Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

budząc się

Bóg jest lepszy od LSD

Polecane posty

Gość .. jest..g
Licencjo coś pomiędzy kobietą o nicku "grażyna" a "budząc się" - tak mi się wydaje.;) Zresztą nieistotne. czegoś co pomogłoby mi wyjść z "pewnej choroby" kiedy wszystko inne już zawiodło. Nikt też mnie już nie przekona, że kiedy "nasz czas nadejdzie" umrzemy. Mogę tu podać prosty przykład chorych na raka którzy mają pieniądze na leczenie, a jednak w ostateczności i tak umierają młodo. [Nie mam raka, depresji - ale coś innego] i nic do tej pory mi nie pomogło. Zastanawiam się nawet nad tym co ktoś tu wkleił. post z 02:40 [zgłoś do usunięcia] Ilona.,: Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .. jest..g
miało być - Szukam czegoś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do LICENCJA nie ma żadnej potrzeby walki o "rację". Ciebie prowadzi Biblia i to jest świetnie. Wszystkie religie są jak rzeki - każda płynie do morza, do Boga, nie ma się o co kłócić, naprawdę. Niektóre rzeki jednak zataczają wielkie meandry, komplikują, zaciemniają, grzęzną w pustych rytuałach i droga ciągnie się i ciągnie. To, co chce Ci przekazać budząc się, to prosta prawda, że do Boga możesz iść bezpośrednio, tu i teraz. Jeśli naprawdę Jezus jest Twoim wzorcem, to zauważ, że On dokładnie to zrobił - odrzucił tradycyjną wiarę żydowską z jej okrucieństwem i ograniczeniami i poszedł wprost do Ojca! Jezus nie czytał Biblii, nie był nie tylko Katolikiem - nie był nawet Chrześcijaninem! Te pojecia powstały później, gdy ludzie podjęli próbe kontynuacji Jego przekazu. Jest jednak tak, że gdy umiera Mistrz, latarnia gaśnie, i ci , co pozostali działają po omacku. Stąd tyle w Biblii dziwnych, sprzecznych treści. Z braku łączności ze Źródłem, ludzie posiłkują się wyobraźnią. Boskie Światło, które sprowadził na ziemię Jezus dało światu ogromny impuls do zmian świadomości, był to niewyobrażalny zastrzyk bezpośredniej boskiej miłości a jego asymilacja i zrozumienie trwa do dziś. Człowiek jest bardzo powolny i oporny. Jezus powiedział, że ludzie są równi a Kosciół - który niby powstał na bazie Jego nauczania - jeszcze ponad 1000 lat później zastanawiał się, czy kobieta ma duszę! Niewolnictwo zniesiono tak niedawno i nie do końca! Dlaczego trwa to tak długo?? Bo człowiek stawia opór, nie jest gotowy, przyjmuje Światło Boga małymi porcjami, mozolnie zmienia, poszerza swoją świadomość. Niemniej jednak postęp jest - ogrzane zostały serca tylu ludzi, że wiele okrutnych praktyk z przeszłości, uznawanych dawniej za normalne, zostało potępione i zarzucone. Widać to szczególnie na Zachodzie. Moja babcia jako dziecko została zabrana ze szkoły i wysłana do ciężkiej, fizycznej pracy. Teraz byłoby to niemożliwe. Społeczeństwo uznało za oczywiste pomoc słabszym, opiekę zdrowotną itd. Nikt w Europie nie ma szans umrzeć z głodu. To obudzenie ludzkich serc zawdzięczamy Jezusowi, i w tym sensie prowadzi On nas do zbawienia, nie przez śmierć, ale przez swoje życie! pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkaba ,
