Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość

samotni rodzice

Polecane posty

Gość matulenskaZdzieciatkiem
A już myslałam, że jakiś nowy jest. A skond jesteś? Wezme hulajnoge i pendze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niby W-wa, a mam wrażenie, ze mieszkam na końcu świata bo na tym forum nikogo z moich okolic nie ma :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matulenskaZdzieciatkiem
Niestety-musze odwołać kolację, musiałabym pożyczyć speed rolki. Ale zupkę moge podeslać kurierem, a może kurier da się skusić i zostanie na konsumpcji? Cuz, ja idę spać. Dobranoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Wszystkich "starych" i nowych. Ja przebywam na urlopie u rodziców,właściwie mieszkam u teściów. Przemyśleniom nie ma końca,ale nic już zmienić nie mogę. Eks się na mnie obraził,bo napisał,a właściwie przepisał mój pozew rozwodowy który sobie kiedyś na brudno napisałam, kazał mi podpisać,zapłacić i złożyć. Zrobiłam mu awanturę,jakim prawem grzebie w moich papierach to raz,a dwa,powiedziałam, że niech sobie z kochanką swój pozew pisze,płaci i składa. Wszystko zawsze ja w życiu załatwiałam, ja podejmowałam decyzje,a to jest jedyna sprawa którą on ma doprowadzić od początku do końca. A co do dnia ojca-dla mnie tego święta nie ma. Ojciec,który kocha, nie kłamie i nie oszukuje swojego dziecka. To tyle w tym temacie. Ogólnie u mnie jest wielka kicha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aż się nam roi od SuperTatusiów :-(. Ja zawsze bardzo dbałam o każde święto, organizowałam niespodzianki, występy, teatrzyki - dla kochanego tatusia. Wkładałam w to mnóstwo pracy i całe serce. On na Dzień Mamy dawał dzieciom na kwiatek i po świętowaniu :-( ANETA - ja też byłam od całej "brudnej roboty", ale teraz powiedziałam DOŚĆ - załatwiać będę wyłącznie to co mi pasuje, na czym mi zależy i co leży w moim (i dzieci) interesie. Na rozwodzie mi póki co nie zależy i nie zamierzam w tym kierunku kiwnąć palcem. Niech on się tym zajmie i przede wszystkim za to płaci. Ja już poniosłam wystarczająco duże koszty pakując się w to małżeństwo. Trzymaj się kobieto :-) Jestem z Tobą :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Ci Dudzia-miło mi bardzo,że mam w Tobie oparcie i że mnie rozumiesz. Ja też pozwu nie złożę,bo narazie mi nie jest potrzebny. Powiedziałam-chcesz,to składaj. Podpiszę tylko taki,gdzie całą winę bierzesz na siebie. Moją tylko,a może aż,największą winą jest to,że go pokochałam i poświęciłam pół prawie swojego życia. Gdybym tylko widziała wcześniej jego paskudny charakter nigdy w życiu bym się z nim nie związała,a już na pewno nie dopuściłabym,żeby był ojcem mojego dziecka. Miłość naprawdę robi wodę z mózgu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co zrobił mój - tfu - mąż? Dziś moje starsze dziecko ma urodziny. A ten skurwiel wczoraj zaprosił całą rodzinę (oczywiście tylko tę ze swojej strony) żeby pod pretekstem dziecka urodzin wprowadzić do rodziny swoją kochankę. Była wielka impreza, tylko zabrakło najważniejszych gości - mamy i brata szanownego jubilata. Nie pytajcie jak się z tym czuję i czy sobie z tym radzę :-( Tego co się dzis ze mną stało nie da się opisać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DUDZIA,ANETA wyobrażam sobie co przeżywacie. U mnie też ciężko.Jestem u siebie...To jest masakra jakaś.Siedzę i czekam aż usłyszę znajomy zgrzyt klucza w zamku...Ubrania wiszą w szafie, buty stoją przy drzwiach,a Jego nie ma.Umyłam wszystkie okna,wyprasowałam firanki,zrobiłam pranie,zmieniłam pościel,wytarłam kurze,odkurzyłam,po nieprzespanej nocy padam na twarz.I siedzę jak ta idiotka i czekam nie wiem na co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DUDZIA,ANETA wyobrażam sobie co przeżywacie. U mnie też ciężko.Jestem u siebie...To jest masakra jakaś.Siedzę i czekam aż usłyszę znajomy zgrzyt klucza w zamku...Ubrania wiszą w szafie, buty stoją przy drzwiach,a Jego nie ma.Umyłam wszystkie okna,wyprasowałam firanki,zrobiłam pranie,zmieniłam pościel,wytarłam kurze,odkurzyłam,po nieprzespanej nocy padam na twarz.I siedzę jak ta idiotka i czekam nie wiem na