Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość budząc sie
Wróciłem robaczki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa..
budząc się jak można się z toba skontaktowac odezwij sie proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez pisal ze nie potrzebu
--je kontaktow poza forum.poczytaj caly topik to zrozumiesz wszystko albo chociaz pare kwestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aa..
no tak czytalam ale chcialabym aby budzac sie nadal tutaj wyjasnial inne kwestie pisal pieknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jak wyżej
ktoś napisał --stchurzył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piotruś B. król forum
Bóg jest lepszy od LSD Ale czy jest lepszy od kokainy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antena satelitarna
pewnie. lepszy od kokainy jest tylko bóg z kokainy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antena satelitarna
pewnie. lepszy od kokainy jest tylko bóg z kokainy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam książkę aniołowie w historii zbawienia fragment jeśli królowie i lud jest wierny bogu wtedy Jahwe błogosławił im pokojem ,zdrowiem ,plonami i odwrotnie kiedy naród i władca odrzucali boga nie zachowywali jego jego prawa zwracali Sie ku bożkom pogańskim -Jahwe dopuszczał na nich różne klęski posuchę, głód, zarazę, najazd wrogów z pomocą aniołów odnosili zwycięstwa nad swymi nieprzyjaciółmi ale .aniołowie byli wykonawcami różnych doświadczeń i prób zsyłanych im przez boga a czy teraz bóg nie spuszcza klęski i nieurodzaje wszak pisze ze Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą' (Mk 13,31) Irving Moore Bud Feldkamp III cała rodzina zginęła http://dzieckonmp.wordpress.com/2010/01/18/katastrofa-o-ktorej-nie-pisza-wielkie-media/ napisy na Titanicu "Nawet sam Bóg nie zdoła go zatopić"- Titanic, Na spodniej części statku był napis: "Ani Boga, ani Pana" Na jednej z burt Titanica był następny napis :"Ani sam Chrystus nie zatopi tego okrętu" Skąd wzięła się śmiałość kolejnego napisu na burcie który brzmiał: "Nie ma Boga któryby zdołał ten okręt w odmętach morskich pogrążyć" NOWY ORLEAN- 2 DNI PO POWODZI MIAL SIE ODBYC NAJWIEKSZY. MARSZ GEJOW TO SWIATOWA STOLICA HOMOSEKSUALISTOW. ... TO KARA BOZA ALE KTO MADRY POJMIE W LOT GLUPIEMU CZASEM NIEWYSTARCZY MLOT. ...zniszczonych zostało między innymi pięć klinik, gdzie przeprowadzano aborcje, oraz domy publiczne". orlean był też słynny z voodoo 2.SRI LANKA TSUNAMI - MALO KTO WIE CZYM TAK NAPRAWDE JEST TO MIEJSCE TO SWIATOWA STOLICA NIERZADU WSZYSCY Z CALEGO SWIATA TAM JEZDZA TYLKO W JEDNYM CELU TO DUZO BARDZIEJ POPULARNE MIEJSCE NIZ IBIZA ITP. czyli teraz też każe ..zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6,23) voodoo jest ofcjalna religia na haiti czyli teraz czekamy na rozwój wypadków w wielkiej Brytanii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli królowie i lud jest wierny bogu wtedy Jahwe błogosławił im pokojem ,zdrowiem ,plonami i odwrotnie kiedy naród i władca odrzucali boga nie zachowywali jego jego prawa zwracali Sie ku bożkom pogańskim -Jahwe dopuszczał na nich różne klęski posuchę, głód, zarazę, najazd wrogów z pomocą aniołów odnosili zwycięstwa nad swymi nieprzyjaciółmi ale .aniołowie byli wykonawcami różnych doświadczeń i prób zsyłanych im przez boga a czy teraz bóg nie spuszcza klęski i nieurodzaje wszak pisze ze Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą' (Mk 13,31) czyli teraz też każe ..zapłatą za grzech jest śmierć (Rz 6,23) czyli teraz czekamy na rozwój wypadków w wielkiej Brytanii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lubimy was
