Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie moge juz na to patrzec

Nie moge juz na to patrzec jak moja siostra robi ze swojego syna życiowa kalekę!

Polecane posty

Gość ach rodzina rodzinaa
krokodyl---> będziesz wynajmować mieszkanie, czy akademik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie moge juz na to patrzec
hrabianka ciezko jest sie nie wtracac... nie chce zeby moj chcrzesniak byl wysmiewany w szkole. Juz do niej chodzi. Jak jest w zerowce to ok ale jak pojdzie do 1 klasy to bedzie masakra... Wszystkie dzieci z ktorymi chodzil rok temu do zerwki poszly do1 klasy a on zostal w zerowce :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl sunął po niebie
Skąd się w ogóle bierze coś takiego w ludziach? Taka nadopiekuńczość.... Czy to oni cierpieli na deficyt uwagi ze strony rodziców w dzieciństwie i teraz starają się dać to swoim dzieciom czego sami nie mieli i po prostu.. przesadzają? To przykre, że rodzice wyrządzają taką krzywdę swoim dzieciom :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekóre kobiety nei nadają się
załatwianie spraw urzędowych to pikuś tylko wydaje się skomplikowane złota zasada: czego nie wiesz pytasz i notujesz sobie też miałam nadopiekuńczych rodziców ale byłam buntowniczką i chciałam wszystko robić sama sama chodziłam do lekarzy sama załatwiałam różne sprawy nie ma głupich pytań, lepiej o coś spytać niż udawać że się wie a potem wyjdzie niewiedza w urzędach gdy się poprosi to wskażą odpowiedni druk, powiedzą jak wypełnić, tylko trzeba się nie bać pytać o wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
Nie wiem, ja myślę że to po części typ charakteru typu zagłaskać na śmierć, a po części wpływ rodziny, otoczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl sunął po niebie
ach rodzina rodzinaa -> będę mieszkać w akademiku. Myślałam nad studiami zaocznymi, ale ostatecznie rzuciłam się na głęboką wodę. Mam jednak świadomość, że mogę szybko wylecieć z powodu mojej nieporadności :( nie moge juz na to patrzec -> a gdybyście się tak umówiły z mamą i wzięły siostrę na rozmowę? Będziecie we dwie to ją "przekrzyczycie". Powiedzcie jej to przysłowie: "Kiedy 10 osób mówi, że jesteś pijany to sobie usiądź"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
A prawda jest taka, że póki się robi, myśli za dziecko, to ono samo nie myśli...stąd np. jakieś dziwne wypadki, 12 latek wpadający pod samochód, bo wcześniej prowadzała go mamusia, więc nie myślał, jak przechodził przez ulicę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
krokodyl dasz radę mówię Ci, a ja to jaka byłam :), jesteś kumata, małymi kroczkami i do przodu, całe szczęście, że nie poszłaś na zaoczne! bo byłoby po tobie, dalej wszystko by matka za ciebie robiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekóre kobiety nei nadają się
rodzicom wydaje się że takie pomaganie i wyręczanie ułatwi dzieciom życie a jest wręcz odwrotnie wyręczanie i usuwanie kłód spod nóg sprawia że dziecko nie uczy się życia kiedyś i tak będzie musiało radzić sobei samo i będzie mu jeszcze trudniej się przełamać ja całe życie byłam wszędzie wożona samochodem, tak że w wieku 18 lat nie znałam zupełnie rodzinnego miasta, nie jeździłam autobusami ani tramwajami, panicznie się bałam że się gdzieś zgubię gdy poszłam do liceum znałam tylko jedną trasę jak dojechać do szkoły....gdy koleżanki z internatu zaczeły się ze mnie śmiać (one poznały topografię miasta prawie natychmiast) zawziełam się, kupiłam plan miasta i zaczełam planować każde wyjście z domu wg mapy, za czasem poczułam sie pewniej, ale do dziś gdy gdzieś jadę w rejon miast którego nie znam zbyt dobrze sprawdzam w mapie połaczenia autobusowe, tramwajowe, nazwy ulic....kiedyś się tego wstydziłam teraz nie uważam tego za jakis powód do kompleksów uczcie dzieci samodzielności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie moge juz na to patrzec
