Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ta, co zniszczyła

związek po zdradzie sie rozpadnie. zawsze.

Polecane posty

Gość ale dlaczego nie pisać
No i życzę Ci w tym Twoim postanowieniu autorko powodzenia. Obyś znalazła kogoś, kto będzie zasługiwał na Twoje uczucie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitne_niebo
Rozstaniem. I ciśnie mi się teraz na klawiaturę tysiąc banalnych słów, frazesów, że czas goi rany, że jeszcze będziesz szczęśliwa, pitu pitu, wiem jak się czujesz i wiem że teraz to nic nie znaczy. Ale był taki moment w moim życiu (on chciał odejść, mówił że muszę zmienić podejście, robił ze mnie wariatke i histeryczkę przed swoimi przyjaciółmi - nie wieloma, bo jakąśtam klasę miał, ale najblizsi przyjaciele/rodzina widziała go, zreszta trochę slusznie, jako uciśnionego i prześladowanego w zwiazku), w którym uświadomiłam sobie parę rzeczy: 1. Że ten związek to wyniszczające szarpanie się ze sobą nawzajem, niechęć do dalszego życia bez niego, zaczynania od nowa, taki jakby bunt i kara dla świata za to, że zostałam niesprawiedliwie zraniona. 2. Że życie mam jedno i jednak głupio spędzić je na takim 'wymierzaniu sprawiedliwości'. Że czasem bywa nie fair, ale w ostatecznym rozrachunku, skoro i tak za kilkadziesiąt lat nas nie będzie - ważniejsze jest, by być szczęśliwym, niz by 'wyrównać rachunki' 3. Że jestem na tyle silna psychicznie, że nie popełnię samobójstwa po jego stracie. A każde, nawet najgorsze nieszczęście, które mnie spotyka (poza fizycznym kalectwem, etc), jest ograniczone czasowo. Brzmi prostacko - ale fakty są takie, że nie będę płakać po nim na swojej emeryturze. Niby oklepana rzecz, ale uświadomiłam to sobie bardzo mocno i dało mi to 'kopa', żeby coś zrobić. Finisz był taki: on powiedział: zmień się, przestań A, B, C, bo inaczej odchodzę. ja na to: to idź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
to już chyba niemożliwe. nie wyobrażam sobie siebie przy kimś innym. nie umiałabym. za bardzo kochałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitne_niebo
Nie chcę ci mędrkować. Jest też taka szansa, że nie ułożysz już sobie życia uczuciowego. Ale - z perspektywy tkwienia / świeżo po zakończeniu takiego związku cała sprawa wygląda dużo dramatyczniej. To czarna dziura, która wszystkie emocje zasysa, staje się ich centrum, ucieczka wydaje się niemożliwa. Mówiłam też sobie (chociaz Ty naturalnie jesteś inna, jak i waga całej sprawy przez fakt, że spłodziliście dziecko jest nieporównywalna): już nigdy nie pokocham, to mnie zniszczy, nie będę miała wiary w ludzi. To odczucie wydawało mi się dławiące, w jakimś sensie napawałam się nim trochę... wydawało mi się, że większego ciosu od losu już nie zniosę. To oczekiwanie, wszystkie przepłakane wcześniej noce, nakręcanie się tą rozpaczliwą sytuacją, momenty paniki i braku zaufania, poczucie krzywdy - to było dużo gorsze niż to, co nastąpiło po zerwaniu. Kiedy klamka już zapadła, nie będę kłamać - przeryczałam prawie dwie doby. Mimo wszystko, to był jakiś inny płacz. Pozbawiony tej głupiej, ułudnej nadziei, że coś jeszcze będzie ok, pozbawiony roszczenia, że teraz los/on ma mi to jakoś wynagrodzić... Poplakałam jeszczę trochę. W końcu przeszło (banał).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
niebo, z rodziną, znajomymi - sytuacja u mnie identyczna, to ja jestem histeryczka, co mdleje, miewa napady furii, sprawdza podsłuchuje - BEZ POWODU. jego matka - odrealniona kobieta, wiecznie na tabletkach uspokajających, zawodząca, "że syn jest w wieku zawałowym", koledzy, "pukający sie w głowę", a on pogwizdując, żyje lekko, i zbiera wyrazy współczucia. I jak tu nie wierzyc w swoje racje? Jestes mądra kobieta. Ja jeszcze do tego nie doszłam. Tzn. doszłam, ale intelektualnie. Emocjonalnie - jeszcze mi daleko. Spotkałas kogoś innego? jestes w związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
