Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Co wy na to?

Po czym poznac ze jestesmy za dlugo w Anglii?

Polecane posty

Gość Obserwator,.....
to teraz jestem czesto,wiele lat temu zdarzylo mi sie nie byc w Polsce przez 2 lata i jakos jezyki mi sie nie mylily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjezdzaj bo psujesz topik
:D juz sie Polak typowy dorwal i juz narzeka, juz mu sie cos nie podoba :D:D:D:D Poczucie humoru by ci sie przydalo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obserwator,.....
bo czytajac ten topic mozna odniesc wrazenie ze wszytsko w Polsce jest na minus za to ludzie na zachodzie mili ,uczynni i wogule super.... mnie osobiscie smieszy(a miejsnocyh wkurza) kiedy na lotnisko z usmiechem wita mnie przy kontroli paszportow Mr Patel albo Inny Mohamed, prawdziwy rdzenni mieszkancy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sunshine1
obserwator, jezyki ci sie nie mylily bo pewnie znales tylko jeden jezyk, no i moze odrobine laciny :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie staram pilnowac i nie robic angielksich "wstawek" bo ludzie w polsce nie rozumieja. ale zazwyczaj jade do polski z moim niepolakiem - tlumacze tam w kolko raz w jedna raz w druga , bo by sie z moimi rodzicami nie dogadal - i tak czasem mi sie pomyli jak juz zmeczona tym calym tlumaczeniem jestem. a tak nie zapomnialam jezyka polskiego, czasem jakis wyraz ucieknie ale staram sie przypominac sobie slownictwo takze czytam czasem polskie ksiazki albo robie krzyzowki no i mam polska tv i kafe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha w uk jestem 6 lat. i to prawda jak jestes caly czas nastawiona na jezyk angielski i nagle trzeba cos po polsku powiedziec to sie ma nieraz pustke w glowie. tez w to nie wierzylam ale tak jest. a ja ani w domu ani w pracy nie mowie po polsku,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak idziesz
Polska jest krajem rozwiniętym, ale na pewno nie tak bardzo jak Wielka Brytania. przykład: idę z dzieckiem na spacer, chcę je przewinąć i mam problem bo mało jest miejsc gdzie mogę to z robić poza domem... jak szłam z dzieckiem do USC to żeby wejść do środka musiałam prosić przechodniów o pomoc we wniesieniu wózka do urzędu. a w środku to samo- na pierwsze piętro z głębokim wózkiem nie dam sama rady wejść... w Anglii idę z dzieckiem wszędzie i załatwiam wszystko bez żadnego problemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pisalamaaaaaaaaaaaa
Obserwator mnie w Polsce nie bylo 4 lata i czy wierzysz czy nie popelnialam gafy przez 1 tydzien pobytu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to?
Widze ze topik sie podoba :) nie spodziewalam sie,hihi. Mozna kochani to I w druga strone. Popatrzcie jakie cieniutkie I z kartonu sa sciany w anglii,ja jak wrcam z polski od rodzicow do swojego domku tu w anglii,to czasem sie zastanawiam,jakiej cholery slysze jak sasiedzi tv ogladaja ;) albo totalna irytacja ze znow musze jechac do polskiego sklepu po polski chlebek :) bo w sumie nie ma nic gorszego niz jesc nieotostowany chleb tostowy I wmawiac sobie ze to swiezutki chlebek ;) tak narzekamy na ta anglie,ze pomyslalam ze moze zaloze topik I ponarzekamy sobie na polske :) zapraszam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obserwator,.....
Z doswiadczenia widze ze "bledy jezykowe" zdarzaja sie mlodej emigracji,im ktos krocej tym czesciej zdarzy mu sie zapomniec jezyk ojczysty. Nie zauwayzxlem tego faktu u emigracji lat 80tych ktorzy za granica sa wiele lat. Ja tak jak mowilem wielkich roznic nie widze,glowna jest jakos budownictwa mieszkaniowego(w Polsce o niebo lepsza) i infrastruktura(tutaj zdecydownie lepiej w UK). A ludzie sa rozni,w Polsce niezbyt mili-ale sa w tym sczerzy. W UK mili,usmiechnieci-ale to tylko otoczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm ja mieszkam w domu z kamiennymi scianami grubosci prawie metra, wiec nie slychac kompletnie niczego od sasiadow. zalezy gdzie mieszkasz. ja sie tak przyzywczailam, ze jak jade do rodzicow to w nocy spac nie moge bo wszystko od siasiadow slysze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a chleba z polskiego sklepu nie jem bo jest czerstwy. juz wole kupic sobie bloomer z greggsa albo jeszcze cieply chleb z piekarni w tesco. coprawda nie ma to jak polski zytni chleb dopiero co z pieca wyjety ale niestety to tylko w polsce..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slazaczkaaaaaaaaaaaaaaaaa
im ktos krocej tym czesciej zdarzy mu sie zapomniec jezyk ojczysty. Nie zauwayzxlem tego faktu u emigracji lat 80tych ktorzy za granica sa wiele lat. to chyba nigdy z emigracja niemiecka z lat 80 nie miales do czynienia .oni zupelnie polskiego nie pamietaja;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obserwator,.....
