym żołnierzem a od 6 lat jego żoną nigdy nie sądziłam, ze moje życie może zamienić się w koszmar. Przed ślubem tak jak pisze większość z Was było ok kwiatki itp a po ślubie wstąpił w niego diabeł (może nie tak od razu), nie zaliczam się do osób które mają łatwy charakter bo twardo stąpampo ziemi, mam swoje zdanie i do wielu rzeczy muszę dochodzić sama a mój jaśnie szanowny maż ma wszystko w d... dla niego ważna jest praca i pies ponieważ dzieci nie mamy i myslę, ze to jest m.in jeden z powodów który przyczynia się do tego ze jest tak a nie inaczej (nigdy nie kryłam tego przed nim, ze nie chcę mieć dzieci wiedział o tym jeszcze przed ślubem). Mój maż już z domu wyniósł kiepskie wychowanie bo nie miał go kto tak naprawdę nauczyć szacunku dla drugiej osoby jak spotykaliśmy się przed ślubem urwał mu się trochę kontakt z jego rodzicami i wyszło mu to na dobre ponieważ zaczął uczyć się szacunku do drugiej osoby, w trakcie trawnia naszego związku jego rodzice szczególnie mama dała mi nieźle popalić a on zawsze stał jak pierdoła i nie potrafił się odezwać ażeby mnie bronić. po ślubie największym problemem stały się wyjazdy na jakiekolwiek święta zawsze awantura jest o to gdzie jechać do tej pory zawsze ulegałam i np. na wigilie czy śniadanie wielkanocne jechałam do jego rodziców ale do cholery ile można ulegać w tym roku postawiłam się i powiedziałam dość albo jemy wigilię w naszym mieszkaniu albo każdy u swoich rodziców bo ja tez chce trochę czasu spędzić z nimi ale mojemu szanownemu małżonkowi oczywiście nic nie odpowiadało ponieważ on nie zna znaczenia słowa kompromis zawsze musi być tak jak on chce a tu figa z makiem powiedziałam sobie dość. standardowo pokłóciliśmy się w sobotę przed wigilia a w niedziele spakował siebie i psa i pojechał niby do swojej mamusi myślałam że serce mi pęknie na pół zostałam sama, po rozmowie z moimi rodzicami spakowałam się i pojechałam do nich psując im przy tym całe święta bo byłam niemiła nie potrafiłam wykrzesać z siebie odrobiny radości dla rodziców, mój jaśnie szanowny małżonek nawet nie wysłał mi nawet życzeń świątecznych nie wiem nawet co robił przez święta i pewnie się nigdy nie dowiem, wczoraj był sylwester do ostatniej chwili zwlekałam z zapłaceniem za imprezę bo nie wiedziałam z czym mój szanowny mąż wyskoczy (potrafi zrobić taki nr, że np mamy gdzieś iść na wesele wszystko jest potwierdzone a on w dniu wesela stwierdza ze nie idzie). dobra sylwester zapłacony kupiłam sobie kiecę poszłam do fryzjera na makijaż zrobiłam się na bóstwo (a zapomniałam dopiero wczoraj zaczął przed wyjściem rozmawiać ze mną oficjalnie) ubraliśmy się i pojechaliśmy impreza jak to impreza siedzieliśmy przy stole ze znajomymi nie pozwalałam mu za dużo pić (on z tym problemu nigdy nie miał ale po powrocie z misjii tak jak przed tem potrafił zrezygnować z kielicha jak była okazja tak teraz już nie) bo później mnie wyzywa od różnych gdzie ja mu nie daję żadnych podstaw do tego azeby wyzywał mnie od suk czy szmat przed godzina 23 stwierdził ze on tu już nie bedzie siedział i chce jechać do domu powiedziałam ze ja nigdzie nie jade to wziął kluczyki i poszedł do auta poszłam za nim i chcąc nie chcąc musiałam jechać do domu a jeszcze jego koledzy próbowali go zatrzymać na nic powiedziałam im ze teraz widza jaki ich kolega jest na prawdę bo wszyscy w jego srodowisku mysla jaki to on jest fajny a to kawał sk...