Ile masz lat? Ile miał on gdy to sie działo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
Dziękuję wam za zrozumienie. Zajrzyjcie do mnie jutro wieczorem, jesli będziecie mogły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitne_niebo
Tak, w kwietniu mieliśmy trzecią rocznicę. Jestem szczęśliwa w tym związku, nie czuję że to jakiś kompromis ze światem (bo rozstaniu wcześniej myślałam, że już nigdy tak nikogo nie pokocham itp). Tamta historia jest już dla mnie dość odległa (chociaż wciąż jestem w stanie przypomnieć, wywołać w sobie tamte emocje i lęki) - uwaga, kolejny banał, chyba nie umiem pisac o emocjach ;) - po prostu czuję, że tu gdzie jestem teraz, to wszystko co było jest już nieistotne. Nie żałuję już nawet (długo żałowałam). Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie zawsze i dla każdego historia tak sie potoczy. Człowiek ma jednak ograniczoną wytrzymałość psychiczną. Teraz jestem dużo bardziej samodzielna, wyobrażam sobie siebie bez związku, nie czuję, że koniecznie musze w nim być - ale kocham, a nie da się kochać 'asekurancko'. Kochając zawsze wystawiasz na zranienie to, co w tobie najwrażliwsze. I gdybym została zraniona teraz, możliwe, że udało by mi się jeszcze kiedyś z kimś... ale następny raz? Jest jednak jakiś limit porażek i ciosów, które człowiek moze przyjąć, zanim zatraci zdolność otwarcia się na drugiego człowieka. Właśnie dostrzegłam drugie pytanie: byłam z tamtym mężczyzną trzy lata, głównie podczas studiów, ale znaliśmy się i 'kręciliśmy' ze soba sporo dłużej. Po zdradzie trwało to jeszcze osiem miesięcy. Gdy się rozstaliśmy miałam 24, on był moim równolatkiem. Gówniarą byłam straszną, ale może to dobrze, nie wyobrażam sobie na nowo układać życia dużo później... A co do obecnego wieku - nienawidzę tego pytania, bo lada moment będę miała trójkę na przedzie liczby wieku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitne_niebo
napisałam chyba niejasno: te osiem miesięcy wlicza się do tych niecałych trzech lat, a nie, ze po trzech latach się dowiedziałam.. ide już spać, oczy mi się kleją. Zajrzę tu jeszcze jutro. Dobranoc i pozdrawiam Cię bardzo serdecznie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość że też są tak inteligentne
i delikatne kobiety, jak Błękitne Niebo. I pewnie piękne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najdziwniejszy
bo w zyciu jest sprawiedliwosc sprawiedliwosc nie objawia sie w szczesliwym zyciu jak z bajki sprawiedliwosc pojawia sie wtedy, kiedy to co uczynilo sie drugiej osobie wraca do ciebie a wraca zawsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FaIlka
Troszkę sie spieszę i nie przeczytałam komentarzy, ale niestety oboje zawiniliście tak jak napisała pani z pierwszego komentarza. Jesli chodzi o zdradę to facet najbardziej kontrolowany jak chce to to zrobi i ta kontrola jest bez sensu a być może jeszcze popycha do tego. Mojego męża siostra kontrolowała faceta w ten sam sposób co ty, mieszkali razem pracowali razem, jeździli wszędzie razem, a facet i tak zdradził. Jak sie o tym dowiedziałam, to pierwsze moje pytanie jakie mi przyszło do głowy. Kiedy on to zrobił? Przecież oni ciagle razem. Okazało sie że czasem sobie wybywał z pracy, potem wracał. A wszystko sie sypneło bo się przyznał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