Każdy sam ponosi konsekwencje swoich błędów jak mówi Pismo w 1 rozdziale listu Pawła do Rzymian: "27 ... jak i mężczyźni podobnie porzucili zgodne z naturą pożycie z kobietą i gwałtownie zapłonęli w swej pożądliwości jedni ku drugim, mężczyźni z mężczyznami czyniąc to, co sprośne, i na samych sobie otrzymując pełną odpłatę należną za ich błąd."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BIADA TYM, którzy nie BOJĄ SIĘ GNIEWU BOGA Jezus: Bóg jest straszny w swoim gniewie, biada więc tym, którzy wywołują go opierając się na wygodnym twierdzeniu, że Bóg jest tylko miłością i miłosierdziem. Wielu potępionych chciałoby wrócić na ziemię, by naprawić swe mylne pojęcie. Dziś rozumieją oni dobrze chytre oszukaństwo szatana i jego dziką złośliwość. Pan okazuje nie raz swe oburzenie na lud niewierny: wojny, rewolucje, epidemie, trzęsienia ziemi i inne niezliczone klęski spowodowane przez szatana, ale dopuszczone przez Boga dla Jego opatrznościowych celów. Sześćdziesiąt lat niewoli babilońskiej spowodowały liczne grzechy ludu hebrajskiego. Zniszczenie Sodomy i Gomory nie było karą od Boga, bo od Niego nie pochodzi żadne zło. Zniszczenie tych miast było dziełem piekła za rozwiązłe życie ludzi. Inne niezliczone kary nie byty zesłane z góry" lecz za zezwoleniem Boga - dla nawrócenia ludzi. Nawet sam potop był wynikiem piekielnej współpracy z grzesznymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl...
budząc się - wrócisz? Proszę... Jest tu nas wielu takich jak ja, którzy nigdy nie otwierali buzi ale czytali, czytali, czytali. Wróć. Proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Do przypadkiem, aa.., krokodyla Nie chcę zignorować Waszej prośby, bo nie chcę byście w najmniejszym choćby stopniu uznali, że nie jesteście dla mnie ważni. Ale nie wiem czy moja obecność tutaj może Wam w jakikolwiek sposób pomóc. Najważniejsze rzeczy przekazałem, odesłałem do najważniejszych (w mojej drodze) książek. A wszystko jest w Was. Droga słów w końcu musi zostać odcięta. „Kiedy duch jest opróżniony z uwarunkowań, kiedy świadomość jest pogodna i wolna od rozmyślań, wtedy buddowie i patriarchowie pojawiają się i znikają, przekształcając świat (Cicha iluminacja, Mistrz Zen Hongzhi, str. 69, Wydawnictwo „miska ryżu). „Ściśle mówiąc, słowa nie grają żadnej roli w uzdrawianiu. Motywującym czynnikiem jest modlitwa lub prośba. Otrzymujesz to, o co prosisz. Odnosi się to jednak do modlitwy serca, nie zaś słów, jakimi posługujesz się w modleniu. Czasami słowa i modlitwa są przeciwstawne, czasami się zgadzają. To nie jest istotne. Bóg nie rozumie słów, gdyż zostały wytworzone przez oddzielone umysły, by je zachowywały w złudzeniu oddzielenia. Słowa mogą być pomocne, zwłaszcza dla początkującego, pomagając w koncentracji i ułatwiając wykluczanie lub przynajmniej kontrolę ubocznych myśli. Lecz nie zapominajmy, że słowa to jedynie symbole symboli. Są przeto po dwakroć oddalone od rzeczywistości (Kurs Cudów, Podręcznik dla nauczycieli, str. 47, Foundation for Inner Peace). Jeśli rzeczywiście macie pytania do mnie, zadawajcie. Będę czytał i spróbuję odpowiadać, ale tylko w sobotę lub niedzielę. Nie jestem wolny od niestabilności, zmienności, itd., i dlatego zbyt dużo słów nie jest dla mnie korzystne. Nie potrafię komunikować się będąc zawsze wolnym od ego, bo nie pozbyłem się ego. Im więcej komunikuję się przy pomocy słów, tym bardziej aktywne staje się ego, tym mniej sensowna jest komunikacja. Im bardziej aktywne jest ego, tym bardziej bezsensowne stają się wszelkie aktywności. Z tego powodu ograniczam częstotliwość komunikacji przy użyciu słów. Pozdrawiam serdecznie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Midnight clock