czy licencja to zagorzali katolicy , kazdy ma swoja racje :D🖐️:classic_cool:;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) Anno - ja wcale nie odczuwam "parcia " na rację :) Wykazuję tylko ,ze autor wypowiada się na tematy o których nie ma pojęcia , mało tego otwarcie przyznaje ,że Biblii nie zna albo zna powierzchownie. Wiedzę ludzi studiujących Pismo całymi latami kwituje stwierdzeniem ,ze " Jeśli coś rozumiesz, to po prostu to rozumiesz. Można poznać ludzi nie rozumiejących po tym, że wciąż muszą cytować i podpierać się jakimiś autorytetami, księgami, " Rozumiem więc ,że on sam opiera się tylko na tym co sam wymyśli i tu pojawia i się pytanie - kto jest w stanie zweryfikować prawdziwość jego stwierdzeń ? Odrzuca przemyślenia Biblijne a chce wygłaszać swoje zdanie na Jej temat - ale na jakiej podstawie ? Skoro Jej nie zna ? Rozumiem to jako lans swojej osoby i swoich " mądrości " .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli naprawdę Jezus jest Twoim wzorcem, to zauważ, że On dokładnie to zrobił - odrzucił tradycyjną wiarę żydowską z jej okrucieństwem i ograniczeniami i poszedł wprost do Ojca! w jkai sposób to zrobił ? Biblia mówi , że Jezus nie przyszedł po to żeby cokolwiek zmieniać ale żeby wypełnić , że nawet trzciny nadłamanej nie złamie a tylko zrobi to do czego został przeznaczony . A cóż takiego było okrutnego w wierze żydowskiej ? Zakon ? Został stworzony żeby chronić ludz żyjacy na pustyni , bez państwa i administracji , musiał być więc surowy - ale czy okrutny ? Znam o wiele okrutniejsze społecznosć i tamtych czasów . Poszedł do Ojca? Raczej przyszedł od Niego a po śmierci zstąpił do piekieł na 3 dni , trudno to nazwać ,że "poszedł wprost " do Ojca . Czepiam sie celowo tego co napisałaś nie o to ,zeby tu popisywać sie znajomością Pisma , ale żeby wykazać ,że z odrzucanie Biblii a później wypowiadanie sie na temat Jezusa to czysta ignorancja . Bo Biblia jest właśnie o Nim , od początku do końca . A autror szerzy tu nowoczesne pogaństwo pod płaszczykiem ekumenii i humanizmu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licencja,
chyba zatkałaś autora ? Albo wątek zamordowałaś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"....cóż takiego było okrutnego w wierze żydowskiej?" - polecam lekturę Starego Testamentu :) "Rozumiem więc, że on sam opiera się tylko na tym co sam wymyśli i tu pojawia i się pytanie - kto jest w stanie zweryfikować prawdziwość jego stwierdzeń?" - a kto może zweryfikować prawdziwość jakichkolwiek tez religijnych, Biblii na ten przykład? Weryfikacji podlegają hipotezy naukowe, za pomocą metod naukowych - ale nie wiara. A na czym opiera się Twoja wiara? Na lekturze książki? Wierzysz w te legendy? Kto i kiedy je zweryfikował? Czy zadałaś sobie kiedykolwiek te pytania, czy idziesz po prostu owczym pędem, czując wsparcie milionów podobnie wierzących owieczek? Taki tłum nie może się mylić? Czujesz się lepsza w tym tłumie? Lepsza od pogan? Niby dlaczego? Może wierzysz też w usprawiedliwienie dla krucjat i palenia czarownic? Nie ma na świecie organizacji, która miałaby ręce bardziej zbroczone krwią niż kościół. Gdyby Jezus wrócił na ziemię, stałby się największym wrogiem kościoła, to gwarantowane. Gdybyś naprawdę znała Nowy Testament, wiedziałabyś, że Jezus zachęca ludzi do pójścia w jego ślady, mówi, że ci, co przyjdą po nim, większe cuda będą czynić. Wszyscy jesteśmy tacy sami, w kazdym z nas drzemie Jezus. Rozmawiamy tu o tym, jak Go w sobie przebudzić i jak pójśc dalej