najdziwniejszy skąd ta pewność, że życie jest sprawiedliwe? Chciałabym w to wierzyć, ale to chyba tylko naiwne marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
niebo ciesz się swoim szczęściem. Rzadko sie takie zdarza. ja nie widzę się przy żadnym innym człowieku. strasznie kochałam tego. Nie byłabym chyba w stanie spojrzeć na kogoś innego. tyle dla niego poświęciłam, kawał życia zostawiłam za sobą. Ale życie nie jest logiczne i sprawiedliwe. Nie umiałam sprostać. tylko niszczyć. Ale jak nie niszczyc, jak nie mieć pretensji, kiedy w zamian za niepewność, łzy, złość za tamtą zdradę słyszało się "ty kurwo"...? a potem "ale ja cie kocham"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fujara12
Czegoś tu nie rozumiem. W tym temacie trzeżwo pisze tylko błękitne niebo, ta reszta to telenowela brzylijsko-meksykańska Autorka sama popełniła zły uczynek. Zdradziła swojego MĘŻĄ. W nowym związku jest zdradzona. Powinna więc wiedzieć jak czuje się osoba zdradzająca i co nią kieruje. Natomiast jej postępowanie obecne przypomina rozpacz nad wylanym dzieckiem z kąpielą. I te pindy co jej tak doradzają to zwykłe pipy. Ma co chciała. A jakby chciała mieć inaczej to by nie odstawiała teraz roli pokrzywdzonej i psa ogrodnika jednocześnie. Teraz pozostaję jej tylko ściana i walnąć w nią głową. Inaczej się nie opamięta. Następny związek z innym też będzie toksyczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Moja historia jest podobna.Tyle,że to ja zdradziłam. Żona mojego kochanka wynajęła detektywów i nastąpiło wielkie bum w towarzystwie naszym i naszych małżonków.:( Ona złożyła pozew o rozwód,a mój mąż postanowił mi wybaczyć...I tu zaczyna się mój problem....Sama nie wiem jak z tego wybrnąć.Oboje jakoś się dogadujemy,ale sytuacja jest trudna do zniesienia.Mam ciągłe telefony od niego,sprawdzanie czy nigdzie nie wychodzę.Jak zadzwoni mój telefon to od razu dziwne spojrzenie na mnie...Jak jesteśmy sami ciągle jest jeden temat:dlaczego.. Nie umiem już się tłumaczyć i udawać ze przecież jest pięknie.Nie wiem co będzie dalej...Dodam ,że wcześniej nasze małżeństwo nie należało do całkiem udanych,a teraz oboje udajemy że życie jest cudne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
to nie telenowela, tylko życie. tak, zostawiłam dla niego męża. Tym bardziej powinien byc w stosunku do mnie fair. A on, zwykły dupek, jeszcze okłamywał, oszukiwał. Potem przez trzy lata był tylko mój, ale nie umiałam wybaczyć, zapomnieć. tego sie nie da wybaczyć. Kiedy sie juz dowiedziało, że sie miało być tylko takim mięsem do łóżka, a poważne życie trzeba było sobie zdobywać, wyrywać, "wyżebrywać" - nie da sie nie czuć trochę jak smieć. I ta potworna złość na niego. Były chwile, że chciałam żeby umarł, ży życzyłam mu strasznej choroby. Wiecie, jak mu zawiozłam jego bety, które spakowałam, napisał mi "Dlaczego to zniszczyłaś z takiego powodu? Przez trzy lata nie spojrzałem na inną kobietę", odpisałam, że problem w tym, że dla mnie ten związek trwał lat pięć, na co on "Ale trzy to więcej niz połowa". Kretyn. Nie napisałam juz nic, bo nie ma na to slów. Śmieć i kretyn. Śmieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tępy polaczek z Northampton
Trafiłaś na samca alfa i r0 0 chacza! Dobrze, że już na Was polaczki podatków nie płacę, ani ZUS'u!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fujara12