Pytania się znajdą Maszeruj na str 25 i 27

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Midnight clock
str. 24 i 27

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dajta chlopu spokoj
nusialby tu siedziec konca zycia :Di wam odpisywac:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niedajta niedajta
nikt niekaże mu odpisywać im w tym momencie nie? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. Drogi Autorze, bardzo się cieszę, że wróciłeś :) Doskonale Cię rozumiem, trudno komunikować się słowami, one zawsze są nieadekwatne. I trudno mówić do głupich, chamskich ludzi.... Każdy by miał dość. Wciąż trzeba tłumaczyć abc, trudno pójść dalej. Każdy mistrz w końcu mówi ciszą, słowa są tylko pretekstem. Gdyby mistrz milczał, nikt by do niego nie przyszedł, musi więc mówić, żeby przyciągnąć ludzi, zainteresować ich umysły, ale prawdziwą treścią przekazywaną przez mistrza jest cisza między słowami.... Doskonale rozumiem, co piszesz. Tak łatwo wpaść w pułapkę słów, dać się ponieść. Przez całe życie jesteśmy trenowani do walki słownej, do riposty, od najmłodszych lat szkolimy się w walce "na ego". Ekstremalnie trudno to zmienić, zachować ciszę i postawę obserwatora będąc prowokowanym, system walki odpala niejako automatycznie. Jednak jest to też fantastyczny test, który pomaga wyciągnąć na światło dzienne stłumionego, przyczajonego egusia ;) Ostatecznie człowiek jest jak łańcuch - tyle wart, co najsłabsze ogniwo ;) Wierzę, że największy postęp dzieje się, gdy nasze najsłabsze punkty są bezlitośnie obnażane, gdy mamy okazje złapać nasze własne, prywatne demony "na gorącym uczynku". To są dla mnie szczęśliwe chwile, ta satysfakcja "mam cię! już się nie schowasz, wiem, że tam jesteś, mam na ciebie oko...". Tylko boska istota jest wolna od słabości, zmienności, chwiejności. My wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Dlatego nie przepraszam. Gdy Cię prowokowałam, to wyłącznie dlatego, że mnie zafascynowałeś. Niezwykle rzadko spotyka się osobę, która myśli tak podobnie i idzie tak podobną drogą. Musiałam to zbadać. Mogę napisać tylko jedno: cieszę się, że istniejesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkaba.
jakżem wierny powiadam wam dzieci, nie srajcie na Boga, bo on wysra się na was. równo w gówno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Hej Midnight Clock. Nie mam pewności, o które pytania Ci chodzi. Odpowiem na to, o co wydaje mi się, że pytasz. Nie wyobrażam sobie wieczności, bo niemożliwe jest wyobrażenie jej sobie. Mówiąc szczerze niemożliwe jest wyobrażanie sobie jakichkolwiek doświadczeń. Załóżmy, że Twój znajomy jedzie do egzotycznego kraju, ma okazję skosztować owocu, którego nie jadłeś. Na Twoja prośbę opisuje Ci smak, wskazując, że jest w nim coś z truskawki, ale jest to inne, bo., itd. Możesz sobie wyobrażać smak, ale to nie będzie to. Gdy spróbowałbyś, wówczas wiedziałbyś, i odczułbyś, że wyobrażanie sobie nieznanego doświadczenia zawsze chybia. Wyobrażenie nigdy nie ma zbyt wiele wspólnego z rzeczywistym doświadczeniem. W przypadku gdy rozmawiamy o pewnej klasie doświadczeń, które już mieliśmy, jest łatwiej. Gdy rozmawiamy o doświadczeniu smaku, możemy bazować na wspólnych punktach odniesienia. Pewnie znasz smak jabłek i smak miodu. Łatwo więc wyobrazisz sobie smak jabłka polanego miodem. Wciąż będzie to