mojej siostrze niczego nie brakowalo jak byla mala... jest twarda z charakteru i nie pomyslalabym ze tak bedzie wychowywac syna... rozumiem ze chce dla niego jak najlepiej ale bez przesady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
A ja co dziwne i zostało mi do dziś, nie lubię dzwonić np. umawiać się na wizytę do lekarza, już wolę pójść i się zapisać niż dzwonić, nadal czasem mam jakąś blokadę...jakoś niepewność czuję, w sumie to nawet do znajomych nie lubię dzwonić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekóre kobiety nei nadają się
ach rodzina, praca na infolini by Cię uleczyła :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie moge juz na to patrzec
ja jezeli chodi o sprawy urzedowe albo zwiazane z jakimis papierami czy lekarzami to sama laze:) jak zaczelam chodzic na studia do obcego miasta to sie bardzo stresowalam. Ale nie uwazam zeby to bylo niewiadomo co...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
teraz to myślę, że ja po prostu nie lubię takiej formy kontaktu, jak rozmawiam przez tel. to czuję się spięta... ja to np. mimo że od dziecka bywałam w warszawie, to jak pierwszy raz znalazłam się sama w centrum warszawy, to nie mogłam się odnaleźć i musiałam brać taxi żeby zawiózł mnie na uczelnie, masakra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie moge juz na to patrzec
j z tym dzwonieniem tez tak mialam dopoki nie poszlam do pracy i dzwonienie po ludziach to byla codziennosc:) tam sie nauczylam pewnosci siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl sunął po niebie
ach rodzina rodzinaa -> wiesz, że jest dokładnie tak jak mówisz. I ja miałam dokładnie tak jak w tym przykładzie jaki opisałaś. Szłam sobie jak nigdy nic myśląc o niebieskich migdałach i wlazłam na przejście na czerwonym :o na szczęście babka nie jechała szybko bo byłoby po mnie. Miałam to szczęście. Sparzyłam się raz, teraz rozglądam się 10 razy zanim przechodzę przez ulicę. Byłam po prostu przyzwyczajona że idę z mamą i ona ma na wszystko oko i w razie czego złapie mnie za rękę i przytrzyma.. Dopiero jest zonk jak się okazuje, że nie ma mamy, że trzeba samemu iść do urzędu, do sklepu... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
ale ja uczelni to od początku radził sobie świetnie ze wszystkim, dużo lepiej niż wielu innych! tak samo w urzędach, tylko najgorzej było sie przełamać i tam pójść...ja jeszcze za czasów lo i wcześniej chodziłam płacić rachunki, mama mnie wysyłała, więc akurat tego się nie bałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
spoko krokodyl, na prawdę, ja też mega sierotą byłam i jakoś żyję :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
ja pochodzę z małego miasta, wszystko pod nosem, ale zapewne jakbym mieszkała w dużym, to tak jak Ty znałabym tylko trasę szkoła dom...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl sunął po niebie
ach rodzina rodzinaa -> no właśnie, chodziłaś od dziecka załatwiać opłaty i teraz jest to dla ciebie normalne. Boimy się tego co jest nowe, nieznane. W moim przypadku jest tego bardzo dużo. Do tego, jak pisałaa, lenistwo i gotowy przepis na ciamajdę :( Ja mam głęboki żal do mojej mamy o to, co zresztą chyba da się wyczuć w moich wypowiedziach. Wiedzcie, że ja swoją mamę bardzo kocham i jestem jej za wiele spraw wdzięczna, ale akurat na tym gruncie zawaliła po całości :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
dziś wiem, że sierotę to zrobiła ze mnie mama, a nie że byłam jakimś dzieckiem, które wiele czynności przerastało...jakby tak było, to do dziś by musiała za mnie wszystko załatwiać, robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl sunął po niebie
ale nas skomplementowała :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