Nie rozumiem twojego postu..... A co tu rozumieć. dowiadujesz się o kontaktach twojego faceta z była, rozmawiasz z nią ona się wycofuje, a ty jemu robisz wszędzie szlabany. Zakazany owoc bardzo pociąga, nie żeby od razu smakował. Zabraniają to trzeba obejść zaporę i trafić w dziesiątkę. Babo masz w finale akurat nie to co chciałaś, tylko osiągnęłaś odwrotny efekt. I wszystko na własne życzenie. Dawno temu ludzie mawiali, że facet to głowa domu, akobiets to szyja, która nią kręci. Ale po emancypacji kobiet to widzę że kobiety chcą być tą głową. No to zbierajcie sobie teraz kwiatki i chwasty. Kiedyś się mówiło, że kobieta to ta istota która dba o to by żar domowega ogniska nigdy nie wygasł. A dzisiej to się wylewa na ten żar kubeł zimnej wody. Masa pary, wszysko zamglone i w efekcie trzeba ukraść żar trugiej kobiecie. Samo życie./ Do tej "ta, co zniszczyła".... Twój nik jest odpowiedzią na Twoje pytanie. Jeszcze czegoś nie rozumies?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
Nie rozumiem, bo mieszasz fakty, nie przeczytałeś uważnie moich pierwszych postów. Nie mam siły tego pisać po raz drugi. Piszesz jakies bzdury. trudno. jesli masz ochote, przeczytaj uwaznie. ale w sumie ja nie licze na radę, bo tu rady nie istnieją, chciałam tylko zrozumienia i potwierdzenia, że to nie ja jestem nienormalna... ale może jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
masz rację. to typowe spojrzenie faceta. tylko, że ja jestem kobieta i rozumuje inaczej. nie potrafiłam udawać, że nic sie nie stało, wierzyc, zaufać. myslałam, że skoro rozumiał 3 lata, będzie tak dalej, bo zawinił. a jemu sie po prostu znudziło. a ja nie jestem typem słodkiej kobietki, jakie lubią mężczyźni. słodkiej, udajacej, że sie cieszę, kiedy cierpie. moze powinnam, ale nie umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jemu sie po prostu znudziło. Nie sadze, zebu mu sie znudzilo. Zwyczajnie facet juz psychicznie nie dal rady. Po zdradzie, albo daje sie kredyt zaufania, ktory oczywiscie nie jest latwy, albo sie odchodzi. Katowanie kogos, znecanie sie psychiczne na dluzsza mete nie daje efektu. Ty sie dobrze z tym czulas- co mnie dziwi, ale nikt takiej kontroli nie jest w stanie sprostac. Facet wytrzrymal 3 lata, szok, ale na poczuciu winy i na karze nie zbuduje sie zdrowego zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
Rzygać mi się chce. Ciągła huśtawka nastrojów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, co zniszczyła
Znudziło mu się. Kiedy pytałam, czy mnie juz nie kocha, nie chciał odpowiedzieć, twierdząc, że to nie ma żadnego znaczenia, ale kiedy naciskałam, dwa razy powiedział, że nie kocha. Później za mna w panice jeździł i chciał sie spotkać, jeszcze póxniej powiedział, że kocha, ale dwa razy prosto w twarz potwierdził. Nie będę sie oszukiwać jak nastolatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ty kobieto...
czytasz samą siebie ? " Człowiek, z którym byłam 5 lat, z którym mam małe dziecko, oszukiwał mnie przez 2 lata. Po prostu nie powiedział swojej poprzedniej pani, że ma już nową - czyli mnie. Odkryłam to po 2 latach związku, silnego. Kazałam mu zakończyc tamto." - to jest początek twoich wynurzeń i już to, jest patologią. Oszukiwał przez pierwsze dwa lata, byłaś z nim, chociaż wiedziałaś, że ma inną. Tp dziecko, też nie wiadomo, czy nie było po to, żeby go przy sobie zatrzymać. Był między wami dwiema, a jednak byłaś z nim. Jakie to bohaterskie :P Przez trzy kolejne lata zafundowałaś mu związek pełen kontroli, wiecznego narzekania, rozkazywania, poniżania. Współczuję ci bo jesteś jak dla mnie krętaczką, a on nie jest lepszy. Tak naprawdę, masz to co chciałaś, sama sobie zgotowałaś ten los. Innego mieć nie mogłaś bo godziłaś się, żeby zdradzał z tobą tamtą kobietę, z którą on wcześniej był. Tłumaczysz się z tego co on ci zrobił, a co ty i on zrobiliście tamtej kobiecie ? To co masz teraz, to "nagroda" za twoje i jego przewinienia. I wcale mi cię nie żal. Zasłużyliście oboje na wzgardę. Na początku on zdradził swoją dziewczynę będąc równocześnie z tobą. Otrzymujesz to, w co sama się wpakowałaś. Biedne jest tylko to dziecko bo nie jest świadome, że jego matka chciała zatrzymać swojego kochanka dzięki jego poczęciu, i nie jest świadome, że jego ojciec, jest skurwysynem, który moczył w dwóch dziurach równocześnie. Los wyrównuje krzywdy wyrządzone innym. Ciebie mi absolutnie nie żal. Na wszystko zapracowałaś sama. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fujara12
Dla finału ode mnie dla tej co zniszczyłą. Ludzi spotykamy przypadkiem. Scenariusz swojego życia piszemy własnoręcznie. I nie pisz o moim szowinistycznym "męskim" punkcie widzenia, bo ja nie wytykam Ci Twojego babskiego podchodzenia do sprawy. Co posiałaś teraz zbierasz. Tylko pytanie do Ciebie. Jak widzisz w całym bajzlu WASZE dziecko. Tę istotkę która tu nie zawiniła, a została najbardziej skrzywzona. A Ty ciągle miauczysz JA MNIE DLA MNIE O MNIE Tylko TY reszta się nie liczy. Głupia!!!!! Liczy się tylko dziecko Ty jestes już teraz poza nawiasem. Na własne życzenie spełnienia swojego EGO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, która zniszczyła
do czy ty kobieto nie zrozumiałaś. dowieziałam się o tym, że nie powiedział poprzedniej po dwóch latach związku. silnego. to nie chłopak. mam 33 lata, on jest 12 lat starszy ode mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, która zniszczyła
Ludzie, błagam, zanim cokolwiek napiszecie przeczytajcie trzy moje pierwsze wpisy. Tam streściłam dokładnie co,kiedy i jak się stało. Nie wiedziałam, że z kimś jest. Gdybym wiedziała, nie spojrzałabym na niego. Dowiedziałam sie po 2 latach związku z nim. Dla mnie intensywnego i głębokiego. Byłam w szoku. kazałam mu znikać z mojego życia albo skończyć z tamtą. Skończył. Napisałam tu bo mi ciężko. Bardzo. Jeśli mam zbierać razy, to niech to będą razy za moje winy rzeczywiste. Moja wina jest to, że zniszczyłam swoje małżeństwo. Swoje. A potem związek, bo nie potrafiłam juz ufać. Słowa bolą. Nawet te od nieznajonych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta, która zniszczyła
Do Fujara 12 Piszesz: ""Ludzi spotykamy przypadkiem. Scenariusz swojego życia piszemy własnoręcznie. I nie pisz o moim szowinistycznym "męskim" punkcie widzenia, bo ja nie wytykam Ci Twojego babskiego podchodzenia do sprawy. Co posiałaś teraz zbierasz. Tylko pytanie do Ciebie. Jak widzisz w całym bajzlu WASZE dziecko. Tę istotkę która tu nie zawiniła, a została najbardziej skrzywzona. A Ty ciągle miauczysz JA MNIE DLA MNIE O MNIE Tylko TY reszta się nie liczy. Głupia!!!!! Liczy się tylko dziecko Ty jestes już teraz poza nawiasem. Na własne życzenie spełnienia swojego EGO"" Gówno prawda. To pisz sobie swój scenariusz życia poza ludźmi, a jak ci się uda, daj znać. Nie rozumiesz, co piszesz. Nigdzie nie napisałam o szowinistycznym punkcie widzenia. Nigdzie. Chciałam tez rady mężczyzny. Ich spojrzenia na to wszystko. tego człowieka nie widzę w naszym życie. Wyrzuce go poza nawias naszego życia, bo gdyby zależało mu na dziecku, sznowałby jego matkę, dbał o nią, a nie upokarzał i poniewierał. Liczy się tylko dziecko. kolejna bzdura. Jesli będę nieszczęśliwa, jak zapewnię dobry dom dziecku? Jak pokazywać dziecku usmiechnięta twarz, kiedy matkę roznosi niepokój, lęk, ból? Głupie pieprzenie faceta, który wypowiada się jakby był impregnowany na emocje.. Przeprzszam jesli uraziłam, ale nie pozwolę robic z siebie kogoś kim nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×