co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże drogi Ewelina,nie wiem,co Ci powiedzieć. Czytam Twoją i Dudzi wypowiedź kilka razy już pod rząd i łzy kapią na poduszkę. Ewelina czeka Cię teraz trudny okres,bo stanęłaś twarzą w twarz ze swoim największym problemem-przeogromną tęsknotą i smutkiem po stracie bliskiej,kochanej osoby. Nikt nie jest w stanie bardziej Ci pomóc,bo żałobę trzeba przeżyć,by żyć dalej dla siebie i dziecka. Teraz nie jest Ci łatwo i jeszcze bardzo długo nie będzie. Tylko nie zamykaj się w domu. Rozmawiaj z rodziną,koleżankami,z nami na forum. Najgorsza jest samotność. Ja już jak mam fazę na ryczenie i użalanie dzwonię do koleżanek,mamy,zapraszam siostrę do siebie,albo teściową. Robię wszystko,aby tylko nie odczuwać tej pieruńskiej samotności i nie popadać znowu w stany depresyjne. Nie mogę dopuścić do depresji,bo kto zajmie się dzieckiem. Z dnia na dzień ból będzie odrobinę się zmniejszał. Ale wiem,że pewne bolesne rozdziały życia trzeba zamykać,żeby nie zwariować. Co do Ciebie Dudzia brakuje mi słów. Co on wyprawia to jest dla mnie niepojęte. Szok i niedowierzanie-bardzo,ale to bardzo z całego serca Ci współczuję. Nie rozumiem tylko,dlaczego twój syn jest po stronie ojca,skoro on wyrządził Ci i Twojej rodzinie taką ogromną krzywdę. Jak on do tego wszystkiego podchodzi? Czy on w ogóle wie co zrobił jego ojciec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANETA - długo by opowiadać dlaczego syn jest u ojca. na to złożyło się wiele czynników ze strony syna, który chce ze mną mieszkać, ale nie tu gdzie obecnie jesteśmy. To jest bardzo wygodny koleś, który u tatusia ma lepie bo - zero dyscypliny, robi co chce, fryzura dowolna, ubranie też, papieroski, trawka, pewnie tez piwo, wróci na noc to dobrze, nie wróci to drugie dobrze. tatuś nie ma nic przeciwko temu, żeby jego małoletni synek pod jego dachem sypial z 15-letnią dziewczyną. No sama widzisz - życie jak w Madrycie. I do tego nikt nic od niego nie oczekuje. A u mnie tak nie ma - wymagania, dyscyplina. Czy nastolatek mając wybór między tak skajnymi postawami rodziców wybierze matkę? To tylko część całej historii. Jest mu tak po prostu wygodnie. No i musi być grzeczny i tańczyć jak tatus zagra bo inaczej to go tatuś na zbity pysk do mamusi wywali. Więc siedzi cicho - kosztem mnie i brata. Co nie znaczy, że trzyma stronę taty. Świadomość tego co zrobił jego ojciec została odstawiona w kąt - własna wygoda ważniejsza. Tak wygląda życie z prawdziwym statystycznym zbuntowanym egoistycznym nastolatkiem. Ale żeby to zrozumieć to trzeba doświadczyć. Na prawdę - NIC nie działa na takiego typa. Natomiast ból matki jest nie do zniesienia ..... :-( Dziękuję Ci ALEBAZI, że przeszłaś wczoraj przez to wszystko razem ze mną 👄 I całej reszcie "rodzinki" za zrozumienie i dobre słowo. EWELINA - trzymaj się ! Nie nasłuchuj zgrzytu klucza bo to się nie zdarzy - przynajmniej na pewno nie będzie to ten,na którego czekasz. Ten rozdział jest zamknięty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała1,5
Współczuję Ci Dudziu bardzo. Ty wspierasz wszystkich którzy sie tu pojawia a kiedy sama masz dola mało kto tu zaglada. Ale pocieszające jest to że niedługo twój syn będzie dorosły i napewno zrozumie Twoja postawę i że ta dyscyplina jest dla jego dobra a wtedy pewnie ojca oleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Ci Dudzia,że jestem w szoku. Ale bardzo znajomo brzmi dla mnie Twoja historia, ponieważ mam podobną koleżankę w pracy. Ją mąż zostawił z długami po 21 latach udanego, wydawałoby się, małżeństwa. Ona ma dwóch dorosłych synów- jeden ma 18, drugi 20 lat. Chociaż doskonale wiedzą,że ojciec odszedł do młodszej baby, byli za nim, szczególnie starszy, bo tatuś i kochanka na wszystko pozwalali. Minęło już trochę czasu i zrozumieli,że matka nie jest winna, tylko ojciec odpowiada za zniszczenie ich rodziny. Dziś nie chcą go znać. Ale co moja koleżanka przeszła, to koszmar jakiś. Ja jestem słaba psychicznie i chyba tego bym już nie udżwignęła na swoich barkach. Mój za to dzwonił wczoraj do matki i chce żeby mu mama załatwiła nowy akt małżeństwa, bo ostro pisze pozew rozwodowy. Ma chłopak czas, bezrobotny, albo może ma inny powód, żeby się spieszyć????