Przestań wreszcie się bać, oczekiwać jak baran na rzeź lub zbawienie, tylko zacznij samodzielnie szukać i doświadczać, nie trać czasu na jałowe spory na cytaty. Martwota, skostniałość kościelnej wiary budzi w ludziach chęć poszukiwań, tylko tyle. Każdy z nas tak naprawdę chce doświadczać Boga a nie tylko o nim słuchać i czytać. Nasza boska natura, boskie wnętrze woła nas nieustannie, nie pozwala o sobie zapomnieć. O tym właśnie jest ten topik. miłego weekendu 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Anno, dzięki Twoim postom uniknąłem oddalenia się w surowość logiki i (mało) subtelnego potępienia z jej pozycji, czyli zaatakowania samego sienie poprzez wykazanie cudzej "niekompetencji". Choć w drugim poście chyba lekko uległaś emocjom, czyli wzięłaś mój krzyż ;) Co (niesienie mojego krzyża) na co dzień robią bliscy. Takie typowe sporty domowe ;) Pozdrowienia dla Wszystkich 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadam ci autorze tylko jedno pytanie - w swoich wpisach powołujesz się na Boga - jak On ma na imię ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bóg nie ma imienia. On jest Tym, który jest. Jest wszystkim i wszędzie, jest nieskończony. Każde imię oznacza konkretyzację. Każde miano określa, wykrawa pewien wycinek. Bóg zaś jest Całością. Poza tym Bóg jest Rzeczywistością. Wielkość, doskonałość, miłość Boga, sam Bóg, wykraczają poza słowa. Imię zaś jest słowem. Może być tylko symbolem, jest pojęciem symbolizującym coś istniejącego poza-słownie. Tak jak nazwa "stół" nie jest stołem. Jest symbolem desygnatu, rodzajowym określeniem klasy przedmiotów istniejących w przejawionej rzeczywistości. Można wyjaśniać to na wiele sposobów, w zależności od miejsca i czasu. Wszystkie imiona i wyjaśnienia są tylko drogowskazami, nie są celem, który wskazują. Bóg jest doświadczeniem. Np. sformułowanie widzę żółty nie jest doświadczenie widzenia żółtego. Jest tylko symbolicznym opisem doświadczenia. Każdy kto myli słowa z tym co symbolizują, wchodzi w labirynt pozorów, w grę luster. Słowa są chwilowo potrzebne dla umysłów, które utożsamiły rzeczywistość z jej symbolicznym przedstawieniem, mają za zadanie doprowadzić do pozasłownego doświadczenia. Religia nie jest celem, teologia nie jest celem i słowne wyjaśnienia nie są celem, celem jest zjednoczenie z Bogiem, poznanie siebie, doświadczenie. Tak jak przewodniki turystyczne nie są celem, mają tylko ułatwić np. doświadczenie zdobycia jakiegoś pasma górskiego. Tak samo wszelkie wyjaśnienia nie mogą być celem religii ani poszukiwań, wskazują tylko drogę do doświadczenia. Dlatego próba zamknięcia Boga w słowach nie ma znaczenia, jest bezcelowa. Doświadczenie nieróżnicującej miłości, jest doświadczeniem Boskiej rzeczywistości, siebie samego i Boga. I tak na marginesie, nie ma w tym nic oryginalnego. To jest cały czas to samo wyjaśnienie, trwające od wieków, choć przekazywane w różnych formach. Poza tym Bóg jest zaprzeczeniem idei oryginalności, wyjątkowości. Po co kogoś sprawdzać, jeśli wiesz? Pozdrawiam :) Dobranoc 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mylisz się . Bóg ma imię i jest ono bardzo ważne .bo jeśliby nie było to dlaczego Biblia wielokrotnie je powtarza ? Dlaczego Mojżesz zapytał Boga wprost jak się nazywa ? Pismo mówi wprost , że w Imieniu Boga jest wielka moc , ale jak możesz ja dostrzec skoro imienia Boga nie znasz ? Bzdurą i przekombinowaniem jest twierdzenie ,że imię nie jest ważne , bo jeśli by tak było czy ty sam reagowałbyś na imię np .Marek mając na imię np. Paweł ? Dlaczego sądzisz ,zę Bogu jest wszystko jedno czy ludzie znają Jego imię czy nie ? Rozmydlasz swoją niewiedzę zalewając czytelników tego topiku nic nie znaczącymi frazesami typu--"Doświadczenie nieróżnicującej miłości, jest doświadczeniem Boskiej rzeczywistości, siebie samego i Boga." albo , mój ulubiony :) o Jezusie drzemiącym w każdym z nas :) To milutkie i ładnie brzmi ale kompletnie nic nie znaczy . Stwarzasz tutaj konglomerat różnych wierzeń , różnych bogów wmawiając ludziom ,ze nie ma znaczenia w kogo wierzą , byle wierzyli .Czyli wiara dla samej wiary , jej obiekt jest nieważny . Zarzucasz innym ,ze swoją wiarę czy przemyślenia opierają czy to na Biblii czy innych lekturach ,ale sam powielasz schematy myślowe zasłyszane gdzieś i wydaje ci się,że sam to wymyśliłeś . A to bzdura , bo nie ma pod niebem takiej myśli , której ktoś już nie wyartykułował , wybacz więc , ale dla mnie jesteś tylko wielomównym ignorantem , lejącym wodę ze swadą , której mogliby ci pozazdrościć strażacy .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chryzilot
Odnoszę nieodparte wrażenie, że " budząc się " konieczne chce błysnąć erudycją, ale treści w tym brak. Może zamiast wyświechtanych komunałów napiszesz coś konkretnego ? Bo z obserwacji tego wątku wysnuwam wniosek,że najwięcej dyskutujesz sam ze sobą, co mogłoby się zmienić jeśli wprowadziłbyś elementy wiedzy i logiki, a także wiary, skoro już o niej piszesz. Nie jestem zwolennikiem " Licencji " ale trudno nie przyznać jej racji, kiedy pisze, że niewiele wiesz o Bogu. Bo rzeczywiście trudno dopatrzeć się w Twojej pisaninie jakiś pewników,a tylko swobodną, nader swobodną interpretację różnych pism. Może więcej merytoryki, a mniej własnych, często subiektywnych nauk? O ile, oczywiście zależy Ci na dyskusji, a nie tylko na radosnej twórczości do szuflady :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Licencjo :) Nie odnosisz się w ogóle do tego co piszę. W zasadzie czynisz tyko zarzuty, pomijające moje wyjaśnienia. Aż tak bardzo nie czytasz tego co piszę, że wciąż zarzucasz to, że silę się na oryginalność, gdy już nieraz pisałem, że nie napisałem niczego sam z siebie, że sama idea oryginalności jest obca Bogu. Trudno jest rozmawiać z kimś, kto czyni zarzuty, ale nie odnosi się do wyjaśnień. I objaśnię Ci to najprościej jak to możliwe. Bóg jest miłością. Miłość to nie jest imię, nazwa, ani opis. To doświadczenie. Dlatego choćbyś dokonała najsubtelniejszej egzegezy Biblii, choćbyś znała ją na pamięć, a nie będziesz miała w sobie miłości do ludzi, to nic Twoje rozumienie nie będzie miało wspólnego z Bogiem. Dlatego coraz więcej ludzi od wraca się do kościołów i od religii. Masa słów, masa rytuałów i bardzo niewiele miłości dla innych ludzi, a bardzo dużo ich potępiania. Jeśli Bóg jest Miłością, to łatwo można zrozumieć, że ateista - łagodny, tolerancyjny, kochający wszystkich ludzi, albo starający się przynajmniej być dla wszystkich życzliwym, wyrozumiałym, patrzący na innych z akceptacją, sympatią, wyrozumiałością, jest