Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mokateee

pytanie do kobiet będących mężatkami

Polecane posty

Ja przed ślubem miałam wiele wątpliwości co do bycia z tym człowiekiem. Zaznaczam, że mieszkaliśmy razem. Ale jakoś tak zostaliśmy małżeństwem i po ślubie wszystko zmieniło się na lepsze. Jestem z nim bardzo szczęśliwa, jest dobrym mężem, jakim będzie ojcem przekonam się w najbliższych dniach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mokateee
Toja 11 pisz asasss2@tlen.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczaki moje
Zgadzam się z Kaja24. Obowiązki i przywileje na pół. I myślę, że każdego faceta w jakimś stopniu da się wychować. A jak niepodatny na współpracę i przeróżne metody to pognać w diabły! Szczególnie przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Autorko
Dziewczyny,wszystko mozna zmienic.mowie wam to z wlasnego doswiadczenia.u mnie kilka lat temu problemem byla wodka i oczywiscie zachowanie z nia zwiazane.dziecko bylo wtedy male.troche wytrzymalam(oczywiscie nie rekoczyny czy cos,klotnie ,wyzwiska)az ktoregos dnia pomyslalam,to moje zycie,mam tylko jedno dlaczego mam sie godzic na zle traktowanie spakowalam go i kazalam spadac.nie odbieralam tel,plakal jak beibi,obiecywal poprawe.dalam szanse.nie pije ,zapieprza w pracy,pomaga w domu,przynosi prezenty kwiatki.ale ja juz nie jestem taka jak kiedys-wymagam wymagam .kiedys jak wypil-balam sie odezwac-teraz on boi sie popatrzec na kieliszek.zimna suka-oto co faceci w nas cenia.niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczaki moje
I tu pies pogrzebany. Kobieta musi znać swoją wartość i nie dać się zajeździć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ze wszystkimi to sie udaje. jak znam mojego to by sie obrazil na smierc, wyprowadzil (chyba) i juz byloby koniec. na pewno chcialby zabrac dziecko.... ja go znam... nie z nim te zarty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to pytanie zostalo zadane
w troche nieprzemyslanym miejscu, bo tu siedza same mlode dziewczyny, swiezo upieczone matki niemowlat i przedszkolakow, z malenkim stazem malzenskim. u nich etap rozowych okularow i zauroczenia partnerem jeszcze tak drastycznie nie zmalal. zapytaj lepiej te ktore maja 10-20 letni staz malzenski to bedzie o czym podyskutowac, bo tutaj to niczego madrego sie raczej nie dowiesz o meandrach pozyca malzenskiego, albo wyrobisz sobie falszywy obraz tej calej sielanki w zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczaki moje
Ha ha. Też mi się wydaje, że wredne suki mają w życiu i malżeństwie lepiej. Bo po miękkiej i zapłakanej piczce można jeździć do woli. A mój mąż nigdy nie widział moich łez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga Autorko
kurczaki moje-swieta racja oni nie docenia takiej co lata kolo niego od rana do wieczora,a potem jest zajechana ,ze nie ma czasu pomyslec,ze jest kobieta,ze jej sie tez cos nalezy od zycia.niestety ,ale wiekszosc facetow zajezdza swoje zona ,a potem szuka sobie zadbanej kochanki,singielki.i wezcie to Kobiety pod uwage,ja w d..pe dostalam,wiecej nie zamierzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurczaki moje
Tak. Jestem suką wredną. I to on się stara i nadskakuje. Nie wiem czy to zdrowy układ, ale mi pasuje. I staram się zwalać na męża jak najwięcej obowiązków, ja i tak mam ich dużo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fakt to pytanie zostalo zadane - jeszcze 5 lat temu pislabym cos innego. jeszcze troche sie staral a ja widzialam cel i satysfakcje swojej pracy. Teraz - harowa bez chociazby jednego "dziekuje" tylko"nic nie robisz" lub "prawie nic nie robisz" mam dosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO: to pytanie zostalo zadane
AMEN!!! SWIETA RACJA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kashia4