wyobrażenie, a nie doświadczenie, ale nasze wspólne punkty odniesienia czynią to wyobrażenie możliwym. Wieczność to inna rzeczywistość, do której w tym świecie nie ma nic podobnego. Wyobrażanie sobie wieczności i próba oddania jej słowami, które pochodzą z i służą do opisu całkowicie odmiennego świata, nie ma sensu. Z tych doświadczeń, które mam, bierze się moja całkowita wiara, że wieczność to stan pokoju, radości i szczęścia, ale jakościowo są to odmienne stany, niż te które nazywa się w ten sam sposób w życiu tutaj, na ziemi. Chodzi o doświadczenie. Więc zamiast szukać opisów, spróbuj tam iść. Po co w ogóle rozmawiamy o wieczności i takich sprawach? Mnie nie interesuje filozofia dla filozofii i analiza dla analizy. Zawsze szukałem szczęścia, ale takiego które będzie na zawsze, które będzie trwałe, zawsze szukałem spełnienia i radości. W bardzo praktycznym aspekcie. Dzisiaj mam pewność, że taki stan istnieje. Z naszej ziemskiej perspektywy nazywa się to oświeceniem, Bogiem, rajem, buddą, itd. To jest cel, którego istnienia i realności jestem całkowicie pewien. Co można z tym zrobić? Załóżmy, że mamy wspólny cel: zdobycie odległej, wysokiej góry. Wiemy, że istnieje i wiemy mniej więcej, w którym kierunku należy iść. Jeśli to jest rzeczywiście nasz wspólny cel, tonie będziemy debatować jak każdy z nas wyobraża sobie widok z góry, itd. Dopóki od celu dzieli nas jakakolwiek odległość, koncentrujemy się na pokonaniu tej odległości, na zdobyciu najbliższego wzniesienia, które dzieli nas od celu, potem następnego, itd. Jeśli celem jest ostateczne, całkowite szczęście, to najpierw musimy pokonać dystans, który nas od tego stanu dzieli. W tym przypadku nie jest to żadna fizyczna droga, w tym przypadku odległość do pokonania to oczyszczenie umysłu z iluzji, ze śmieci. Najważniejszym środkiem jest porzucenie osądu. I gdy pytasz się o wieczność, co dla mnie oznacza stan wiecznego szczęścia, to odpowiedzią, przynajmniej dla mnie, jest konkretna praca do wykonania tu i teraz, a nie abstrakcyjne wyobrażenia o niewyobrażalnym. I pragnę, chcę, muszę na tym się koncentrować, zwłaszcza widząc ile jeszcze śmieci mam w głowie, ile bezsensownych ocen, itd. Zapytaj się siebie o co tak naprawdę się pytasz i po co? Co jest Twoim celem? Dokąd zmierzasz? Nie musisz rozważać i analizować wieczności. Tak jej nie poznasz i nie zrozumiesz. Spróbuj wykorzenić ocenny umysł, wygaś wewnętrzny monolog. Już niewielkie „sukcesy jasno wytyczą dalszy kierunek. I będziesz chciał tam iść, bo chcesz czuć się zawsze dobrze, zawsze radośnie. Pomimo bolesnych upadków nie zmieniam kierunku, bo już doświadczyłem przebłysków prawdziwego szczęścia, prawdziwej radości. A upadki funduję sobie sam, wybierając ego. Istotą szczęścia, miłości i radości jest ich szerzenie się. Istota miłości to dawanie. Radość nie istnieje w samotności. Istotą Boga jest dzielenie się sobą, swym doskonałym szczęściem, jest szerzenie swej boskości. To jest kreacją. Tak powstają byty. Jakościowo dokładnie takie jak Bóg. Ale jeśli tak jest, to świat nie może być rzeczywisty. Bo po co w raju stwarzać piekło, po co w wiecznej radości tworzyć morze nieszczęścia? Bóg tego nie stworzył. To nie istnieje. To sen bytów, które chciały wyrwać Bogu jedyną rzecz, której im nie dał, bo nie mógł, bycie pierwszym. To sen bytów, które chcą być różne, być inne, specjalne, wyjątkowe. Dlatego świat jest obrazem szaleństwa. Bo szaleństwem jest płacić cenę śmierci, bólu, samotności, trudów, niepewności, po to by czuć się wyjątkowym, odmiennym, innym. Ta myśl o odmienności to