"to chyba nigdy z emigracja niemiecka z lat 80 nie miales do czynienia .oni zupelnie polskiego nie pamietaja" Mozliwe ze masz racje,ale oni juz po przekroczeni granicy czuli sie niemcami,co do emigracji np do USA to nie da sie ukryc ze tradycje,jezyk sa kultywowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak wsiadam do auta w Pl szukam pasów nie po tej stronie :O z próbą włączenia kontaktu też się złapałam:D kiedyś spytałam się ile funtów to kosztuje zamiast złoty albo zamiast dziękuję thank you nie zdarza mi się to często,ale pamiętam kilka takich sytuacji:D jak dzwonie do mamy czasem mówię,że w pracy jest busy zamiast ,żę jest zapierdol:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polskiego absolutnie nie zapomniałam,ale przyznam,że zdarza się,że powiem coś nie poprawnie po Polsku:D czasami jest pustka w głowie :) Ale to rzadko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaaaa
za kazdym razem jak jestem w pl, to przezywam rozczarowanie bo nic się nie zmienia na plus w mentalności ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do obserwatora
jednak 100 X bardziej wole ludzi milych niz ......szczerych !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamy w Polsce
market,weekend,,lunch,meeting,shop,....itd wiec dlaczego ja ktos sie zapomni i z rozpedu uzyje angileskie slowko w Polsce to "szpanuje"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obserwator,.....
" jednak 100 X bardziej wole ludzi milych niz ......szczerych !" w pierwszym kontakcie(w sklepie,na ulicy,w autobusie) tez zdecydowanie wole ludzi milychz usmiechem na twarzy. w codziennych kontaktach np w pracy wole juz sczerosc niz falszywy usmiech a z drugiej strony noz w plecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kazdy z nas chyba woli
ludzi milych niz szczerych,naturalnie piszemy tu o ogole,tzn tych ktorych mijamy na ulicy ,spotykamy w sklepie itd.A co do blizszych znajomosci to rowniez nie uogolnialbym tej szczerosci w srod Polakow.Oj, bywa z tym roznie,bardzo roznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooo rety
nie popadajmy od razu w stereotypy z tą fałszywą uprzejmością - istnieje jeszcze jakiś środek między tymi skrajnościami są ludzie , którzy odstają od tego , z czym mamy styczność na codzień , a że ich nie spotykamy ? cóż , wiele jest dróg co do "mieszania" języków - jeśli na codzień w większym stopniu operuje się językiem obcym , ma się go wbitego do głowy (reagowanie od razu odpowiednim słowem w odpowiedniej sytuacji) to chyba możliwe , że w zamyśleniu/roztargnieniu/pośpiechu użyjemy słowa nie w tym języku co trzeba i zamiast kotletów schabowych poprosimy o pork chops bo prosiliśmy o nie przez ostatnie 12 miesięcy średnio raz w tygodniu lub częsciej i nie trzeba od razu nazywać tego jakimś szpanowaniem , że się w wielkim świecie było i języka ojczystego zapomniało (choć nie twierdzę że i tacy ludzie są - między obcokrajowcami kaleczą ich język ale wśród ludzi , którzy nie mają o języku wogóle pojęcia myślą że pokażą kim to oni nie są bo posłużą się specjalnie jakimś obcym słówkiem) na odwrót też się zdarza - już nie raz wyrwana z zamyślenia podczas pracy zapytałam "słucham?" słysząc swoje imię :D i poza tym , o czym już napisaliście , chyba nie mam nic nowego do dodania zastanawiam się teraz jak będzie wyglądał mój pobyt w PL - nie byłam od 3 lat :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dama z kju gardens
- ja ostatnio bedac w Polsce wyjelam z torebki karte Oyster i chcialam przylozyc do czytnika hahahhhaa - czułam sie bardzo dziwnie jadac rozklekotana osobówka ( w anglii nawet najzywklejsze pociagi sa o niebo lepsze od polskich) - w markecie zostalam poproszona o zostawienie toreb z zakupami z innego sklepu w depozycie... - wyslalam brata po zel pod prysznic do "funciaka" - z tym przyciskiem w kontakcie tez mialam jazdy...ze sznureczkiem w lazience tez heheeh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość more adds
w londynie mieszkalam jakis tam kawal czasu i rok temu przeprowadzilam sie do kanady. pierwszego dnia niezle sie oszukalam sklepu gdzie mozna by bylo kupic kanapki, zauwazcie ze w londynie w prawie kazdym markecie mozna kupic gotowe kanapki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co nowego w kraju?