chcialam tu opisac swoja sytuacje ale w pewnym momencie zrezygnowalam, wiecie dlaczego bo jest tak skomplikowana ze nikt by w nia nie uwierzyl ...manipulacja w moim zwiaku to podstawa .... tak jest jego zasada ... wszystko zrobil abym byla bez mozliwosci.... dluga historia.... nie bije daje pieniadze na wszysko co chce ale sprzeciw jest karany.... ingeruje w moje relaceje z rodzina oczywis ie jako swiety ... za duzo slow....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mokatee powiem ci tak: mężczyźni są różni, jedni pomagają drudzy mają w dupie, tj kwestia charakteru i wychowania przez matkę. Mój mąż po ślubie się nie zmienił, jaki był taki został, na jego pomoc rzadko mogę liczyć, o rocznicach urodzinach itp nie pamięta. Sama egzekwuje od niego zainteresowanie, na siłę. Jak mam urodziny, to mu przypominam i sama coś organizuję...wybieram restaurację czy coś i wieczorem przypominam że wychodzimy. Ostatnio pokapował się że istnieje coś takiego jak kwiaty, więc jak tylko jest okazja o której mu przypomnę to przynosi kwiaty. Jeśli chodzi o pomoc w domu to jest to ciężki przypadek, raczej nie reformowalny. Nie pomaga i strasznie bałagani. Robię wszystko sama. Jak nie mam siły lub jestem chora to nie robię nic, obiad zamawiam na telefon, albo mówię mu żeby zjadł coś na mieście i też mam w dupie. Sprzątanie nie zając nie ucieknie, a jestem spokojniejsza i związek między nami jest lepszy. Nie należę do marudnych żon, nie wymagam, nie zrzędzę, robię sama...czy to dobry sposób na udany związek to okaże się po latach na razie się sprawdza (8 lat). Mój mąż za to wie że ma zarabiać i utrzymywać rodzinę, to jest jego główne zadanie. Dodam że często komplementuje mnie męska część społeczności, że chcieliby mieć taką żonę jak ja, bo nie marudzę i nie latam ze szmatą. (a ze szmatą to latam jak nikt nie widzi) Nie jestem za rozpadem małżeństw z byle powodu (a to ostatnio modne). Wydaje mi się że zawsze można się jakoś dogadać, albo samemu zorganizować. Każda para przechodzi kryzys, ważne by go przeczekać, a wszystko jakoś się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w kwietniu bedziemy obchodzic 25-ta rocznice slubu. Doczekalismy sie troje wspanialych dzieci...........jedno z nich nie ma jeszcze 3 lat :) W zyciu roznie bywa, ale dzisiaj wiem i ja i maz, ze drugi raz tez bysmy siebie wybrali :) Tak to juz jest w zyciu, ze nie wszystko uklada sie tak, jakby sie chcialo. Zycie to nieustanna walka i jesli partnerzy potrafia stawac do boju w jednym szeregu, ramie w ramie, to wtedy mozna mowic o zwyciestwie, nawet jak sie poszczegolne bitwy przegra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zzzgryza
Ja powiem tak, że mój maż sie bardziej niz sprawdził. Im dalej w las, tym bardziej jestem przekonana, ze lepiej trafic nie mogłam. U nas slub niewiele zmienił, bo juz sporo czasu mieszkaliśmy ze sobą, więc nie widze tego jako jakiegos punktu zwrotnego, początkowego czy w jakimś innym sensie bardzo istotnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja postoję i popatrzę
Znam dziesiątki par, które nawet wspólne dzieci tak nie połączyły, jak wspólny kredyt na mieszkanie:( to żałosne i strasznie mi przykro że muszą miotać się w nieudanych związkach. Prawda jest taka że nie tylko nasi mężowie się zmieniają, ale my też. Łatwo jest udawać kogoś innego jak spotykasz się popołudniami czy w weekendy, a na oczach masz różowe okulary. Gorzej jest jak przyjdzie proza dnia codziennego. Mój pierwszy związek nie przetrwał, ale mój były mimo tego że był 7lat starszy, to był bardzo niedojrzały. Dobrze było dopóki nie zaszłam w ciąże i nasze życie było jedną wielką zabawą, ale kiedy już byłam w ciąży nie mógł pojąć, że nie chcę z nim do rana siedzieć w klubie, że nie bawią mnie już odwiedziny jego znajomych zakrapiane i przebalowane. Ja byłam matką, a on dalej piotrusiem panem........dużo mogłabym opowiadać, ale pewnie większość z Was zna ten schemat. Teraz jestem w zupełnie innym związku. szanujemy się i kochamy, jesteśmy dla siebie wsparciem, a obowiązki domowe są nasze wspólne. Wprawdzie mój partner pracuje głównie w delegacji, ale kiedy wraca na weekend to on dba o dom. Aktualnie ja pracuję w domu, ale moja praca jest bardzo czasochłonna więc mój partner w weekendy sprząta gotuje, zabiera gdzieś dzieciaki, a dodatkowo przygotowuje nam posiłki tak żebym w tygodniu mogła to tylko odgrzać. Wygląda to tak że do środy zawsze mam coś ugotowane, w czwartki zamawiamy coś na telefon, w piątki zawsze gotuję ja coś co mój partner lubi szczególnie. Jakoś się dogadujemy, chociaż zdarza nam się i siwy dym zrobić, ale to tak dla przewietrzenia atmosfery:D Tylko jest jedno "ale" nie wiem czy zdecyduję się na kolejne małżeństwo? być może kiedyś, ale nie dla tego że będę odczuwała taką