ego. W rozpoznaniu doskonałej równości wszystkich jest ogromna ulga. Fizyczna wręcz. Znika wszelkie napięcie, które nieustannie podtrzymuje ego. Napięcie ciągłego sprawdzania się w relacji do świata, by nie być gorszym, by nie ponieść porażki, by nie spaść na dno zapomnienia. Jesteśmy więc tacy jak Bóg, wieczni, doskonali i szczęśliwi. I po to jesteśmy: celem naszym jest bycie w szczęściu i boska kreacja. Ale jeśli chcemy więcej, co jest szaleństwem (bo jak można chcieć więcej od wszystkiego?), to pojawia się świat, w którym każdy głośno lub cicho pyta się: po co to wszystko, po co, po co istniejemy? Każdy tutaj zyskał odrębne, wyjątkowe istnienie, za cenę zapomnienia samego siebie, rzeczywistości i Boga. Przypomnij sobie kim jesteś, nie będziesz już się pytał. Będziesz wiedział. I to będzie szczęśliwe poznanie. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Aumm :) Bardzo dziękuję za Twoje słowa :) Test, dokładnie tak. Wszystko jest lekcją. Czasami tylko ręce mi opadają, że niektóre muszę powtarzać milion razy. I czasami z tego powodu lecę spiralnym lotem w otchłań bez dna, gdy sam na swoich oczach robię to, co wiem, że będzie mnie bolało. To tak jakbym poszukując szczęścia, siadał w kącie i wbijał sobie, całkiem świadomie, nóż w ciało. Nie mogę nadziwić się swojemu szaleństwu i mocy ego, czyli mocy iluzji. Potem załamany swym szaleństwem pikuję dalej. Ale to wszystko wygaszam, bo nigdy nie poddaję się. Zresztą jest tak, że dzisiaj otchłanią jest to, co kiedyś byłoby niezauważalne. Wiele lat temu żyłem w złości, poczuciu winy, szybko i mocno, i takie drobiazgi jak ocenienie innych, nie zaprzątały mej głowy. Był to naturalny sposób funkcjonowania. Dzisiaj kilka osądzających myśli, zafiksowanie się na nich trochę na dłużej, kilka aroganckich uwag w necie, sprowadzają na mnie czarną noc. Samo w sobie jest to znakiem trwającego oczyszczenia. Trud polega teraz na jasnej, klarownej świadomości, że każda sekunda niesie ze sobą wybór: ego lub prawda. Dzisiaj wiem, że każde zmarszczenie brwi, każde moje niemiłe spojrzenie, każda pożądliwa myśl, to macki ego. Na pozór tak drobne i niewinne. Ale wiem, że za nimi gotowa jest do akcji cała machina, cały skomplikowany świat ego, w którym na końcu jest to co ego zawsze obiecuje: cierpienie i śmierć. Gdy seryjnie dokonuję dobrych wyborów, znika wybór, pojawia się radość, błogość, całkowita pewność drogi i idea wyboru nie ma znaczenia. Ale wciąż jest we mnie ta hydra, która sprowadza mnie na drogę gniewu i pożądliwości. To pewnie znak, że nie dokonałem ostatecznego wyboru. A może to tak musi się odbyć. Najpierw szuflami gnój, potem miotełką kurz (choć gnój i kurz to pozorna różnica, ostatecznie sprowadzają to samo piekło). A co do tego, że jesteśmy ludźmi To już tak bardziej dla kawiarnianego pogadania. My jesteśmy boską istotą. Zakładamy maskę bycia ludźmi i udajemy, ze jesteśmy kim nie jesteśmy. Nasz byt i byt boskiej istoty to ten sam byt. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. Nie jesteś sama w swej drodze, nie jesteśmy sami w naszej drodze. Tak naprawdę droga wszystkich ludzi jest jedna. I w końcu wszyscy zyskają tę świadomość. Życzę Wszystkim cudownej soboty 🌼.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkiem
Dziękuję,budząc się, że jednak pojawiłeś się tutaj jeszcze raz. Może masz rację,że czasem warto pomilczeć. Cisza jest dobra. Pozdrawiam Cię serdecznie i również życzę udanego weekendu.🌻 Pozdrawiam także wszystkich szukających oraz tych, którzy zaczną szukać.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×