krokodyl----> Jak pojechałam na jazdę na kurs prawo jazdy do dużego miasta, to oczywiście nie wiedziałam, jak mam dojechać spowrotem na dworzec PKS, błądziłam chyba ze 2 h, w końcu wzięłam taxi, a jakbym nie miała kasy na to, to nie wiem, co bym tam zrobiła :(, a miałam wtedy prawie 19 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekóre kobiety nei nadają się
hehe a mnie się nawet ten epitet podoba, tak z francuska: "LePierd" ale mam polew..... haha "znam Cię jak zły Szezlong" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość professore creatore
Krokodyl, poradzisz sobie, najważniejsze, ze widzisz problem. Ja miałam identycznie - wszystko matka za mnie robiła, ojciec nie robił nic, nie wiem, czy mu sie nie chciało, czy ona go zniecheciła swoim "ja wiem lepiej". Wszystko podsuniete pod nos, a w jakichś przebłyskach szał i wrzaski, że inne dzieci sprzątają, gotują, obierają ziemniaki, a ja wielka ksieżniczka. Ale jak chciałam cos ugotować, to z kolei słyszałam "nie, ja to zrobie", a jak juz ugotowałam, to ona robiła drugi obiad, bo "ojciec takich rzeczy nie lubi". Jak chciałam posprzątać, to mówiła "jeszcze sie w życiu nasprzątasz" (przez co w ogóle dorosłe zycie, małżeństwo i macierzyństwo jeszcze całkiem do niedawna kojarzyło mi sie z końcem wolnosci i jakaś pracą jak na galerach), a jak jej coś nagle odbiło, to mowiła "a tu umiesz w ogóle kibel wymyć? pewnie nie umiesz, pokażę ci" i chciała mi jak jakiejś niedorozwinietej demontrować, jak sie sracz myje, jakbym nie była wystarczająco inteligentna, żeby sama to wymyslic, ze trzeba nalać środek czyszczący i wyszorowac szczotką. Sama za mnie załatwiała rzeczy w urzędach, zawsze wszędzie ze mna chodziła, a jak miałam cos zrobic i widać było moja niepewnosć, to mówiła "co z ciebie taka NIEPORADNA CIPA". Nie wiem, czy ona miała jakies problemy psychiczne, czy co za chuj. W kazdym razie wszystko sie zmieniło, jak poszłam na studia. Musiałam zacząć sobie radzic sama. I nagle zobaczyłam, ze wszystko sie da. I posprzątac sie da, i ugotowac, i zalatwić sprawy w urzędach, i paczkę nadać, i pociagiem pojechac (przysięgam - w wieku 19 lat po raz pierwszy jechałam sama pociagiem!), i spytac kogos, jak czegos nie wiedziałam. nauczysz sie , nie bój się. Ale do matek mam apel - nie robcie takich idiotyzmów. To dzieciom odbiera pewnosć siebie. A jak zrobia cos same, to są z siebie dumne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach rodzina rodzinaa
dokładnie proffesore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krokodyl sunął po niebie
ach rodzina rodzinaa -> ale to tak nie tylko my mamy. Każdy kto jedzie do obcego miasta jest zdezorientowany i może się zgubić. Chociaż faktem jest, że czasami zdarza mi się patrzeć a nie widzieć (znajomych na ulicy, szyldów)... Później mi mówią, że mi machali, a ja kompletny ślepiec. Orientacji też za grosz, ale wyznaczam sobie charakterystyczne punkty i po nich jakoś trafiam hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekóre kobiety nei nadają się
Gotować uczuyłam się dopiero po ślubie gdy zamieszkaliśmy razem. W sumie żadna filozofia. Jedynie na początku miałam wstręt do sklepów mięsnych, wybranie jakiegoś mięsa było dla mnie nie lada osiągnięciem. Gdybym mogła ograniczałabym wybór do filetów z kurczaka i udek, bo cała reszta to była dla mnei czarna magia. Dziś już wiem jakie mięso nadaje się na rosół, jakie na zrazy a jakie na gulasz ;-) ale przedtem to miałam fobię na widok lady z mięsem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam taki przypadek w rodzinnym domu:) Moj starszy brat wlasnie tak byl wychowywany - efekt jest tego taki,ze ma 34 lata,siedzi w domu,nie pracuje,bo przeciez nic nie umie,z domu nie wychodzi,bo przeciez cos mu sie moze stac itp. Moznaby pisac godzinami. A mamie nie da sie nic przetlumaczyc,pytam sie jej,co bedzie jak ciebie zabraknie,bo ja mu nigdy w zyciu nie pomoge,bo mam 10 lat mniej,mieszkam sama,nikt mi nie pomaga,a on juz tyle lat pasozytuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×