-la, w aucie zrobił mi awanture jak to mu spiepszyłam życie itp jakbym to ja prosiła go o reke i slub jak przyjechał do domu to zamiast poodpinac guziki przy koszuli to szarpnieciem powyrywał wszystko póxniej zaczał rzucac obraczką a na końcu wrzucił ja do sedesu i spuścił wodę myslałam ze umrę jest mi ciężko jak cholera nie mam siły znosic tego wszystkiego najgorsze w tym wszystkim jest to ze mamy zaciagniety kredyt na mieszkanie tak do bym juz dawno odeszła ale nie stac mnie bedzie na spłate zobowiazan jak zostane sama mimo tego iz pracuje. życie z żołnierzem nie jest łatwe owszem są tacy którzy sa na prawdę wspamniałymi mężami ale mój sie do nich nie zalicza muszę znosic wszystki jego humory on nawet do mechanika nie zadzwoni wydaje mi sie że najbardziej mu przeszkadza to ze ja sie mu przeciwstaiam i nie daje soba pomiatac nie sprowadzi mnie do roli kuchty i sprzataczki niech sobie sam pierze swoje gacie i skarpety albo wozi do mamusi. jest mi na prawdę ciężko o nawet nie mam z kim o tym pogadać rodzicom przeciez nie powiem o całym tym cyrku bo nie chę ażeby nów sie pochorowali troche chaotyczne jest to co napisałam, ale nie mam siły sklecić tego porządniej pozdrawiam was i trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jghj
wspolczuje ci i zycze obys przetrwala ten czas,poki nie staniesz na nogi. znam pana,ktory byl zolnierzem, to znajomy,wiele lat po rozwodzie,nie potrafil nigdy utrzymac zwiazku a jest juz dojrzalym facetem.to chyba o czyms swiadczy. osobiscie nigdy nie zwiaze sie z nikim z tego srodowiska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję Ci serdecznie, ale to nie ich wina, że wybrali taką drogę nie inną. To jest to, co kochają. Nie mogą bez tego żyć... To jest bardzo zrozumiałe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonkaaa
Karolka --> bez przesady proszę, to że kochają "tę robotę" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla faktu, że nie potrafią być mężami, partnerami, ojcami. Da się łączyć pracę ( nawet taką trudniejszą jak bycie żołnierzem ) z byciem dobrym mężem czyli z domem i rodziną. Czego przykładem jest mój Mąż. Pomaga mi w codziennych obowiązkach takich jak sprzątanie czy gotowanie, często nawet sam obiad ugotuje, a to co jest złe w jego pracy krytykuje, także postępowanie niektórych ludzi, właśnie takich "mężów" o jakich głównie w tym temacie piszą kobiety. Pytałaś ile czasu już jesteśmy razem, nie wiem dlaczego o to pytasz, nie będziemy przecież tu pisać konkretnie o mnie ale odpowiem Ci: jesteśmy 2,5 roku po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że są tacy jak Twój mąż. Fajnie by było na takiego trafić. Gdzie się poznaliście? Po prostu tak napisałam, ponieważ niektórzy tak nie potrafią... To zależy od człowieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzmadrzejsza
KarolkA. kara_14_1990@tlen.pl'; "Współczuję Ci serdecznie, ale to nie ich wina, że wybrali taką drogę nie inną. To jest to, co kochają. Nie mogą bez tego żyć... To jest bardzo zrozumiałe..." Ha ha ha kto by nie kochal siedziec na dupie przez osiem godzin przed internetem i wyrywac "dupy" ,bo przeciez na codzien u wiekszosci tak wyglada ta "ciezka"praca.Nie ich wina ze wybrali taka droge,a czyja? Ich sasiada ,czy kogo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juzmadrzejsza
oki ,rozumie,ale powiem Ci i innym :) ,ze moj niestety jeszcze maz byl na misji w Afganie i tam mnie wypatrzyl na necie.I co robil na tej wojnie za ktora bral kupe kasy ? Zgadnijcie .Siedzial ciagle na necie i pisal zemna ,dniami i nocami,praktycznie przez cale 6 miesiecy .Wiec raczej mysle ze niewalczyl z talibami :) z laptopem w reku :) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×