mieszkalismy poza Polska w miejscowosci gdzie nie bylo Polkakow i bylismy przyzwyczjeni do tego ze nikt nas nie rozumial jak gadalismy miedzy soba po polsku. Gdy przyjchalismy do Polski moj syn byl w szoku ze wszyscy gadaja wszedzie w naszym "sekretnym jezyku". A co najlepsze to w empiku powiedzial glosno do mnie "mama ja chce kupe".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co wy na to?
Sluchajcie sytuacja z wczoraj, musialam isc szybciachem do sklepu po olej bo sie skonczyl, podchodze do kasy a tam mily pan pyta czy moze chce przed niego isc, bo mam tylko jedna rzecz a on caly wozek :D W polsce? Moje niedoczekanie ;) Z jezykiem u mnie roznie: raz do meza albo wspolpracownikow wale cos po polsku, potem do rodziny albo znajomych po angielsku i czasem to juz mi sie wszystko miesza ;) Ale nie zapomne polskiego na bank pomimo 4 lat za granicami :D I wiecznie sie wzruszam jak milam tabliczke Rzeczpospolita Polska na granicy w Olszynie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wydaje mi sie ze
niektorym tu sie nie podoba to ze inni spolszczja angielskie slowa a nie ze uzyja przypadkiem angielskiego zwrotu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość avavavaa
wchodze do sklepu i szukam Walkersow salt & vinegar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tak jak Florka napiszę na przykładzie powrotu do kraju z Niemiec - 2x prawie potrącił mnie samochód na przejściu dla pieszych, bo zapomniałam, że na PL ulicach panuje prawo silniejszego - jeżdżę smartem i przy wyprzedzaniu poza terenem zabudowanym często jak ktoś widzi wielkość auta, przyspiesza 20 letnim golfem dla zasadzie "takie gówno ma mnie wyprzedzić?!" - zrobił mi się czop w uchu i poszłam do laryngologa Wystrój przychodni jak w czasach PRLu, przyjęła mnie niesympatyczna tleniona blondynka o niebieskich powiekach i odpryskującym różowym lakierze na paznokciach, dumnie asystentką zwana. Tekst lekarza "Weźmie miskę i trzyma na ramieniu!" (żeby ucho przepłukać), "niech uważa!" Wszystko w gburliwym komunistycznym tonie. "No, na Boga!, jak trzyma! Niech nie przechyla!" - wszystko przeliczam na euro, bo ceny wydają mi się kosmicznie wysokie i... * raz nie mogę uwierzyć, że kilo truskawek kosztuje 1euro * raz w głowie mi się nie mieści, że podkład, który tu kupuję za 15euro w PL jest za ponad 100 :o - zamiast miłej obsługi w galerii zostaję popchnięta przez ekspedientkę, która chce akurat dojść do czegoś obok, ani be ani me z jej strony; sprzedawczynie to w ogóle temat na osobny dział - czuję się jak złodziej w Rossmannie Generalnie więcej widzę minusów niż plusów, ale za każdym razem jak widzę te brudne szare odrapane mury mojej Bydgoszczy to jakoś się wzruszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hana.montana
Juz pisałam o minusach Polski - to teraz może cos na plus. Nie ma to jak wyprawa na targ. Taniutkie owoce i warzywa, a ludzie którzy tam sprzedają, uwielbiają zartowac i flirtować. No i wszystko świeżutkie i pachnące. Po prostu przyjemnosć i relaks. W Niemczech warzywa i owoce od rolnika są drogie jak skurwysyn, a cale zakupy odbywają sie taśmowo i tak typowo po niemiecku "dziekuję, życze miłego dnia" (mam już dosć tej formułki). W ogóle w Polsce co rusz jest okazja do pozartowania, całkiem niespodziewanie. A to u lekarza, a to ktoś człowieka po prostu zaczepi na ulicy, bo chce cos smiesznego powiedzieć, a to przy kasie, wszędzie. A w niemczech mało kto ma poczucie humoru. Czasem sie coś sarkastycznego, ironicznego powie - i widac taki totalny brak zrozumienia w oczach rozmówcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×