o niebo bliższy poznania Boga, od wierzących (kogokolwiek, katolika, czy protestanta, itd.), którzy nie mają w sobie miłości dla innych. I nie ma znaczenia jak ci niemiłujący i potępiający będą nazywać Boga, jakie będą znać pisma, itd. Z miłością Bożą, czyli z samym Bogiem, bardziej zgodna jest miłość ateisty, którą odczuwa dla innych niż wywyższanie się katolika, który innych potępia, nie lubi, nie szanuje. Zrozum ten jeden, powyższy akapit, tych kilka prostych zdań, a zrozumiesz całą resztę, o której piszę. Jeśli nie zgadzasz się, to odnieś się do konkretnych zdań, konkretnych twierdzeń, zamiast pisać ogólniki, że nie znam, nie rozumiem, nie wiem, bo Mojżesz to to, bo Biblia to tamto. Dlaczego to co piszę nie jest prawdziwe? Z czego to wynika? Pokaż to w ten sposób - tak prowadzi się konstruktywną rozmowę: "Twierdzisz budząc się, że A oraz, że B i że z tego musi wynikać C, Nie zgadzam się z tym dlatego, że założenie dotyczące A jest obarczone takim i takim błędem, a więc nie może już z A i B wynikać C. Mylisz się więc, bo A jest takie, więc z A i B wynika E, a nie C." Rozumiesz to? Na tym polega rozmowa. A nie na wchodzeniu po 1000 postów i mówieniu, wszystko co piszesz jest kłamstwem, bo ja znam Biblię. Nie polega na zarzucaniu kłamstwa, bez odniesienia się do choćby jednego twierdzenia uznawanego za fałszywe, bez obalenia tego twierdzenia. Spróbuj zrozumieć to co napisałem w tym poście, zanim umieścisz kolejne okrzyki, że Ty masz rację, bo Biblia...proszę.... Inaczej nie ma rozmowy, nie ma komunikacji..... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Licencjo :) By ułatwić Ci rozmowę, odniosę się także do tego co piszesz. Wskazałaś: „Bóg ma imię i jest ono bardzo ważne .bo jeśliby nie było to dlaczego Biblia wielokrotnie je powtarza ? Dlaczego Mojżesz zapytał Boga wprost jak się nazywa ? Te słowa są sprzeczne z Bogiem. Gdyby tak było, to ludzie nie znający Biblii nie mogliby poznać Boga. Czy Bóg mniej troszczy się o małą, zabiedzoną, afgańską dziewczynkę, która nie ma szansy zobaczyć choćby okładki Biblii, niż o Ciebie? Czy ona ma mniejsze możliwości spotkania Boga niż Ty? To niemożliwe. Bóg kocha wszystkich. Wraz z Jezusem poszedł do Nieba złoczyńca. Czy Bóg nie da szansy niewinnemu, grzecznemu chłopcu z małej, zapomnianej japońskiej wyspy, tylko dlatego, że urodził się w szintoistycznej rodzinie i nigdy nie pozna Biblii? Czy te dzieci nie mają prawa do Bożej miłości, troski i opieki, tak samo jak Ty? Jeśli mają, a z tym mam nadzieję zgodzisz się, to musi z tego jasno wynikać, że znajomość Biblii nie może być warunkiem poznania Boga. Poza tym, gdybyś uznała inaczej, to zanegowałabyś wszechmoc i miłość Boga, bo oznaczałoby to, że nie może on dotrzeć do tych dzieci z przykładów powyżej, dlatego, że nie mają szansy poznać Biblii. Oznaczałoby to, że Bóg jest ograniczony przez Biblię, gdyż może posługiwać się tylko nią i nie może użyć swej nieskończonej wszechmocy by dotrzeć do ludzi inaczej niż za pośrednictwem Biblii. Czy nie byłoby to wręcz śmieszne? Rozumiesz to, jak sądzę. Jeśli zaś nie zgadzasz się, to powiedz dlaczego, bez epitetów, przymiotników, itd. Przedstaw jasne, logiczne kontrrozumowanie. Miłej niedzieli 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppppilj
w górę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO merkaba
ciebie uzdrowil duch swiety? napisz cos wlasnymi slowami o sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkaba nie wszyscy czytaja
pisales w tym topiku czy winnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
budząc się :) tak, troszkę mnie poniosły koniki, obnażając mój ewidentnie nieprzepracowany problem: alergia na betonowe ściany ;) Hmm. ciekawe ile jakiegoś "betonu" jest we mnie, skoro tak mnie irytuje u innych? Kolejna sprawa do na listę załatwienia :) Mam nadzieję, że nie masz mi bardzo za złe podgrzewania atmosfery na Twoim topiku... Swoją drogą, to jest fenomen socjologiczny. Miliony ludzi powtarzają "tak jest, bo tak jest napisane" - wielu jest gotowych zabić w obronie tego "napisanego Boga", przyjmij naszą wiarę albo giń. Niesamowicie potężny jest ten mechanizm. Czasem nie mogę uwierzyć, że możliwe jest zrobienie tego z ludzkimi umysłami, ale widzę, że jednak tak... Może to skłonność umysłu do sprawowania kontroli jest winna? Umysł próbuje zawłaszczyć coś, czego z natury nie jest w stanie ogarnąć. Jest cudownym narzędziem, ale poznanie Boga odbywa się przy wyłączonym umyśle. Boga można tylko doświadczyć, nigdy zrozumieć. Dlatego jest to takie ekscytujące doświadczenie, którego nie da się "udowodnić" ani przekazać komuś. Słowa mogą tylko wskazać drogę, ale nie można skonczyć na słowach! Są znawcy Biblii, są pundici, którzy znają na pamięć Wedy - ilu z nich przejawia Boga? Ci ludzie nie szukają naprawdę Boga, szukają za to podobnych sobie, by móc się z nimi kłócić o znaczenie takiego czy siakiego wersu, prawidłowe brzmienie modlitwy czy imię Boga. I kłócą się tak od tysiącleci, przepraszam: dyskutują, a temat jest bez dna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Dokładnie tak jak napisałaś. Ale dobrze wiesz, że jest jeszcze ten dziwniejszy poziom, że widzimy to, bo tak patrzymy. Że jakbyśmy spojrzeli inaczej, gdybyśmy pokochali, to widzielibyśmy tylko miłujących, nieskończenie wdzięcznych za widzenie w nich cudownej prawdy o nich, prawdy, że zasługują tylko na miłość... Ale to czasami męka, co? To ciągłe potykanie się o siebie samego.... ;) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja już nie wiem budząc sie czy TY w Boga wierzysz czy nie . Poczytuję tak te wywody z nadzieją ,że dowiem sie czegoś o Bogu, o wierze , o sensie życia ale tutaj chyba nie znajdę. Widzę ,zę ta licencja mocno ortodoksyjna jest ale widzę też, żę nazywa rzeczy po imieniu , natomiast Ty ciągle nazywasz Boga a to miłością a to światłem a to jeszcze inaczej . To może zaptam tak : czy Ty jesteś chcrześcijaninem ? Czy pszesz o Bogu chrześcijan ? Bo z postów ani wynika jednozancznie, że w nie wierzy . Ale co do Ciebie to nie mogę pojąć o jakim bogu piszesz . Przepraszam ,że tak chaotycznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merkabą
jestem wszedzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Navajo