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANETA - rozumiem, że to prawdziwa historia i że jest dla mnie i dla tego "dużego glupola" jeszcze jakaś nadzieja? OBY !!! MALA - dziękuję :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia-najprawdziwsza,z mojego oddziału. Smutna,ale ona też zaczyna wierzyć,że jeszcze ją coś w życiu dobrego czeka. Jak ona się dowiedziała o swoim mężu prawdy,było to parę lat temu,dla mnie wtedy było to niewyobrażalne. Wtedy mówiłam-nie,mnie to nie spotka,ja mam wspaniałego,uczciwego męża,za którego dałabym sobie rękę obciąć. I co? Dziś bym była bez ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matulenskaZdzieciatkiem
Moj tata był takim kochanym rodzicem. Mogłam wszystko. A jak mama biadoliła, to było, że tata jest lepszy i madrzejszy. To w jego domu zaszłam w bardzo wczesna ciążę z niedopowiednim chłopakiem. Wtedy dopiero i on i ja zrozumielismy. Teraz na szczęscie, mimo rozstania, nie pogrywamy dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matulenskaZdzieciatkiem
on-czyli tata, a my-ja i mój ex

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[czesc ] diabełku wiem o czym piszesz aż za dobrze i nie myśl ze to szybko minie że jak dorośnie zrozumie (może) w moim wypadku dorosłość i nawet ze starszy się ożenił nic nie zmieniło a nawet pogorszyło po 6 latach nikt nie pamieta kto zawinił a jak pamięta to juz historia. tak jak pisałaś ten co wychowuje to musi dawać obowiazki i wymagać przegrywamy z ja to mówię syndrom dobrego wujka (swiateczny rodzic) młodzież teraz jest bardzo wygodna . kiedyś to dzieci zrozumieją tylko że zawsze jest to za późno jak ktoś osobiście ich tak potraktuje. nie wiem czy to ze mna cos nie tak czy cos innego ale przegrywam na całej linii ostatnio to tylko mam kontakt telef z nimi wiecznie coś wypada a była wygrywa. ma częstszy kontakt z nimi niz ja . wszystko przez moją szczerość i to że nie umiem kłamać i lawirować i mówie prosto z mostu. chodź wiem ze nikt tego nie lubi a tylko twierdzi ze tak powinno być. dosyc biadolenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANETA,DUDZIA dziękuję za wsparcie.Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy...DUDZIA ja jestem pewna,że Twój syn kiedyś zrozumie pewne sprawy.Narazie jest w wieku dojrzewania i buntu więc jego myślenie jest inne.Dorośnie to na pewne rzeczy spojrzy inaczej...Kiedyś doceni troskę,oddanie i miłość matki...Masz rację POSRANE TO WSZYSTKO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry moi Forumowi. Dominują trudne tematy z dziećmi. Znam je poniekąd na sobie, choć nie w takim stopniu. Podchodzę też z pewną wyrozumiałością dla dziecięcych myśli, słów, zachowań, bo to jeszcze niedojrzały egzemplarz, któremu się tylko wydaje, że już wszystkie mądrości pozjadało. Zyczę nam wytrwałości w rodzicielstwie, ale pamietajcie, my też jesteśmy ważni. Ja nie opieram całego mojego świata tylko li na roli mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje nowe Motto: "Jedyna udana para, na jaką w życiu można liczyć to ...... para wygodnych butów" Nie wiem ..... czy śmiać się czy płakać ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudziu pomyslalam dokladnie to sama... nie wiadomo czy śmiać sie z tego czy plakac... ale odnosze wrarzenie ze tak właśne w zycu jest... Jutro znow do pracy(2dzień) teraz mialam wolne, podpisuje umowe na okres próbny... Znalazlam prace, dzieci narazie sa zdrowe, mam koło siebie kogos na kogo wydawało mi sie moge liczyc, wszystko jakos powoli sie uklada wiec.... z kad ta pustka ktora ciagle czuje??? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia,mnie to raczej żałośnie brzmi to motto,tak do płaczu. Ogólnie wszystko jest do d..y. Zaczyna mnie dopadać przygnębienie i ogólna niemoc. Dziecko robi się rozpuszczo e jak dziadowski bicz,w życiu prywatnym nic się nie zmienia,w pracy same zmiany i zaczynam wysiadać psychicznie. Do tego wszystkiego zgubiłam kartę pojazdu... Ach,szkoda gadać,jestem już tym wszystkim zmęczona....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×