potrzebę, ale z powodów prawnych. W tej chwili nie mogłabym zdecydować o przysłowiowym odłączeniu go od respiratora:p Z jedną jeszcze rzeczą jestem wygrana. MIESZKANIE JEST MOJE I NIKT, NIGDY MNIE Z NIEGO NIE WYRZUCI!!! Poza tym jestem niezależna finansowo. Może gdybym miała zostać sama z dzieciakami, to nie byłoby mi lekko, alle wiem że byłabym w stanie nas utrzymać. Myślę że najgorzej mają dziewczyny, które są całkowicie skazane na łaskę i niełaskę swojego pana:( dziewczyny zadbajcie o siebie, nie pozwólcie żeby wasi faceci mieli świadomość że bez nich zginiecie marnie, bo może nie wszyscy, ale większość z nich podporządkuje Was sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wsumie nie wiem sama
ale chyba nie wyszłabym po raz drugi za niego, były ciężkie chwile, hmm czy jest dobrym mężem raczej nie, czy jest dobrym ojcem-nie nie jest dobrym ojcem, owszem zarabia, pracuje i poczuwa się do obowiązku że ma rodzinę, ale jest pierdoloną matka Teresą- chodzi o to że wszytskim pomaga, wszytskim pożycza kasę, nikt mu nie oddaje itd, a sam nic nie ma, no teraz w końcu kupił mieszkanie, bo ile można żyć na wynajętym jak się dobrze zarabia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na tydzień przed
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
argument że masz dzieci do mnie nie przemawia, bo szczęśliwi rodzice to szczesliwe dzieci, myslisz ze dziecko nie wyczuwa że w domu jest kicha? myslisz ze bedzie szczesliwsze widząc jak sie traktujecie??? nie lepiej miec szczesliwych rodziców ale osobno??? to nie sredniowiecze, coraz wiecej takich sytuacji, ucze w szkole i mnóstwo takich dzieci z rodzicami po rozwodzie, kilkoro dzieci na klase. I one rozumieją sytuacje, że mama i tata osobno, dla nich to nie jakieś dziwo, tak samo dla ich rówieśników. A ty co, poświecisz sie niby dla dzieci (bo im wcale lepiej nie bedzie, to tylko twoje złudne myślenie), a potem one podrosną, wyjdą z domu, a ty skończysz jako męczennica bez celu w życiu, siedząc nadal z tym palantem, i mając 50-60 lat. ( o ile nie bedzie cie zdradzał z 20 latką) A wtedy już o inne życie nie powalczysz. Rób cos póki możesz, i nie są to puste słowa, bo wiem coś o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mokateee
ja w sumie nie boje się o dzieci. masz racją, że dzieci nie będą szczęśliwe przy nie szczęśliwych rodziacach. po prostu boję się odejść, boję się, żę sobie nie polepszę, nie poradzę, że już nigdy nikogo nie znajdę. straciłam poczucie wartości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż nie jest idealny, ale ja też nie jestem idealną żona generalnie przynajmniej raz na kilka miesiecy sie rozwodzimy :P obydwoje jestesmy baranami wiec jak kłótnia to na rrogi, ale nie wyobrazam sobie zycia bez niego, mam nadzieje zo on beze mnie tez :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo twój facet to poczucie wartosci w Tobie zniszczył, niejden tak robi, a potem kobieta ma nowego partnera, który musi to odbudować. Poradzisz sobie, pomyśl że życie masz jedno!!! Chcesz tak nadal żyć? Musisz zaryzykować, nie daj palantowi myśleć, ze jesteś śmieciem, bo jesteś fajną babką, którą stać na więcej niż pana i władcę!!! Zostajac dajesz mu tylko satyffakcje, on jest dumny i blady że Cie zniewolił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem szczęśliwa w małżeństwie, może dlatego,że zamieszkałam z mężem przed ślubem i zdąrzyłam go poznac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mammmmmma
moj 1-szy maz -ku..... sie okazal i jako ojciec i jako maz. drugi maz najpierw byl narzeczonym 9 lat, opiekowal sie w tym czasie moim synem i mną i sprawdzil sie idealnie. dlatego tez jestesmy malzenstwem i spodziewamy sie dziecka- tego meza nie oddam nikomu- chyba ze w trumnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój jest złym mężem oraz ojcem
po jaką (pip pip pip) brałam z nim ślub?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak wam tak źle to czemu nie kopniecie takich mężusiów w dupsztala i nie zaczniecie życia na nowo? Poszukać pracy, zmienić wygląd,zadbac o siebie, na dzieci musicie dostać kasę a jeśli chłopy wam nie pomagają to bez nich będziecie miały mniej roboty....no chyba,że to taka dziwna miłość i jakieś uzależnienie psychiczne od nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×