Granada....powiedz wyraznie...uwazasz, ze istnieja rózni Bogowie? czyli Bóg chrześcian, muzulma itd? Powiedz wyraznie TAK lub NIE...to wystarczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest pytanie typu " czy policja wie ,zę pan bije żonę " ?- czy odpowiesz tak czy nie jesteś w doopie . Podobnie z Twoim pytaniem . Zadałam takie pytanie, bo widzę,autor dość mętnie pisze o Bogu, a przecież w każdej religii Bóg ma imię. Dlatego chcę ,żeby odpowiedział na proste pytanie .Bo widżę ,zę pisze też o zen a trudno podejrzewać zen o chrześcijańskie pochodzenie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważaj granada , bo zostaniesz posadzona ,ze jesteś mną :) bo drążysz niepopularny wątek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Granada, jest jeden Bóg. Bóg jest miłością. Dla mnie to oznacza wszystko, to wszystko objaśnia. Dlaczego stwierdzenie, że Bóg jest miłością uznajesz za bez znaczenia? Z tego wynika i sens, i droga życia, i poznanie Boga. Jednak nie chodzi by to powtarzać jak katarynka: Bóg jest miłością, Bóg jest miłością. Należy to kontemplować i prosić Boga by pomógł pokonać własne słabości, które utrudniają, czy uniemożliwiają poznanie prawdy, że Bóg jest miłością. Poza tym można to rozważać. Czy doskonała Miłość może odrzucać swoje niektóre dzieci? Czy może kochać jedne dlatego, że urodziły się, w czym nie ma przecież ich żadnej zasługi, w chrześcijańskim kraju, a inne potępiać dlatego, że urodziły się, bez swojej winy przecież, w afrykańskim buszu, albo na afgańskiej, głębokiej prowincji? Chyba jest oczywiste, że nie. Gdyby matka jedno swoje dziecko bardzo ukochała, bo urodziło się w Bydgoszczy, a drugie potępiała, bo urodziło się w Toruniu, to uznalibyśmy taką matkę za psychopatyczną, wyrodną osobę. Jak można byłoby jedno dziecko kochać, a drugie nie, ze względu na miejsce urodzenia? To nie byłaby w ogóle miłość. Czy Bóg jest taki? Psychopatyczny i wyrodny? Czy Jego miłość nie jest doskonała? Chyba zgadzamy się, że jest Doskonałością, a więc kocha doskonale. A w takim razie do afgańskiej dziewczynki będzie przemawiał inaczej, niż do kogoś znającego Biblię, prawda? Ale przecież to będzie ten sam Bóg. Więc imię Boga z Biblii nie może mieć żadnego ostatecznego znaczenia. Po co więc prowadzić dyskusje o rzeczach drugorzędnych? Bóg chce byśmy byli dobrzy, życzliwi i miłowali innych, a nie potępiali ich dlatego, że nie znają Biblii. Nie ma znaczenia ile się modlisz, ile chodzisz do kościoła i jak często czytasz Biblię. Jeśli robisz to wszystko, ale nie masz w sobie miłości do innych dzieci Bożych, to wysiłki te są daremne. Pamiętasz na pewno, że jeśli miłości nie mamy, to nic nie mamy, że nawet wiara i nadzieja i przenoszenie gór są niczym bez miłości. Czyż nie jest to proste do zrozumienia? A jeśli tak, to by mieć w sobie miłość, należy zacząć od tego, by nie mieć w sobie nienawiści, niechęci do innych, np. dlatego, że nie są chrześcijanami, dlatego, że nie ma dla nich znaczenia imię Boga z Biblii, dlatego, że są ateistami, dlatego że są buddystami albo jakiegokolwiek innego wyzwania, dlatego że mają inną orientację seksualną, inne poglądy, itd. Od tego trzeba zacząć, bo nie można mieć w sobie równocześnie niechęci, nienawiści, pogardy, uczucia wyższości, czy obojętności do innych i ich miłować. Chodzi o czystą miłość, która jest darem Boga i jest cudem. Sensem życia jest zrozumienie tego cudu, uznanie go i przyjęcie w sobie. I w końcu, po pokonaniu swych słabości i swej niechęci, swego bezzasadnego poczucia wyższości, miłowanie bliźnich jak siebie samego. Pozdrawiam i miłego dnia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×